- Hydepark: Co sobie myślę. Temat niby o tekście "na serio" odrzuconym przez redakcję NF.

Hydepark:

Co sobie myślę. Temat niby o tekście "na serio" odrzuconym przez redakcję NF.

Powitania i salutacje,

 

by zacząć z przygłupem... znaczy z przytupem, w stylu Stanleya Lee.

 

Tekst na konkurs napisałem i pełen nadziei wysłałem [jeszcze za pośrednictwem pocztexu, czy jakoś tak, bo dałem się zrobić w konia pani na poczcie; powiedziałem najszybciej, a najszybciej to 28 złotych]. Cóż, był 14 grudnia, więc tekst na 18'ego miał dojść (chociaż daty mogły mi się pomylić, dawno było). Może wysłałem 21, tekst mógł dojść 24 lub 27, ale termin był do 31, więc i tak dobrze. To czy doszedł jest nadal słodką tajemnicą...

 

W ferworze walki na poczcie mogłem niedokładnie spisać adres z koperty, którą pani bezceremonialnie wcisnęła w kartonik pocztexu. A, że kartonik po otwarciu się wyrzuca, to wcale nie ma pewności czy redakcja kopertę potraktowała z należytym szacunkiem 'otrzymanej w terminie'. W końcu bez stempla – na kopercie nie ma daty, więc od razu tekst mógł trafić do kosza... Dla bezrobotnego, piszącego amatorsko 28 zł do kosza [papier i tusz – bezcenne] – chlip!

 

Ale przyjmijmy, że doszło, że otwarto w terminie i „w terminie" przyjęto i niedawno przeczytano.

 

Cóż z tego, skoro dla redakcji najważniejszy jest pomysł.

 

Warsztat warsztatem, brak też. Skoro redakcja stawia na pomysł to może nie ma szans?

 

W końcu, jeśli (załóżmy hipotetycznie) ktoś napisze o Lucyferze, to od razu redakcja pomyśli: Zrzyna z Neila Gaimana! Odpada!

 

Nawet, jeśli ten ktoś napisał ciekawego i oryginalnie poskładanego Lucka, który jest inny niż większość takowych na rynku, to cóż z tego, skoro dla redakcji najważniejszy jest pomysł?

 

Mimo iż opowieść wcale nie jest o nim tylko o jakimś innym 'głównym' bohaterze i jest w niej masa świeżych i oryginalnych pomysłów pobocznych. Takich, które mają tą "świeżość" oraz pokazują daną postać w zupełnie innym świetle.

 

Próżne byłyby wszelkie próby udowodniania, że "pomysł jest oryginalny" ponieważ wymyślono i zaczęło się pisać zanim Neil Gaiman wpadł po raz pierwszy w ręce. W końcu kto w to uwierzy?

 

Gdy ktoś pisze o nawiedzonym domu, w którym straszy to na pewno zrzyna ze Stephena Kinga! A ten, który śmie pisać o androidach i spoglądaniu w przyszłość, kopiuje cytaty z K. Dicka!

 

Jednak jak Kossakowska kopiuje Obcego w Grillbar galaktyce to arcydzieło. Gdy Karpowicz snuje Balladyny i Romanse zerżnięte z Amerykańskich Bogów to w porządku. W końcu tu bogowie na Ziemi i tu bogowie na Ziemi – sama oryginalność.

 

Ale gdy mówię, że jeden zwykły burmistrz umrze. To wszyscy nagle tracą rozum! ...echem, znaczy – gdy mówię, że jeden zwykły, ogólno dostępny od zarania dziejów bohater literacki jest wart naświetlenia i od nowa pokazania; to cóż z tego, skoro dla redakcji najważniejszy jest pomysł!

 

O oryginalności, która wycieka z tytułów finalistów rozpisywać się nie ma co, gdyż wiadomo, że polskie tytuły to przewrotne byki, które znaczą swoje lustrzane odbicia. W końcu mój także! Więc można przypuszczać, że taki Cyrograf, to nie umowa z diabłem tylko niechęć płacenia fiskusowi? Taka Klatka nie jest o siedzeniu w klatce tylko o niewoli w rodzinie? Animatorzy pewnie nie są o kolesiach, których rysunkowe postaci ożywają, tylko o przedsiębiorcy pogrzebowym, który ze zwłok tworzy żywe trupy? Zagłada nie jest o końcu świata, tylko o zamknięciu osiedlowego warzywniaka? A w Iluzjoniście wcale nie ma magicznych sztuczek? Złodziej dusz pewnie nie kradnie, a Spalona bogini zamiast karać swoich podpalaczy – siedzi na brudnej kanapie i kopci blunta?

 

Oczywiście popadam tutaj w skrajność i kuriozalnie wyłuszczam, to co przypuszczam. A jak wiadomo: When you assume, you make an ASS out of U and ME! Nie mam zamiaru udowadniać, że mój tekst jest doskonały, lepszy od innych i warty druku. Dzielę się tutaj jedynie moją obawą, gdyż to, że tekst ma takiego samego bohatera jak jakiś klasyk nie znaczy od razu, że jest nieświeży. Inna sprawa, że mój tekst rozkręca się meandrami, zanim pojawi się rzeczona postać z klasyka, to dobija 4 strona, taki sobie przewrotny styl wybrałem, by był oryginalny. Więc nie wiem czy redakcja nie wywaliła tekstu po 3 stronach. Jeszcze inna sprawa, że kazali dać odstęp między znakami 1,5; a bez niego moje wypociny miały nie 21 ze strona tytułową, tylko niecałe 14 – bez.

 

Ja oczywiście nie pisałem o Lucyferze. To był przykład. Jednak moja opowieść jak najbardziej może być potraktowana jak zrzyna z tego czy tamtego guru fantastyki. Mogę się pocieszać jedynie tym, że być może mój tekst należy do tych szczęśliwych, które zostały określone jako grafomańskie. W końcu grafomaństwo sprzedaje się najlepiej – Igrzyska śmierci, Zmierzch, Harry Potter; więc może kiedyś zapłacicie mi za ten sam tekst.

 

W końcu dla redakcji najważniejszy jest pomysł.

 

Mam nadzieję, że redakcji i forumowiczom uśmiech pojawił się na ustach przy czytaniu tych moich bzdur i dywagacji.

 

P.S. Pozdrawiam wszystkich uczestników konkursu i gratuluję wszystkim finalistom.

 

P.P.S. Język tematu nie odzwierciedla języka opowiadania.

Komentarze

obserwuj

Może się nie spodobało?

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Hmm... wydaje mi się, że:

jeśli ten ktoś napisał ciekawego i oryginalnie poskładanego Lucka, który jest inny niż większość takowych na rynku, to cóż z tego, skoro dla redakcji najważniejszy jest pomysł

i ten Lucek jest naprawdę ciekawy, oryginalny i "inny", to to jest właśnie ten pomys, o który chodzi.

Tak, ja się ubawiłem czytając Twoje bzdury.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Myślę, że nie czytasz NF i nie wiesz jakie opowiadania tam się pojawiają. Stąd ta nić nieporozumienia.

Przeczytaj kilka numerów, a zrozumiesz co kryje się za magicznym sformułowaniem "pomysł".

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Ja myślę, a nawet jestem o tym przekonany, że jeśli opowiadanie napisałeś równie składnie jak ten tekst, to nie przeszło dalej nie przez pomysł, ale ze względów czysto literackich.

TEGO SIĘ NIE DA CZYTAĆ. Dygresja na dygresji, pomieszanie z poplątaniem, wątków pobocznych tyle, że ciężko powiedzieć co jest głównym tematem. W tej chwili po lekturze pamiętam coś tam o Poczcie Polskiej, Lucyferze i Karpowiczu. I że podobno (bo źródła nie cytujesz) liczy się pomysł.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Byłem na Pyrkonie, na spotkaniu z redakcją NF i jeden z panów redaktorów zagadnął zebranych o konkurs. Pytał kto wysłał, zgłosiły się trzy osoby, stwierdził, że może ich czytał, bo przerobił już jakieś sto pięćdziesiąt opowiadań, z czego jako dobre odłożył pięć.

Wspomniał też o tym, że czytał teksty napisane innymi interliniami, więc to nie było kryterium odrzucenia. Ale skoro na 150 tekstów, nadawało się 5, to może to jednak świadczyć o pewnym wymaganym... hm, poziomie. A tak jak brajt wspomniał, jeśli twój tekst jest tak składny jak powyższa litania żali, to myślę, że z możemy z dużym powodzeniem założyć, że twój tekst był poza tą piątką.

A ja do pewnego stopnia z autorem posta się zgadzam. Łącznie z tym, że kiedyś stałam się ofiarą takiego porównywania, że ktoś już tak pisał, a było to już po publikacji mojego opowiadania, czyli jednak jakiś poziom trzymało. 

Nie, komentarz był taki, że moi bohaterowie o konkretnych i znanych ogółowi społeczeństwa imionach posiadają inne cechy charakteru niż te, o których pisał znany polski autor X i że w ogóle są nie tacy jak powinni, ba są inni od tych, opisanych przez danego znanego autora X.

Pomijając fakt, że w trakcie pisania opowiadania i nawet jego publikacji w ogóle nie byłam zapoznana z twórczością wspomnianego X-a, lekko irytuje mnie podejście, że jak coś jest choć trochę podobne to jest sztampowe, wtorne i na pewno ukradzione od kogoś innego.

Więc twierdzę, że jednak nie. Że dwa opowiadania o łowcach duchów albo aniolach, albo poszukiwaczach skarbów nie są takie same. Wywodzą się z jednego kręgu kulturowego, może, ale w takim razie Nowa Fantastyka, odrzucając opowiadania, ktore są wtórne i może podobne do czegoś innego w ogóle powinna się zamknąć (znaczy zakonczyć działalność nie umilknąć), bo podobno wszystko już zostało opisane. Więc po co w ogóle pisać dalej i jeszcze to publikować?

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Czyli krótka historia żalu.

Gaiman to jest gość. Wymyślił Lucyfera przed Kościołem.

5 tys. znaków.

A można było krócej.

"Napisałem świetny tekst. Świetny, bo mój. To spisek, czy głupota redakcji, że został odrzucony? Mi się podobał."

eLAN, Ty miałeś podobno kończyć z szortami i pisać opka, a tu ani opek nie widać ani szortów. :P

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

O kurde, ale jazda. To nie łatwiej podesłać mi swój tekst z prośbą o opinię? Duża szansa, że czytałem.

 

Tak naprawdę za "zrzynanie" poleciał jeden tekst, będący de facto kontynuacją... "Diuny". Automatyczna dyskwalifikacja, ponieważ w kopercie nie znalazłem upoważnienia od spadkobierców Herberta. A interlinia? Terminy? Nawet limit znaków? Miałem je głeboko i... no. Nic za to nie odrzucałem, bo byłaby to totalna bucówa. Wytyczne są, owszem, ale jakieś muszą być. Jakby ktoś nam wysłał tekst na 100 tys. znaków, przy limicie 60 tys., to by wyleciał, bo nie prosiliśmy o mikropowieści. Ale nawet wśrod finalistów są teksty na ponad 70 tys.

 

Nie mylcie nas z gestapo.

 

Odnośnie zaś oryginalności. Można pisać o smokach i rycerzach. Można o podróżach w czasie (polecam "Człowiek, który zakończył historię: dokument" Liu). Można o aniołach. O diabłach. O inteligentnych planetach i o wrzucaniu pierścieni do ognia. Ale trzeba mieć w tym temacie coś ciekawego do powiedzenia, albo trzeba tak dobrze opowiadać, bym nawet nie zauważył tej wtórności.

 

Jeżeli jednak ktoś idzie po najmniejszej linii oporu, pisze o podróżach w czasie i zabijaniu Hitlera w kołysce, a do tego ma takie sobie pióro...

Uprzedzę beryla. Po linii najmniejszego oporu.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

:-)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Poważnie ten tekst był o zabijaniu Hitlera? To zapraszam autora do lektury komentarzy tutaj: http://www.fantastyka.pl/4,9177.html 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nie ten. Przykładowy.

brajt, też ubolewam nad twórczą impotencją ;)

Stwierdzam, że już nie ma 100%-towo oryginalnych pomysłów. Pomyślał ktoś może o wyrżnięciu fantasy całej rasy ludzkiej przez elfy albo smoki w fantasy? Czy fantasy ma być wtórne z motywem: elfy odchodzą ze świata, bo pora na erę ludzi?

Nigdy nie istniały stuprocentowo oryginalne pomysły. Pojawiały się natomiast fajne ujęcia starych pomysłów. Jeżeli ktoś nie potrafi fajnie wykorzystać starego motywu, to po co go czytać?

Przecież wiadomo, że kwestia tego, czy się czytelnika zaciekawi pomysłem i wykonaniem, to kwestia gustu, czyli rzecz subiektywna. Jasne, bywają tak kiepskie teksty, że czytający są wyjątkowo zgodni, iż jest nieciekawie, nudno, flaki z olejem, bohaterowie irytujący i nie ma się ochoty doczytac nawet do końca. Ale w przypadku niezłych czy nawet bardzo dobrych tekstów zawsze znają się tacy, któch tekst wciągnie i nie pozwoli się oderwać aż do ostatniej kropki - jak również ci, którym czegoś zabrakło, coś nie przypasowało, ogólnie nie zachwyciło. Dlatego IMO, jeśli czyjś tekst odpadł, ponieważ oceniającemu zabrakło w nim pomysłu, jakiegoś "pazura", czegoś, co by przymagnesowało do przerzucanych kartek - nie z powodu kiepskiego warsztatu, który jest tak fatalny, że tekstu nie da się uratować - to nie należy się łamać. Gust oceniającego jest rzeczą tak subiektywną, że coś, co nie zachwyciło pana X., może bardzo zaintrygować pana Y. Więc nie ma co tracić wiary w siebie. Jeśli ktoś dostał pokonkursową opinię, niech się w nią wczyta. Uczciwie się zastanowi, na ile brać do siebie redaktorskie uwagi. Podeśle tekst kilku osobom z prośbą o opinię i bezlitosne wytknięcie wszelkich błędów, nielogiczności, przynudzeń. Przysiąść nad tekstem i go dopracować. A potem słać dalej.

 

Mnie się w tym konkursie nie udało, odpadłam. Jakiś rok temu w innym konkursie dostałam wyróżnienie i w nagrodę druk w papierowym czasopiśmie. Normalka. Raz się udaje, innym razem nie. Ale po jednym konkursie nie można ani wbijac się w dumę, ani też załamywać i twierdzić, że skoro nie przyjęli, to pewnie nie umie się pisać. Nie sarkam na to, że może gdyby mój tekst trafił do puli innego redaktora, to by przeszedł. Może by przeszedł, może nie. Nie ma co dywagować, jeśli chcemy, by nas publikowano, to potraktujmy to doświadczenie jako jedno z doświadczeń, a nie szlaban, piszmy dalej i próbujmy. W końcu iluś osobom się udaje, prawda?

"Mogę się pocieszać jedynie tym, że być może mój tekst należy do tych szczęśliwych, które zostały określone jako grafomańskie. W końcu grafomaństwo sprzedaje się najlepiej - Igrzyska śmierci, Zmierzch, Harry Potter; więc może kiedyś zapłacicie mi za ten sam tekst."

 

Mocne słowa. No to czekamy, aż Autor posta napisze powieść, która sprzeda się przynajmniej w połowie tak dobrze jak Zmierzch czy Potter.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Który to już żal wylewany na portalu, że Harry Potter to taka grafomańska, słaba książka...

Odnoszę wrażenie, że ani Zmierzchu ani Harry'ego autor wątku wcale nie czytał. O Igrzyskach się nie wypowiadam, bo nie znam.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Każdy ma prawo do własnego zdania - niemniej nazywanie "grafomanią" czegoś, co się tak sprzedaje jest, lekko mówiąc, niezbyt zgodne z prawdą.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Niekoniecznie berylu, chcę tylko nadmienić, że głupstwo powtarzane przez 50 mln ludzi wciąż jest głupstwem powtarzanym przez 50 mln ludzi. Ja czytałem jedną część Pottera dawno temu, dotarłem do połowy bo omal nie umarłem z nudów, reszta mnie wskutek tego nie zainteresowała; zmierzchowe pranie mózgu sobie oszczędziłem, Igrzyska także. Zabrzmię tutaj prawdopodobnie pretensjonalnie lub nieopatrznie, ale uważam, że sukces owych powieści tym bardziej pokazuje, jak niewiele są one warte... Zawsze doskonale sprzedaje się to, co jest najlepsze dla prostych ludzi, bo prości ludzie to 85 % społeczeństwa.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Zawsze znajdzie się kilku takich, co się będą uważać za lepszych niż "większość społeczeństwa", do których nie trafiają tak "proste" książki jak Harry Potter.

Wątpię, żebyś był w jakikolwiek sposób "lepszy" ode mnie, a mi Harry Potter bardzo się podobał i cenię sobie te siedem tomów bardziej niż niejedno "skomplikowane" dzieło.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Igrzysk i Zmierzchu nie czytałem, ale Harry'ego Pottera bardzo cenię. Może jego sława jest lekko na wyrost, ale książka ma swoją wartość. Tyle że jeśli chodzi o książki, to ja raczej zaliczam się do tych 85%. Owszem, lubię od czasu do czasu ambitniejszą książkę, ale na codzień wolę jednak coś ciekawego, wciągającego i dobrze napisanego, bez głębszych dywagacji morlano-filozoficzno-jakichśtam ;)

 

Niestety pojawia się ostatnio (a może nie ostatnio?) tendencja wśród początkujących autorów, którzy próbują się dowartościowywać poprzez dzielenie "starszych kolegów po fachu" (którzy odnieśli już jakiś tam sukces) na tych ambitniejszych i tych z pobłażliwością określanych jako "mało ambitnych".

Ja nikogo nie dzielę, a tak jak wcześniej stwierdził beryl - każdy ma prawo do własnego zdania. Tako i ja uważam, że 85 % społeczeństwa jest proste, przeciętne; nie ma w tym napastliwości. Bo tak jest. Nie bez powodu przecięność ma takie a nie inne znaczenie. Ja wolę się raz na jakiś czas zagłębić w czymś ciężkim, aniżeli zapychać łatwymi historiami. Książki są tym samym, czym filmy i muzyka. Gusta są niezwykle zróżnicowane. Wyraziłem swoją opinię, nie musisz, berylu, od razu mnie tu od (prawie) nazistów wyzywać ;)

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!


Niestety pojawia się ostatnio (a może nie ostatnio?) tendencja wśród początkujących autorów, którzy próbują się dowartościowywać poprzez dzielenie "starszych kolegów po fachu" (którzy odnieśli już jakiś tam sukces) na tych ambitniejszych i tych z pobłażliwością określanych jako "mało ambitnych".


Tak jest nie tylko z pisaniem i nie ostatnio : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Jestem na tyle początkujący w literackim światku, że dopiero niedawno zacząłem to zauważać ;)

Stargate, gdybyś wiedział jak mnie wkurza nadużywanie słowa "nazista", to byś z tym nie wyjechał : )

Nie wyzywam Cię, po prostu nie podoba mi się to, że na podstawie czyjegoś gustu dokonujesz wartościowania. To, że wolisz zagłębiać się w czymś ciężkim może oznaczać, że jesteś tak samo ocieżały umysłowo jak fanka kobiecych czytadeł.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

StargateFan - a mnie ciekawi, co rozumiesz przez określenie "przeciętny"? Mało znam osób, które same by się tak określily, podejrzewam, że znaczna część tych 85%, którzy tacy są zgodnie z Twoją definicją, w życiu by o sobie tak nie powiedziała. Co to więc wg Ciebie znaczy "przeciętny" - o człowieku? Albo jeszcze lepiej - kto - wg Ciebie - jest "nieprzeciętny"?

Jeśli schodzimy na abstrakcyjne, nieskończone drogi postrzegania rzeczywistości to tak --- przepadanie za ciężkimi historiami może świadczyć o infantylności.

 

Po prostu nie lubię na prosto --- szkoda czasu. Wyznaję zasadę, że każdy dzień to doskonała okazja by się rozwijać. A czym bardziej wymagające dzieło, tym szybciej, nawet o te trzy kroki, wysunie Cię przed innych, lubujących się w łatwych w odbiorze książkach. Mylę się? Może. Mnie to rozumowanie każdego roku posuwa w stronę marzeń i to jest dla mnie najcenniejsze.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

W jakim aspekcie? Życiowym, uczuciowym, artystycznym, metafizycznym? O przeciętności i nieprzeciętności można pisać dzień i noc.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Właśnie w tym problem jest ze społeczeństwem, że większość uważa, że większość jest głupia i jednocześnie wierzy w to, że zalicza się do tej elitarnej, "lepszej" mniejszości ;)

 

Słowo "głupia" jest tylko przykładem, można zamieć na przeciętny, prosty, czy kto co tam chce.

A to pierwsze z brzegu - wybieram "życiowym".

Mylę się? Może.


Dla mnie rozrywka to rozrywka, ma przede wszystkim być ciekawa i bawić. Od obciażania się to ja mam inne rzeczy, które skutecznie mnie rozwijają.

Mnie zawsze wydawało się, że ci, którzy tak piszą o tym, że uwielbiają "skomplikowaną literaturę", muszą mieć jakiś kompleks. Tak samo ludzie uważający się za "ponadprzeciętnych". Najbardziej śmieszy mnie, kiedy widzę, że ci pierwsi nie rozumieją o czym czytają, albo nic z lektury nie wynoszą, a ci drudzy są tak przeciętni, że ich przekonanie o byciu wyjątkowymi jest naprawdę absurdalne : ) Szczególnie przykłady tych drugich znam wiele.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Stargate, a mnie najbardziej fascynuje to, że igrzysk nie czytaleś, zmierzchu nie czytałeś, HP ledwo liznąłeś, ale wiesz, że wszystkie trzy są kiepskie. O udziel mi łaskawości swego trzeciego, wszystkowiedzącego oka, to sobie oszczędzę sporo czasu...

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Właśnie w tym problem jest ze społeczeństwem, że większość uważa, że większość jest głupia i jednocześnie wierzy w to, że zalicza się do tej elitarnej, "lepszej" mniejszości ;)


Otóż to! Tyle ludzi pisze i mówi o tym, że większość jest głupia, że są w większości!

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Mnie zawsze śmieszą ludzie, którzy grzmią, jakim to słabym i mało ambitnym pisarzem jest Pilipiuk, choć pewnie nigdy nie osiągną 10% tego co on.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

No, Pilipiuka to też nie lubię :).

Nie lubić można, ja nie lubię Sapkowskiego, ale nie uważam, że jest złym pisarzem.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A ja przeczytałem jedną całą ksiażkę Pilipiuka, przejrzałem kiedyś jeden z tomów o Wędrowyczu i nie mam o autorze najlepszego zdania :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Sugerujesz, berylu, że jestem tego przykładem; że nie wiem co czytam i że uważam się za lepszego od innych? A zauważyłeś, że to Ty doszyłeś mi tę łatkę? Ja tylko powiedziałem, że większość społeczeństwa jest przeciętna --- nagle stałem się wrogiem publicznym; jakby ta powszechna przeciętność była jakąś tajemnicą. Przemknęło mi przez myśl, by w dwóch zdaniach napisać, dlaczego uważam się za zdolnego człowieka, który zasługuje na szacunek, ale powstrzymałem się. Bez sensu. Teraz i tak zapewne podnosicie brwi w zdumieniu --- ale buc! --- skromność to przede wszystkim wytwór przeciętności; ja nie mam, to niech oni też nie posiadają, niech o tym nie mówią głośno. Z reguły Ci skromni są najbardziej obłudni. Martin Luther King jawił się jako człowiek niezwykle skromny, a na jego pogrzebie odpalano nagranie, na którym pierwsze co powiedział "Nie wspominajcie, że zdobyłem Pokojową Nagrodę Nobla, przecież to nie ważne". Tak nie ważne, że nie omieszkał...

 

Skoro znowu stanę się tarczą dla Waszych strzał, to powiem otwarcie --- tak, nie widzę dlaczego miałbym sobie ujmować. Nie uważam się za głupca, przeciętniaka, i tak dalej. Nie powinno Was to denerwować. Przecież to i tak zweryfikuje przyszłość i moje czyny; projekty, nad którymi tak cholernie ciężko pracuję. Wszyscy, co wpychają się dla jakiejś wyimaginowanej zasady w ramy przeciętności (bo przecież musimy być skromni) w tej przeciętności zostają. Ja tego nie chcę. Nawet jeśli jestem "zwykły, prosty" to myślenie o moim hipotetycznym talencie daje mi siłę by walczyć o wielkość. Mam prawo.

 

@ocha, czym jest dla mnie przeciętność i nieprzeciętność? Przeciętność to bezmowne podporządkowywanie się przyjętym normom narzuconym przez rozchybotaną masę, nazywaną ludzkością, cóż to jest? To jest na przykład "musisz mieć studia, inaczej nikt Cię nie będzie szanował", "ubieraj się modnie, inaczej Cię wyśmieją", i tak dalej. Wiecie o co chodzi, nie będę tutaj analizował psychologii tłumu. To jest przeciętność, potrzeba istnienia w masie, potrzeba jej akceptacji; ta niezmierzona zależność od zdania innych czyni jednostki tak słabymi. Nieprzeciętność? Chęć walki, zmieniania świata, poznawania, zmieniania sposobów myślenia poprzez własną twórczość, działalność. Wiara w siebie, ciężka praca. Talent.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

StargateFan odnośnie nudnego pierwszego tomu Harry'ego, powiedz jak oceniasz (jeśli czytałeś lub jeśli pamiętasz) następujące książki z podobnej półki:

 

- Lew, Czarownica i Stara Szafa (pierwsze rozdziały)

- Akademia Pana Kleksa

- cokolwiek Makuszyńskiego (Szaleństwa panny Ewy, Szatan z siódmej klasy, Panna z mokrą głową, Przyjaciel wesołego diabła, Awantura o Basię etc)

- Most do Terabithii

- Niekończąca się opowieść (sceny z naszego świata)

- Karolcia

- Plastusiowy pamiętnik

 

Z zastrzeżeniem, że chodzi konkretnie o książki, nie o filmy na ich podstawie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Sugerujesz, berylu, że jestem tego przykładem; że nie wiem co czytam i że uważam się za lepszego od innych?


Nie. Zauważ, że to była uwaga natury ogólnej. Nie znam Cię przecież. Niemniej wyrabiam sobie o Tobie właśnie takie zdanie z każdym kolejnym przeczytanym Twoim postem.

 

Mówisz o skromności, jakby odnosząc się do tego co napisałem? To źle trafiłeś. Nie jestem skromny. Uważam tylko, że dobrze się mieć czym chwalić, a nie paplać, że reszta jest przeciętna, ale ja nie.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

- jeszcze Felix, Net i Nika :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

I cokolwiek Nienackiego, koniec listy

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Może dorzuć coś swojego, brajt? :P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Pracuję na to, by mieć się czym chwalić. Do tłumaczeń zmusiłeś mnie Ty, siłą rzeczy rozwinęliśmy dialog; mój pierwszy post był bezosobowy. "85 % ludzi to ludzie prości". Nic więcej. Nie było tam: "Tylko StargateFan to nieprzejednany kozak" ;) Gdybyś mnie nie wiercił (no i inni) to nie pomyślałbym nawet, by nazwać się nieprzeciętnym na forum, bo nie mam takiej potrzeby rodzącej się sama z siebie; tym bardziej chwalić się czymś.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Pracuję na to, by mieć się czym chwalić


I oto chodzi : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Problem z przeciętnością polega na tym, że każdy jest w jakiejś kwestii przeciętniakiem ;)

Trochę mnie zatkało. No, StargateFan, nie znam Cię przecież, więc również mogę oceniać Cię tylko po tym, co tu piszesz. A to brzmi tak... sztampowo.

Ale może to tylko takie złudzenie. Jak napisałam - nie znam Cię.

Beryl, myślę o jakimś młodzieżowym tasiemcu w lekko erotycznej konwencji, w formie interaktywnej opowieści w internecie, z głosowaniem przez smsy. Oraz o space operze w stylu czegoś między Harrym Potterem i Star Trekiem. Ale jeszcze nie napisałem. :P

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Brajcie, nie zauważyłem Twojego poprzedniego posta! --- nie czytałem tych książek niestety.

 

@ocha, nie wiem, co w tym jest sztampowe. Musisz mi wskazać; może zauważę coś czego wcześniej nie widziałem ;)

 

@Kael --- zgadzam się.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

StargateFan to zwłaszcza Makuszyńskiego warto, nie dlatego, że ciekawe, ale ze względu na jego mistrzowską narrację, można się od niego wiele nauczyć.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Dziękuję, brajcie, na pewno się zapoznam :)

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Przeciętność to bezmowne podporządkowywanie się przyjętym normom narzuconym przez rozchybotaną masę, nazywaną ludzkością, cóż to jest? To jest na przykład "musisz mieć studia, inaczej nikt Cię nie będzie szanował", "ubieraj się modnie, inaczej Cię wyśmieją", i tak dalej. Wiecie o co chodzi, nie będę tutaj analizował psychologii tłumu. To jest przeciętność, potrzeba istnienia w masie, potrzeba jej akceptacji; ta niezmierzona zależność od zdania innych czyni jednostki tak słabymi. Nieprzeciętność? Chęć walki, zmieniania świata, poznawania, zmieniania sposobów myślenia poprzez własną twórczość, działalność. Wiara w siebie, ciężka praca. Talent.

Ale bardzo to ładne, oczywiście. Tylko takie opinie mają to do siebie, że trudno z nimi dyskutować. Ale - jak to już kiedyś pisałam - fora internetowe wymuszają w jakiś sposób porozumiewanie się za pomocą frazesów. Rozsądna dyskusja na drażliwe tematy jest bardzo utrudniona.

Przepraszam, dopiero teraz zauważyłam post nt. rozluźnienia atmosfery :).

Masz rację, ocha. Cieszę się, że czasem można porozmawiać na różnorodne tematy. Nawet te drażliwe.

 

 

Pozdrawiam.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Moi Drodzy! Jest tylko literatura zła i dobra. Dobrą jest taka, której lektura sprawia czytelnikowi przyjemność. To wszystko. Nieważne czy służy wyłącznie zrelaksowaniu się czytelnika czy też ma być przyczynkiem do jego głębszych przemysleń. Czytelnik ma prawo szukać w literaturze tego co mu osobiście pasuje. Dla jednego dobrą literaturą będzie Lem, dla innego "Zmierzch". I obaj będą mieli rację. Bo literatura to tylko literatura. Czytanie Bułchakowa nie uczyni nikogo lepszym człowiekiem, bo poza spisem lektur odpowiada za to tysiąc innych przyczyn.

W takim razie chodzenie do szkoły, noszenie zakupów dla starszych sąsiadów i słuchanie rodziców również nikogo nie uczynią lepszym człowiekiem, bo odpowiada za to też tysiąc innych przyczyn. ;)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Otóż to brajt!
Morderca noszący sąsiadce zakupy dalej będzie złym człowiekiem. ;) Tu synteza potrzebna.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

To jest pomysł na opko. Kradnę. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nie brak wykształconych złodziei, seryjnych morderców posłusznych rodzicom i gangsterów, będących wspaniałymi sąsiadami, Brajcie. ;) Chodzi mi jednak o to, że nie można wartościować literatury według tego, jakie potrzeby czytelnika zaspokaja. Ani tym bardziej szufladkować czytelników według tego, co czytają. Bo fakt, że ktoś szuka w książce rozrywki, a nie okazji do głębokich przemyśleń, nie oznacza wcale, że jest prostakiem - jak niektórzy próbują tu sugerować. Człowiek swoje głębsze potrzeby może zaspokajać na wiele innych sposobów, poczynając choćby od kontemplacji natury. Naprawdę zła literatura to tylko taka, której nikt nie czyta. ;)

Ja poniekąd i w pewnej części zgadzam się ze Stargate'em - to, że ktoś uważa że jest nie przeciętny to jego prawo, może tak myśleć i ja do tego pretensji nie mam. Nie podoba mi się natomiast, jeśli ktoś nagle zaczyna krzyczeć, że jakim prawem ten ktoś uważa się za kogoś szczególnego.

A takim prawem! Swoim!

Wbrew temu co się tu piszę o przeciętności, niech zgłosi się choćby jedna osoba, która uważa samego siebie za przeciętniaka, to ja przyklasnę i pogratuluję, a następnie zasugeruje wizytę u psychologa aby wyleczył poczucie niskiej wartości! Kiedy ktoś twierdzi, że nie uważa się za jednostkę szczególną, to można to określić tylko mianem hipokryzji i obłudy, niczym więcej.

Natomiast w kwestii literatury to twierdzenie, że coś jest grafomaństwem to wyłącznie sprawa gustu, a jak wiemy, o gustach się nie rozmawia. Dla mnie na przykłada popisem prawdziwego grafomaństwa i bełkotu, który próbuję rościć sobie tytuł literatury wyższych lotów jest twórczość Pani Masłowskiej, będąca dla mnie dnem totalnym. Ale to mój gust i moja opinia, do której mam absolutne prawo.

Grafomaństwem nie będzie dla nas coś, co nam się zwyczajnie podoba, czy będzie to Potter, Dukaj, Lem, Masłowska czy reksio.

Wracając natomiast do wymienionych przez brajt autorów nie rozumiem wrzucania Nienackiego do jednego worka w wcześniejszymi pozycjami. Proponuję przeczytać "Uwodziciela", "Wielki las", czy wreszcie genialny cykl o Dagonie, który stanowi ciekawą wizję powstania państwa polskiego podszytą fantastyką, wprost kipiący od przemocy i seksu. Przez te pozycje Nienacki nigdy nie będzie mi się kojarzył z Panem Samochodzikiem.

"I needed to believe in something"

"Harry Potter" to grafomania?

 

Każdemy z Was życzę tworzenia tak wielowymiarowych i unikalnych postaci, doskonałego prowadzenia napięć między bohaterami i skrupulatnego planowania olbrzymiej, zapętlającej się na 7 tomów fabuły.

Tylko jednak osoba powiedziala, że początek HP jest nudnawy, grafomania to tylko jakiś produkt poboczny czytania bez zrozumienia ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Znów odnoszę wrażenie, że to do mnie pijesz, Ceterari. Tak, wolę Dostojewskiego od Rowling. Moje prawo. Nie wiesz, czy czytam ze zrozumieniem czy bez --- tak, Potter jest dla mnie nudny.

 

Grafomaństwem nazwali Pottera inni.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

To, że woli się jednego pisarza od drugiego nie znaczy, że ten pierwszy jest kiepskim pisarzem. Ja wolę truskawki od jabłek, ale jabłka też są zarypiste;]

 

Odnosnie Rowling - trzeba pamiętać, że książki były dopasowane wiekowo, więc z każdym kolejnym tomem jest lepiej, bo historia dojrzewa. Pierwsze dwie książki takie sobie, byłem już na nie za stary, gdy je cztałem. Trzecia lepsza, czwarta doskonała, kolejne coraz mroczniejsze i tez super.

 

Polecam przebrnąć przez dwa pierwsze tmy, w końcu krótkie, a potem jest już dużo, dużo, duzo lepiej.

Potter nudny! Och, nie! StargateFan, może pójdź za sugestią malakh, przebrnij przez dwa pierwsze tomy, a później odkryjesz cały urok magicznego świata! Rozumiem naturalnie, że to rzecz gustu i absolutnie do niczego nie zmuszam, a jedynie polecam ;) Fakt faktem, każdy ma inne upodobania, poza tym - co już zauważono - wiele zależy od wieku czytelnika. Miałam sporo refleksji na ten temat, bo dawno temu poleciłam koleżance serię pt. "Artemis Fowl", którą bardzo miło wspominałam z czasów podstawówki jeszcze, a ona skończyła na pierwszej części, komantując krótko: "Szału nie ma". Może to śmieszne, ale było mi przykro, bo pamiętam jak przy dziełach Colfera rzeczywistość przestawała się liczyć, jak znikały wszystkie smutki, zastąpione przez rozbawienie (Mierzwa Grzebaczek wymiata!)... Nie miałam okazji ponownie zagłębić się w wykreowanym przez niego świecie, to przede mną, ale nie jest powiedziane, że doznam tego samego, co przed laty. Bywa tak, że wychowujemy się na pewnych dziełach i później, mniej lub bardziej świadomie, szukamy w kolejnych lekturach podobnych elementów, stylu, fabuły...

Ale czyż ta różnorodność nie jest fantastyczna? Redakcja odrzuciła tekst, najwyraźniej oczekując od niego czegoś innego, trudno. Ktoś już napisał, iż to nie oznacza, że opowiadanie jest złe. Przecież właśnie to jest najwspanialsze w świecie literatury, iż każdy znajdzie coś dla siebie, a ulubione motywy występują w wielu dziełach!
Hm, rozemocjonowałam się. Może powielam wypowiedzi poprzedników, jeśli tak, to z góry przepraszam, ale przejrzałam komentarze pobieżnie.:)  Dołączam się do zachęty brajta! Ale "Opowieści z Narnii" warto przeczytać w całości, sa wspaniałe, każda ma w sobie coś, co czyni ją jedyną i wyjątkową! Miałabym trudność z wybraniem ulubionej części, kocham wszystkie. Nie przeszkadza mi to zresztą lubić Dostojewskiego, Sapkowskiego, Tolkiena, czy też autorów westernów, których nazwiska nie są tak znane ;)

Myślę, że nie warto się zniechęcać i trwać w rozgoryczeniu, bo dziesięć osób powie, że styl nie taki, że kicz i nuda, ale dwie się zachwycą, a czas, który danemu tekstowi poświęcą, nie będą w żadnym razie uważać za stracony. Ważne, żeby pisać z sercem : )

Pozdrawiam forumowiczów, życzę weny! ;)

Somniator, wreszcie spotykam [wirtualnie, ale jednak] kogoś, kto czytał i lubi serię o "Artemisie Fowlu"! Dziwne to to, a może nikt mi się nie przyznał?

A co do wymiatania: Ogierek lepszy ;)

Stargate, mam wrażenie, że to ty z jakiegoś powodu czepiasz się mnie i teraz rzeczywiście czytasz bez zrozumienia. Owszem, napisałam, że jedna osoba czyli ty uważa HP za nudne i owszem, napisałam również, że grafomania jako produkt uboczny została tak nazwana przez innych, którzy wyciągnęli daleko idące wnioski z twojego komentarza. Nie byłam to jednak ja. Proszę o zejście ze mnie.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Antona Ego, na okładce napisali, że "Artemis Fowl" walczył o lepsze z Harrym Potterem, a jakoś nikt z mojego otoczenia o nim nie słyszał. To smutne, dlatego cieszę się, że napisałaś! :)
Ogierek nie umie otwierać zamków włosami z brody, jakże to tak? ;D  Że już nie wspomną o bajeranckiej klapce na spodenkach... to zmieniło mój pogląd na krasnoludki z "Królewny Śnieżki" ;p

Ale za to Ogierek jest centaurem i genialnym wynalzacą, ma paranoję i nosi foliową czapeczkę. I co powiesz? ;P

Żartuję. Niech i Mierzwa ma swoje fanki. Ja jednak będę trzymała się Ogierka.

Czyli Ty też zauważyłaś, że strasznie mało osób zna te książki... Szkoda, bo naprawdę fajne. Jako dziecko przeczytałam pierwsze dwa tomy chyba kilkanaście razy każdy [potem to już byłam starsza i przy publikacji dalszych części już się tak nie podniecałam - ale też nie były już tak dobre; jednak mimo to i tak ze dwa, trzy razy każdą część przeczytałam]. Nawet Pottera tyle razy nie brałam do ręki.

Haha, nie przeczę, Ogierek jest genialnym wynalazcą! Ale, szczerze, uwielbiam wszystkich bohaterów, przecież jak Butler wyjedzie z jakimś swoim tekstem... pamiętam jeszcze, że miał chyba młodszą siostrę, ona nakładała coś na warkocz i tym warkoczem strzeliła jakiegoś gościa, to mi się bardzo wbiło w pamięć. :)  Albo Kłopot, jest taki poczciwy...

"Artemis Fowl" jest wyjątkowy, zabawny i zdecydowanie zamierzam odświeżyć sobie całą serię, niestety do końca maja nie mam co na to liczyć... Pottera brałam częściej, ale z tego względu, że cała seria stoi na regale u mnie, a Artemisa pożyczałam z biblioteki. Dopiero niedawno zaczęłam kupować książki, wcześniej czerpałam z biblioteki, którą miałam w sąsiednim bloku ;)

Ach, a czytałaś może coś innego Eoina Colfera? Uważam, że "Artemis Fowl" jest najlepszy jako seria, ale jeszcze bardzo mi się podobała "Lista życzeń". I "Lotnik". Och, w ogóle lubię tego autora! Za humor, wyobraźnię, lekkość... :)

Akurat "Listy życzeń" i "Lotnika" nie znam, za to czytałam "Fletcher Moon: prywatny detektyw" oraz "Benny i Omar", ale jeśli mam być szczera to te pozycje są beznadziejne. Nie podobały mi się, bardzo źle je wspominam i trzymam się Artemisa i ferajny. [Dlatego nie czytałam "Listy..." i "Lotnika", bo tamte, które wymieniłam, pierwej wpadły mi w ręce i się zniechęciłam do innych pomysłów Colfera].

Och, też czytałam tytuły, które wymieniłaś, ale pamiętam je wyjątkowo słabo, nie mogły zrobić na mnie wrażenia po Artemisie... ;D Musiałabym ponownie przeczytać "Listę życzeń", by ocenić, czy to tylko sentyment, czy dobra książka, ale warto spróbować, a nuż miło Cię zaskoczy! ;) "Lotnika" czytałam kilka lat po pierwszej przygodzie z Colferem, ale podobał mi się, jakbym odkrywała nową stronę starego przyjeciela. ;) 

Mimo wszystko polecam. ;D Jeszcze "Nadnaturalista" był ciekawy, w tej książce po raz pierwszy spotkałam się ze słowem "smog" - taki nieistotny szczegół, ale do dzisiaj pamiętam! ;p

Nowa Fantastyka