- Opowiadanie: Neider - W deszczową noc... [KB024]

W deszczową noc... [KB024]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

W deszczową noc... [KB024]

Adelajda trzymała małą latarkę w rękach i niepewnie oglądała się wokoło. Była noc, na dworze grzmiało i padało, dziewczynka siedziała w piwnicy, w ciemnościach, czuła jak zimny iwatr przeszywa jej cieńką sukienkę . Obok niej siedział James z podkulonymi nogami, przykryty czerwonym kocykiem w serduszka. Adelajda miała dziesięć lat, James tylko pięć, mimo to tej nocy widzieli więcej, niż niejeden człowiek przez całe życie. Dziewczynka była trochę głodna, ale bała się iść na górę. On tam był, morderca, który dosłownie przed chwilą zabił z wyjątkowym okrucieństwem Rikę. Rika był ich kuzynem, był już dorosly, nie zrobił nic złego, przyjechał tylko na weekend, na te dwa dni, żeby się nimi opiekować, mama miała tyle pracy, odkąd ojciec odszedł. Ale teraz to bez znaczenia, Rika leżał martwy w salonie.

 

-B-boję się…-wymamrotał James.

 

-Wiem, ja też.-powiedziała Adelajda, nie wiedziała co więcej mogła mu teraz powiedzieć.

 

Z dołu dochodziły ciężkie kroki, psychopata ciągle grasował po domu szukając swoich małych ofiar. Adelajda słyszała swój własny oddech. Nie rozumiała, co się dzieje, czemu do tego wszystkiego doszło. Ona i jej brat potrzebowali pomocy, kogoś kto ich z tego wyciągnie. Gdzie są ci superbohaterowie z kreskówek ratujący całymi dniami wielkie miejskie metropolie ? Czy ktokolwiek pomoże im, małym, przerażonym dzieciom ? James był dość duży, jak na swój wiek, ale teraz był jak mrówka, którą chciał zdepnąć bezwzględny morderca, jego jedynym obrońcą była Adelajda.

 

-James, zostań tu.-powiedziała nagle-J-ja pójdę na dół, tylko na chwilkę… Może mama zostawiła te-telefon ? Z-zadzwonię po pomoc, n-nie ru… ruszaj się, dobrze ?

 

-Nie idź, nie zostawiaj mnie samego !- łkał cicho chłopczyk ciągnąc ją za zieloną sukienkę, bez skutku.

 

Adelajda zeszła na dół chwilę potem mały James usłyszał krótki, głośny dźwięk, taki sam dźwięk, po którym Rika stracił życie. James nie mógł tego znieść i natychmiast zaczął biec na dół. Potknął się na schodach i upadł już w salonie, obok ciała Riki leżała Adelajda, w jej brązowych oczach nie było już blasku,czarne włosy leżały niedbale na ziemi wraz z resztą ciała, na klatce piersiowej otwór, a przy nim pełno krwi, czerwona plama na podłodze… Do James'a to wszystko nie mogło dotrzeć, Adelajda już nigdy nie będzie się z nim bawić, nigdy go nie przytuli. Maluch leżał sam w pokoju między dwoma trupami, po chwili zaczął głośno płakać. Nie zauważył ciemnej sylwetki przemykającej się obok niego… Potem już wszystko działo się szybko, wyważono drzwi, do domu wpadło pełno mężczyzn w ciemnych mundurach, zabrali ciała Riki i Adelajdy. James'a otulono kocem, podeszła do niego kobieta w wielkich okularach i powtarzała tylko "Już jesteś bezpieczny, nic ci nie grozi", ale co z tego, kiedy nie było z nim już Adelajdy ? Stracił kuzyna i siostrę, nic nie mogło go uspokoić, łkał i krzyczał coraz to głośniej, policjanci przyglądali mu się ze zdziwieniem, a niektórzy ze współczuciem. Wtedy do pokoju wpadła młoda kobieta,czarnooka szatynka ubrana w elegancki fioletowy strój, odepchnęła okularnicę i mocno przytuliła James'a, "Och, James ! Jak dobrze, że chociaż ty…"-dalej nie mogła mówić, zaczęła płakać. James tej nocy po raz pierwszy poczuł się bezpieczny, był w ramionach matki. Przestało padać, burza ucichła.

Koniec

Komentarze

 

"Adelajda trzymała małą latarkę w rękach i niepewnie oglądała się wokoło. Była noc, na dworze grzmiało i padało, a ona siedziała na strychu w ciemnościach, było jej tak zimno. Obok niej siedział James z podkulonymi nogami, przykryty czerwonym kocykiem w serduszka."

Pierwsze trzy zdania ...  Dwa razy powtórzenia czasownika "być" --- to jedno. Dwa ---kto siedzaił na strychu - Adelajda czy latarka? Trzy  --- zły, niezręczy szyk w trzecm zdaniu.  Sporo błędow.

Pozdrówko.

Po pierwsze, jesli podajesz wiek, poświęć trzy sekundy więcej i napisz słownie.

Po drugie - male dzieci tak nie myślą. Przez to całość wydaje mi się sztuczna i nieprawdziwa.

Witaj!

 

Cóż, raczej słabo, jak dla mnie. Nie czuć dramatyzmu sceny, a chyba na tym miało się to zasadzać. Gdzie jest konkursowe "poniżej poziomu gruntu"? Nie powala ani warsztat, ani pomysł. Brak tła dla historii. Kim był morderca, dlaczego zabijał dzieci? Nic się nie wyjaśnia.

 

Pozdrawiam

Naviedzony

Zaiste, brak tła i motywacji, brak klimatu i atmosfery grozy, całość statyczna i płaska, do tego miejscami kulejąca stylistyka, literówki i błędy w zapisie dialogów.

 

Ponadto nie "schodzi się na dół", tak jak nie cofa się do tyłu. Zresztą czemu na dół, skoro byli w piwnicy? Jeszcze bardziej na dół?

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Skoro siedzieli w piwnicy, to jak kroki mordercy mogły dochodzić z dołu? o_O A potem chłopczyk jeszcze zbiega w dół do salonu? Hmmm...

 

A koleżanka to w ogóle czytała, o czym ma być konkursowe opowiadanie? Nie ma ani nawiązania do zadanego tematu, ani puenty, nie ma nawet jakiejś konkretnej fabuły. Chyba jedyne, co się zgadza, to dzieci i limit znaków...

 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Suzuki już wytknęła niejasności logiczne, więc nic tu po mnie. Tekst słaby jak na kunkurs, kiepsko sformatowany (unoszące się w niebiosach pytajniki mnie zawsze rozkojarzają i dezorientują. Mam na myśli spację przed nimi).

Pozdrawiam,

ja.

Nowa Fantastyka