Czasopisma

Dodaj recenzję

Nowa Fantastyka 05/22

Android/iOS   |   Prenumerata   |   e-Kiosk  |   Audio

 

 

Wołodymyr Arienew, Michajło Nazarienko

BIAŁY KWIAT NA STARYM DRZEWIE

Krótki przewodnik po współczesnej fantastyce ukraińskiej

 

Numenor, jak wiadomo, zatonął – tak, jak zniknęła w ogniu najazdu Ruś Kijowska. Każda z tych krain pozostawiła jednak po sobie spuściznę i spadkobierców. Potomkowie Numenoru założyli Arnor i Gondor, potomkowie Rusi Kijowskiej zamieszkują dzisiejszą Ukrainę. I rzecz nie tylko w geografii, lecz również w spuściźnie kulturalnej, do której powraca i odwołuje się współczesna Ukraina. Z tej samej spuścizny wyrasta również współczesna fantastyka ukraińska.

 

 

Joanna Kułakowska

KREMLOWSKA UTOPIA

 

Do ulubionych książek przywódcy należy wydana w 2006 r. powieść fantastyczna Michaiła Juriewa, której tytuł w języku polskim brzmi „Trzecie Imperium. Rosja, która powinna być”. Utwór ten zawiera swoisty scenariusz polityczny dla Rosji – miał być reklamowany jako proroczy plan do wdrożenia przez rosyjskie elity.

 

Agnieszka Haska, Jerzy Stachowicz

MOJEJ SŁONECZNEJ UKRAINIE

 

Literatura science fiction powstająca w języku ukraińskim przed II wojną światową jest znana w Polsce (i ogólniej na Zachodzie) tylko bardzo wąskiemu gronu akademickiemu.

 

Aleksandra Klęczar

WIECZNOŚĆ MITU

 

Ogromnej części odbiorców nazwa „Wyspa Węży” do niedawna nic nie mówiła. Wyjątkiem byli specjaliści zajmujący się archeologią i mitologią starożytnej Grecji – dla nich to miejsce zawsze było znaczącym punktem na mapie przeszłości. Nosiło wtedy jedną z dwóch nazw: Leuke, Biała Wyspa albo inaczej – Wyspa Achillesa.

 

Piotr Gociek

PRZYSZŁOŚĆ CZŁOWIEKA PRACY

 

Fantastyka od zarania gatunku porusza temat pracy, antycypując zagadnienia i problemy, z którymi nieustannie mierzą się socjologowie, ekonomiści i politycy.

 

Witold Vargas

BOGUNKI ZNAD BUGA

 

Bug jest rzeką niebezpieczną. Nie tylko dlatego, że spory jej odcinek stanowi granicę między nami a Białorusią, z którą stosunki dyplomatyczne utrzymujemy w temperaturze rzecznej wody. Groza tego akwenu bierze się też z jego wartkiego nurtu, pełnego zakrętów, wirów i progów, ale przede wszystkim jej przyczyną są licznie mieszkające tu bogunki.

 

Ponadto w numerze:

‒ opowiadania m.in. Jeffreya Forda, Wołodymyra Areniewa i Krystyny Chodorowskiej;

‒ wywiady z duetem Daniels i Piotrem Derkaczem;

‒ kolejne spotkanie z Lilem i Putem;

‒ ogłoszenie konkursu literackiego;

‒ felietony, recenzje i inne stałe atrakcje.

 

Android/iOS   |   Prenumerata   |   e-Kiosk  |   Audio

Komentarze

obserwuj

Fajnie się składa, bo moje opowiadanie w tym numerze bardzo współgra z publicystką ninedin ;)

http://altronapoleone.home.blog

Nastawiałem się na ten numer bardzo mocno pozytywnie, ale w zasadzie niewiele tym razem napiszę.

Na pewno jednak na plus “Sen zielonego rycerza” Agnieszki Rogowskiej i “Fabryczne powietrze” Omara El Akkada (smutne, ale straszliwie realne).

A tak swoją droga to niesamowite, jak wiele szczegółów potrafią upchnąć w tle twórcy Lila i Puta :)

 

A czemu niewiele napiszesz?

Wstępniak 

Dla mnie kapitalny przez odwołanie do Tolkiena. Jest w punkt. Wiem, że to otoczka, ale tak czy tak nośna. :-)

 

Sam numer lekko mnie rozczarował, ale nie mogło być inaczej, bo oczekiwania miałam nadmuchane z powodu wojny, informacji, które cisną, te z Azowstalu i inne. Jestem bezpieczna, oni – nie. To przepaść, jak Niagara lub inny wodospad, może Salto Angel w Wenezueli. 

W sumie – dla mnie numer jest ok i cieszę się, że poznałam ukraińskich fantastycznych autorów oraz polskie do nich odniesienia.

 

Opowiadania polskie

 

Na drogach herosów: Drakaina nie zawodzi, może podobać się mniej lub bardziej z uwagi na zainteresowania. Niesamowite, że obie dziewczyny napisały o wyspie Leuke, która naznaczyła tę wojnę u naszych granic. Pierwsza walka, pierwszy sprzeciw, taki zwyczajny, z trzewi. To opowiadanie jest bardziej kierowane w stronę młodszych czytelników.

Cóż powiedzieć – dobrze napisane, wciąga. Gdybym miała się o coś czepiać, to o imiona, bo początkowo trudno mi było je oswoić, ale marudzenie może być bez sensu, gdyż imiona muszą być możliwe i prawdziwie. 

 

Pierogi jak u mamy: współczesne, silnie inspirowane. W zasadzie obecny czas i zdarzenia, co początkowo odbieram na plus, lecz w miarę upływu tekstu zapał osiadał na mieliźnie przez silną koncentrację na bohaterce. Ona myśli ogólnikowo, w kontekście miłości i gotowania – chyba tylko dla niego w tej sytuacji. Te miłosne strzałki mnie wnerwiały. Dla kogo robi to, co robi? Po co? 

Bohaterka, irytująca pasjonatka – pytanie czego. Samo gotowanie może być wielkim darem, podobnie jak i inne czynności, ale tu widzę przegięcie, malowanie trawy na zielono. Silne "nie chcem, ale muszę". Dziwne dylematy, a mąż, naturalnie pochrapuje oraz złośliwi członkowie rodziny nadają/twierdzą… to co zwykle. Dziwne. 

Najbardziej byłam zawiedziona, że dobra kucharka, a przepisów brak.

Trudno. Było ogólnie. Zawsze mnie dziwi, gdy bohater-pasjonat nie "wstawia" rzeczy go "kręcących", tylko psychologizuje, bo to łatwiejsze. Sama nie wiem co, gdyż dla mnie jest to trudne – wiarygodność postaci. Mamy tu sztampę tygodnikową, bez niuansów, "kapuję" –  tylko opowiadanie, więc może być  sztampa. Typowe. Jak z tego kręgu wyjść – nie wiem. Może pisać coś swojego. 

Podsumowanie: opko przegadane wzorem współczesnych romansowych z problemem plus kilka wolnych myśli nie wiedzieć po co.

Gdzie w tym opowiadaniu fantastyka? Nie wiem. Sen?

 

Sen zielonego rycerza: fantasy, więc od początku podchodziłam z lekkim dystansem.

Czym jest zapach solonego rumianku? Naparem, kwiatami zmieszanymi z obecnością kopalni soli bądź mega słonymi wodami jakiegoś oceanu/morza? Czy Autorka kiedyś tego doświadczyła, bo chyba byłoby trudno z uwagi na występowanie obu rzeczy: rumianek i sól (kopalnianą bądź wysychanie morskiej). Pomysł mnie nie przekonuje i wydaje się niepotrzebny, a bije w oczy na samym początku. I po co? W dodatku zero skojarzenia.

Całość: naiwne, mięciusieńkie (nie mam nic przeciw miękkości – lubię), w warstwie technicznej – słabe. Znowu pojawiły się potrawy: "umiem czytać ludzi równie dobrze jak przepisy na ciasta". Te ciasta?Co jest z tym jedzeniem? Że ważne – rozumiem, przygotowanie trudne, zwłaszcza gdy robimy to dla innych – ale odnoszę wrażenie, że wtręt dziwny, bo przepisu na żadne ciasto, ani na umiejętości bohaterki w tym obszarze nie widzę, więc co jest?

Pomysł łowienia snów – fajny, ale trzeba byłoby wymyślić sensowną fabułę, a te, wręcz przepychają się w kolejce, np. Truman Show, FOMO, w gruncie rzeczy człowiek świata dobrobytu  i szczególnie netu wciąż marzy o innych życiach niż to, którego jest właścicielem. Przypominam egzystencjalistów – z chwilą wyboru tracimy wszystkie inne opcje. Nie ma ich.

Dobrze, warsztat – chyba trzeba się podszkolić, poczytać innych pisarzy, bo dialogi drętwe, na jedno kopyto. Obrazowanie słowem jest standardowe, bez akcji w grze, lecz co ważniejsze – zero napięcia w scenach, lecimy obojętnie do końca. Autorka nie buduje postaci, przydaje im słowa, które nie mają wpływu na reakcje i dalszy ciąg zdarzeń. 

Całość przegadana i nie wiem, o co chodziło. A pomysł był taki piękny, nauczycielka nurkowania w snach, bo końcówka ok.

Czasami czytając opowiadania, myślę sobie, że polscy pisarze piszą i piszą na wierszówkę, właściwie bez pomysłu i konceptu, jak ma się rozwijać bohater w tasiemcowym serialu, choć są wyjątki. Tu – dla mnie – bohater nijaki, akcja umiarkowana i leci jak zwykle, kontekstu i otoczenia – zero. Medium słowne jest inne niż tik-tok czy bezpośrednia relacja z chwili, tam mamy dodatkowo obraz oraz mini myśl.W opowiadaniu jest trudniej.

Kiedy tak sobie dumam, myślę o opowieści i ciągłości reakcji. Tu szwankuje i słowo, i powielany wyśniony pomysł. Może w grach tak trzeba – nie wiem, nie pracuję w nich. ;-)

Tam, wyobrażam sobie, są decyzje, które podejmuje użytkownik w oparciu o info. z chwili. Pisarska opowieść jest czymś innym, więcej lub mniej, zależy od punktu widzenia. Zdumiewa mnie brak budowania napięcia w poszczególnych scenach.

 

Opowiadanie zagraniczne:

Bardzo na nie czekałam. Byłam ciekawa, o czym piszą/pisali fantastycznie Ukraińcy i jak!

Warsztatowo wyglądają ciut lepiej niż my, choć może to być zasługą tłumaczy. Eh, rola tłumaczy zdaje mi się ciągle nie dość doceniana! 

Problemowo jest ok, w każdym opku o coś chodzi. Nie przegadują – co misię i czas do konkretnych podążyć.

 

Środek śniegu:

Ciekawe i o czymś, stylizowane na baśń.

 

Fabryczne powietrze: Donbas, kopalnia. Wreszcie, dużo lepsze niż opowiadanie o miłości.

 

Prawdziwe życie Iwana Iljicza: prawdziwe i trudne.

W pomyśleniu: to by było "tyle", a nie "na tyle". ;-)

 

Rakietą do piekła: nie przepadam za ksobnymi, bo są zabawą dla wybranych. Filmowo może by się dało, pisarsko – nie czuję tego. Nie śmieszy, jakieś odrealnione.

 

Roszpunka: nie wiem, nie wciągnęła. Najmocniejsze było jedno zdanie: "Czy ze wspomnieniami nie jest tak samo".

 

W sumie z opowiadaniami ukraińskimi jest podobnie jak u nas, choć poruszają tematy mniej osobiste i chyba są ciut lepsi w samym tekście. Może niezmanierowani?

 

Najlepsze (dla mnie) opowiadania numeru: Drakainy i "Fabryczne powietrze".

 

Publicystyka

 

Wieczność mitu: kurcze, tu z kolei dla mnie za krótko, Ninedin, ale cieszę się z tego, co dostałam. O matko, jak ja bym chciała, abyś rozwinęła! Elektryzuje mnie życie Rzymian i Greków oraz ich koegzystencja z bogami i herosami oraz zwykłe żyćko. Są obcą, inną organizacją życia, i nie, nie zapominam o niewolnikach i calej reszcie.  

Wiem, tu miało być tylko o tej wyspie. Podobało się i nie znałam – naturalnie. Ty i Drakaina przybliżyłyście mi ten skrawek świata. Dziękuję. :-)

 

Radosna działalność: ciekawe.

 

Biały kwiat na starym drzewie: interesujące, porządne, po kolei, przegląd. Nie dziwię się, że sięgali do realizmu magicznego.

 

Kremlowska utopia: naiwne i trochę zachodnie spojrzenie. Streszczenie pewnej książki. Traktuje jako ciekawostkę. Kiedy czytam o "prawdziwym zderzeniu cywilizacji", raczej myślę sobie, że z żulami, jednym takim. Powoli "odczepiam się" też od głębi duszy rosyjskiej. Może niekiedy tam jest i wniknięcie pojedynczego człowieka w swój los, acz chyba zawsze było okrojone, rozdmuchane naszymi wyobrażeniami. Sama nie wiem, co my podkładamy i czy jest tym samym. Nie wiem. 

 

Przyszłość człowieka pracy: inspirujące, trochę przeglądu książek, trochę myśli, a jedna z nich jest niecodzienna, bo z badań (ich nie sprawdzałam – wierzę na słowo, bo trochę zgadza mi się z mniemaniem), że głownie piszemy o bogatych, choć patrząc po forum, chyba by się nie potwierdziło. Ona pracowała na próbce z list najlepszych anglojęzycznych powieści sf i, ponieważ porównywała z rozkładem statystycznym w badaniu według Pew Reserch, musiała "ściągnąć" postaci do trzech klas. W związku z tym wyższa klasa średnia (np. inżynierowie, prawnicy, architekci i inni) wylądowała w kategorii "bogaci".

 

Podziemny krąg i matrix: wywiad ciekawy – poglądy DK.

 

Mojej słonecznej Ukrainie: ależ się zdziwiłam, że napisaliście o tym. Chapeau bas, bo niedostępne. :-) 

 

Felietony:

Vargas, Kosik, Orbitowski – fajne, bo własne z rozszerzeniem na ogólne. xd

Tym razem będzie po kolei: kapryśne bogunki, a Bug się wije. (żaden ze mnie pasjonat mitologii, a lubię czytać rzeczy z bestiariusza. :-); Tak, zaczynam powoli przeklinać tę ciekawą dekadę; Zastanawiałam się, co by było gdyby oraz że o epoce czasami więcej mówią dzieła nieudane (podobne do śmieci) niż hity, wiem jestem obrazuborcza. ;-)

 

Recenzje książek:

Apostata, mnie nie przyciąga, ale rzetelna recenzja; Prawdziwe życie – Maiwenn Alix – raczej nie pociąga, sztuczny przekaz.

 

Recenzje komiksów odpuściłam – marny ze mnie target.

 

Lil i Put, ło jesu!!! Dużo stron, dla mnie super! 6.30, dobre i to. ;-) Kreska ok, choć niekiedy postaci są lekko podobne.

 

PS. Ogłoszenie nt. konkursu – napisane niezrozumiałe, jakby uczynili to kosmici. Temat ciekawy, ale opis dziwny, odstręcza, językowo – dodam. Tak, jakby ktoś nie mógł skończyć i pisał, i pisał wciąż o tym samym innymi słowami, rodzaj echolali. ;-)

 

stn– W linki weszłam – zadziałał tylko jeden link z aktualnościami:

miastoliteratury

acz konkrety będą, jak przeczytałam -  25.05.2022 r. Trzeba poczekać.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Wiosna przyszła :)

Oraz nowy numer NF, z wyjątkowo ładną okładką.

 

A w środeczku – po polsku:

„Na drogach herosów” Agnieszki Fulińskiej – bardzo na czasie, bardzo osadzone w mitologii (czy aby nie za bardzo, bo chyba nie wszystko zrozumiałem?). Napisane, jak to u Drakainy, erudycyjnie i klimatycznie, więc mnie pasi!

„Pierogi jak u mamy” Krystyny Chodorowskiej – kiedy ktoś mnie zapyta, jak to było u nas w marcu 2022, to dam mu do przeczytania to opowiadanie. Tak było, sam widziałem! A że to tekst wyjątkowo dla mnie emocjonalny, to nie ośmielę się więcej nic powiedzieć na jego temat.

Koniecznie trzeba!

„Sen Zielonego Rycerza” Agnieszki Rogowskiej – oniryczne, tajemnicze, grające na uczuciach. Takie fantasy to ja popieram. Czytało się dobrze, z małymi zacięciami.

 

Po zagranicznemu:

„Środek śniegu” Ołeksija Gedeonowa – ech, ech, ech… Krótkie, ale jakże treściwe. Czemu wojna to zło, i czemu w człowieku dobro zwycięży. Niezwykle piękne!

„Fabryczne powietrze” Omara El Akkada – a ten tekst sprowadza na ziemię; za fasadą pięknych słów kryją się zwykli ludzie, którzy czasem niekoniecznie w te słowa wierzą (a podczas lektury w głowie dźwięczało jedno słowo – Greenpeace).

„Prawdziwe życie Iwana Iljicza” Mychajło Nazarenki – taką Rosję widzieliśmy już nieraz: u Bułhakowa, u Bułyczowa. Ale zawsze warto sobie przypomnieć, jacy bandyci tam rządzili/rządzą.

„Rakietą do piekła” Jeffreya Forda – a tu mi coś umknęło: żart z kosmicznej pionierki, którego zakończenia nie zrozumiałem.

„Roszpunka” Wołodymyra Areniewa – urban fantasy z wojną w tle? Nienachalne, nostalgiczne, ale może ciut za długie…

 

W publicystyce? Proszę o więcej tekstów Aleksandry Klęczar (Ninedin) – bo erudycyjne, bo ciekawe, a także (ku memu zaskoczeniu) bardzo współczesne. Niezwykle współczesne jest także tło artykułu Joanny Kułakowskiej. Cholera, jednak czytanie czasem szkodzi.

Miło poczytać o fantastyce ukraińskiej, bo to dla mnie terra incognita – zarówno tekst panów Areniewa i Nazarienki, jaki i tekst pani Haskiej i pana Stachowicza.

Reszta na dobrym, równym poziomie.

 

Literówek – 13.

I za wiele się ponadto czepiał nie będę, ale pisownię „Michajło Nazarienko” czy „Mychajło Nazarenko” mogłaby Redakcja uzgodnić we własnym gronie, bo mam nieodparte wrażenie, że to ten sam człowiek.

 

PS. Wyjątkowo się udał ten numer! Polskie panie – rewelacja, Ukraińcy – świetni!

PS2. I widzę, że wrażenia z lektury mam diametralnie inne niż Asylum :D

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Jest kilka punktów, w których się zgadzamy, Staruchu. :D

W pełni się też z Tobą zgodzę, że opowiadanie o pierogach wybitnie nadaje się do pokazania – jak to wtedy było. 

Odnośnie opowiadań i esejów jestem wymagająca, może za bardzo. Drakaina i Ninedin są świetne, ukraińska wkładka też mi się podobała, zarówno opowiadaniowo, jak i „o”, za wyjątkiem tej powieści.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

A ja tylko wspomnę, że “Pocztówki z Helikonu” od Ninedin będą teraz regularnie gościły w NF. :)

Nowa Fantastyka