Profil użytkownika

Fantastykę czytam i oglądam od... pewnego czasu (jakiś rok ‘85-‘86 mi się tłucze w pamięci jako początek). Zawodowo piszę, choć nie beletrystykę: opublikowałam książki naukowe i popularyzatorskie, artykuły naukowe oraz publicystykę, między innymi w “Nowej Fantastyce”. Zawodowo też wykładam – między innymi prowadzę zajęcia z mitologii greckiej i rzymskiej oraz antyku w kulturze popularnej na Uniwersytecie Jagiellońskim, obchodzę krakowskie szkoły z prelekcjami o  fantastyce i jeżdżę po Polsce z wykładami. W kwietniu 2019 ukazała się pierwsza powieść, której jestem współautorką, “Mysia Wieża” (współpisana z Agnieszką Fulińską, wydana przez Galerię Książki). W marcu 2020 ukazał się II tom tego samego cyklu, zatytułowany “Śpiący rycerze”. Moje opowiadanie znalazło się również w antologii “W głębi snów”; był to dla mnie pozaportalowy debiut opowiadaniem. Od tamtej pory moje teksty ukazały się w kilku antologiach (”Fantastyczne pióra”, “Weird fiction po polsku”, “24.02.2022”). W roku 2022 zaczęłam współpracę z “Nową Fantastyką” jako felietonistka.


komentarze: 2860, w dziale opowiadań: 1911, opowiadania: 1285

Ostatnie sto komentarzy

Piszcie, publikujcie, przydzielanie Srebrnych Piórek to sama przyjemność :)

ninedin.home.blog

Już, zaraz, za chwilę będzie jasne…

 

…. że Srebrne Piórka są w tym miesiącu od razu dwa.

 

 

***

 

 

Pierwsze Srebrne Piórko będzie za światotwórtwo, klimat i fantastyczną wyobraźnię.

 

Otrzymuje je Zanais za opowiadanie “Prawdy ukryte w mirażu”.

 

 

***

 

 

Drugie Srebrne Piórko będzie za postacie , dialogi i w sumie również za kreację świata.

 

Dostaje – Caern za “Panią szefową”.

 

 

 

Gratulacje!!!

 

 

 

ninedin.home.blog

Ale fajne! Świetnie się czytało – i klimat fajny, i postacie, i pomysł na świat, no i przede wszystkim – wpadłam tylko zerknąć, a ani się obejrzałam, jak przeczytałam całość :)

ninedin.home.blog

No to może tak: będę na NIE, ale bardzo niewiele mi zabrakło do TAK-a.

 

Masz wspaniałe pomysły, naprawdę imponujące, jak cała ta idea kradzieży szczęścia. Jak zaraza widoczna w postaci rosnących na ludziach i miejscach kwiatów. To one zadecydowały o tym, że byłam bardzo bliska TAK-a.

O tym, że to będzie jednak NIE, zadecydował natomiast po pierwsze sposób ukazania głównej bohaterki, po drugie, przede wszystkim – prowadzenie narracji. Foliana nie przekonała mnie jako bohaterka – za mało w niej, jak na to, co przeżywa, goryczy i strachu (na moje wyczucie, to może być subiektywne).

Ale gdybym miała tylko swoje subiektywne uwagi do bohaterki, to bym została przy TAK-u. Zdecydował fakt, że – przy naprawdę wybitnych, znakomitych pomysłach – fabułę prowadzisz w sposób bardzo prosty, podsuwając bohaterce tropy w sposób, który nieco za mało, jak na mój gust, maskuje rękę autorki. W zasadzie cała sekwencja wydarzeń od spotkania z jasnowidzką do końca jest tak poprowadzona, i to mnie nie przekonuje.

Ale generalnie – tekst jest fajny, ma momenty i motywy wybitne, niewiele mu IMHO brakuje do bycia naprawdę bardzo dobrym.

ninedin.home.blog

Sympatyczne. Zgodzę się z przedmówcami, że w roli, w której osadziłaś Twardowskiego, mógłby być ktokolwiek, a i nawet fakt, że Twardowski uchodził za mistrza magii, nie ma tu wielkiego znaczenia, bo to raczej awanturnicza historyjka spod znaku płaszcza, szpady i dworskiej intrygi. Ale tak naprawdę to niewykorzystanie mistrza nie ma wielkiego znaczenia dla fabuły. Ta jest spójna i nieźle złożona, ma ciekawy punkt wyjścia. Udanie intrygujesz czytających od początku (czy tylko ja się zastanawiałam “Nie wiem, czy chcę wiedzieć, po co mu te dzieci?”), potem napięcie trochę siada, sam finał mnie fabularnie nieco rozczarował. Ale generalnie tekst udany.

ninedin.home.blog

Dziękuję za podrzucenie opowiadania do wątku z wizytówkami.

 

 

 

Zacznijmy tak: IMHO umiesz pisać, od strony warsztatowej. Tekst jest sprawnie napisany, ma dobrą kompozycję, językowo jest solidny i rzetelny, dobrze się go czyta.

Fabularnie opowiadanie jest dość przewidywalne. Na plus działa naprawdę fajnie wprowadzony twist na końcu. Natomiast zarówno charakterystyka “oskarżonych” ras, jak i typ humoru z odwołaniami do naszej rzeczywistości – znane, choć zrobione umiejętnie. Biblioteka zasłużona :)

 

PS. Czy dobrze rozumiem, że “sędzia” / oskarżony stał przed sądem właśnie za gwałt i stąd mu się nagle we śnie ten “gwałciciel” pojawił, choć w symulacji był, owszem, oszustem i masowym mordercą? Bo jak tak, to to jest bardzo dobrze zrobiona sugestia :)

ninedin.home.blog

Słuchajcie, jak tylko wygrzebię się z aktualnym tekstem pisanym dla NF, zabiorę się do lektury :) Dziękuję wszystkim za teksty!

ninedin.home.blog

Opowiadasz nam, teoretycznie, historię złożoną ze znanych klocków. Zemsta, knucie, finta wewnątrz finty w fincie. Twoi bohaterowie posługują się także znanymi chwytami: kobieta używa uwodzicielskiej urody, by wciągnąć wroga w pułapkę, skrzywdzony eksniewolnik oszukuje tych, którzy kiedyś wydali go na męki, kapłani (ukazani nieco w odwołującym się do orientalnego stereotypu niemal-haremowym stylu) są perfidni, zepsuci i odrażający.

I trzeba się naprawdę wysilić, żeby dostrzec, że te klocki są znane. Bo masz tak obłędną światotwórczą wyobraźnię, rozbuchaną, efektowną i makabryczną jednocześnie, takie już umiejętności pisarskie, i taki dar do używania tej światotwórczej wyobraźni w służbie fabuły i opowiadania, nie dla fajerwerków i efektu, że mógłbyś nam tu zapodać historię o tym, że bohaterka zgubiła szklany pantofelek i po nim ją rozpoznano, a i tak by było oryginalnie.

ŚWIETNY tekst, IMHO. Oby zapowiadał cały rok takich doskonałych tekstów na forum.

ninedin.home.blog

Będzie czytane, zacznę od powtórki z Barbariana (bo ten miesiąc jeszcze lożuję…), a potem przejdę tę pierwszą porcję tekstów, które już mam od Was :)

ninedin.home.blog

Nie wiem, szczerze mówiąc, czytałam w oryginale, lektura polska jeszcze przede mną.

ninedin.home.blog

Fajne. Pomysłowe. Z dobrym pomysłem na postacie, i w ogóle tekst robi coś, co lubię, czyli – mimo bycia de facto dystopią, daje postaciom szansę i nie tonie w najczarniejszej beznadziei.

Piórkowo będę jednak na TAK, bo – choć tekst nie jest doskonały, zgadzam się po części z zarzutami o przyspieszenie (czymś w rodzaju infodumpu) zakończenia, to ma IMHO potencjał, pomysłowo porusza klasyczny temat buntu maszyn i, last but not least, bardzo przyjemnie się go, dzięki technicznej biegłości autora, czyta.

ninedin.home.blog

Wiecie co, rzadko mi się to zdarza, ale w tym przypadku o moim lożowym TAK-u zadecydował pomysł na tekst i na ujęcie idei wampira. Oczywiście, ważne jest, że to tekst dobrze napisany, z literackim pazurem, ciekawy stylistycznie i z ciekawymi postaciami – ale u mnie osobiście zadecydował pomysł, a konkretnie – pomysł na Pająka i na to, jak on działa.

ninedin.home.blog

Ja tylko cichutko powiem, że uwielbiam “Porę szkła…”, a Amal El-Mohtar uważam za naprawdę bardzo utalentowaną pisarkę :)

ninedin.home.blog

Piórkowo będę na TAK

Lubię takie abstrakcyjne teksty, to fakt, i to pewnie się przyczyniło do mojej oceny. To jest proza bliższa grotesce niż fantastyce sensu strictissimo, z konsekwentnie i efektownie budowanym lekko absurdalnym, lekko melancholijnym klimatem. Do tego klimatu przyczynia się przede wszystkim stylistyka tekstu, sposób konstruowania narracji – z narratorem akceptującym absurdalność rzeczywistości i w związku z tym dla czytelnika będącym raczej obiektem chłodnej obserwacji niż utożsamienia. Po części zdecydował fakt, że bardzo dobrze, płynnie mi się czytało – to już jest naprawdę spory poziom umiejętności warsztatowych.

ninedin.home.blog

PIÓRKOWO, od razu powiem, będę na NIE. Nie do końca przekonuje mnie przede wszystkim stylistyka – na plus to, ze bardzo widać, że wybrana jest świadomie i prowadzona konsekwentnie, ale dla mnie, od pewnego momentu, literacko trochę nużąca.

Natomiast – to jest tekst trafiony psychologicznie, pokazujący, że masz, jako pisarz, po pierwsze – zrozumienie dla pewnych ludzkich zachowań, po drugie – umiejętność z jednej strony ubierania ich w słowa, z drugiej – czynienia z nich naturalnej części opowieści. To jest cenne, rzadkie i niełatwe – więc nawet choć stylistycznie ten tekst mi do najlepszych na portalu nie pasuje, to nie znaczy, że znalazłam w nim czegoś cennego i ważnego.

ninedin.home.blog

Ogromnie przykre, wyrazy współczucia dla bliskich i przyjaciół.

ninedin.home.blog

Sympatyczne, wciągające i nieźle napisane. Na tyle dobrze skonstruowane, że trzyma w napięciu, i to mimo bardzo swoistego i dość kwiecistego języka narratora (to nie wada, ale coś, co jak dla mnie spowalnia lekturę, nawet jeśli mi się podoba). Doskonałe ostatnie zdanie :)

ninedin.home.blog

@Ślimak: dziękuję. Nie liczyłam na to, że ten tekst w ogóle będzie brany pod uwagę, więc nie byłoby mi żal, gdyby nie dostał głosów, ale skoro je dostał, jest tym milej.

 

Re: cykl o mniejszościach ontologicznych. Jest rozgrzebany w robocie tekst oparty bardzo luźno na jednym motywie z “Lilii” Mickiewicza, innym słowy historia o tym, jak bohaterka musi, jako kuratorka, wesprzeć osobę usiłującą uzyskać od kurii biskupiej w Krakowie zgodę na konsultację z duchem zmarłego zakonnika :D. Mam 2/3, może mi się uda skończyć. Na pewno chętniej się pisze po przeczytaniu takich opinii jak Twoja.

 

@Tarnina <3

ninedin.home.blog

@PsychoFish: DZIĘKUJĘ

@ Tarnina: dziękuję, to zdanie nr 1 jest bez sensu, faktycznie, a i przecinek, zdecydowanie, coś zjadło. Poprawię.

 

 

I w ogóle wszystkim Wam dziękuję, dawno nie udało mi się napisać nic większego, ale mi trochę, tymi komentarzami, przywracacie chęć, żeby spróbować znowu.

ninedin.home.blog

Bardzo dziękuję wszystkim, którym się podobało, i zechcieli mi zostawić komentarz! Bardzo mi te komentarze są potrzebne w tym momencie i bardzo je sobie cenię.

ninedin.home.blog

Wilku, dziękuję za to podsumowanie! Osobiście zapraszam na swoje punkty programu w imieniu własnym i współpanelistek/-ów, a jakby ktoś chciał zagadać w przerwie, to bardzo chętnie!

ninedin.home.blog

A czy jest już wątek do rezygnacji z kandydowania? Bo bym skorzystała, nie mam szans jeszcze co najmniej przez pół rok na takie bywanie na forum, jakie bym chciała :(

ninedin.home.blog

U mnie będzie piórkowy TAK, przede wszystkim za pomysł. Ja wiem, cyberpunk, Morgan, wszystko już było – ale ja szalenie lubię takie małe konkrety, kiedy w generalnie znanej wizji przyszłości bawimy się jakimś jednym detalem, jak u Dicka – zatrudnianie jasnowidzów w biznesie, żeby trendy przewidywali. Tu mi szalenie się spodobała idea ludzi, którzy wynajmują sobie zastępców do tej konkretnej (nieprzyjemnej, nudnej, męczącej) czynności, jaką jest odchudzanie. Za tym pomysłem poszła reszta – opowiadanie się fajnie skupia na tym kawałku świata, na jego tle rysując niemożliwy romans bohaterów. I w ogóle podoba mi się to, że pozornie stawka tego, o co chodzi, jest codzienna i ludzka, żadnego ratowania świata, żadnej globalnej skali wydarzeń, ale jednocześnie – umiejętnie szkicujecie nam świat najczarniejszymi barwami, w efekcie robiąc wrażenie większe, niż gdyby akcja działa się w czasie kolejnych igrzysk śmierci.

ninedin.home.blog

Piórkowo będę na NIE. Nie zrozum mnie źle: tekst jest niezły, starannie napisany, nastrojowy, to nie jest tak, że uważam go za słaby. Nie jest natomiast, moim zdaniem, jednym z najlepszych na portalu.

Dlaczego nie? Ano dlatego, że nie jestem przekonana, zwłaszcza drugą, wojenną częścią. Tekst wydaje mi się sklejony z dwóch części, z których pierwsza ma wiele wspólnego z ciemną, mroczną baśnią (albo może bardziej – baśnią a rebours, posługującą się nieco baśniowymi tropami i narracją w służbie horroru). Ta jest mniej oczywista, bardziej zagadkowa. W drugiej chyba IMHO nie do końca potrzebnie to zostaje dookreślone, domknięte i wpisane w historyczny konkret.

ninedin.home.blog

Ja też będę piórkowo na NIE. Tekst mi się podobał i przyjemnie mi się go czytało, bo fabularnie jest płynny i sensownie rozplanowany. Podobał mi się też dobór głównych postaci i sposób ujęcia ich relacji – widać, że to Twoja mocna strona. Zwłaszcza bohaterka jest wiarygodna, udało ci się uniknąć w reakcji jej postaci stereotypów i pułapek, czyhających na autorów :)

Co nie przekonało do końca. Po pierwsze, język i styl, bo parę razy zacięłam się przy lekturze (ale są i miejsca świetne, pokazujące, że masz słuch językowy). Po drugie, nie jestem w stu procentach przekonana zakończeniem – ono jest efektowne, owszem, ale wydało mi się też nieco przewidywalne.

Ten rok mojego lożowania upływa pod znakiem “Tak bardzo mało brakło do TAK”, i to też jest jedno z tych opowiadań: udane, pomysłowe, literacko dobre, ale dla mnie nie całkiem piórkowe.

ninedin.home.blog

@BarbarianCataphract: dzięki za miłe słowa :) Rozwijanie mitologicznej wiedzy to moje hobby, serio

:)

 

@reg: DZIĘKUJĘ za to, że we mnie wierzysz

 

@AP: nie jednak nie całkiem. Wybaczali wiele różnych rzeczy, ale akurat nie kanibalizm. Ale masz rację, zakładam, że żył długo i w miarę szczęśliwie, w końcu w Arkadii został w pamięci jako wielki prawodawca i przodek całego tłumu założycieli nowych miast :). Dziękuję za komentarz :)

ninedin.home.blog

@Asylum: dziękuję, bardzo mi miło!

 

@Ślimak: Twoje propozycje stylistyczne są lepsze niż moje, wprowadzę :)

 

@kra85: masz absolutną rację, to by się dało rozwinąć w opowiadanie i pewnie by na tym zyskało. Pytanie, czy ja bym była w stanie w tym momencie zrobić z tego opowiadanie pełną gębą :(

ninedin.home.blog

Kontekst:

W mitologii greckiej Lykaon to król dzikiej i odległej Arkadii, który wg mitu podał Zeusowi ciało swojego dziecka / wnuka na uczcie, a wcześniej znieważył przebywającego w pałacu incognito władcę bogów. Wściekły Zeus ujawnił swoją prawdziwą naturę, pałac spłonął od piorunów, a Lykaona bóg przemienił w wilka. Ten mit współegzystuje z drugą wizją tej postaci, gdzie Lykaon jest bohaterem kulturowym Arkadii, ojcem wielu założycieli miast i prawodawcą.

 

Jan Cossiers (1600 – 1671), "Jowisz i Lykaon"

 

ninedin.home.blog

Fajne, intrygujące. Forma IMHo doskonale dopasowana do treści, w sensie – mamy króciutki tekst, z urywkiem historii bohatera, z tą dziwną książką – i nie trzeba więcej, bo to, co mamy, dokładnie wystarcza. Niepokojące w nastroju, przez co mimo statycznej narracji, zdecydowanie mnie zainteresowało.

ninedin.home.blog

Bardzo sympatyczna lektura – pomysłowy, ładnie napisany tekst ze świetną ilustracją, intrygujący i refleksyjny w warstwie treściowej. Podobało mi się,

ninedin.home.blog

Świetnie mi się czytało. Krótkie ale pomysłowe, robi wrażenie zarówno konceptem, jak i wykonaniem (no i teraz mam ochotę napisać swoją wariację na ten sam temat).

ninedin.home.blog

Ale radocha! Bardzo fajny, pomysłowy tekst, dowodzący po raz kolejny, że masz i pomysły, i warsztat, i to coś, co czyni pisarza. Widać to nawet w takich drobiazgach jak ten tutaj :)

ninedin.home.blog

Intrygujące i fabularnie bardzo fajnie pomyślane, z ciekawą historią i niebanalnym zakończeniem. Zacięłam się raz czy drugi na jakichś językowych drobiazgach, ale generalnie czytało się dobrze.

ninedin.home.blog

Piórkowo będę na TAK, bez wahania.

Opowiadanie jest inteligentne i pomysłowe i robi coś, co lubię – ogrywa znany temat (transfer świadomości) w ciekawy i niebanalny sposób. Jego dużymi plusami były dla mnie po pierwsze umieszczenie całego procesu bardzo mocno w kontekście transakcji, rynku, idei, że jak już nie masz innego, musisz sprzedać siebie. To niby też nienowe, ale wiarygodnie i sprawnie poprowadzone. Część tej wiarygodności wynika z kolei z faktu, że tekst nie jest w ogóle czułostkowy, nie gra na emocjach czytających, uczucia (miłość ojca, który dokonuje ryzykownego i ostatecznego aktu poświęcenia, bo kocha dzieci) są w tle, pokazane w gestach postaci, w ich reakcjach, bez wyciskających łzy z oczu przemów. To z kolei autor osiąga, umiejętnie prowadząc narrację pierwszoosobową. Dodatkowo, na planie samego prowadzenia fabuły, tekst jest wciągający i intrygujący, po czytelnik – a przynajmniej konkretna czytelniczka, ja – zastanawia się przez dłuższą chwilę, co takiego oznacza, że ojciec narratorki się wystawił.

Bez wahania piórkowy TAK.

ninedin.home.blog

Ale fajne! Podoba mi się i odniesienie, i to, jak w całość wpleciona jest erotyka, i to, że oboje bohaterowie decydują się świadomie na tę dość, hmmm, przewidywalną a jednocześnie niekonwencjonalną metodę ratunkową; bardzo seksowny wariant ratowania księżniczki pocałunkiem, hmmm.

Ale najbardziej to mi się podobał nie seks, a świat. Te rzucone mimochodem space operowe drobiazgi, budujące jednak świat efektowny i pomysłowy. Czytałabym więcej :)

ninedin.home.blog

O, Aleksandra Janusz, jedna z tych autorek, o której zapomniałam! Dzięki, Arnubisie – to jest bardzo ciekawa powieściopisarka (szkoda, że cykl niedomknięty, nie z winy Autorki – to jedna ze smutniejszych historii w polskiej fantastyce ostatnich lat), ale  i bardzo dobra autorka opowiadań.

ninedin.home.blog

No to ja. Na razie powieści i twory okołopowieściowe.

 

Mój prywatny osobisty top 5 polskich powieści fantastycznych (oraz zbiorów opowiadań, które opowiadają spójną historię postaci/świata, coś, co ja sobie nazywam “powieścią w opowiadaniach”). Kolejność w piątce – wg dat publikacji, nie widzę szans na ułożenie tego na zasadzie “miejsce pierwsze, miejsce drugie…”. Będę sobie po kolei uzasadniała w komentarzach :)

 

PS. Ja żyję w ciągłym przekonaniu, że kiepsko znam polską fantastykę. No dobra, opowiadania lepiej, ale przy powieściach zawsze mam poczucie, że części ważnych rzeczy (np. sporo powieści z okolic Kołodziejczak – Huberath – Ziemkiewicz  – Grzędowicz –  okolic rozumianych czasowo, jako moment ich największych sukcesów, czyli lata 1995 – 2005, plus minus) jeszcze nie czytałam.

 

Stanisław Lem, “Niezwyciężony”, 1964 (tu moja recenzja)

Andrzej Sapkowski “Ostatnie życzenie” (zbiór, nie opowiadanie pod tym samym tytułem), 1993

Jacek Dukaj, “Inne pieśni”, 2003

Anna Brzezińska, “Wody głębokie jak niebo” (zbiór, nie opowiadanie pod tym samym tytułem), 2005

Wit Szostak, “Oberki do końca świata”, 2007

 

Dość oczywiste i przewidywalne tytuły. Moja druga piątka może natomiast być chwilami nieco bardziej zaskakująca.

 

Stanisław Lem, “Dzienniki gwiazdowe” 1957

Joanna Łańcucka, “Stara Słaboniowa i spiekładuchy”, 2013

Anna Brzezińska, “Woda na sicie”, 2018 (wahałam się między “Wodą…” a całą sagą o Twardokęsku, ale to by było pewne oszustwo, tyle tomów XD)

Martyna Raduchowska, “Spektrum”, 2018

Radek Rak: albo “Baśń o wężowym sercu”, 2019, albo najnowsza na liście “Agla. Alef”, 2022 – nie mogę się zdecydować;

 

Ponieważ parę razy powyżej powtórzył się Meekhan – bardzo cenię, uważam Wegnera za fenomen polskiej fantastyki (jest też, zupełnie na marginesie, doskonałym rozmówcą), jest zdecydowanie na mojej liście do polecania wszystkim, którzy lubią taką konwencję – i to mimo że to nie jest mój ulubiony typ fantasy;

 

W szerokiej ekstraklasie byłby na pewno Wegner (Meekhan), Anna Kańtoch (”Czarne” i może też IMHO największa zmarnowana szansa polskiej fantastyki, “Przedksiężycowi”), Paweł Majka (”Pokój światów”), więcej Lema i Dukaja, “Głowa Kasandry” Baranieckiego, jeden konkretny Zajdel (“Limes inferior”), saga Sapkowskiego o Wiedźmnie (przy wszystkich zastrzeżeniach konstrukcyjnych, jakie mam do niej), cykl Michała Cholewy (znowu, pomimo faktu, że militarna SF to nie całkiem moja bajka) i pewnie całkiem sporo rzeczy, o których zapomniałam w tym momencie.

ninedin.home.blog

Moje gratulacje, przede wszystkim dla zygfryda89 – i to podwójne, bo i za piórko, i za komplet głosów!

Chciałabym też zauważyć, na marginesie, że bardzo mnie cieszy fakt pojawiania się w nominacjach nowych, utalentowanych autorów. Gimlos i Bardjaskier mogli tym razem jeszcze piórek nie zdobyć, ale nie tak wiele zabrakło, a ich piórkowe perspektywy wyglądają obiecująco. Nie pamiętam, czy Niebieski Kosmita miał już nominację, ale to ten sam przypadek naprawdę udanego tekstu, któremu niewiele brakło. Bardzo mnie też cieszy, że do regularnego publikowania wróciła black_cape, bo to jedna z moich ulubionych forumowych autorek. No i ciekawa jestem tożsamości anonima :)

ninedin.home.blog

O, o, ależ to jest fajna okazja do założenia nowego wątku pt. “Najlepsza naszym zdaniem polska fantastyka, czyli się kłócimy”!

ninedin.home.blog

@Outta Sewer

BRACIE!!! Musiałam mieć w rękach to samo wydanie, bo mam dokładnie te same, samiutkie czytelnicze odczucia z “Kolorem…”.  Ciągle, uważam go za ważny tekst i wart lektury, choćby z powodów, hmm, historycznych.

 

Oraz: Gaiman do porównania dobry, jak najbardziej, ale może zróbmy przerwę na HPL, a potem wróćmy do retellingów “Królewny Śnieżki”?

 

@Tarnina: słyszałam, nawet czytałam Borkowską strasznie dawno temu.

ninedin.home.blog

To ja tylko potwierdzę swoje uwagi z wcześniejszego komentarza, i krótko uzasadniając swój TAK piórkowy, dodam, że byłam na TAK właśnie za literacką płynność, za umiejętne i twórcze połączenie warsztatu z pomysłem.

ninedin.home.blog

Ha! Wróciłam z konferencji zagranicznej i pewnie dzisiaj napiszę sobie coś o “Mniejszym źle”, bo to mój chyba ulubiony, może obok “Maladie”, tekst Sapkowskiego :)

 

 

A mamy już następne? Bo się zastanawiałam, czy byśmy nie przeczytali dla odmiany czegoś z klasyki grozy, czyli np. “Koloru z przestworzy” albo innego tekstu Lovecrafta? “Zew Cthulhu” i “Widmo nad Innsmouth” też by pasowały, to jest IMHO (bardzo IMHO) idealna Lovecraftowska triada najważniejszych jego tekstów :)

ninedin.home.blog

Bardzo fajny tekst. I “fajny” to jest dokładnie to słowo – przywodzący na myśl filmy oglądane w zamierzchłych czasach nastoletnich: awanturniczo-przygodowo-niesamowite produkcje w rodzaju pierwszych części serii o Indianie Jonesie czy w ogóle niskobudżetowe filmy, w których na piratów można było trafić równie łatwo, jak na podróbkę Cthulhu, Lewiatana czy King Konga XD. Innymi słowy, bardzo mi się przyjemnie czytało. Do tego duży efekt robi końcówka, od momentu wzajemnego pozabijania się piratów – nagle robi się mniej awanturniczo, a bardziej ponuro. Epilog jest błyskotliwy, powala paskudnym klimatem, a jednocześnie dowodzi dużych umiejętności pewnej syntezy i literackiej zwięzłości, innymi słowy – świetnie rokuje twoim kolejnym próbom pisarskim.

Natomiast do piórka minimalnie mi zabrakło, przede wszystkim przez to, że ten tekst jest, że tak wyrażę, nie najlepiej wyważony kompozycyjnie. Długo się rozkręca, daje dużo pobocznych informacji, a potem, w porównaniu, właściwa fabularna “przygoda” jest nieco za krótka. Tym razem NIE, ale nie zmienia to faktu, że czytało się super! Tylko tak dalej!

ninedin.home.blog

Bardzo mi się podobało, w sensie – jest napisane pięknie, ma klimat, ma fajny pomysł na napisanie erotyku – nieerotyku, jest urocze – i w sumie powinnam być piórkowo na tak, patrząc na moje normalne gusta, ale nie mogę. Dla mnie to jest taka pojedyncza scenka, naprawdę piękna, ale do pełnoprawnego opowiadania trochę mi brakuje. Bez wahania polecę do lektury, ale piórkowo będę na NIE.

ninedin.home.blog

@Tarnina

No właśnie z tej sytuacji na obrazku powyżej wzięła mi się ogólna idea tego świata :)

 

Założenie jest takie: mam bohatera, który tam przypłynął niedługo przez katastrofą i został. Miałam zasadniczą ideę taką, że tzw. miejscowi, którzy przetrwali, nie bardzo chcą go wypuścić (ku czemu mają religijno-dziwne powody) i chciałam mu maksymalnie utrudnić ewentualną ucieczkę.

 

Bardzo ci dziękuję, pomogłaś mi ustawić sobie pewne rzeczy, które będą jeszcze wymagać doprecyzowania.

ninedin.home.blog

  1. Szanowni Koledzy i Koleżanki, forumowi lekarze i tym podobni. Mam pytanie: ile prawdy jest w popularnej internetowej mądrości, że jak komuś otworzysz tętnicę szyjną, to się wykrwawi w parę minut i w zasadzie nie bardzo będzie go szansa ratować? Zwłaszcza w kontekście “świat z technologią i medycyną na poziomie naszego plus minus XVI-XVII wieku”? Nie zamierzam nikogo mordować, natomiast mój bohater rozważa zadanie w ten sposób coup de grâce pewnemu więźniowi skazanemu na wybitnie nieprzyjemną śmierć, a wie, że będzie miał na to bardzo krótki moment, zanim ktoś zauważy, co on planuje. Alternatywnie – jakie inne metody mógłby rozważać?

     

  2. Jeżeli człowiek (trzydziestoletni, zdrowy) jest, w umiarkowanym klimacie, pozbawiony przez trzy dni jedzenia i wody, to czy jest w stanie jeszcze funkcjonować, czy faktycznie umrze z odwodnienia? Rozważam zamknięcie bohatera na trzy dni w miejscu, gdzie nikt go nie może znaleźć, a chciałabym, żeby po wyjściu stamtąd był zmaltretowany, ale żywy – innymi słowy, czy mam wspomnieć o tym, że jednak do jakiejś wody miał dostęp?

     

  3. Ostatnie pytanie jest dla mnie najtrudniejsze, najbardziej chyba prośbę o pomoc kieruję tu do osób z wiedzą z geografii / żeglugi? Setting fantasy. Mamy wyspę, zamieszkaną przez ludzi, rozmiarów mniej więcej Krety. Cywilizacja typu XV-XVI wiek na Zachodzie. Dochodzi do (nad)naturalnej katastrofy, w rodzaju solidnego trzęsienia ziemi z atrakcjami typu tsunami itede. Może być dowolnie silne, bo nie jest wykluczone, że doprowadziła do tego jakaś okołomagiczna siła. Przed tą katastrofą to była nieco oddalona od centrów tamtejszej cywilizacji, ale mająca z nimi kontakty handlowe kultura. Teraz chciałabym im te kontakty, i zwłaszcza (!) podróże i wymianę ludzi, mocno utrudnić. Rozważałam:

    – zmiany linii brzegowej, znacząco utrudniające przybicie do brzegów, i eliminację większości portów

    – zmiany w ukształtowaniu dna morskiego, wpływające na to, że np. większe statki nie bardzo mają jak tam dopłynąć?

    – ewentualnie coś innego, ale co? Może być rozwiązanie z gatunku fantastycznych :)

     

    Z góry dziękuję :)

ninedin.home.blog

Za wartość literacką, zawartą przede wszystkim w pomysłowo i umiejętnie poprowadzonej w całym tekście metaforze gry w szachy, za wybitne walory stylistyczne – tekst jest napisany językiem jednocześnie efektownym, chwilami niemal poetyckim, ale przy tym oszczędnym i nieprzegadanym – i za niebanalne podejście do fantastyki historycznej – nominuję to opowiadanie do Piórka

ninedin.home.blog

@Arnubis: popieram, po ponownej lekturze z perspektywy czasu to w sumie jeszcze fajniejsze opowiadanie.

ninedin.home.blog

@ black_cape:

 

Taki właśnie był zamysł, żeby podnieść metaforę do ekstremum – bardzo lubię ten zabieg, kiedy bierze się jeden element świata i odmienia go przez wszystkie przypadki.

 

Bardzo, bardzo lubię, kiedy osoba pisząca ma świadomość nie tylko tego, co, ale także i tego, jak chce napisać i jakie mają być zależności między tymi elementami <3

ninedin.home.blog

Bardzo mi się podobało. Widać doskonały pisarski warsztat, przede wszystkim w stylu i języku (nic ci pióro przez ten czas nie zardzewiało), widać weirdową wyobraźnię mocno momentami o body horror zatrącąjącą, widać umiejętność kreślenia postaci i budowania klimatu niesamowitości i makabry bardzo prostymi, oszczędnymi, a jednocześnie skutecznymi środkami. Miałam ochotę po lekturze wskoczyć pod prysznic, żeby się z tego klimatu otrząsnąć, w tym przypadku to chyba dobrze.

ninedin.home.blog

“Papierowa menażeria” zdecydowanie mi się podobała, choć… chyba wolałabym ją bez listu, mam wrażenie, że on może nie do końca potrzebnie pewne rzeczy dopowiada; z drugiej strony, ten list ma też swoje zalety w tekście, pokazuje, między innymi, gorycz całej sytuacji (o której ktoś tu pisał powyżej), więc nie jest tak, że jest on całkiem zbędny. Generalnie, uważam, że to jest bardzo _elegancki_, starannie zaplanowany i skomponowany, stylistycznie efektowny tekst. Metaforę (by nie rzec, alegorię) z papierowymi zabawkami – zrobionymi z pozostałości papieru, wedle tradycji kultury matki, ulotnymi, podległymi zniszczeniu znacznie bardziej niż plastikowe made in USA, a odnoszącymi się do kultury, z której matka pochodziła – Liu prowadzi ładnie i IMHO nienachalnie, nie grając przynajmniej na moich emocjach zbyt mocno. Podoba mi się też, że nie idzie w najprostsze klisze (typu przemocowy ojciec). Nie przepadam za alegorycznymi tekstami, ale ten lubię’ jednocześnie nie bardzo rozumiem ten deszcz nagród, który na Liu za to opowiadanie spadł, bo jak je lubię i rusza we mnie jakieś emocjonalne struny, tak niespecjalnie widzę w nim niezapomniane arcydzieło, godne historycznego zdobycia wszystkich głównych nagród fantastycznych w swojej kategorii.

ninedin.home.blog

Nie umiem grać w szachy, więc strony szachowej komentować nie będę.

Ale poza tym – świetny tekst. Popisowy przykład, jak posłużyć się metaforą: nie ograniczasz się do ukazania rozgrywki między postaciami, ty czynisz te postacie faktycznie częścią rozgrywki, a nie tylko graczami. W skrócie fabularnym, bo to przecież niewielki tekst naświetlający tylko pojedyncze sceny, pokazujesz charaktery i postaci, i ich kultur, zamykasz historię w przemyślanej, jasnej, ale jednocześnie niebanalnej metaforze. Wow.

ninedin.home.blog

Gratuluję – sporo osób się pod opowiadaniem zjawiło, a to zawsze zaleta i rodzaj nagrody :)

ninedin.home.blog

Tak, IMHO warto dać tydzień na Kena Liu, a potem – coś polskiego?

ninedin.home.blog

Fabularnie naprawdę dobry tekst, z pomysłową, niebanalną intrygą, z ciekawym pomysłem na wykorzystanie niby-ogranego motywu portali między światami. Akcja wciąga, narracja w wybranych formułach (opowieść ze zwrotem do czytelnika, pod koniec narracja w trzeciej osobie) dobrze sprawdza się w przyjętej przez ciebie konwencji, bo tekst jest ciekawy, oryginalny w swojej konwencji i płynny w lekturze.

ninedin.home.blog

Ważne, że pisanie Ci pomaga. Pewnie, że tekst wymaga pewnych poprawek – jak to często bywa w pierwszych opowiadaniach, są w nim rzeczy, które są jasne dla Ciebie, a niekoniecznie dla czytelnika – jak na przykład znaczenie urwanego i niejasnego zakończenia. Ale start masz o tyle niezły, że piszesz ładnie stylistycznie, poprawnym językiem – to jest już dużo, bo umiejętności technicznych, jak rozplanowanie fabuły, precyzyjne prowadzenie narracji itd, czlowiek uczy się, pisząc. Powodzenia!

ninedin.home.blog

Tak, ja też czytałam (za) wcześnie po raz pierwszy i zostało mi w głowie od tamtych czasów, bardzo mocno.

ninedin.home.blog

O, dziękuję za miłe słowa.

Mnie się też “Oddech bogini nieba” podobał. Nawet bardzo. Choć “Erratę” też mi się czytało dobrze, ale mnie tam bawiły te żarty z tytułami, przede wszystkim.

 

Ale jest coś symptomatycznego w fakcie, że konkurs na opowiadanie SF wygrywa (powtórzę; IMHO bardzo dobry) tekst, gdzie element SF i element mistyczny/fantasy są równorzędne, a drugie miejsce zajmuje humoreska, która się logiką świata przedstawionego kierować nie musi. Nie mamy dobrych czasów w PL dla hard SF obecnie :)

 

EDIT: Napisalam to, opublikowałam, a teraz w sumie to nie jestem pewna, czy konkurs był na SF czy na fantastyczne (znaczy, czy nie pomyliłam Empiku z konkursem PFFN), ale konkluzji, – że niełatwo o nowy polski tekst hard SF, który byłby bardzo dobry – to nie zmienia.

ninedin.home.blog

Ale pyszności :)

 

A ja wam sprzedam przepis na doskonałą IMHO przyprawę. Do zrobienia przez całe lato.

 

Kupujemy sól kamienną lub morską. Bierzemy świeże zioła – mogą być natki z selera, pietruszki, lubczyk (liście, drobno posiekane łodygi, nawet kwiaty i nasiona), szczypior z cebuli, szczypiorek (też z kwiatami może być!), twarde liście pora, te zielone, mogą być też dzikie zioła – bluszczyk kurdybanek, pokrzywa, liście chrzanu – może być zestaw bardziej włoski (rozmaryn, oregano, bazylia, tymianek) – generalnie, co lubicie, żeby wam ten bukiet ziół ładnie pachniał. Możemy dodać też np. ząbek czosnku.

Zioła drobno blendujemy i mieszamy z solą – 1 łyżka ziół, 2 łyżki soli, mniej więcej, ale może być na oko. Całość ma być wyraźnie ZIELONA. Rozsypujemy cienką warstwą i suszymy – w piekarniku, na słońcu, w suszace do grzybów – byle DOKŁADNIE, żeby nie pleśniało.

Do gotowego możemy dorzucić np. płatki chili, z pestkami  lub bez, albo utłuczony pieprz, żeby zyskać ostrą sól ziołową, albo poprzestać na soli + zielone. Możemy też mieszać różne rodzaje soli – np. morską i himalajską albo naszą kamienną wielicką czy kłodawską. Wersję wiosenną robiłam z czosnkiem niedźwiedzim, pierwszym szczypiorkiem i młodymi listkami chrzanu, da się zrobić już od początku marca :) . Wspaniała jest też wersja z dodatkiem suszonych płatków kwiatów, nie blendowanych, żeby były w kawałkach – płatki róż, piwonii, fiołki, kwiaty lilaka i bzu czarnego, robinii, rumianku, bazylii, kurdybanka, jasnoty – co znacie / lubicie / znajdziecie.

 

PS. To się da też w wersji słodkiej – cukier zamiast soli i np. mięta, melisa, płatki mocno pachnących kwiatów jadalnych typu lilak, róża, bez czarny. Postępujemy tak samo, używamy do ciast i deserów.

ninedin.home.blog

Masz fajnie poprowadzoną fabułę – kolejne wydarzenia układają się w spójną całość, są interesujące, nie ma dłużyzn ani zbędnych narracyjnie scen, twist jest w dobrym miejscu i efektownie zaskakujący. Natomiast – byłoby jeszcze lepiej, gdybyś nieco zdynamizował i podkręcił narrację. Na przykład – masz częste zmiany punktu widzenia, na przykład tu:

 

[PUNKT WIDZENIA BERENIKI] Także i ten pokój był wystrojony antykami, a uwagę kobiety najbardziej przykuło wielkie łóżko z czerwonym baldachimem. [NARRATOR OBIEKTYWNY] Ratherford zadbał wcześniej o klimat – na zabytkowym sekretarzyku i jednej z półek spokojnie migotały świece. [PUNKT WIDZENIA RATHERFORDA] Wchodząc zauważył, że jedna z nich zgasła. Wskazał więc Berenice łóżko i stanął do niego bokiem, by ponownie ją zapalić.

 

W ten sposób zdradzasz nam wszystkie punkty widzenia – można tak zrobić, jasne. Ale co by można zmienić, jeśli jednak na przykład zdecydowałbyś się opowiadać tak, że w pierwszej części widzimy tylko oczami wampira, a potem, od słów, “Berenika leżała wpatrując się w sufit. Ranna. W leżu bestii.” zostajemy, tak jak obecnie, z punktem widzenia Bereniki, może jeszcze dodatkowo z podkreśloną subiektywnością (czyli np. zamiast relacjonujących zdań, jak “Berenika umierała. Nie zostało jej już wiele czasu” napisać je tak, jakby to były jej myśli “Nie wiedzą, że umieram, pomyślała. Wiedziała, że nie zostało jej już wiele czasu”)? Na przykład jest szansa, że całość stałaby się bardziej dramatyczna – za każdym razem ukrywałbyś przed czytelnikiem PEWNOŚĆ o motywacjach postaci, zostawiając domysły.

Nagle poczuła ucisk na prawym nadgarstku. Nie dziwiło jej to. Byli tacy, którzy chcieli okazać dominację. Jednak Ratherford był inny. Drugą ręką w jednej chwili zakneblował jej usta. Nie zdążyła choćby pisknąć. Wszystko działo się tak szybko. Nagle to poczuła. Ponętne całusy stały się wbijającymi się w jej ciało ostrzami. To Ratherford. Czuła jego głowę przy swoim ciele. Czuła jego zęby wbite w jej szyję. Wiła się. Próbowała się bronić. Na nic. Był silniejszy niż wyglądał. Jej walka, niczym myszy próbującej ratować życie przed kotem, tylko go pobudzała.

Wiedział, że musiała poczuć ten nagły ucisk na prawym nadgarstku. Pewnie podejrzewała, że chciał okazać dominację, jak wielu mu podobnych. Nie miała jednak pojęcia, że Ratherfod był inny. Drugą ręką w jednej chwili zakneblował jej usta. Nie zdążyła choćby pisnąć. Wszystko działo się tak szybko. Ponętne całusy stały się wbijającymi się w jej ciało ostrzami. Jego głowa była tuż przy jej ciele, zęby wbił już w jej szyję. Czuł, jak ofiara się wije, jak próbuje się bronić. To na nic, pomyślał – był silniejszy, niż wyglądał. ej walka, niczym myszy próbującej ratować życie przed kotem, tylko go pobudzała.

 

(akurat tu by się przydało trochę poprawek stylistycznych, ale to na inną rozmowę).

 

W tej sytuacji widzimy tylko to, co R. sobie WYOBRAŻA na temat B., nie fakty – co Tobie, jako autorowi, pozwala zamaskować fakty, zostawić czytających w niepewności, ukryć motywacje bohaterki, aż do momentu, kiedy w drugiej połowie tekstu sama je ujawni – a to wszystko wzmaga zainteresowanie czytelników.

 

Powtarzam; fabularnie, konstrukcyjnie, to jest dobrze zrobiony tekst, ewentualne sztuczki z narracją mogłyby go przenieść na poziom bardzo dobry.

 

Są też pewne rzeczy do poprawy stylistycznie, może uda mi się ci je wskazać jutro, jak czas pozwoli :)

 

ninedin.home.blog

Zacznijmy od dyskusji o nazwisku – która w sumie nie bardzo ma sens, bo a) Rutherford jest nazwiskiem popularnym, nie jest tak, że się ogranicza do jednej rodziny, nikt nikogo po sądach ciągał nie będzie, b) i tak jest to nieważne, bo bohater najwyraźniej nazywa się RATHERFORD. Co jest w zasadzie niespotykane i może być inwencją autora.

A przechodząc do samego opowiadania – pomysł na zatrutą krew nie jest nowy (patrz wariacja na ten temat u Anne Rice), ale ogrywasz go umiejętnie. Opowiadaniu przydałby się szlif stylistyczny i podkręcenie stylu oraz narracji, żeby podkreślić dynamikę wydarzeń, ale i w obecnej postaci jest całkiem OK. Nieźle zastosowany twist. W sumie – obiecujący tekst.

 

 

 

PS. Dziewiętnasty prezydent USA akurat Rutherford miał na imię, nie na nazwisko (Rutherford B. Hayes).

ninedin.home.blog

No to jest, notka z analizą

 

 

W sumie zastanawiam się – moim naturalnym odruchem wyrobionym przez kilkanaście lat blogowania jest “napiszę długą notkę”.  A może lepiej rzucać krótkie tematy / uwagi / idee w dyskusji tutaj? Przemyślę to :D

Twój żywy blog to zawsze wartość dodana dla fantastyki ogółem:)

Dziękuję <3

 

 

RE: Huberath: dla mnie dobra i “Kara…” i “Wróciłeeeeś…” :)

ninedin.home.blog

O, Huberath też dobry – tylko co?  Zresztą, co nam szkodzi i Huberath, i później Sapek?

 

“Papierowa menażeria” jak najbardziej tak :)

 

 

Kończę pisać notkę o “Nie mam ust…”, ale jest długa i mocno analityczna. Wrzucę tu link, bo całość lepiej się sprawdzi na blogu :)

ninedin.home.blog

Bardzo romantyczne, choć zdecydowanie nie erotyczne – jest za to, owszem, bardzo ładnie opisane pogranicze pożądania i zakochania od pierwszego wejrzenia. Nie jestem pewna, czy akurat na ten konkurs, ale czytało się zdecydowanie przyjemnie.

ninedin.home.blog

Rany, ale to jest fajne!

Ogromnie mi się podobało. Klimat – małe miasteczko, zarysowane kilkoma kreskami, ale umiejętnie i subtelnie, nastrój niby zwyczajny, ale z umiejętnie wprowadzonym elementem zagadki i niesamowitości, pomysł na historię, sposób jej poprowadzenia, postacie – wiarygodne i psychologicznie przekonujące; zbuntowany (albo i nie…), ale daleki od zła i w sumie wręcz szlachetny Lucyfer jak z współczesnych retellingów (1) i Bóg trochę jak z ludowej opowieści. To wszystko ujęte w pomysłową narrację, której sposób poprowadzenia sprawia, że historia bardzo dużo zyskuje: opowiedziana wprost, w trzeciej osobie i ze wszechwiedzącym narratorem byłaby o wiele mniej atrakcyjna. Do tego świetny tytuł i w ogóle styl świadczący o sporym językowym wyczuciu. Bardzo, bardzo udane opowiadanie! Klik ode mnie.

 

 

 

(1) … które, co prawda, są tam gdzieś zadłużone u Miltona i w wizji Lucyfera w “Raju utraconym”… :)

 

 

PS. Jeśli chcesz się zorientować, jakie reguły i netykieta panują na tym portalu, polecam poradnik :)

ninedin.home.blog

Całkiem udany szorcik, przede wszystkim ze względu na to, jak końcowym twistem nieco zmieniasz znaczenie rozważań bohatera, z czysto akademickich na żywotnie znaczące XD. Przyjemnie się czytało.

ninedin.home.blog

To jeszcze w uzupełnieniu:

 

Za twórcze i niebanalne połączenie pozornie sprzecznych konwencji (weird/bizzarro i familijna obyczajówka), z wiarygodnie psychologicznie napisanymi postaciami, skomponowane w sposób, który sprawia, że czyta się szybko i przyjemnie mimo braku fajerwerków szybkiej akcji, nominuję opowiadanie do piórka.

ninedin.home.blog

Bardzo udane opowiadanie, moim zdaniem. Motywy i konwencje pozornie sprzeczne – zahaczające o skatologię opisy pracy w kanałach + towarzysząca się odpowiednia weirdowa, momentami wręcz o bizzarro zahaczająca, konwencja, a do tego ładnie emocjonalnie poprowadzona, bez czułostkowości i kiczu, obyczajowa historia rodzinna – u ciebie dają spójny, płynny, dobrze się czytający tekst.

Bardzo fajnie uchwycone postacie, wiarygodne i emocjonalnie prawdziwe, bardzo sympatyczna, w sumie, i ciepła historia, mimo całego wysoce specyficznego tła. Językowo sprawne, czytało mi się bardzo dobrze.

Pomysłowość tego tekstu, umiejętność ogrania pozornie nieprzystających do siebie konwencji i stworzenia dzięki temu spójnego, ciekawego, oryginalnego opowiadania, z wiarygodnie przedstawioną warstwą emocjonalną, zdecydowanie wyróżniają to opowiadanie. Klik ode mnie.

 

PS. Ponieważ #classicnerd musi, inaczej się udusi: Rzymianie otaczali dużym szacunkiem i poważnym kultem dwa swoje główne “toaletowe” bóstwa – zarówno Kloacynę, patronującą ściekom, kloakom i brudnej wodzie (oraz, hmm, seksowi małżeńskiemu), jak i Sterkulinusa, boga gnoju, gnojówki, nawozów, odpadów, kupy i toalet publicznych.

ninedin.home.blog

To było śmieszne! Pomysłowe, niby po prostu parodia, ale nigdzie nie “przesmieszona” (dołożenie zbyt dużej ilości dowcipów i niby zabawnych aluzji może skutecznie zabić nawet najlepszy pomysł), nie przegadana i pomysłowo ogrywająca klasyczne tropy fantasy, w tym, a jakże, tej polskiej :) Klik ode mnie.

ninedin.home.blog

Bardzo fajne! Pomysłowe, sensownie ograniczone ilościowo, a dzięki temu skondensowane i nieprzegadane, co wzmacnia literacki efekt. Bardzo dobrze wyszły ci, na tak niewielkiej ilości znaków, charakterystyki postaci i końcowy twist, robiący z tekstu SF. Klik ode mnie.

ninedin.home.blog

Nowa Fantastyka