- Opowiadanie: Naviedzony - Potwór po drugiej stronie (KB024)

Potwór po drugiej stronie (KB024)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Potwór po drugiej stronie (KB024)

Potwór po drugiej stronie

 

 

Od niedawna mieszkam z potworem.

 

Kiedyś byłem tutaj z tatą i mamą, ale ich już nie ma. Pamiętam ten dzień, kiedy wszyscy zniknęli, bo często mi się śni. Żyliśmy tu od zawsze, wszyscy razem, w fajnych, jasnych korytarzach, które na suficie miały długie rzędy lamp, a na podłodze białe kwadraty i trójkąty. Nigdy stąd nie wychodziliśmy, bo na górze był Brud. Ale nie taki brud, który czasem leżał w kątach. To był taki prawdziwy Brud, brudny bardziej, niż wszystko inne. I nie wolno było wychodzić na górę, bo Brud podobno przylepiał się i można było od niego bardzo zachorować.

 

Ten dzień, który mi się śni do teraz, to był taki całkiem zwyczajny dzień. Aż nagle zaczęły się krzyki i bieganie, i potworny huk, którego nigdy wcześniej nie słyszałem. Mam już dziesięć lat, ale chyba nie jestem odważny jak tata i mama, bo kiedy kazali mi wejść do schowka, nie chciałem iść z nimi sprawdzić, co się dzieje. Oni byli bardzo odważni, bo nie uciekli do mojego schowania, nawet gdy różni ludzie strzelali się w naszym korytarzu. Teraz jednak nie ma tutaj nikogo i czasem jest mi trochę smutno, że wszystkich zabrali, a ja zostałem. Wolałbym być z tatą i mamą. Nawet zabrany.

 

Ale kazali mi siedzieć, więc siedziałem w tym schowku, sam nie wiem jak długo. Kiedy już nie mogłem wytrzymać z głodu, wychodziłem, żeby coś znaleźć i szybko wracałem do ukrycia. Ale zrobiło się strasznie ciemno, bo żadne lampy już nie działały. To było strasznie trudne, wiecie? Tak znajdować rzeczy po ciemku. Czasem słyszałem jakieś odgłosy z góry, ale wiedziałem, że nikt nie zejdzie.

 

Chyba że rodzice.

 

Na początku trochę jeszcze czekałem. Wyobrażałem sobie, że przyjdzie tata, przewiesi karabin przez ramię i powie: "Chodź, musimy maszerować!" A wtedy ja zapytałbym: "Jestem już żołnierzem?" A tata zaśmiałby się tylko i nazwałby mnie Małym Szeregowym. Lubiłem jak ludzie z bunkra mówili o mnie Mały Szeregowy. To było fajne.

 

A potem znowu zapaliły się lampki, te małe, ara-wyjne, jak mówili, i zobaczyłem potwora. Był za szybą. Kiedy jeszcze było wszystko normalnie, ten kawałek ściany z szybą zasłonięty był czerwoną zasłonką, jak w teatrach, które były w dużych miastach przed wojną.

 

Pewnie nie wiecie co to takiego te teatry. Ja widziałem je na filmach.

 

Ale tam, za tą zasłonką była najprawdziwsza szyba, a za nią drugi bunkier, taki jak nasz. A w tym bunkrze mieszkał potwór, ten sam, o którym mówiłem wam na początku. Okropnie się go przestraszyłem, mimo że wcale nie był duży. Teraz mam dziesięć lat i trochę i chyba nadal nie jestem odważny jak tata, bo uciekłem do tego samego schowka, w którym siedziałem wcześniej. Znowu nie wychodziłem długo. Bałem się, że potwór mnie zobaczył. Że rozbije szybę i wejdzie tu do mnie. Nie wiem, co bym wtedy zrobił. Siedziałem tak i siedziałem, myśląc o potworze i wyobrażając sobie, że mam wielki karabin taty. Ale nie miałem go, a w końcu trzeba było wyjść po coś do jedzenia. Znowu przemykałem się pod ścianami, uważając tym razem, żeby potwór za szybą mnie nie zobaczył. Obserwowałem go z ukrycia, a on robił to samo.

 

Wyglądał zupełnie tak, jak ja bym wyglądał, gdyby chyba cały Brud z góry zleciał tu na dół. Miał wielkie, wytrzeszczone oczy, całe w czerwonych żyłach i w ogóle nie potrafił mrugać. Ja nie mrugałem, bo w takiej ciemności nie trzeba mrużyć oczu, ale on to coś zupełnie innego. On po prostu chyba nie mógł mrugać. I cała jego twarz była dziwna, tak jakby trochę nieludzka.

 

Dopiero później pomyślałem, że on też się mnie boi i poczułem się pewniej, bo kiedy ktoś boi się ciebie, zawsze czujesz się trochę lepiej, niż kiedy to ty ciągle wszystkiego się boisz. Spróbowałem zbliżyć się do potwora, żeby pokazać mu, że kto, jak kto, ale ja to się nie boję! I chyba się udało, ale on nie przestraszył się bardziej, tylko zrobił się przyjaźniejszy. Może potwory lubią się bać, tak jak lubią straszyć? Nigdy wcześniej o tym nie myślałem.

 

Potem zaczęliśmy się spotykać. Nigdy nie podchodził do szyby, gdy ja tego nie robiłem. Kiedyś nawet próbowałem się do niego odezwać i on też wtedy otworzył usta (śmiesznie rozjechały mu się wargi), ale szyba była chyba za gruba, bo niczego nie usłyszałem. Pokazałem mu na palcach, że mam dwanaście lat. Niech myśli, że jestem starszy, a co! On chyba wpadł na ten sam pomysł, bo też pokazał mi wtedy "dwanaście" i roześmialiśmy się obydwaj. Coraz bardziej lubię tego mojego potwora, wiecie?

 

Może spróbuję się do niego dostać? Wejść do jego części bunkra, tej po drugiej stronie szyby. Przygotowałem już sobie pręt z takim hakiem na końcu, który jest bardzo ciężki i na pewno rozbije szkło. Wtedy moglibyśmy porozmawiać. Zapytałbym go, jak ma na imię, a gdyby on zapytał mnie, ja powiedziałbym: Mały Szeregowy. I roześmielibyśmy się obydwaj.

 

Tak. Dzisiaj idę rozbić szybę, a kiedy to zrobię, może nawet go przytulę, mimo tego, że jest potworem. Przytulę go, bo czuję, że on jest tam bardzo samotny. Przytulę go, żeby już się nie czuł taki sam. Taki sam, jak ja się czuję.

Koniec

Komentarze

Witajcie!

 

Ten konkursowy shorcik jest autorstwa Chidy i Naviedzonego. Napisany wspólnie. :) Mamy nadzieję, że się spodoba.

 

Pozdrawiamy

Chida i Naviedzony

Nie wierzę, żeby ktoś jeszcze napisał lepszy. Gratuluję. :)

Tylko popraw to:

 

Ale kazali mi siedzieć, więc siedziałem więc w tym schowku.

Haha, zobaczymy po wynikach! :) Ale dziękuję i melduję, że poprawiłem. :)

Pamiętam ten dzień ,+ kiedy wszyscy zniknęli, (...). 

(...) krzyki i bieganie ,+ i potworny huk, (...).  

(...) małym szeregowym. ---> dużymi. Jak w pozostałych przypadkach.  

(...)  te małe, ara-wyjne ,+ jak mówili ,+ i zobaczyłem potwora.

Zapytałbym go ,+ jak ma na imię,  (...). 

To jako dowód, że to ja czytałem.

Chyba udało się Wam napisać coś budzącego dreszcz ukrytej grozy.

Bardzo "przyjemny" tekst. Ot tak, wszedłem na stronę, ale jak wystartowałem z shortem, to się już nie oderwałem. I chyba o to chodzi. 

(Nadużywacie i powtarzacie tylko był, było, był... - ale to już do poprawienia w kolejnym tekście:)  )

Naprawdę dobre. Jedna uwaga:

"bo nie uciekli do mojego schowania"

 

Pozdrawiam

Mnie to nie raziło. Nawet przeciwnie, pasowało --- przecież to opowieść małolata...

Gdyby w poprzednim zdaniu nie użyto słowa "schowek", nie czepiałbym się. Ale to drobiazg i jak widać kwestia indywidualnego odbioru.

Dziękuję wszystkim za miłe słowa. Stylizacja na opowieść małolata wymuszała na mnie nieco nieporadności (tak, teraz się tak tłumaczę! haha :> ), a co do powtarzania "był, była", to chciałem, żeby wyszło jak najbardziej naturalnie. Coś pomiędzy gawędą a strumieniem świadomości. Kiedy opowiadamy, nie skupiamy się aż tak na poprawności gramatycznej.

 

Jeszcze raz dziękuję. :)

Mój wpis dotyczył uwagi mkrzywickiego. Ale i do Twojej pasuje... :-)

Nie ma co więcej pisać. Ja powiem tylko, że bardzo mi się podobało. Świetnie wystylizowane na opowieść dziesięciolatka.

Dziękujemy! :)

Super wystylizowane, czuć tę dziecięcą naiwnośc i niezrozumienie pewnych spraw.

Bardzo dobry short.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Dziękujemy. :)

Niezłe, naprawdę niezłe. Mieliście naprawdę dobry pomysł z tym Potworem, i chyba całkiem celnie opisaliście możliwe myśli dziesięciolatka. Gratuluję.

Witajcie!

To jest po prostu wyśmienite.

Dziękujemy! :)

Moim zdaniem, jedno z najlepszych opowiadań na ten konkurs:). Pomysł i wykonanie, w moim odczuciu, jak najbardziej udane.

Dziękujemy serdecznie!

Podoba się, o, tak. Powodzenia w konkursie. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dziękujemy! :)

Napisane ładnie, choć chyba zbyt dziecinnie jak na dziesięciolatka, ale jestem w stanie się z tego zarzutu wycofać. Sama treść mnie jednak wogóle nie ruszyła.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Ciebie trudno jest ruszyć, więc zadowolę się tym, że ładnie napisane. ;) Dziękuję.

Bardzo szybko kierunek opowiadania stał się przewidywalny; tym nie mniej przyjemnie się czytało.

Przypomina mi trochę kalkę innego opowiadania, umieszczonego na tym portalu kilka miesięcy lepiej, o dziewczynie która miała w ścianie mieszkania okno do mieszkania innej dziewczyny.

O ile pamiętam Nawiedzonego z jego debiutów, to postęp jest ogroooomny. Gratuluję :-)

TomaszMaj 2012-06-22  12:49
Przypomina mi trochę kalkę innego opowiadania, umieszczonego na tym portalu kilka miesięcy lepiej, o dziewczynie która miała w ścianie mieszkania okno do mieszkania innej dziewczyny.

Przypomina kalkę? Czyli jest zżyną ze zżyny? ;> A tak serio to chyba nie kojarzę tekstu, o którym mówisz.

 

Mimo tego prztyczka cieszę się, że wpadłeś i przeczytałeś z przyjemnością. Ciągle jeszcze czasem rozmyślam nad obiecanym Tobie opowiadaniem, w którym rozprawię się z tolkienowską wizją elfów. ;)

 

Bardzo mnie cieszy fakt, że uważasz, iż się rozwijam, ale po szybkim sprawdzeniu nie znalazłem Twojego komentarza pod żadnym z moich debiutanckich tekstów, więc nie znam Twojej opinii o nich. ;) W związku z tym nie wiem, czy mam się cieszyć, że jestem lepszy niż beznadziejny, czy lepszy niż wcale-nie-tak-beznadziejny? :D

 

Pozdrawiam Cię

Naviedzony

Niezłe.

Miałam tylko zerknąć, a od razu mnie wciągnęło.
I o ile tytuł nie jest porywający, to pierwsze zdanie świetne. Działa na wyobraźnię.
Co do języka dziesięciolatka, to mógłby być co nieco bardziej chaotyczny. Nie bardziej naiwny, tylko bardziej niegramatyczny, urywany. Z drugiej strony każde dziecko mówi inaczej, więc nie ma się co czepiać.

 

 

Dziękujemy! Zaskoczyłaś mnie, nie myślałem, że się zrewanżujesz. :)

Sorry za niezręczne sformuowanie o kalce; spieszyło mi się. Nie miałem zamiaru dawać Ci żadnego prztyczka.Przypomina mi inne opowiadanie. Jednak tylko dlatego, że i tam i tutaj bardzo ważną rolę odbrywa lustro.

Twoje opowiadanie podoba mi się. Trochę nierealne wydaje mi się, żeby chłopiec przez szereg dni  nie zorientował się, że tam 'po drugiej stronie' to jego odbicie, ale to szczegół. Podoba mi się i tyle.

Twoje debiutanckie teksty były dobre; wielu 'starych' pisarzy na tym portalu pisze gorzej, niż Ty pisałeś na poczatku. Przez jakiś czas czytywałem na NF bez zakładania konta i bez komentowania, dlatego nie masz moich komentarzy. Chodziło mi o to, że jesteś coraz lepszy. To też miał być komplement. Widać nie powinienem pisać komentarzy, kiedy się spieszę :-)

Chyba trochę za ostro odebrałeś moją odpowiedź, uroki sieci, gdzie nikt nikogo nie widzi (jak sam to kiedyś ująłeś) i nie może dostrzec uśmiechu. Nie pogniewałem się ani na uwagę o kalce, ani na uwagę o rozwoju (a kto pogniewałby się na taką uwagę?), bo i tak odebrałem je jako komplementy. Ja w ogóle mam takie podejście w życiu, że jeśli nie do końca rozumiem, co ktoś miał na myśli, to wolę rozumieć to lepiej. ;)

 

Za kolejne komplementy dziękuję również. Krytyka jest budująca, ale pochwały zawsze przyjemniej się czyta. :)

Boże, ja chyba dostanę poważnych kompleksów...

Jak czytam, co kto tu pisze, to czuję sie jak jakiś żółtodziób...  W dodatku, że mój peirwszy tekst został zasadniczo zjechany od dołu do góry (a może odwrotnie..?)

Nieważne...  Wybacz, że tak tu chranie, ale tak... Łatwiej. Muszę się wziąć za siebie i podszlifować warsztat.

Cio do tekstu... Jak można by sie nie zachwycić? ;) Cudeńko ;)

Każdy był kiedyś żółtodziobem. Ja nie piszę jakoś fantastycznie w porównaniu do niektórych innych użytkowników tego portalu, ale piszę bardzo, bardzo dużo. Ty też pisz, najlepiej codziennie, a kiedyś będziesz dobra. Dużo cierpliwości i pracy zawsze i w każdej dziedzinie życia się opłaca, a ja uważam, że i tak w pisaniu najważniejszy jest pomysł, a nie styl. :)

Dziękuję Ci bardzo za pochlebne słowa i mam nadzieję, że niedługo będę mógł napisać podobne pod Twoim tekstem. ;)

Hej, dzięki za przeczytanie wszystkich tekstów. Naprawdę miło, że Ci się chciało! Kiedyś się odwdzięczę, niedługo powinnam mieć nieco więcej czasu.

Nie ma sprawy. Przyjemnie się ogląda Twój progres i kilka tekstów naprawdę Ci wyszło. Niedługo uciekam do Norwegii na jakiś czas, więc po powrocie bardzo mnie ucieszą komentarze. :) Nie zniechęć się tylko, bo zdarzają mi się dość długie teksty. ;)

Nowa Fantastyka