Profil użytkownika


komentarze: 16, w dziale opowiadań: 16, opowiadania: 6

Ostatnie sto komentarzy

Mógłbym dywagować czy statki kosmiczne w "Star Wars" nie stanowią istotnego elementu fabuły zważywszy na to, że duża część akcji to bitwy kosmiczne, a wszystkie cywilizacje opierają się tam na podróżach międzyplanetarnych. W każdym bądź razie dywagowanie nad działaniem fizycznie nieistniejących mechanizmów do niczego nie prowadzi. Literatura ma przekazywać jakąś historie, w wielu przypadkach całkowicie wyimaginowaną. A czy silnik samochodu, świadomie i z premedytacją sam może podjąć decyzję o wyłączeniu się? Dywagacje na tym polu uważam za zbędną. Niemniej dziękuję za przeczytanie i komentarz.

"Pewnie myślicie sobie, że jestem jak RoboCop, czy Terminator, albo jakiś inny tytułowy bohater z kultowych filmów sprzed wieków. Nic z tych rzeczy. Nie mam kontroli nad politytanową blachą, którą wy widzicie jako moje ciało. Ono żyje wedle własnych zasad, kierowane procesorem i zaprogramowanymi weń dyrektywami. Mój mózg – stanowiący jedyny żywy element tej kreatury jedynie ją napędza."

 

Mózg jest tutaj jak silnik napędzający aparature. Skoro nie zaznał własnych doświadczeń i nie ma wpływu na to co robi maszyna, w której jest uwięziony to jako bierny obserwator jedyne co może zrobić to przejąć się losem otoczenia. Nie napisałem ile lat funkcjonował w tym "metalowym więzieniu", miał wiele czasu na naukę. Pamiętajmy, że ludzie wykorzystują tylko określony procent możliwości swojego mózgu. Protagonista "miniopowiadanka" jest tylko mózgiem, więc wykorzystuje go całkowicie. Nawet tak mały, ma potencjalnie większe możliwośći nauki niż osoba dorosła. Tym bardziej, że naukowo udowodnione jesto, że dzieci chwytają wiedzę szybciej niż dorośli (głównie językową). Poza tym jest to tylko, krótki tekst z zamysłem pobudzenia refleksji nad tym co się dzieje w dzisiejszych czasch. W Gwiezdnych Wojnach dajmy na to nikt nie wyjaśnia funkcjonowania statków kosmicznych, więc skoro to opowowiadanie jest takie krótkie, uważam że zbędne jest opisywania funkcjonowania "cyborga". To tylko refleksja obserwacyjna. pozdrawiam

Byłbym zapomniał: przenosisz nas do średniowiecza, ukazujesz "banitę", używasz takich określeń jak, np. "ladacznica", budowało to u mnie pewien obraz, do którego fraza "zarzuciła fochem" – moim zdaniem, nie pasuje.

Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to gdzieniegdzie interpunkcja, oraz szyk w niektórych zdaniach. Co do samego tekstu to ciekawy i wciągający. Kilka śmiesznych momentów. Podoba mi się pomysł łączenia podrózy w czasie ze średniowiecza do przyszłości. Pozdrawiam

Do DeroganPL: dziękuję, za bardzo miłą, podnoszącą na duchu opinię. Niestety, póki co nie wrzuce rozdziału drugiego, ponieważ dopiero będę nad nim pracował. Chciałem najpierw poznać opinię na tym forum, żeby wiedzieć co poprawić i czego wystrzegać się później. Mam nadzieję, że po dodaniu rozdziału 2 także będzie Ci się podobało. Do Mi Draconis: dziękuję za uwagę, postaram się bardziej nacechować język. Pozdrawiam

do:AdamKB Oczywiście, po to wstawiłem ten Prolog i Rozdział 1. Domyślam się, że robię wiele błędów, ale nie każde jestem w stanie wyłapać sam. Liczę, że uwagi pomogą mi w rozwinięciu swoich zdolności :)

Do: mkmorgoth Dziękuję za uwagi postaram się popracować nad lepszą konstrukcją i unikaniem powtórzeń. Nierozumiem jednak Twojej uwagi: "Zdania – niektóre (tzn. większość w tym fragmencie, bo podejrzewam również, że w całym tekście, jest kiepsko napisana, a co za tym idzie, są nie logiczne." mógłbyś to rozwinąć?

"Skakanie po drzewach" to chyba małe wyolbrzymienie, niemniej jednak z tym mieczem masz rację, pomyślę nad korektą. Odnosząc się do realiów "naszego" średniowiecza, 16latek był już uważany za dorosłego mężczyzne, czasy były inne. Tymbardziej, silny 16latek szkolony w walce nie powinien mieć problemów z odcięciem głowy człowiekowi. Choć przyznaje, że zmienię jednak wiek Venegoora. To, że ich pokonał nie oznacza moim zdaniem, że nie umieli oni zupełnie walczyć. Wyobrażam ich sobie jako silnych, uzbrojonych mężczyzn, a nie wybitnych szermierzy, dlatego ktoś kto praktycznie całe swoje życie spędził na doskonaleniu się w użyciu broni jest jak najbardziej w stanie ich pokonać. To on jest świetny, nie oni słabi. Co do komnaty zdecydowanie się zgadzam, popełniłem błąd. "Mroczne" to znów niefortunny dobór słowa, będę musiał to poprawić. To, że fantazja mnie ponosi, to źle? To jest jedynie fragment (w zamyśle) większej historii, dlatego zgadzam się, że może trudno tu doszukać się elementów do głębokich interpretacji. Zakładam, że to co sobie zaplanowałem ma sens, jest dosyć ciekawe i ma pewne przesłania. Kiedyś z pewnością doślę tu kontynuację. Bardzo dziękuje za cenne uwagi oraz poświęcony czas na przeczytanie mojego tekstu. To, że "da się go przeczytać", oznacza że nie jest chyba najgorzej :) Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.

Dziękuję, za miłe słowo. Co do nazewnictwa, to jedynym świadomym odniesieniem było Korinis, Ghotic miał duży wpływ na moje zainteresowanie gatunkiem RPG. Pozdrawiam

Pomijając drobne kwestie stylistyczne, które bym zmienił (i zdaje się wyżej już je zasugerowano), całość mnie zainteresowała i z przyjemnością dotarłem do jej końca. Dla mnie "motyw" miłości nie był jakiś specjalnie przesadzony. Inspirowałaś się nieco "Igrzyskami Śmierci"? Interesujące użycie liczby 7, podobało mi się nazewnictwo (głównie imiona), zachęcający tytuł.. Moim zdaniem nie powinnaś się tak denerwować i zniechęcać. Czekam na kolejne opowiadania. Pozdrawiam

Nowa Fantastyka