Profil użytkownika

Etnografka, urzędniczka, czytelniczka.

W skomplikowanym związku z Panem Natchnieniem.


komentarze: 72, w dziale opowiadań: 61, opowiadania: 21

Ostatnie sto komentarzy

Jako nowa portalowiczka, w dodatku nie za bardzo aktywna (niestety czas mi nie pozwala na aktywne śledzenie portalu na bieżąco), uważam, że sposób funkcjonowania portalu odpowiada na moje potrzeby. Szukam tu przede wszystkim możliwości pracy nad swoim pisaniem, tego że ktoś przeczyta moje teksty i napisze, co o nich sądzi, bez ograniczenia związkami rodzinno-koleżeńskimi. I to dostaję. Każdy z moich trzech dotychczasowych tekstów dostał sporo komentarzy, mimo nowego nicka ;) Nie zapominajmy, że osoby piszące, czytające i komentujące robią to w swoim czasie wolnym, dla zabawy, więc nie bardzo wyobrażam sobie, jak można czegokolwiek wymagać. 

Tak czy siak, portal to taki ciągły kurs pisania, a nie trampolina do wiecznej sławy ;). Tę każdy musi znaleźć we własnym zakresie.

Aaa faktycznie, kwas i sól xD pomyslowe, choc widac cos zabraklo w wykonaniu skoro, jak widze z komentarzy, nie tylko ja nie zalapalam ;) pozdrawiam jesiennie!

Cudne, takie soczyste i odrobiną słów kreujące cały świat. Tylko kiepscy ci rzemieślnicy, skoro swoich pięknych wytworów nie zabezpieczają przed korozją – no chyba że myśl logiki konsumpcjonizmu nie zależy im na produkcji trwałych przedmiotów ;)

Pozdrawiam!

Cieszę się, że ktoś czyta i komentuje :) Dziękuję za wszystkie miłe słowa.

Darconie, ciekawa uwaga o tych dialogach. Zapisuję w pamięci.

mr.maras, też mi się podoba tytuł. Mam w głowie więcej tytułów niż zdolności do wypełnienia ich treścią :D

Zalth, kto miałby skrócić Skarbnika o głowę? Gwardzista – halabardą? ;) Bo etatowy Kat z pewnością nie podjąłby się wykonania rozkazu bez oficjalnego wyroku… przeprawy z Królewskim Prawnikiem wolę sobie nie wyobażać :D Powodzenia z własnym przetargiem!

MPJ 78, fajnie że poszerzyłeś komentarz. Jestem pod wrażeniem, że dopatrzyłeś się morału, coś w tym jest. Inwestycje inwestycjami, ale wpisanie czegoś “miękkiego” w przetarg to dopiero katorga :D

tfurca, cieszę się, że mój tekst poprawił humor w deszczowy dzień.

 

Wyłapane literówki poprawię w wolniejszym czasie.

Miło mi, że tu zajrzeliście.

regulatorzy, po namyśle uznałam, że masz rację. Zmieniłam na “bracie”. Pozdrawiam!

 

MrBrightside,  może właśnie o długu Skarbnik chce poinformować Zaxa? Hmm, nie, nie można wszak ogłosić przetargu bez zabezpieczonej w budżecie kwoty. On  by na to nie pozwolił! mam nadzieję, że napiszę jeszcze coś, co Cię rozbawi ;) Niemniej, dziękuję za przeczytanie i komentarz. 

Dziękuję za wszystkie komentarze.

 

Regulatorzy, przyznam, że nie byłam pewna jak należy napisać “Wasza Miłość”, oczywiście uwagę przyjmuję tak jak i inne (skąd się wzięły te kropki po wielokropkach, jestem zawstydzona blush Zostawiłam tylko “Starego”, pasuje mi to do tych zakapiorów ;)

 

Werwena, dziękuję za miłe słowa o puchatości i wewnętrznym skręcaniu, doskonale rozumiem co masz na myśli i cieszę się, że moje mini-opowiadanie wywołało w Tobie takie uczucia :D

 

śniąca, szczęśliwie nie doszło do przetargu, a emocje ukoiłam pisząc opko :D Dziękuję za miłe słowa.

 

NoWhereMan, dziękuję za miły komentarz. Oczywiście, że prawdziwą władzę mają ci, którzy trzymają ręce na pieniądzach… oraz na jedzeniu. I kawie :D Co do księcia, faktycznie! Mogłam wspomnieć o księciu w ostatniej scenie. Jednak markiz jest faktycznie tak zdeterminowany, że z pewnością o to zadbał. 

Powtórzenie w wypowiedzi Skarbnika zostawiłam z premedytacją. Dyscyplina królewskich finansów nie ma synonimu! 

 

Jeszcze raz dziękuję wszystkim i, no cóż, powodzenia w starciach z Ludźmi Trzymającymi Władzę :D

Fantastyka glownie w tym, że ten swiat nie istnieje ;) Nie ukrywam, ze napisanie tego tekstu bylo dla mnie swego rodzaju odtrutką po szczegolnie mocnej przetargowej frustracji :D taka zabaweczka ;)

Witam,

Wrzuciłam na betalistę humorystyczne opowiadanie, taki żarcik. Uwaga, pozbawione głębszej myśli ;) Jeśli ktoś ma ochotę rzucić okiem, zapraszam – AAAasasyna pilnie zatrudnię.

EDIT: Gwoli ścisłości, jeśli np. ktoś się zgłosi, a ja nie będę odpowiadać, nie myślcie o mnie źle. Nie zawsze mam czas codziennie zajrzeć. Także na luzie :)

Dziekuje za wszystkie komentarze, zarowno jurorskie jak i czytelnicze. Ciesze sie z komplementow i biore do serca krytyke. Nie mam pomyslu na razie na rozwoj swiata, ale kto wie, kto wie… :)

Świetne! Od dzis jeszcze mniej lubie zakupy odziezowe, ale pomysl zacny. I wykonanie… zarechotac plisami – super!

Dziękuję za przeczytanie i komentarz, Darconie. Cieszę się, że Ci się podobało, a uwagi skrzętnie notuję w pamięci na przyszłe opowiadania.

Jeszcze co do kwestii imion, to akurat szczegół autobiograficzny – moja córka potrafi mówić o koleżance/koledze, ale gdy chodzi o imię, nie pamięta :D Zwłaszcza, gdy relacja jest jeden na jeden i można się zwracać bezpośrednio do koleżanki ;)

Niby temat juz obrabiany, ale obrobiony interesująco. Mam slabosc do postaci drugiego planu a nawet i tla :)

teofil, oczywiście moje uwagi wynikają ze zboczenia zawodowego i faktu, że siedzę w temacie. Twoja wizja jest jak najbardziej uprawniona, w końcu to fantastyka :D Natomiast moje doświadczenia kazały mojej wyobraźni skręcić w stronę bardziej biurokratyczną, wyobraziłam sobie nieszczęsnego Mlecznego biedzącego się nad wnioskiem albo tłumaczącego się przed radnymi… xD

Jakie to miłe, dać komuś inspirację! :D

 

Historia w moich oczach ma potencjał, ale tekstowi przydałoby się jeszcze porządne sprawdzenie, bo podczas czytania atakują przecinki w dziwnych miejscach (nie jestem dobra w przecinki, a tu i tak je widzę), niezręczności składni i stylistyka.

 

Na końcu zastanowiło mnie, że najpierw profesor ma odtwarzać dialekt, a potem słysząc rozmowę w tymże, rozpoznaje go. To w końcu – ma odtwarzać, czy już odtworzył i go zna?

 

Pozdrawiam!

Ciekawy pomysł, druga część opowiadania lepsza niż pierwsza, intryguje. Przeszkadzały zostawione literówki i dziwne formy niektórych słów.

NoWhereMan, dzięki za przeczytanie i komentarz. Wszystko wskazuje na to, że powinnam pracować teraz nad rozwijaniem fabuł, żeby nie gubić się w obrazkach, co solennie ślubuję. A czy mi się uda, zobaczymy – mam solidne postanowienie następne opowiadanie rzucić na rozszarpanie Betom i zobaczyć, co z tego wyjdzie!

Hej, opowiadanie to impresja, dlatego fabula to nie jest glowne clue (choc oczywiśc przyjmuje slowa krytyki pod tym katem) natomiast impresja tez moze przeciez poruszac powazne tematy. "Styl gierkowski" – nie ma chyba formalnie takiego stylu… ale tak, widzac betonowy klocek (moze jeszcze z takim "barankowym" tynkiem…) mozna sie spodziewac co jest w środku. ;)

Fajowe :) Moze i Ameryki nie odkrywa, bo jestem przekonana że takie rizdzielniki sa w Hollywood normą, ale napisane zabawnie i fajnym stylem. Mnie kupiło. Nazwisko znane redakcji nie przeszkadza :)

Opowiadanie bawi i dobrze się czytało. Kojarzy mi się z “The Tick”, tylko takim bardziej, eee, dla dorosłych ;)

Końcówkę musiałam przeczytać ze dwa razy, żeby dojść co się w zasadzie wydarzyło – mogłaby być trochę jaśniej napisana.

To, co mi nie zagrało, to brak znajomości realiów administracji samorządowej. Trochę to takie “ogólnoamerykańskie” Idea, że superbohater ma miejską dotację na działalność jest bardzo zacna i chętnie widziałabym jej rozwinięcie, dlatego na to zwróciłam uwagę. O dotacjach (widzę to analogicznie do dotacji dla ngo) nie decyduje rada miasta, tylko prezydent, ogłaszając konkurs na konkretne działania. Rozliczenie 300 butli ze sprężonym powietrzem też mogłoby być trudne :D

Rada miasta mogłaby podjąć uchwałę w sprawie zwrócenia się do superbohatera o pomoc, ale to nie byłaby dotacja i wtedy raczej tę ostatnią rozmowę powinien prowadzić np. przewodniczący rady. Albo w ogóle rozliczanie superbohatera mogłoby się odbywać na radzie miasta. Mogłyby tu się pojawić tarcia miedzy różnymi opcjami politycznymi…

Oczywiście to szczegóły, dla większości pewnie zupełnie nieistotne, ja zwracam uwagę bo znam te realia od podszewki :D

Cerleg <3 za powszechniki i Douglas.

A co do puenty – nawet nie musi być puenta. Może być niedosyt. Ale tutaj tekst skończył się, nim się zaczął. Rozbudził ciekawość, zaintrygował i… nic. Mam nadzieje, że rozwiniesz ten wątek, czeka mnie remont więc ten, przygotuję się :D

Przyłączam się do komentarzy powyżej. Monolog pana Władzia zapowiada coś intrygującego, (stolarz i powszechniki kulturowe, no-no, jako etnografka z wykształcenia jestem zaintrygowana!) ale brakuje dalszego ciągu!

Biceps może być np. twardy, domyślam się że chodziło o to, że jest wyćwiczony?

Urocze. ;)

Zaintrygował mnie pomysł (aż się spodziewałam, że na koniec stary Mistrz stanie się ofiarą dla duchów czy coś…), choć czytało mi się ciężko, język jest dość sztywny. Natomiast niedopowiedzenia moim zdaniem nie są złe, pozostawiają pole do wyobraźni. Pozdrawiam!

Ach Płomienna Korona! <3 Ją mam w kolejce (mentalnej rzecz jasna), odkąd skończyłam “Niewidzialną…” :D

Chciałoby się, żeby lato to znów były 2 miesiące laby poświęcone na czytanie książek!

Brnę przez 5 tom “Szklanego Tronu” S.J. Maas. Trochę mnie już nuży, ale przez wzgląd na mieszkającą gdzieś w środku mnie 16-latkę, która byłaby tym szczerze zachwycona, czytam dalej ;) Seria “Dwory…” jest ciekawsza, choć oczywiście. W kolejce czekają “Harda” i “Królowa” Cherezińskiej, którą wielbię od czasu przeczytania “Ja jestem Haldred”, a na poczcie – odnaleziona po latach “Trylogia księżycowa” Żuławskiego – w wieku coś koło 13 (?) lat dorwałam pierwszy tom na bardzo deszczowych wakacjach w Borach Tucholskich, i od dawna próbowałam znaleźć tę książkę. Mam nadzieję, że przeczytana po latach, mnie nie rozczaruje.

Obejrzałam “Król Artur. Legenda Miecza”. Oczekiwałam nowoczesnego, fajnego filmu fantaso-historycznego, i taki dostałam. Film w moich oczach na tyle bezczelnie i z wdziękiem poczyna sobie z realiami, że zarówno Artur w kurtce wyglądającej jak motocyklowa, jak i stylówka Vortigerna na przystojnego diabła, pasują :D

Do tego muzyka, kojarząca się ze starym dobrym Żywiołakiem – wyszłam z kina bardzo zadowolona.

Witaj, Fantazjelu. Podoba mi się język, styl w jakim piszesz, podoba mi się beznadziejna alternatywa dwóch złych zakończeń. Podobają mi się metafory, lecz czuję niedosyt, mam wrażenie że są ładnymi słowami za którymi nie ma głębi. Samo signifiant, ale nie wiem do czego się odwołuje… chyba że sam tekst naznaczyła wróżka-postmoderniuszka, mieszająca w znaczeniach, pozostawiając nam tylko poczucie, że jest coś więcej, a tam tylko pustka przebrzmiałych znaczeń :)

Nevazie, dziękuję za przeczytanie i komentarz. Mam nadzieję, że między innymi dzięki temu portalowi, moje pisanie będzie coraz lepsze.

 

Którą powieść ze Świata Dysku najbardziej lubię… na to pytanie nie potrafię prosto odpowiedzieć :D 

W zasadzie to do każdej książki albo cyklu w Świecie Dysku lubię wracać, w zależności od nastroju i potrzeby, ale jak mam pomyśleć o książce to przychodzą mi na myśl te, które nie stały się początkiem cyklu w ramach Świata Dysku – na ich odbiór nie rzutują kolejne przekształcenia postaci. Bardzo lubię Piramidy, nie są przegadane, dzieją się w odrębnym kawałku uniwersum, są takie… osobne, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Bardzo lubię do nich wracać. 

Z tego względu też bardzo lubię te książki, które stały się zaczątkami cyklów – Trzy Wiedźmy (i Wyprawę Czarownic), Kosiarza, Straż, straż. Potem mam wrażenie, że pomysły zaczynają się degenerować.

Reinee, dziękuję za komentarz i punkcik biblioteczny. Niestety taki był wymóg konkursu, dura lex sed lex ;)

Scena u pseudowróża, choć oparta na prawdziwych relacjach, jest i tak skąpa wobec rzeczywistości :(

Anet, dziękuję bardzo za przeczytanie i szczery komentarz. Pomysł na tę historię jest dość stary (pierwotnie, spisany w innym kontekście, miał tak z pół strony), jednak lubiłam go na tyle, że po dłuższej przerwie w pisaniu postanowiłam go przerobić. Czuję, że nie mam jeszcze na tyle praktyki i umiejętności, żeby zrobić z tego pełnowymiarową opowieść, dlatego zdecydowałam się napisać tak, jak na tę chwilę potrafię i myślę, że stąd ten dystans.

Regulatorzy, dziękuję za wszystkie uwagi. Powtórzenia i kropkę poprawiłam. Jęczybuły zamieniłam na niekłopotliwe marudy ;) Twardy uśmiech – widzę człowieka który zaciska szczęki, ale sytuacja wymaga by zachować grzeczny wyraz twarzy. Powiatowy Inspektorat Weterynarii – faktycznie, nazwy urzędów piszemy od dużych liter, choć we wpisie na Facebooku mogłoby to ujść moim zdaniem – jednak w imię szerzenia poprawnego języka poprawiłam.

Ale przyznasz, że zaimkozy nie ma takiej, jak w pierwszej wersji “Dziewczyny na brzegu”? :D

Jestem fanką tego typu przeróbek bajkowych motywów! Dobrze mi sie czytalo, przemyslenia Benerii sa bardzo zabawne. Podoba mi sie jak wybrnelas z wyjasnienia, dlaczego zla czarownica nie zabiła zeslanych w las dworzan – to czesto slaby punkt takich historii. Jest kilka literowek i drobnych błędów ale nie przeszkadzaly w czytaniu.

Ciekawe opowiadanie. Przez wulgaryzmy kojarzy mi sie z serialem Spartakus. Blood and Sand. Ma klimat!

Może lepiej nie wypowiadać takich życzeń, nie wiadomo jakie bóstwa nas słuchają/czytają :D

 

W zeszłym roku przeczytałam "Przedsiężycowych”, i od tamtej pory za każdym razem gdy Internety atakują mnie ciekawostkami typu “od 20 lat maluje portrety palcem umaczanym w kawie” mam wrażenie, że to się dzieje naprawdę…

 

lepiej zeby sie takie historie nie spelnialy

Czy wypada offtopować pod opowiadaniami? wink

Czuję atmosferę i klimat tego opowiadania, podobają mi się opisy, zwłaszcza opis Lizety. Przysłowie też fajnie wybrane i wykorzystane. Brakuje mi tylko w tym opowiadaniu fabuły – nie rozumiem, co główni bohaterowie robią w tym domu i jaki jest ich plan.

Skull, ja bardzo lubię fantastykę o rzeczywistych problemach, uważam że żaden wyimaginowany problem nie będzie tak straszny jak ten z życia wzięty.

 

Deirdriu, dziękuję za komentarz i miłe słowa. Dość długo “chodziłam” w myślach wokół tego powiedzonka i nie wiedziałam, jak je ugryźć. Jednak gdy złapałam trop, poszło jak burza. Tym bardziej cieszy mnie, że nie tylko mnie się podoba.

Cieszę sie, ze moj tekst wywołuje zaangażowanie czytających, i to mimo późnej pory :)

 

Faktycznie wyobrazam sobie, ze tak jak w realnym świecie jest legalne testowanie kosmetykow czy lekow, albo inne badania na zwierzetach, tak przenoszenie urokow na zwierzęta tez moze byc legalne-pod pewnymi warunkami-nawet jesli  dla wielu osób jest to  niemoralne. Hodowle zwierząt, nawet te legalne, nie pseudo, dla wielu osób też są conajmniej wątpliwe moralne. 

 

Mój pseudowróż wykorzystuje tę samą lukę (?) w prawie, która pozwala na działanie pseudohodowli. Poważne stowarzyszenia dbają o standardy, w tym o właściwe traktowanie zwierząt używanych do praktyk magicznych, ale w ustawie nie ma listy organizacji uprawnionych do nadawania licencji. A zatem powstają organizacje, które są gotowe zalegalizować każdą działalność.

 

 

 

Druga kropka, eee, w sumie po nic ;) Poprawię ją, tak jak i podwojne truchty, jutro z komputera, bo na telefonie sie nie da za bardzo. Swiat niestety nie jest bardzo odlegly od naszego w kwestii traktowania zwierząt. Moze zawre to w przedmowie? Choc osobiscie lubie ascetyczne przedmowy. Dziekuje za komentarz i za punkcik, Finklo! Edit: Sama znalazlam jeszcze kilka drobiazgów w stylu brak dużej litery, tam gdzie powinna być, tez je poprawię :)

Cześć, dzieki za komentarz, pochlebną uwagę o warsztacie i za znalezienie błędu. Co do realizmu pomyslu, to jest on w zasadzie bezposrednim "przepisaniem" na motyw fantastyczny problemu z pseudohodowlami zwierząt. Stad interwencja u wroża w asyscie policji. Post "facebookowy" jest oparty o prawdziwe wpisy fundacji zajmujacych się zwierzetami.

Nie powiem, że nie spodziewałam się zakończenia (te zwierzęta wychodzące spod śniegu mnie troszkę nie przekonały :P), lecz opowiadanie mnie wciągnęło, dobrze się je czyta. Podczas czytania towarzyszyła mi myśl, czy gdzieś tam w innych miastach nie ma więcej takich ostańców, a to chyba znaczy, że wczułam się w klimat świata.

Historia faktycznie wygląda jak początek czegoś większego, bo tytułowej wyprawy jako żywo w niej nie ma ;) Jest w miarę przyjemnie napisana pod względem językowym tak mi się wydaje, natomiast to, co bardzo mi przeszkadza i nastroiło mnie negatywnie – sztampowe przedstawienie postaci kobiecych. Seksowna pani pułkownik, oczywiście młoda, i oczywiście kadet w znienawidzonym przez siebie obozie określa żołnierkę przewyższającą go rangą jako “gorącą laskę”. Dalej, Verika. Sprawna w walce, ale nosi długie włosy, i to jeszcze z grzywką, ma malutkie czerwone usteczka – jako wojowniczka powinna mieć raczej włosy krótkie albo związane w praktyczny węzeł, skórę spaloną słońcem, a usta spierzchnięte od ćwiczeń w różnych warunkach pogodowych…

Świetne opowiadanie, moim zdaniem ono jest o depresji poporodowej. Kto nie marzy, aby ten mały ukochany człowieczek znikł i powróciło normalne życie… a potem wstydzi się za samą taką myśl. Chylę czoła!

Dobry wieczór wszystkim, dopiero odkryłam powitalnię – powtórzę się, ale to forum nie jest za bardzo przejrzyste. Za to merytoryczne – coś za coś. :D

W szkole podstawowej tworzyłam dramatyczne komiksy o kotach i koniach, które zawsze na koniec umierały i spotykały się z najbliższymi w zaświatach. Kucykami pony bawiłam się postapokaliptyczne scenariusze. Pisałam fanfiki z sobą w roli głównej do Władcy Pierścieni, gdy jeszcze nie był LOTR-em (szczęśliwie była to jeszcze era przed-blogowa, więc zeszyty leżą bezpiecznie pod kluczem:P) Najbardziej lubię złe zakończenia, mam nadzieję że moja proza jest lepsza niż los jaki tworzę dla swych bohaterów.

Pozdrawiam!

Dziękuję za wszystkie komentarze i słowa krytyki. Idąc ich tropem, przejrzałam i poprawiłam tekst, faktycznie liczba zaimków była zatrważająca :O Mam nadzieję, że lepiej się teraz czyta.

 

Zakręciłam się też przy opisach chłopaka, w sensie, że na początku miał białe włosy z wplątanymi wodorostami (od razu przyszli mi na myśli mieszkańcy Atlantydy z Zaginionego Lądu, którzy byli tacy opaleni, mieli białe włosy i niebieskozielone pasemka :)), a jak był młodzieńcem, to już złote loki. Rozumiem, że to tak jakby ta sama postać (starzec też itd.), ale te włosy jakoś tak szczególnie mi zgrzytnęły.

Powierzchowność króla trytonów jest w założeniu zmienna, zależna od stanu morza. Dlatego również włosy ma za każdym razem inne. Osobiście moment, gdy królewna dostrzega wodorosty we włosach przyjaciela kojarzy mi się z tym niezręcznym momentem dorastania gdy nagle pewne rzeczy zaczynamy postrzegać/odbierać inaczej. Pozdrawiam!

To wszystko jasne!

PS. Ależ się podlizuję, żeby Loża nabrała do początkującej sympatii :P

Bardzo się cieszę, jeśli w czymkolwiek pomogłam. ;)

 

Oczywiście, przed publikacją przeczytałam ten tekst kilkanaście razy i uznałam, że sama już nic więcej nie dam rady w nim znaleźć do poprawy. Kilka przykładów i już widzę mnóstwo rzeczy laugh

Chylę czoło przed krytyką i cóż, planuję zabranie się do edycji ;)

E: Czy wypada (i w jaki sposób) zaznaczyć, że tekst był edytowany?

Jeśli jest to akceptowany zwyczaj, ze edytuje się opowiadania już wrzucone, to przemyślę ten fragment i doprecyzuję :)

Dziękuję za miły komentarz. Przeczytałam jeszcze raz fragment, do którego się odnosisz. Pisząc, miałam w głowie wizję, że morze się cofa odsłaniając ląd (jak w trakcie odpływu) lecz przecież nadal jest to wybrzeże. Tyle że linia wody jest dalej. Zatem można przeciągnąć łódkę na ten oddalony brzeg i dopłynąć do Zębów. Jest to rzecz do doprecyzowania.

Nowa Fantastyka