- Opowiadanie: mirekowski - Jak byłem w jego wieku... [M2013]

Jak byłem w jego wieku... [M2013]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Jak byłem w jego wieku... [M2013]

– Wania, gdzie się gapisz? Wiadro bier, wody przynieś.

Starszy mężczyzna z siwą brodą klepnął młodego chłopaka w plecy.

– Tata, patrz! – Niewysoki blondynek wskazał na jasno świecącą kulę mknącą szybko po niebie, zostawiającą za sobą biały ogon. – Spadnie blisko nas.

Mężczyzna machnął ręką.

– A to pierwszy meteor jaki spadnie na ziemie? Skoro lata se tam, w kosmosie, to pewnie kiedyś musi spaść.

– Ale to pierwszy który będę mógł dotknąć – uśmiechnął się Wania.

Ojciec westchnął głośno.

– Pojedziesz obejrzeć jak prace skończysz. Konia trza napoić.

– Ale…

– Bez dyskusji! – Przerwał chłopakowi mężczyzna. – Wpierw praca, a zabawa poczeka.

Chłopak wzruszył ramionami i dalej gapił się na mknący ku odległym lasom gwiezdny pocisk.

– Tato! – Wania niemal podskoczył oberwawszy nie za mocno otwartą dłonią w tył głowy. Zrobił obrażoną minę i pomaszerował w stronę studni. Mężczyzna patrzył na syna chwilę i wrócił do smarowania dużych zawiasów przy drzwiach stodoły.

– Leń jeden. Jak ja byłem w jego wieku – mruczał pod nosem ojciec, machając pędzlem w górę i dół.

Koniec

Komentarze

Nie ma tu nic fantastyki. Ot, scenka jak scenka. Czy ostatnie zdanie ojca  ma odniesienie do meteorytu tunguskiegi? To znaczy, że jak każdy starszy człowiek uważa, że za jego czasów wystko było lepsze, większe i nawet jak meteoryt pierdyknął to rabił w Ziemi dziurę jak lej wulkanu?

Nie spełnia wymogów konkursu, mogło być absurdalnie, ale miało wyjaśniać, skąd meteoryt. Tu jest czysta rzeczywistość. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A przeczytałem drugie opowiadanie? Z założenia, oba teksty są powiązane. Właśnie meteorem, który spadł na ziemie po tym, jak odczepił się od asteroidy transportowanej przez dwóch obcych. 

PrzeczytałAm!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

"Nie spełnia wymogów konkursu, mogło być absurdalnie, ale miało wyjaśniać, skąd meteoryt. Tu jest czysta rzeczywistość. "    Skoro lata se tam, w kosmosie, to pewnie kiedyś musi spaść.  Droga Bemik. Masz swoje wyjaśnienie. :)

 - Leń jeden. Jak ja byłem w jego wieku – mruczał pod nosem ojciec, machając pędzlem w górę i dół. - A to już wasza interpretacja. Zakończyłem na tym, bo reszta, czyli siedem linijek było pozbawionym sensu monologiem, nie wnoszącycm nic do tekstu.

 

I dziękuję za opinie. :):):):):):)

„Niewysoki blondynek wskazał na jasno świecącą kulę mknącą po niebie, zostawiając za sobą biały ogon”. –– Co takiego było w mknącej kuli, że chłopiec wskazując na nią zostawił za sobą ogon, oczywiście biały, bo był blondynem?

Winno być: Niewysoki blondynek wskazał na jasno świecącą kulę mknącą po niebie, zostawiającą za sobą biały ogon.

 

Ponieważ nie musze poić konia, idę zobaczyć, jak potoczą się sprawy.

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mirekowski, wybacz, ale nie rozumiem Twojego wyjaśnienia. Rozumiem, że oba teksty są powiązanie. Jeden to relacja z tego, co dzieje się na ZIemi, drugi, jak to wyyglądało w Kosmosie.

 Dialog nie był bez sensu. Nawet dobrze oddawł relacje ojciec-syn. Mój zarzut dotyczy wyłącznie tego, że TU nie ma fantastyki, tylko samo życie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dzięki regulatorzy, poprawione. 

Bemik, już sam fakt, że obaj nie zaprzestają wykonywania swych obowiązków i nie biegną zobaczyć jak meteor spada na ziemie samo w sobie jest fantastyką. Znajdź mi choć kilka osób które by zrobiły tak jak ojciec Wani? Sam pewnie biegłbym na czele maratonu zmierzającego na miejsce upadku meteoru. Taka już nasza ludzka ciekawość. Element fantastyczny nie zawsze musi być podany na osobnym talerzu. Czasem skryty jest pod sosem i sałatkami. ;)

 

    - Leń jeden. Jak ja byłem w jego wieku – mruczał pod nosem ojciec, machając pędzlem w górę i dół - i wykonywałen obowiązki kadeta - steromotorzysty tajnego wehikułu kosmicznego, ileż to tych cholernych planetoid przez przypadek albo głupotę wysłalem na Ziemię. Ech, ci mlodzi w ogóle już nic kompletnie nie wiedzą, bo i skąd mają to znać...

    - Jedno jest pewne - zakończyl, spluwając na ziemie. - Wódka wtedy lepiej smakowala.  

K**** M**!!!!!! RogerRedeye, jesteś Geniuszem. Takiego zakońćzenia mi trzeba było. :) Tylko że wtedy oba shorty nie łączyły by się w całość. Chyba, że... :) 

     -- Jedno jest pewne - zakończyl, spluwając na ziemię. - Wódka wtedy lepiej smakowala, nawet ta amerykańska whisky od kosmicznych sąsiadów z naprzeciwka.

    Inny wariant ostatniego proponowanego zdania.

Wersja Rogera rzeczywiście jest inspirująca.

pozdrawiam

I po co to było?

Nowa Fantastyka