- Opowiadanie: Almari - Pojedynki NF - GŁOSOWANIE w finale!

Pojedynki NF - GŁOSOWANIE w finale!

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Pojedynki NF - GŁOSOWANIE w finale!

 

 

Zasady głosowania w finale:

1. Głosować mogą wszyscy oprócz mnie i finalistów.

2. Tym razem każdy z was ma do dyspozycji 5 punktów, które może dowolnie rozdzielić pomiędzy finałowe teksty. Można przyznawać także połóweczki.

3. Głosujemy do wtorku (chyba, że będzie mało głosów, wtedy przedłużę głosowanie)

4. Niedopuszczalne jest zakładanie konta w celu zagłosowania na znajomego i tylko w tym celu. Jeśli zachowanie jakiegoś użytkownika wzbudzi moją i żółwia wątpliwość, wówczas głos zostanie unieważniony, jeśli znajdziemy ku temu przesłanki.

5. Sugerowanie, naprowadzanie użytkowników przez autora miniatury również jest niedopuszczalne.

6. Kolejność finalistów została zmieniona.

7. W przypadku remisu powtórzymy głosowanie lub pomyślimy o dogrywce.

 

Także tutaj proszę, byście nie offtopowali i wypowiadali się tylko na temat tekstów.

 

Słowem-klucz był czarny kaduceusz. Od was teraz zależy, który z autorów najlepiej wywiązał się z zadania. Pióra w dłoń! Czas zapełnić urny i rozstrzygnąć tę męską potyczkę :)

 

Zapraszam was serdecznie do ostatniego już głosowania w pojedynkach NF :)

 

Dla nieogarniających jeszcze link do tematu:

 

Pojedynki NF

 

-------------------------------------------

 

Tekst A

 

Nieproszone zaszczyty

 

Ze zbudowanej z najdelikatniejszych chmur kamienicy dobiegała muzyka i gwar.

W Niebiańskim Klubie Polonii odbywał się tego dnia bal. Szarmanccy Panowie prowadzili eleganckie Panie. Ubrani na biało kelnerzy roznosili na srebrnych tacach wykwintne koreczki. Wieczór zapowiadał się naprawdę szampańsko.

Trochę czasu już minęło od ostatniego spotkania, a w końcu nadarzyła się okazja. Do klubu dołączyło kilka osób, które nie czuły się jeszcze komfortowo w nowej sytuacji. Trzeba było pomóc im się rozluźnić i zapomnieć o troskach.

Ostatni goście już dotarli. W najlepsze trwały uprzejme rozmowy towarzyskie. Wprawny obserwator dostrzegłby jednak, że wszyscy na coś czekali. Ukradkowe spojrzenia bombardowały niewielką scenę.

Kiedy na podwyższenie wkroczył błazen, przez salę przeszedł szmer i natychmiast zamilkły rozmowy.

Uśmiechnął się i skłonił lekko.

– Szanowni państwo! Pozwólcie, że pokażę sztuczkę, polegającą na czytaniu w myślach. – Powiódł po zgromadzonych wzrokiem. – Może pani. Proszę tu do mnie… O, już wszystko widzę. Marzy pani o powrocie na ziemię – stwierdził. – Mam dobre wieści. W Warszawie na cmentarzu żywą niewiastę wykopali… – zrobił efektowną pauzę – … po dupie.

Nikt się nie zaśmiał. Nikt. Wszyscy nagle popadli w głęboką zadumę. Błazen prawie słyszał jak w ich głowach skrzypią trybiki, kiedy szukali ukrytego przekazu – błyskotliwej refleksji patrioty.

Jednemu z widzów przez twarz przemknął błysk zrozumienia.

O, matko. Doszukał się drugiego dna – skonstatował błazen.

Kolejny błysk.

I trzeciego. W dowcipie o babie wykopanej po dupie? – pomyślał ze zgrozą. – Ten to się powinien zajmować interpretowaniem poezji.

Artysta rzucił się do drzwi, przepychając się między skonsternowanymi gośćmi. Z trudem powstrzymywał łzy.

Znowu. Znowu. Znowu. Z każdym rokiem coraz gorzej.

Na marne poszły godziny prób, na marne setki godzin rozmów z nowymi przybyszami. Prowadził je, żeby zatrzeć różnicę wieku i nauczyć się najnowszych dowcipów. Już prawie sześćset lat gromadził najlepsze zabawne opowiastki i kawały. Był najznakomitszym niebiańskim antropologiem. A wystarczyło dwóch ludzi, żeby to wszystko zepsuć. Przez nich nie mógł się cieszyć tym, co zawsze sprawiało mu największą przyjemność.

 

 

Stańczyk dorzucił drewna do ognia i usiadł na pniaczku. Patrzył z nienawiścią jak płomienie tańczą wokół czarnego, spopielonego kaduceusza.

– Twoje szczęście, Wyspiański, że gnijesz w piekle, bo urządziłbym cię jak Matejkę – wysyczał pod nosem.

 

 

 

Tekst B

 

Komfort

 

Cisza.

Bezruch i biurowa nuda.

Odchyliłem się w fotelu, spoglądając na niebieski sufit.

Niespodziewanie parsknąłem śmiechem. Przypomniałem sobie, że kolor został wybrany przez cały sztab słono opłacanych ekspertów. Miał pomóc urzędnikom odprężyć się, by łatwiej znosili trudy pracy.

Działał.

Musnąłem panel dotykowy na podłokietniku, oparcie wróciło do pionu.

– Dobra, w końcu za coś mi płacą – pomyślałem, przetarłem oczy i spojrzałem na biurko. Było kompletnie zaśmiecone: świstkami e-papieru, opakowaniami po jedzeniu, niedopałkami propapierosów.

Spod sterty odpadków wygrzebałem paczkę tych ostatnich. Zapaliłem jednego, zaciągnąłem się mieszanką ozonu, podtlenku azotu oraz słabej, nieuzależniającej substancji psychoaktywnej. Wbrew hasłom „obrońców świadomości” nawet słabszej niż popularne antydepresanty bez recepty.

– Co, nie wolno się zrelaksować? – wymamrotałem, kręcąc głową. Wyjąłem aktualnie opracowywany dokument, przy okazji strzepnąłem na podłogę warstewkę lodu, która uformowała się na końcu propa. – Roboodkurzacz to sprzątnie… o ile mam taki.

Znów dotknąłem panelu, nad biurkiem wyświetlił się holograficzny pulpit.

Przebierałem w ikonkach gier, gdy zaszumiały drzwi windy. Była ona bezpośrednio połączona z pomieszczeniami biurowymi, więc wychodziło się z niej wprost do swojego miejsca pracy.

– Dzień dobry, przychodzę z poleceniem od szefostwa, to pilne – powiedział przybysz. W dłoni trzymał czarną laskę, której gałkę uniósł na wysokość ramienia. Dostrzegłem pod nią jakieś błyski, ale niewyraźne. – Widzę, że używa pan swobody zapewnianej przez naszych pracodawców – stwierdził pogodnie. Fakt, nikt nie zmuszał nas, urzędników, do odurzania się czy otępiania grami w godzinach pracy. Po prostu pozwalali, my sami chętnie korzystaliśmy. – Kilka zamówień do weryfikacji, proszę podpisać – Wskazał miejsce pod cyfrowym formularzem. Palcem zakreśliłem tam „autograf”, jak i pod pozostałymi. Mężczyzna uśmiechnął się, wyszedł.

Dopiero po chwili dotarły do mnie szczegóły: wszystkie z zamówień na projekty eugeniczne pochodziły od osób prywatnych. Jak mówiłem – sami chcemy, bo to wygodne. Lżej żyć bez niepełnosprawnych czy starych. A to tylko kilka kliknięć.

Najważniejsze – odblaski. Dwa obiektywy śledzące każdy mój ruch.

„Oczy węży”.

Dzięki danym z nich „ci na górze” ocenią, czy nie przekroczyłem cienkiej granicy między otępieniem, a nieefektywnością. Dlatego, chociaż mogli przekazać dokumenty przez Sieć, przysłali herolda z czarnym kaduceuszem.

Beznamiętnie włączyłem Sapera.

 

 

Tekst C

 

Szary Dziad

 

Stał głęboko w lesie chyba od początku świata. Miejscowi nazywali go Szarym Dziadem. Nikt nie wiedział, kogo ów posąg przedstawia ani czyjego jest autorstwa.

– Jak byłam w twoim wieku – powiedziała kiedyś Dominikowi babcia – odwiedzaliśmy Dziada i organizowaliśmy zawody, kto odważy się go dotknąć. Niektórzy to robili. Nikt jednak nie śmiał zabrać mu kaduceusza.

– Czego?

– Laski, którą się podpiera. Ponoć kto ją weźmie, obudzi śpiące w lesie bestie.

Chłopca przeraziły te słowa i nocą nie zmrużył oka. Z czasem jednak zaczął śmiać się ze swego strachu.

W pogodny, letni poranek Dominik zaprowadził do lasu dwoje swych przyjaciół – Karola i Anię, rodzeństwo, które sprowadziło się do wioski ubiegłej zimy. Minęli opuszczoną chatkę leśniczego, pokonali pagórek, na którym pnie sosen krzywiły się śmiesznie, przeszli przez wąwóz, potem wzdłuż starych torów kolejowych i dalej na południe, gdzie las był najgęstszy i najmroczniejszy.

Dziad stał wśród drzew na pochłoniętym przez ziemię postumencie, spoglądając kamiennymi oczyma. Wzniesiono go z szarej skały, jedynie kaduceusz był czarny jak bezgwiezdna noc.

– Nie wygląda na dziada – zauważył Karol.

Dominik przyznał mu rację. Nie potrafił tego wyjaśnić, lecz kamienny mężczyzna wydawał się młody i stary zarazem.

– Kto to może być? – zapytała dziewczynka. Nie umieli jej odpowiedzieć.

Podszedł i klepnął Dziada w plecy. Ania również się odważyła; pogłaskała rzeźbę po głowie. Jedynie Karol obawiał się zbliżyć.

Dominik nie potrafił uwierzyć, że kiedyś bał się tego posągu. Spędzili w jego towarzystwie wcale miły poranek.

Gdy już mieli odejść, chłopiec raz jeszcze spojrzał na kaduceusza. Smukła, mizerna laseczka wyglądała, jakby miał ją porwać byle podmuch wiatru.

Nie była przymocowana. Wyjął ją delikatnie z kamiennej dłoni.

– Oddaj mu to – odezwał się Karol. – Ciocia mi opowiadała, że kto weźmie Dziadowi laskę, gubi się w lesie i umiera.

– Dobrze, dobrze.

– Chodźcie – rzuciła zlękniona Ania. – Czas wracać.

Jego towarzysze ruszyli w kierunku torów.

Dominik obracał w dłoni laskę, podparł się na niej tak, jak to robił posąg.

Nagle zamarł.

Dostrzegł siebie, idącego w stronę przyjaciół. Drugi Dominik spojrzał na niego obłąkanym, dziwnie radosnym wzrokiem. Pełnym wdzięczności.

Chciał krzyknąć, lecz nie zdołał. Jego ciało znieruchomiało. Czuł zimno. Kamiennymi oczami widział oddalające się trzy sylwetki.

– Oddałeś laskę? – usłyszał Anię.

Obcy, choć należący do niego głos potwierdził. Dźwięki rozmowy cichły. Zniknęli.

Został tylko on i las.

Koniec

Komentarze

Głosuję na tekst C – 5 punktów

Work smart, not hard

Mrug.

I dla mnie też gwiazdeczka.

Przypominajka. Pózniej wpadnę, aby poczuć się jak juror ;)

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Tekst C – 5 punktów.  Pozdrawiam.

Zdecydowanie tekst C – 5 punktów.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Również tekst C – 5 pkt. Pozdrawiam

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Poziom tekstów godny finału ;) Chwilkę zastanawiałem się nad A i C, jednak z tego co widzę mój ostateczny wybór nie jest oryginalny: tekst C – 5 punktów

Przypominam, że możecie rozdzielać punkty :) 

No tak, bym zapomniał. W takim razie zmianiam głos: Tekst A – 1 punkt  Tekst C – 4 punkty Przepraszam za sklerozę ;)  

Nie szkodzi, ja tylko mówię, że istnieje taka możliwość :D

Głosuję na takst C – Szary Dziad – 5 punktów.

Mee!

5 punktów na tekst C Szary Dziad

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Tekst C – 5 punktów

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

5 dla C. Dobry tekst.

A. Podoba mi się przesłanie (ale czekaj, czekaj, może niepotrzebnie doszukuję się drugiego dna ;-). Tekst przewrotny i dowcipny. No dobra, sam żart błazna – mało zabawny :-). [2,5 punkta]   B. Interesująca kreacja. Brakuje natomiast jakiegoś błysku, kulminacji. Niewyraźna, mało konkretna wzmianka o eugenice nie rusza. [0,5 punkta]   C. Dobry tekst. [2 punkty] Ten jeden błąd ktoś powinien wytknąć. Niech to będę ja. "Chłopiec raz jeszcze spojrzał na kaduceusza". Tak. A wcześniej zapewne spojrzał na posąga. Zaznaczam, że to potknięcie (literówka?) nie zaważyło na mojej ocenie.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

4 punkty dla tekstu C. Po pół punktu dla A i B.

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Można rozdzielić po równo? Nie umiałam się zdecydować, więc jeśli to zgodne z zasadami to chcę przyznać po 2,5 punktu na teksty A i C.

Jasne, że zgodne :)

Piąteczka dla C.

Babska logika rządzi!

Pół punktu dla A, drugie pół dla B. 4 dla C :)

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

A – 1, B – 1, C – 3.

Przynoszę radość :)

Nie będę dzielił punktami. Najlepszy jest C - Szary Dziad 

Miałem iść pod prąd i nie głosować – jak większość – na C, ale nie mogę, tekst wyraźnie wybija się na tle pozostałych. Tak więc: C – 4pkt. A – 1pkt

Wszystkie punkty zagarnął Szary Dziad. C – 5 pkt.

A – 3 punkty B – 1 punkt C – 1 punkt

na emeryturze

Mało wdzięczne chyba to słowo klucz. Całość na Tekst C.

Nowa Fantastyka