- Opowiadanie: bemik - Zawody [M2013]

Zawody [M2013]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Zawody [M2013]

– Czytałeś ogłoszenie w sieci?

– Które? Bo tam są setki. Trafiłem właśnie na stronkę, gdzie za stosunkowo niewielkie kipury można sobie sprawić mały, używany statek międzygalaktyczny z napędem plazmowym.

– Ile?

– Co ile?

– Ile to według ciebie „niewiele”?

– No… – Fizyl zająknął się trochę – trzydzieści tysięcy.

– Ja cię kręcę! To według ciebie mało?!

– Powiedziałem „stosunkowo”!

– No tak. To wszystko wyjaśnia.

Obaj megatrategowie zamilkli na chwilę.

– No to co z tym ogłoszeniem?

– A, no więc Komitet Spontanicznych Inicjatyw organizuje zawody w rzutach do celu – wyjaśnił wreszcie Petryl.

– A nie było już tego w ubiegłym galaksie?

– Nie, wtedy wybijaliśmy planety z orbity!

Obaj pokiwali z uznaniem na wspomnienie Układu Yody, który tak pięknie skrzył się wybuchając na tle czarnego kosmosu.

– A teraz?

– A teraz trzeba trafić w samą planetę, ale tak, żeby nie uszkodzić. Należy wykorzystać jej ciąg, by meteoryt dotarł jak najbliżej powierzchni, a najlepiej spadł na nią. Czyli trzeba wybrać odpowiednio duży i twardy, żeby nie spłonął całkowicie w atmosferze.

– Wybrano już układ?

– Tak. Jakiś taki mały, zapomniałem nazwy.

– Będziesz brał udział? – spytał Fizyl.

– Jasne. A ty?

– A są jakieś nagrody?

– No, nawet sporo. Pięć tysięcy kipurów.

– To ja też spróbuję. Chociaż nawet jak się uda, nie kupię sobie intergalaksa z plazmą.

 

* * *

Zawodnicy ustawili się w jednym rzędzie. Było ich tylko trzynastu. Fizyl i Petryl trzymali się blisko siebie. Wśród gromady atletycznych megatrategów czuli się niezbyt pewnie. Każdy dzierżył w końcówce potężny meteoryt.

Ten, który wybrał Petryl, nie należał do największych.

– Dlaczego wybrałeś chondryt? – spytał go szeptem Fizyl.

– Bo jest wystarczająco twardy, żeby dolecieć, ale jednocześnie na tyle miękki, że w większości rozpadnie się w atmosferze planety nie niszcząc jej.

– Zawodnik z numerem jeden proszony na linię rzutu!

Potężny, srebrzyście połyskujący megatrateg wystąpił z szeregu. W jego końcówce ledwie mieścił się wybrany meteoryt.

– Mam nadzieję, że nie trafi – powiedział Petryl – bo jeśli mu się uda, nie będziemy mieli już do czego rzucać.

– Chyba masz rację – potwierdził Fizyl zezując jednocześnie na konkurentów. – Wydaje mi się, że tylko ten czerwony jest groźny. Wybrał chondryt, jak ty.

– E, tym nie ma się co przejmować. Nie trafiłby nawet w nasze Słońce. Ma uszkodzone sensory widzenia, ale udaje, że wszystko w porządku. Boi się remontu.

Meteoryt srebrzystego przeleciał w tak dużej odległości od planety, że nawet jego zgromadzeni wśród publiczności kumple, wydali z siebie pogardliwe świsty. Kolejnym poszło nieco lepiej, ale żadnemu nie udało się trafić w cel. Zahaczali o atmosferę i to wszystko.

Fizyl wykonał kiepski rzut. Meteoryt nie dotarł nawet w pobliże planety i rozpadł się na kawałki. Pozostał tylko Petryl i zawodnik w matowym kolorze zieleni, Jevor.

– Postaraj się! – poprosił Fizyl. – Rzuć, najlepiej jak potrafisz!

– A myślisz, że co? Specjalnie schrzanię!?

Petryl ustawił się na linii rzutu, przymierzył krótko, wziął zamach i wypuścił kamień. Potem odsunął się nawet nie patrząc. Dopiero pełne podziwu pomruki publiczności, uświadomiły mu, że się udało. Jeszcze tylko ostatni zawodnik. Jevor celował bardzo długo, ale kiedy wyrzucił meteoryt, od razu wiadomo było, że przeleci w dużej odległości od planety. Rozległy się pogardliwe prychnięcia publiczności.

Obrady jury trwały tylko kilka minut. Potem ogłoszono oficjalny wynik.

– Pierwsze miejsce w rzucie do celu zajmuje megatrateg Petryl. Jako jedyny trafił w Ziemię, nie zniszczył planety, a fragmenty rzutka dotarły na powierzchnię. Nagrodę główną wręczy przewodniczący Komitetu Spontanicznych Inicjatyw.

– O, nareszcie wiem, co było naszym celem! – powiedział Fizyl i szturchnął kumpla w bok. – Ale odpalisz trochę z nagrody, co?

Koniec

Komentarze

że w większości rozpadnie się w atmosferze planety i nie zniszczy jej. - nie zniszczy atmosfery? nie lepiej "rozpadnie się w atmosferze nie niszcząc planety"?

Rzuć, jak najlepiej potrafisz - moim skromnym zdaniem lepiej brzmi "rzuć najlepiej jak potrafisz"

Lecę czytać część drugą.

Sorry, taki mamy klimat.

Dzięki

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Kosmiczne zawody w ciskaniu. Bo jeśli się nie rzuci, to nie doleci.

Pozdrawiam. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pomysł jest ciekawy, stworzyłaś cały świat (ba! wszechświat ;) w tym krótkim opowiadaniu i postaci, które czegoś chcą i dążą do jakiegoś celu. Niestety brakuje tu trochę napięcia, jakichś przeciwności. W zasadzie zamiast tych trzynastu konkurentów mogło ich być dwóch bo i tak wszyscy rzucili daleko od planety. Petryl niby się obawiał, że innym się uda, ale chyba bardziej z własnego braku pewności siebie, niż dlatego, że faktycznie któryś z nich mógł mu zagrozić.

Zaczynanie opowiadania od dialogu to ryzykowny manewr, a przedstawienie sytuacji i postaci samym dialogiem udało się chyba tylko Sapkowskiemu. Nie mówiąc o tym, że przeczytałam "Fizyl", jako "Fizyk" i zachodziłam w głowę o co chodzi, ale to już moja wina. ;)

Drugie opowiadanie wypadło, moim zdaniem, lepiej...

rzeczywistość jest dla ludzi, którzy nie radzą sobie z fantastyką

Też fajne. Mnie, w przeciwieństwie do t.leny, ten tekst podobał się nieco bardziej.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

t.lena  założeniem konkursu było, że ma być krótko. Może być absurdalnie, byleby to był szort. Dzięki

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ale ja nie mam nic do krótkości. :) A absurdalność jest, jak najbardziej, na poziomie.

rzeczywistość jest dla ludzi, którzy nie radzą sobie z fantastyką

Komitet Spontanicznych Inicjatyw ... Ludzie to jednak mają wyobraźnię. Coś czuje, że ja i moje koty pójdziemy na dno :D

To przeczytaj Fasolettiego. Tam to się dzieje!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nowa Fantastyka