O matko, jaka niespodzianka :D :D :D
Dziękuję, Alicello
I ciekawa dyskusja się z tego wywiązała. Początki, które zacytowała Alicella, są dobre. Posiadają haczyk. Budzenie się to nuda, ale budzenie się będąc potępionym na wieczność – zarzuca haczyk na czytelnika, który będzie się chciał dowiedzieć, o co chodzi. I w ogóle jest ogromna różnica, między początkiem opowiadania, a powieści.
Przykładowo “Czerwona kraina” Abercrombiego (UWAGA SPOILER)
Pierwsze strony to opis miasteczka i poznanie bohaterów przez ich dialogi w życiu codziennym. Na około dwudzieste stronie dochodzi do ważnego wydarzenia, które burzy życie bohaterów i zmusza do wzięcia udziału w pościgu.
To nie jest dobry przykład. Gdy Abercrombie wydawał Czerwoną krainę, miał już nazwisko i fanów. Mógłby ją zacząć od przepisu z książki kucharskiej, a i tak by mu to wydali. Co wolno wojewodzie… itd.
Rozumiem wasze punkty widzenia – macie dwie różne (obie prawidłowe) perspektywy na ten sam problem. Zanais patrzy z perspektywy czytelnika, Alicella – debiutanta gotowego stanąć do walki z setkami innych propozycji w wydawnictwie. Nie wszystkie elementy wymienione przez Alicellę są do znalezienia w książkach, ale wykorzystanie z nich na pewno zwiększy szanse, że wydawca po otwarciu pliku przeczyta więcej niż pół strony. Więc jeśli piszecie z myślą o publikowaniu – to są dobre wskazówki. Oczywiście nie można dać się zwariować, nie wszystko zawsze da się wsadzić do pierwszego akapitu bez uszczerbku na jakości, ale to taki ideał, do którego można dążyć. Zanais zdecydowanie ma rację z emocjami i z tym, że bohatera trzeba poznać, zanim zacznie mu się kibicować – na to są pierwsze rozdziały. Natomiast można w czytelniku wzbudzić emocje typu niepokój, ciekawość, zaintrygowanie – i chyba na tym obszarze najlepiej się poruszać w obrębie pierwszego akapitu.
A mój ulubiony początek książki to: Ostatniej nocy śniłam, że powróciłam do Manderley. Prosty, piękny, nie wiem czy w 2022 roku znalazłby wydawcę, ale ma w sobie magię i magnetyzm. Po przeczytaniu tego zdania chciałam wrócić do Manderley, nie mając jeszcze pojęcia, czym ono jest
Edycja. Przeczytałam wasze fragmenty.
Astrid – Pierwszy akapit to streszczanie historii – mówisz nam, co się wydarzyło, zamiast to pokazać. Nie pomaga szalejąca interpunkcja. Nieładnie.
Krokus – nie bardzo rozumiem, po co redukować bieg i zaraz po tym wciskać gaz? Chyba nie znam się na samochodach wystarczająco, by wiedzieć, co oznacza taki manewr. Nie czułam dynamiki, dopiero za drugim czytaniem załapałam, że on nie ruszał samochodu spod domu, tylko był w… eee, pościgu? Pędzie? Tylko skoro jechał tak szybko, czy naprawdę miałby czas na podziwianie pomnika Mariana Bublewicza? Haczyk w końcówce ciekawy, choć imo – ginie pod rozepchanym, przeładowanym technikaliami początkiem.
Ambush – fajny początek, który potem ginie przywalony stosem imion/ksywek. Daj czytelnikowi poznać – a przynajmniej spamiętać – bohaterów – nim zrzucisz na nich bandę kolejnych. Akcja ciekawa, haczyk jest. Na plus.
vrchamps – czy bohater naładowany adrenaliną byłby świadom dwóch połamanych palców? To w końcu czuł ten ból czy nie czuł? I skąd wiedziałby w ciemności, że są połamane? Interpunkcja i zapis dialogów z błędami. Nie jest źle, tylko trochę chropowato.
None – bardzo fajne pierwsze zdanie! Są mięsiste opisy, preludium do akcji, zawiązanie początku. To też brzmi jak początek opowiadania, które chętnie bym przeczytała. Jedna uwaga – opis bloku brzmi bardzo polsko, a potem nagle pojawiają się zagraniczne imiona. Może to bias, ale ze penisami i klubami na ścianach w bloku spotkałam się tylko w jednym kraju ;)
Luken – jest pomysł, wykonanie go trochę pokiereszowało. Dobrze by było, gdybyś w pierwszym zdaniu, w którym PU-1 się pojawia zaznaczył, że jest cyborgiem, bo czytałam ten fragment dwa razy i dopiero akapit później się połapałam, że nie mówisz o samolotach ani astronautach. Językowo możesz spróbować bardziej skonkretyzować słownictwo – ogromna prędkość, wielotonowy (co to w ogóle za słowo!), przedmiot zabezpieczony, coś o kimś. Fala uderzeniowa zaczynała pierwsze okrążenie planety? Yyy? Druga scenka zdecydowanie zbyt krótka, jakby napisana na kolanie – koniecznie do rozbudowy. Przez jej budowę haczyk jest zbyt ogólny, nic mi nie mówi, nie wiem, o czym będę czytać.
Finkla – fajne :) Są emocje, jest stawka, ciekawy dialog na przykucie uwagi i haczyk w postaci możliwych dróg głównego bohatera. Czytałabym dalej.
Radek – ojej, strasznie mi się kojarzy z Szamanką od umarlaków Raduchowskiej, a nie jest to lektura, którą cenię wysoko. Początek zapowiada schematyczny YA: narzekająca, angstowa bohaterka, dziwaczka krewna, której boją się normalni ludzie, ubiór w klimacie czarownic… Ojej, potrzebowałabym zwalającego z nóg blurba na okładce, żeby to przeczytać.
Zanais – to początek opowiadania ze znanej nam serii, więc chyba trochę przeczy zasadom zabawy… Tekst jest zgrabny, fajny, podoba mi się pokazanie myśli bohatera i oczywiście haczyk elegancki. Tylko IMO w tym wątku nie na miejscu. Nie musisz wprowadzać bohaterów, wyjaśniać, czym się zajmują, nakreślać tematu i klimatu – bo to wszystko czytelnik ma w głowie, zaczynając lekturę twojego fragmentu. Tego tekstu nie można porównywać z innymi, bo to nie byłoby sprawiedliwe.
Outta Sewer – oryginalny pomysł, zahaczyło od pierwszego zdania. Bardzo solidny fragment i widzę to jako początek niebanalnego, fajnego opowiadania. Czytałabym dalej. Pod koniec fragmentu chyba enter ci się zaciął ;)
Gravel – Choć technicznie dobre, nie czuję potrzeby, żeby czytać dalej. Wygląda to na początek książki, a nie opowiadania, więc gdyby blurb na okładce miał w sobie coś oryginalnego, to czytałabym. Nie wiem jak to wyjaśnić – nie zahaczyło mnie, ale też nie zniechęciło. Bardzo neutralny początek.
www.facebook.com/mika.modrzynska