Profil użytkownika


komentarze: 36, w dziale opowiadań: 34, opowiadania: 27

Ostatnie sto komentarzy

“Ders chcąc uratować rudowłosą przed niechybnym gwałtem złapał za wbity w ciało oręż i podszedł do dyszącego mężczyzny.”

 

No tak, ratować przed gwałtem po to, by samemu potem zgwałcić :D. 

 

No cóż autorze, jest dużo do poprawy, nie wiem nawet od czego zacząć. Może od poprawności – radzę przeczytać swój tekst parę razy lub poprosić kogoś by Ci wskazał błędy. Poza tym tekst jest bardzo dziwny – najpierw jakieś sny o orgiach, a potem sceny z Robinsona Crusoe. I co właściwie mamy wywnioskować z przedstawionych sytuacji? Wypadałoby dojść do jakiejś konkluzji, np., że “Seks przedmałżeński kończy się wygnaniem i jedzeniem ryb na surowo”. Albo zaznaczyć tekst jako fragment. 

 

Pozdrawiam!

No nie wiem czemu, ale zakończenie było zupełnie przewidywalne. Tylko myślałem, że jego przyjaciel zrzuci go z tego budynku albo coś. Rzeczywiście bez sensu, po co udawał jego sojusznika, skoro i tak chciał go zabić? 

 

Na początek pewnie może być, ale treści nie było za dużo. Jak opublikujesz więcej to przeczytam.

 

Pozdrawiam!

Szczerze powiedziawszy, opowiadanie nie trafiło do mnie jakoś szczególnie.

Podoba mi się styl, bardzo zgrabny i naturalny, dzięki czemu czytając tekst “płynie” się przez opowieść. Niestety sama historia mnie nie urzekła, nie czułem się też zaczarowany miejscowym baśniowym klimatem. Fragmenty ze “Smutkiem” i “Nadziejkiem” za bardzo pachniały mi pewnym słynnym brazylijskim pisarzem i filozofem. Ale fajnie, że napisałaś coś w luźniejszym klimacie!

 

Pozdrawiam!

Trochę sztampowo według mnie, sam fakt trytona-ratownika nie wydaje się być dobrym tematem na tak ograniczony limit. No cóż, mając 300 słów nie da się wiele wykombinować, ale wydaje mi się, że można było je lepiej wykorzystać. 

 

Pozdrawiam!

Świetne, mnie szczerze rozbawiło! A pomyśleć, że jeszcze parę chwil temu myślałem, że żadna grafomańska parodia mnie nie rozśmieszy…

 

Pozdrawiam!

Przeczytałem, spodziewając się jakichś strasznych rzeczy (popełniłem ten błąd, gdzie przeczytałem najpierw komentarze, a potem opowiadanie), a po lekturze to w sumie nie wiem co mam myśleć. Motyw z zamianą w muchę fajny, narracja bardzo dobra, historia okej. Temat nienawidzenia siebie raczej często spotykany, tak samo jak pisanie z perspektywy osoby chorej. 

 

Klimat na dłuższą metę męczący, tak jakby auto pewnego dnia siadł i pomyślał “MUSZĘ napisać coś smutnego dzisiaj!”. Przejawem tego według mnie jest motyw siostry – po prostu nie ma “realistycznej” przygnębiającej historii bez przemocy w rodzinie. Tak jakby temat pedofilii sam w sobie nie był na tyle przygnębiający. Ale rozumiem, że taki też mógł być zamysł autora(ki), by wszystko było czarno-czarne.

 

Pozdrawiam!

Przeczytałem, jak zastosujesz się do tych porad powyżej to na początek będzie OK. Zwróć zwłaszcza uwagę na spacje, źle edytowany tekst fatalnie się czyta. 

 

Poza tym odniosłem wrażenie, że główna bohaterka jest jakaś opóźniona w rozwoju –  śpi gdzie popadnie, nic nie wie co się wokół niej dzieje, wyskakuje do obcego człowieka z prośbą o oddanie drogocennego towaru… I to tygrysa…? Normalni ludzie tak się raczej nie zachowują :/. No ale może taki był zamysł właśnie. 

Co się dzieje zrozumiałem dopiero po przeczytaniu komentarza autora – szczerze powiedziawszy to nie mam pojęcia jak czytelnik miał to zinterpretować ( i zrozumieć ) w taki sposób. Może też nie czytałem na tyle uważnie po prostu :).

 

Oprócz tego to całkiem ciekawe opowiadanie, pozdrawiam!

Przeczytałem, co do kwestii technicznych – parę dialogów jest źle zapisanych, interpunkcja leży. Ponadto styl niemrawy, wiele zdań można by lepiej napisać. Np.:

 

“Arther szybko wyciągnął sztylet który miał przypięty do paska i ostrożnie popchnął drzwi i wszedł do środka. Wszystko wyglądało normalnie lecz chłopaka nadal nie mogło opuścić uczucie że ktoś jest w pomieszczeniu. Powoli skradał się w każdy zakamarek kryjówki ale nigdzie nikogo nie znalazł nie było ani mistrza ani nikogo kto wywoływał to dziwne uczucie”

 

W pierwszym  zdaniu zupełnie niepotrzebne powtórzenie spójnika.

W drugim – “Opuścić uczucie” to w tym kontekście bardzo dziwna formuła. “Wrażenie, że ktoś jest w pomieszczeniu” brzmi lepiej.

W trzecim – “nigdzie nikogo” to masło maślane. Tak samo jak powtórzenie “nikogo”. W ogóle zdanie jest trochę bez sensu, bo co wnosi do narracji? To, że bohater nie widzi nikogo możemy się już domyślić z drugiego zdania. I wizja mężczyzny skradającego się po “każdych zakamarkach” swojej kryjówki jest dosyć zabawna. Tak jakby spędził 15 minut szukając wyimaginowanego wroga, co i tak mu się nie udało. 

Można tak:

 

“Wyciągając sztylet przypięty do paska, Arther ostrożnie popchnął drzwi i ostrożnie wszedł do środka. Mimo iż wchodząc nie zauważył niczego nadzwyczajnego, nie opuszczało go wrażenie, że ktoś kryje się w cieniu. Przeszukał pokój w poszukiwaniu intruza, co ku jemu rozdrażnieniu, nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Coś chciało mu wmówić, że jest sam. ” 

 

Itd.

 

Co do historii to się nie wypowiem, bo było jej niewiele. Na razie idzie, że tak powiem, standardowo. 

Pozdrawiam!

 

Przeczytałem. Szczerze powiedziawszy historia uwiodła mnie mniej niż przedstawiona tutaj Pólnica. Jak na baśń mało baśniowo, jak na opowieść o karze zbyt infantylnie. I nie rozumiem w jaki sposób bohater w drugiej wersji zakończenia żałował za grzechy, tak źle mu było z nią w łóżku…? Przecież on go nienawidził. Może głębsza wiedza o tej istocie rzuci trochę światła na opowiadanie, niestety ja takowej nie posiadam. 

 

Niemniej przeczytałem bez zgrzytania zębów, pozdrawiam! 

@anonim

 

“Poprawiać”, to według mnie słowo którego nie powinno się używać podczas rozmowy o dobrze napisanych opowiadaniach. Brzmi to jakbyś miała “poprawiać” swoją autorską wizję. Przedstawiłaś co chciałaś, mi się nie spodobało zakończenie typu “właściwie to nie wiadomo co się stało, ale żyjemy”. Domyśliłem się, że dzieją się jakieś nadprzyrodzone rzeczy, ale nie wiadomo, czy to wizja kogoś kto umarł, czy jak mówiłaś, ktoś ich “przeniósł”.

Co kto lubi, niedopowiedzenia są okej, gdy w zasadzie nie pozbawiają historii “momentu jej definiującego”, który w praktyce nadaje cały jej sens – tutaj apokalipsy. Miała być, a jej nie było, zamiast tego są dwa księżyce, poza zmianą sklepienia nic się tak naprawdę nie wydarzyło.. Do czego zmierzam: opowiadanie według mnie nie ma spójnego zakończenia, struktura tekstu też nie sygnalizuje, że historia została w jakikolwiek zakończona, że scena przedstawiona na końcu ma taką moc, że wszystko już wyjaśnia. Taka deus ex machina: tak, bo tak. W bardziej “abstrakcyjnych dziełach” to by przeszło, ale tutaj narracja jest do bólu przyziemna. 

Oczywiście można wszystko rozpatrywać jako “szokujące zakończenie”, ale niestety nie jest takie szokujące – temat, motyw dosyć często poruszany. Sytuacja, gdzie bohater/ka jest ratowana z niemożliwych sytuacji (a w praktyce to się do tego sprowadza) jest stary jak świat. Już w Biblii takie wątki były na początku dziennym :).

Podsumowując: to co napisałem wyżej nie ma sensu, jeśli ten tekst jest częścią czegoś większego. Ale tego nie mogłem wiedzieć.

Pozdrawiam!

Szukałem tematu takiego jak ten.

 

Te tematy z 2015, z kilkoma tysiącami postów pod sobą, tego nie da się czytać na dłuższą metę :(. Brak powiadomień o np. wypowiedzi pod tematem też boli. 

 

Co dziwi, bo losowe fandomowe strony często mają lepsze strony dla społeczności (zrobione przez fanów), niż takie pismo jak NF. 

Jako, że temat wydaje się być bardzo “shit-stormo-genny”, to przeczytałem artykuł, by potem się nie zgodzić z jakąś  tezą, co niestety mi się nie udało. Duży plus u autorki za napisanie go w sposób, który ukrywa przekonania twórcy. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie :).

 

Jedyne co, to brakuje mi odniesienia do starszych gier.  Gry nie były tworzone od 2010 roku :(. I chyba warto wspomnieć o postaciach takich jak Samus Aran.

 

I tak swoją drogą – Ciri znam tylko z książek i muszę powiedzieć, że to była moja najmniej lubiana postać. Ogólnie uważam, że Sapkowski słabo tworzył postacie kobiece (z wyjątkami, jak np. Milva, czy Triss), może w Wiedźmaku 3 lepiej są przedstawione (nie wiem, nie grałem) niż w książce.  

@Nevaz

 

Dopiero teraz zauważyłem Twój komentarz – na stronie to i owszem, jestem od niedawna. Dzięki za rekomendacje, poszukam jego tekstów!

j/w

Pozwolę sobie wspomnieć jeszcze raz o akapitach – bez nich, czułem się jak rozbitek pośrodku oceanu szukającego małej wysepki dialogu, na którym mógłbym chociaż przez chwilę się skupić. 

 

Wypowiem się jeszcze na temat fabuły – niestety nie potrafię nie lubić klimatów “przedwiecznego Lovecraftowskiego zła”, więc pod tym względem tekst do mnie trafia. Niestety Istota została odwzorowana w średni sposób, sprawiała wrażenie bardziej antagonisty z kreskówek niż “czystego wcielenia zła”. Plus za niefortunny koniec protagonisty :). 

 

Podsumowując – więcej pisać, to i teksty będą coraz lepsze. 

 

Pozdrawiam!

Przeczytałem, dwa razy. Humoru nie znalazłem, ukrytego przekazu też nie ( o ile jakiś jest ) :(. Jedyne co mnie zastanawia to ten Stonoga… Imię niby inne, ale nie do końca :D. 

@NoWhereMan

 

Dziękuje za komentarz :). 

 

@Finkla

 

Mój biedny limit 3000 znaków by nie wytrzymał takiego obciążenia już :(. 

Fajnie napisane, mimo, iż to ciąg opisów, czyta się go bez zastanawiania “kiedy w końcu koniec”. Zakończenie do mnie nie trafia, zamiast odpowiedzieć na pytania, tworzy kolejne w ordynarny sposób.

 

Pozdrawiam :).

@Finkla

 

Dzięki, poprawiłem po radzie Żonglera już. Może i jak głodna sarenka pociągnęła, ale o czym bym wtedy napisał w tym opowiadaniu? :) 

Dzięki za komentarze i poprawki, niestety pisałem bez patrzenia na znaki więc potem musiałem obcinać. Miało być głupio, więc cieszę się, że było :). 

Plus za to, że nie idziesz na prościznę i nie omijasz opisów, nawet tych niewnoszących za dużo do historii. Niestety zdania są trochę wyprane z emocji czy pisarskiego “pazura”, przez co tekst czyta się jak sprawozdanie. Z czasem będzie lepiej. 

Mało fabuły więc nie oceniam, na tyle na ile znam świat to wydaje mi się, że na razie jest mało “Warhammerowo”, ale jak mówiłem za wcześnie by wydać jakąkolwiek poważniejszą opinię :). 

Pozdrawiam!

Tak jak nie lubię górali, to wizja samozwańczego górala-terminatora jest bardzo fajnym pomysłem. Osobiście brakuje mi tylko trochę góralskiej gwary dla dopełnienia klimatu i poszedłbym bardziej w stronę humorystyczną, ale i tak bardzo fajny szort :). 

Sentencja “dopóki śmierć nas nie rozłączy” chyba idealnie pasuje do tego związku :P. 

Fajnie napisane, zgrabnie poprowadzona narracja z perspektywy osoby chorej. Fabuła mnie nie porwała, depresja taka trochę monotonna i cała historia nie prowadzi do jasnej konkluzji (jeśli jakaś jest oczywiście). Pozdrawiam :). 

Przeczytałem :). 

 

Od razu muszę powiedzieć, że przez cały czas lektury cierpiałem na poważny przypadek dysonansu poznawczego – wszystko przez tego nieszczęsnego malucha na początku historii. Użycie tego określenia od razu powiedziało mi, że akcja dzieje się w Polsce/gdzieś w dawnym ZSRR. A tu zonk, wszędzie Susanny i Rebeki, jak u tych sławnych madek na facebuku. Przez to nie potrafiłem umiejscowić akcji – autorko, pisałaś, że dzieje się to w czasach tak jakby współczesnych – więc dokładnie gdzie? Jeśli już idziesz w te klimaty, to według mnie warto umiejscowić historie w konkretnym miejscu. 

 

Oprócz tego – nie wiem ile posiadasz doświadczenia, ale styl wymaga pracy. W oczy rzucały mi się bardzo krótkie akapity, wrzucone jakby na siłę. Wszystko napisane poprawnie, lakonicznie, trochę bez ducha. 

 

Ciocia Susan chętnie słuchała wszystkich opowieści, ale gdy był kwadrans po dziewiętnastej zaczęła zbierać się do pracy.

“Ale” jest według mnie bardzo niezgrabnym słowem do przekazania, że jakaś czynność się zakończyła. Te zdanie można napisać na wiele różnych sposobów, np. “Ciocia Susan chętnie słuchała wszystkich opowieści, przynajmniej dopóki nie zaczęła zbierać się do pracy.” Nie ma nawet powodu by podawać konkretny czas “kiedy” zaczęła to robić. Dalej: 

 

Gdy zielonkawy samochód zniknął za zakrętem Susan przypomniała sobie o pewnej intrygującej opowieśc…

Skok w narracji. Narrator sugeruje, że ona wstała, pożegnała się z nimi, po czym odjechała autem. A kiedy “przygotowywała” się do wyjazdu, tak jak wcześniej było to wspomniane? 

 

Chwila nieuwagi sprawiła, że Rikki się poślizgnęła. Zachwiała się i nie mogąc znaleźć środka równowagi, wpadła do wody z wielkim pluskiem. 

 

Ale jak właściwie to zrobiła? Było powiedziane, że jest kamienista plaża,a reszta to “skały wystające z wody”. Więc rozumiem, że poślizgnęła się właśnie na takiej skale – ale można by to jakoś zaznaczyć, gdzie ona była, jak wyglądało to miejsce po którym oni z jakiegoś powodu chodzili. Bardzo niejasna ta sytuacja, zwłaszcza gdy jest użyte słowo “brzeg”, a rozumiem, że to miał być bardziej klif z którego można spaść.

 

Zaczęła płynąć, podczas gdy jej przyjaciele ruszyli brzegiem wyspy, utrzymując jej tempo.

 

Normalny człowiek w chłodny wieczór raczej myśli o tym, by jak najszybciej wyjść z wody, a nie o tym by sobie popływać w dosyć niepokojącym jeziorze. 

 

Pustka i chłód bijące z jego oczu zdradzały, że ma złe zamiary.

Jeśli w nocy z takiej odległości widziała wyraz oczu tego człowieka, to zastanowiłbym się czy ona ma jakieś pokrewieństwa z pewnym białowłosym wiedźmakiem laugh.

 

Mężczyzna patrzył na ich poczynania i śmiał się lodowato.

Trochę cliché smiley.

 

Fabularna kwestia – grupa znajomych jest przedstawiona jako normalni, uprzejmi nastolatkowie, a oni decydują się na praktycznie kradzież łodzi rybackiej? 

 

Największy problem mam chyba z dialogami, mogłyby być trochę bardziej naturalne. To samo z prowadzeniem historii – odnoszę wrażenie, że to wymogi fabuły popychają wydarzenia i bohaterów.

 

Podobał mi się motyw z amnezją wszystkich oprócz bohaterki, niespodziewany i oryginalny. Poprawność okej. Co do samej fabuły wypowiem się jak przeczytam coś więcej, na razie wygląda solidnie. Pozdrawiam! smiley

Dziękuje wszystkim za opinie :). 

 

@Blackburn

Właśnie pocztówka nie kończy pętli. Chciałem by czytelnik sam się tego domyślił poprzez nie narracje, nie bohatera, a układ tekstu ( i może tytuł). Bohater złapany w pętli będzie pisał tę pocztówkę w pętli, stąd “nieskończona” pocztówka :). 

 

@Nimrod

Dziękuje, o to mi chodziło, o sposób w jaki bohater pisze do samego siebie :). 

@Antyradek

Cóż, według mnie wszechświat w skali gdzie istoty jedzą mgławice na śniadanie jest bardzo dziwny :). Na początku owszem, nie dało się domyślić o co chodzi, ale pod koniec bezpośrednio przedstawiłeś o co biega. Według mnie personifikacja bytów o naturze tak innej od człowieka to trochę niewykorzystany pomysł, zwłaszcza sprowadzając ich do gniewnych smakoszy, ale rozumiem Twój motyw.  Ma to swój urok. 

 

Chociaż jak tak pomyślałem nad tym jeszcze raz, to wizja międzygwiezdnych Pań Gesslerowych mnie  trochę rozbawiła. Chociaż nie wiem czy o to chodziło autorowi, czy to tylko już moja wyobraźnia. 

Drogi autorze, przeczytałem Twój wstęp do opowiadania i mam bardzo mieszane uczucia. Zgodzę się z tym co napisał @Vermanitus – masz smykałkę do pisania, zwłaszcza jeśli to Twoje pierwsze opowiadanie. Twój styl jest na razie bardzo nieoszlifowany, nie ma jednak niczego co by skreślało Ciebie jako pisarza. Idąc od góry: 

 

Rzeczywiście wybór zatłoczonej karczmy jako miejsce przekazania bardzo cennego przedmiotu wydaje się być głupim pomysłem. Nie lepiej to zrobić w charakterystycznej uliczce o trzeciej w nocy? 

 

Bardzo dziwne mieszanie dwóch wątków, miało wyjść dramatycznie, a wyszło bardzo dezorientująco. Jako czytelnik niemający wcześniej styczności z Twoim uniwersum nie miałem zielonego pojęcia co się dzieje. Czy to sen, marzenie, co jest teraźniejszością, co jest przyszłością, o co właściwie chodzi. W tym typie opowiadania (adventure/sf/fantasy) takie niejasności negatywnie wpływają na odbiór całości. 

 

Herszt bandy wyciągnął nóż. Zaczęli mierzyć się wzrokiem.

A co robił wcześniej jak główny bohater klepał jego kolegów, stał i patrzył? 

 

Na plac wkroczyło pełno ludzi. Na czele z Kaalem i jego kumplami w większej liczbie. Przed sobą popychali czarnoskórego handlarza. Przechodnie przystanęli patrząc co się dzieje. (…) 

Zerwał muszkiet z ramienia jednego z napastników. Wypalił w Kaala.

No ale jak to? Najpierw stoi z kobietą, a potem podbiega do jednego z napastników by wyrwać mu broń? A co oni robili, grzecznie czekali aż zostaną rozbrojeni? Jeśli coś się działo wcześniej, to wypadałoby o tym wspomnieć bo tak powstają dziury w narracji. 

 

"Cholera Venter! Czemuś się spóźnił?! Teraz zlinczują Ciebie, bo nie znają czarnoskórych ludzi?!" – przybysz mocno się zatrwożył.

Tym bardziej pomysł z karczmą nie był zbyt udany. 

 

Walki z Kaalem i jego ekipą szczerze powiedziawszy nie zrozumiałem. Strasznie chaotyczna. Nienaturalnie też brzmi rozmowa dwóch bohaterów po całej walce, serio nie byli bardziej podekscytowani walką na śmierć i życie? Brakuje także opisów, akcja pod koniec szła zdecydowanie za szybko. 

 

Słodką Erts

Ech :D. 

 

Podsumowując – nie zniechęcaj się autorze bo historia brzmi oryginalnie. Styl też masz “wrodzony”, mimo kilku mankamentów. Im więcej będziesz pisał i publikował tym lepiej  będziesz pisał, tak to już jest na tym świecie. Jeśli będziesz kontynuował historię to ją chętnie przeczytam :). 

W obecnych czasach (i kraju) bardzo prowokacyjne, podoba mi się. Obecnie chyba najoryginalniejsza praca, bardzo dobrze wpisuje się w pojęcie “pocztówki”, co według mnie niektórym osobom piszącym na konkurs umyka. Gra na emocjach chyba trochę niepotrzebna, ale to już wola autora :). 

Hmm, pomysł ciekawy, iście Marvelowski według mnie ( Z ich Galactusami itp.) . Jakoś nie trafia do mnie używanie zwrotów typu “język”, “szklanka”, “lokal” w kontekście (bardzo) makro Wszechświata, wydają się być nie na miejscu przez co może dla niektórych są zabawne. Ale nie dla mnie :(.

Jakoś nie trafia do mnie narracja pt. “opowiem ci historię”. Według mnie lepiej gdy prowadzi się fabułę, gdzie wydarzenia mówią co się działo/będzie dziać i czy było to “dobre”, czy też nie. Tutaj to autor mówi bezpośrednio:

 

Zabił je w amoku szaleństwa. Nie miał wyrzutów sumienia. Uznał, że uczynił je teraz idealnymi. Dokonał tego w przeddzień swojej śmierci.

 

Czy nie można napisać np., “Dzień wcześniej na cmentarzu pochowali jego rodzinę. Zakrwawione ślady prowadziły do lasu.“ ? Według mnie brak bezpośredności pasuje idealnie do bajkowych/mitologicznych klimatów. Dodaje pewną tajemnicę, niepewność. Pewnie taką jaką czuł bohater widząc wiły. O których też zresztą nie trzeba było bezpośrednio pisać, byłby smaczek dla ludzi obeznanych z mitologią. 

 

Pewnie myślicie, że jego nader okrutna śmierć była wystarczającą karą, ale mylicie się.

Ja na przykład w ogóle tak nie myślę. Według mnie bohater był po prostu chory psychicznie i trudno oceniać go w skali “zasługuje na okrutną śmierć”. Gdyby na przykład zatłukł żonę bo wmówił sobie zdradę to już byłbym bardziej skłonny w to uwierzyć. Ogólnie to według mnie projekcja własnych poglądów na czytelnika to słaby pomysł bo zawsze można natrafić na kogoś myślącego zupełnie inaczej. 

 

A tak ogólnie – pod względem technicznym nie jest tragicznie. Historia trochę przewidywalna, ale gdybyś ją kontynuował to byłaby to fajna “podstawa” do innych historii. Może przygody odciętej głowy u starej Baba Jagi? :) 

@joseheim

Dzięki za przecinki :). 

 

Co do pomysłu to i owszem, znany, oklepany, szeroko lubiany. Ale jak tytuł  (i układ tekstu, wszakże nie zakończyłem treści w żaden zamknięty sposób) wskazuje, to niekoniecznie pętla czasowa jest nieskończona – sama pocztówka jest :). 

Mnie rozbawiło, świat się zmienia, ludzie niekoniecznie :). 

Na razie moja ulubiona praca konkursowa, ale post scriptum coś mi przypomina. Nie mogę tylko przypomnieć sobie gdzie widziałem coś podobnego…  Tak czy inaczej bardzo fajny szort :). 

Dzięki za literówki, poprawię :). Tak to jest jak pisze się coś pod wpływem impulsu. Pomysł może nie najoryginalniejszy, ale rozbawiła mnie koncepcja pocztówki nie z innego miejsca, a z innego czasu. 

 

@Jeroh 

Tak, zamysł miał być taki, że ta pocztówka miała praktycznie nie mieć końca, stąd ten tytuł. Jednakże nie potrafiłem przekazać tego w sposób na tyle jasny w mniej niż 1001 znaków :).  I z teorii mnogości to w zasadzie tyle, szukałem jakiegoś zgrabniejszego słowa od “nieskończoność” czy “continuum” użyte w tekście. 

 

@Darcon

Lubię się bawić narracją i przekazywaniem idei poprzez np. układ tekstu. Powtórzenie czynności wydaje mi się zbyt bezpośrednie, zresztą nie wiem czy bym potrafił to zgrabnie napisać. 

Nowa Fantastyka