- Opowiadanie: Yoss - Śniadanie [KB 027]

Śniadanie [KB 027]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Śniadanie [KB 027]

DJ’a obudził przeszywający ból głowy. Odkąd przeszedł terapię ewolucyjną w renomowanej szwajcarskiej klinice doktora von Schnitzella, bóle te dokuczały mu codziennie. Były wynikiem koszmarów sennych o ogromnym mężczyźnie spoglądającym na niego spośród burzowych chmur. Naiwny teolog mógłby powiedzieć, że oto spogląda na niego Bóg. Jednak ten mężczyzna miał elektroniczne oko, mechaniczną rękę i metalowe zęby, przypominał więc raczej Szatana niż Boga.

 

Doktor von Schnitzell twierdził, iż sny te mogą być wynikiem nabycia przez DJ’a szczątkowych zdolności profetycznych podczas terapii. Ta miała być, zdaniem doktora, zakończona niebywałym sukcesem i przesunąć DJ’a w ewolucji o wiele dalej niż jakiegokolwiek innego pacjenta. Sam pacjent uważał zaś, że to po prostu delikatny sposób na przekazanie mu, iż w wyniku terapii stał się w zasadzie wielkim jajkiem ze szczątkowymi kończynami. Fakt, że to jajko skrywało teraz mózg stanowiący połowę masy ciała, nie poprawiał mu zbytnio humoru.

 

Jego nowy wygląd poprawiał za to humor sąsiadom i ich dzieciom. Zaczęli go nawet nazywać – o zgrozo – DJ’em Jajko. Jego, wiceprezesa jednego z największych zrzeszeń literackich na Ziemi, nazywać Jajkiem! Bezczelność! Jednak musiał przyznać im rację. Rzeczywiście wyglądał stosunkowo jajecznie. No, może pominąwszy zielono-brązowy kolor chitynowej skóry. No i jeszcze ta nieprzyjemna szczecina, która porosła całe jego ciało i drapała w pachwinach, powodując wysypkę.

 

Tego dnia DJ nie miał wiele pracy. Jego jedynym zadaniem było ogłoszenie nowego konkursu literackiego. Rozmyślanie nad jego tematem i założeniami przerwał mu natarczywy dźwięk dzwonka do drzwi. DJ postanowił udawać, że nie ma go w domu. Powoli popijał latte i wpatrywał się badawczo w drzwi, czekając aż natręt znudzi się dzwonieniem i sobie pójdzie. Ten jednak uparcie dzwonił.

 

W końcu Jajko wstał z fotela i przeklinając w myślach potoczył się powoli w stronę drzwi. Pewnie znowu przeklęte potomstwo sąsiadów chce się z niego naśmiewać. Dotknął palcem czytnika linii papilarnych i gdy już miał zacząć się wydzierać, spostrzegł, że to nie są żadne dzieci. Wręcz przeciwnie. Na korytarzu stał zgarbiony brodacz w uniformie listonosza.

 

– Przesyłka dla pana DJ’a! – rzekł starzec. Pod jego ciemnymi okularami błysnęło elektroniczne oko, ale Jajko tego nie zauważył.

 

– Dziękuję panu. Myślałem, że już nigdy tego nie dostanę. – Jajko oddał listonoszowi podpisane pokwitowanie odbioru, zabrał paczkę i zatrzasnął drzwi.

 

Starzec wyprostował się i zdjął okulary oraz sztuczną brodę. Elektronicznym okiem wpatrywał się uważnie w drzwi mieszkania DJ’a, jakby próbował zobaczyć, co dzieje się po drugiej stronie.

 

Jajko położył paczkę na stoliku, dopił szybko kawę i małym nożykiem rozciął karton. W środku znajdowało się kilkanaście opakowań tabletek przeciwbólowych nowego typu, które zamówił kilka dni wcześniej.

 

DJ doszedł do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli łyknie kilka tabletek i położy się spać, a wieczorem, świeży i wypoczęty, wykona swoją dzisiejszą pracę. Teraz i tak nie mógł wymyślić żadnego ciekawego konkursu. Gdy kładł się do łóżka, zdało mu się, że ktoś chodzi po jego mieszkaniu, ale zasnął mimo to.

 

***

 

DJ’a obudziły rytmiczne uderzenia w szczyt jego czaszki. Przekonany, że środek przeciwbólowy nie działa, Jajko otworzył sklejone ropą oczy.

 

Jego krzyk zdawał się przenikać ściany.

 

***

 

Czerwonooki Roger stukał łyżeczką w czubek jajka na miękko. Porośnięta dziwną szczeciną skorupka nie chciała jednak ustąpić. Roger sięgnął po nóż i zręcznym ruchem odciął czubek jajka. Zapach zgnilizny, który natychmiast rozniósł się po kuchni, zniechęcił go do jedzenia. Chwycił kieliszek swoją mechaniczną ręką i szybko ruszył w kierunku łazienki.

 

Zgniłe jajo natychmiast znikło spuszczone w ubikacji.

Koniec

Komentarze

Heh, dużo Dj w tych opowiadaniach na konkurs. Czuję, że powoli się "przebiałkowywuję" ;)

Opowiadanko, moim zdaniem, raczej takie sobie. Sprawia wrażenie tworzonego w wielkim pośpiechu, byle jak. Jakbyś bał się, że zaraz zapomnisz, co chciałeś napisać. Sporo powtórzeń i różnych niedoskonałości, jak na tak krótki tekst.

 

„…w renomowanej szwajcarskiej klinice doktora Von Schnitzella…” –– …w renomowanej szwajcarskiej klinice doktora von Schnitzella

 

„…bóle te nachodziły go codziennie. Były wynikiem nawiedzających go koszmarów…” –– Powtórzenie. Może: …bóle te dokuczały mu codziennie. Były wynikiem sennych koszmarów

 

„Naiwny teolog mógłby stwierdzić…” –– Naiwny teolog mógłby powiedzieć

W następnym zdaniu, twierdzi dr von Schnitzell.

 

„…miał elektroniczne oko, robotyczną rękę…” –– Co to znaczy robotyczna ręka?

 

„…podczas terapii ewolucyjnej. Ta miała być, zdaniem doktora, zakończona niebywałym sukcesem i przesunąć DJ’a w ewolucji…” –– Powtórzenie.

 

„No, może pominąwszy zielono-brązowy kolor chitynowej skorupki”. –– Od kiedy jajka mają chitynowe skorupki?

 

„Powoli popijał lattei wpatrywał się badawczo w drzwi…” –– Brak spacji.

 

„W końcu Jajko wstał ze swojego fotela…” –– Czy zdarzało się, że we własnym mieszkaniu siadywał na cudzych fotelach?

 

„Pewnie znowu te przeklęte potomstwo sąsiadów…” –– Literówka.

 

„Jajko podsunął listonoszowi podpisany pokwitowanie odbioru…” –– Myślę, że to listonosz podsuwa dokument, by pokwitować odbiór przesyłki, Jajko powinien pokwitowanie oddać. Ponadto literówka.

 

„Jajko położył paczkę na stoliku dopił szybko kawę i małym nożykiem rozciął karton. W środku znajdowało się kilkanaście paczek środków…” –– Powtórzenie. Może: Jajko położył paczkę na stoliku, dopił szybko kawę i małym nożykiem rozciął karton. W środku znajdowało się kilkanaście pudełek/fiolek/opakowań środków

 

Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie moje klimaty, nie lubię "opowieści z kluczem".

pozdrawiam

I po co to było?

Dziękuję za komentarze i za wnikliwą analizę autorstwa regulatorzy. Rzeczywiście dałem się ponieść chęci szybkiego podzielenia się ze światem tym opowiadaniem i nie odleżało dość długo. Następnym razem o tym nie zapomnę. Błędy poprawiłem i biję się w pierś, że w ogóle się pojawiły. A co do chitynowej skorupki to trochę tam przesadziłem z jajecznymi opisami. W "Trzech stygmatach Palmera Eldritcha" głowy wyewoluowanych osobników, choć faktycznie jajowate i pokryte szczeciną, nie były pokryte chitynową skorupką. Dick pisał o chitynowej skórze, więc to też poprawiłem.

Pozdrawiam :)

Byłem przeczytałem - takie sobie. 

Nowa Fantastyka