- publicystyka: Jak wskrzesić zmarłego?

publicystyka:

artykuły

Jak wskrzesić zmarłego?

Dawno temu Jezus wskrzesił Łazarza, później nawet sam zmartwychwstał. Podobno…

Przez kolejne dwa tysiące lat rzekome wskrzeszenia były głównie domeną świętych. Dopóki w rękach lekarzy nie znalazła się aparatura, która potrafi ożywić zmarłych nawet kilka godzin po ustaniu akcji serca. To spore osiągnięcie naszej cywilizacji, jednak nie można powiedzieć, że ludzkość zapanowała nad śmiercią.

 

No bo jak wskrzesić gościa rozwalcowanego przez ciężarówkę? No jak?!

 

A jednak na to też znalazł się sposób…

Człowiek to naprawdę cwane stworzenie. Najbardziej cwane we Wszechświecie. Jak mogłoby mu się nie udać?!

Mimo że z  krwawej miazgi nic już nie będzie, to jeszcze nie koniec gry. Przecież człowiek to nie tylko ciało. Śmierć fizyczna nie musi być wcale ostatecznym końcem.

 

 

                     Kadr z serialu Black Mirror

 

Black Mirror to niepokojący serial, którego każdy odcinek stanowi zamkniętą historię, osadzoną w innym wariancie niedalekiej przyszłości… A przynajmniej tak było do niedawna.

Odcinek Be Right Back opowiada o Marcie, której chłopak – Ash – ginie w wypadku samochodowym. Znajoma pogrążonej w rozpaczy dziewczyny opowiada jej o aplikacji, która na podstawie maili, a także wiadomości i postów w serwisach społecznościowych, odtwarza osobowość zmarłego. Martha, reagując wściekłością, odrzuca te sugestie. W końcu żadna aplikacja nie zastąpi jej prawdziwego Asha. Jednak wraz z upływem czasu rozpacz coraz bardziej ją przytłacza, a pokusa pozornego odzyskania chłopaka staje się coraz silniejsza. I w końcu jej ulega.

Życie Marthy zaczyna kręcić się wokół pisania z chatbotem, imitującym zmarłego Asha. Okazuje się, że aplikacja ma jeszcze bardziej zaawansowane funkcje. Może nawet zadzwonić i ponownie usłyszeć głos Asha… Mało tego! Firma, będąca właścicielem aplikacji, oferuje jeszcze jedną usługę. Za odpowiednie pieniądze Martha może kupić nawet nowemu Ashowi sztuczne ciało… wyglądające niemal tak samo jak stary Ash!

Często prawda jest zbyt bolesna, by ją przyjąć. Stąd wzięła się wiara, że gdzieś jest niebo, dokąd wędrują dusze zmarłych. A śmierć tak naprawdę nie istnieje… Nie ma żadnego końca, po drugiej stronie rozpoczyna się nowe życie. Ten sposób zaprzeczania śmierci jest znany już od tysięcy lat, natomiast w Black Mirror został zaproponowany nowy. Godny ludzi XXI wieku. Cóż… Jak na mój gust ta forma zaprzeczania śmierci wydaje się wręcz patologiczna. Patrzenie na perypetie związku Marthy z zombie tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu.

Naśladowanie zmarłego nie zawsze wychodzi nowemu Ashowi perfekcyjnie. W końcu algorytm maszyny nie zastąpi człowieka; zawsze znajdzie się w nim jakaś luka. Nie ma w niej, co specyficznie ludzkie. Może naśladować pewne zwroty, gesty i zachowania Asha, ale tak naprawdę jest pusta. Martha na każdym kroku boleśnie się o tym przekonuje. Ale z drugiej strony ta podróba zmarłego to wszystko, co jej po nim pozostało…

Niemal każdy odcinek Black Mirror sprawia, że wprawia mnie w ponury nastrój. Chociażby dlatego, że sam widzę jak granica pomiędzy rzeczywistością, a światem wirtualnym staje się coraz bardziej płynna. Rozwijające się technologie dokładają do wielkiego kłamstwa, jakim jest nasz świat, kolejne warstwy. Oto – nawiasem mówiąc – wspólny mianownik każdego odcinka Black Mirror.

 

Oglądając Be Right Back nie spodziewałem się, że przyszłość jest tak blisko…

 

Po stracie bliskiego przyjaciela – Eugenia Kyuda, rosyjska programistka, zainspirowana tym odcinkiem, stworzyła podobną aplikację. Na podstawie tysięcy wiadomości z Romanem, który – podobnie jak Ash – zginął w wypadku samochodowym, stworzyła imitującego go chatbota. Na razie w jego algorytmie są pewne luki, dlatego projekt będzie rozwijany. Kiedyś rozmowa z nim będzie toczyła się już bez zgrzytów. Za niedługo program przemówi też głosem prawdziwego Romana; będzie można do niego zadzwonić i z nim porozmawiać. Nie ma na razie planów, co do stworzenia sztucznego ciała. Zamiast niego ma być hologram.

Teraz pojawia się pytanie…

 

Black Mirror to jeszcze fantastyka bliskiego zasięgu? Czy może realizm futurystyczny?

 

To zdumiewające, że przyszłość, którą jeszcze niedawno mogliśmy oglądać tylko przez czarne zwierciadło, nadeszła tak błyskawicznie.

Ludzie zawsze potrzebowali kłamstw, by radzić sobie z tym, co jest nie do przyjęcia. Zamiast stawić czoła prawdzie, toniemy w fałszu. Sad but true.

Pewnie taki sposób radzenia sobie ze śmiercią bliskich będzie na porządku dziennych. Ile pieniędzy zarobią firmy, produkujące zombie? Będzie im przyświecał szlachetny cel pomagania ludziom w pogodzeniu się ze śmiercią bliskiej osoby. Dobre… Hasła promocyjne raczej nie uwzględnią, że pomiędzy pogodzeniem, a zaprzeczeniem jest spora różnica. Nie wiem jak Wy, ale ja uważam, że ten biznes to pasożytowanie na cudzej tragedii. Biznes, który już powoli się wykluwa…

Gdy to piszę, w tle leci Pearl Jam. Porch. Dobra piosenka na ten moment.

Dokąd, kurwa, zmierza ten świat?

Och, Eddie… Też chciałbym wiedzieć.

..............................................................................................................

Artykuł pochodzi z mojego bloga.

Komentarze

Zamieszczony artykuł porusza bardzo interesujące kwestie, które dotykają każdego człowieka. Przeczytałem jednym tchem. W przypadku śmierci kogoś bliskiego, najtrudniejszym pozostaje moment odejścia. Nie oglądałem serialu Black Mirror ale widziałem ostatnio dwa dość ciekawe filmy z Robinem Williamsem "Miedzy niebem, a piekłem" oraz bardziej fantastyczny o nazwie "Wersja ostateczna". Można wysnuć teorię, że na podstawie tychże obrazów, jesteśmy w stanie stanąć po którejś stronie. Technologia umożliwiająca na nowo kontakt z dawno nieżyjącym człowiekiem, okiełznaniem jego wspomnień zapisywanych na nośnikach danych lub zwyczajna wiara w życie pozagrobowe – niestety jeszcze nikomu nie udało się stamtąd powrócić. Przypadek Łazarza, można chyba podważać na sto różnych sposobów ale nie chodzi tutaj tylko o niego ale także o bardziej mesjanistyczny znak naszych czasów. Nasze więzi ze zmarłym pozostają wyłącznie pod kontrolą grona osób o podobnych doświadczeniach... Nietylko religia ma tutaj wpływ nadrzędny ale także ezoteryczność.

Czy za dwadzieścia tysięcy lat, ludzie będą mogli odbudowywać swoje ciała na poziomie kodu DNA, opóźniając proces starzenia? Czy będziemy w stanie kontrolować każde życie, tak jak opisał to Frank Herbert w "Mesjaszu Diuny", gdzie Tleilaxanie doprowadzili do wskrzeszenia Duncana Idaho? Podobno posiadali taką umiejętność, korzystając z niej nie pierwszy raz. Musimy szybko rozpocząć od nich naukę, a będziemy mieli to na co każdy zasłużył.

Koniec życia, ale nie miłość

Dzięki za komentarz. :) Wstyd przyznać, ale nie czytałem jeszcze “Diuny”. :/ Wyżej wymienionych filmów z  Robinem Williamsem też nie widziałem. Czeka mnie sporo zaległości do nadrobienia. :D

http://www.wojciech-chajec.pl/

Czy zmartwychwstaniemy wszyscy jak w cyklu “Riverworld” Phillipa Jose Farmera :)?

Dodam jeszcze, że Marthę gra zjawiskowa Hayley Atwell – warto zobaczyć!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Serial Black Mirror to jeden z tych seriali SF, które cenię sobie najwyżej. Oprócz wspomnianego przez Autora Be Right Back (Zaraz wracam) warto wspomnieć chociażby o rewelacyjnym  Nosediv (Na łeb na szyję) i San Junipero. Tematy poruszane w poszczególnych odsłonach Czarnego Lustra i – przede wszystkim – sposób przedstawienia tych tematów często biją na głowę komercyjne superprodukcje Holywoodu. Nie ukrywam, że stylistyka Black Mirrora jest mi bardzo bliska, a sposoby oceny współczesnej (i przyszłej) drogi rozwoju ludzkiej cywilizacji zaprezentowane w tym serialu często pokrywają się z moimi. Pozdrawiam :)

...always look on the bright side of life ; )

Nowa Fantastyka