Profil użytkownika


komentarze: 157, w dziale opowiadań: 145, opowiadania: 72

Ostatnie sto komentarzy

Domek, mnie interesuje to, czemu zabierasz głos, gdy nie czytasz? A nie to, czy się śmiejesz, czy nie? Nie zabieram głosu na temat Twoich upodobań. Nie jest problemem dla mnie rodzaj Twojej opinii – czy pozytywna, czy negatywna. Mam tylko pytanie o Twoje lekceważące podejście do komentowania. Nie czytasz, to się nie wypowiadasz. To takie proste! Zatem nie wywijaj kotem jak bejsbolem.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Myślę, że trzeba by wprowadzić do tekstu zasad konkursu informację, iż CW,CTP liczy się w drablu jako jedno słowo. Może ktoś nie wyłapać z komentarza. A zauważyłem już napisane jako skrót, lecz ze spacją i policzone jako dwa słowa. 

Poza tym, tak liczę z nudów (odwlekając to, do czego mam się zabrać) i widzę: 98 słów, 102 słowa, 99 słów. Hmm…

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Oczywiście wszystkim Wam dziękuję za wyrażenie swoich opinii!!! Choć nie udało mi się ukryć, że najbardziej rajcuje mnie (czy tylko mnie?), gdy znajdzie się ktoś, kto jest w stanie uchwycić autora wraz z jego nieuczesanymi myślami za ja…, przepraszam – za włosy.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Dzięki, Finkla, za treść Twojego komentarza. Postanowiłem nie odzywać się pod konkursowymi tekstami, a już na pewno – nie oceniać, jako ten zaangażowany (poza 'dziękuję' pod swoim), niemniej jako jedyna zauważyłaś to, co miałem na myśli, czyli te podstępne przecinki. Chyba wszyscy cierpimy z ich powodu. Żart żartem, ale z przecinkami żarty mogą się źle skończyć.  :)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

TyraelX: napisałem tak, gdyż mnie pasuje (można się najwyżej zastanowić nad przecinkiem) i niewiele poradzę na Twoje 'pasowanie' :), poza podesłaniem linka (czego nie lubię robić, lecz skoro…): 

 

http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=10620

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

TyraelX: chochlik NIE zalęgł mi się był. Ma być: 'tak, że', dla jasności zamień sobie na 'tak, iż uważaj'. A nie: także (czyli: również) uważaj :)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Właśnie w tym rzecz, Raf303, że tak bezdusznie by było i z taką procedurą tortur psychicznych! I to w ramach sienkiewiczowskiego pokrzepienia serc dla pacjentów hospicjum? Wiesz, do czego się odnoszę? Ps. A to z 'oczyszczaniem' było dla ilustracji, co się z tym wiąże, nie zaś do wplatania na siłę do tekstu. Choć bez tego przesłania i dla dobicia – czemu nie!?

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Tak długo czekał, tak go prześladował, nagabywał. Lecz ani razu nie powiedział tego, co uczynił na końcu: "Musisz tylko powiedzieć: Oto moje życzenie. I wypowiedzieć je!". A przecież chciał to życzenie skutecznie usłyszeć! Gdyby nie ten detal, to jakieś tam życzenia już były wcześniej. Oczywiście, wszystkie sprowadzały się do tego ostatniego, niemniej Dżin wyglądał na zaskoczonego takim życzeniem. Czemu zatem nie podał formułki wcześniej?

Natomiast opowiadanie bardzo przypada mi do gustu. To pomieszanie współczesności z przeszłością i przymulastego nie-człowieka w tym wszystkim w starciu z ludziem :)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Zacznę tak:

 

czarne włosy opadały rytmicznie przy każdy lekko stawianym kroku. – jak długie, to już opadły raz i zwisały, a teraz, to może falowały, poruszały się?

 

Półbuty na obcasie idealnie dopasowane do jej bosej stopy; modne, częściowo dopasowane białe spodnie; biały stanik z białym żakietem bezpośrednio na nim; całość ujęta w stylowy prochowiec. – brzydki  opis równoważnikami! Dlaczego spodnie częściowo dopasowane? Ma to jakieś znaczenie? Całość ujęta w prochowiec? Całość czego?  Bardzo potoczne.

 

rozglądając się po drapaczach chmur dookoła – jak po drapaczach chmur, to już reszta zbędna

 

idealnie okrągła, zapadająca się w siebie osobliwość – to jaka ostatecznie była?

 

Wyglądała jak pokrywa fioletowo-pomarańczowego budyniu – pokrywa budyniu? A może 'powierzchnia', 'wierzchnia warstwa'? Poza tym, była okrągła! Czyli okrągła pokrywa budyniu?

 

Po kilku nieudanych próbach kreatura wróciła wzrokiem do stojącej przed nią brunetki – a gdzie spoglądała, że wróciła? Nie było wspomniane! Zmagała się wcześniej z oddychaniem.

 

A później następuje scena, w której bestia cisnęła ramieniem w kobietę i nagle… dup, dup dup (sory!), rakiety powietrze-ziemia… To jest takie wzięte z opowiadania przy piwku weteranów z Wietnamu. Mało opisowe, nieprozatorskie. 

 

Brunetka przechodzi przez 'warstwę wody' tam i z powrotem, choć naraz okazuje się, że "przeleciała znowu przez portal". Lecz wcześniej przechodziła! Ale teraz przeleciała i znalazła się "kilkanaście metrów nad powierzchnią ziemi". W trakcie tego swobodnego opadania, gdyż nie miała lotni, spadła jej z ramienia torebka, którą jeszcze próbowała złapać. Jednak musiała zaakceptować stratę torebki, zatem powrócił jej instynkt samozachowawczy i przeraziła się, gdy spojrzała w dół. Zostało jej jeszcze ileś tam sekund spadania, zatem "omiotła zaskoczonym wzrokiem tłum ludzi". Zauważyła, w co są ubrani i czym się wyróżniają ci na podeście oraz co dzierżą w dłoniach. Później powróciła wzrokiem na chodnik, choć wcześniej było to "utwardzone podłoże". Zostało jeszcze dziesięć centymetrów do 'lądowania'. I teraz – spadochroniarz opada swobodnie z zamkniętym spadochronem z prędkością, mniej więcej, 50 metrów na sekundę! Ona opadała z kilkunastu metrów, a tyle w międzyczasie zrobiła!

 

Napisałem to jako przykład opisu zdarzeń w Twoim tekście. Także budowy zdań. Tekst jest pisany złym językiem, chropawo, zdarzenia są banalne, przedstawiane z taką dziecinną naiwnością, skrótowe, nieobrazowo ujęte w słowa. Zła interpunkcja, szwankująca składnia. Tak piszesz, jakbyś chciał szybko, już, tu, tam. Na chybcika kończysz sceny, z których niewiele wynika.

Tekst jest w miarę długi, zatem jest kawał roboty z wyszczególnianiem wszystkiego, zdanie po zdaniu, opisu po opisie. 

Ja Ciebie przepraszam, jeżeli ostro oceniam, ale to jest bardzo słaby tekst i wymaga jeszcze wiele pracy.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Autorze, cierpienie jest tutaj jak najbardziej fizyczne i psychiczne. Pomijam ostatnie wbicie igły – nie w tym rzecz. Piękny idealistyczny tekst, a jednocześnie to jest zdehumanizowane? Nie wierzę, że tkwisz w takim rozkroku! :)

 

Niestety, odebrałeś.

Ale to tylko tekst, choć myślę, że nie do końca przemyślany w kontekście deklaracji z przedmowy. Bo jako przedstawiciel gatunku, zapewne nieistniejącego, psychosadistic – może być. Czemu nie!?

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Ja oczywiście odnoszę się do pomysłu i przesłania. A propos piękna, idealizmu takiego rozwiązania, to niewątpliwie brakuje w tekście kilku szczegółów, jak na przykład zaznaczenia, iż ludzie skierowani na eutanazję byli zapewne poddani wymuszonemu oczyszczaniu jelit, aby uniknąć spontanicznego oczyszczenia w poczekalni, czyli defekacji. A to by nie polepszało atmosfery oczekiwania na zastrzyk. Być może, podawano im także leki uspokajające z grupy benzodiazepin – pamiętajmy, że oczekują na śmierć, a uzewnętrzniony lęk w takiej sytuacji może prowadzić w grupie tych szczęśliwców do sytuacji co najmniej trudnych. "Transcendentnej nadziei" nie przychodzi to wszystko w sukurs. Pisałem już – psychologicznie jest to sytuacja niewyobrażalnie traumatyczna, psychiczna tortura. Za kotarą jeszcze przecież należy się przedstawić i podać PESEL. Betka! Krzątające się pielęgniarki – no prawie jak pomoce kuchenne, donoszące z zaplecza składniki do sałatki :) A należy pamiętać, iż nawet oczekiwanie w kolejce do stomatologa obniża progi wrażliwości bólowej; nie mówiąc o potęgowaniu lęku czy przeżywania strachu przed zabiegiem. Tak widzę perspektywę zarysowaną w tym opowiadaniu, a wiem o tym jeszcze nieco ponad to. No chyba, że mamy do czynienia z członkami społeczeństwa z Walden Two! :)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Bardzo przewrotnie wymyślone, aby w celu poddania się eutanazji przychodzić w wyznaczonym terminie, czekać w kolejce, obserwować śmierć poprzednika. Hmm, to tak, jakby zadekretowaną śmierć poprzedzić jeszcze torturami, psychicznym znęcaniem się nad starcami. Nie będę pisał o wiarygodności takiej wizji, gdyż w świecie fantastyki to najczęściej jałowe rozważania. Niemniej, gdybym miał coś w hospicjum do powiedzenia i przeczytał taką wizję, to odnalazłbym autora i zapewnił mu szereg bardzo niemiłych przeżyć. To moja uwaga jako czytelnika, lecz nie tylko jako niezaangażowanego czytelnika!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Autorze, chciałbym zapytać, czy przed upublicznieniem tego opowiadania znalazłeś kogoś, kto by je wcześniej przeczytał i tak od serca powiedział, co o nim myśli, o różnorakich jego aspektach? Lub też, czy dałeś opowiadaniu odpocząć, np. na dysku, by powrócić do niego i krytycznie spojrzeć na język, budowę opisów, jakość fabuły?

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Zmęczył mnie tekst. Pisany monotonnym językiem, a do tego jeszcze ciągłe powtórzenia, które mają zapewne dodać refleksyjności, wytworzyć atmosferę. Mówię o takich powtórzeniach, jak:

to może, może skupiłby się

Zawsze punktualne, zawsze ostre, zawsze pełne zapachu

w kółko, ciągle, znów i jeszcze raz

Może to lepiej? Może lepiej…

właśnie wtedy, właśnie teraz

 

Takie perseweracje stosowane są zbyt często i stają się manierą.

Skoro już się przedstawił jako Pasterz, to po co to nazewnictwo 'nie-chłopiec'? Już wcześniej wiadomo, w czym rzecz.

niesprecyzowanego niepokoju

 

Istotą niepokoju jest właśnie nieokreśloność!

 

Opowiadanie odbieram jako błahe. Mam wrażenie, że pomysł był tylko na duże ślimaki o nietypowych umiejętnościach i Pasterza, który innych, wyssanych zakopywał, a temu pokazał drogę i go puścił, wmawiając sobie, że przybysz powróci. Jakieś takie… niedopracowane koncepcyjnie.

 

 

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Kupa roześmiał się i złapał Babę za waginę.

Ale jaja, to znaczy… wagina. Nie no, dobre, inteligentne. Dopracowane względem atmosfery i dialogów. Coś tam mi mignęło nie tak w języku, czy jakaś literówka. Choć nie pasuje mi prostota, z jaką robot włączył się do ludzkiej akcji i załatwił psychiatrę, to jednak podchodzi mnie to opowiadanie!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Jakby brać wagowo, to sama skóra to ponad 10% wagi ciała. Ale nie czepiajmy się. Wystarczy zmienić proporcje w tekście. Mnie odpowiada pomysł, wykonanie od strony treści i jego prowadzenia oraz przesłanie, choć tutaj narażam się na dylematy moralne. Nie odpowiada mi miejscami język i budowa zdań, jak często. Ale tekst jest zmyślny, z głową pisany – przemyślany. Czyli w moim prywatnym podziale na udany plus :)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

 

Zanim przeczytam do końca, to już sam tytuł przypomniał mi pewne zdarzenie.

 

 

 

Rocznica pożycia małżeńskiego. Żona wpada na pomysł nietypowego dania na wspólną, rocznicową kolację przy świecach i wysyła męża pod wieczór 'do miasta', aby nabył dwa kilogramy ślimaków.

 

– No idź, a ja tymczasem przygotuję zalewę.

 

Zmierzając żwawym krokiem do sklepu, mąż wstępuje 'na moment' do knajpy, gdzie zwykle spotyka się z kumplami przy czymś mocniejszym. I… traci poczucie czasu oraz obowiązku (czy go miał?). Gdy przypomina sobie, że posiada zegarek, ten pokazuje godzinę czwartą piętnaście, ale już o świcie dnia następnego. Wypada z knajpy na nogach z waty…

 

 

 

O godzinie siódmej rano, żona słyszy szczęk zamka w drzwiach wejściowych. Wpada wściekła do przedpokoju, a w otwartych drzwiach stoi jej mąż i macha do niej przyjaźnie kapeluszem, ze słowami:  

 

– Już jesteśmy, kochanie.

 

Po czym zwraca się do stada ślimaków gramolących się na wycieraczkę:

 

– No, chłopaki, jeszcze pół metra i jesteśmy na miejscu!

 

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Zauważam pewne elementy grafomańskie, na przykład "[…]Pomysł wypadł mu do głowy", czy "nienachalnie przemądrzały morał", jak również kilka braków interpunkcyjnych. Tylko czy to wystarczy? I czy nie za późno na tekst do Grafomanii 2014?

Bo poza tym, to zbyt sprawnie, niegrafomańsko napisane. Wprawdzie prawie o niczym, niemniej o niczym też trzeba umieć coś napisać :)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

 

 

Podaję propozycje tagów pod rozwagę:

biblia, anioły, bogowie, legendy, folklor, nieśmiertelność, broń (uzbrojenie?), zjawa, oceany, powietrze, ogień, woda, zabójcy, ludzie (człowiek?), czarownice, predator, slang, eden, zaklęcia, kanibale (kanibalizm?), polowanie, owady, ptaki, gady, płazy, małpy, tropiki, antropologia, mózg, anatomia, komedia, marzenia senne, omamy (halucynacje?), złudzenia, rycerze, seks, samoloty

 

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

I jeszcze: drabelek to drabelek – musi mieć 100 słów, a nie na przykład 96. Niektóre edytory lubią doliczyć myślniki, gdy korzystasz z ich statystyk. Tak, że  beware – skleisz kiedyś wybitnego drabelka na konkurs, a 'jurni' odrzucą ze względów formalnych.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Tekst pisany językiem chaotycznym. Albo koncentracja na niepotrzebnych szczegółach lub cechach osób, przedmiotów, które mają służyć do niekonwencjonalnego ich przedstawienia (np. "noszącym oznaki użytkowania plecaku z logo znanego producenta obuwia", "opatrzoną symbolem zwierzęcia mieszkającego w puszczy białowieskiej"), albo też nadmierne skróty i uproszczenia. Nieprzekonujące opisy zachowań bohaterów, sztucznie brzmiące dialogi, kiepsko przemyślany tok wydarzeń, wydumana, sztuczna 'psychologia' postaci i relacji międzyludzkich – źle się czyta, ciężko przebrnąć. Masa błędów interpunkcyjnych i składniowych. Utwór taki… zmanierowany, nieprawdziwy; szum zamiast treści.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Niestety. No, nie ma języka prozy, opowiadania. Język narracji i dialogów jest wymuszony, bez polotu. Całość naiwniutka. Całymi fragmentami brak poprawnej interpunkcji. Brak konceptu – jak w przytoczeniu historii nazwy "Karla dziwka", gdzie w zasadzie… nie ma żadnej historii nazwy, a jakiejś jednak mógł się spodziewać czytelnik. Odnoszę wrażenie, że się nie przyłożyłeś, nie przeczytałeś krytycznie sam, ani z kimś.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Czyta się. Doceniam pomysł i prowadzenie akcji. Ciekawa lektura, lecz nie widzę zakończenia. Wygląda na jeden rozdział. Napisane tak…hmm… bardzo filmowo, obrazowo. Jest nieco miejsc do korekty językowej, interpunkcyjnej. Jakieś 'od tak' zamiast 'ot tak' – w ten deseń (trzeba by wypisywać, a mnie się niezbyt teraz do tego pali :). Ale dotychczasowa całość podana bardzo zachęcająco i całkiem sprawnie. Będzie ciąg dalszy?

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Autorze, dyskusja o postaciach utworu, który się napisało, ewentualne dopowiedzenia czy interpretacje zachowań bohaterów, zwrócenie uwagi na ich cechy, intencje, jest jak najbardziej wskazane. Do tego potrzebny jest jednak kompletny tekst, w którym akcja całości zaczyna się i kończy, wątki są pozamykane, a bohaterowie przedstawieni na tyle kompletnie, na ile autor chciał i potrafił to uczynić. Dlatego też, dopóki nie wrzucisz tutaj zamkniętego dzieła, dopóty bez końca będziesz mógł prostować odczucia czytelników w odautorskich pseudoglosach. Ale nie o to tutaj chodzi. Dawaj coś większego do przeczytania.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Wrzuć coś z konkretniejszą treścią, gdyż kolejny popis naszego bohatera w tej odsłonie niewiele daje czytelnikowi satysfakcji z przeczytania, ser. :)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

To opowiadanko podobne jest w treści do wyrobów spod sztancy – mało autorskie, bardzo powielaczowe. Można o nim powiedzieć, że miłe – i niewiele więcej. Ma się wrażenie od początku, że już gdzieś się to czytało. Można też zauważyć jakieś tam interpunkcyjne niedoskonałości, a także nieporadność w budowie zdań – w niektórych aż prosi się, by postawić kropkę, a część informacji przenieść do osobnego zdania.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Dzięki. Zabierzów dałem jednak tylko dla przykładu. Czy w tym wątku zgłaszać inne dostrzeżone błędy/niejasności, czy gdzie indziej?

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Przypuszczam, że jest to lista miast. A miejscowości, których brakuje, to mógłbym wymieniać setkami. A jeżeli ktoś jest z Koniemłotów, Poręby Żegota, Zabierzowa… Od groma luda żyje w miejscowościach spoza listy. Albo ja coś źle robię, że nie mogę po wpisaniu zapamiętać np. Zabierzowa?

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

 

Mam lekkie zamieszanie w rubryce 'ostatnie komentarze'. Przy niektórych tytułach komentowanych tekstów, mój nick widnieje, jakbym był autorem, przy innych – nick właściwego autora.

'Miasto' w profilu też dostarcza niewielkiego wyboru. Zapewne potrzebna będzie lista wszystkich miejscowości w Polsce, jeżeli ma być wybór bez edycji.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Tekst mi pasuje, absolutnie. Nie podoba mi się jedynie gość, który karmi ludźmi szkarady :( A co do snu – niby śpi, później wychodzi ze snu i wchodzi w koszmar – wydaje się, że realny. Nie odebrałem tego jako sprawozdania ze snu. Ale co, można czytelnikowi, co nie? :)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Tak sobie myślę: przeżył, czy nie przeżył? Może przeżył, skoro opowiedział!? A jak nie przeżył i opowiedział, to też element fantastyczny :)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Do języka trzeba się przyzwyczaić, jak i do prowadzenia opisu – nieco przydługiego na początku, gdy traktuje o spacerze przez miasto. Gubię się w niektórych sformułowaniach czy też sposobie budowania zdań (wg. mnie czasami błędnym), niemniej jest ciekawie. Nie jestem zwolennikiem krótkich form prozatorskich, z których niewiele wynika poza opisem jakiejś przygody czy zdarzenia, lecz tutaj akurat klimat jest  dość pociągający.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Póki co, mam uwagi do przedmowy:

– powszechnie wiadomo, iż kwiecień jest miesiącem,

– ostatnie zdanie przed "Zapraszamy…" (czyli jedno z trzech w tej części) jest językowo sknocone do imentu,

– interpunkcja pod zdechłym Azorem.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

^miecz

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Czy to jest zamknięte opowiadanko, czy tylko część? Dzieje się tylko to, że jakiś gość z mieczem próbuje wydusić od innego info o opasce. No, akcja niezbyt bogata. Swoją drogą, chce gościa zmusić do mówienia, niemniej wbija mu miesz w grdykę? Nawet, jeżeli lekko, to nie jest najlepszy sposób – uszkadzanie krtani, by ktoś zaczął mówić. A temu skaleczonemu dopiero przed gospodą pojawiło się przecięcie i zaczęła lecieć krew? Nie, zaraz – wcześniej też mu leciała. Jako zamknięta całość, to dla mnie z deka beztreściowe to wszystko. Taki popis autora monologu, jaki to on szybki, silny, sprytny i zdecydowany – w pastwieniu się nad jakimś łachem. Niczego innego nie widzę.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

metaliczny brzdęk, ale głuchy? – pasuje Tobie takie sformułowanie? Kwestia wyczucia języka, niemniej nie jest to dobrze opisane. ten 'koleś' walił z zewnątrz, zza kupy gruzu, jak rozumiem, a dookoła huki 'ze wszystkich stron' – i ona słyszy przeładowanie, jakby się naparzali w pustej hali zza worków z mąką. Bez hec! :) Dobra. W dalszej części też jest sporo różnorakich błędów i nielogiczności. Ja przypuszczam właśnie, że zaczynasz pisać i dlatego przemyśl każde zdanie, napisz kawałek, poproś kogoś o przeczytanie, dokonuj poprawek, szukaj prostych, trafnych zdań i określeń. I niech się to naszej upragnionej kupy trzyma bardziej kurczowo, niż powyższe. :)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Napisz, z którymi się nie zgadzasz.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Róża przyciśnięta do ściany czekała jak wróg będzie przeładowywał. – potoczność, raczej: czekała, aż wróg…; przyciśnięta powoduje nieprawidłowe skojarzenia, raczej: przylgnęła do. Mur obok jej ramienia pękał i kruszył się od naporu ołowiu ładowanego weń przez przeciwnika, lecz dziewczyna stała niewzruszona. – potoczność i bardzo nieobrazowe zdanie (ołów ładowany weń przez przeciwnika); ołów uderza raczej w mur, a nie napiera. Ogólnie, zdanie bardzo nieudane. Biała opaska na jej przedramieniu z czerwonym krzyżem do czegoś zobowiązywała. – czy rzeczywiście nosiła tą opaskę na przedramieniu, a nie na ramieniu? Czy przedramię było z czerwonym krzyżem, a obok biała opaska? starała się przekrzyczeć huk wystrzałów dobiegający do niej z każdej strony. – lecz przed chwilą słyszała klik przeładowywanej broni na gruzowisku poza budynkiem? Róża na ucho policzyła trzy pary butów.– na ucho? I te buty tak sobie tuptały? Bardzo niegramatyczne i potocznie sformułowane. Róża nie wahała się ani sekundy. Dobrze, bo im brakłoby jednej sekundy. – niepotrzebne udosłownienie i brak czytelnego sensu: na co by im zabrakło tej jednej sekundy? wycofała się z powrotem – niefortunne, wystarczy: wycofała się z metalicznym, głuchym brzdękiem. – z metalicznym, czy z głuchym? To tylko kilka z miejsc, gdzie teraz rzuciłem okiem. Piszesz językiem potocznym. Musisz nabyć ogłady językowej, swady, opanować sam dla siebie logikę opisu, zanim ją przedstawisz w słowach innym. Poprawienie błędów, nielogiczności, składni, itp. niewiele tutaj zmieni. Tekst jest systemowo kiepski, a i pomysł całości mnie nie przekonuje.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Napiszę narazie, iż sporo pracy przed Tobą. Jest dużo "kwiatków", zbyt wiele! Np. Miała szczęście, że budynek nie miał okien – lecz wcześniej i później wyglądała przez okna! Granat wybuchł w korytarzu, lecz poleciał tylko pył, kurz (subtelne rozróżnienie!) i kartki papieru. To był taki słabiutki granat! Itd. Itd. Sformułowania, stylistyka, interpunkcja, a przede wszystkim – konstrukcja całości: szwankują.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Nie czuję sensowności zabiegu, iż narratorka/bohaterka rozpoczyna opowieść gdzieś w połowie akcji (siedzi na dachu), po czym reflektuje się i zaczyna opowiadać od początku – czyli, co ją na ten dach sprowadziło. Po czym dochodzi do momentu, gdy już jest na dachu (Po nieprzespanej nocy upijam trochę obrzydliwej już kawy[…]) i kontynuuje opowiadanie. Do momentu znalezienia się na dachu i nieprzespania nocy ma miejsce retrospekcja, następnie zaś schodzi z dachu i następuje ciąg dalszy akcji, którego jednak, będąc na dachu, nie może opowiadać. A opowiadanie kończy w czasie przeszłym, jakby akcja się zakończyła, a ona o niej opowiada (Leki sprzedałam po połowie[…]). Albo też: opowiada już po wszystkim, lecz zaczyna od pobytu na dachu. Następnie się reflektuje i zaczyna od początku… Tylko dlaczego tak? Czas mi się gmatwa. Coś mi tutaj nie gra. Samo opowiadanie ciekawie napisane. Coś tam do korekty – jak zwykle.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Autorze, ależ niech się przewija. Tylko, wg. mnie, jego obserwacje powinny zostać pogłębione, może ujęte nieco 'żwawszym' językiem, czy też zdarzenia, których jest świadkiem – dające pole do głębszej refleksji czy uogólnień!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Wykład o złu rozprzestrzeniającym się po świecie jest, niestety, bardzo naiwniutki. W pewnym momencie, po kocie pozostaje jedynie sadystyczny uśmiech, a tekst staje się dość pretensjonalny w swojej próbie ujęcia zła. No i, jak u wielu autorów, samo zakończenie (Bo to był bardzo zły kot.) zupełnie na 'odwal sie'. Po drodze jakieś przecinki, kilka literówek; także, niektóre określenia niezbyt mi leżą – ale to akurat specyfika autorskiego stylu.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

W tych czasach trzeba było mieć chody w księgarni WL po każde znaczniejsze dzieło. Gombrowicza, Lema i innych.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Nie rozumiem, cóż też autorów kusi, aby dobre i bardzo dobre teksty, kończyc banałami. Tak, jakby odpuszczali poziom pod sam koniec. Można powiedzieć, całe opowiadanie wokół śmieci się obraca, a tutaj nagle: "śmieci starczy dla wszystkich". Zresztą, ostatni akapit jakby nieco dydaktycznie przedobrzony. Jest pomysł, i wszystko inne, na opowiadanie, nie ma na zakończenie.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Wątpię, by można było wykładem zmienić drążące duszę człowieka rozgoryczenie i poczucie niespełnienia. Takie akcje podejmują zazwyczaj ci, którzy aspirowali, lecz wydaje im się, iż nie zostali zaakceptowani. A są najgłębiej przekonani, iż powinni. Wtedy do gry wkracza racjonalizacja typu 'kwaśne winogrona'. Dynamiczna równowaga dążeń i osiągnięć musi bowiem zostać zachowana. Dlatego też, ja poproszę o popcorn!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Żeby nie było: informuję Pjlucky, lecz jak offtopuję, to przepraszam!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

O czwartej nad ranem do kolejki po rybkę, pięćdziesiąty pierwszy w kolejce po chleb. Mąka? Cukier? Makaron? Ni ch.ja, tylko paniusia obgryzająca paznokcie. Spychalski, Cyrankiewicz, Gomułka – czołem towarzysze. I sekretarz POP – ja tutaj jestem 'merytoryczny Pan'! Masz paszport? Żartujesz? A u was można mieć paszport w domu? Lekarz – w łapę, urzędnik – w łapę, sklepowa – w łapę, milicjant – w łapę, listonosz – w łapę (i tak esbek!), piekarz – w łapę, hycel – w łapę, hydraulik – w łapę, w punkcie ksero – w…., jaki punkt ksero – posiadanie kopiarek: ZAKAZANE! Paczka od ciotki z USA – kawy ni ma, połowy herbaty ni ma, ciuchy – prawie ni ma, list otwarty – 10 USD ni ma. Wychowanie obywatelskie w szkole – satut PZPR – miodzio, polityka RWPG – miodzio, można odpocząc od fizyki. Ojciec z workiem węgla na plecach doszedł na 24.00 do domu. Uff, może dojdziemy do 14 st. C. …………….. K..wa, gdzie te czasy, gdzie ten dobrobyt, gdzie ci ludzie, gdzie ta wolność [łzy…]

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Nie wszystko rozómiem z tej manifestacii jednakowoż, podpisujem się pod tym, że należy łamać i oczywiście bużyć literaturę gdyż z fermentu, powstaje nowe, świerze i twórcze spojrzenie na rzeczywistość. i nie uważam, że by należało tępić tych, którzy majom swoje zdanie. Dlatego podzielam wzgląd autora Manifestacii!!!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

If life gives you lemons…, ask for tequila and salt. :) <---– this version is much better than that with lemonade. Anyway, lemons destroying my house? No way!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Interpunkcja swoją drogą. Jej Najupierdliwszość Interpunkcja daje się we znaki każdemu. Będę czytał w miarę wolniejszego czasu. Swoją drogą – zapału to Ty masz pod dostatkiem. Pozazdrościć! :)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Czemu na starość tak klaustrofobicznie, neurotycznie i ciemno? A jak już światło, to jakby z reflektora na sali przesłuchań!? Bardzo mnie przybiła ta część opisu. :(

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Przystępuję do licytacji – też się świetnie wczułem, gdyż nawet nie udaje mi się ograniczyć ilości fajek. A co więcej, moja żona, to taka Teresa z tego drabla (w kwestii mojego palenia). :))

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Literówki, źle rozpisywane dialogi, jakieś niezręczności w opisie zdarzeń i takie tam inne do ewentualnej korekty. Historia jakaś jest: więzień (jak się okazuje – nieprzypadkowy) morderczyni prowadzi z nią grę ----> jego podchody spalają jednak na panewce, kobieta wstaje, podnosi siekierę (topór?) i… ginie z rąk współpracowników swojej niedoszłej ofiary. I by było, gdyby sprawniej, głębiej, z lepszym pomysłem została przedstawiona ta ich gra, gdyby bardziej przekonująco została przedstawiona 'bohaterka', np. od strony jej psyche. Także, gdyby więcej było zaskoczenia w tej opowieści. Lecz tego wszystkiego nie znalazłem w zadowalającej mnie, jako czytelnika, ilości i jakości. Na początku, dość wysilona introdukcja postaci i sytuacji, żeby czytelnik się zorientował, w czym rzecz. Taka kawa na ławę – że baba-rzeźnik, że ma siekierę, itd. Także sztampa z kobietą, która karze mężczyzn za wyrządzoną jej niegdyś krzywdę. Szczerze mówiąc, to tekst nie zatrzymuje mnie przy sobie.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Dodam, mając na uwadze tekst, do którego odsyłasz linkiem, iż przed Tobą sporo pracy z posługiwaniem się słowem, logiką przekazu. Oczywiście także praca nad budową zdań, interpunkcją, lecz przede wszystkim sposobem komunikowania myśli w sposób zrozumiały, lecz także literacki. Już pierwsze zdania 'rozdziału I' nie pozostawiają zludzeń:   Konie stępa poruszały się polną dróżką. Z wszystkich stron otaczał ich niekończący się ocean lnu, maków i jeżyny.

– daleko jeszcze, Hajtarze?

– toć to za winklem panie, z 10 minut przez ten gaik i na miejscu jesteśmy. I już nawet tutaj: Dysonans, gdyż pasuje bardziej otaczał je, a nie ich (gdyby było: Niespiesznie zbliżali się do celu. Konie stępa…, itd., to wtedy 'ich' jest bardziej na miejscu, a tutaj nieco kłuje w oczęta) przed grupą spółgłoskową, z uwagi na ułatwienie wymowy, piszemy 'ze': ze wszystkich stron, a tak poza tym, skoro 'otaczał', to 'ze wszystkich stron' jest nadmiarowe otaczał […] ocean lnu, maków i jeżyny (???) – coś nie gra z jeżynami, raczej ocean jeżyn, jeżeli już!   Dialogi z małej litery? Winkiel na łące z gaikiem, bez zabudowań? To jakiś inny winkiel.   Następująca 'staropolszczyzna' jest, delikatnie mówiąc, niezbyt udana. Dalsze wywody – niestety także.   Uwagi do Ciebie są, w gruncie rzeczy, podobne do tych, skierowanych do Shizuku, która zamieściła poniżej swój tekst "Potteromania"!  

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

To nie dziwota, że wojnę (z nałogiem?) przegrał.  Ps. I dobrze zrobił z tym ramieniem. Jak Teresa zaglądała wszędzie, to dupa nie wygląda na dobry wybór!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Autorze, odnoszę wrażenie, iż Bojaźń i drżenie to przy Twoim tekście dziecięca igraszka. Póki co, to czuję się jak lekarz w poniższej rozmowie:   Przychodzi baba z dzieckiem do lekarza. – Czy dziecko przechodzilo odrę? – pyta lekarz. – Ta gdzie tam, panie, my zza Buga…

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Ja tam pierdzielę! Będę wracał na czworakach, a do autobusu nie wsiądę.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

W istocie, Albert wykazał się niezwykłą wrażliwością, iż pomyślał w końcu o bezpiecznych lodówkach. Wszak wiadomo, iż ilość ofiar bomby atomowej z Hiroszimy i Nagasaki, nijak się ma do ilości ofiar zabójczych lodówek – nawet na samym Manhattanie. :)))) Dobre!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Przebijam się! Mam pytanie o ten fragment:   Dawniej po świecie chodziły koszmary, które możesz sobie tylko wyobrazić. Ba, może Ci się tylko wydawać, że możesz sobie wyobrazić tak je, jak i uczucia, a także emocje ze sobą niosące. Nikt tej wiedzy nigdy nie pozna, bo wraz z ich egzystencją łączył się absolutny niebyt tych drugich.

Czy 'te drugie' to uczucia i emocje razem? Czyli nie istniały (były w absolutnym niebycie)? A wcześniej zostało napisane, że odczucia (czy dobrze je kojarzę z emocjami, uczuciami?) były wszystkim! Taka dialektyka, czy ja źle kojarzę już na początku?

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Styl, język opisu bardzo mi odpowiada. Może uszy jako płat porozciąganej skóry, a nie warstwa. Jeszcze, myśl o rychłym spożyciu wprawiła go… Detale. Opis bardzo sprawny. Historyjka jako stand-alone raczej żadna, ale nie znam celu dokładnie celu napisania tej miniatury. Powtórzę, opis jest atutem.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Od początku niezbyt wiem, czy akcja dzieje się przed powstaniem plemion, czy już po tym fakcie. Najpierw wynika, że przed, później wspomina się o stworzeniach, nad którymi dopiero miały zapanować. A przy końcu, iż w wyniku tego incydentu plemionom 'nic im się nie stało' (nawiasem, niby nic, a jednak 'wyczuć w nich można było swego rodzaju defekt, uszkodzenie' – czyli jednak coś się stało). wyczuła w jego bracie zalegające się ambicje – może np. zalegające ambicje? zapieczętowało los – przypieczętowało? go samego uwięziono – jego samego? duchy nazywały się Anellach – lecz werbował Anelle? No, może. nagle z impetem na jego łeb spadła delikatna stópka Ellener – czy nie zbytnia pieszczotliwość z tą stópką (jak w: zaliczył z rąsi i czółka), tym bardziej, iż wylądował po tym po tym we wnętrzu ziemi? werbował Anelle o słabszych wolach – raczej jednak: o słabszej woli, gdyż inaczej robią się z tego te 'wola', jak przy tarczycy nie było wtedy jeszcze słońca, a tylko księżyc i gwiazdy, niemniej był raj i bujna roślinność, która później spłonęła?   Póki co, krótki fragment, niemniej odbieram jako epigoński, sztampowy.  

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Zdałeś się na liczenie słów przez edytor, jak przypuszczam. A większość tych modułów w edytorach zalicza m.in. myślniki do słów. A w drabblu myślników nie zalicza się do słów tworzących setkę. I wychodzi, że masz 96 słów, czyli drabla jeszcze ni ma ;[

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Nic nie pisałem o chłamie, ale też tak nie uważam. Nie zrozumiałem zakończenia. Może inni czytelnicy zrozumieli Twój zamiar. Inna sprawa, że już niejednokrotnie przejechałem się na prywatnej oczywistości, która nijak nie była tak oczywista dla umysłu zewnętrznego :P

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Hmm, wg. mnie, drabel powinien być osadzony sam w sobie, jeżeli nie ma oczywistych odniesień do czegoś (postaci, dzieła, itd.). Nie wynika dla mnie, jakie życie prowadził młodzian. Że postkomunistyczna rzeczywistość – ok, lecz dla czytelnika dysonans końcowy przytłacza niejasność językowa. Na zrozumiałe 'było lepiej', odpowiada pytaniem 'co to jest lepiej?'. Nie zagrała mi ta słów gra. Dlatego dopytuję, jak ćwok.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Czuję moc pomysłu! Według mnie, brakuje mięsistego zakończenia tej miniatury. Obecne jest dla mnie zbyt nijakie. Razi […]sięgnęła jeden z kremów […] w odniesieniu do sięgania po coś, zabierania czegoś. 'wyobraz' trakuję jako jeden z Twoich słowotworów, całkiem zresztą udanych.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Nadal to zdanie mi się nie widzi :( Nurtuje mnie, dlaczego zapytał o 'lepiej' jak o obiekt, a nie stan (w przysłówku), który wymaga wyjaśnienia, np. dlaczego lepiej? Czegoś nie rozumiem!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

autokorekta: 'by' zamiast 'bo'

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Ryzykował bardzo chodząc na zgromadzenia Sprzeciwu, w zakazanym rejonie i porze, aby władza nie wiedziała. - to zdanie jest stylistycznie źle skonstruowane, np. […]w zakazany rejon i o takiej porze, by władza nie wiedziała lub […]odbywające się w zakazanym rejonie i w takiej porze, bo nie dowiedziała się władza (oczywiście trzeba by dostosować ilość wyrazów). Przyznam, iż nie spotkałem się ze słowem 'synsurdut'. Niektórzy piszą lepieje dla rozrywki (jak niegdyś Szymborska:)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Sama idea systemu totalnego lekko wyeksploatowana. Tutaj w kolejnym scenariuszu etyki powinności w wydaniu totalnym i złamania jej zasad. Krótki tekst, zatem siłą rzeczy nieco po łebkach, a odnoszę wrażenie, że efektem ma być przedstawienie owego prawa Systemu. Dużo do poprawy korektorskiej.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

No i elegansio, że smok ma taką piętę :) A tym rycerzem był… Jean Reno!!! :)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

To jest zły nawyk – zdawanie się na korektor w edytorze. To można zrobić, gdy już się samemu opanowało tekst językowo. Tekst niech poleży, po czym wróć do niego. Nie chodzi także o przeczytanie wszystkich lepszych dzieł literatury – to nie zawody. Chodzi o czytanie i nabywanie płynności w posługiwaniu się słowem, w myśleniu opisem literackim. Napiszę szczerze – w wielu fragmentach Twojego tekstu brakuje  ogłady językowej, czasami logiki wywodu, adekwatnego odniesienia do ogólnie dostępnej wiedzy (przede wszystkim w posługiwaniu się znaczeniami). Np.  Ja piszę to co mi przyjdzie do głowy. Dlatego weźcie poprawkę na to co przeczytacie. Lecz dokładnie, na co czytelnik ma wziąć poprawkę? Na pisanie z głowy? Wspomnę, że branie poprawki na to, co się czyta jest zupełnie bezprzedmiotowe. Jak narazie, trudno nawet oceniać wartość literacką tego tekstu dla czytelnika. Jest wielopłaszczyznowo ułomny.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

A poza tym, musiałbym lecieć zdanie po zdaniu (prawie że) i pokazywać różnorakie dziwności i błędy. To by zajęło sporo miejsca i czasu. A stylu autorskiego i konstrukcji nie ulepszy. Wiele pracy przed Tobą, w szczególności czytania, czytania…, czytania tekstów napisanych z polotem i świetną polszczyzną. A takich w naszej literaturze dostatek.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Gdyż to jest byk kontekstowy: Poczuli się, jakby byli żuci przez przedpotopowego gada wielkości Pałacu Kultury, który następnie wydali ich w postaci zielonkawej papki, na którą rzuci się stado prześmierdłych muchówek.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

 Żuci Rzuci panienka jakiś czar Błagam!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Ryszardzie, dobrze rozumiem, iż wystarczy pierdnąć lub zawiać gazem bagiennym, aby ten smok się przekręcił? :P

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Trudno mi dobierać słowa tak, by wasze proste umysły zdołały to zrozumieć. Zdanie powyżej zatyka mi gębę. Niemniej, gubię się, czytając kolejne fragmenty. I nie dlatego, iż styl przypomina nieco staroeposowy.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Nie w tym rzecz, że z humorem. Bardzo dobrze. Idzie o to, byś znalazł swoją formułę, sprawnie ujął pomysł – językowo i konstrukcyjnie oraz zadbał o stronę gramatyczną tekstów.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Odnoszę wrażenie, iż poszedłeś ostrzej, niż w Zwycięstwie! Ps. Jest w tekście wiele miejsc do reperacji, a symboliczne jest zawdzięczała cudownym ręką chirurgów

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Odświeżyłem sobie fragmenty ze starotestamentowej Księgi Tobiasza, lecz nie znalazłem inspiracji. A już myślałem :) Chociaż, jakby się pogimnastykować…

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

gnoom: starość, chłopie! Starość i upierdliwość :P

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

'we' stosuje się przed grupami spółgłoskowymi. 'w wianku' jest po bożemu :)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Mnie się widzi, tylko to 'we wianku' nieco bodzie w ślepia. Aż sprawdziłem sobie 'tabaczkowy' i się dokształciłem w kolorach :) Ps. Lucy zmarła w 2009r. – żal :(

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

wyzuwając zezwłoki, copiatki, rozcykał się, przekokośny, wszeczniutki, niepomożny, najebawszych gnid, krzywiłoś, współuśmiechnięci

No! Specyficzny styl, przyciągające oko słowotwory, neologizmy… Tekst jest dziki w swojej poetyce, a jednocześnie prostocie, doborze postaci i przypisanych im cech oraz losów. Nie wiem, jak traktować np. 'przyjemność radosną' i podobne, ale zakładam zamiar autorski. Jest ciekawie, nietypowo. Skoro ma być 'sen Arbuza', to… no to czekam!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Gnoom, ja do slangu młodzieży podchodziłem, jak kojot do jeżozwierza. Niemniej rzeczywiście, niektóre ich zwroty, nazwy, określenia są majstersztykami. Choć bezprzedmiotowego bluzgactwa także jest co niemiara. Dziękuję za przeczytanie i opinię!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

I to mnie cieszy, kiedy się ludzie cieszą :) Takie zagęszczenie potworów, podstępnych kosmitów, mrocznych zabójców, niebezpiecznych dziwadeł, broni do zabijania, krwawych zdarzeń, że należy się także chwila oddechu od mocy ciemności. jeroh: nie znałem :)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Bardzo dziękuję za przeczytanie oraz wypowiedzenie się. Jak zawsze. Russ: a może 1 kwietnia wytniecie klientom jakiś numer w tym stylu? Nie wiem, w jakiej branży weryfikujesz, niemniej jako chwyt marketingowy, to by się o was zrobiło głośno na cały kraj :)))))

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Punkt dojścia to drabelek, w którym jest wszystko, łącznie z bardzo wyrazistą, zawrotną pointą i kontynuacji nie wymaga, a nawet taka byłaby trudna. W tym właśnie sęk tkwi. Wszyscy do tego dążymy. Nie ma takiego, któremu każdy drabel wychodzi bez pudła.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Dlaczego konsumpcjonizm? Jedzenie i seksualność są silną nicią powiązane. Przecież się rozebrała. Ja bym miał nadzieję, że się dopiero zacznie przy stole breweria. Wielkie żarcie bis. Ona naga, ja ubrany. Hmm

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Ano, że też… no oczywiście. Ona przed nim nago, to przecież o miłości. Niekumaty jestem!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Z drobiazgów, to w 'spoglądająć' trzeba by wygłos odpalatalizować ;~] A stusłowik jest, no przepraszam, lecz kiepski. Większość to opis kobiety, z którego wynika podniecenie mężczyzny. Skoro kochanka, a on się wyleguje w wyrku, to znaczy, że mieli okazję ten tego… A po, to często jest się głodnym. Przynajmniej tak piszą w książkach. To o czym to jest? Że chce się jej jeść? :)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Nowa Fantastyka