Dwa miesiące nie komentowałem numerów, więc dla odmiany dziś będzie długo :-)
PUBLICYSTYKA
Orbitowski – zdecydowanie ciekawie czyta się te niby recenzje, a tak naprawdę fajne dygresje. Tu zresztą Łukasz poszedł w dygresjach krok dalej, przedstawiając ciekawy zarys scenariusza do opowiadania. Aż szkoda, że to opowiadanie w folderze “tylko pomysłów”, bo ciekawie by było poznać bardziej prześmiewczą wersję horrorów ŁO. Łukaszu, jeśli zaglądasz tu czasami, to wiedz, że czytelnicy na to czekają ;-)
Swoją drogą w felietonie padło słowo “haja”. Słowo przez ostatnie lata coraz rzadziej słyszane, a tymczasem tu, na portalu, padło już któryś raz w ciągu zaledwie trzech miesięcy. Się śląski słownik rozpycha na stronie NF ;-)
Gołuński – bardzo mi się podoba idea felietonu gościnnego, trochę comiesięcznego odświeżenia dobrze zrobi.
Kosik pisze, że nie ma problemu z tym, że w internecie go śledzą i profilują. Czy to ten sam Kosik, który jakiś czas temu wskazywał na przykładzie Social Credits System zagrożenia wynikające z śledzenia i profilowania?
Starosta w dobrej formie.
Wywiad z Małeckim – nie wciągnął mnie, acz trzeba przyznać, że bardzo ciekawe podejście do tego, jak czytelnicy odbierają jego książki. Daje to do myślenia.
“Przedstawienie musi trwać” Łukasza Czarneckiego – oooo, to jest naprawdę wciągający artykuł. Co prawda zaczynając czytać byłem nastawiony na to, że “jak nie chwyci, to po kilku akapitach skaczę dalej”, ale okazało się, że Czarnecki naprawdę potrafi ciekawie przedstawiać historię. Bez lania wody, nawet zdania-wypełniacze miały tu swoje miejsce. No potrafi człowiek zainteresować tematem.
“Starożytni obcy” Łukasza M. Wiśniewskiego – no ten człowiek też potrafi ciekawie pisać.Dobrze napisany materiał, widać, że autor włożył wysiłek w wyszukanie, zebranie i uporządkowanie materiałów – naprawdę sporo upakowanych informacji i bez lania wody. Przy okazji nawet wyskoczyło parę nazw, które do tej pory umykały mi w “głębi” Podlewskiego :D
Generalnie publicystyka w tym miesiącu bardzo udana!
RECENZJE
Z recenzji moją uwagę zwróciła wzmianka o możliwych synestezjach Zamiatina. Chyba sięgnę po tę książkę, bo ciekawi mnie jak inni synestetycy przelewają percepcję na papier (sam mam z tym czasem problem).
KOMIKS
Zwykle uważam, że jedna strona ”Lila i Puta” to akurat w sam raz. Fajny humor, ale idealnie na tę objętość. Tym razem były trzy strony, ale… bardzo udane. Weszło idealnie. @Pańcio, jeśli dobrze domyślam się, że jesteś scenarzystą lub rysownikiem, to dzięki za poprawienie humoru, akurat było potrzebne :-)
OPOWIADANIA POLSKIE
“Święci z Vukovaru” – trochę się obawiałem tej lektury, mając w pamięci “Dziewczynę z papieru i ognia”. Jak obaj autorzy osobno piszą naprawdę solidnie, tak “Dziewczyna (…)” była strasznie przegadana i przewidywalna, w dodatku być może skierowana głównie do ludzi lubiących czytać Mickiewicza. Na szczęście tutaj tego problemu nie było. Opowiadani spokojne, nastrojowe, mówiące o naturze ludzi, których życie wycisnęło psychicznie. Nie jestem targetem, ale też nie sposób odmówić tutaj jakości i tego, że swoją grupę docelową to opowiadanie na pewno ma.
“Algorytm życia” – bardzo dobry tekst, jak dla mnie czołówka jeśli chodzi o tegoroczne opowiadania z działu polskiego. Niby nieskomplikowany scenariusz, niby na prosty schemat. A jednak napakowane jest tu tyle przemyśleń, komentarzy społecznych. Staruch wspomina, że “wszystko to już było”. No cóż, niektóre rzeczy można gryźć na różne sposoby. I tu własnie mamy “różne gryzienie”.
Niby jest pokazywany jakiś sposób myślenia, ale są i wątpliwości, niejednoznaczności. Są odchylenia od spolaryzowanych “pakietów poglądów”. Jest pokazywanie zamiatanych pod dywan problemów, które faktycznie istnieją i wskazywanie czarnych scenariuszy społecznych, które w krzyku “spakietowanych poglądowo” osób zwyczajnie są pomijane. No chociażby własnie zależności między restrykcjami a rynkiem pracy (swoją droga to jest temat na jeszcze wiele wątków do opowiadań).
Do całości dodajmy płynność tego tekstu i jest naprawdę dobrze. Może to i nie “poetyka”, ale też jako czytelnik niekoniecznie poezji oczekuję.
No i coś, co naprawdę rzuciło się w oczy bardzo na korzyść tego opowiadania. Końcówka. wydawać by się mogło, że po finalnej scenie ewentualny epilog mógł być tylko sugestią czegoś nowego lub zwykłym “wyciszeniem”. Ale nie, autorka kieruje czytelnika na taki wniosek tylko po to, by walnąć ostatnimi dwoma akapitami bardzo celnie w punkt. No, może dałoby się lekko poprzestawiać, ale to już szczegóły.
Super tekst.
OPOWIADANIA ZAGRANICZNE
“GSZeŚ” – no czegoś takiego w dziale zagranicznym się nie spodziewałem. Pomysł może tu i jest, przekaz też, świat także, ale pod względem formy tekst jest koszmarnie skonstruowany. Już tam pomijając ściany tekstu. Miejscami brnie się przez jałowe dygresje, gdzie indziej akcja się – nomen omen – rozwadnia. Fragmenty o Val trochę to ratują (i pokazują, że autorka potrafi usprawnić lekturę), ale ogólnie przemęczone. Może gdyby to wszystko skondensować, nawet nie w połowie, w jednej czwartej objętości…
“Sekretne życie dziewięciu murzyńskich zębów Jerzego Waszyngtona” – widziałem kilka sceptycznych komentarzy w różnych miejscach, więc do tekstu przystępowałem ostrożnie. Niepotrzebnie, bo jest bardzo dobry i widać w nim oryginalny pomysł.
Opowiadanie podobało mi się, a jeśli chodzi o słowo “politpoprawność”, to jest w kontekście tego tekstu zupełnie nietrafione – to, że jest mowa o niewolnictwie i pokazuje się niewolników za sprytniejszych, niż uważali im współcześni biali, nie oznacza “politpoprawności”, bez przesady. Przecież tu nawet nie ma oceny jako takiej.
Ba, tu nie dość, że z czasem odkrywamy kawałek po kawałku, że to jest inny świat (początkowo wygląda na nasz, potem na jego lekką modyfikację, potem że to zupełnie co innego), to jeszcze widać jakąś szerszą wizję multiversum. A już połączenie żywego, a mimo to dyskretnie dawkowanego, humoru z melancholijnym przesłaniem to już majstersztyk. No i płynność czytania (i to pomimo przesadnie długich akapitów) robi dużo na plus.
Zdecydowanie dobry tekst stworzony ze zdecydowanie dobrego pomysłu
EDIT:
“Artykuł o japońskim teatrze kabuki dość ciekawy, ale co on do licha ma wspólnego z fantastyką?” – choćby inspiracyjnie fajne. Fantaści to ludzie ciekawi świata. Historii, techniki, kultur i wierzeń :-)
EDIT 2:
Ach, no i okładka ładna. Aż przypomniała, że były kiedyś czasy okładek Wydania Specjalnego :-)
I w sumie nie wiem czy się cieszyć, że estetyka w górę, czy smucić, że to pewnie oznacza brak reklamodawcy na grafikę okładkową.
To znaczy nie wiem czy grafiki okładkowe pochodzą od reklamodawców, ale jeśli tak… Hm, @JeRzy, jeśli zabrakło zlecenia od dystrybutorów filmów, może warto rozesłać oferty po studiach gamingowych i dystrybutorach gier?