- Opowiadanie: Fasoletti - Złapał Kozak Tatarzyna [KONFRONTACJA 2013] (bizarro)

Złapał Kozak Tatarzyna [KONFRONTACJA 2013] (bizarro)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Złapał Kozak Tatarzyna [KONFRONTACJA 2013] (bizarro)

 

Z pozdrowieniami dla wszystkich zawiedzionych drabblem na poprzedni konkurs ;)

 

 

Wejście do jaskini było zarośnięte jak cipa Palomy Goni, a wnętrze mroczne niczym dusza Saurona. Arabski bastard, zrodzony z gwałtu kilku członków Al Qaidy na Kozicy Górskiej z Poznańskiego zoo, Hammumi Al Habibi, gołymi rękoma karczował gąszcz. Cuchnące starym śledziem łoniaki wrosły w skałę głęboko, więc za wyrwanie każdej kolejnej kępy płacił coraz większą ilością kropli potu, wypływającego z dosłownie każdego gruczołu na jego skórze.

 

Po wielogodzinnych zmaganiach, nareszcie przedarł się do środka. Powietrze, ciężkie i gęste jak mocz przy zatruciu pokarmowym, jebało omletem ze zbuczych jaj. Hammumi Al Habibi dzielnie ruszył na przód, a za nim kroczył Pan, pod postacią słupa ognia otoczonego obłokiem dymu. Bijący od Najwyższego blask rozświetlał pieczarę.

 

Hammumi zirytował się.

 

– Mógłbyś się, kurwa, zgasić? Zdradzasz naszą pozycję, ćwoku! – ryknął na towarzysza.

 

– Pierdol się, ciapaty jełopie – odrzekł Pan.

 

Al Habibi wzruszył ramionami. Echo w trybie ekspresowym dostarczyło do jego uszu dźwięk zbliżających się kroków. Wojownik wydobył z przytroczonej do paska waginy zaczarowaną obieraczkę, kupioną po promocji w jakimś szwabskim markjecie. Napiął większość mięśni. Te, nad którymi nie miał władzy, pozostały luźne.

 

Zza zakrętu wypadł napastnik. Przypominał istotę ludzką, jednak zamiast uszu miał jądra, a na czubku głowy kutasa we wzwodzie. Prącie, nabrzmiałe i spuchnięte, oplatała sieć naczyń krwionośnych o grubości konopnych postronków, natomiast z cewki moczowej obficie wyciekał ejakulat, sprawiając, że chuj lśnił w chwale przycupniętego za Hammumim Pana.

 

Fiutogłowy odbił się od jednej ze ścian i poszybował w górę, na modłę poczęstowanych granatem wietnamskich żołnierzy z amerykańskich filmów akcji. Po wykonaniu dwóch efektownych salt, piruetu, beczki i kołowrotka, wwiercił się fallusem w gardło pozornie tylko zaskoczonego Hammumiego. Dwie sekundy i trzydzieści setnych później trysnął obficie, co w założeniu powinno rozerwać gardło bastarda oraz w tempie nieco wolniejszym od natychmiastowego, ale i tak w miarę szybkim, pozbawić go tchu, a co za tym idzie, także i życia.

 

Plan jednakże spalił na panewce. Nie z powodu wilgoci, ani nawet nie przez pecha. Fiutogłowy przegrał z przeszłością Araba. Otóż Al Habibi, urodzony nad Wisłą, wychowany w duchu wiary rzymsko katolickiej, podległy jej rytuałom i obyczajom, od trzeciej klasy podstawówki regularnie lodził uczącym go księżom. Jego grdyka, wyrobiona przez nasienie, które klerycy wpompowywali mu w przełyk hektolitrami, posiadała strukturę diamentu. Sperma Fiutogłowego ledwie połechtała Hammumiego w struny głosowe, co w konsekwencji doprowadziło do nieznacznej chrypki, nie mającej wpływu na dalszy ciąg zdarzeń.

 

Al Habibi odepchnął napastnika i zadał cios obieraczką. Napletek spadł na ziemię, a obrzezanemu Fiutogłowemu wyrosły pejsy. Tu do akcji wkroczył sam Pan.

 

– Ty bydlaku, zabiłeś mi syna! – wrzasnął, po czym zamienił broczącego posoką i moczem napastnika w kupę popiołu.

 

Ruszyli dalej, na spotkanie z Bossem. Dotarli do jego pieczary po wyczerpującym marszu labiryntem tuneli.

 

Boss był niski, gruby, ubrany w markowy garnitur, obuty w błyszczące lakierki. Chodził pomiędzy pracującymi żółtkami i wrzeszczał:

 

– Zapierdalać! Zapierdalać kurwa! Wy śmierdząca hołoto!

 

Al Habibi wdział przesycony gwiezdnym pyłem dres Ajdajdasa i najsamprzód zakurwił Bossowi z bańki w ryj. Grubas jedynie parsknął z pogardą, zerkając na Araba tak, jakby zobaczył zdechłego kota rozjechanego przez autobus.

 

Hammumi poprawił mu łokciem w jaja, pięścią po nerkach, a na końcu czubkiem buta w srakę. To ostatnie odniosło wymierny skutek. Boss rzygnął własnym gównem. Wściekły jak baba dzień przed okresem, zamienił się w coś tak potwornego, że nawet Pan nasrał ze strachu pod siebie rzadkim, płonącym kupsztalem. Potem wziął obłok za pas i najzwyczajniej w świecie, który wszak sam stworzył, nawiał.

 

Boss złapał arabskiego bastarda w pulchną dłoń i ścisnął. Z ust Hammumiego wybryzgnęły płuca, serce i śledziona, natomiast z tyłka jelita. Wszystko to oczywiście ociekające krwią, walące ekskrementami jak dworcowi menele, gęste, do tego od razu poszatkowane. I koniec, ale żeby nie było, że to fragment wyjęty z kontekstu, chociaż takie są założenia konkursu, to Hammumi przed śmiercią zdążył jeszcze wyszeptać:

 

– Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma.

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

;):)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Jak zwykle leżę posikana i popłakana ze śmiechu :D Dziękuję bardzo, Fas, jak zawsze poprawiłeś mi humor! :D

Mermaids take shelfies.

Tekst zniszczył mnie kompletnie, nie wiem nawet jak go skomentować. Ale uśmiałem się przednio. ;D

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Poprzez męki, rzyci bóle, wyfasolił kupki kulę, z niezawodnie złym zapachem. Widzów bawi tym po pachy! ;)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Po prostu: piękne. Jak avatar. 

Fas, to było obrzydliwie zabawne ;) Łelkom bak!

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

a więc to jest słynny Fasoletti… nie wstyd Ci odbierać innym wygraną w konkursie? nie obrażając i nie umniejszając cudzych scenek: zmiażdżyłeś konkurencje. takie jest moje zdanie.   a przy okazji (Autor wybaczy): cześć, primku! kiedy Twoje następne dzieło? 

oversunk'u Jutro. 8:00.  P.S. Fasoletti. Przepraszam za prywatę, ale gość mnie nagabuje od kilku dni.       

Tekst niezbyt poprawny politycznie: "ciapaty jełopie" – genderowcy mogą się przy…czepić. Bardzo sugestywny opis jednorożca, w sam raz dla dziewic, co to podobno potrafią takiego oswoić.

Wyłączyłem parę obwodów w głowie i rżałem jak głupi przez cały czas czytania :)

Czuje się jakby defekt mózgu znowu akował moje szare komórki, zupełnie jak dzień po Woodstocku xD Z dupy do mordy!

o żesz ty! :)

jaki uroczy grindcore'owy obrazek :)

W życiu już nie tknę fasoli.

Fas, tak sobie myślę, że jakbyś odpuścił nieco te kutasy, to mógłbyś pisać całkiem fajne rozrywkowe teksty.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Łoniaki z komentarza pod moim drabelkiem znalazły swoje miejsce :-)

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

:-) Panie Fasoletti, skąd Pan bierzesz te wszystkie pomysła, a?  :-)

Adam, ten akurat ze spaceru z psem ;) Wpadł do głowy po drodze.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

…Po przeczytaniu nadaję Ci przydomek "FF" czyli w rozwinięciu: "Fekalny Fasoletti". Gdybym mógł, wycofałbym  swój tekst z konkursu, bo zorientowałem się, że nie mam w nim czego szukać. Przez pomyłkę, wziąłem ten konkurs na serio. Pozdrawiam autora który zmieszał z gównem wszystko, co się da. Ekskomunika pewna jak amen w pacierzu.

Ryszardzie, oczywiście jeśli chcesz, to możemy wycofać Twój tekst z konkursu, jednak dziwi mnie sugerowanie się tekstem Fasolettiego jako wyznacznikiem Twojego uczestnictwa. Jak i dziwi mnie ocenianie całego konkursu przez pryzmat jednego uczestnika.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Jak już ktoś przywyknie, to Twoje teksty przez jakiś czas bawią, Fas, ale po pewnym czasie… Doceniam parę zgrabnych żartów, ale zaiste wolałabym poczytać coś Twojego bez kutasów, spermy, a nade wszystko kału.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nie rozumiem zarzutu, że konkurs nie jest na serio. To znaczy, że mogą brać w nim udział tylko twarde bitki science fiction i fantasy, na miecze lub karabiny? Szeroko pojęta fantastyka posiada masę podgatunków, bizarro również jest jednym z nich i jako osobna konwencja gatunkowa wymaga niestety zastosowania pewnych motywów, w tym fekalnych i obrazoburczych.

A w regulaminie nie pisało nic o ograniczeniu gatunkowym. Również pozdrawiam i dziękuję za wyrażenie opinii.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

m/

Ja myślę, że Ryszard trochę ten, przesadził z reakcją. Wolność słowa mamy, gatunkową też, stajemy do konkursu poćwiczyć warsztat i zmierzyć się z towarzyszami niedoli pisarskich prób w przyjaznej (chyba) atmosferze – jeden zrobi fekalnego Jahwe, drugi bitkę SF, trzeci pojedzie po fantasy – i już, tak po prostu jest :) Jak w życiu, jest i romans i akcja i kupa :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

O ludzie :)

Sorry, taki mamy klimat.

Tym razem pozostanę poza gronem osób, pozostających pod wrażeniem. ;-)  „Hammumi Al Habibi dzielnie ruszył na przód…” –– Hammumi Al Habibi dzielnie ruszył naprzód…  

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dla mnie nieco zbyt kwaśny tekst ; )

I po co to było?

Nowa Fantastyka