Profil użytkownika


komentarze: 26, w dziale opowiadań: 26, opowiadania: 22

Ostatnie sto komentarzy

Tekst łyknąłem z przyjemnością. Archaiczny styl wypalił, napięcie rośnie w dobrym tempie. Przyczepić się mogę do tego, że fantastyka została ledwie muśnięta. Odniosłem wrażenie, że tekst obszedlby się bez uszczerbku z wyłączeniem magów i kryształowych kul.

Dzięki. Co do długości, jest podobnie do poprzednich części, może odniosłeś takie wrażenie przez dialogi? (których jest dość sporo). Ciąg dalszy nastąpi. Co do wydawania książek – heh, miło mi, ale tylko się bawię. Cieszę się, że podobna konwencja przypadła do gustu.

Piękna historyjka, chlip, chlip <ociera łezkę>. Twoje homeryckie porównania rodem z Springfield odwaliły całą robotę. Chyba ostatnie dwa akapity się powtórzyły.

Pierwszy odcinek zrobił na mnie lepsze wrażenie, ale nadal parę tekstów zasługuje na oklaski. Mój ulubiony: "Już nie drążę twojej niedawnej przechwałki o Kryśce, gdy ostatecznie poprzestałeś na zgadywance dla mózgojebów, o kim może myśleć szesnastolatek pucujący torpedę co kwadrans." Chociaż nie wiem, czy w tej części odrobinę nie wkradł się syndorm polskiej komedii dla młodych – kiedy postacie na ekranie bluzgają, sala kinowa wpada w brech. Co do zaskoczenia – trafiła kosa na kamień! Mnie zaskoczyłeś. Jako, że oba odcinki należy traktować jako całość, łącznie uważam to za bardzo udany, oryginalny tekst.

Mam mieszane odczucia. Z jednej strony coś w tych wersach się kryje, a z drugiej strony coś zgrzyta. Pozwolę sobie zacząć od rzeczy, które mnie ubodły/zdziwiły/zakłopotały: "Uczyła się w liceum z bardzo wysokim poziomem" – poziomem czego? Wydaje mi się, że przydałoby się przeredagowanie tego zdania. "– Hej, Elsa – wyszeptałem i wtedy ona odwróciła się i odeszła." – rozbiłbym to. ,,Bardzo!!! Sorki, za kradzież rękawiczek" – ta kwestia nie pasuje mi do Elsy, który od pierwszych linijek kreowana jest jako młoda lady na przepustce. – "Witam, panie Jefferey – rzekł mężczyzna uroczystym, bardzo wyrachowanym tonem." – chyba nie chodziło o wyrachowanie, prawda? Narrrrracja! Zaczynasz w pierwszej osobie, potem przechodzisz na trzecią osobę, a potem znowu nagle pierwsza osoba! Coś nie zagrało z przepływem czasu od strzelaniny pod rezydencją do festiwalu piwa. W pałacu byli po 18, tam bodajże 2 godziny pili czekoladę, podejrzewam, że penetrowanie lochów i rozprawa z najemnikami też swoje zajęła. Następnie przejeżdżają na drugą stronę Anglii i natrafiają na środek imprezy. No chyba, że jest to już dzień następny – w takim razie mógłbyś to zaznaczyć. "– Całe szczęście nie – odpowiedział Samuel. – W domu byliśmy jedynie my i pokojówka, która uratowała się razem z nami." – a dziadek polityk? „Dlatego jakąkolwiek próbę odprawienia rytuału uważam za szaleństwo i stratę czasu. Które z was chce się tego podjąć?” – odniosłem wrażenie, że Marcus mówi o rzeczy całkowicie niedorzecznej i potem, jak gdyby nigdy nic, pyta "no to kto ma ochotę wyssać trochę mocy?". Jeżeli nie taki był zamiar, to trzeba coś tu podziałać. „Nie zauważył kiedy wszedł w tłum ludzi, wciąż bawiących się na festynie. Co prawda słońce już zaszło, ale godzina nie była jeszcze tak późna, więc jak narazie z rynku poznikały tylko najmłodsze dzieci.” – to odnośnie moich rozterek dotyczących czasu. Było też trochę literówek, ale wiadoma sprawa, zawsze się jakieś przemycą. i jeszcze przymiotnik "klimatyczny". Nie przepadam za tym określeniem, bo w sumie coś mówi, a jak się przyjrzeć to okazuje się puste. Teraz rzeczy, które mi się podobały: Klimat. Czytało się jak fragment przygodowej powieści dla młodzieży. Dozowanie akcji. Do pewnego momentu stopniowałeś napięcie. Mniej więcej od strzelani troszkę się to posypało, ale i tak plus. Opisy. Wnętrza, rzeczy i osoby które opisywałeś mogłem sobie z łatwością wyobrazić. Na coś takiego mówi się chyba "plastyczny opis". Bohaterowie. Twoi bohaterowie gadają, myślą i zachowują się jak szesnastolatkowie. Styl. Abstrahując od ww. potknięć, czytałem tekst płynnie. Nie miałem sytuacji, w której musiałem parokrotnie przeczytać zdanie, żeby je zrozumieć. Starałem się szczerze wyrazić swoje odczucia i pewnie przeczytam ciąg dalszy. Pozdr.

Dzięki! bemik – odsyłam jeszcze do części 1 i 2. Idzie tak: Drink po pracy (1), Szef lubi konkurencję (2), Elficka magia w proszku (3) i Pies na Wachę (4) Uświadomiłem sobie, że popełniłem błąd. Powinienem był zatytułować całą serię, co by ludzie teraz nie błądzili po meandrach forum.

Zreszty poprawione. Powtórzenie zmienione. Dzięki za pochylenie się za tekstem i komentarz. Planuję dalej rozwijać niewyjaśnione wątki i motywy, ale jeszcze sam nie wiem dokąd zmierza ten tekst :D. Mam ogólną koncepcję, masę luźnych pomysłów i precyzuję je dopiero na etapie stukania w klawisze. Przyznam, że daje mi to wielką frajdę.

Jak dla mnie bomba. Widząc pozbawiony opisów ciąg dialogów, początkowo byłem bardzo sceptyczny. Na szczęście czytałem dalej i nie zawiodłem się. Slang miodny, parę razy chichłem (zachichotałem brzmi zbyt <przewija tekst> gejzerowsko). Na pewno przeczytam dalszą część. Błędów nie widziałem, ale pewnie jakieś są ;)

Dobre! Pan Krzysztof, jako zblazowany złoczyńca nowej generacji, całkowicie przypadł mi do gustu. Historia ciekawa; gładko sunąłem pomiedzy kolejnymi akaptami, nie przeskakując nad żadnym z nich. Klimat opowiadania przypomniał mi "Dreszcza", którego kiedyś tam czytałem.

Zabawne, z pomysłem, porządnie napisane, lekkostrawne, ale nie wiem czy tylko ja taki bystry jestem, czy mniej więcej od tekstu: "– Tak, panie wójcie. – Podrostek uśmiechnął się szeroko, mnąc w ręku brudną czapkę, która niejedno już widziała i w niejednym błocie leżała" każdy jest w stanie rozmontować intrygę :) Szczególnie podoba mi się kreacja Żwirka, chłopskie naleciałości w mowie wyszły mu bardzo na zdrowie. Chociaż z drugiej strony, wzija stosunku dziewczyny z gadem ziejącym żywym ogniem, obrzydziła mnie. Gad mógłby przybrać jakąś mniej hardcorową formę.

Bardzo przyjemnie się czytało, masz plastyczne opisy i lekki styl. Natrafiłem na jedną literówk, bodajże – "Bez zastawienie ruszył w kierunku istoty." Przyczepię się trochę do zakończenia. Nieco baśniowa konwencja wzbudziła we mnie oczekiwanie jakiegoś zaskakującego zwrotu akcji.

Miło mi Wniosek płynie z tego jeden – pisać, ALE sprawdzać swoje wypociny po trzy razy, bo bezwzględna prekluzja edytorska dosięgnie każdego!

Proszę cię bardzo :D (przecież wiem, że mruży się oczy!) Mam słabość do szybkiego publikowania tekstu i przez to wypuszczam seriami literówki.

: D Czytałem w robocie i przełożony zerkał na mnie raz po raz, zgadując z czego tak chichram. Cebulaki to zawsze był łatwy target.

*Prokris "Określenie, wydąć wargi, raczej zarezerwowane jest dla kobiet ;) " Damn, dyskryminacja. Podjąłem wyzwanie – było przy tym trochę śmiechu. Co do elfa – dlatego, że rasa ta to kanon fantasy? Może zmienisz zdanie, kiedy poznasz bliżej historię taksiarza (zakładając, że sięgniesz do trzeciej części). Postaram się uwiarygodnić, uzasadnić i usprawiedliwić. "Więcej w tym komentarzu wytknięć niż pochwał, ale pewnie bardziej zależy Ci na tym, żeby usłyszeć, co jest nie tak, prawda?" Prawda. Konstruktywna krytyka jest po prostu niezbędna do rozwoju. Co nie zmienia faktu, że za wszystkie pochwały też jest wdzięczny. Ogólnie dużym komplementem dla mnie jest to, że pomysł w miarę chwycił.

Dzięki za uwagi, cieszę się, że ktoś dzięki mojemu tekstowi się uśmiechnął. Aż zrobiło mi się gorąco jak zobaczyłem tego Byka (z dużej litery by podkreślić zawstydzenie). Część trzecia jest już pisana, chociaż wolę nie podawać żadnych terminów.

Opisałbym opowiadanie w dwóch słowach: Fajne! Chaos… Tekst bardzo mi się podobał, tętni szybką akcją, ale: 1. "Wskoczył do śmigłowca i wypchnął ją za pomocą jednego, szybkiego kopnięcia." Wypchnięcie za pomocą kopnięcia? 2. List pożegnalny jednego z bohaterów. Rozumiem, że jest w stanie silnego wzburzenia, ale czy w ostatnim pożegnaniu rzucałby mięsem do swojej ukochanej? Wydaje mi się, że to nieautentyczne, albo po prostu urwało mu się raz czy trzy za dużo. 3. Zapis walki w formie… no właśnie, czego? Jakiegoś loga z gry przeglądarkowej? Przyznaje, zaskoczyłeś mnie tym zabiegiem. Zważywszy na to, że masz dobry styl narracji wydaje mi się, że był on jednak zbędny. Wielki plus za scenę sepukku (seppuku? sepuku? a może haraikiri?). Czułem powagę i grozę rytualnego samobójstwa.  

Podoba mi się twój styl, a także to, że tekst jest bardzo dopracowany – właściwie nie zauważyłem żadnych błędów. Rozumiem, że w finalnej scenie Jan i Laura pozmieniały się na kształt świata, do którego się przenosiły za pomocą TuTu?

Owszem, planuję kontynuację – z resztą słusznie zauważyłeś/aś, że trzeba powyjaśniać parę szczegółów. Pytanie na końcu to trochę kokieteria autora.  

"Idąc traktem PALADYN patrzył na świat. Widział umierające dzieci. Głód zbierał pokłosie żniwa. Widział kurwy. Kurewstwo zbierało zboże nierządu. Widział wisielców na drzewach. Wojna zbierała mąkę gniewu. PALADYN musiał zjeść ten chleb. Czerstwy chleb ludzkich słabości." Umarłem, ale wróciłem do życia, bo miałem misję – powinszować autorowi udanego opowiadania.  

Hmm, cóż, fantastyka w bardzo szerokim ujęciu. Jeżeli chodzi o styl, mi czytało się dobrze.

Korzystam z pierwszego koła ratunkowego: Poproszę pytanie do publiczności

Nowa Fantastyka