Profil użytkownika


komentarze: 4943, w dziale opowiadań: 3053, opowiadania: 925

Ostatnie sto komentarzy

Bardzo smutna wiadomość. Szczere wyrazy współczucia dla rodziny i bliskich.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Na wszelki wypadek, gdyby się kogoś żarty trzymały, deklaruję rezygnację.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dziękuję za lekturę, opinię i ciekawe spostrzeżenia, Feniksie103. Cieszę się, że opowiadanie przypadło do gustu. Pozdrawiam.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Kilka dni temu odbyła się premiera antologii „NanoFantazje 3” wydawnictwa Fantazmaty. Większość autorów znana jest z portalu: Cobold, Łosiot, Drakaina, Wiktor Orłowski, Yantri, Wicked G, Szyszkowy Dziadek, Ninedin, Arya i ja (jeśli kogoś pominąłem to nieświadomie). W zbiorze znalazło się również sporo tekstów opublikowanych na przestrzeni kilku lat na portalu, w tym także piórkowe.

Wszystkie są teraz porządnie zredagowane a część rozwinięta lub w jakiś sposób zmieniona (np. mój szort z podium konkursu Interwencja informatyka jest teraz dwa razy dłuższy).

 

 

Jak wszystkie publikacje Fantazmatów, antologia jest darmowa, wydana w formie e-booka i przygotowana w kilku wersjach (MOBI, epub, RTF, pdf) a można ją ściągnąć stąd:

https://fantazmaty.pl/czytaj/antologie/#nanofantazje-3

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

 

Z przedstawionych warunków wynika, że nadal zachowując limit 1000 słów mam "obudować szkielet historii", żeby nie przypominała "drzewa bez liści" i nie wyglądała na "przyciętą na chama/na siłę/brutalnie/metodą siekiery", a zgodnie z uwagami Twojego konsultanta brakuje tutaj również "pogłębienia postaci, scen i klimatu". Powiem krótko – przeceniasz moje możliwości, Wilku :)

Potrzebowałem do napisania swojej historii 1000 słów i nie wywalę części fabuły, żeby "obudować szkielet historii" "pogłębiając postaci, sceny i klimat", bo jest to moim zdaniem niepotrzebne tej historii, zwłaszcza że to szort na 1000 słów, a nie "Nad Niemnem" ;). 

Jak już wspominałem, dziękuję za tryb warunkowy, ale z niego nie skorzystam z braku czasu i chęci pisania tekstu od nowa. Zwłaszcza że ogólnie mam nieco odmienne zdanie na temat tego szorta (uważam, że na pewno ma liczne słabe strony oraz braki, ale akurat nie z powodu braku "liści"). Z tego też powodu uważam, że próba wstrzelenia się w Twój gust jest z góry skazana na niepowodzenie i zapewne i tak zakończy się odrzuceniem tekstu, więc zwyczajnie skoda naszego czasu i atłasu. Nikt nie straci na braku jakiegoś szorcika w Twojej antologii, więc uznajmy sprawę za zamkniętą. EOT.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dziękuję za komentarz jurorski i precyzyjne odczytanie intencji autora. Pocieszające jest dla mnie, że przynajmniej jeden juror nie uznał opowiadania za zepsute i wymagające napisania od nowa lub inaczej, na co zdecydowanie szkoda naszego czasu i atłasu :)

Po przeczytaniu spalić monitor.

Raz jeszcze dziękuję za fajny konkurs i dzięki za komentarz jurorski. Szkoda, że tym razem nie pykło, ale każda passa się kiedyś kończy ;) Może w jakimś następnym projekcie ZS pojdzie lepiej.

Trzymam kciuki za antologię i życzę dużych datków! 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Gratuluję wyróżnionym.

Tryb warunkowy zaczyna mi wchodzić w krew ;). Zaintrygowały mnie te długie boje  jury, mam nadzieję, że dotyczyły wątpliwości co do jakości tekstu, a nie kwestii poruszanych już pod opowiadaniem i zakończonych interwencją moderacji. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Nie no, usuńcie te linki w tabeli zanim będą kłopoty.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Hej!

Nie za bardzo chce mi się wklepywać ręcznie strony z papierowych książek, więc wesprę się kilkoma cytatami (pierwszymi z brzegu) na temat użycia napędu termonuklearnego w podróżach międzygwiezdnych. Dodam tylko, że akcja mojego opowiadania dzieje się w przyszłości, w której stosuje się hibernację, sztuczną grawitację (to dopiero jest wytrych rodem z soft s-f) itd. 

Cyt.1 

"Układ napędowy na bazie fuzyjnej pułapki magnetycznej. Jest to prawdopodobnie wariant, który w przyszłości będzie wykorzystywany do produkcji energii w reakcjach fuzji. W napędzie rakietowym tego typu większość bardzo gorących produktów fuzji (dziesiątki miliardów stopni, wiele megawoltów) będzie „wyciekała” z jednego końca reaktora, by zapewnić ciąg, podczas gdy reszta będzie podgrzewać plazmę do mniej więcej 500 milionów stopni Celsjusza (50 kilowoltów), co jest przeciętną temperaturą w reaktorach termojądrowych. Część plazmy o mniejszej temperaturze również wycieknie, lecz ze względu na mniejszą energię zostanie wyhamowana przez siatkę elektrostatyczną i użyta do produkcji energii elektrycznej na potrzeby urządzeń pokładowych i załogi.

Dysze magnetyczne używane w systemach napędów fuzyjnych nie osiągałyby takiej wydajności jak mające kształt dzwonu dysze rakiet chemicznych (wydajność 94%), lecz i tak byłyby znacznie lepsze w wytwarzaniu efektywnego ciągu niż osłona popychająca Oriona, której wydajność dochodzi zaledwie do 25%. Prawdopodobnie można by uzyskać wydajność rzędu 60%. W takim wypadku rakieta na D-³He powinna osiągać prędkość wylotową rzędu 5% prędkości światła. Ponieważ statki kosmiczne mogą właściwie uzyskiwać prędkość równą podwojonej prędkości wylotowej, oznacza to, że nasza rakieta rozwijałaby prędkość zbliżoną do 10% prędkości światła. Pomijając krótki okres potrzebny na rozpędzenie, oznacza to, że lot w jedną stronę na alfa Centauri trwałby 43 lata; lub 86 lat, gdybyśmy musieli używać napędu do wyhamowania statku".

Cyt.2.

"Co miałoby napędzać tego molocha? Głównym bodźcem zakładającym w ogóle realność wykonania była opracowana kilka lat wcześniej przez amerykańskiego fizyka niemieckiego pochodzenia, Friedwardta Winterberga koncepcja napędu wykorzystującego inercyjną fuzję nuklearną. Paliwem miałyby być małe drobiny deuterowo-trytowego (izotopy wodoru) lub deuterowo-helowego (zawierającego niedostępny na Ziemi izotop hel-3) peletu. Odrębną rozważaną kwestią było wydobycie rzadkiego izotopu helu, już wówczas podejrzewano, że duże ilości tego pierwiastka znajdują się na Księżycu.

Daedalus w zamysłach projektantów miał być dwustopniowym statkiem kosmicznym. Pierwszy stopień miał zapewniać odpowiednią moc przez dwa lata. To, w teorii popartej obliczeniami miało zapewnić mu prędkość rzędu 7,1 proc. prędkości światła. Drugi stopień Daedalusa byłby zdolny do dalszego rozpędzania statku, w wyniku czego osiągnąłby on około 12 proc. prędkości światła, z którą to szybkością pojazd miałby przez dalsze 46 lat podróży mknąć w kierunku Gwiazdy Barnarda. Obiekt ten jest o tyle ciekawy, że jest najszybciej przesuwającą się po nieboskłonie znaną nam gwiazdą. To jeden z najlżejszych czerwonych karłów, nie zaobserwujemy go bez porządnego teleskopu".

Cyt.3.

"Napęd nuklearny a podróż do gwiazd

Urządzenia ICF są z założenia mniejsze i lżejsze niż tokamaki, a naukowcy podejrzewają, że ich miniaturyzacja będzie również postępować szybciej. Szacuje się, że statek kosmiczny zdolny do podróży międzygwiezdnych oparty na ICF ważyłby około 500 ton (wliczając paliwo). Napęd ten został zasugerowany w projekcie Daedalus British Interplanetary Society i jest bardzo prawdopodobnym, że zostanie on również zasugerowany w projekcie Icarus. Projekty te, zarówno Daedalus z lat siedemdziesiątych, jak i rozpoczęty w 2009 pięcioletni Icarus, mają na celu wykonanie teoretycznego studium statku kosmicznego zdolnego do podróży międzygwiezdnych.

Dla napędu opartego na ICF szacuje się impuls właściwy (stosunek ciągu do masy zużytego paliwa) na miliony sekund. Tylko przy takich wartościach można mówić o realnych czasach podróży międzygwiezdnych – dla takiego impulsu właściwego możliwe są prędkości rzędu dziesięciu tysięcy kilometrów na sekundę. Dla porównania maksymalny teoretyczny impuls właściwy dla silnika chemicznego wynosi ok. 500 sekund, a dla napędu jonowego – rzędu tysięcy sekund.

Kolejnym istotnym parametrem przy wykorzystaniu napędu opartego na ICF do podróży międzygwiezdnych jest ilość detonacji kapsułek paliwowych na sekundę. Projekt Daedalus mówił o 250 detonacjach na sekundę, co wydaje się być ogromną liczbą. Założeniem projektu Icarus jest osiągnięcie 10-50 detonacji na sekundę.

Oprócz wspomnianych powyżej usprawnień technologicznych należy się jeszcze zastanowić nad paliwem, które ma być wykorzystywane. W warunkach ziemskich zazwyczaj rozważa się mieszankę deuter-tryt. Niestety fuzja trytu produkuje duże ilości neutronów, co sprawia, że reaktor staje się radioaktywny. Jako że neutrony nie mają ładunku elektrycznego, nie mogą zostać skierowane do wylotu za pomocą pola magnetycznego (co zapewniłoby dodatkowy ciąg). Alternatywą jest reakcja pomiędzy deuterem a helem-3, która jest bardziej wydajna, produkuje więcej energii i mniej neutronów. Jej wynikiem jest natomiast duża ilość protonów, które mogą zostać skierowane do wylotu za pomocą pola magnetycznego, zmniejszając promieniowanie reaktora i zwiększając ciąg. Niestety hel-3 nie występuje na Ziemi. Można go natomiast znaleźć w atmosferach gazowych olbrzymów i na powierzchni Księżyca. Można więc powiedzieć, że aby w pełni wykorzystać możliwości, jakie dają napędy kosmiczne, musimy i tak najpierw stać się cywilizacją kosmiczną".

Pozdrawiam!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dzięki za odwiedziny, Nartofie

 

Cieszę się, że postacie okazały się niepłaskie ;)

Z tą wiarą i Marią masz sporo racji, nawiązań do Lema wcisnąłem kilka, ale o „Kongresie…” nie pomyślałem, bo to sugerowałoby jakieś halucynacje bohaterów, a u mnie ich nie doświadczyli. Ale jakieś kolejne, chociaż niezamierzone, nawiązanie znalazłeś, więc plus dla nas obu :)

Też mam wrażenie, że ludzie zachowują się w sytuacjach ekstremalnych różnie i głosy, że „pewnie by się tak nie zachowali, gdyby cała ludzkość wymarła” odbieram jako jakieś fanaberie, bo kto z nas (łącznie ze mną) wie, jak by się naprawdę ktoś zachował, a i tak nie byłoby jednej reakcji, tylko tyle ile osób… Fajnie, że uważasz podobnie. No i super, że końcówka powiązana z tytułem zadziałała i zaskoczyła. 

Pozdrawiam i dziękuję za obszerny komentarz.

 

 

Cześć, Krarze!

W ramach nadrabiania zaległości piórkowych… Bardzo zacne SF, taka oldschoolowa space opera, aż się łezka w oku kręci. 

– to był konkurs lemowski, więc oldschool był zamierzony. Poza tym ja też jestem oldschoolowy ;)

 

[…] nie widziałem ich emocji, a jedynie niemal robotyczną egzekucję planu

– wszystkich nie zadowolę. Część czytelników chwaliła emocje, Tobie nie przypasowało. Bywa. No i trochę przymuleni byli od chemii serwowanej przez Gen.

 

Nie potrafię wyobrazić sobie ambitnego i skutecznego mężczyzny (a taki raczej dopchał się do takiej fuchy), człowieka czynu, któremu przeszkadzają takie aspekty. 

– a ja sobie wyobraziłem. Tylko że nie wiem w sumie, co ma jego ambicja do jakichś jego obiekcji. Siedzą w nas sprzeczności, nie wszystko w nas jest racjonalne, a wątpliwości Eryka próbuję uzasadnić ekstremalną sytuacją, zawodem, jaki go spotkał, poczuciem bezsensowności i innymi duperelami. Ja na przykład bardzo lubię psy, ale nie lubię zbierać ich kup, więc nie mam psa. Czy jako miłośnik psów powinienem mieć takie fanaberie odnośnie ich odchodów? 

 

Tajemniczy patogen również budzi sporo wątpliwości, zgrzyta logicznie, jednocześnie doskonale pasując do potrzeb fabuły. Zabił wszystkich, ale można go wypalić promieniowaniem co do jednego nie niszcząc przy tym DNA. 

– tak, patogen był punktem wyjściowym, już mi tu portalowi lekarze zmyli głowę za niego, a ja przyznałem, że był z mojej strony wygodnym wytrychem potrzebnym do zawiązania właściwej akcji. Powtarzasz ten argument o „niszczeniu patogenu, bez niszczenia DNA” więc to pewnie ważna uwaga dla Ciebie. A ja nie pisałem nic o niszczeniu patogenu i nieniszczeniu DNA. Wypalanie cmentarza do głębokości 1,5 metra nie powinno niszczyć DNA w grobach, których głębokość to zazwyczaj 1,8 do 2,2 metra, a nawet głębiej. Tak to sobie wymyśliłem, pisząc o tym 1,5 metra.

 

Okno grawitacyjne Jowisza dla Panny otwiera się za ponad rok.

Okno grawitacyjne Jowisza przy lotach międzygwiezdnych? Po co? Brzmi niby SFowo, ale sensu w tym większego nie ma. Rozumiem, że pasuje do potrzeb fabuły, ale razi.

 

– okno grawitacyjne do wykorzystania asysty grawitacyjne, by w krótszym czasie nadać statkowi odpowiednie przyspieszenie.

 

Chcesz na zawsze zamknąć resztki ludzkości w hermetycznych jaskiniach?

Patos…

 

– pewnie tak. W części rozmowy bohaterowie rzucali w siebie patetycznymi gadkami, nie przeczę.

 

Po co ona latała na Ziemię. Po co się narażać, skoro automaty mogą ogarnąć temat? Ponownie pachnie naciąganiem działań bohaterów na potrzeby fabuły.

 

– tłumaczyłem to z trzy razy powyżej i nadal uważam moje wyjaśnienia za sensowne. 

 

Chiński statek kolonizacyjny o napędzie termojądrowym.

Napęd termojądrowy to opcja do lotów międzyplanetarnych, nie międzygwiezdnych.

 

– mylisz się i zapewne masz na myśli napęd jądrowy. Termojądrowy to coś zupełnie innego, jest poważnie rozważany jako napęd międzygwiezdny. Polecam Zubrina, np. „Narodziny cywilizacji kosmicznej”. Świadomie wcisnąłem Chińczykom napęd termojądrowy, bo daje on możliwość osiągnięcia max. 10 procent prędkości światła i to mi pasowało. Z taką prędkością lot np. na alfa Centauri trwałby w przybliżeniu 86 lat (43 plus czas na hamowanie tym samym napędem). Bohaterom dałem statek o napędzie, którego wygodnie dla siebie nie ujawniam, ale pozwala on latać z niemal 20 % prędkości światła i też sobie przeliczyłem te przeloty, uwzględniając poprawkę na dylatację czasu.

 

Więcej patosu… To są ludzie czy pozbawione emocji bioroboty? Ludzie rozmawiają, kobiety zazwyczaj lubią grę wstępną. Wyszło osobliwie.

– to nie jest erotyk, żebym opisywał gry wstępne i jeszcze pogaduszki przed seksem… Serio to jest Twój zarzut? Scen łóżkowych nie planowałem, jest tylko wzmianka i powinna wystarczyć. Takie oldschoolowe zjechanie kamerą na kominek.

 

Zanim uruchomiliście pole, cmentarz został wypalony do ostatniego passimusa półtora metra w głąb ziemi.

Morderczy patogen, który wszystkich zabił, ale można go wypalić nie niszcząc DNA…

 

– jak już wspominałem, nikt DNA nie niszczył.

 

Dziękuję za wizytę, lekturę i rozbudowany komentarz oraz wszystkie uwagi i spostrzeżenia. Fajnie, że obrazowanie świata, niektóre koncepcje i strona infodumpowa przypadły Ci do gustu. Pozdrawiam!

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Gratulacje, Geki, chociaż uważam, że tutaj w TOP10 powinna być Pani Metamorfoz. Zrób użytek z tego srebrnego piórka. A administracja niech tam ciśnie mc, żeby nie zapomniał o tym srebrze.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Graty dla całej 10 i wielkie dzięki za te 6 głosów. Jak już kiedyś pisałem, obecność w tej 10 to zawsze spora frajda i wyróżnienie. Bawcie się dobrze i osiagajcie sukcesy literackie!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Wiesz, że “Poklatkowa” to tylko fragment całości? Watts tam się mocno zabawił i nawet poukrywał link do strony internetowej w pogrubionych fragmentach tekstu. Generalnie – jak masz ochotę, to polecam wskoczyć do tej króliczej dziury.

– wiem, co jest w czerwonych literkach ;). Linka nie sprawdzałem.

 

Co jest na dodatkowy plus, a o czym zapomniałem wspomnieć, to SI. W zasadzie nie była tu główną “postacią” czy też aktorem, ale nie miała też “charakteru”. Mam taką obserwację, której nie lubię, że w nowych tekstach musi być jakaś przemądra i obowiązkowo sarkastyczna maszyna. Najlepiej, by przedrzeźniała się z ludźmi.

 

– sarkastyczne roboty w nowych starwarsach, sarkastyczny robot w Interstellar itd. Sam mam opowiadanie (nie na portalu) z sarkastyczną dosyć SI (w wersji męskiej). Tutaj Gen była po prostu pomocna.

 

No i podrzuciłeś mi tym opkiem pomysł na inne opko, które zacząłem pisać. Nie wiem skąd, ale ten Endymion skojarzył mi się z grzybem. I tak sobie wykoncypowałem grzyba hodowanego wokół habitatu statku kosmicznego, jako formę tarczy chroniącej przed promieniowaniem kosmicznym. :D

 

– pisz!

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Witaj, STN, dobrze Cię widzieć.

 

Nie mam pojęcia, co się wyżej wydarzyło, ale mam to głęboko.

– i słusznie. Ja też.

 

Hmm, kosmiczni Adam i Ewa. Oldschool.

– cały ja ;)

 

Zagrałeś tu wszystkimi klasycznymi motywami, które uwielbiam i towarzyszą mi od dziecka. Katastrofa, która przewraca naszą rasę na kolana i ucieczka w zimny i niegościnny kosmos. Walka o uratowanie ludzkości. Samotność w kosmosie. Wszystko oblane podróżą kosmiczną i nowymi technologiami. 

– super, że tak wycelowałem, też lubię takie motywy. 

 

Trochę uproszczeń (i tak musiałeś to wcisnąć w 50k), ale nadal multiwitamina.

– zdecydowanie, mam świadomość tych uproszczeń i przytaczam nawet kilkukrotnie listę tych najbardziej oczywistych. Posiłkuję się określeniem-wytrychem „soft sf”. Być może jednak za dużo chciałem tutaj upakować po prostu.

 

Ech, te wiersze Keatsa. Tylko Dzierzby zabrakło ;)

– ja jestem z obozu Chyżwara.

 

Cholera. Po tym zdaniu miałem nadzieję, że opko skręci w stronę klimatu z "Poklatkowej rewolucji" Petera Wattsa. Nie narzekam, ale szarpnąłeś pewną strunę w mojej głowie i poczułem potrzebę ponownego powrotu w tę ciężką atmosferę SI sterującej życiem bohaterów. :)

– “Poklatkowa…” niewielka, ale zacna. Przyznam, że zupełnie nie patrzyłem w takim kierunku.

 

Fragment o "cywilizacji genetycznych Łazarzy" trochę sztampowy. Po prostu gra na ateizm/neutralność vs mocna religijność jest trochę zbyt kliszowa. Rozumiem, że trzeba przybliżyć bohaterów i zrobić ich takimi, jakimi są niektórzy z nas, ale wrzucanie w to Boga to trochę taka kulturalno-społeczna deus ex machina. Pójście na łatwiznę – zawiązanie “konfliktu” między bohaterami w możliwie najbardziej oczywisty sposób (w sci-fi).

– pewnie trochę tak. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że trochę starałem się to zamieszać – ta wierząca idzie na całość w tych heretyckich wyborach, ten niewierzący ma rozterki moralne iście religijne.

 

W pewnym momencie, kiedy Maria nie została wybudzona ze względu na infekcję Endymionem, miałem nadzieję na dość ciekawego twista – że to technologia hibernacji była jakby katalizatorem infekcji. W końcu Endymion to z mitologii piękny, ale śpiący młodzieniec :)

– tego tropu nie chwyciłem.

 

Kolonizatorzy poddający się modyfikacją genetycznym – i o to mi chodzi! Nie mogę przetrawić sci-fi, w której rasa ludzka jest… wciąż jedna. Abstrahuję od podziału związanego z kolorem skóry czy pochodzeniem (i związanym z nim uwarunkowaniem genetycznym). Chodzi mi o to, że ile będzie planet, statków czy kolonii, zatem społeczności, tyle będzie kultur… i tyle powstanie pomysłów na "nowych nas". W mojej opinii przyszłość, w której ludzie opuszczą Ziemię, będzie jednocześnie ostatnią chwilą, gdzie będzie jedna ludzkość – a z czasem oddzielone od siebie społeczności zmienią się tak, że będą względem siebie całkowicie obce (fizycznie i mentalnie).

 

– też tak uważam. Fajnie to ogrywają np. Corey czy Reynolds.

 

Dlatego też wydaje mi się, że postacie wypadły trochę… typowo. Te pojedyncze graty z prywatnych zbiorów nie dodały im charakteru. Byli zbyt… zwykli? Nie wiem do końca, czy to wada tekstu, czy zwykła moja obserwacja.

– być może mógłbym jakoś ekstrapolować inne zachowanie, myślenie, reagowanie itd. ludzi z takiej średnio-odegłej przyszłości, ale nie szedłem w takie klimaty, bo to byłaby zupełnie inna opowieść i nie opowiedziałbym tego co chciałem przy pomocy ludzi odmiennych od tego co bliskie współczesnemu czytelnikowi. Fajnie przedstawieni ludzie przyszłości inni od nas na wielu płaszczyznach są np. Bacigalupiego w „Ludziach piasku i popiołu”.

 

Może i mi się bardzo podobało, może i zagrałeś na nutach, które mnie zawsze ruszą. 

– ciesze się.

 

Nie mogę jednak oddać głosu na opowiadanie roku – bo opowiadanie było już wcześniej publikowane i to w nie byle jakim miejscu. Wolę by taką nagrodę dostało opowiadanie całkowicie nowe, powstałe pod wpływem iskry czy innego impulsu, a nie takie, które już swoją uwagę i oklaski zebrało. To nic osobistego, ale coś bardziej (z mojej perspektywy) formalnego. Miło jednak wrócić do Twojego tekstu – zahaczę na pewno o pozostałe, z którymi przez ostatni rok się rozminąłem. :)

– to już dyskutowaliśmy w innym miejscu. Głosuj zgodnie z własnymi zasadami i przekonaniami.

 

Dziękuję za odwiedziny, komentarz, cenne uwagi i miłe słowo. 

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Hej, Anet!

Dziękuję za odwiedziny i cieszę się, że szort zasłużył na"fajne", oraz że znajdujesz w tym teście coś interesującego.

 

Witaj, Ermirie, dzięki za wizytę. Najważniejsze, że dobrze się czytało. Miło, że dostrzegasz w szorcie zalety. Również pozdrawiam i życzę powodzenia w konkursie. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

"Stąd wnioskuję, że redakcja przed antologią jest nieco mocniejsza niż ta na portalu (nie że “lepsza”)."

 

Zapewniam, że redakcja Naz przy "Dzieci Marii" była naprawdę niewielka. W zasadzie lekka korekta. Jak sama Naz wspomniała, niewiele pracy, w zasadzie kosmetyka. Myślę, że może to potwierdzić. Nawet bym tego nie porównywał do niektórych bet, które robiłem różnym osobom ma portalu. Ale nie próbuję Ciebie przekonywać,  STNie, tylko zwracam uwagę, że temat jest niezwykle płynny. A taki "Szept Pielgrzymów" to jedno z najlepszych opowiadań na tym portalu ever i bardzo się cieszę,  że je tutaj przeczytałem i że wygrało plebiscyt.

Po przeczytaniu spalić monitor.

PS. Odnośnie Twoich przykładów, STN, z UFO i Retrowizji. Nikt tu chyba nie wrzuca po raz drugi tekstów z portalowych konkursów po obróbce i publikacji w pokonkursowych antologiach. Były przypadki wrzucania innych tekstów po raz drugi w mocno zmienionej formie (ale nie przez redaktorów typko autora). Była dyskusja na temat np. mojego opowiadania "Druga strona osobliwości", które wrzuciłem drugi raz, poszerzone i zmienione, i dostało niefortunnie nominację. Piórka nie było, m.in. Finkla protestowała, ale zaznaczę, że ten tekst nie miał wcześniej nominacji. A ustalenia końcowe były takie, że nie może być nominowany dwa razy ten sam tekst na portalu, nawet po przeróbkach. Plus część loży była na nie z powodu samego faktu, że tekst jest drugi raz na portalu. 

Jak to się ma do Twoich opowiadań wspomnianych, nie wiem, bo nie mam pojęcia, czy były nominowane w pierwszej wersji. Dodam tylko, że ja swoich opowiadań na portalowe konkursy od lat nie betuje, chociaż betowanie przez innych uczestników mi nie wadzi. A można iść dalej i zacząć podważać nominacje dla tekstów betowanych, co byłoby bzdurą, bo przecież nie mamy również pojęcia kto i w jakim zakresie poprawiał i kiedy to robił, tekst wrzucony na portal i potem nominowany. A gdy widzimy 7 betujacych w stopce, też nie robimy z tego problemu, prawda?

Jeśli przejrzysz ostatnie miesiące, znajdziesz trochę nominacji dla tekstów publikowanych wcześniej gdzie indziej. Mnie to nie przeszkadzało nigdy, ale może komuś poza Tobą przeszkadza.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Odpowiem na część dotyczaca mnie, STN-nie, bo Twoje wątpliwości wzbudził mój tekst "Dzieci Marii", publikowany wcześniej w "Nowoświatach". Od razu dodam, że kilka lat temu miałem w plebiscycie opowiadanie "Trzeba czekać", też recykling, jak to nazwałeś, z Fahrenheita. 

Temat jest ciekawy, można o tym dyskutować, szkoda, że wybrałeś taki timing, trochę niekorzystny dla mnie, ale plebiscyt to zabawa, więc sam udział w tej 10 jest wystarczającym wyróżnieniem, jeśli ktoś na mnie głosował i teraz zmieni zdanie, nie skoczę z mostu.

Mój tekst dostał piórko i trafił do plebiscytu, bo nigdzie nie ma zapisu regulaminowego, że nie mógł dostać piórka i trafić do plebiscytu. Może to jest temat wart poddania pod dyskusję, może trzeba tego zakazać i wpisać do jakiegoś regulaminu, nie wiem, ale zauważ, że takich opowiadań jest na portalu mnóstwo, wystarczy zajrzeć na listy publikowane na ostatnich stronach "Fantastycznych piór" – są tam wymienione piórkowe teksty publikowane gdzie indziej, przed i po wydaniu portalowej antologii. 

Wracając do plebiscytu. Do tej pory w plebiscyt wygrywał na przykład Tsole z opowiadaniem "Nupole" ze zbioru autorskiego wydanego lata wcześniej, wygrywał też Master-of-Orion z "Szeptem Pielgrzymów" opublikowanym wcześniej w Silmarisie. Był w tymże Top10, na przykład tekst Cobolda wydany przed wrzuceniem na portal ("Na obraz i podobieństwo), było wspomniane "Trzeba czekać". Sam głosowałem na Mastera i Cobolda. Nie będę szukał teraz innych przykładów, ale pewnie było ich więcej przez te kilka lat. 

Jeśli komuś przeszkadza, że "Dzieci Marii" pochodzą z jakiejś antologii, tak jak Tobie (rozumiem, że opowiadanie Ci się podobało? – to dla mnie najważniejsze), niech na tekst nie głosuje, nie czyta, niech nawet wycofa ewentualny oddany już głos itd. Jeśli tekst wadzi jakoś głosującym,  można  go wyrzucić z top10, ale jeśli już mamy zmieniać zasady, to może nie w trakcie trwania plebiscytu. 

Na swoje "usprawiedliwienie" dodam, że o pochodzeniu opowiadania jawnie uprzedzam w notce przed tekstem oraz że sam się nie nominowałem, nie dałem sobie piórka i nie wybierałem do Top10. Osobom, które to zrobiły  nie przeszkadzało najwidoczniej to, na co zwróciłeś uwagę. Ale może teraz zmienią zdanie.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dziękuję serdecznie za lekturę i opinię oraz miłe słowa, Baska.Szczepanowska.

PS. No właśnie!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Hej, Moon!

 

Dzięki za wizytę i komentarz, Moon. No i za bardzo miłe słowa. Cieszę się, że szort wydał Ci się dobrze napisany, do innych tekstów oczywiście zapraszam. Ciekawe, który tekst z antologii ZS masz na myśli. Do zobaczenia pod Twoim szortem konkursowym.

 

* Młoda jestem, ale w kwestii poruszanej tu w komentarzach nachodzi mnie tylko jedna myśl – nie dajmy się zwariować! :)

Racja, nie dajmy.

 

** Dopiszę też, bo może być to interesujące, że powstał nowy “zawód” zajmujący się stereotypami i tematami/określeniami wrażliwymi– sensitive readear (czytelnik wrażliwy). Ciekawa jestem, jaki będą mieć w przyszłości wpływ na powstające książki. 

Rozumiem pewne potrzeby, wrażliwość, prawa innych osób, też mam swoje limity i granice, których przekraczania w literaturze nie lubię, a nawet nie toleruję, ale bywają okoliczności, gdy tzw. poprawność polityczna lub nadmierna troska o samopoczucie odbiorcy prowadzą do dziwnych rzeczy, typu tagowanie literatury z powodu najdrobniejszych „niekomfortowych” elementów. Np. tagowanie thrillera akcji czy czarnego kryminału tagami „zbrodnia”, „przemoc”, „spożywanie alkoholu” itp. to jest chyba niewłaściwy kierunek. Czy osoby wrażliwe na zbrodnię, przemoc czy spożywanie alkoholu nie powinny sobie po prostu odpuścić czytanie thrillerów akcji lub czarnych kryminałów?

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Cieszę się, Reg, że uznałaś moje wyjaśnienia za satysfakcjonujące :)

Po przeczytaniu spalić monitor.

Witaj, Reg!

 

Niezmiernie przypadła mi do gustu ta szalenie intrygująca scenka, traktująca o czymś, co nie sposób nazwać i pojąć. Kołtun w komórce jest nad wyraz osobliwy i dobrze, że taki pozostał, że nie wiadomo, co to jest za dziwo i dlaczego budzi określony rodzaj wspomnień.

– Cieszę się i bardzo mi miło, Reg. Oczywiście, dziwne musi pozostać dziwne. Po co to psuć.

Zdziwiłam się natomiast szopą w lesie – chyba nie była pilnowana cały czas i każdy przypadkowy ciekawski mógł się do niej dostać, gdyby tylko zechciał. Czy szopa, a coćby sama komórka, zamiast na polanie, nie powinna stać w obejściu Kaczmarka, żeby miał ją cały czas na oku?

– Użyłem określenia szopa, bo np. drewutnia kojarzy się zazwyczaj z czymś pozbawionym ścian, a chata nie bardzo pasowała. Stara szopa drwali czy gajowego, zaanektowana przez Kaczmarka, miała tę zaletę, że znajdowała się na odludziu z dala od ciekawskich oczu, a drogę do niej znali nieliczni (syn Kaczmarka prowadził gości przez las). Mam wrażenie, że Kaczmarek nie chciał trzymać czegoś tak dziwnego i obcego we własnym obejściu. Zwierzęta (wspomniane krowy) reagowały nerwowo, pies wył i ujadał itd. Za to innym chętnie wciskał kawałek, szuja.

A sam Kaczmarek jest dobry taki, jaki jest, zwłaszcza zionący wonią wódki i kiełbasy z czosnkiem. Fuj!

– Dzięki! 

– Nic a nic – przytaknął z zadowoleniem. – Zdanie jest OK. Przytakiwanie/ potakiwanie jest równoznaczne z przyznaniem komuś racji, zgodzeniem się z kimś/ czymś.

– No właśnie. Już po uwadze Finkli przywróciłem pierwotną wersję.

…chwycił za widły i przystanął z boku. ->…chwycił widły i przystanął z boku.

– Poprawione.

 

Dziękuję za wizytę, lekturę, poprawki i komentarz!

Po przeczytaniu spalić monitor.

No niestety, wydawnictwo zapowiadało e-booka do końca zeszłego tygodnia, ale nadal nic nie ma.

A wspomniane opowiadanie rzeczywiście ma potencjał, ale musi być odpowiedni pomysł, bez tego ani rusz.

Po przeczytaniu spalić monitor.

No to jestem z powrotem.

Pomysł nienowy, ale fajnie pograłeś formą, Jimie. Podoba mi się również ta wrzutka z Inteligentnym Projektem, wszak mamy podobne Projekty udające naukę i w naszym świecie. Puenta (spodziewana) oczywiście humorystyczna, ale pozostaje jakiś smuteczek na koniec. Bo co, jeśli rzeczywiście gdzieś tam, w pianie kwantowej, są nieskończone liczby wszechświatów, które giną w każdej nanosekundzie? Jeśli właśnie takie wszechświaty wypełniają zawinięte w punkt jednowymiarowej zerobrany dodatkowe wymiary znane z teorii strun? A jeśli nasz wszechświat jest jakąś banieczką wśród nieskończonej liczny innych wszechświatów-bąbli powstałych z zakłóceń/zmarszczek/zagęszczenia drgań pola kwantowego po ekspansji pierwszej osobliwości, która w Wielkim Wybuchu rozeszła się we wcześniejszym nigdzie? A może to pod zdawałoby się nieprzekraczalną granicą stałych Plancka, są te inne wszechświaty, żyjące w skalach mniejszych od owej skali Plancka i w czasie poniżej czasu Plancka? A my tego zwyczjanie nie pojmujemy i dlatego uważamy za niemożliwe?

Skojarzenia twojej opowiastki z końcówką MiB rzecz jasna są, ale również z wieloma innymi dziełami o mikroświatach (np. cykl o Ktosiach Dr. Seussa). 

Nie czepiam się za bardzo w tym konkursie, więc tylko drobne uwagi na gorąco.

Merytorczna – skąd mieszkańcy pianowego świata wiedzą, co to metal (zresztą w tekście raz jest rdzeń metaliczny, a raz rdzeń metalowy)?

 

Przeżyłem je dobrze, choć niektórzy mówią, że próbując dokonać niemożliwego.

Niby sens zdania jasny, ale konstrukcja jakby wątpliwej jakości.

No i są także nawroty lekkiej zaimkozy:

Jestem już stary, bardzo stary, a jednak życie jeszcze mnie nie opuszcza. Przeżyłem je dobrze, choć niektórzy mówią, że próbując dokonać niemożliwego. Nie żałuję. Teraz widzę, że było warto, bo moje wnuki podjęły budowę jeszcze większego lejoskopu. Ja niedługo rozpęknę się i połączę z nicością. One jednak przejmą dzieło dziada. Może im uda się dotrzeć do świadomości Niszczycielskiego Olbrzyma, o ile jego świadomość w ogóle istnieje.

Ogólnie sympatycznie i pomysłowo (głównie forma i kilka nawiązań.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Hej, Irko!

No były już sugerowane sztangi, teraz wagony, u mnie w Świnoujściu, mieście mrówek przemycających szlugi z wolnocłowych Adlerów, mówiono i laski i sztangi albo wagony czy kartony. Ale przemyślę, skoro to takie nietypowe. 

A tak ogólnie, to dobrze kombinujesz, Irko. Dzięki za odwiedziny i komentarz.

 

Hej, Saro!

Dobre i to. Dzięki za wizytę i opinię.

 

Witaj, Inanno!

Cieszę się, że się dobrze czytało i nie zgrzytało.

Dzięki za odwiedziny i wrażenia z lektury.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Masz rację, Arnubisie, rzeczywiście uważam, że portalu nie spotkało nic gorszego niż powstanie nieoficjalnego discorda NF. Nic tak nie podzieliło społeczności portalowej (nie nazywaj dzieleniem społeczności wspominanie o tym podziale, bo on jest faktem od dawna). Nie bądźmy naiwni i nie udawajmy – spora część aktywności discordowej to zwyczajne obrabianie d… tym, których tam nie ma. Można powiedzieć, że niektórzy posiadają wręcz dwa oblicza, portalowe i discordowe. Spoko, widocznie taka jest dynamika grupy. Kolejnego moda raczej portal nie potrzebuje, ale fakt, że te same osoby biorą udział w rozmowach na temat innych portalowiczów na discordzie, a potem moderują im na portalu, jest w sumie zabawny. To zawsze będzie dwuznaczne, zwłaszcza, że niektórzy, zdaje się, moderują tu i tam. 

I nie przeceniałbym tego, że niby na discordzie nie ma ponoć dram (już pomijając przypadek ND). To proste – za teksty jakie tam padają w kierunku inny osób, z portalu leci się w podskokach. Tam to nic nadzwyczajnego, więc nie ma dram.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Nie, Gravel, niczym mnie nie uraziłaś, czym miałabyś to zrobić? W komentarzu Monique zastanawia mnie stwierdzenie "żeby nie zaśmiecać komentarzem". Nie rozumiem jak komentarz wyrażający zgodę na słowa poprzednika miałby coś zaśmiecać. Używanie słów to zaśmiecanie a łapki to niezaśmiecanie? Kurde, jak ten postęp galopuje.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Nie no bez jaj, ja (jak pewnie inni przeciwnicy emotek itp.) używam FB, insta, Twittera itd. i siedzę na internecie przynajmniej tyle lat  co niektórzy portalowicze mają w metryce. Nie róbmy z nas dinozaurów, których przeraża jakieś nowe. W końcu emotki,  łapki, social media wymyślili ludzie z mojego pokolenia ;)

Po prostu na portalu literackim cenię sobie słowo a nie protezy obrazkowe.

Po przeczytaniu spalić monitor.

A tak na marginesie, czy któryś z modów na portalu nie jest z tego nieoficjalnego discorda? I nie tam byli dobierani?

Po przeczytaniu spalić monitor.

Macie rację. Młodzi użytkownicy tego najwyraźniej potrzebują, a starsi i tak się stąd sukcesywnie zmywają, więc nie ma co młodym ustawiać portalu pod tych starszych. Przyszłość należy do emotek, memów, gifów, rączek w górę. Gdzieś tam czasami trafi się zlepek kilku słów ale to będzie wtedy niezła ekstrawagancja ;). Myślę, że jestem w mniejszości marudząc na te dodatki z social mediów więc zgodnie z demokracją, niech się dzieje jak chce większość, w końcu to idzie młodość!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Ciekawe rzeczy opowiadasz, Golodhu. Ale z tym przerastaniem to chyba przesadzasz, człowiek zdaniem Dukaja odwraca się od pisma ale obrazki to jednak bardziej powrót do jaskini a nie krok do przodu, zwłaszcza na portalu podobno literackim. Jasne, różni ludzie piszą, także Ci bluzgajacy jak szewc i rzucający tekstami typu "starą se zwalcuj"  itd. To, że na discordzie panuje większa swoboda obyczajów nie znaczy, że fajnie taką implementować na portal. Ja bym np. tych wszystkich wulgarnych żartów i słów na portalu nie widział. Podobnie jak emotek psich głów itp. Więc to nie taki bełkot, bo bełkot to jest gadanie do siebie memami i emotkami dla mnie na przykład.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Hej, NaNa!

 

Już sam tytuł przykuwa uwagę. 

– czyli spełnia swoją funkcję :)

 

A treść – taka niby prosta, a jednak sięga głęboko

– mam nadzieję, że sięga ciut głębiej.

 

No i jest ten swojski element ludzkiego chciejstwa – bo skoro wszyscy mają, to czemu ja mam nie mieć? 

– tak, to bardzo smutne i ludzkie. 

 

Bardzo oryginalny pomysł, fajnie (acz z pewnym niepokojem) się czytało :)

– cieszę się (mimo tego niepokoju, bo był zamierzony). Dziękuję za wizytę, miłe słowa i komentarz. Do zobaczenia pod Twoim szortem.

 

Michale!

 

Kojarzyłem coś, że portalowicze w tym roku wreszcie coś zwojowali w tym konkursie, bo w pierwszej edycji było słabo pod tym względem mimo mocnych nicków w stawce. Gratki dla całej trójki. Po Twój tekst sięgnę na pewno, wciąż mam w pamięci fajowe s-f w Twoim wykonaniu, czyli "Clean up & Go".

Po przeczytaniu spalić monitor.

Też tak uważam, Anet.

I pytanie: po co na portalu implementować discord z tymi wszystkimi kanałami, pokojami, czatami itp., które zaraz powstaną obok kanału głównego, co skończy się rozbijaniem społeczności na grupki i podgrupy? Nieoficjalny discord nie wystarczy? Zaraz jakieś cenzomarasy powstaną albo co, zamknięte pokoje, miliony memów i emotek zamiast słów itd. Mnie emotki oraz proponowane przy komentarzach łapki na portalu literackim przypominają machanie łapami w trakcie rozmowy.  Mam nadzieję, że człowiek jeszcze daje radę wyrazić swoje myśli i wrażenia przy użyciu słów, zwłaszcza taki z zacięciem literackim.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Łapki w górę/w dół, generalnie zestaw podstawowych reakcji znanych z narzedzi do czatu, social media i klasycznych forów – przydatne, bo ludzie sa przyzwyczajeni.

Jestem przeciw. To portal literacki podobno, może zostawmy posługiwanie się obrazkami social mediom?

 

Może SB zastąpić oficjalnym discordem? ;-)

A dlaczego ktoś ma być zmuszany do instalowania dodatkowych aplikacji itp.,  żeby mógł korzystać w pełni z portalu? I na tym może poprzestanę.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Teraz klik, uzasadnienie jutro,

Po przeczytaniu spalić monitor.

A to cieszę się, że przyczyniłem się do dobrego sny, vrchampsie. Dobry sen to podstawa!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Sprawnie i gładko napisane, a w bezczelnie uciętym, ku uciesze Wilka, limicie zawarłeś, Outta, całą zgrabną historyjkę z szerszym zapleczem w domyśle. Kosmiczne pochodzenie bogów wszelakich nie jest mi obce od czasów słynnego Lądowania w Andach i bardziej nieobrazkowej twórczości pewnego Ericha. Pomysł jest prosty, o Jezusach innych światów już gdzieś czytałem, podobnie o bożym rozczarowaniu ludzkością, i w sumie obecność obcości śladowa, ale to już zmartwienie jury nie moje. Klimaty niebiańsko-anielskie lubię głównie u Gaimana, ale to zastrzeżenie dotyczy dłuższych form. W krótkich odrzucają mnie głównie biurokracje niebiańsko-piekielne (ile można!), ale na szczęście tego u Ciebie nie ma. Jest za to coś w rodzaju soft s-f. Jest tutaj również zawarta pewna rozterka i głębsza sprawa – Jezus/Joe ma wątpliwości, czy definitywne porzucenie ludzkości, odbierające jej nadzieję na wiadomo co, jest słuszne. Taki smaczek.

Oczywiście mam pytanie natury merytorycznej: czy Joe przybierze jakąś nową postać/wcielenie na HATS-72, żeby odegrać Zbawiciela, bożego syna człowieczego (a raczej hatsańskiego), czy też to hatsanie/hatsańczycy są z wyglądu bardzo ludzcy?

Poniższy opis mnie na chwilę zatrzymał. Czy tam nad statkiem unosiła się bryła i to do niej Joe został teleportowany, żeby polecieć dalej, a nie na sam statek?

 

Minutę później snop jaskrawego światła spłynął z owalnej bryły zawieszonego nad polem statku kosmicznego.

 

Klik się należy!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Witaj raz jeszcze, MichalePe!

 

Dzięki, marasie. Bardzo miło przeczytać takie słowa. Niestety mógłbym odpowiedzieć tym samym – też o tym nie wiem, a z pewnością nie jestem co do tego przekonany. Czy to dobrze, czy źle nieistotne, odnoszę jednak wrażenie, że dopuszczenie do siebie odrobiny samozajebistości i uciszenie, choć na chwilę, tego cholernego wewnętrznego krytyka, jest raczej wskazane niż niepożądane, a z pewnością pozwala sięgnąć wyżej, niż wydaje nam się, że moglibyśmy to zrobić. Bo chyba po to to właśnie robimy. Żeby przekraczać kolejne granice.

Coś w tym jest. Dopuszczenie odrobiny samozajebistości pomaga, nie przeczę, sięgać nieco wyżej, ale ten krytyk siedzi i marudzi już w trakcie pisania, a najgłośniej się drze po jakimś czasie od publikacji czy wysłania tekstu w świat. Inna sprawa, że to nie przeszkadza bronić własnych tekstów jak lew, taki to paradoks.

 Tak na marginesie, wiem od Wydawnictwa IX, że e-book antologii z Twoim opowiadaniem będzie dostępny w tym tygodniu, Na emigracji z papierem ciężko, więc sobie poczytam na Kindlu.

Uważam zresztą, że rola autora kończy się wraz z publikacją dzieła i te wszystkie wyjaśnienia, odpowiadanie a dlaczego, a jak, a po co, zwyczajnie frustrują, będąc poniekąd miarą poniesionej porażki. A jednak portal jest miejscem gdzie publikuje się trochę na zasadach otwartej bety (bo zawsze coś do poprawienia się trafi), trudno więc, aby takie pytania nie padały. I może właśnie na tym polega cały urok; z jednaj strony drażni, że tłumaczysz, co poeta miała na myśli, z drugiej niejednokrotnie dopiero wówczas dostrzegasz zupełnie inne spojrzenie na problem, poszerza się twój horyzont, uczysz się. No, przynajmniej ja tak mam;)

Też tak uważam. Jednak do porażki przyznaję się najczęściej, gdy większość czytelników uzna jakiś element za słabość tekstu lub cały tekst za słaby. Jeśli są to pojedyncze głosy, to jeszcze nie wszystko stracone.

W moim odczuciu jest to wyłącznie zaleta. To poszukiwanie i sięganie po rozmaite gatunki i tak dalej. Więcej nawet. Sam nie pisze niczego, co nie stanowiło by dla mnie jakiegoś novum, czy to w obszarze konwencji, prowadzonej narracji, bohatera, jakiegokolwiek elementu i dziwi mnie podejście przeciwne. Nad nikim z nas nie wisi topór konieczności, nie trzeba oddawać dwu tytułów rocznie, żeby raty kredytu szły jak należy – ot, przewaga amatora nad profesjonalistą. Można, trzeba nawet szukać.

Pełna zgoda. 

 

Hej, vrchamps!

 

Tego mi brakowało by dobrze zasnąć. Dobrze by to opowiadanie miało wpływ na mój sen:) :) pozdrawiam!

Nie jestem pewien jak odebrać Twoje słowa, vrchampsie. Czy tekst okazał się tak nudny, że zasnąłeś przy nim (co w sumie można uznać za jakąś jego zaletę praktyczną), czy lubisz wiejskie klimaty w snach, czy może potrzebowałeś jakiegoś elementu grozy z wyrzutami sumienia? Tak czy siak, dziękuję za wizytę i komentarz :)

Po przeczytaniu spalić monitor.

Jestem.

To nie jest moje pisanie/czytanie. I nie moja fantastyka. Ale naprawdę doceniam warsztat i literackość tekstu. W dłuższej formie bym takiego pisania nie strawił, ale w takim szorcie "stylizacja" działa świetnie i robi wrażenie. Pewnie można się czepiać tego i owego, ale po co? To jest bardzo fajny szort stworzony w porządnym warsztacie twórczym. Nie jakimś tam garażu.

Jedyny większy zgrzycik, jednak poniekąd uzasadniony narracją i stylizacją, to… nazywam to "syndromem Adasia Miauczyńskiego", czyli takie powtarzanie słów i mnożenie synonimów, bliskoznacznych terminów. Przy drugim czytaniu rzuciło się już mocniej w oczy. Poniżej wybrane przykłady.

Kopalnia go zabiła, wycisnęła z niego życie

jeszcze był silny, jeszcze mięśnie miał mocne.

powtarzał, że czerń, czerń w nim

I lał, lał i sapał

Niczego nie masz, niczego

Niewiele, Staśku, niewiele

ciemność i te biesy, diabły,

czerwieńsza niż wino, niż wino słodsza.

niech płonie, niech płonie świat,

Teraz podpal, podpal i usiądź tu ze mną.

Zwykły rab, niewolnik

 

O fabule krótko – fajne odniesienia "historyczne" (zdaje się jakieś popularne niegdyś metafizyczne klimaty z epoki), narracja to punkt widzenia czegoś złego, być może przywołanego przez Stanisława, a może po prostu głos w głowie szaleńca. Ciężko określić, więc i podważyć fantastyczności tekstu nie zamierzam. Są tu wyraźne choć niejednoznaczne tropy prowadzące do czegoś nadprzyrodzonego, demonicznego. 

Bardzo zacny szort i świetny debiut na portalu.

 

Edit. 

Te powtórzenia wywołujące pewną monotonię narracji i jednostajny rytm, podsunęły mi w pewnej chwili interpretację o jakimś hipnotyzerze (jeden jest nawet wspomniany), który "programuje" Stasia do późniejszych niecnych czynów. I wtedy te powtórzenia nabrałyby głębszego znaczenia. Ale to już jednak moja nadinterpretacja, bo autor jednak sugeruje coś innego. Zresztą mamy też  wyraźnie żeńską formę,  więc odpada.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Zanim wrócę z dłuższym komentarzem, klikam. Uzasadnienie jest proste, widzę tutaj lidera klasyfikacji generalnej w lotach.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dokładnie, Ambush, dokładnie, też są ofiarami. 

Dziękuję za wizytę i krótki, ale celny i wnikliwy komentarz.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Ale sam piszesz, Staruchu: 

“Komory hibernacyjne…

Gdy pierwsza z nich wysiadła ze statku, cudem posadzonego na naszej szczęśliwej wówczas ziemi, zataczała się i pozbywała płynów ustrojowych. Tak reagowała na długi sen krioniczny.”

 

Ja to rozumiem, z dalszego kontekstu, że to były pierwsze „najeźdźczynie”, czyli pierwszy nijako kontakt. Inna sprawa, że to wygląda tutaj, jakby chodziło o komory hibernacyjne…

Po przeczytaniu spalić monitor.

Ale, Finklo, kto powiedział, że nie badały sondami, z orbity itd. przed lądowaniem? Wiadomo, że to jest takie uproszczenie, pierwszy kontakt zapewne tak nie wygląda – lądujesz, puszczasz pawia itd.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Cała soft fantastyka opiera się na tym, że takie światy podobne ziemskiemu, są pod tym względem bezpieczne. Czy to u Martina w jego uniwersum kosmicznym, czy światach Resnicka lub Silverberga, czy całej klasyce sf od Asimova po Simmonsa, Reynoldsa itd. Opowiadanie Starucha tak traktuję. To nie hard sf.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Ja się trochę poczepiałem, Koala75, ale oczywiście nikt nie wie dokładnie jak myśli pies. Wiadomo, że to wszystko umowne i uproszczone, bo zwracasz się z konkretnym i ważkim przesłaniem do czytelnika. Ale takich drobniejszych niekonsekwencji zawsze można uniknąć z pożytkiem dla immersji.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Z tymi bakteriami to są dwie wersje. Jedna – skoro to obcy świat z podobną atmosferą, to te bakterie mogą być podobne/kompatybilne, ale odporne na nasze zabezpieczenia, antybiotyki itd. podobnie jak te spotykane w odciętych od reszty świata środowiskach na dnie oceanu. Ja jestem jednak zwolennikiem innej opcji – skoro to inny świat i inna biologia to i bakterie zupełnie obce/niekompatybilne z nami i nic nam nie zrobią. Niestety, w tej wersji finał „Wojny światów” jest pozbawiony sensu.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Czytałem pierwsze akapity i myślałem: Ocho! Niezła sielanka, pewnie zaraz się okaże, że to rodzina wilkołaków albo innych Grendelów, która uda się wkrótce na polowanie do pobliskiej wioski i czytelnikowi się perspektywa zmieni. I pewnie rodzeństwo zginęło pod widłami różnych Kaczmarków tego świata broniących zagrody. No ale poszło w inną stronę i w sumie jeszcze bardziej hmm (nie obraź się, Koala) oklepaną. 

Mam kilka uwag odnośnie do logiki świata przedstawionego. Skoro narrator (psina?) mówi o ludziach, że to "obcy dwunożni", o jakiejś klatce czy podobnym pojemniku "coś ciasnego, ciemnego itd." i ogólnie narracja prowadzona jest z perspektywy poznającego świat zwierzaka, to skąd on zna zarazem takie terminy jak samochód, lekarz, aportowanie, staż, blok? 

Ok, może wołali do niego aport! i aportował, ok, może psy gadają sobie w swoim gronie, że coś nazywa się stajnia czy samochód, ok, może słysząc te określenia w swoim otoczeniu, uczy się je rozpoznawać i kojarzyć, zawieszę niewiarę w przedpokoju, tylko w takim razie, dlaczego nie zna prostego słowa ludzie, klatkę czy inną skrzynkę nazywa coś itd.? Poza tym, jakim cudem ów psiak rozpoznaje tworzywo i potrafi je nazwać (plastikowy talerz) i cytuje Niemena? Skąd pies wie, że ludzie wsadzają przestępców do więzienia, jakim cudem zna określenia typu "starsi stażem"? Ta naiwność i ograniczoność poznawcza psa jest niekonsekwentna i nieprzemyślana do końca moim zdaniem.

To są zarazem typowe pułapki takich prostych opowiastek z wyraźnym i uproszczonym przesłaniem. Mamy kontrast biednego zwierzaka, który o ludziach zazwyczaj mówi Oni/Dwunożni/Właściciele/Pan/Pani i okazuje niekonsekwentną naiwność w nazywaniu świata i zjawisk, bo jednocześnie rzuca określeniami i pojęciami, których raczej psy nie usłyszą i nie poznają, a już na pewno nie zrozumieją. Wiadomo, antropomorfizacja, bajkowość, personifikacja itd., wiadomo, że wszystko podporządkowane jest wymowie tekstu, że umowne to wszystko i napisane w słusznym celu, ale wątpliwości pozostają.

Przyznaję również, że już to widziałem, czytałem, nie pierwsza to tego typu opowieść, mająca chwytać za serce i dosyć prosta, bo odwołująca się do znanych prawd, by psa nie traktować, jak zabawkę, że wiadomo, że pies urośnie i wtedy człowiek zaskoczony tym, jaki to kłopot pozbywa się kochającej go istoty, albo że psy są okrutnie odrywane od swojej rodziny itd., która dla zwiększenia efektu wsadza w pysk psa słowa, jakie wypowiadają ludzie, myśli bardzo człowiecze, pojęcia ze świata poza psim postrzeganiem. Tutaj mamy jakby w pigułce wszystkie te kwestie i wszystkie uproszczenia takich historii.

Całość napisana jest prosto, sprawnie, płynnie, ale w sumie mało oryginalna (to nie ma być określenie pejoratywne, tylko stwierdzenie faktu) i ogrywająca znane i prościutkie schematy oraz tematy.

Za to przesłanie zawsze na czasie, bardzo słuszne i za to wielki plus.

Ps. I faktycznie, fantastyczność bardzo naciągana.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dzięki, Asylum.

Dzięki, Arnubisie.

Nie było i nie ma sprawy, Silverze.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Witaj, Asylum!

 

Marasie, ależ mi sprawiłeś niespodziankę! :-) Opowiadanie napisałeś w zupełnie innym stylu, od tych, które zdążyłam poznać w opowiadaniach sf, fantasy i bliskich w czasie. 

To proste – jako autor pozbawiony stylu, a może raczej stylu poszukujący, próbuję wszystkiego ;). Podobnie jest z gatunkami/konwencjami fantastyki. Za to na pewno nieustannie szlifuję umiejętność czyszczenia tekstu, a do tego świetnym poligonem są nabory Wilka Zimowego.

 

Przypomniała mi się – najbardziej wstrząsająca książka, którą czytałam – może zdziwisz się, że polska. "Śniła się sowa" Ewy Ostrowskiej (pseudonim Zbyszewski Brunon lub Nancy Lane). Kapitalna narracja, Ciućkowa, Frankowa i inni, hipnotyzująca oraz uprzedzam, że krzywda dzieje się zwierzętom i ludzim.

To kolejna polecanka od czytelnika pod tym szortem i kolejny raz muszę się przyznać, że nie znam polecanej pozycji. Skoro wstrząsającą, to być może się skuszę.

 

Sam pleń fascynujący, ponieważ ma w sobie równocześnie żarłoczność, ohydę i bezbronność. Czy jest w jakimś stopniu podobny w tym do ludzkiej zbiorowości? 

Ciekawe porównanie. Coś w tym jest. Pleń widziałem jedynie na YT ale nie chciałbym żeby mi coś takiego wlazło w nocy do namiotu podczas biwaku. Niby z osobna to małe bezbronne larwy, ale razem to już ROBAK HUFCOWY! To byłaby mordercza walka o życie w ograniczonej przestrzeni namiotu.

 

Edytka: Przeczytałam uwagi. Odnośnie stereotypizacji – jest zabiegiem (przesada, wyolbrzymianie, realizm są rodzajem zabiegu literackiego); 

Tu nawet za wiele tego wyolbrzymiania nie było.

 

(…) przedstawiania kogoś w złym świetle nie widzę – również musiałam się uszczypnąć podczas wymiany opinii. Jeśli interesuje nas/Was temat mowy nienawiści/heitu/cancel culture w literaturze czy sztuce załóżcie wątek – można podyskutować, jak sprawę widzimy z różnych stron zamiast błąkać się we mgle. 

 

Jeśli ktoś taki wątek założy, to proszę żeby był zakładany w kontekście oderwanym od mojego opowiadania. U mnie żadnej mowy nienawiści/hejtu/cancel culture nie ma.

 

Dziękuje, Asylum, za lekturę, mile słowa oraz ciekawe spostrzeżenia i kolejny głos rozsądku.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Powinienem napisać swoją opinię, zanim napisałeś swój miły komentarz pod moim szortem ;) 

Mocne i nietypowe podejście do tematu, widać tu próbę ambitniejszego potraktowania hasła przewodniego. Udaną. Nieoczywista ta Twoja interpretacja i bardzo bliska człowieka. Z przeczytanych dotąd przeze mnie tekstów konkursowych najbliższa.

Jak już wspominali poprzednicy, takich ludzi jest coraz więcej wokół nas. Nie tylko w egzotycznej Japonii, gdzie 40-letnie "dzieciaki" siedzą przy kompie lub PS5 i nie mają żadnego realnego życia, nie wychodzą z pokoju, nie mają w rzeczywistym świecie przyjaciół, partnerów, pracy. Co gorsza, taka postawa może dotyczyć nie tylko osób z zaburzeniami, fobiami. To może być również wyraz bardzo głębokiego wycofania społecznego, strachu przed otoczeniem wywołanego długotrwałym izolowaniem się od świata, ludzi. Ostatnim stadium samotności. Twój bohater jest komputerowcem, dobrze czuje się w świecie programu, kodów, internetowej anonimowości, ale nie w relacjach z ludźmi, więc ludzi się boi. 

W pewnym momencie historii wprowadzasz element fantastyczny, jeśli dobrze rozumiem, chodzi o inwazję obcych. To, jak bohater zareagował na wydarzenia dziejące się na zewnątrz, na to, co stało się ze światem, ludzkością itd., sugeruje, że jednak nie wszystko jest z nim w porządku. Że to jednak jakieś głębsze zaburzenia.

Fajnie rozgrywasz końcówkę, gdy obcość innego człowieka jest dla niego większa lub równa jakiejkolwiek innej obcości, nawet tej pozaziemskiej, agresywnej i zabójczej (trochę mi scena z niewpuszczeniem kobiety przypomniała podobny motyw w filmie "Cloverfield Lane 10". Tam też chodziło o obcych, zagrożenie życia osób ukrytych w schronie, ale chyba z jakąś zarazą w tle).

Twierdzisz, że nie miałeś pomysłu na Obcość, ale wpadłeś na oryginalny i niebanalny. Pióro masz jak zawsze sprawne, spostrzeżenia ciekawe, a niektóre zdania i sformułowania myśli naprawdę intrygujące. 

Klikam.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Cześć, Łosiocie!

Dzięki za odwiedziny i rozbudowaną i interesującą opinię. Cieszę się, że lektura okazała się satysfakcjonująca i że doceniasz moje zabiegi i starania, żeby ta opowieść jakoś wybrzmiała w tych limicie.

Zastanawiam się nad motywacją bohatera. Z jednej strony widzę to tak, że wziął to w słoik, bo dają, bo nie wiadomo ile to warte, a może i jakoś tam pognębi teścia. Z drugiej – “stwór” wyciągał na wierzch trudne emocje i wspomnienia – sprawy niewygodne, zakopane gdzieś w głębi. Czy bohater tego właśnie chce? Obudzić w sobie sumienie?

Motywacja bohatera jest chyba złożona. Ja myślałem m.in. o tym, że na pewno poczuł się wtajemniczony i dopuszczony do jakiegoś „kręgu” (wziął nawet proboszcz), że dostał kawałek czegoś niesamowitego, czego inni mogą zazdrościć (tutaj to podpuszczanie i zachęcanie przez Kaczmarka też ma swoje znacznie, to coś jak z pierwszą fajką za garażami przy szkole), że uprzedmiotowił to Coś kompletnie i zagłuszył sumienie, więc wziął sobie kawałek paskudztwa niejako w rewanżu za to, co ono mu robiło, że przyjął dar Kaczmarka ze strachu przed tym, jakie będą konsekwencje, gdy daru nie przyjmie itd.

Jednak najpiękniejszą opcję Ty przedstawiasz: że bohater chce obudzić swoje sumienie, trochę się podręczyć, odpokutować. Ale myślę, że to ta najbardziej optymistyczna motywacja.

 Pozdrawiam!

 

Hej, Młody Pisarzu!

Tak, to smutne. A jeszcze smutniejsze, gdy piętnujesz coś, co jest ci obce i przeciw czemu się wypowiadasz, a wtedy ktoś ci insynuuje propagowanie takich rzeczy. Dzięki za Twoje stanowisko.

Zanais, fmsDuval, Outta, MichałPe, HollyHell91, Skryty, Finkla, Wam również dziękuję za zabranie głosu.

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dziękuję, Zanaisie, msfduval i Outta za powyższe wypowiedzi. Akurat pisałem własną odpowiedź/zapytanie do Silvera:

Pomijając kontekst i powody dlaczego pojawia się w tekście takie słowo, Silverze, a jest to bardzo istotne dla przekazu zawartego w tekście, to mam pytanie do Ciebie. Gdyby akcja toczyła się w XIX wieku w południowych stanach przyszłego USA, to o niewolnikach, właściciele plantacji powinni mówić według Ciebie "Afroamerykanie"? Czy człowiek ze wsi lat 80 tych używałby nazwy Rom zamiast Cygan?

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dziękuję, Arnubisie, za szybkie rozpatrzenie zgłoszenia. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Cześć, Avei!

 

Dziękuję za lekturę i opinię oraz miłe słowa. Jak widać powyżej, jak lew bronię mojego otwartego zakończenia, które miało coś znaczyć samo w sobie. Puenty nie ma na pewno, zakończenie zaś jest takie jak życie. Czy to dramat, czy to tragedia, czy to wstyd, czy błąd lub wina, udajemy, że nic się nie stało i próbujemy żyć dalej, zagłuszając pewne sprawy.

Pozdrawiam!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Hej, MrBrightside!

 

Dzięki wielkie za wizytę i komentarz. Pleń to rzeczywiście ciekawe i (chyba nadal) niewyjaśnione zjawisko. Masz rację, są tutaj stereotypy, ale w sumie jakąś tam ideą było ich potępienie, więc znalazły się tutaj nieprzypadkowo, a uwierz mi, czerpałem garściami z własnych wspomnień dotyczących osób z mojego otoczenia. 

Cieszę się, że Ci się dobrze czytało i z tym większą przykrością wyjawię w tajemnicy, że mam nadzieję, że nie będzie następnego razu. Z czystej sympatii warto jednak powiedzieć ostatnie słowo otwarcie. Piszę to z żalem, bo jesteś jedną z dwóch osób spośród pewnego portalowego grona, z którym nie planuję wchodzić już w żadne interakcje, których mi będzie najbardziej brak w portalowych relacjach. No ale słowo się rzekło ;). 

Żeby już nie przeciągać kolejnej dramy ;), życzę sukcesów literackich, powodzenia i bez odbioru.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Witaj, Zanaisie!

 

Powiem tak, po wycięciu z Twojego komentarza tych kilku miłych słów i pochwał, pozostaje mnóstwo treści, przemyśleń i spostrzeżeń, do których mogę się odnieść tylko w jeden sposób: CZY TY MI, KURDE, W MYŚLACH CZYTASZ?

Rozpisałeś się i w zasadzie przeprowadziłeś sekcję tego tekstu. Widzisz w nim to, co chciałbym (i życzyłbym sobie jako autor, gdybym potrafił pisać tak, żeby wszystko było jasne i takie jak planowałem), żeby czytelnik zobaczył plus jeszcze parę fajnych kwestii naddanych jako bonus. Ale to wszystko jest w orbicie tego, co mi chodziło po głowie, gdy przelewałem tę krótką opowiastkę na ekran.

Oczywiście są tutaj stereotypy i ja tego nie neguję, ale jak już zostało wspomniane, one mają tutaj być i są narzędziem do osiągnięcia celu. Każdy z nas chce, żeby jego tekst był o czymś, pisanie o czymś w szorcie na 1000 znaków nie jest łatwe i nie wszystko wychodzi. Ciesze się, że uznałeś, że coś jednak mi wyszło i że widać też przekaz.

Dzięki za wizytę oraz niezwykle obszerny, wyczerpujący komentarz.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Niby tak, ale Vacterowi w drabble pt. “Lożanka” nieźle się od Ciebie oberwało za podobne “własne podejście i sposób wyrażania myśli”. Nie wyglądało to dobrze wtedy, a w świetle Twoich odpowiedzi powyżej – wygląda jeszcze gorzej. Przynajmniej z mojej perspektywy. 

Myślę że autor powinien umieć przyznać sam przed sobą, że poległ, jeśli duża część czytelników zwraca mu uwagę, że nie potrafiła właściwie odczytać jego intencji. Tym bardziej, jeśli nie tak dawno za podobne “przewinienie” niemal rozjechał innego autora “forumowym walcem”.

Czy poległem? Zdania są podzielone, jak widzę. O ile sobie przypominam, to drabbla Vectera w całości nie zarozumiała spora część czytelników, nie tylko ja. A zakończenia mojego szorta, jak na razie, nie zrozumiałeś tylko Ty, Silverze, co zresztą zrzuciłeś na karb bólu głowy i pogody… Pozostali czytelnicy, którzy mieli zastrzeżenia do finału, narzekali raczej na to, że jest otwarte, zbyt otwarte, albo że go brak, a nie na to, że czegoś nie zrozumieli.

Po przeczytaniu spalić monitor.

A jednak odpiszę ten jeden raz, bo sprawa jest zbyt poważna. Propagowanie złych, krzywdzących stereotypów na temat rasy, narodowości itd., to jest rasizm albo szowinizm lub dyskryminacja. Czyli jak rozumiem, oskarżasz mnie o coś takiego? Zgłaszam Twój post, Radku. Niech admini rozstrzygają.

 

Nie jestem pewny czy przytaczasz ten cytat, bo zauważyłeś, że w moim tekście piętnuję takie krzywdzące stereotypy, czy może nie zrozumiałeś tej intencji i niebezpośredniego przekazu i mi coś insynuujesz?

 

Zrozumiałem, że chciałeś (planowałeś, miałeś intencję) piętnowania krzywdzących stereotypów, ale zauważam, że je faktycznie propagujesz.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Hej, Skryty!

 

Dzięki za wizytę i komentarz. Zakończenie imo jest, tyle, że otwarte (zdaniem niektórych czytelników zbyt szeroko), a moim zamiarem było, żeby takie otwarte zakończenie też coś znaczyło w kontekście wymowy tekstu. Nic się nie stało, albo nie chcemy zauważać, że coś się stało, nie wychylamy się, żyjemy jak gdyby nigdy nic, oswajamy to itd. Lepiej ode mnie i celniej moje intencję ujął powyżej MichałPe.

Po bardziej atrakcyjne pod względem fabularnym zakończenie odsyłam do komentarza Hrabiaxa nieco wyżej. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Drogi Radku, dziękuję za wizytę i komentarz. Niech ta wymiana zdań podsumuje nasze relacje portalowe i je zarazem zakończy definitywnie. Jak już wspomniałem (być moze przegapiłeś, chociaż są i tacy, którzy to sobie na profilu wkleili), nie planuję wchodzić w interakcje z kilkoma osobami na portalu (zapewne ku ich radości oczekuję tego samego z ich strony) i jesteś jedną z tych osób.

 

Jakkolwiek są na świecie również stereotypy krzywdzące (bo nieprawdziwe), oparte na uprzedzeniach rasowych:

 

Pod powiekami zaraz ukazał się mały Cygan, z którego czarnej łepetyny leciała krew. To ja trafiłem, gdy rzucaliśmy kamieniami. My, jasnowłose chłopaki z wioski. Gadali, że roznosi wszy.

Nie jestem pewny czy przytaczasz ten cytat, bo zauważyłeś, że w moim tekście piętnuję takie krzywdzące stereotypy, czy może nie zrozumiałeś tej intencji i niebezpośredniego przekazu i mi coś insynuujesz? 

 

Może jeszcze do kompletu brakowało wyciskania krwi na macę.

Chyba jednak to drugie. Ale nadal nie mam pewności.

 

Zgadzam się z ninedin, że brakuje wyraźnego zakończenia. 

Z kolei zdania napisanego przez Ninedin na pewno nie zrozumiałeś, tak, jak ja je rozumiem. Ona dostrzega celowość mojego zabiegu i widzi w nim zaletę tekstu.

 

Pozdrawiam, życzę sukcesów literackich i bez odbioru. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Hej, fmsduval!

 

Wiem, że inaczej myślisz o tekście i z innymi intencjami go napisałeś, ale cóż z tego? :P

To jest świetne podejście. Tekst opublikowany to nie jest już własność autora w sensie wyłączności w interpretacji. Jeśli ktoś odczytuje inaczej i widzi więcej lub coś innego, to jest to jakaś tam wartość naddana. Wiele też zależy od kontekstu i naszych osobistych doświadczeń albo pogody i zjedzonego posiłku ;). Kto nam zabroni doszukiwać się w “Non Stop” aluzji do komuny? I chociaż Aldiss tego nie przewidział i nie planował, cieszy go takie odczytanie jego powieści.

 

Z uwag:

Jeden z kątów zajmowała komórka

 

Trochę mnie to wykrzywiło. Może jakieś sformułowanie z “wydzieloną komórką” wewnątrz szopy?

Potrzebowałem zdania, które oddaje sytuację w przestrzeni prosto i w wystarczający sposób jak na szort na 1000 słów. U mojej babci w szopie był w jednym kącie kurnik, w drugim klatki dla królików a w trzecim wydzielona, zamykana komórka na narzędzia. Skoro można powiedzieć, że część szopy zajmował warsztat albo że część hangaru zajmowała stróżówka, część salonu zajmowała kuchnia, to i komórka w kącie szopy chyba nie jest jakimś wykroczeniem przeciw logice?

 

– Gdyby ktoś wypaplał miastowym, będzie miał ze mną do czynienia.

 

Powinno być albo: “Jak ktoś wypapla miastowym, będzie miał ze mną do czynienia”, albo “Gdyby ktoś wypaplał miastowym, miałby ze mną do czynienia”.

No właśnie użyłem “gdyby” w sensie jak, kiedy. Ale skoro pojawia się pewna wątpliwość już drugi raz, to będę chyba musiał to jednak przemyśleć.

 

Może trochę za bogata ta wyliczanka niegodziwości wszelakich w rodzinie bohatera, ale każda z osobna prawdopodobna, więc i zbiorczo przesadnie nie raziła. 

Mam inne wspomnienia z dzieciństwa niż bohater, ale pamiętam jak dziadkowie albo wujek szli z siekierą zabijać kury na rosół i było mi żal tych kur, pamiętam, że ktoś z rodziny topił kociaki, pamiętam szykanowanie i plucie na Romów w szkole podstawowej, pamiętam jak dzieciarnia z podwórka nabijała się i ganiała niepełnosprawnego intelektualnie Erosa (nie znam imienia, to było przezwisko), i jak koledzy gnębili w klasie (nie mojej) niejakiego Sarneckiego, który też był upośledzony umysłowo. 

Moi dziadkowie zajęli zaraz po wojnie dom po Niemcach w małym miasteczku pod Szczecinem na zasadzie kto pierwszy ten lepszy (trzeba było jeszcze obronić zdobycz przed innymi osadnikami i czekać na zalegalizowanie przydziału przez zasiedzenie czy jakoś tak), a obok wciąż mieszkali Niemcy, których szybko pogoniono. Zresztą moja babcia jest Niemką, która została w swoich rodzinnych stronach, gdy te strony znalazły się w granicach Polski i wyszła za mąż za mojego dziadka, polskiego żołnierza z orkiestry wojskowej. Sąsiedzi nie od razu to zaakceptowali, a pewne kwestie dotyczące niemieckiego pochodzenia dotykały potem nawet mojej mamy. Tak naprawdę, gdyby takie COŚ wlazło w moją pamięć i zaczęło grzebać, to sam uzbierałbym mnóstwo przykrych i wstydliwych dla mojego sumienia sytuacji z jednego tylko, własnego życia. I pewnie nie tylko ja. 

Edit. Nie no poszlimy, to już byłoby po bandzie.

 

Dziękuję za wizytę, komentarz i bardzo ciekawe uwagi.

 

 

Hej, MichalePe! (edytowałem, bo pisaliśmy w tym samym czasie)

 

Tekst czyta się znakomicie, ale w Twoim przypadku to żadna nowość i zapewne doskonale o tym wiesz;)

– a właśnie nie wiem. Wiem za to, że Twoje pisanie wydawało mi się zawsze niezwykle sprawne, Michale. 

 

Mam wrażenie, że nienazbyt mocno skierowałeś mnie ku refleksji, którą wyłożyłeś przy okazji komentarza silvera. To chwalone tu w komentarzach niedookreślenie, ucieczka od wyjaśnień (rozumiana nie jako wyłożenie kawy na ławę, a właśnie silniejsze pacnięcie mnie w plecy bym dostrzegł to, co trzeba, zachowując przy tym przekonanie, że tak genialnie “przenikam” dzieło:) pozostawiło we mnie pewien dysonans, którego źródło teraz rozumiem.

– to niedobrze, gdy takie rzeczy docierają dopiero po wyjaśnieniach autora w komentarzu. To pacnięcie, a raczej jego siła, to jest chyba często kwesta zaufania do czytelnika. Nie chodzi, broń Odynie, o to, że czytelnik nie załapie “genialnej” myśli autora, tylko wyłącznie o to, czy poczuje podobnie, czy intuicja podpowie, czy będzie jakaś tam wspólnota wrażeń między autorem i odbiorcą. Na pewno nie z każdym.

 

Pies to trącał, poszukiwanie bezpieczeństwa zawsze wygra, a bezpieczne jest to, co tu i teraz, to że grzyby, że ryby, że baba, że żreć się chce. Ucieczka ode złego od tego, co nas przerasta, nie jest przecież oznaką “moralnego skarlenia”, czy deficytów człowieczeństwa. To zwykły mechanizm, którym psychika ratuje się przez zagładą. Może gdyby bohater był kimś innym? Ale zwykły chłop ze wsi? Zrobiłby właśnie tak, jak napisałeś. 

– kurde, szedłem podobnym tokiem myślenia. Cieszę się, że to widzisz.

 

Dziękuję za wizytę, obszerny i ciekawy komentarz i przemyślenia oraz miłe słowa.

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

No tak, każdy ma swoje podejście i sposób wyrażania myśli. Ja bym czegoś w stylu “A zresztą, chrzanić to…” nie dodawał. To ogólnie kwestia tego, czego wymagamy od czytelnika i ile zostaje komu w głowie (mówię o autorach). Granica jest bardzo płynna. Raz jeszcze dzięki za opinię, Silver_Advencie, i podzielenie się wątpliwościami. Dobrze wiedzieć, gdzie jakaś część odbiorców widzi luki, czy się mija z intencjami autora.

Po przeczytaniu spalić monitor.

No nie poradzę, lubię zakończenia szeroko otwarte (np. Pura Fides, Bestiariusz niekompletny, Husarz śmierci itd.).

Po przeczytaniu spalić monitor.

 

Hej, Silver_advencie!

 

Co chciałeś powiedzieć przez to, że grzyby obrodziły? Może mam wyjątkowo niski biorytm intelektualny, ale siedziałem z dziesięć minut i próbowałem znaleźć jakikolwiek związek. On to chce rozsypać w lesie, żeby grzybiarze się natknęli? Będzie dużo ludzi spacerować? Wytłumacz, mnie głupiemu, bo nie pojąłem… :(

 

Hmm. Najgorzej jak autor musi tłumaczyć, o co chodziło. To zazwyczaj źle świadczy o utworze albo autorze. Ale skoro wcześniej nie było takich pytań, to może po prostu nie trafiłem w Twoje oczekiwania i spróbuję co nieco naświetlić. W zasadzie powinniśmy rozpatrywać przedostatni i ostatni akapit jako całość. To, że bohater odsuwa od siebie niepokojące myśli, zagłusza je w sobie, może zamyka się na wołanie Czegoś. Odcina, idzie dalej, ignoruje, wykazuje się znieczulicą, ucieka od tego. I tym jest ta zmiana tematu. To myślenie „o, popadało, pewnie będzie sporo grzybów”. Nic się nie stało, nic się nie dzieje, życie toczy się dalej. Był dotyk obcego, było wejrzenie w ciemne zakamarki, obcowanie z CZYMŚ, co wywala sumienie, może prosi o pomoc, było wywalenie jakichś tabu czy traum i wyrzutów sumienia, ale zatykamy uszy i robimy “TRALALALALA!!” i po sprawie. Dostaliśmy kawałek, siedzimy w tym, dajemy zgodę, przyzwolenie, teraz o tym zapominamy. 

To tak pokrótce.

Dzięki za wizytę i komentarz.

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Proste, miłe, bez większych zaskoczeń, do tego sprawnie napisane (poważniej wybiło mnie tylko to osamotnione "klepanie w ramię" ze zmianą czasu czy raczej strony), ma klimacik, budzi lekki i zaplanowany niepokój, jest i spodziewany w takich opowiastkach happy end.

Troszkę zastanowiło mnie czy szef z pracy dzwoni tak od razu po służby, jak się nie może dodzwonić do pracownika (Ale może byli zżyci a firma mała). No i jak bohater się znalazł/odnalazł w domu (gdzie walnął w szafkę), bo już uwierzyłem, że rzeczywiście czekał na tym przystanku i prędzej bym się spodziewał, że go coś potrąciło na drodze, a nie, że on sobie ten przystanek, rozkład jazdy i opcję spaceru wyobrazi po utracie przytomności. Bo autobus i całą resztę to wiadomo, że widział już "po tamtej stronie", gdy omal nie wjechał w tunel nie swoim autobusem w zaświaty. 

Staruszka sympatycznie natarczywa i uparta w dobrej sprawie, a autobus przypomniał mi ten z Harry'ego Pottera. Całość zgrabna i również sympatyczna. Kliknę sobie.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Hej, Outta!

Teraz faktycznie, coś mi świta. A tam u Wilka nie było czegoś w rodzaju mrocznej wiedźmy PlePle z mackami?

Pozdro!

 

Hej, MichalePe! 

To czekam.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Hej, Bardziejaskierze!

Fajnie, że się wywinąłem. A swojego zdania się trzymaj !

 

Hej, OldGuard!

Dzięki!

 

Witaj, Finkla!

Tak, zdecydowanie miał pecha. Z tym Bronxem to lepiej nie powtarzać, bo wiadomo, stereotypy, uprzedzenia itd. No ale wiemy jak jest. Bez obaw można za to wspomnieć np. Bałuty. Jak wiadomo, "bez kija i noża nie podchodź do bałuciorza". 

IMO, przytakiwać można paszczą. To znaczy to samo, co “zgodzić się”

No właśnie. Mi o takie chodziło. Poczekam na Reg i odzmienię jakby co. 

Dziękuję za wizytę i komentarz. 

 

Cześć, Młody pisarzu!

Dzięki za wizytę, lekturę i podzielenie się wrażeniami. Cieszę się, że dostrzegasz plusy.

Czekam na ten Twój nowy tekst i czekam. Coś widziałem na betaliście, czyli nadchodzi. Pozdrawiam.

 

Hej, Outta Sewer!

Fajnie, że wyszło nieźle i obco. Szorta Wilka nie pamiętam, ale chętnie zobaczyłbym jak wyglądało to jego kłębowisko (bez podtekstów) 

Masz te stereotypy, z tym chyba dyskutować nie będziemy, ale operujesz na nich w szorcie, krótkim tekście, co pozwala na szybkie zaadaptowanie się czytelnika do klimatu, maluje na gruncie opowiadania wyraźnie widoczne strzałki, prowadzące tam, gdzie chcesz aby odbiorca dotarł, nie gubiąc się w domysłach.

Tak to właśnie widzę. Trzeba sobie ułatwiać życie na ekstremalnym odcinku 1000 słów.

Dziękuję za odwiedziny i opinię. 

Pozdro!

 

Cześć, Hrabiax!

Dzięki Tobie, jak chyba większość, dowiedziałem się, czym jest pleń. Wspaniale odkryć to jedząc śniadanie.

Elementy edukacyjne zawsze w cenie ;). Mam nadzieję, że ze śniadaniem ok. 

Podoba mi się postać Kaczmarka. Gdyby nie był stereotypowy, to nie byłby Kaczmarkiem. Kto nie zna takiego, niech się pierwszy zgłosi…

Fakt, Kaczmarków u nas dostatek.

Fantazjowałem jedynie nad zakończeniem. Myślałem, że może ten Wojtek zmieni się w pleń i zje Twojego bohatera, albo, że każdy, kto wziął słoik się w ten pleń zmienił i teraz wszyscy mieszkają w lesie, a ten Wojtek go tam prowadzi, bo tak naprawdę mają jakiegoś deala z tym bohomazem co mieszka w szopie Kaczmarka… xD

Nieźle. Jednak wtedy to by była metafora uzależnień od używek albo metafora elektoratu PiS ;). No i poszedłbyś w horror typu "Władcy marionetek" (czyli metafory komunizmu) xD

Dzięki za wizytę i komentarz!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Hej, Staruchu! Entourage klasyczne do kwadratu. Zawsze takie lubiłem, jak pewnie wiesz, Staruchu. Pomysły dwa i oba też klasyczne dla sf – człowiek jako intruz, najeźdźca (Kudłaczki Pipera, Prosiaczki Carda itd. aż po wspomniany Avatar) oraz odwrócenie roli, czyli opisujemy tą sytuację z punktu widzenia pozaziemskich ofiar najazdu. Oparłeś na tym swój twist finałowy, ale to też już było, więc w sumie czekałem na spodziewaną niespodziankę w finale. I w sumie mi to nie przeszkadza. Oczywiście zazwyczaj to obcy oszukują ludzi (Koniec dzieciństwa, serial V-Visitors itd.), ale tu połączyłeś tych złych ludzi z numerem, jaki nam zazwyczaj wycinali kosmici. Sam początek przypominał troszkę Disctrict 9, ale odwrócenie ról zmienia całkowicie punkt widzenia i człowiek przestaje sobie wyobrażać te kolana wyginające się w niewłaściwą stronę.

Mamy więc sporo klasycznych motywów i do pełni szczęścia zabrakło mi przede wszystkim nieco innej formy opowieści, zamiast gadającego narratora chciałbym wleźć w opowieść z dialogami, didaskaliami i akcją. Choćby w małej scence.

Ps. 1. Nie umknęło mojej uwadze oczywiście, że tam jedziesz jakby lekko i w ukryciu po feministkach (a na upartego to bym i o UE wspomniał). Ale może lepiej nie idźmy w te incelskie klimaty i rozważania, że kobiety odbierają facetom ich samcze „terytoria” i pozbawiają atrybutów męskości. Świat był przez kilka tysięcy lat wybitnie patriarchalny i nie można narzekać, że to się wreszcie zmienia. 

Ps. 2. A wiem, co mi to trochę przypomniało jeszcze. Mało znane a nagrodzone Hugo opowiadanie Resnicka “Czterdzieści trzy dynastie antaryjskie”. Polecam.

Klikam.

Po przeczytaniu spalić monitor.

No właśnie. Mnie już wydaje się łysawo. Co do potakiwania, zmienię. Ale jak przyjdzie Reg i każe mi odzmieniać… Dzięki!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Witam, Bardziejaskierze

Pewnie rzeczywiście trochę stereotypowi. Ale tacy byli mi właśnie potrzebni. Nie wiedziałem tej opowiastki wśród harcerzy, mieszczuchów czy górników. Szczerze mówiąc, ani miejsce, ani postacie nie są tutaj zbyt ważne, padło na jakby popegeerowską wieś postpeerelowską, czy jeszcze peerelowską, bo mi się to jakoś składało i pasowało. Postacie są dwie (syna można sobie darować), o głównym bohaterze wiemy niewiele poza jego wspomnieniami. Czyli stereotyp dotyczy Kaczmarka. No ale tacy ludzie są i było/jest ich sporo czy to na wsi, czy gdzie indziej. Gdybym wrzucił żula z miasta i przeniósł akcję do piwnicy w jakieś kamienicy, też byłoby stereotypowo, a to wciśnięte w tekst pewne postawy, tabu, zachowania i właśnie myślenie stereotypowe są tutaj najważniejsze i (jak ktoś mi podpowiedział) miały być uniwersalne. Scena i statyści są tylko dodatkiem.

Dzięki za wizytę i komentarz oraz uwagi. Pozdrawiam i do zobaczenia pod Twoim tekstem.

 

 

Hej, OldGuard!

Pisząc (i piętnując je) m.in. o stereotypach, wpadłem w stereotypy? To jak incepcja ;) Dziękuję za lekturę, opinię i miłe słowo. Widzimy się pod Twoim tekstem.

Ps. “Stara Słaboniowa i spiekładuchy”? Przyznam się, że nie znam. 

 

Witaj, Stormie!

Do zobaczenia u Ciebie, na razie dzięki za wizytę i komentarz. Fajnie, że przyjemnie.

 

Dobry wieczór, BarbarianCataphract

Dzięki za odwiedziny i komentarz. Klimaty (już na wstępie mamy radomskie i reklamówki [pojawiły się w Polsce ok. połowy lat 80.tych]) wojenne czy powojenny to raczej nie są, jeśli bohater za młodu widział, jak ojciec z dziadkiem ganiali Niemców, a teraz jest dorosłym facetem, to śmiało można założyć, że to np. okres zmian ustrojowych w Polsce. Ale tak szczerze mówąc, to czas wydarzeń nie jest tutaj ważny.

Fajnie, że pomysł jest Twoim zdaniem nietuzinkowy.

 

Hej, Staruchu!

Fajnie, że coś wrzuciłeś i na pewno zajrzę, by się podzielić opinią. Tymczasem dziękuję za odwiedziny i komentarz. Cieszę się, że wyszło niebanalnie. Niedopowiedzenie jak najbardziej, czytało się Strugackich, co nie? ;)

Pozdrawiam!

Edit. Dzięki za klika!

 

Witaj, Ninedin!

Dzięki za wizytę i miłe słowa w komentarzu. Interpretujesz i odczytujesz wszystko tak, jak to sobie autor zamierzył. Z jednym zastrzeżeniem. Pozostawiam czytelnikom otwartą furtkę i nie obrażę się, gdy ktoś pomyśli, że to, co siedziało w komórce, wcale paskudne nie było, a to, jak wołało o pomoc, to już świadczy o ludziach.

Edit. Dzięki za klika!

 

Hej, Jim!

Fajnie, że zajrzałeś, dzięki za lekturę i spostrzeżenia i uwagi. Mieszczuchem jestem w 100 %, wieś znam głównie z czyichś przedstawień i własnych wyobrażeń. PRL jednak pamiętam z autopsji. Miejsce nie ma znaczenia w sumie, ale las i szopa na leśnej polanie była imo dobrym miejscem do rozegrania tej scenki.

 

Witam, Koalę75

Dzięki za odwiedziny. Będzie rewanż. Cieszę się, że dobre. Pleń to rzadkość (robak hufcowy, tfuj!), sporo osób nie kojarzy i nic dziwnego. Górale jak to górale, zrobiliby interes, sprzedając odbicie gór w tafli Morskiego Oka.

 

Hej, Gravel! 

 

Cześć! Na początek parę luźnych uwag:

– Gdyby ktoś wypaplał miastowym, będzie miał ze mną do czynienia.

 

Wydaje mi się, że tu się coś gramatycznie rozjechało.

– Gdyby ktoś wypaplał miastowym, miałby ze mną do czynienia.

 

Powiem szczerze, że nie wiem, co tu się rozjechało. Facet tak gada, “gdyby coś” to “będzie coś”. Gdyby w zastępstwie jak. 

 

Kołtun w komórce ukradkiem rozrósł się lub przysunął bliżej, bo słuchając Kaczmarka, odlatywałem.

 

Tu też nie dostrzegam ciągu przyczynowo-skutkowego.

Facet pamiętając wcześniejsze doznanie myśli, że kołtun musiał się najpewniej jakoś zbliżyć, bo (skoro) zaczął odlatywać. Można wstawić w te rozmyślania coś typu „zapewne rozrósł się”, „prawdopodobnie rozrósł się”, ale uznałem, że to jest klarowne. Na razie mam limit na styk, pomyślę co z tym zrobić, jeśli to rzeczywiście okaże się niezrozumiałe/błędne dla kolejnych czytelników.

 

Znajomy robi w kamieniołomach, Będzie mus, załatwi, co trzeba.

 

Kropka albo mała literka.

Poprawione!

 

– Nic a nic – przytaknął z zadowoleniem.

 

Czy przytakiwanie to czynność paszczowa? Bo jeśli nie, to chyba powinna się tu znaleźć kropka i wielka litera.

No właściwie to nie jestem pewny. Widziałem zapis z małej różnych takich jak “urwał, przerwał, podsumował itp. Poczekam na kilka innych komentarzy i zmienię, gdy przeważy opinia, że to nie przejdzie. Nie upieram się. W sumie podzielam wątpliwości.

 

Nu, dobre i fujkowe. Stereotypy mnie nie szczypały, a przy takiej długości tekstu trudno byłoby ich uniknąć. 

Sama wiesz doskonale, że z limitem 1000 słów ciężko rozbudować psychologię i światotwórstwo. Tym bardziej że nacisk w tekście położony jest na coś innego. Ale rozumiem zastrzeżenia komentujących, którym to się rzuciło w oczy.

 

Chętnie przeczytałabym coś dłuższego na bazie tego tekstu, chociaż to mogłoby się skończyć rozczarowaniem – bobo jest straszne tylko dopóki nie wyjdzie spod łóżka.

 

Dokładnie, łatwo o rozczarowanie. Poza tym to tylko scenka. Obcość tak się z automatu skojarzyła, to machnąłem. Ogólnie to nie moje klimaty.

 

Trochę mi się skojarzyło z Anihilacją, trochę z The Expanse, ale to bardzo luźne skojarzenia.

Anihilacja? Czemu nie! Tam to jednak obrzydlistwo było bardziej obrzydliwe (zwłaszcza w brzuchu). W Ekspansji masz pewnie na myśli to, co protomolekuła robiła z ludzi?

 

Dzięki za komentarz i wszystkie uwagi. Do przemyślenia.

Edit. Dzięki za klika!

Po przeczytaniu spalić monitor.

Hej, Bruce!

Dzięki za wizytę, komentarz i miłe słowa. Cieszę się, że pomysł wydaje Ci się oryginalny, a tekst przejmujący. Odczucia masz właściwe. Nie powiem, czym było "coś", ale faktycznie wołało/błagało/komunikowało się poniekąd "wyrzutami sumienia".

Do zobaczenia pod Twoim tekstem. Również życzę powodzenia w konkursie. 

Edit. Dzięki za klika!

 

Witam, HollyHell91!

Dzięki za odwiedziny i opinię. Fajnie, że się podobało a pomysł okazał się niebanalny. Pleń to rzeczywiście coś mało apetycznego.

Do zobaczenia pod Twoim tekstem. Powodzenia w konkursie.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Spoko, Głogusiu, fajnie będzie jeśli w przyszłości będziesz wrzucal jakieś teksty fantastyczne i najlepiej pisane prozą ;)

Bruce, ale tam chodzi o "inne" odmiany/gatunki/rodzaje fantastyki niż te wymienione lub takie utwory, które trudno sprecyzować i zaszufladkować do fantasy, sf czy horroru itd.. Najczęściej trafiają pod ten tag różnego rodzaju realizmy magiczne i teksty z tzw. pogranicza. Wiersze o miłości się nie łapią. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Nie zrozumieliśmy się, Głogusiu. Nie musisz przepraszać za nic, nawet za jakieś "załamania". Pisz sobie co Ci w duszy gra! Ja nie znam się na liryce i nie podejmuję oceny Twojego utworu.

Jednak rozwinę moje pytanie: naprawdę nie mam pojęcia jakim torem biegł Twój tok rozumowania, gdy postanowiłeś wkleić na portal fantastyka.pl magazynu Nowa Fantastyka z wielkim napisem na górze Nowa Fantastyka i dopiskiem portal miłośników fantastyki z fantastyką w adresie strony, swój wiersz o miłości? To mniej więcej tak, jakbym ja swoje cienkie science-fiction wkleił na portal miłośników haiku o kwiatach. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Nie mógłbym zawieść miłośników poezji na portalu fantastyka.pl i licznego grona adwersarzy ;), zatem zapytam krótko:

Naprawdę?

Po przeczytaniu spalić monitor.

Hej, Ramshiri!

 

Przepraszam najmocniej, że dopiero teraz odpowiadam, Nie zauważyłem Twojego komentarza, tekst gdzieś spadł, ja się rzadko ostatnio pojawiam na portalu. Dziękuję za wizytę, lekturę i opinię. Miło, że tekst wydał się ciekawy i daje do myślenia. Tematyka ciężka, fakt.

Pozdrawiam.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dzięki za wizytę, Koala75. To jest jeden z moich słabszych tekstów (czyli słaby wśród słabych) i przyznam, że to, co w tym tekście zobaczyłeś tak wyraźnie, mi ledwo majaczyło na obrzeżach podczas pisania. Miało być bardziej o konsekwencjach wyborów. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

To ja tylko dodam, Asylum, że wybór do top10 i głosowanie na opowiadanie roku nie ma nic wspólnego z antologią. W niej znajdują się wszystkie teksty piórkowe, które nie były lub nie będą gdzie indziej publikowane i których autor nie zdecyduje nie publikować w FP. A top10 to taka dodatkowa zabawa na opowiadanie roku po prostu.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Normalnie, Golodhu. Zapisując w regulaminie czy zasadach współżycia, że wypowiedzi uznane przez administrację za znieważające, po zgłoszeniu takowych przez znieważoną osobą lub gdy mod zauważy takowe, będą wymagały publicznych przeprosin od ich autora wobec osoby znieważonej tam, gdzie to znieważenie padło. A jak nie, to po pierwszym za znieważenie wpadnie zaraz drugie ostrzeżenie za brak przeprosin. Po trzecim jest ban, więc pewnie to po prostu powstrzyma nas wszystkich przed znieważaniem innych. Bo prewencja jest lepsza niż karanie.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Po pierwsze, Golodhu, ostrzeżenie administracji nie ma nic wspólnego z przeprosinami, i nie mówimy tu o sorry za jakieś tam stwierdzenie w komentarzu na temat tekstu tylko znieważenie osoby. Po drugie moderacja nie zawsze ostrzega publicznie, bywa tak, że robi to tylko na privach.

edit. A poza tym, co to znaczy oczyszczenie osoby? Jak mi ktoś insynuuje np. lans na niepełnosprawnych, to niby  ostrzeżenie moda ma mnie z czegoś oczyścić? Nie, to przepraszam ze strony autora za takie insynuacje, może coś zmienić, a nie jakieś ostrzeżenie moda. Poza tym, jak kogoś obrzucisz gównem, to się przyklei i co ma tutaj pomóc jakieś ostrzeżenie moda?

Po przeczytaniu spalić monitor.

No widzisz, Zanaisie, dobra robota. Jak to ktoś powiedział, bierzcie i piszcie z tego wszyscy!

Po przeczytaniu spalić monitor.

No właśnie, Asylum. Jak widać, zdaniem niektórych można kogoś znieważać wszem wobec na oczach wszystkich, a potem wystarczy przepraszać i się dogadywać w ukryciu, na privach, w żadnym razie publicznie. LOL. Można kogoś znieważyć, ale już wymaganie przeprosin za to znieważenie nie przejdzie, bo to narusza granice… ZNIEWAŻAJĄCEGO. Jeszcze się poczuje dotknięty, bidulek.

Boki zrywać. Zaiste dziwna jest ta gimnastyka, byleby jednego poprzeć, a drugiemu nie przyznać racji za wszelką cenę, nie sądzisz, Asylum?

Po przeczytaniu spalić monitor.

Tak sobie pobieżnie przeleciałem przez ten elaborat i przyznaję, że napracowałeś się niemiłosiernie, Osvladzie, żeby przedstawić swoją wersję rzeczywistości i wybielić swoją osobę. Po tej ciężkiej pracy powinieneś zjeść snickersa, bo zauważyłem, że strasznie gwiazdorzysz (zwłaszcza w opisie na swoim profilu). Dlatego ignorowanie Ciebie oraz trzynastki głosujących na Ciebie portalowiczów, będzie dla mnie miłą odmianą po tej gównoburzy przetaczającej się przez portal, odkąd odezwałeś się po raz pierwszy, akurat pod tym opowiadaniem (Twój pierwszy komentarz na portalu można sobie przeczytać powyżej). Jakichkolwiek dyskusji z Tobą nie mam zamiaru już więcej prowadzić, ponieważ to zbyt nudne i męczące – po eonach lat sporów i tak pozostalibyśmy przy swoich zdaniach. Od początku uważam zresztą, że nie jesteś osobą, za którą się podajesz i zwyczajnie udajesz, że nie jesteś tym, kim wiele osób uważa, że jesteś ;). Kiepskie i uciążliwe musi być na co dzień takie udawanie> Poza tym wielokrotnie już powtarzałem, że nie lubię rozmawiać z hejterami ukrywającymi się wstydliwie za anonimowością.

Z całą resztą "teamosvlad" również nie mam ochoty dyskutować i wchodzić w żadne interakcje (z niektórymi z pewnym żalem, ale niewielka to dla nich strata). Ktoś mi kiedyś tutaj napisał, że nie będzie ze mną dyskutował i nie życzy sobie więcej moich komentarzy i ja to uszanowałem. Teraz ja nie życzę sobie pewnych interakcji. Oczywiście, jeśli masz taką potrzebę wewnętrzną, komentuj sobie do woli moje teksty, ale nie licz na to, że będę czytał te komentarze i na nie odpowiadał. Wspominałem już chyba, gdzie one trafiają w skali kosmicznej.

Bez odbioru.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Pytasz mnie ANDO gdzie te Twoje insynuacje? Tu i ówdzie, tam i siam. Pewne wątki zostały usunięte przez adminów razem z Alicellą, ale niektóre ślady zostały. No ale przecież sama nie lubisz podawania przykładów na potwierdzenie swoich tez.

 

Alicella: nominowania się nawzajem do piórka przez lożan

 

Ando: Zgadza się, pisałam o tym w innym wątku.

 

Alicella: Powiem też wprost, zignorowałam plebiscyt roku, bo uważam, że wepchnięcie trzech opowiadań Zanaisa i dwóch Gekikary (mimo że częściowo były to teksty, które ledwie się na piórko załapały), a odrzucenie kilku autorów i nawet nie danie im szansy, było delikatnie mówiąc niesmaczne. 

 

Ando: Zignorowałam z tego samego powodu.

 

Alicella: Mamy na portalu grupę osób, która usiłuje innym mówić, co ma się im podobać, a sprzeciw wiąże się z ”walcowaniem”, “zemstami” i dzieleniem użytkowników na lepszych i gorszych. 

 

Ando: Niestety, to prawda. 

 

Ando: Niepokoi mnie również, że każda próba krytykowania autorów “modnych” na portalu spotyka się ze zmasowanym odzewem i za każdym razem sprowadza się on do schematu: mylisz się, nie znasz się, podaj definicję, bo źle myślisz.

 

Ando: Jeśli piszę komentarz pod opowiadaniem osoby z Loży, a ona zachowuje się tak, jakby chciała mi za wszelką cenę udowodnić, że tekst musi mnie zachwycać i dołącza grupa pomocników – to zniechęca do aktywności na portalu.

 

 

Nie chce mi się ryć głębiej i chyba nie potrzeba, wszak, jak już wspominałem, Twoim ulubionym stwierdzeniem w dyskusji jest "nie będę podawała przykładów" a przytaczane antyprzykłady i statystyki przeczące Twoim twierdzeniem zazwyczaj ignorujesz. Jednak korzystając z okazji, podam kilka innych cytatów z Twoich wypowiedzi o komentarzach, które zabawnie się zestarzały po Twoim głosie na Osvalda w Loży:

 

Po “zjechaniu” opowiadania nowy użytkownik ucieknie, a dobry autor opublikuje następny tekst w innym miejscu. Same negatywne bodźce nie sprzyjają uczeniu się, potrzebne są też pozytywne wzmocnienia, docenienie tego, co autor zrobił dobrze. Nie zapominajmy, że krytyka to nie tylko wyciąganie złych rzeczy.

 

Nie powinny być nastawione tylko na wyszukiwanie błędów. 

 

Komentarze w stylu “całe opowiadanie jest kiepskie, nie da się tego czytać” nie sprzyjają budowaniu społeczności. 

 

Istotna jest pozycja komentującego – czy uważam użytkownika za równorzędnego partnera do dyskusji, czy za kogoś, kto na niczym się nie zna. Czy po wejściu tutaj spotykam mentora-przyjaciela, czy wszystko wiedzącą gwiazdę.

 

Napisałam, że chodzi o formę. Istnieje różnica pomiędzy powiedzeniem komuś na przykład “wszystko w twoim opowiadanie jest beznadziejne” a komunikatem “jeszcze dużo pracy przed tobą”.

 

Krytyka tekstu (nie krytykowanie) to trudna sztuka. Krytyka musi być konstruktywna, inna nie ma sensu. Rozładowywanie własnej frustracji poprzez krytykowanie uważam za nieetyczne i mam nadzieję, że nikt tego tutaj nie robi.

 

Komentarze powinny być w miarę obiektywne, konkretne, bez nadmiernych emocji, wyszukiwania szczególików, pisane po zapoznaniu się z tekstem. 

 

W komentarzu ważna jest forma i umiar. 

 

Powtórzę, że ważna jest forma komentarza, to samo można przekazać w różny sposób.

 

Sądzę, że kluczowy jest sposób komentowania. Mnie osobiście irytują rady dawane z pozycji osoby, która poznała prawdę absolutną, tak ma być i koniec, a ty autorze się nie znasz. Bardziej cenię sobie opinie podawane bez emocji, pokazujące i wyjaśniające błędy. Lubię też, jeśli komentator pisze “moim zdaniem”, “ja tego nie kupuję”, “w mojej ocenie”, “odbieram to opowiadanie jako”, zwłaszcza w kwestiach, których nie można w prosty sposób zweryfikować.

 

Ja też nie lubię obraźliwych komentarzy. Nie powinno być ani ich, ani niepotrzebnego głaskania po głowie.

 

Pocieszne, prawda? I to tyle z mojej strony. Do nieusłyszenia. Życzę sukcesów pisarskich.

Po przeczytaniu spalić monitor.

1) komentarze pod tekstem Morteciusa "Miłość pachnie bzem i smakuje czereśniami", tekst autor usunął, a był tam atakowany personalnie przez jedną osobę, która wie kim jest i jeśli życzy sobie potwierdzenia, że to ona – PW

 

– Eee chodzi o mój komentarz? A padają w nim określenia takie jak w komentarzach Osvalda np. pod Bruce? Nie sądzę. Tekst Morteciusa był anonimowy, komentowałem (kiepski) tekst, a nie autora, którego tożsamości nawet nie znałem. Późniejsza pyskówka między mną a Morteciusem (gdy się ujawnił) dotyczyła naszych starych zaszłości i nie miała nic wspólnego z opowiadaniem. Niestety, tekst został skatiowany, więc nie odniosę się do detali. Chętnie bym zobaczył (może jest trzymany w kopii roboczej), co tam takiego napisałem, że Cię (albo kogoś innego, bo wspominasz, że te przykłady ktoś inny zebrał dla Ciebie) to tak poruszyło i uważasz za gorsze od epitetów „idiotyczne, głupie, durne, denne itp.” czy insynuacji o lansowanie się na niepełnosprawności i wojnie na Ukrainie pojawiających się u Osvlada. 

 

2) komentarze pod opowiadaniem Aterazmniepocałuj, autor został zbanowany, bo wdał się w dyskusję po zaatakowaniu przez całą grupę (członków proszę na PW, jeśli życzą sobie potwierdzenia przynależności do tejże),

 

– nie pamiętam za bardzo sytuacji? To ta autorka erotyków/porno? A cóż takiego tam było w komentarzach portalowiczów skoro to on/ona dostała bana? Czyli to Beryl zawinił?

 

3) komentarz pod opowiadaniem Shanti, gdzie doszło do drwin z faktu nominacji tak słabego tekstu (j/w),

 

– serio? Drwin? Chodzi o mój komentarz pod tekstem o pociągu? I to jest Twoim zdaniem komentarz gorszy od komentarzy Osvalda pod Zanaisem czy Gekikarą, na którego to „kolegę Osvalda” głosowałeś? Ile pod tekstem Shanti pada z mojej strony epitetów typu „wyżyny grafomaństwa, idiotyczne, głupie durne, denne, śmieszne, do obrzydliwości nudne, nadęte i rozwleczone, nie zrozumiem, dlaczego ludzie bez wyobraźni pchają się do pisania fantastyki” itp.? Odpalaj swoją ekipę i szukajcie. 

Drwiny widzisz wszędzie i kpiny, oburzają Cię strasznie, jak widzę, ale stwierdzenie “jeszcze nigdy nie widziałem takiego literackiego gniota […] Tandetny chwyt charakterystyczny dla autorów pozbawionych talentu, ale za to z wysokim mniemaniem o sobie” pojawiające się u Twojego „kolegi Osvalda” to dla Ciebie odpowiednia „forma i kultura” krytyki „niepersonalnej” na portalu? Taką Lożę sobie wymarzyłeś?

 

4) komentarz pod opowiadaniem Corrinna "Słoik z weną", gdzie doszło ponownie do kpienia z faktu nominacji oraz padło takie stwierdzenie w kierunku osób, którym tekst się podobał: "Więc gdzie te sześć gwiazdek i za co piórko?",

 

– i to ma być przykład komentarza gorszego od komentarzy Osvalda? Personalnego? Wskaż mi, Radku, gdzie ja walę w Corrina w tym komentarzu. Stwierdzenie „więc gdzie te sześć gwiazdek i za co piórko” Ci przeszkadza, a np. określenie “To jest czysta grafomania. Styl jakim tekst jest napisany to karykatura literacka” zachwyciło Cię na tyle, że pobiegłeś zagłosować na autora tych słów?

 

5) nowa użytkowniczki o nicku ZielonyKwiat po komentarzu (PW) usunęła opowiadanie i odeszła z portalu, fakt ten był dodatkowo komentowany prześmiewczo na SB,

 

– nie wiem co to akcja.

 

6) last, but not least – Alicella (był osobny wątek, chyba nie warto streszczać).

 

– nie brałem udziału za bardzo w tej wymianie zdań, ale pamiętam za to, jak Alicella nakłamała pod moim opowiadaniem, a potem zrobiła gdzieś jakąś dramę, oskarżając pół loży o oszustwa w głosowaniu, więc za nią nie płaczę.

 

Swoich (przez siebie znalezionych, bo sam jestem zawsze traktowany idealnie grzecznie) przykładów też mam kilka, ale nie będę nikogo nudził, żeby je weryfikował, a na podstawie swoich indywidualnych wrażeń ich nie wrzucę.

 

– czyli tam sobie zbieracie te straszne „przykłady”, a potem głosujecie na Osvlada? Pocieszne.

 

Tylko postawmy sprawę jasno, że wrzucamy opowiadania, żeby były czytane i oceniane. Jeśli ktoś zobaczy negatywny komentarz, to nie ma prawa jęczeć, jeśli forma i kultura są zachowane.

 

– ale czujesz, Radku, że sobie zaprzeczasz? Forma i kultura u mnie Ci nie odpowiada, ale u Osvalda Ci się widać bardzo podoba, bo na niego głosujesz do Loży? Weź może moje przywołane komentarze spod Shanti lub Corrina i postaw obok komentarzy Osvalda pod Zanaisem albo Drakainą i porównaj kulturę i formę, ok? 

 

Poza tym zastanawia mnie, dlaczego tak nie lubisz poprzedniej i obecnej Loży i psioczysz na portal, skoro wrzucasz tutaj „przykłady” głównie moich komentarzy. Przecież ja zrezygnowałem z lożowania dwa lata temu. 

Na koniec drobna sugestia, Radku, która może się przydać paru innym osobom – może nie zmieniaj loży, tylko napisz po prostu tekst, który zasłuży na piórko bez względu na skład loży. Autorzy z wieloma piórkami wystawiali się zazwyczaj na głosowania różnych „zestawów” lożan.

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Nowa Fantastyka