- Opowiadanie: Ywhre - Zmierzch Targaryenów (GOT)

Zmierzch Targaryenów (GOT)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Zmierzch Targaryenów (GOT)

Tekst poprawiłem, powinno być lepiej.

 

 

 

 

Daenerys

 

Daenerys otworzyła oczy. Leżała na trawie nad strumieniem przykryta swoją suknią. Podniosła się i rozejrzała. Khal Drogo spał, świt jeszcze nie nadszedł.

 

Ubrała się w suknię i, najciszej jak umiała, podeszła do klaczy podarowanej jej przez Drogo. Siwa źrebica spała na stojąco, Dany dotknęła jej nosa. Klacz obudziła się i, na szczęście dla Dany, zachowała ciszę.

 

Dziewczyna z trudem weszła na nią i lekko ścisnęła boki konia kolanami. Srebrzystoszara klacz ruszyła gładko i bezszelestnie. Drogę oświetlały im gwiazdy.

 

Podążając wśród traw Daenerys zastanawiała się, co właściwie robi. Nie miała pojęcia jak potoczy się jej przyszłość, ale po nocy spędzonej z jej mężem wiedziała, że nie chce tak żyć. Mimo iż był wobec niej delikatny, bardzo ją to bolało. Dopiero teraz zebrała w sobie dość siły, by zaprotestować.

 

Jechała poprzez trawy tak długo, aż dotarła pod mury Pentos, gdzie odbyła się ceremonia zaślubin. Tu także wszyscy spali. Zsiadła z konia najciszej jak umiała i podeszła do góry ślubnych podarunków. Otworzyła skrzynię, którą dostała od magistra Ilyrio i wyjęła z niej jedno ze smoczych jaj. Przyjrzał mu się uważnie. Blask dogasających ognisk tańczył na srebrzystoszarych łuskach, gdy obracała jajo w dłoniach.

 

Nagle usłyszała czyjś głos, odwróciła się i zobaczyła ledwo przytomnego Dothraka. Zapytał ją o coś w swoim języku, nie odpowiedziała. Zapytana ponownie, patrzyła tępo na mężczyznę. Dothrak, nie otrzymawszy odpowiedzi odwrócił się i odszedł w ciemność. Dany nie czekała długo. Wskoczyła na konia, położyła jajo na podołku i dzikim cwałem ruszyła na spotkanie khalowi Drogo.

 

Zaczynało już świtać, więc musiała się pospieszyć. Klacz pędziła niczym wicher. Daenerys powinna obawiać się, że spadnie, ale, co ją samą zdziwiło, nie bała się. Cudownie było czuć wiatr we włosach, cudownie było pędzić ku swemu przeznaczeniu, z nadzieją, że szalony plan się powiedzie.

 

Na milę przed strumieniem zsiadła z konia i poszła pieszo. Dotarłszy na miejsce zobaczyła, że Drogo nie śpi. Szybko schowała jajo za plecami. Khal spojrzał na nią i uśmiechnął się. Podparł się na łokciu, a Dany uklęknęła przy nim i pozwoliła mu się dotknąć. Gdy poczuła na skórze szorstki dotyk Dothraka poczuła także przypływ odwagi i siły.

 

Uniosła wysoko ręce, w których trzymała jajo i uderzyła nim męża w czubek głowy. Niczego niespodziewający się khal nie miał szans się zasłonić. Niestety dla Daenerys jego twarda czaszka wojownika wytrzymała uderzenie.

 

Dziewczyna wydała z siebie warkot, który nią samą zaskoczył. Uderzyła ponownie oddając się dzikiej furii. I raz jeszcze. Z każdym uderzeniem krew i kawałki mózgu Drogo rozpryskiwały na wszystkie strony. W żyłach dziewczyny zapłonął ogień. Uderzyła po raz kolejny i khal Drogo padł martwy na trawę. Daenerys Targaryen obudziła w sobie smoka.

 

 

 

 

Viserys

 

Znalazł siostrę kilka godzin po świcie. Siedziała nad strumieniem pośród morza traw. W rękach trzymała smocze jajo, a khal Drogo leżał obok niej. Dopiero, gdy Viserys podszedł bliżej Dany zauważył, że dziewczyna siedzi w kałuży zaschniętej krwi, która wypłynęła z rozbitej głowy Dothraka.

 

Chłopak poczuł straszliwy gniew, gdy zrozumiał, co jego siostra uczyniła. Podszedł do niej i złapał za srebrzyste włosy. Szarpnął. Mocno.

 

Dziewczyna wydała z siebie krzyk pełen bólu. Viserys zobaczył, że twarz siostry zalana jest łzami.

 

– Obudziłam smoka – szepnęła przez łzy. Wściekłość przepełniła chłopaka aż po końcówki jego srebrzystych włosów. Wrzasnął.

 

– Tak, słodka siostro – powiedział głosem pełny jadu. – Obudziłaś smoka…

 

Podniósł ją z ziemi szarpiąc za włosy, obrócił ku sobie i uderzył mocno wierzchem dłoni. W ten cios włożył całą swą furię i frustrację. Oto jego własna siostra, dziedziczka rodu Targaryenów, zaprzepaściła wszystkie jego plany. Wszystkie plany dotyczące odzyskania swego domu i należącego im się prawnie tronu Westeros. Zdradziła swoje króla i brata, zdradziła cały swój ród.

 

Pociągnął ją do swojego konia, z juków wyciągnął linę i związał nią dziewczynę. Przerzucił bezwładne ciało siostry przez grzbiet zwierzęcia, jakby była workiem ziemniaków. Sam usiadł w siodle i gniewnie wbił pięty w boki wierzchowca, ruszając kłusem w stronę Pentos.

 

Daenerys nie obudziła smoka. Obudziła chmarę smoków.

 

 

 

 

Daenerys

 

Brat szarpał mocno. Ciągnął ją za włosy do obozu Dothraków pod miastem. Nie całą drogę, od kiedy zeszli z konia. On szedł, ona została zrzucona. Związana próbowała odpychać się od ziemi nogami, aby choć trochę złagodzić ból.

 

Nagle oczami pełnymi łez zobaczyła jednego Dothraka, potem następnego, jakąś dothracką kobietę i kilku innych. Domyślała się, co Viserys planuje, ale nie chciała ubrać swych obaw w myśli, ani słowa.

 

Ciągnięcie ustało i legła na ziemi. Odetchnęła z ulgą.

 

– Ilyrio! – usłyszała krzyk brata.

 

Z daleka dobiegło szarpanie płótna i szelest poł namiotu. Odgłos stóp biegnących po ziemi i pytanie: – Co się stało?

 

Chwila ciszy.

 

– Chcę żebyś tłumaczył, magistrze.

 

Ilyrio zgodził się, wyczuwszy powagę i wściekłość w głosie chłopaka.

 

Viserys zaczął mówić.

 

– Ta oto tu, moja siostra, Deanerys z rodu Targaryen, dziś w nocy dopuścił się zdrady. Zdradziła mnie – swojego króla, swego męża, a waszego wodza i was wszystkich.

 

Ilyrio przetłumaczył, po zebranych przebiegła fala szeptów. Nie tylko kobiety szeptały, potężni dothraccy wojownicy także, Daenerys zapłakała.

 

– Nie rób tego, bracie… – zaskamlała przez łzy. Viserys nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi.

 

– Ta kobieta zabiła khala Drogo tym samym skazując się na mój i wasz gniew.

 

Ilyrio zająknął się, przez chwilę zawahał, ale przetłumaczył.

 

Tłum wybuchł.

 

Zobaczyła, że brat się poruszył.

 

– Zostawiam wam jej osąd, róbcie co chcecie.

 

Stanął nad nią i spojrzał na jej twarz, zatrzymał wzrok na ranie na policzku, a potem na oczach.

 

– Wybacz, słodka siostro. Sama tego chciałaś, obudziłaś smoka…

 

Dziewczyna zapłakała mocniej, jej obawy się spełniły. Brat nie był już bratem, a ją czekało tylko cierpienie. Czarna rozpacz pochłonęła duszę Daenerys, wiedziała, że śmierć wkrótce nadejdzie, lecz najpierw musiała odpokutować swoje winy wobec krwi.

***

 

Wchodzili w nią jeden po drugim, najdzielniejsi wojownicy Dothraków. Nie bili się o pozycję khala, oddawali hołd swojemu byłemu wodzowi. Kobiety podchodziły, biły ją po twarzy, pluły na nią i pod jej nogi.

 

Bolało, bolało, gdy mężczyźni ją gwałcili, bolała urażona duma, gdy brali ją jak niewolnicę i gdy kobiety okazywały jej brak szacunku. Wspominała wszystkie lata w domu Ilyrio. Dlaczego, oj, dlaczego nie mogła tam zostać? Dlaczego jej brat wydał ją za Dothraka bez jej zgody, bez pytania nawet? Dlaczego służenie bratu było jej obowiązkiem? Żałowała, że nie urodziła się zwykłą dziewczyną w jakiejś biednej rodzinie, w tej chwili nienawidziła tego, że pochodziła z rodu Targaryen. Nienawidziła brata i ojca, nienawidziła matki, której nigdy nie znała. Nienawidziła siebie za to, że postąpiła tak głupio próbując uciec od obowiązku, jako żona khala nie mogło ją czekać nic złego, a teraz to wszystko przepadło. Były tylko ból, cierpienie, urażona duma i bezsilna wściekłość na niesprawiedliwy świat.

***

 

Długo to trwało, zanim skończyły się jej męki. Cały dzień i pół nocy, w końcu padła z wyczerpania i osunęła się w półsen z dziwnym uczuciem, że najgorsze i najlepsze dopiero ją czeka.

 

 

 

 

Ilyrio

 

Ilyrio stał na murze miasta i obserwował scenę rozgrywającą się w dole, w wielkim obozowisku Dothraków. Musiał przyznać, że młoda Targaryenka była silna, wytrzymała tak długo…

 

Patrzył jak wywożą ją na koniu poza obóz, jak rzucają na ziemię i odjeżdżają. Jak zawracają i puszczają się galopem w jej stronę, jak końskie kopyta uderzają w dziewczynę i tratują jej młode ciało. Poturbowana nie podniosła się. Ilyrio pomyślał, że najpewniej już nie żyje. Szkoda, jej przyszłość rysowała się ciekawie, a cały wysiłek, jaki Ilyrio włożył w pomoc jej bratu poszedł na marne.

 

Usłyszał za sobą kroki, ale nie odwrócił się, tylko pociągnął łyk wina z ozdobnego pucharu trzymanego w rękach. Nie musiał się obracać, teraz to mogła być tylko jedna osoba.

 

– Patrzysz, co robią tej dziwce?

 

Viserysowi odpowiedziało milczenie.

 

– Zasłużyła na to, nie będzie mi jej żal.

 

– To twoja siostra… – rzekł cicho magister.

 

– To BYŁA siostra, mój drogi, nie zapominaj, że już nie należy do rodu Targaryen.

 

– Ale w jej żyłach wciąż płynie krew smoków!

 

– To nie ma znaczenia, ona już nie jest moją siostrą.

 

Z pól nadszedł głos jakiegoś Dothraka, entuzjastycznie odpowiedziało mu kilka innych. Ilyrio spojrzał w tamtym kierunku, Daenerys leżała martwa, a z jej szyi wydobywała się struga krwi, gdy mężczyzna zrozumiał krzyki zbladł. Wiedział, co planują Dothrakowie i wiedział, że jeżeli nie dostaną tego, czego chcą, przypuszczą atak na miasto. Najbardziej jednak, obawiał się o własne życie.

 

– Viserysie… najwyraźniej Daenerys nie była wystarczającą zapłatą za śmierć Drogo…

 

Viserys zrobił zdziwioną minę.

 

– Co?

 

– Oni… idą po ciebie, Viserysie…

 

Nie dokończył, strzała wbita w serce nie pozwoliła mu na to.

 

 

 

 

Viserys

 

Viserys zrozumiał. Puścił się szalonym pędem przez mury i zbiegł po schodach na brukowany plac. Zobaczył czyjegoś konia, podbiegł do niego i puścił się galopem przez miasto, nie dbał o to czyj i jaki koń to był, teraz nic się nie liczyło.

 

Brama miasta była zamknięta, dziwne o tej porze dnia.

 

– Otworzyć bramę! – zakrzyknął jeździec.

 

Strażnicy widząc pośpiech konnego otworzyli bramę w mgnieniu oka. Nie widzieli hordy Dothraków zbliżającej się do murów miasta.

 

Ucieczka…

 

Dziki galop, cwał…

 

Morze trawy mijane w szalonym pędzie, w ucieczce od śmierci…

 

Szarpnięcie…

 

Koń potykający się o własne nogi…

 

Upadek…

 

Koń przeturlał się po mężczyźnie i przygniótł Viserysa. Chłopak zobaczył strzałę wystającą z ciała wierzchowca. Spróbował się podnieść, lecz koń był za ciężki. Usłyszał głuchy odgłos końskich kopyt i kilka męskich głosów.

 

Nagle opanował go spokój, wciąż był zdruzgotany i rozwścieczony faktem, że jego siostra zaprzepaściła dziedzictwo przodków i że przez nią Targaryenowie stracili tron Westeros na zawsze, ale nie martwił się. Wiedział, że zaraz umrze i sprawiało mu to ulgę.

 

Nie szarpał się, gdy Dothrakowie podeszli do niego. Nie szarpał się, gdy przyłożono mu do gardła końcówkę długiego, zakrzywionego sztyletu. Nie szarpał się, gdy któryś z mężczyzn wypowiedział w jego kierunku kilka słów w swoim własnym języku. Zdobył się na kilka słów:

 

– Smoki zawsze przetrwają…

 

Ostrze przebiło gardło. Krew wytrysnęła z dziury i rozlała się wokół szkarłatną kałużą.

 

Uśmiechnął się i umarł. Nadszedł koniec Targaryenów, koniec smoków. Srebrnowłosa przeszłość Westeros umarła poza kontynentem, umarła w samotności, pośród morza traw i smrodu spoconych, dothrackich wojowników…

Koniec

Komentarze

A ja myślałam, że będzie pierwsza alternatywa...

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Njapierw próbowałem dodać na Mozilli, to się jakieś błędy robiły i inne takie, więc dodałem prze IE. Masakra! Wszystko w jednym ciągu i jakieś dziwne znaczki...

Co kryje się pod akronimem? Jakaś gra?

Jeżeli tak, to Autor popełnia pospolity wśród wielbicieli gier błąd. Zakłada, że wszyscy wiedzą, o co chodzi... A ja nie wiem i za diabła nie pojmuję, czemu wśród prezentów było jajo smoka, skoro obudzenie smoków kazało bratu wydać siostrę na śmierć, dlaczego samego brata uśmiercili...

Chcesz, Szanowny Autorze, zachęcić do poznania świata swej ulubionej gry, to pokaż ten świat, zainteresuj nim, a nie zostawiaj mnie oraz innych ze stertą pytań bez odpowiedzi.

Może być to nieznane dla zwykłego czytelnika, że trwa właśnie konkurs związany z "Grą o Tron" i jednym z zadań w tym konkursie jest napisanie czegoś w rodzaju opowiadania fan-fiction i zamieszczenie tego z dopiskiem (GOT).

Niestety, ale całość jest bardzo słabo napisana. Już czytając pierwszy fragment można odnieść wrażenie, że Dany tylko podchodzi do konia, wsiada, zsiada i tak w kółko. Nie rozumiem, czemu Autor nie wykorzystał potencjału drzemiącego w takim przebiegu akcji. Można było dużo lepiej i ciekawiej opisać myśli, i oddać emocje postaci. Takie rozwiązanie fabularne wydaje się w jakimś stopniu zrozumiałe, czy nawet prawdopodobne, dlatego jestem szczerze zawiedziony, iż taki potencjał został zaprepaszczony.

Jeśli chodzi o warsztat, to nie wypada on najlepiej. Niektóre zdania są zbudowane dziwnie, inne bardzo niezręcznie, a i widziałem kilka takich, nad których sensem trzeba się mocno zastanowić. Tradycyjnie brakuje też przecinków, a jeśli już są, to nie zawsze tam, gdzie być powinny. Całość była chyba pisana w pośpiechu i na kolanie, bo większości tych potknięć można było z łatwością uniknąć.

Aby ten tekst uczynić bardziej strawnym, trzeba byłoby go napisać od nowa. W takim wykonaniu nie zasłużył na więcej niż 3, a i tak bliżej mu do 2.

Pozdrawiam

Adam ma rację. Konkurs czy nie, pisanie w ten sposób jest słabym pomysłem. Znawcy świata nie obrażą się przecież o kilka słów wyjaśnień (a może reinterpretacji?) tu i tam, a ludzie niezaznajomieni z oryginałem też będą w stanie przeczytać tekst.

 

Co do samej treści - kompletnie mi się nie podobało. Słabe wykonanie to jedno. Ale też taka linia fabularna przeczy kompletnie idei GoT. Wątek Targeryenów jest jednym z kluczowych, o ile nie najważniejszym, dla całej sagi. Nie może zakończyc się w tak żałosny sposób. Nie mówiąc już o tym, że Danaerys mogła wymyślić tysiąc lepszych, pewniejszych i szybszych sposobów na morderstwo męża niż zatłuczenie go jajem. Nie wspominając już o tym, że klęcząc przez znacznie od siebie roślejszym Dothrakim, zdołała uderzyć go w głowędostatecznie mocno, by roztrzaskać jego twardy, żołnierski łeb. Bardzo, bardzo słabo.

Też wolałbym, żeby opowiadania konkursowe "(GOT)" były poza normalnym działem z opowiadaniami, może nawet niedostępne bez zalogowania się, albo żeby było jasne dla wszystkich ogłoszenie, na czym te opowiadania na konkurs mają polegać. Polecenie jest, ztcp, następujące: napisać opowiadanie "co by było gdyby", zmieniając jedno wydarzenie, może być nawet w szokujący sposób. Tak więc uważajcie, bo wkrótce możemy być zasypani przez kolejne takie "przeczenia idei GoT". Oczywiście, można to rozegrać inaczej, subtelniej, wierniej w stounku do pierwowzoru... Ale to jest konkurs! bijemy się o punkty! ;->

"Gra o tron". Nie skapnąłem się, bo zwykle "chodzą" angielskie tytuły...

Tekst poprawiłem, niestety zrobiły się, typowe przy dodawaniu przez Moziliie, duże akapity. Mam nadzieję, że poprawiona wersja wypadnie nieco lepiej...

O! Jeszcze jeden błąd przeoczyłem. Tam gdzie w zdaniu "Dziewczyna wydała z siebie warkot, który nią samą zaskoczył" jest "nią", powinno oczywiście być "ją".

Za dużo zaimków, drogi Autorze, to mi się rzuciło w oczy przede wszystkim. Warsztat trochę rozchwiany, powiedziałabym: w fazie dojrzewania. Fabularnie - też, niestety, pozostaję sceptyczna, i co do pomysłu, i co do jego przeprowadzenia.

 

Próbuj dalej, aż do skutku. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Będę, w końcu mam czas do końca długiego weekendu ;) Chociaż... Czy ja wiem, dziewięć dni to trochę mało, tekst powinien odleżeć przynajmniej trzy tygodnie, a skończyłem go we wtorek. Jednakże jestem dobrej myśli, bo po jedym dniu poprawiłem dużo rzeczy i dopisałem na prawdę fajne fragmenty, które dodają historii realizmu. (Przyznaję się bez bicia, że tekst, w którym Dany zsiada z konia, bierze jajo, wsiada z powrotem i odjeżdża był słaby jak kawa z mlekiem i cukrem :P)

Za jakiś czas wrzucę humoreskę napisaną na początku kwietnia, ale to jak skończę "Chędożone bachory", bo byłoby mnóstwo głupich komentarzy z pytaniami, a epilog "... bachorów" wszystko wyjaśnia.

Nie wiem, co było poprawiane, ale z pewnością nie pierwszy akapit.

Nowa Fantastyka