Profil użytkownika


komentarze: 68, w dziale opowiadań: 68, opowiadania: 49

Ostatnie sto komentarzy

Fajny tekst ;) Myślałam już, że nic się nie wydarzy, a tu takie zaskoczenie ze znikającymi fraktalami. Tekst prosty i przyjemny, dobrze się go czytało. Pozdrawiam! ;))

Zaciekawił mnie tytuł, a wspomniany w przedmowie utwór całkowicie przekonał do sprawdzenia, co też z tego wyszło. I muszę przyznać, że mi się spodobało. Przyjemne, surrealistyczne i działa na wyobraźnię. Choć początkowo nie byłam pewna, czy to sen, czy jakaś magia, chciałam wiedzieć, jak się skończy ta przygoda, a kolejne fragmenty wciągały jeszcze bardziej. W kilku momentach nawet się zaśmiałam.

Cień skojarzył mi się z wrednym diabełkiem, który podąża za bohaterem. Ale może naoglądałam się za wielu kreskówek ;)

Pozdrawiam! ;))

Nie będę powtarzać wniosków z poprzednich komentarzy, a zamiast tego powiem, że podoba mi się pomysł na wykorzystanie znanego motywu ze smokiem i rycerzem. Ciekawa i stosunkowo nowoczesna, ekologiczna prawda płynąca z szorta została ubrana w ładne słowa i ja to kupuję. Szkoda tylko, że rycerz nie był bardziej rycerski ;/

Hej, melduję się pod tą zaskakującą historią. W życiu nie spodziewałam się, że anomalia w jeziorze pójdzie w takim kierunku ;) Niestety, zabrakło mi w Twojej historii bardziej konkretnych postaci – najpierw pojawia się rodzina z naukowcem na czele, potem nurkowie, a na końcu kolejna rodzinka. Przez to ciężko wczuć się w sytuację bohaterów i całość jest bardziej opisem niż opowieścią. To jednak subiektywna opinia, najwyraźniej tak właśnie miało być ;)) Sam zamysł interesujący i oryginalny, a opisy wystarczająco obrazowe. 

Znalazłam też pogubione przecinki i drobne babole, które pozwoliłam sobie wypisać. 

– Przeczytajcie(+,) co pisze na tablicy.

Gdy po chwili wróciła(+,) oznajmiła:

Jechali przez piętnaście minut, aż ujrzeli na poboczu drogi samochody, a także ludzi w mniejszych i większych grupkach, podążających(+,) jak się domyślali(+,) w stronę jeziora.

z kolei przecinek po “grupkach” bym usunęła

Pokąpali się i kilka godzin później, wracając do swojego hotelowego apartamentu(+,) Krystyna powiedziała niby mimochodem, lecz naprawdę nie dawało jej to spokoju:

Trzeba zbadać(+,) co wywołało ocieplenie.

Udali się w miejsce, oddalone od zaludnionego kąpieliska.

przecinek wydaje się zbędny

Minęło więc kilka minut(+,) zanim Radek zanurzył się i zniknął pod wodną powierzchnią.

Gdy tylko stanął na lądzie i zdjął sprzęt do nurkowania(+,) zaczęli domagać się relacji.

– Spokojnie(+,) zaraz wam wszystko opowiem.

Wsiedli do samochodu i ruszyli z powrotem do wynajętego mieszkania(+,) a Radek zaczął mówić:

nie(+,) to złe słowo, one po prostu zniknęły.

Posiadali kamery na bieżąco przekazujące obraz i radio, dzięki któremu mogli rozmawiać, z tymi którzy nadzorowali ekspedycję będąc na lądzie.

To “dzięki któremu” i “którzy” nieco się gryzie – może “dzięki któremu mogli rozmawiać z ludźmi nadzorującymi ekspedycję”? Ale to tylko sugestia ;)

Zresztą jak inni, gdyż spotkanie nowych gatunków fauny, bądź flory nie zdarzało się często, przynajmniej nie na tym kontynencie.

bez przecinka przed “bądź”

Każdy płetwonurek opowiedział(+,) co odkrył.

Za podniesienie temperatury wody odpowiada niezwykła roślina, która właśnie teraz przekwita(+,) rozsiewając zarodniki.

Nurkowie zaczęli wyrywać białe rośliny, tak by zobaczyć(+,) dokąd ciągnie się prosta linia.

Okazało się, że wyżłobienie ciągnie się do wewnątrz mulistego dna, lecz w miejscu, gdzie stykało się z nim można było zauważyć dziwny żółty osad. Z tego miejsca sączyła się jakaś ciemna substancja, która jednak mieszała się z wodą i traciła swoja barwę kilka centymetrów dalej.

– To wydaje się niemożliwe, a jednak dowody są niepodważalne. Do diabła, na dnie tego jeziora spoczywa wrak UFO(-.) – powiedział Jacek Klak(+,) główny przewodniczący ekipy badawczej do zgromadzonych na konferencji.

Trwały dyskusje(+,) jak najlepiej zabrać się do badań, do których wszyscy się palili.

W oddalonym o sześćdziesiąt siedem kilometrów Krakowie przygotowywano miejsce i formowano zespół ludzi, którzy mieli pracować nad wrakiem UFO i ewentualnie nad tym(+,) co może znajdować się w środku.

“co mogło” zdaje się lepiej pasować do przeszłego czasu w opowiadaniu

Wśród tych naukowców byli nie tylko Polacy, co prawda decyzja należała do tego, kto znalazł statek, ale na świecie żyło masę wybitnych ludzi z kwalifikacjami dużo wyższymi, niż ci co byli pod ręką.

trochę niezręcznie brzmi to zdanie – może wygodniej byłoby je rozbić? 

Był długi na czterdzieści metrów,

tu chyba miała być kropka ;)

Jak się potem okazało(+,) służyła za zbiornik paliwa.

W całym statku obcych, znajdowały się jedynie jedne drzwi(-.), umiejscowione po lewej stronie w drugim, największym segmencie. Nie było stu procent pewności, że właśnie to są, drzwi ale wszystko na to wskazywało.

a przecinek w drugim zdaniu zamiast za “drzwi” wskoczył przed nie ;)

– Chyba udało mi się przebić do wnętrza. – oOdłożył swój laser i przybliżył twarz do miejsca, które ciął.

Spawacze wiedzieli(+,) jak grubą warstwę muszą przeciąć.

kolejni byli John(+,) młody inżynier z USA,

Przy pomocy stalowej liny, której jeden koniec przyspawano do wyciętego kawałka drzwi(+,) a drugi przymocowano do ciężarówki(+,) odgięto metal i wejście do środka stało otworem.

Stały tu też inne meble, które tylko czekały(+,)by odkryć ich zawartość.

Tak jak podejrzewano statek(+,) składał się z czterech pomieszczeń.

Nieprzyjemny zapach, który wszyscy trzej odczuwali(+,) miał źródło właśnie tam.

Po przekroczeniu progu Wiesław ujrzał w sumie w większości to(+,) czego się tu spodziewał.

Jednak tym(+,) co najbardziej go poruszyło i wywołało niemały szok(+,) był martwy obcy, leżący na podłodze przed pulpitem. Obok stał fotel(+,) z którego musiał spaść.

NiIm dłużej się przyglądał(+,) tym więcej zauważał różnic między owym osobnikiem a człowiekiem.

Ręce miał w takiej pozycji(+,) jakby opadając z fotela(+,) już nie żył.

Gdy wzięto się za przeniesienie ciała pozaziemskiej istoty do laboratorium(+,) okazało się(+, że) jest on „workiem” pełnym robali. Oczywiście były to nieznane gatunki(+,) z czego niezwykle radowali się biolodzy.

– Mamo(+,) boli mnie trochę głowa i jest mi gorąco.

Marysia dotknęła jej czoła i gdy odczuła, że jest zbyt ciepłe(+,) powiedziała:

– Mamo(+,) tak bardzo źle się czuję – powiedziała dziewczynka bardzo zmienionym głosem.

Dojeżdżając do celu(+,) zrozumieli, że nie tylko ich dotknęło to niezwykłe nieszczęście. Na sporym parkingu przed budynkiem szpitala(-,) nie było ani jednego miejsca, gdzie można by zaparkować.

Stanęli więc na poboczu(+,) nie przejmując się(+,) czy jest tu zakaz postoju. Aneta(+,) ciągle powtarzając:

Gdy chwilę potem byli już w środku(+,) Aneta przestała mówić(+,) a jej ciało zwiotczało.

W dokumentach pisało, że zgwałcili oni mieszkające w mieście kobiety, które potem wydały na świat skrzyżowane potomstwo.

“pisano” bądź “było napisane”

Następnie odlecieli(+,) by już nigdy nie powrócić.

Następne miesiące badań(-,) przyniosły odpowiedzi na inne pytania, które wielu sobie zadawało.

W ludzi wstąpiła nadzieja, że uda się zbudować statek kosmiczny(+,) korzystając z techniki obcych, który pozwoli na podbój kosmosu.

Pozdrawiam! ;))

Aż ciężko uwierzyć, że tak szybko stworzyłaś tę historię. Jest nastrojowa, oniryczna i ładnie zbudowana – podoba mi się motyw rozpoczynania kolejnych przebudzeń w podobny sposób. Tekst piosenki wpleciony w treść opowiadania dodatkowo nadaje całości tajemniczy klimat. 

Chapeau bas! ;))

Przeczytanie obu tekstów jest jeszcze smutniejsze niż mogłam przypuszczać… Bardzo mi przykro, ale tak jak pięknie napisała Ambush “sierściuchy dają nam ogromnie dużo”. Dobrze jest pamiętać przede wszystkim o tym. 

Hej, strasznie wciągająca historia, którą przeczytałam jednym tchem. Świetny pomysł i bardzo dobre wykonanie. No i zakończenie naprawdę zaskakujące. Przez większość tekstu myślałam, że mężczyzna po prostu nagle wróci do ciała dziecka ze strychu, a tu taka niespodzianka ;) 

W każdym razie, naprawdę ładnie zbudowany klimat dawnych lat. Jak na tak krótki tekst fajnie pokazana została też przemiana bohatera – szkoda, że jego pieczołowicie układana przyszłość tak szybko się posypała. Pozdrawiam ;)) 

 

Muszę przyznać, że historia naprawdę wciągająca. Początkowo się gubiłam i chwilę trwało, zanim zrozumiałam, kto jest bohaterem danego fragmentu, ale gdy złapałam już rytm, nie mogłam się doczekać końca. Trochę żałuję, że nie dowiedzieliśmy się, co w takim wypadku stało się z Mąkowskim. Niemniej jednak opowiadanie oryginalne i ciekawe. A gdyby poprawić wymienione wyżej błędy, byłoby naprawdę świetne ;)) Pozdrawiam!

Hej, hej, dawidiq150, dziękuję bardzo ;) Nie zamierzam rezygnować, choć czasem zdarzają się dłuższe przerwy. Mam nadzieję, że dalszy ciąg tej historii też Ci się spodoba. Pozdrawiam! ;)) 

Ambush, dziękuję za komentarze ;)) Poprawiłam trochę początek, mam nadzieję, że teraz brzmi lepiej. Co do Apolla – tym straszniejszy jest fakt, że udało się go porwać. Żadne z bohaterów tak naprawdę nie zna potęgi swoich wrogów ;)

Ambush, cieszę się, że tu zaglądasz ;) Wątki typowo związane z mitologią miały wprowadzić odpowiedni klimat. Chciałam, żeby to była nowa historia, ale bez porzucania boskiego charakteru, jaki mają bohaterowie. Wydawało mi się, że nawiązywanie do tego, co było, lepiej osadza ich w odpowiednich realiach. 

Mariner79, dzięki za opinię ;) Chciałam trochę odświeżyć spojrzenie na bogów i stworzyć przy ich pomocy zupełnie nową historię, stąd też drobne różnice. Pozdrawiam! 

Marinerze w życiu nie byłam w takim programie, bo nie wiedziałam nawet o jego istnieniu. Oczywiście, nie musisz stosować się do moich poprawek, ale prosiłeś o pomoc z formowaniem zdań i interpunkcją, wiec spróbowałam pomóc. Szkoda, że nic z tego Ci się nie przydało.

Pozdrawiam

Przykro mi to powiedzieć, ale kwestie techniczne sprawiły, że zupełnie nie wiem, o czym było to opowiadanie. Nie jestem w tej kwestii żadnym specem, jednak odnoszę wrażenie, że czasem wrzucasz znaki interpunkcyjne na oślep. Dziwnie dzielą zdania i sprawiają, że ciężko zrozumieć ich sens. Wypisałam wszystkie przecinki i kropki, które wydają mi się zbędne lub źle rozmieszczone. Mam też parę uwag do samych zdań, ot tak, jako czytelnik. 

Spakowane skrzynie, wypełnione po brzegi towarem, zostawały krok po kroku wnoszone, do wielkiej, drewnianej stodoły.

Ten przecinek po “wnoszone” zbędny.

Popołudniowe niebo było całkowicie zachmurzone, a zapowiadało się na spore opady, wieczornego deszczu.

Przecinek przed “wieczornego” niepotrzebny, a i reszta zdania trochę zgrzyta. Spróbowałabym je złożyć na nowo.

Pomocnicy gospodarza, wynajęci do pilnowania całego majątku, wyciągali mieszki, wypełnione srebrnymi monetami, opłacając zaległe rachunki.

Możesz wyrzucić przecinek po “mieszki”.

Przywiezione zapasy warzyw, przyprawy czy specjalnie zabezpieczone kufle, miały nie tylko starczyć na cały, przyszły rok, lecz uatrakcyjniać oferowany jadłospis.

Zdaje się, że i przecinek po “kufle”, i ten po “cały” do wyrzucenia.

Przyglądający się pracy niewolników kupcy, będąc całkiem zadowoleni(,) z osiągniętych wyników, słuchali toczące się(,) dyskusje właściciela gospody, w której okiennice, zasłonięte czerwonymi firankami, migotały od zapalonych świec.

Przecinki w nawiasach niepotrzebne.

Nie tracąc więcej czasu, odjechali we własną stronę, kierując się do opustoszałej stolicy.

Bardzo dziwnie to brzmi.

Krzyki pijanych i rozbrojonych krasnoludów, przeszkadzały odpoczywającym nekromantom, przy najbardziej oddalonych, od zbierających się wewnątrz gości.

Chyba nie łapię, o co chodzi w tym zdaniu. Tak czy siak, przecinek po krasnoludach jest na pewno niepotrzebny.

Zdenerwowany właściciel, wchodząc do kuchni, założył dosyć białe okrycie, a następnie wypowiedział kilka słów(,) wprost do dwóch kobiet(,) przygotowujących wielki, wieczorny posiłek.

Znów te w nawiasach do wyrzucenia.

– Znałyście tę parę, przemokniętych czarodziejów? Alicja opowiedziała, o spotykających się co roku nekromantach.

Oba przecinki niepotrzebne.

Widzę, że fragment o pomocach kuchennych już wyżej wspomniany, więc go sobie daruję ;)

Pijani do reszty wojowie(,) wspominali bitewne chwile, milknąc na moment, przy wyczerpującym się zapasie grosza(,) albo taniego i mocnego piwa.

Nawiasy do wywalenia, ale zastanawiam się nad stylistyką tego zdania. Czy to wtrącenie jest potrzebne? Nie lepiej wyrzucić je na koniec zdania?

Pochodzili głównie(,) z zakonu stworzyciela, gdyż czcili naturę(,) bądź zwyczajnie(,) używali potężne czary(,) poprawiające kontakt ze zniszczonym światem.

Raczej “używali potężnych czarów poprawiających”. 

Zmęczona natura, jesienne deszcze(,) musiały do reszty(,) przemoczyć ich długie okrycia – leniwy sposób bycia, brak znajomości ruin miast – doprowadzały ich do szału.

Pierwszy przecinek zastąpiłabym spójnikiem, a poza tym zastanowiłabym się jeszcze raz nad treścią zdania. Chyba umyka mi jego sens.

Całkowicie zdesperowany Piotr(,) nie zdawał sobie sprawy, kto z jego dawnych przeciwników – miał na myśli, starszych kucharzy – dowiedział się o istnieniu(,) jego oddalonego od resztek zniszczonej cywilizacji(,) gospody pod Jeleniem.

Jeśli “gospody” to “oddalonej”. 

– Szybko do gotowania… kobiety, przybyła starszyzna magów! – wykrzyknął(‚) ze zdumieniem kucharz(+.) – Jeśli nie będzie porządnego jadła, w tym wina, dobrego piwa, innych atrakcji, zostaniemy na ostatnim miejscu(,) w ich rankingu.

Po krótkiej rozmowie ze służbą, starszyzna rozsiadła się wygodnie na ławach, nie zwracając uwagę(,) na bawiących się gości. Nekromanta wstał od stołu, płacąc za zjedzone potrawy, a następnie wolnym krokiem(,) podszedł do siedzących czarodziejów.

“nie zwracając uwagi”

– Niestety, tym razem każdy z nas(,) odchodzi we własną stronę. 

– Być może(.) – odpowiedział czarodziej.

Wychodzący poza gospodę – siedzący wcześniej, zebrani ludzie – założyli czarne okrycia, a siadając do powozu, odjechali w kierunku własnej świątyni.

Zbyt zamotałeś się w tym zdaniu. Można je uprościć, a nawet rozłożyć na dwa osobne. 

Zdesperowany gospodarz(,) niespodziewanie podążył wprost za nimi, a otwierając masywne drzwi, wyszedł na padający deszcz.

Druga część zdania zgrzyta. Może “Zdesperowany gospodarz niespodziewanie otworzył masywne drzwi i wyszedł na deszcz, podążając za nimi”? Oczywiste, że jak deszcz to “padający”.

Jeszcze przez drobną chwilę(,) obserwował jadących(,) w oddali nekromantów i rozważając swoją sytuację, rychło udał się(,) w stronę odjeżdżających.

Nikt więcej(,) z zebranych gości(,) nie zdawał sobie sprawy, dlaczego właściciel tego miejsca(,) – kucharz oraz kupiec(,) o imieniu Piotr – przenigdy(,) nie wrócił do gospody pod Jeleniem.

“Nikt więcej z zebranych gości” brzmi dość dziwnie, zwłaszcza że Piotr nie był nawet gościem. Może “żaden z zebranych gości”?

 

Przed dalszym pisaniem polecam przeczytać jakiś poradnik wyjaśniający zasady interpunkcji. A poza tym dużo czytać i ćwiczyć, bo tylko w ten sposób można to jakoś spamiętać ;) Życzę powodzenia!

Muszę przyznać, że mi się podobało. Choć dziwnie tak mówić o tekście opisującym naprawdę szarą stronę życia. Nastrój dość depresyjny, ale masz ciekawy pomysł i dobrze go prowadzisz do samego końca. ;))

Alicello, dziękuję za wszystkie wyłapane potknięcia, już je poprawiam. Z tą łanią to starałam się uważać, a i tak z przyzwyczajenia w końcu pomieszałam, masz całkowitą rację. ;) No i cieszę się, że scena przypadła Ci do gustu. Pozdrawiam! ;))

Szkoda, że tekst tak krótki, bo pomysł ma potencjał. Brakuje mi rozwinięcia niektórych wątków – jak Adam włamał się do archiwum czy skąd Dex potrafił usuwać pamięć? Nieco odbiera to frajdę z czytania, choć piszesz przyjemnie. Podoba mi się zaskakujące podsumowanie.

Pozdrawiam! ;))

Palaio przyznaję, że masz rację z tą statycznością. Po czasie zrozumiałam, że zamiast dodawać ten krótki fragment, mogłam dopisać od razu ciąg dalszy, ale nie chciałam już mieszać. Na pewno spróbuję uatrakcyjnić kolejne części, żeby nikt nie pousypiał z nudów.

Dzięki! ;)

Palaio, dziękuję za wszystkie uwagi. Fajnie wiedzieć, że ktoś tak wnikliwie czyta moje teksty ;) 

(Jakieś wspomnienie z dzieciństwa, coś, co pozwoli czytelnikowi utożsamić się z bohaterami.)

Obawiałam się, że postaci straciłyby trochę swojej “boskości” i stałyby zbyt ludzkie. Jasne, chcę pokazać ich z innej perspektywy niż ta, którą znamy z mitologii, ale próbowałam na początku podkreślić ich “inność”. Może za bardzo w to poszłam. No i popracuję nad tym, żeby nie usypiać całkowicie akcji, nawet w tego rodzaju fragmentach ;) 

Przyjemne opowiadanie. Piszesz ciekawie i dobrze się to czytało. W paru miejscach wpadły mi w oczy powtórzenia, pogubione znaki czy niepotrzebne zaimki, ale ogółem jest naprawdę w porządku ;)

Przybyli tutaj w poszukiwaniu pewnej wioski, na której prawdopodobnie ciąży klątwa. Kupiec, od którego się o tym dowiedzieli, wspomniał też o oryginalnym sukulencie rosnącym wyłącznie tutaj, na tej pustyni.

Jak okiem sięgnąć, przed nimi była tylko spalona ziemia. Dziewczyna była pewna, że wreszcie zawrócą, bo nie dotarli do żadnej wioski.

Skąpany w tej czerwieni, wódz przypominał Hanie diabła.

zbędny przecinek

 – Znam się na białej magii, wodzu(+.) – Zethar teatralnie się skłonił.

Ala – tak przedstawiła się żona wodza – polubiła Hanę za jej sympatyczny uśmiech i szczere chęci do pomocy. Była jednak trochę speszona w jej towarzystwie.

Kaszlając(+,) opluł się zieloną śliną.

– Miałbym spokój, ale musieliście się zjawić! – Wwymierzyła w Zethara oskarżycielski palec.

 Zaczęła trzeć kwiat mydłem. Szorowała go tak długo, aż zaczęła piec zaczerwieniona skóra. Polała wodą.

Obawiała się jego reakcji na tatuaż. Każdy jej błąd traktował surowo i długo musiała się starać o jego przychylność, gdy zdarzyło jej się w czymś pomylić. Dodatkowo martwiła się o samą siebie i skutki tego, co wyrosło jej na ręce.

Starałam się, żeby nie dublować niepotrzebnie poprawek wskazanych przez Alicellę. 

Otwarte zakończenie pozwoliłoby napisać jeszcze wiele przygód tej dwójki. Na pewno chętnie bym do nich zajrzała ;))

Czytałam i, choć tekst był zgrabnie napisany, zastanawiałam się, dokąd to prowadzi. Obawiałam się, że nie znajdę w nim sensu. A jednak zakończenie mnie zaskoczyło. Praca Miszaela przypominała raczej Syzyfa, a mimo to sprawiała, że miał chociaż w życiu cel. 

Czasem ciężko było mi się odnaleźć w rzeczywistości kolejnych fragmentów, ale po kilku zdaniach trafiałam już na właściwie tory. Ciekawy ten pomysł z mówieniem do konia ;))

Podsumowując, opowiadanie wyszło Ci naprawdę dobrze. Składania nawet do refleksji, więc jak dla mnie na plus ;)

Hej, Palaio ;) 

Dziękuję za uwagi, wprowadziłam poprawki i mam nadzieję, że teraz wygląda to lepiej. Ten fragment wpadł mi do głowy spontanicznie i chyba sama nie wiedziałam jeszcze wtedy, dokąd dokładnie poprowadzi. Dopiero później znalazłam dla niego kierunek, więc liczę, że kolejne części będą zadowalające ;)

Co rozumiesz przez łamanie pradawnych mocy?

Chodziło o to, że dawniej bogowie nie mieli sobie równych. Natomiast nowi wrogowie posiedli moce mogące ich zniszczyć, więc poniekąd je “przełamali”. Zdawało mi się, że to dobre określenie, ale być może źle to ujęłam. 

Cześć ;) Muszę przyznać, że opowiadanie faktycznie długie i zwykle zniechęca mnie to do czytania, ale tym razem coś mnie tknęło i całe szczęście! Tekst bardzo dobry, zgadzam się z Krokusem – to zdecydowanie materiał na dłuższą opowieść. Zgrabnie stworzone postaci, bardzo dobrze budowane napięcie i wartka akcja. W kilku momentach nawet się zaśmiałam ;)) 

Wyłapałam tylko kilka baboli:

Klapę zdobił emblemat KAD-u – wyszyty czarną nicą jastrząb na czerwonym tle.

– Nie ma sińców na szyi ani krwi w płucach – powiedział Darius – z raportów wynika, że ofiary nie walczyła o życie, a duszenie trochę trwa.

– To chyba oczywiste, budynek ma niechlubną historię – stwierdziła Darius – nikt w KAD-zie nie chce pamiętać, że jeszcze pół wieku temu do wyciągania zeznać stosowano tortury.

Dziękujmy – powiedział Darius i ruszył do wyjścia.

To tego wspaniałego lokalu. – Oliver wskazał na karczmę noszącą dumną nazwę: Perła Odmętów.

Detektywi weszli do niewielkiego pomieszczenie, gdzie przy stole siedział antykwariusz z głową opartą o blat.

Kapitan chodził po bocznej alejce w tę i z powrotem (+,) od czasu do czasu mamrocząc coś do siebie.

Skup się na obserwacji, zamiast uwodzić każda napotkaną pannę.

Król wbił mordercze spojrzenie w Olivera, ale milczał, co był do niego kompletnie niepodobne.

– Co tu się (+,) do cholery (+,) stało?

– I całe szczęści, bo ty jesteś tak samo szurnięty jak matka.

Przez ostatnie kilka dni Edwin pracował prawie bez przerwy, w przeciwieństwie do Olivera, który zachowywał się (+,)  jakby, śmierć ojca w ogóle go nie obchodziła.

Przecinek po “jakby” zbędny ;)

– Pani detektyw! – zawołał Darius podekscytowany i objaśniła Inaro znalezisko.

– Wyjechał… i powiedział, że na zawsze… Kazał to pani przekazać(+.) – Służąca podała detektyw zapieczętowaną kopertę.

– To ruiny twierdzy Akral – powiedziała Kornel.

Ogólnie jednak wyszło świetnie. Pozdrawiam! ;))

Tekst zaczęłam czytać ciekawa, co to za krokodylowe oczy. Potem wciągnął mnie oniryczny klimat – koniecznie chciałam wiedzieć, do czego to prowadzi. I chyba dopiero przy fragmencie o przekraczaniu pewnych granic zrozumiałam cały sens. Momentami ciężko było mi przebrnąć przez naszpikowane metaforami i opisami fragmenty, ale nie można Ci odmówić konsekwencji w kwestii budowania klimatu.

Specem nie jestem, ale gramatycznie wydawało mi się w porządku. Zastanowiły mnie tylko te wypowiedzi:

– Jak długo jeszcze? – dawno nieużywany głos.

Ale co ten dawno nieużywany głos? Zabrakło czasownika. Podobnie jest w przykładzie niżej:

– Spiesz się, spiesz – głos. Jego? Kogo?

Jeśli tak miało być to czy “głos” nie powinien być z wielkiej? 

 

W każdym razie, tekst interesujący. Niekończąca się pustynia i dziwne rozmowy przywiodły mi nawet na myśl “Małego Księcia”. Pozdrawiam ;))

Hej, muszę przyznać, że przyjemne opowiadanie. Akcji nie ma wiele, ale dzięki temu łatwiej odnaleźć się w nowym świecie i poznać postaci. Technicznie też jest dobrze, więc opowiadanie zdecydowanie na plus. Na pewno zajrzę też do kolejnych tekstów z tego uniwersum ;)

Tutaj tylko zauważyłam drobną literówkę:

Do życia – stanowiła jego esencją w każdym znaczeniu tego słowa.

Pozdrawiam! ;))

dawidiq150 uwielbiam mitologię i czytam ją dla przyjemności, więc pomysły same się nasuwają ;) Co do wyszukiwania błędów – jeśli coś robię źle to chętnie się dowiem i poprawię. Pozdrawiam! ;)

Cześć, bruce ;) Na początku zastanawiałam się, dokąd to wszystko prowadzi, a tu takie miłe zaskoczenie! Zabawny szort, zdecydowanie mogłabym polubić taką wersję Zeusa. :)

Świetnie zbudowany nastrój i ładnie domknięta historia :) Podoba mi się to, jak podzieliłaś tekst, dzięki temu bardzo dobrze się go czytało, mimo sporej długości. Nie miałam jeszcze okazji przeczytać innych opowiadać z Twojego uniwersum, ale po takiej próbce z przyjemnością po nie sięgnę. Pozdrawiam! ;)

Hej ;) Przeczytałam i muszę przyznać, że nie było “topornie”, jak zapowiadałaś. Właściwie to tekst mi się spodobał. Pierwszy fragment szedł mi ciężko – męczył mnie nieco ten fanatyczny nastrój, ale później zrozumiałam, że był niezbędny do podkreślenia klimatu świątyni i społeczności mnichów. Także naprawdę fajny początek, czekam na więcej.

Wpadło mi w oczy też kilka drobiazgów, które można by poprawić:

Mistrz, który jako jedyny nie dawał się porwać Źródłu (+,) czekał, aż uczniowie dojdą do siebie.

– Sen powiedział mi, że to musisz być ty. – Podniósł się z trudem i szepnął (+:) – Niech to zostanie tylko między nami.

Dlatego, zgodnie z tradycją, co roku odbywało się święto Wielkiego Snu, w czasie którego ci, którzy wysłużyli dziesięciolecie, mogli odejść.

Trochę to zgrzyta

Niestety, z nikim nie udało jej się nawiązać bliskiej relacji. Mnisi rozmawiali z nią chętnie, rzadko okazywali znużenie jej zabiegami, lecz nie udało jej się wzbudzić w nich szczerego zainteresowania.

– Wszystko zaczęło się na polanie usianej kwiatami. – Zapach (+.) – przymknęła oczy i uśmiechnęła się lekko.

Dziwnie zbudowana ta wypowiedź. Poza tym “przymknęła” powinno być z dużej ;)

Zagłębiając się w nią (+,) weszłam w zupełną ciemność.

– Tak często, jak często potrzeba nowego Mistrza – odparł ze śmiechem. Widząc jej zszokowaną twarz, zaśmiał się znowu (+.)

Tym razem udało się wprost do niej.

Pewnie miało być “”udała” ;)

– Już nie chcę! – zaprotestowała – nigdy tak naprawdę nie chciałam!

Poczuła, że Źródło ją odpycha.

– Nie! – krzyknęła – Nie zostawiaj mnie!

Raz wypowiedź kontynuujesz z małej, raz z wielkiej litery.

Joyce! Chcę cię pożegnać (+.)Mistrz zbliżył się do niej sprężystym krokiem, ale na widok jej zapuchniętych oczu przystanął, zakłopotany.

Kiedy dotarli na miejsce, nakazał zdziwionemu strażnikowi jej otwarcie (+.)

Błagam, nie chcę odchodzić (+.)Padła przed nim na kolana. – To wszystko moja wina, sama to na siebie sprowadziłam… – Szloch wstrząsał jej ciałem.

W sprawie pisania dialogów mogę polecić poradnik , który sama kiedyś otrzymałam od jednego z użytkowników: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112 

 

Tekst w pierwszym momencie podsunął mi na myśl pojedyncze kartki z pamiętnika, ale po Twoim komentarzu zrozumiałam to lepiej. Naprawdę fajnie stworzyłeś klimat historyjki opowiadanej przez głównego bohatera. Motyw przeklętego dziecka subtelnie wpleciony w tekst, dzięki czemu nie zepsuł jego dowcipnego charakteru, a wręcz go ubarwił.

Na szczęście, gdy wyjechaliśmy z miasta (+,) w pociągu było jeszcze więcej ludzi.

Chyba zacząłem bełkotać, bądź zdradziłem inne oznaki upojenia…

A tu akurat przecinek zbędny.

Edmundzie, chętnie zagłębię się w ten temat :) Człowiek uczy się całe życie. A co do opisów – tak jak mówiłam, to moje osobiste odczucie, każdy ma swój gust ;) Tekst został zgrabnie napisany, więc na pewno chętnie przeczytam też Twoje następne opowiadania.

Chyba zabrakło mi trochę tego mrocznego klimatu, którego spodziewamy się po horrorach. Sam pomysł był dobry, wystarczyłoby nieco podkolorować historię ;) Tutaj mamy po prostu pocałunek, a potem nagle truchło. Może to tylko moje osobiste odczucie, ale nie zadziałało na wyobraźnię. Zastanawia mnie też, czemu wakacje dobiegały końca, skoro akcja dzieje się w czerwcu? To nieścisłość czy coś mi umyka? Pozdrawiam!

Zgrabnie napisany szort. Zdecydowanie wolę dłuższe historie, ale obiektywnie rzecz biorąc, wyszło Ci to dobrze. Postaci są nieźle zbudowane jak na tak krótki tekst, choć faktycznie miło byłoby wiedzieć o nich nieco więcej. Chciałoby się poznać historię ojca i powody, dla których zginął. No i, gdzie młodzieniec nauczył się walczyć? :) 

Na koniec miałam mieszane odczucia. Nawiązując do tytułu – wysiłek był teoretycznie wart swojej ceny, bo bohater poczuł ulgę. Mimo wszystko to dość tragiczne zakończenie. Doceniam jednak jego szczerość: nie wszystko zawsze kończy się dobrze. To chyba dobre podsumowanie. 

Zgadzam się z przedmówcami – większa konsekwencja w stylistyce pozytywnie wpłynęłaby na klimat opowiadania. Fajnie byłoby podkreślić ten słowiański charakter, bo dodaje historii pewnego uroku. A jeśli chodzi o rymujące wypowiedzi: podoba mi się pomysł, żeby jedna z postaci tak właśnie mówiła. Może początkowo to trochę dziwi, ale po chwili dałoby się przyzwyczaić i stałoby się dobrym znakiem rozpoznawczym. Ogólnie rzecz biorąc, opowiadanie ma potencjał i z chęcią dowiem się, dokąd je poprowadzisz :) 

Miałaś ciekawy pomysł i przedstawiłaś go naprawdę dobrze :) Chociaż wizja takiej przyszłości raczej mnie nie pociąga, miałam przyjemność z czytania, głównie ze względu na Twój lekki styl. Oby tak dalej ;)

I nie byłabym sobą, gdybym nie znalazła kilku połkniętych przecinków :)

oznajmił Odd widząc bladego jak ściana Viggo Cienia.

Zniknie tylko to co jest tutaj.

Bawił się chwilę zmieniając trajektorię meteorytów

Prawdziwy Viggo wyszedł z domu trzaskając drzwiami i ruszył plastikową ścieżką.

Ja się nie mogę doczekać kiedy w końcu polecę w kosmos.

Zbliżył się do niego i zapytał czy może wysłać wspomnienie na GAV.

miałem problem z nadaniem wiadomości tekstowej więc korzystam z tego sprzętu

W każdym razie trzymaj się tato.

W tym samym momencie, w którym chłopak wyraził zgodę na dostęp do swojej pamięci nocne niebo stało się zupełnie białe.

System przesłał mi właśnie informację, że to co widzieliśmy na końcu było uderzeniem asteroidy.

po czym korzystając ze sztucznej grawitacji przeszedł do sali głównej.

Odd podszedł do każdego z osobna by sprawdzić funkcje życiowe. 

Robot zastanawiał się co się stało kiedy jego wzrok padł na okno skierowane w kierunku Ziemi.

Nie było już Ziemi jaką znano dotąd.

do której tak uparcie próbowało dotrzeć Pokolenie Kosmosu istniały tylko dwie drogi ucieczki.

Tu przecinek zamiast przed “to” pasuje bardziej przed “kiedy”:

skoro śmierć, to moment kiedy przestajesz cokolwiek czuć i przeżywać emocje

Tu, o ile się nie mylę, po “Tak” powinna pojawić się kropka:

– Tak – Odd splótł swoje długie ręce.

A tu wkradła się literówka z “e” zamiast “ę”:

– Czyli co? Ja praktycznie nie istnieje?

Pozdrawiam! :)

Hej, całkiem wciągająca historia. Ciekawie poprowadzona narracja i zaskakujący koniec :) Brawo.

Poniżej zapisałam kilka rzeczy, które rzuciły mi się w oczy podczas czytania. 

 Dane klientowi słowo cenił bardziej niż pieniądze, a on zawsze dotrzymywał słowa

Filip nie wiedział co one mogą oznaczać 

brakuje przecinka przed “co”

w kilku kolejnych też gdzieś uciekły :)

Uchyliwszy powieki ujrzał biały pokój

Filip przerwał jej marszcząc brwi ze zdziwienia.

Jedynie co pamiętał to niezły odlot w łazience.

Kobieta wprowadziła wózek inwalidzki, na którym siedział Filip do dziwnego pojazdu, który widział po raz pierwszy

Zresztą nie wiedział co odpowiedzieć.

jeszcze jeden przecinek :)

Dla niego, wszystko wydawało się takie obce

a tu wydaje mi się zbyteczny

Nie chciałam cię budzić kochanie

i ostatni przecinek :)

 

LanaVallen naprawdę dziękuję za tamtą radę, sama widzę, że w trzecioosobowej narracji wygląda to dużo lepiej :) Już poprawiam błędy i mam nadzieję, że ciąg dalszy nie zawiedzie. Dzięki! ;)

krar85 dzięki za przeczytanie :) W tej historii nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. To prawda, że część druga nie jest za bardzo dynamiczna, ale wydaje mi się, że spokojniejsze momenty też są czasem potrzebne :) Pozdrawiam! 

krar85 nie nawiązuję do żadnego mitu :) To tylko inspiracja stworzonym w nich światem, który wydaje mi się naprawdę fascynujący. Mam nadzieję, że ciąg dalszy będzie dla Ciebie równie ciekawy. :)

Czy tylko mi przyszły tu skojarzenia do “Death Note”? Co do samego tekstu to zgadzam się z przedmówcami, że został dobrze napisany i łatwo się go czyta. Pozdrawiam! :)

Zgadzam się, że brakuje mi w opowiadaniu jakiegoś podsumowania lub wyjaśnienia, ale sam tekst ciekawy. Mógłby być fragmentem dłuższej historii. Zwłaszcza podoba mi się nagły zwrot akcji pod koniec :)

LanaVallen dziękuję bardzo :) Rozważę tę narrację, a nad boskością z pewnością popracuję. Mam nadzieję, że ciąg dalszy wypadnie bardziej klimatycznie. 

W takim razie dużo zdrowia! I żeby historie jak Twoja pozostały tylko w wyobraźni ;)

Niezbyt optymistyczna wizja, ale historia naprawdę mnie wciągnęła. Podoba mi się stopniowanie informacji przez zestawienie kilku scen. No i zaskakujące zakończenie na plus. Czekam na inne teksty :) 

silvan sama nie jestem jakoś szczególnie doświadczona, dlatego każda rada jest dla mnie cenna. A to, co piszesz faktycznie brzmi sensownie tyle, że wcześniej nie przyszło mi do głowy :) 

silvan dziękuję bardzo za wszystkie uwagi. Doskonale rozumiem, o co chodzi Ci z głębią. Zależało mi na pokazaniu słabości bogów w obliczu nowego zagrożenia, ale może faktycznie poszłam za bardzo w ludzką stronę. Popracuję nad tym :)

Ciekawy tekst. Z chęcią dowiedziałabym się, co dalej z aniołem i jego skrzydłami. Opis okaleczania wywołuje we mnie obrzydzenie, więc muszę przyznać, że dobrze Ci wyszło :)

Sama nie wiem, czy bardziej bawił mnie tekst, czy komentarze :) Twoja wyobraźnia i styl pisania robią wrażenie, czekam na więcej!

Zgadzam się z przedmówczynią, że tekst jest dość zagmatwany, ale podoba mi się to, jak sugeruje pewne rzeczy bez mówienia wszystkiego wprost. Da się dostrzec pewne powiązania, które sprawiają, że historia intryguje, choć żałuję, że jest tak krótka. Piszesz przyjemnie i dobrze się to czyta, a ewentualne błędy w niczym tu nie przeszkadzały. 

Wow.

Naprawdę wciągająca historia, świetnie stworzony klimat i ciekawy styl. Jasne, nie uchroniłeś się przed niektórymi błędami, ale jestem zbyt zielona, żeby Ci je wypominać. 

Tymczasem gratuluję talentu i mam nadzieję, że stworzysz ciąg dalszy. Chętnie przeczytam!

Zarzucono mi, że nie odpowiadam na komentarze, więc postanowiłam się odezwać.

Uwag na temat błędów (gramatycznych i wszelkich innych) nie komentuję, ponieważ przyjmuję je do wiadomości, jestem za nie wdzięczna i staram się (podkreślam – staram) stosować w następnych tekstach. Dlaczego nie poprawiam starych opowiadań? Bo dla mnie to tylko ćwiczenia, po napisaniu – przeszłość i służą mi wyłącznie do tego, żeby inni (w tym przypadku Wy) pomogli mi w doskonaleniu umiejętności. Czytam każdy komentarz i sprawdzam błędy, które wskazujecie, weszłam także w link na temat dialogów (swoją drogą, faktycznie, nie miałam pojęcia o takowych zasadach, dzięki ;)), a potem porzucam stary tekst, bo nie jest dla mnie czymś szczególnie ważnym. 

Co do pisania własnego, bardziej złożonego tekstu – piszę taki, ale w zaciszu własnego komputera, z dala od Internetu, ponieważ nie jest to coś, czym (przynajmniej na ten moment) chciałabym się dzielić. Stąd też fanfiki i szorty – żeby (powtórzę się) ćwiczyć pisanie i nabyte umiejętności wykorzystywać w następnych tekstach oraz tym, którego póki co nie upubliczniam.

Także dzięki za wskazówki, przepraszam wszystkich, którzy nie cierpią fankików i życzę miłego popołudnia.

Błędy są, ale kto ich nie popełnia? ;) Sam tekst czytało się dobrze, zaciekawił mnie. 

Eryvan dzięki za przeczytanie i za… komplement? XD

AQQ dziękuję za wszystkie rady, z pewnością były przydatne :) 

Co do przecinków to zauważyłam tylko jeden brak:

Księżniczka, przekonana że wie

Poza tym nie skupiałam się na błędach, bo zbytnio wciągnęła mnie historia ;) Twój styl i sposób prowadzenia akcji jest całkiem ciekawy. Z ogromną przyjemnością poznałabym dalsze losy Ari i Ese, bo coś czuję, że mogłaby być z tego niezła opowieść ;) 

Bardzo ciekawe i skłaniające do refleksji – takie trochę “co autor miał na myśli?” ;) Podoba mi się styl i bezpośredniość, która sprawia, że scenka wydaje się jak najbardziej realistyczna.

Naprawdę ciekawe podejście do sprawy życia po życiu i w dodatku przedstawione w nieziemsko dobry sposób. Wręcz korci mnie, żeby dowiedzieć się, jak to wszystko potoczyło się dalej laugh 

Po takiej lekturze poranek staje się lepszy wink 

Nowa Fantastyka