Rozdział I – Przymierze
W karczmie było bardzo głośno, grała muzyka a tutejsi kelnerzy co chwilę przynosili
kufle piwa dla klientów. Daren zauważył że pewien stolik jest całkowicie pusty
a że chciał uniknąć ewentualnych rozmów z pijanymi osobnikami postanowił że tam właśnie usiądzie. Zamówił jeden kufel piwa dla relaksu , rozmyślając o jego życiu.
Na jego twarzy można było zobaczyć smutek i niezadowolenie.
– Chciałbym odnaleźć w końcu sens swojego istnienia, czy ja kogokolwiek obchodzę? – Pomyślał
Jego sposób bycia sprowokował dwóch nieznanych mrocznych elfów którzy wolnym a zarazem pewnym siebie krokiem zaczęli coraz bardziej zbliżać się do Darena.
Daren widząc ich spuścił wzrok i zaczął udawać że czegoś szuka.
– Hej , młodzieńcze ! Co tak sam siedzisz , lubisz denerwować innych swoją gębą?!
Daren zignorował obraźliwe pytanie jednego z nich.
– Stive, On chyba nie ma szacunku do nieznajomych – parschnął śmiechem drugi
Daren był osobą o słabej psychice , chamskie docinki ze strony innych spowodowały że stosunkowo łatwo dał się sprowokować do bujki na oczach wszystkich . Niestety jego warunki fizyczne nie dawały mu szans na jakikolwiek sukces.
Napastnik bardzo mocno chwycił Darena za szyję i zaczął dusić. Wszyscy w okół
nawet nie zareagowali, przyglądali się tylko , jakby takie sytuacje miały sprawiać atrakcje w tej karczmie. Daren czuł, że nie może oddychać , czuł bezradność a przy tym upokorzenie. Kiedy jego oddech stawał się coraz bardziej płytki, a powieki sprawiały wrażenie jak gdyby to miał być już jego koniec, wtedy właśnie nie wiadomo skąd,
pojawił się człowiek który odważnie wkroczył i obronił Darena. Bardzo mocno chwycił osobnika który dusił Darena
– Puść go ! – Pewnym głosem rzekł Marcello , Marcello, bo tak miał na imię ów człowiek
– Ten młodzieniec nic Wam nie zrobił – wszystko widziałem ! Usuńcie się w cień
bo spotka Was kara boga Eliana .
– On nas zlekceważył , to dzieciak bez kultury któremu wydaje się że pasuje tutaj !
Parę minut później , kiedy Daren odzyskał siły, spostrzegł , że koło niego siedzi człowiek który w ostatniej chwili uratował go .
– Zwę się Marcello – Witaj przyjacielu , od razu muszę Cię uprzedzić, że to nie dla Ciebie miejsce , kręci się tu wiele złych stworzeń .
– Witaj , przepraszam za zamieszanie, chciałem tylko w spokoju napić się piwa..
– Nic się nie stało , nie znoszę kiedy niewinnym dzieje się krzywda – dodał Marcello
– Jak do Ciebie mówią?
– Daren. Może to Cię zdziwi, ale od wielu lat zmagam się z destrukcyjnymi myślami.
– A to dlaczego? Wcale nie pomyślałbym, że zmagasz się z takimi problemami
– Wiesz.. Marcello , niestety moja droga to wielka niewiadoma. Po dziś dzień zastanawiam się dlaczego Bóg Mnie tu zesłał. Mam wrażenie że jestem Tylko udręką dla innych . Często kiedy mijam się z nimi jestem wrogo nastawiony . Jestem wrogo nastawiony do wszystkich. Mam uczucie, jakby myśleli sobie coś złego na mój temat. Często kiedy ktoś się śmieje mam wrażenie , że to ze Mnie. Nie potrafię się tu odnaleźć,
Chyba tylko będąc sam potrafię cieszyć się życia. Widziałeś tych ludzi ? albo tych elfów? Oni cieszą się kiedy komuś coś nie wychodzi, lubią szydzić ze słabszych jak Ja.
Często nawet wymyślają szereg kłamstw aby mieć wymówkę do tego by Mnie skrzywdzić. Myślałem, że spotkam tu dobrych ludzi, teraz wiem że to rzadkość..
– Z tego co mówisz wnioskuję że jesteś za bardzo zagłębiony w swoich myślach,
Nie możesz pozwolić na to aby Twoje własne myśli miały nad Tobą kontrolę,
Przez to nigdy nie zaznasz szczęścia. Proszę, chodź ze mną , chciałbym Ci coś pokazać.
Daren poszedł wraz z Marcellem, ucieszył się że w końcu spotkał kogoś kto może mu doradzić i jednocześnie podnieść na duchu .
Po kilku godzinach dotarli do pewnego tunelu , to miejsce było znane tylko Marcello
Tunel był bardzo ciemny. Tylko na jego początku paliła się jedna pochodnia.
Zazwyczaj Marcello właśnie tutaj ucinał sobie drzemki . Jednakże dalsza część tunelu prawdopodobnie wydaje się jakby nie miała końca , nie wiadomo, co jest dalej.
– Nie miałem odwagi sprawdzić co się tam kryje…
-Jak to? Obroniłeś Mnie przed dwoma oprychami a nie masz odwagi iść
wzdłóż ciemnego tunelu?
– Wiesz Darenie, tu nawet nie chodzi o odwagę, trochę też o rozsądek.
Wyczuwam że tam może kryć się niebezpieczeństwo..
– jakie niebezpieczeństwo?
– Demony. To istoty z innych wymiarów, które sieją zło
– Myślisz , że ta droga prowadzi właśnie do nich? Odparł Daren
– Nie jestem pewien, ale czasem lepiej spodziewać się najgorszego i mieć świadomość co może na Ciebie czekać..
– To byłaby dobra lekcja dla Mnie… wielu rzeczy się boję ale chciałbym w końcu
poczynić jakiś krok i zacząć przełamywać swój strach.
– Dlaczego dopiero teraz o tym mówisz? spytał Marcello
-Nigdy wcześniej nie spotkałem takiej osoby jak Ty, wydajesz się być
osobą godną zaufania, a ja sam nie wyruszę w głąb tunelu .
Potrzebuje towarzysza , zawsze w końcu raźniej we dwójkę..
– Zatem trzeba się przygotować . Jeszcze przed świtem zgromadzimy
trochę pożywienia i wodę , aby wyruszyć wczesnym rankiem.
– Tak bez broni ? Zapytał daren
– Spokojnie, posiadam topór płomiennej pięści , to jedyna pamiątka po moim ojcu która pomogła mi przetrwać nie jeden bój.
– W porządku, ale ja nie mam się czym bronić..
– Rano dostaniesz odpowiednią broń, nie mogę jeszcze teraz Ci jej dać
ponieważ muszę nauczyć Cię jak się z nią obchodzić,nie chciałbym abyś za wcześnie komuś stała się krzywda – uśmiechnął się pogodnie Marcello
– a teraz idziemy szukać jedzenia
Po odpowiednim zaopatrzeniu się w potrzebne rzeczy, nowo poznani wspólnicy
wyruszą w nieznaną im podróż , przez ciemny tunel , który jak dotąd nie został zbadany przez żadną inną istotę. Czeka ich droga która jednocześnie ziści ich przyjaźń jeszcze bardziej…a to za sprawą niebezpieczeństwa..