- Opowiadanie: mirekowski - Fuszera [A2013]

Fuszera [A2013]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Fuszera [A2013]

Trójpalczasta dłoń szarego kosmity pacnęła gruszkowatą głowę kolegi siedzącego obok.

– Znowu to zrobiłeś, S'mark.

Obwiniony spojrzał na towarzysza oczyma wielkimi jak spodki.

– To nie ja.

– A kto? Wenusjańska rozgwiazda? Lepiej zapamiętaj gdzie to zgubiliśmy. Zabierzemy jak będziemy wracać.

S'mark spojrzał na monitor w kształcie łzy.

– LW 223. Ziemia. Zamieszkana.

– No, to mamy przesrane. Firma znowu będzie musiała odszkodowanie płacić. -Kosmita wstał z niewielkiego fotela ustawionego na wprost pulpitu mieniącego się wielobarwną mozaiką przycisków różnorakiego kształtu.– Lepiej pójdę i sprawdzę czy reszta ładunku nam zaraz nie odpadnie.

– Nie panikuj, G'ill. Mieszkańcy tej planety nie są zrzeszeni.

– Co? Przecież każdy jest zrzeszony.

– Ale nie oni. To nieloty.

G'ill odwrócił się w stronę S'marka.

– Prymitywy czy nie, ładunek rzecz najważniejsza. Musimy po niego wrócić.

– Po co? Zabierzemy jakiś po drodze. Myślisz, że się ktoś pozna?

G'ill przewrócił, dosłownie, wyłupiastymi oczyma.

– A kto mówił by se drogę skrócić? Tak, przelecimy między tym księżycem a planetą, nic się nie stanie. Zaufaj mi, G'ill. To są twoje słowa, S'mark. Wracamy. Ja fuszery nie odpierdzielam.

Koniec

Komentarze

A toi lepsze. I zgodne z wymaganiami konkursu, choć też nie powala.

Podoba mi się określenie Ziemian - nieloty.

W ostatnim zdaniu Fuszera powinna być chyba małą literą. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Trochę to ociera sie o fantastykę, ale w pierwszej części zamiast wielu, jest tylko jeden meteoryt, a w drugiej części ten sam singlowy kosmiczny odłamek robi za asteroidę, krórej praktycznie nie ma, bo zdążyła wylądować w rosyjskim lesie.

Moim zdaniem, takie sobie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Regulatorzy, z całym szacunkiem dla Ciebie, muszę to napisać. Gdzie " w drugiej części ten sam singlowy kosmiczny odłamek robi za asteroidę,?" Pierwsza część to opis przelotu meteoru nad głowami dwóch chłopów, a w drugiej części jest wyjaśnione, że ten meteor z pierwszej części to część ładunku jaki wiozą kosmici. Wiec jak, wytłumacz mi proszę, ten sam kawałek skały może w jednym opowiadaniu spaść na ziemie, a w drugim stać się asteroidą, w dodatku goszczącą w środku dwóch obcych? 

Tak odczytałam Twoje teksty, mam wrażenie, że zgodnie z intencjami Autora, i nic na to nie poradzę.  W pierwszym chłopi widzą lecący meteoryt, w drugim szarzy kosmici konstatują zgubienie część ładunku i dochodzą do wniosku, że spadł on na Ziemię.

 

Sam napisałeś: „Pierwsza część to opis przelotu meteoru nad głowami dwóch chłopów, a w drugiej części jest wyjaśnione, że ten meteor z pierwszej części to część ładunku jaki wiozą kosmici”.

Singlowym odłamkiem kosmicznym nazywam pojedynczy, oderwany kawałek jakiegoś meteoroidu, czyli ów lecący nad lasem meteoryt. Wskaż mi, gdzie popełniam grzech niezrozumienia.

 

Nigdzie nie twierdzę, że wnętrza obu obcych goszczą w sobie cokolwiek.

 

Założenia konkursu wymagają, by jedno opowiadanie było o meteorytach nad Rosją, a drugie o mijającej Ziemię asteroidzie. Ponieważ w pierwszym szorcie meteoryt jest obecny, a w drugim jest o nim mowa, doszłam do wniosku, że jednym ciałkiem kosmicznym opękałeś oba szorty.

Drugi szort, moim zdaniem, nie spełnia wymogów tego konkursu.

 

Pozdrawiam z całym szacunkiem.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

  "Nie udowadniajcie zjawiska naukowo! Porzućcie logikę, sens, wymyślcie coś absurdalnego! : 

 

Istotnie, pomijając logikę i sens, stawiasz bsurdalne pytania. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No i jedno opowiadanie jest o meteorytach nad Rosją, dokładnie jednym, bo reszta podskoczyła na piwo ;)

Drugie opowiadanie opsuje przelot blisko ziemi czegoś, od czego odczepił się kawałek i walnął w ziemię. Czy z założenia musi to asteroida przelatywać blisko ziemi by na Rosję spadł deszcz meteorytów? A może to kosmici po długiej walce z zatwardzeniem postanowili spuścić na ziemię deszcz gównianych skał? 

Regulatorzy, powyższy cytat pochodzi z postu dotyczącego konkursu. ( Sorka za brak " na końcu cytatu. )

Gdybym miał sztywno trzymać się praw fizyki, astronomii itd, wówczas mielibyście traktat o ciałach niebieskich, a nie dwa shorty które mają bawić.  A że jest jeden meteoryt nad Rosją, a nie setki, bo tak chciałem i tak zrobiłem. 

Z estymą pozdrawiam.

 

 

 

 

 

 

Ależ Autorowi zawsze wolno potraktować temat tak jak chce, i wolno Mu także na każdy temat napisać co tylko zechce.  A ja, prosta czytelniczka prawa te rozumiem i akceptuję, jednak pozwalam sobie własne opinie o dziele zachowć.

Pozdrawiam, z należną rewerencją.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A ja, jako prosty autor, szanuję opinie czytelników płci każdej, ale nadal nie rozumiem, gdzie się minąłem z założeniami konkursowymi. :( 

Miały być meteory nad Rosją, jest, co prawda jeden, ale to zawsze coś.

Miał być wytłumaczony przelot asteroidy obok ziemi, jest, a że to statek kosmiczny, cóż. NASA bym nam prawdy nie powiedziało. 

 

 

 

Uginam się pod ciężarem powalającego argumentu Autora, że statek kosmiczny pojawił się w zastępstwie asteroidy,  i przyjmuję do wiadomości, że NASA nie mówi prawdy. Mam nadzieję, że Autor jest usatysfakcjonowany. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie!!!! Żądam satysfakcji i rzucam rękawice. Tylko Ty i ja. Dwa opowiadania, maksymalnie 10.000 znaków ze spacjami włącznie każde. Po jednym dla każdego. Wybierz temat. ;)

Mirekowski, dlaczego obudził się w Tobie raptus, bestia jakaś krwiożercza, drzemiąca do tej pory? Powściągnij, proszę, emocje i nie wymagaj ode mnie niemożliwego.  Niniejszym uświadamiam Ci, że ja nie tworzę, ja czytam i komentuję. I już. I tak pozostanie, chyba że coś mi odbije –– a po lekturze niektórych tekstów jest to możliwe –– jednak na razie nie zanosi się na to.

Przytomnie zaznaczam, że nie mam na myśli Twoich tekstów.

Pozdrawiam –– tym razem najłagodniej, jak tylko ja potrafię.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

    Jednakowoż chyba już jest najwyższy czas na jakoweś opowiadanie Regulatorów... 

Jednakowoż RogerzeRedeye, jeszcze mi nie odbiło, co ogłosiłam przed chwilą.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ale ten moment zbliża się, skrada się krokiem cichym, wręcz niedosłyszalnym, by zaskoczyć ofiarę swym nadejściem jak najsilniej. Huk, błysk, iluminacja, przymus pisania --- po naczytaniu się tylu i tak różnorodnych tekstów nieszczęście*) musi nastąpić...  

*)   :-) :-) :-)

A ja najostrzej jak potrafię padam na kolana i rękawice podnoszę.  :)   

I również pozdrawiam, pokornie łeb pod topór krytyki katowskiej kładąc. :)

 

 

    Romans historyczno - sensacyjny  w konwencji westernu z lekką domieszką s-f pomiędzy Horacym Brinkiem i Józefiną Meier byłby najlepszy.

Dziękuję za podniesienie na duchu. Mam tylko wrażenie, że kiedy mi już naprawdę odbije, cierpieć będą wszyscy. ;-)

Pozdrawiam wszystkich ufnie patrzących w przyszłość. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

    Horacy Brink jest regulatorem czasu. Józefina Meier to żona Maksymiliana Robespierra. dożywotniego konsula Wielkiej Rewolucyjnej Francji.  Robespierre to w istocie rzeczy homoseksulaista, kochajacy pewnego dawnego arystokratę, de Neversa. Małżenstwo z Jozefiną zawiera z powodów politycznych --- Francji potrzebna jest pierwsza dama --- ale piękną zonę  fatalnie zaniednuje. Znudzona i rozczarowana Józefina zatapia się w ksiażkach --- i pisze pewne dzielo "O naturze wszechrzeczy  i meandrach czasu", stajace sie potem podstawą do badań nad istotą czasu.

    Brink ma chronic Józefinę i zadbać o to, aby ksiażka powstała. Ale sam się zakochuje w Józefinie...

    PS. Naziwsko "Brink" mozna zmienic na "Bridgemont". Ładniej brzmi.

(...) kiedy mi już naprawdę odbije, cierpieć będą wszyscy. ;-)   

Spokojnie... No, chyba że przebijesz kilku arcymistrzów, cuzamen razem sumarycznie do kupy wziętych...   :-)

No, no, Roger, padam na kolana przed kimś kto ma tak bogatą wyobraźnię. Bogatszą od mojej. I piszę to bez cienia ironii.

 

    Jeżeli Regulatorzy nie chcą wykorzystać tego pomysłu --- szkoda, szkoda  ---  rezerwuję go dla siebie. Być może, część pomysłu zostanie zaprezentowana na portalu  --- jeżeli  w końcu będzie nowy edytor.

Adamie, nie będę przebijać arcymistrzów. Ni pojedynczo, ni en masse, chyba że kłujką humoru. ;-)

 

RogerzeRedeye, regulatorzy na pewno nie wykorzystają, „świadczymy z całą rzetelnością naszego imienia”. Wobec takiego obrotu sprawy życzę, aby Twoja pani muza nie odstępowała Cię na krok. ;-)

 

Pozdrawiam.


Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Trochę za dużo błędów jak na tak krótki tekst.

zapamiętaj gdzie to zgubiliśmy --- przecinek

-Kosmita wstał z niewielkiego fotela ustawionego na wprost pulpitu mieniącego się wielobarwną mozaiką przycisków różnorakiego kształtu.- --- spacje pogubiłeś.

pozdrawiam

I po co to było?

Witam wszystkich.

Dawno mnie tu nie było, dzisiaj zajrzałem i jestem pod wrażeniem konwersacji jak nastapiła pod powyższym opowiadaniem. Uważam że poza konkursem, dla Regulatorzy i idla Mirekowski po książce się należy. i piszę to całkiem poważnie.

nawiasem mówiąc opowiadanie takie sobie.

pozdrawiam serdecznie

A za co mi się należy książka, drogi Masztalski? Bo regulatorom, choć nie znam osobiście, to za poczucie chumoru i upór w czytaniu moich "wypocin" i konwersacji z taki głąbem jak ja, czyli ze mną. :)

Pozdrawiam.

 

za wymiane poglądów na poziomie Panie Mirekowski:)

mirekowski, nie kokietuj; gdyby nie godny rozmówca, mogłabym swoje poczucie humoru w ramki oprawić i powiesić na ścianie. ;-)

masztalski, jaki tam poziom, standard raczej, zwyczajna wymiana poglądów; dziękuję że doceniasz, ale uważam, że przeceniasz. ;-)

Pozdrawiam obu Panów.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka