- Opowiadanie: t.lena - Trzynasty Inspektor [KB 027]

Trzynasty Inspektor [KB 027]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Trzynasty Inspektor [KB 027]

To na konkurs jest. Liczę jednak na bezsporną dyskwalifikację, jako że moje opowiadanie nie jest o jajku. Ops, pardon, o Jajku. Jest za to o moich własnych frustracjach moją własną pracą.

Miłego czytania.

 

A! I się usiłowałam inspirować twórczością PKD.

 

 

Trzynasty Inspektor

#

Na początku było miło. "Proszę, oto kawa dla pana" a potem "Komputer i biurko zaraz się znajdą, proszę się nie martwić".

 

Na drugi dzień byli z nim na "ty". "Podpisz tu." "Przejrzyj to." "I to. "I jeszcze te piętnaście teczek." "Co? Jaki komputer?"

 

Ze zdziwieniem zauważył, że wszystkie mają takie same oczy.

 

W czasach, kiedy praca była luksusem a z zasiłku dało się co najwyżej opłacić jakąś dziuplę z łączem i kupić dwa piwa dziennie, nie mógł jednak grymasić. Na pewno za dzień czy dwa wszystko się jakoś ułoży.

 

Po tygodniu o komputerze ani o biurku nadal nikt nie wspomniał. Dawali mu za to mnóstwo zadań nie wymagających stałego stanowiska pracy, więc widocznie nie stanowiło to problemu. Nosił na przykład dokumentację na ksero – a stamtąd prosto do niszczarki. Wdrapał się na piąte piętro – schodami, bo winda akurat była zajęta przez wielką yukkę – by zdobyć podpis Najważniejszego Dyrektora. Niestety, okazało się, że bez podpisów Kierownika, Naczelnika i vice Dyrektora, Najwyższy niczego nie podpisze. A wszystkie podpisy musiały być odręczne, opieczętowane na czerwono i z tą samą datą. Nie zdążył i na drugi dzień musiał zaczynać wszystko od początku.

 

– Nie wiedziałeś tego? – spytał Dwunasty Inspektor, patrząc na niego szklanym wzrokiem. On miał już swoje stałe stanowisko pracy i komputer. – Wszyscy to wiedzą.

 

Jak niepyszny powlókł się do Kierownika. Zastał go dyskutującego z Pierwszym Inspektorem o najnowszych fasonach butów na koturnie. A może to była Kierowniczka? Nie dało się powiedzieć. Nie dało się również rozróżnić, które z nich było Kierownikiem, a które Inspektorem, bo ich twarze, włosy, postura, były identyczne.

 

– Dlaczego mam podpisywać jeszcze raz? – zdziwiło się to, które widocznie było Kierownikiem. – Nie mogłeś tego wczoraj dopilnować?

 

Starał się. Naprawdę się starał. Biegał dokąd go posłano i zbierał baty za zawracanie głowy. Jeśli się spóźniał, mieli pretensje, ale jeśli przygotował dokumenty na czas, odkładali je do przepastnych szuflad w swoich wielkich biurkach, jakby były to rzeczy najmniej istotne. Po miesiącu miał dosyć.

 

– I czego oczekujesz? – zapytało jedno z nich, ale nie wiedział które, bo były identyczne. – Nie byłeś jeszcze w magazynie? Zgłoś się, żeby ci dali sprzęt i weź się wreszcie do pracy!

 

A więc to była jego wina?

 

Wreszcie zaczął produkować dokumenty, tak jak reszta. Całe ich stosy. Wszystko musiało być na papierze, w wielu kopiach. Powielone, zniszczone, wydrukowane jeszcze raz i poprawione, podpisane znów i znów, po kilkanaście razy. Nie nadążał, więc zatrudniono Czternastego Inspektora. Dziewczyna była młoda i pełna chęci, wciąż o coś dopytywała, "A po co to?", "A dlaczego tak?" Wszyscy wtedy patrzyli na niego swoimi oczami o kształcie wielkich jaj i oczekiwali, że on jej wyjaśni. Ale nie potrafił. Wtedy kiwali głowami z politowaniem.

 

Jakoś tak w połowie drugiego miesiąca przestało mu zależeć.

 

Spojrzało tego ranka w lustro i zobaczyło, że ma jajowate oczy, jak wszyscy. A potem przestało myśleć…

 

#

Koniec

Komentarze

biurko zraz się znajdą --- literówka,

czy PKD to nie wiem, może raczej dalekie echa FK.

Cóż to za praca?

pozdrawiam

I po co to było?

Nie PKD? Szkoda. :) Ale wiesz, nie da się napisać opowiadania w tydzień. ;)

FK = Kafka? Jeśli tak, to masz odpowiedź na swoje pytanie.

Dzięki za literówkę. 

rzeczywistość jest dla ludzi, którzy nie radzą sobie z fantastyką

    Ponurzaste.

Miało być...

rzeczywistość jest dla ludzi, którzy nie radzą sobie z fantastyką

A może dyskwalifikacji nie będzie; są jajowate oczy…

Mnie się podoba. Opowiadanie. Bo opisana praca, nie.

 

„…postura ciała były identyczne”. –– …postura, były identyczne.

Postura to «wygląd zewnętrzny lub sylwetka człowieka». Postura ciała jest masłem maślanym.

 

„Biegał gdzie go posłano…” –– Biegał dokąd go posłano

Chyba że uprawiał jogging w jakimś wskazanym mu miejscu. ;-)

 

Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki za podpowiedzi. 

I cieszę się, że się podobało. :)

rzeczywistość jest dla ludzi, którzy nie radzą sobie z fantastyką

WOW toż to mój zakład pracy opisany w stopniu doskonałym.

A może to zwierzenia młodego urzędnika ministerialnego?

Straszliwe. Wszystko w czterech kopiach, z których każda jest tak samo niepotrzebna. Skąd ja to znam :). Fajny tekst.

Pozdrawiam

To nie tylko ja tak mam??? Ale fajnie! Znaczy nie, że Wy tak macie, tylko, że nie ja jedna. ;)

Cieszę się też, że udało mi się pokazać ten bezsens w sposó rozpoznawalny.

rzeczywistość jest dla ludzi, którzy nie radzą sobie z fantastyką

Niestety to proza życia. Przez pięc lat nosiłem jakies wuzetki (nie mylić z ciastakimi :)) do pani J., a jak ich nie przyniosłem to był straszny krzyk. W koncu pani J. przeszła na emeryturę, następnego dnia przynoszę papierki do jej zamienniczki, a ona: "No co pan!? Wszystko przecież w systemie mamy."

Do bólu realne opowiadanko. :)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Nowa Fantastyka