Jako agent niejakiego Nevaza, chciałbym się upomnieć o przestawienie samogłosek w tytule ;).
Ooo, Stary, wybacz. Czasem coś zakoduje mi się w mózgu inaczej niż powinno i potem takie rzeczy się dzieją. Już poprawiam.
“Nie mów mi…” jest doskonale życzeniowe, a przy tym to chyba jedyna sensowna forma, jaką mogłem nadać słowom Leona, żeby żart miał sens.
Co do umowy, to brzmi ona, zazwyczaj, tak: “uwolnij mnie, a spełnię twoje trzy życzenia!”. Więc najpierw uwolnienie (kai!), potem życzenia. Tak więc, w chwili, gdy rybka spełniła trzecie życzenie, zgodnie z zawartą wcześniej umową, mogła odejść.
Co do drabbla, to z tym trochę jak z seksem – muszą być spełnione konkretne wymagania, żeby definicja została wyczerpana. Inaczej… efekt niby podobny, ale tak jak masturbacji nie nazwiesz stosunkiem, tak dziewięćdziesięciodziewięciowyrazowca nie nazwiesz drabblem. Nie i koniec.
Jeszcze raz dzięki za udostępnienie materiału źródłowego.
Ambroziaku, Fishu to ma patent, a i owszem, ale raczej na to, jak unikać złapania. Kurna, nawet sam Dj nie zdołał go pochwycić na swój sławetny haczyk.
Swoją drogą, to może jego warto by się douczyć właśnie u Dj’a? Co prawda naszej Złotej Rybki nie dopadł, ale na jedną przynętę złowił jakoś ponad osiemdziesiąt dorodnych – miejmy nadzieję – sztuk.
Reg, Wickedowi chodziło właśnie o to, o czym wcześniej wspomniała już i Finkla – myślniki też spełniają wymóg: ciąg liter dłuższy lub równy 1 znakowi oraz oddzielony spacjami od pozostałych.
Tak więc z myślnikami było sto, bez nich – dziewięćdziesiąt i jeszcze trzy wyrazy. Ja tam jednak jestem zwolennikiem twierdzenia, że znak przestankowy to nie wyraz, więc teraz w drabblu jest: sto siedem wyrazów w rozumieniu edytora, ale równo sto słów.
Dzięki Wam wszystkim za wizytę, komentarze i pouczającą dyskusję.
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/