- Opowiadanie: Bellatrix - Tunel średnicowy [KB024]

Tunel średnicowy [KB024]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Tunel średnicowy [KB024]

Paweł przełknął głośno ślinę. Nie podobał mu się ten pomysł i nie dałby się namówić, gdyby nie Magda. Piegowata, krótko ostrzyżona blondynka o zadartym nosku. Paweł widział w niej coś więcej. Coś, czego sam do końca nie rozumiał za to wodził za nią wzrokiem na każdej przerwie.

– I co, pewnie się boisz? – Zeskoczyła zgrabnie z ostatniego schodka na peron. – Możesz jeszcze zawrócić.

– Też coś, nie boję się. – Nonszalanckim krokiem ruszył wzdłuż peronu.

– Niby się nie boi, ale gacie ma pełne – zadrwił Marek.

– Nie martw się, robiliśmy to – powiedziała ciepło Gosia. – Jak chcesz, to potrzymam cię za rękę, jak już zejdziemy – dodała szeptem.

Skrzywił się. Nie chciał być trzymany za rękę przez Gosię, zdecydowanie. Rzucił przelotne, tęskne spojrzenie na Magdę, ale nie sprawiała wrażenia, jakby chciała złożyć podobną ofertę. Westchnął ciężko.

Ostatni uczestnik wyprawy, Krzysiek, był dziwnie milczący, jakby nieobecny. Bał się? Wiedział coś, o czym mu nie powiedzieli?

Myśli zagłuszył sygnał z megafonu.

– Pociąg do Skierniewic przez Warszawę Zachodnią, Pruszków, Żyrardów odjeżdża z toru ósmego przy peronie czwartym.

– Chodźmy – Magda kiwnęła ręką. – Mamy dwanaście minut, zanim przyjedzie ekspres z Berlina.

Cała piątka podążyła na koniec peronu, bacząc, czy nikt z sokistów ich nie obserwuje. Osobowy do Skierniewic ruszył leniwie a Marek zlustrował peron i skinął głową. Jako pierwsza zeskoczyła na tory Magda, za nią pozostali.

– Uważaj tylko, czasami kręcą się tu narkomani – ostrzegła Gosia.

– Dokąd właściwie i po co idziemy? – zapytał. Głos, mimo starań by brzmiał lekko i wesoło, zadrżał.

– Na spacerek! – odkrzyknął Marek. Śmiech podchwyciły dziewczyny, chociaż biła w nim wymuszona sztuczność.

Paweł rozejrzał się. Wyobrażał sobie, że będzie tu zupełnie ciemno, ale co kilka metrów zamontowane były latarnie, o zimnym, białawym świetle. Wcale nie dodawały mu otuchy, sylwetki kolegów i koleżanek w tej bladej poświacie wyglądały jakoś tak… upiornie. Szyny krzyżowały się i zbiegały, przerażała go myśl, co by zrobił, gdyby zobaczył na wprost siebie pociąg.

– Po lewej stronie są wnęki w ścianie – powiedział milczący dotąd Krzysiek. – Można się schować.

– Dzięki – odparł. Faktycznie, pod następną latarnią wypatrzył wnękę, mogącą pomieścić najwyżej dwie osoby. Wyobraźnia podpowiedziała, że fajnie byłoby znaleźć się tam z Magdą. A za chwilę poczuł dreszcz. Dlaczego Krzysiek odpowiedział na pytanie, którego – tego był pewien – nie zadał na głos?

– O Boże… – Usłyszał chrapliwy szept Gosi. – Jedzie!

Spojrzał przed siebie. Dokładnie naprzeciwko ujrzał trójkąt świateł, przybierający na intensywności z każdym uderzeniem serca. Niemożliwe, żeby ekspres z Berlina już przyjechał! Zresztą, z Berlina jechałby w drugą stronę.

– Mówiłem. – Głos Krzyśka był zmęczony. Znużony. Jakby przeżywał to któryś raz i strach został wyparty przez rezygnację. Paweł oblał się zimnym potem.

– Uciekajmy! – krzyknął.

– Stój! – Magda chwyciła go za ramię z siłą, jakiej się nie spodziewał u szczupłej blondynki. Przemknęło mu przez głowę, w jak ironiczny sposób potrafią się spełniać marzenia, jeszcze przed chwilą oddałby wiele, żeby Magda go dotknęła. A teraz chciał być jak najdalej stąd i nieważne, czy z nią czy bez.

Światła zbliżały się.

– Zwariowaliście! – wrzasnął. – Wszyscy!!!

Wyszarpnął się jakoś i rzucił do najbliższej wnęki.

– Boję się. – Usłyszał szloch Gosi. Światła były tuż tuż, zawyła syrena, przed oczami mignęła mu rozpędzona lokomotywa i nagle zobaczył wszystko wyraźnie, jakby ktoś włączył reflektory. Marek, Gosia, Magda i Krzysiek stali w środku pociągu–widma, który zdawał się przez nich przepływać. Wagony, które przejechały, były jasne, a przed nimi kłębiła się gęstniejąca, czarna mgła. Nie rozumiał do końca co się dzieje, widział przerażenie na twarzy Gosi, podekscytowanie w oczach Marka, zaciętą nieustępliwość Magdy i zmęczenie Krzyśka. Czarne języki próbowały ich dotknąć, coraz śmielej i wyraźniej, ale zdawało się, że nie mogą. Nagle Gosia upadła na kolana. Czerń śmignęła natychmiast.

Magda odwróciła głowę i popatrzyła mu prosto w oczy.

– Pomóż nam. – Bardziej odczytał z ruchu warg, niż usłyszał. Wyciągnęła dłoń. – Proszę…

Do tej chwili myślał, że zrobiłby dla Magdy wszystko. Ale teraz, gdy faktycznie go potrzebowała, stał bez ruchu. Ukryty. Bezpieczny. Może gdyby poznał ją lepiej w innych okolicznościach, może gdyby mu zaufała i powiedziała wcześniej, po co naprawdę tu idą. Ale nie zrobiła tego. Dlaczego miałby teraz zaryzykować?

Jako drugi upadł Krzysiek. Wkrótce po nim Marek. Widział cudowne, zielone oczy Magdy, patrzące na niego z wyrzutem, bólem, pogardą…? Gdy poczuł, że dłużej nie wytrzyma, że musi pomóc, oczy zgasły. Czerń dudniącym echem zalała wszystko.

 

Obudził się we własnym łóżku. Nie wiedział, jak tam trafił ani co się stało. Ale gdy szedł do szkoły, zrozumiał, że coś wydarzyło się na pewno. Wszyscy ludzie byli dziwnie przygnębieni, jakby odebrano im całą radość życia.

A nagłówki gazet krzyczały: „Śmierć czwórki dzieci w tunelu średnicowym”.

Koniec

Komentarze

Jak dla mnie bardzo dobre. Nie mam żadnych zatrzeżeń, no może reakcja Krzyśka trochę mi nie podpasowała do sytuacji.

Ostatni uczestnik wyprawy, Krzysiek, był dziwnie milczący, jakby nieobecny. Bał się? Wiedział coś, o czym mu nie powiedzieli?

Komu? Wychodzi na to, że Krzyśkowi, chociaż logika podpowiada co innego.

 

Poza pojedynczym potknięciem, było niezłe. Ale jednak czegoś mi tu brakuje; niejasne to zakończenie. Chyba nie zrozumiałem.

Fajny pomysł na dluższy tekst. Niestety, samo zakończenie jest niejasne. Niezrozmiałe, przynajmniej dla mnie. A to spory, podstawowy błąd.

Pozdrówko. 

Pomysł ciekawy, ale dla mnie zakończenie również było nieco niejasne.

 

"Wiedział coś, o czym mu nie powiedzieli?" - z tym zdaniem jest coś nie tak.

 

Pozdrawiam.

Językowo bardzo dobre. Ale poza tym, zgadzam się z Rogerem - to jest materiał na coś dłuższego.

Lubię niedopowiedzenia, ale tu jest ich za dużo - i zamiast błyskotliwego tekstu, mamy tekst trochę niezrozumiały.

Rzeczywiście, tekst jest bardzo fajny, napięcie rośnie stopniowo i trudno odgadnąć co się stanie, ale... zakończenie psuje cały efekt. Wiadomo, nie trzeba wszystkiego pisać dosłownie, ale w tym przypadku trochę więcej wskazówek by nie zaszkodziło, co widać po komentarzach;). Jeśli chodzi o pomysł, to mi się podobał - sama również myślałam o tunelu średnicowym:).

A mnie się zakończenie właśnie podobało. Lubię takie niejasności, że do końca nie wiadomo, co się wydarzyło naprawdę.

Całkowicie nie w moim stylu. W związku z tym powstrzymam się od jakichś szerszych komentarzy.

Nowa Fantastyka