- Opowiadanie: aliant - Przeklęty potomek Smoków (GOT)

Przeklęty potomek Smoków (GOT)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Przeklęty potomek Smoków (GOT)

W Westeros wrze. Ścięcie Neda Starka stało się przyczyną wybuchu wojny przeciwko Joffreyowi zasiadającemu na Żelaznym Tronie. Sytuacja w królestwie jest nieciekawa. Bunt na północy, niepewna sytuacja na południu, są jednak niczym w porównaniu z niespodzianką czekającą na Murze. Stary i poczciwy measter Nocnej Straży – Aemon wyznaje Jonowi Snow, iż jest potomkiem rodu Targaryenów. Starzec opowiada bękartowi, że w dawnych czasach odrzucił ofertę zasiadania na tronie królestwa, pozostając tym samym wiernym złożonej przysiędze. Jon wyczuł, iż z Aemonem dzieje się coś dziwnego. Potomek smoków skory był do szczerości, ale też nie oszczędzał sobie wina. Jon nie wiedział co było tego przyczyną, zachowanie mistrza tłumaczył sobie starością, samotnością, a w końcu i nudą. Wypicie kilku kolejnych kielichów grzanego trunku, skłoniło meastra do ujawnienia jeszcze bardziej szokującej tajemnicy. Aemon wyznał, że posiada w Westeros żyjącego krewnego. Jest to wnuk jego brata Aeriona. Potomkiem królewskiego rodu Targaryenów jest uniżony i poniżany sługa Starków – Hodor.

 

 

 

Nie było mowy by Jon w to uwierzył. Słowa Aemona brzmiały niczym bełkot szaleńca. Jednak z każdym kolejnym zdaniem wypowiedzianym przez starca, opowieść ta stawała się coraz bardziej sensowna. Mały Hodor, z uwagi na swoją chorobę, został uznany za przeklętego. Wielki Septon ogłosił, iż jest to kara za grzechy króla. Za tak bardzo zuchwałe słowa został on publicznie zabity. Wielki Maester tłumaczył chorobę Hodora, jako efekt kazirodczego związku. On również przez swoje słowa dosłownie stracił głowę. Jednak z czasem brutalna prawda zaczęła przemawiać do króla. Wygląd i zachowanie Hodora raziło króla. Władca okropnie cierpiał patrząc na swojego potomka. Ból był tak straszliwy, że postanowił wygnać syna z domu na Smoczej Skale oraz jak najszybciej o nim zapomnieć. Nikt dokładnie nie wie jak to się stało, że Hodor trafił na Północ. Jednak po wielu latach wędrówki, podczas której zwiedził niezliczoną ilość domostw, grodów czy zamków, trafił jakimś nikomu nieznanym cudem do Winterfell. Tam został przyjęty do grona sług.

 

 

 

Na zakończenie tej dziwnej rozmowy, Jon poprosił całkowicie już pijanego meastra, by wysłał list do Winterfell. Brak rozsądku spowodowany alkoholem sprawił, że Aemon z radością w głosie zgodził się to zrobić. Jon wyszedł zostawiając starca z pustym baniakiem wina i bolącą głową.

 

Bękart udał się do własnej komnaty, przygotować list. Był lekko podpity, więc pisanie przychodziło mu z łatwością: „Drogi bracie, Wasza Miłość Królu Północy, mam dla Ciebie ciekawe wieści. Przed chwilą odbyłem przemiłą rozmowę z poczciwym meastrem Aemonem…” Po upływie godziny Jon wrócił z gotowym listem do komnat meastra, ale ten już spał. Z niekrytym uśmiechem poszedł więc do swego przyjaciela – Samwella, rzucając mu tylko proste :

 

– Wyślij to do Winerfell najszybciej jak potrafisz.

 

Po czym wrócił do swojej komnaty.

 

--------------------------------------------------------------------------------------

 

W Wielkiej komnacie Winterfell odbywała się pożegnalna uczta przed wyruszeniem w bój. Znajdowali się na przedstawiciele wszystkich chorągwi podległych szaremu wilkorowi. W sali było tłoczno i gwarno. Zabiegani słudzy podawali nowe smakołyki oraz dolewali gościom wina. Robb siedział na podwyższeniu, po swojej prawicy miał Theona Greyjoya, a za nim lorda Manderlego, po jego lewej stronie znajdował się Roose Bolton i Rickard Karstark. Przy innych stołach zasiadali mniej znaczący lordowie, ich potomkowie oraz wybitni rycerze. Wtem do sali wszedł powolnym, dostojnym krokiem measter Luwin.

– Wasza Miłość przybył kruk z Muru. Pewnie wiadomość od Jona, czarne pióra, czarne słowa.

 

Gdy Robb zerwał pieczęć, komnata ucichła. Nieliczni z zebranych szeptali, a słudzy korzystając z okazji szybko zamienili opróżnione dzbany, na te pełne trunków. Gdy dziedzic Winterfell czytał list, na jego twarzy przeplatały się niedowierzanie z radością. Przeczytał list, potem drugi, trzeci, a nawet czwarty raz, by mieć pewność, że dobrze zrozumiał jego treść. Po czym nie wytrzymał i ryknął śmiechem jak nigdy wcześniej. Nikt z zebrany nie odważył się zaśmiać razem ze swym królem, wszyscy z niecierpliwością czekali, aż Robb się opanuje. Zajęło mu to jeszcze niecałą minutę.

 

– Mój brat, broniący nas na Murze, napisał, iż wśród zgromadzonych na tym zamku jest dziedzic Żelaznego Tronu.

 

– Tak Wasza Miłość, tobie się ten tron należy – rzekł lord Glover

 

– Dziedzic, nie pretendent – odrzucił mu z ironicznym uśmiechem Theon.

 

– Kto nim jest? Wśród nas jest kłamliwy Lannister? – krzyknął Greatjon, a komnatę wypełnił gwar, przekrzykiwania, a w jej dalszej części jacyś rycerze wyciągnęli swe miecze.

 

– Uspokójcie się wszyscy. Panowie schowajcie swe miecze chyba, że chcecie posmakować mojej stali – Rzekł Robb – List mojego brata może okazać się stekiem bzdur, ale z drugiej strony jeżeli jest to prawda… Jon mimo iż nazywa się Snow, ma w sobie krew mojego ojca, więc nie robiłby sobie takich żartów. Chodzi o dziedzica z rodu Targaryenów. Potomka smoków, choć przyznam że na niego nie wygląda. Mój brat napisał w liście, iż władcą Westeros przynajmniej przez krew jest – zawahał się – jest Hodor.

 

Sala zamilkła na dłuższą chwilę. Na twarzach gości widać było całkowite zdezorientowanie. Pierwszy milczenie przerwał lord Bolton. Chyba nie ma w Siedmiu Królestwach osoby, która kiedykolwiek słyszała tak głośny śmiech wychodzący z jego ust. W ślad za nim podążyli inni lordowie i komnata zalała się salwami śmiechu. Lord Karstark z wrażenia spadł ze swojego krzesła, podobnie Greatjon oraz lord Glover. Uśmiech pojawił się nawet na ustach maestra Luwina.

 

– Chyba od przebywania na mrozie bękartowi zamarzł mózg – wyśmiewał się Karstark, a inni mu wtórowali

 

– Skąd Jon ma takie informację ? Jakie są fakty na potwierdzenie tej tezy? – pytał maester Luwin

 

– Tajemnice tą zdradził mu, przebywający na Murze measter Aemon. On także pochodzi z rodu Targaryenów. – odpowiedział Robb

 

– Całkiem sporo nowych Smoków, mimo iż niby wyginęli – powiedział Theon.

 

– Hodor miał zostać wygnany ze Smoczej Skały, gdy miał kilka lat. Został przeklęty i zapomniany – Kontynuował król Północy, ignorując słowa młodego Greyjoya. – Przyprowadźcie Hodora, zaraz wszystko sprawdzimy.

 

Po chwili w Wielkiej Komnacie pojawił się stajenny. Jego wejściu towarzyszyły szepty, gdzieniegdzie słychać było troszkę głośniejsze śmiechy. Hodor uklęknął przed swym panem.

 

– Hodorze, wezwałem Cie bo musze Ci zadać kilka pytań, bądź ze mną szczery. – Zaczął Robb

 

– Hodor, Hodor – odpowiedział zdezorientowany sługa.

 

– Hodorze, czy pochodzisz z rodu Targaryenów? Czy masz w sobie szlachecką krew?

 

– Hodor, Hodor – usłyszał w ramach odpowiedzi

 

– Czy wygnano Cie z zamku na Smoczej Skale?

 

– Hodor – Hodor robił się coraz bardziej speszony, miał coraz większy mętlik w głowie

 

– Królu pozwól mi odpowiednio zakończyć to przedstawienie – nie czekając na zgodę Robba, Theon wyrwał pochodnię z kolumny i przyłożył ją do ręki Hodora. Sługa wpadł w osłupienie, patrzył jak ogień pochłania kolejne fragmenty jego szaty. Nie czuł jednak bólu. Był przerażony pożarem, lecz mimo to stał spokojnie. Zebrani goście nie mogli uwierzyć, iż stajenny nie próbował ugasić palącego go ognia. Gdy płomienie pochłonęły prawie całą jego szatę, Theon oblał go wodą gasząc powstały pożar. Theon zwrócił się do zebranych – Oto dowód, ogień nie tyka smoków, wszyscy to wiemy.

 

Robb jak i wszyscy inni zrozumieli, iż informację zawarte w liście są prawdziwe. Hodor, poczciwy , chory sługa jest potomkiem smoczego rodu Targaryenów.

 

 

 

Robb potrzebował czasu na przemyślenie sytuacji, tak więc zebrał ze sobą Theona, lorda Boltona, Manderlego, Karstarka, Glovera, Greatjona i opuścili Wielką Komnatę. Udali się oni do dawnej samotni Eddarda. Atmosfera wśród zebranych stawała się coraz bardziej napięta, ponieważ żaden z możnych nie miał pomysłu na to, jak można by wykorzystać zdobyte informacje. Po dwóch godzinach narady, lordowie wrócili do Wielkiej Komnaty, gdzie dalej trwała uczta. Na ich twarzach rysowały się niepewność, a nawet strach. Tylko Theon wydawał się zadowolony. Robb wrócił na swoje honorowe miejsce pełen determinacji oraz pewności siebie. Zwrócił się do Hodora.

 

– Hodorze z rodu Targaryenów, pierwszy tego imienia, prawowity władco Westeros. Jako król Północy, potomek rodu Starków, władca Winterfell , przed ludźmi Północy, mam dla Ciebie propozycję. W zamian za uprawomocnienie królestwa Północy, ze stolicą w Winterfell, racjonalną jego niezależność od Żelaznego Tronu oraz małżeństwo z moją siostrą Sansą, jestem w stanie poprzeć Twoje prawa do zasiadania na tronie wykutym przez Aegona Zdobywcę. Jestem gotów walczyć pod chorągwią z trójgłowym smokiem. Hodorze co ty na to?

 

– Hodor Hodor – powiedział Hodor, przytakując głową.

Robb Stark, król Północy i lord Winterfell uklęknął przed Hodorem, swoim dawnym sługą. Za nim uczynili to wszyscy obecni. Hodor stał zdziwiony i dumny zarazem, a w jego lekko fioletowych oczach pojawiła się łza.

Koniec

Komentarze

Ahaha... no, jako żart całkiem niezłe. Ale tylko jako żart, bo wiarygodność żadna.

 

Jest parę literówek i brakujących przecinków.

 

"Znajdowali się na przedstawiciele wszystkich chorągwi podległych szaremu wilkorowi" - Znajdowali się na NIEJ.

 

Ponadto w podobnych tekstach w żadnym wypadku nie piszemy "cię", "tobie" itp. wielkimi literami. Zatem nie: "- Czy wygnano Cie z zamku na Smoczej Skale?", tylko "- Czy wygnano cię z zamku na Smoczej Skale?". No właśnie, i pamiętaj, że w "cię" jest ę z ogonkiem, a nie e.

 

Tyle, co zauważyłam, bo nie wczytywałam się dokładnie.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Hodor jest spokrewniony ze Starą Nianią - bodajże prawnuk, więc faktycznie mało wiarygodny tekst, zwłaszcza o tułaczce Hodora ze Smoczej Skały. No i Hodor tak naprawdę ma na imię Walder, więc Robb tytułując Hodora jako króla mógł już zwrócić się do niego po imieniu :D

 

Co nie zmienia faktu, że tekst spełnia swoją funkcje - jest śmieszny.

A kto tak wie skąd pochodzi Stara Niania:P

Może jej sekretem długowieczności jest smocza krew??:P
Poza tym jej wiedza jest tak ogromna , iż czuć w niej palce jakiegoś maestra:) 

Hodor hodor hodor hodor. Hodor, hodor hodor.

Nie kupuję tego. Pierwsza część jest w ogóle tylko streszczona, nie rozpisana. Lenistwo? Aemon nie był pijakiem, a nawet gdyby i się upił i wygadał, Jon w życiu nie potraktowałby tego poważnie. W każdym razie nie w tak krótkim czasie. A gdyby nawet, Robba nie mógłby ryzykować wystaiwienia się na pośmiewisko wszystkich wasali przez publiczne sprawdzanie podobnych rewelacyj. Poza tym w tamtym momencie nie był jeszcze królem - tym okrzyknięto go dopiero w Riverrun. Wreszcie suwerenny władca nie klęka przed innym suwerennym władcą, choćby tamten był silniejszy i godniejszy od niego. Przyklęknięcie jest uznaniem podległości.

 

Jako żartu też, niestety, tego tekstu nie kupuję. Może jakiś cień uśmiechu przywołał na usta, ale tylko cień. Ogólnie jestem raczej zdegustowany. Być może zbyt poważnie podchodzę do sprawy, nie wiem. ;)

No powiem Ci, ze wszystko co napisaleś jest prawda:)

Mały komentarz: Nazwanie Robba królem juz teraz jest moja tworcza ingerencja. Klękniecie Robba miało być sceną, "wielkim momentem" mojej historii. A swoja droga w mojej wizji Robb walczy z zemsty, nie chce wyjść spod wladzy Żelaznego Tronu. Żąda tylko pewnej niezaleznosci (najpewniej ulg podatkowych), a dodatkowo zamiast tytułować go jako lorda, chce tytuł króla (coś na kształt Księcia Dorne).

A co do streszczania to bardziej brak umiejętności i doświadczenia:) 

 

Te wszystkie wyjaśnienia powinny być w tekście, nie pod nim. Pozdrawiam, Ś. ;)

Nowa Fantastyka