Profil użytkownika


komentarze: 484, w dziale opowiadań: 461, opowiadania: 142

Ostatnie sto komentarzy

Na wstępie dziękuję za przyjęcie do biblioteki. Wybaczcie, że odpisuję z poślizgiem. ;)

 

Alicella

Poprawiłem tekst zgodnie z Twoimi sugestiami. Mam tylko wątpliwości w zdaniu "Jedna przypominała złotego smoka, z oczami podobnymi do malachitów i licznymi kolcami niczym inne kamienie szlachetne." – usunięcie wyrazu "inne" sprawi, że zdanie będzie sugerować, że malachit nie jest kamieniem szlachetnym. Nie wiem jak, zareaguje na to międzynarodowa federacja kruszców i inne organizacje. ;)

"Obie istoty, choć ogromne dla wielu rodzajów śmiertelników, choć potężniejsze niż bogowie niejednego panteonu, na tle zimnego, bezkresnego kosmosu zdawały się tylko nic nieznaczącymi pyłkami." – tutaj chodziło mi o wskazanie dwóch parametrów, wielkości [Nananaraahammylos ma wysokość ok. 40 metrów, Hurzatus ciągnie cię na dobre 300] i potęgi [chodzi głównie o koncepcje bogów tworzone przez wspomnianych śmiertelników].

 

 

Palaio

 

Dzięki, że wpadłeś. ;)

Jasne, materializm to jedna z teorii filozoficznych, a gdy zabrnie się jeszcze w ten staroindyjski, dopiero robi się ciekawie. Faktycznie wyrażenie niegodne istoty nieśmiertelnej. Może "przyziemny"? Nadal nieco małostkowo, ale ciut lepiej. Co myślisz?

Gadanie paszczą rzeczywiście nie należy w kosmosie do najprostszych, zwłaszcza gdy nie dzieje się to dawno temu w odległej galaktyce. W ostateczności można samemu generować falę wraz z ośrodkiem. To byłoby ciekawe.

Potężne węże zmieniają dryf siłą woli. Założenie, nierozwinięte w tym tekście, jest takie, że myśl = energia = materia. Oczywiście chowam się tutaj za zasłoną niejasności i ograniczoności ludzkiego umysłu, działania tak potężnych istot to z naszej perspektywy często niewyjaśnialne cuda, choć dla samych istot są to proste sprawy.

"Lata według miary śmiertelników" – obawiam się, że Ayanańskich, tam rok jest nieco dłuższy niż u nas. ;) Nie widzę sensu dla tak krótkiego tekstu wprowadzać dodatkowych informacji tylko dlatego, by tam były. Dlatego postawiłem na bliżej nieokreślonych śmiertelników.

"Co znaczy, że krab “załamywał czasoprzestrzeń”? Czy tworzył te artefakty ex nihilo?" – zapewne łatwiej byłoby to wyjaśnić odpowiednio dobranym, telepatycznym strumieniem świadomości. Znaczy to, że w konsekwencji właściwości kraba odbiorca, czyli węże, mogły zarejestrować znaczne odstępstwa od czasoprzestrzeni, jaką postrzegają zazwyczaj. Czy krab tworzył artefakty ex nihilo? Na pewno powstawały w konsekwencji jego właściwości, trochę jak piana która powstaje, kiedy ktoś szybko płynie w wodzie. Nie nazwałbym więc tego "ex nihilo".

"Mam rozumieć, że “wszechświat” był wiecznym “wszechświatem” z krabem w środku, ale na chwilę stał się myślą kraba?" – Nie do końca, możliwe, że podchodzisz do mojego tekstu zbyt literalnie. Chodzi o perspektywę Hur-zatusa. Myśli kraba w pewnej chwili subiektywnie zaczęły być przez niego postrzegane jako wszystko, co istnieje, jedyne, co istnieje. Czyli krab sprawił, że świadoma percepcja Hur-zatusa została całkowicie skupiona na jego telepatycznym sygnale. Echo tego stanu pobrzmiewa czasem w stwierdzeniu "jest dla mnie całym światem", czyli to jest dla mnie najważniejsze, nie liczy się nic poza tym. Oczywiście u Hur-zatusa było to przeżycie o wiele bliższe dosłowności niż w przypadku np. zauroczenia u nastolatka. ;)

"Zdawały się czy stawały się, bo to zasadnicza różnica." – zdawały się dla Hur-zatusa, tak to percepował.

"Co to – pierwotny stan umysłu? Wiem, że się czepiam, ale bardzo chciałbym wiedzieć." – w filozofiach i religiach Dharmicznych pierwotny stan umysłu jest doskonały, wiecznie szczęśliwy, przepełniony miłującą dobrocią. Miłująca dobroć to stan, w którym życzy się każdej czującej istocie, by była szczęśliwa i wolna od cierpienia.

"A co, jeśli “miłująca dobroć” oznacza natychmiastową anihilację? Po co biedne, śmiertelne istotki mają się męczyć i cierpieć? Nie lepiej przyśpieszyć ich przeznaczenie? Z miłością, bez wrogości." – to jest dobre pytanie. Założenie jest takie, że każda istota może osiągnąć urzeczywistnienie, czyli stan wiecznej szczęśliwości niezależnej od warunków, w których się znajduje. Czyli więcej korzyści przyniesie pomaganie im w rozwoju niż zgładzenie ich. Dwa, że zakładając jeszcze istnienie reinkarnacji, zabicie ich nie pomoże w żaden sposób, a dodatkowo przyniesie więcej cierpienia. Ale tak, można wyobrazić sobie założenie, w którym anihilacja będzie najlepszym rozwiązaniem. Przykładowo sytuacja, kiedy: "życie to wieczne cierpienie [radość jest mniejsza niż ból], z którego nie można się wydostać inaczej, niż przez śmierć".

Eon to, według założenia, czas trwania jednego wszechświata. Czyli czas od powstania wszechświata, przez jego istnienie aż do jego zniszczenia [np. wskutek śmierci cieplnej]. Założenie jest takie, że światy są cykliczne. Podczas jednej z moich rozmów z profesorem Meissnerem, stwierdził, że takie odrodzenie się wszechświata byłoby możliwe w przypadku spotkania fotonu z falą grawitacyjną. Wiadomo, że nie jest to zaawansowana fizyka teoretyczna [musiałbym np. wykazać stosowne równania na popracie mojej tezy], ale dla mnie wystarczy. ;)

Trudno mi powiedzieć, czy akcja dzieje się w naszym świecie, czy może raczej w naszym świecie z mojej perspektywy. Motyw smoka Nananaraahammylosa poruszam dość często, cały "Upadek Pierwszych Świątyń" to historia opowiadana jego "oczami" ;) "Cena nieśmiertelności" to jeden z moich nielicznych tekstów, który ma wymowę religijną. Najpopularniejsze nurty dharmiczne to dzinizm, buddyzm czy joga w ujęciu Patańdzialego.

Gdy tworzyłem Hur-zatusa, czerpałem z koncepcji Boga Biblii i Koranu. Podczas lektury tych dzieł, raczej wbrew interpretacji wyznawców, Bóg jawił mi się nie tyle jako istota doskonała, co pragnąca się taką stać. To zaowocowało koncepcją nieco próżnego kosmicznego węża, którego celem życiowym jest stać się istotą wieczną, wszechwiedzącą i wszechmocną, ale jednocześnie ograniczonym "ziemskimi" problemami, jak egoizm, lęki, pragnienia, sympatie i antypatie, czyli to, co według wschodnich systemów filozoficznych stanowi przeszkodę w rozwoju duchowym i wyjściu poza cielesność [czyli także śmiertelność].

Mam nadzieję, że nie przynudziłem. ;)

 

Reg

Dobrze wiesz, że zawsze z niecierpliwością wyczekuję Twojego komentarza. Tym bardziej cieszę się, że tekst przypadł do gustu. :)

Sugerujesz, że zbitka też była kobietą?

 

katia72

Cieszę się, że się podobało. :)

 

dantes

Dzięki za komentarz. :) Masz rację, dość mało subtelnie i nikt raczej tak nie rozmawia. To tak, jakby ludzie podczas pogawędki mówili, że używają fal dźwiękowych. Chciałem jednak uniknąć niedomówień. :)

 

Irka_Luz

Dzięki! :)

 

wilk-zimowy

Nie mam pojęcia, było miejsce, to wpisałem. Może jakoś je zmodyfikować?

 

Finkla

Dobrze Cię widzieć. :) Tak to jest z kosmicznymi bytami, żeby sobie pogadać, trzeba najpierw powtórzyć te wszystkie banały dla śmiertelników. A może to taka ichnia gra wstępna? ;)

 

BasementKey

Dzięki. ;) Myślę, że bliżej będzie jednak do Kung Fu Pandy. ;)

 

Golodh

Dzięki. ;) Powtórzenia, powtórzenia. Jestem pewien, że ich wcześniej nie było. :)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Alicella, dziękuję za komentarz, cieszę się, że się podobało. Zawsze mam problem z wybraniem czy fantasy czy sci-fi… i zazwyczaj mnie poprawiają, że powinno być na odwrót. ;) Za kwestie techniczne wezmę się jutro, dziś odniosę się tylko do kwestii Boga. Imię Hur-zatus znaczy tyle co “Eheje-Aszer-Eheje”, według jego samego jest on jedynym prawdziwym Bogiem – stąd użycie wielkiej litery zwłaszcza, kiedy mówi sam o sobie. 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Koala75, bo żony trzeba słuchać. :) 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

No właśnie okazało się zbyt lakonicznie, ale za to powstał inny tekst na boku. :)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

dawidiq150, dzięki za komentarz. Pomyślałem, że trochę Theravady w kosmosie nie zaszkodzi ;) 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Dzięki za dodanie do biblioteki. <3 Hej, dziękuję za komentarz i już tłumaczę. Tekst był konkursowy i pisany pod limit znaków, stąd jego "upakowanie". ;) Kontynuacji tego konkretnego wątku nie planuję, ale powstaje za to kolejna opowieść z mojego uniwersum (a dokładniej została już napisana, ale wymaga tyle poprawek, że piszę ja od nowa). :)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Tarnina, myślę, że z tą krystalizacją to kwestia złotego środka. W moim przypadku idzie to raczej w stronę petryfikacji, ale nie na tyle, by nie móc np. zrobić spin-offa świata fantasy w wersji science fiction, jak tutaj: https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/19391 ;)

I też mi się wydaje, że samo przebodźcowanie nie jest może stuprocentowym “winowajcą”, ale uważam, że odgrywa dziś znaczącą rolę. 

A do budki lepiej niech nie wpada ;) 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Anet, to mnie tylko utwierdza w przekonaniu, aż opis można zrobić sobie na boku by służył pomocą, a skupić się na publikacji samych tekstów, konkretnych historii ;) 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Tarnina, myślę, że masz sporo racji. Bardzo ciekawa uwaga o “wietrzeniu notatek”. Ja jednak mam potrzebę wierności tym “nieistotnym” szczegółom. Inaczej całość wydaje mi się niespójna. Chociaż jak teraz Was czytam, coraz bardziej wydaje mi się, że to obrazki są w tym przypadku istotne, a nie tekst. Bo sam tekst będzie ciekawszy w postaci prozy. ;)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Bolly, pozwoliłem sobie na niewielkie rozpisanie się, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.

 

Tak, cały czas korzystam z uniwersum, które zacząłem tworzyć mając te 7, 8 lat, całość rozwija się do dziś. Podobnie jest z językiem, choć teraz jego wykorzystanie zmierza coraz bardziej w stronę graficzno-muzyczną. Poruszasz natomiast bardzo ważną kwestię, którą ja wiążę z przebodźcowaniem dzisiejszego odbiorcy. Nie dość, że na świecie jest sporo mitologii, to w dodatku mamy też znane i popularne światy  fantastyczne z Tolkienem na czele. Jak sam mam tak, że spotykając się z jakąś mitologią w książce, filmie czy grze, nie bardzo mam ochotę się z nią zaznajamiać, zwłaszcza, jeżeli wydaje mi się odtwórcza [czytaj: kolejny tolkienopodobne fantasy]. Z drugiej jednak strony to, czego ja szukam w mitologiach, to unikalność matryc kulturowych i to jest też moja motywacja, która przyświeca mi przez te wszystkie lata. ;) 

Wszystkich Valarów akurat pamiętam, ale mniejsza. ;) Moim zdaniem podstawą jest proza i ona jest moim działaniem docelowym. Niestety wskutek różnych perypetii nie pisałem nic przez dwa lata, ale w najbliższym czasie zamierzam to zmienić. Zresztą wystarczy zobaczyć moją stronkę, biedną i opuszczoną [z tego co pamiętam, w ostatnich postach udawałem, że umiem rysować]. Dlatego też pisałem o motywacji pod kątem stworzenia ściągi… ale jednocześnie nie chcę, by to ściągą pozostało. No i nie widzi mi się robienie samych rysunków bez opisów. Ale wracając do kurdupla, ja raczej z tych, co wolą tę psią dupę, co nie znaczy, że nie chcę docelowo skupiać się na emocjach i historii bohaterów.

Obawiam się, że Twoja rada jest u mnie nie do zastosowania. Udało mi się popełnić chyba cztery teksty, które nie były osadzone w moim uniwersum. Nie są to jednak teksty, które mają dla mnie większą wartość. A o pogrzebie było nieco tutaj:  https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/19813

Dziękuję Ci za Twoją wypowiedź. Składnia do refleksji i z pewnością jeszcze będę nad nią myślał :) 

 

 

 

Anet, widocznie nie jest to sprawa, która byłaby dla Ciebie ważna/ciekawa. :) 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Za namową Reg chciałbym poradzić się Was w pewnej kwestii.

 

Z racji zmiany pracy mam więcej czasu, i licho chciało, że zacząłem odświeżać mitologię anańską [moją autorską]. Oryginalna mitologia ma ponad dwadzieścia lat i uznałem, że naprawdę warto to w końcu odświeżyć i nadać temu ostateczny kształt. Jest to dla mnie ważne także o tyle, że często kiedy coś piszę, muszę szukać w notatkach lub krótkich tekstach potrzebnych szczegółów, a tak miałbym stały, kompletny punkt odniesienia, co mogłoby też pomóc przy pisaniu normalnej prozy. Na tę chwilę rozpisałem dwa pierwsze mity [bardziej plan niż ostateczna wersja] co zajęło mi ok 10 stron. 

 

Całość dzieli się na zwoje. Pierwszy z nich to Zwój Początku. Zawiera w sobie mit powstania świata, opis pochodzenia poszczególnych plemion anańskich, epos o walce z barbarzyńcami oraz opis wędrówek ludów, które zakończyły erę mitów i legend i zapoczątkowały tamtejszą starożytność. 

Drugi zwój dotyczy kolorów, czyli żywiołów, i ich oddziaływania na siebie nawzajem.

Trzeci dotyczy prawa, czwarty metod prowadzenia wojny. Piąty rytuałów pogrzebowych a szósty, napisany o wiele później, jest jakby zwieńczeniem i ma służyć petryfikacji zwyczajów.

Całość chciałbym opatrzyć przypisami stylizowanymi na te do Biblii czy Koranu, dodatkowo każdy rozdział miałby wstęp o warunkach powstania tekstu itd. Będzie też słowniczek. Chciałbym opatrzyć całość niemałą ilością obrazków stylizowanych na etniczne.

 

Co o tym myślicie? 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Ninedini, dziękuję za opinię. Kontynuację, może nie sceny, ale pomysłu już tak, znajdziesz tutaj: https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/19391

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Anet, bardzo mi miło czytać, że tym razem udało mi się ukazać swój świat nieco przystępniej. ;)

 

Zygfrydzie, dzięki. Hmmm, w przypadku tego uniwersum to nie jest takie proste, bo oni potem w kosmos latają a i do nich co nieco przylatuje. Ale w przypadku tego tekstu jak najbardziej fantasy. Zmieniam. ;)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Marcinie Robercie, Karolu 123 dzięki. :)

 

FoloinStephanusie, może lepiej, żebyśmy się nigdy nie dowiedzieli? ;)

 

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Dzięki, Ocha. Czasem warto poczekać do finału. :)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Gratulacje dla zwycięzców oraz wszystkich uczestników konkursu. :)

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Gratuluję zwycięstwa! :D

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Otóż to, Unfallu. Fanatyzm jest zawsze zły, ponieważ jest skrajny – a zakazy, nakazy… często stanowią reklamę lub podbijają cenę produktu. A fanatycy, jak nikt inny, lubią narzucać innym swój wzór moralności – bardzo konsekwentnie. ;)

Co do maszyn, myślę, że Japończycy ze swoją strukturą demograficzną mieliby na ten temat inne zdanie.

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Bardzo mi miło, że doceniłeś głębszą warstwę przekazu. :)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Brzmi fajnie, tylko jak zmusić populację do wyznawania naszej wersji moralności. Inkwizycja, chipy w mózgu? ;)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Teraz rozumiem. Pomyślałem, że jedna osoba czerpie wiedzę z wiki, a druga z niej kpi, bo sięga do innych źródeł. ;)

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Tekst dosyć sztywny, dialogi sprawiają wrażenie nienaturalnych. Za to pomysł fajny, ale zapaliła mi się czerwona lampka, gdy wszedł ratownik “z naklejką z danymi Izydora Bułeczki”. Na moje jest to zbyt łopatologiczna sugestia i trochę psuje efekt końcowy. Spodobał mi się natomiast powód motywacji bohatera, nie groźna zima a… zagrożenie ze strony człowieka. Prawdą jest, że największym wrogiem mrówki jest inna mrówka. :)

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Jak sobie pomyślę, że takie “pewne grupy” często sprawują nad nami władzę (bo my tacy niekompetentni przecież), to aż mi się dziwnie robi. 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Nie do razu Rzym zbudowano. :) 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

A już myślałem, że idą o radę prosić, ci górale. ;)

Co do ryb i morskości oka, zakładam, że pierwsze ma związek z lodowcami, drugie z barwą.

 

“Pewnie na Wikipedii. Bardzo dokładnie przeanalizowałem te informacje.” – To zdanie nie do końca zrozumiałem. Kto przeanalizował informacje, a kto czytał na wikipedii. Bo jest to jedno zdanie, a wygląda to tak, jakby mówił je dwie osoby.

 

Tekścik fajny, podoba mi się. Muszę przyznać, że takiego zakończenia się nie spodziewałem, choć były ku temu dość jasne przesłanki (ale ukryte w gąszczu informacji, i za to plus).

 

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

El Lobo Muymalo, dzięki za wpis oraz zgłoszenie do biblioteki.

“Ten dzień” oznaczał czas, w którym pan jeziora odpowiadał na pytania wierzących w niego plemion. Działo się to co roku, tego samego dnia… a nasz informatyk akurat miał szczęście i trafił. 

Z tą nielogicznością niezbyt się zgadzam. Raz, że turysta zaimponował raczej małżonce, dwa, że – nawet jeśli Morskooki faktycznie nie szanował przyrody, mogła na nim zrobić wrażenie konsekwencja… konsekwencja, której jemu samemu, bogowi, zabrakło. A po trzecie, pytanie czy nasz wodnik faktycznie nie chce dbać o środowisko, czy też chciałby, ale nie ma w sobie na tyle determinacji i siły woli, by postępować tak, jak uważa za słuszne. 

I tak, nie każdy z widłami to Zeus, czasem nie jest to nawet Śiwą. ;)

 

Belhaju, miło, że zajrzałeś. Powodzenie na pewno się przyda. :)

 

Thargone, bo Zew Rafy jest w porządnym, ciężkim opakowaniu, które łatwo otwiera się pod wodą a nie w jakichś plastikowych folijkach dla lądołazów! ;)

Miło mi, że tekst się podobał.

 

Majkubarze, Zew Rafy ma smak, którego nie da się opisać. Skosztuj go już teraz! Polecam – Morskooki. 

Również uważam, że opisany bóg wcale do groźnych nie należy. A że trochę markotny? Komu z nas nie zdarzają się gorsze dni?

Powodzenie z wdzięcznością zabieram i wykorzystam w odpowiednim momencie. ;)

 

Żonglerze, może i potężny, ale wiadomo kto jest szyją związku. ;)

 

Mr.marasie, miło mi widzieć tutaj i Ciebie. Zew Rafy, nawet bóg się skusi. ;)

Czytając inne konkursowe teksty, trochę mi właśnie zabrakło przybliżenia tych wszystkich niecodziennych bytów. Cieszę się, że udało Ci się z powodzeniem spojrzeć w głąb morskookiego ślepia. 

 

Bemiku, może faktycznie nie trzymałem się do końca “tradycji” zapisu. Ale jak już łamać, to z klasą, prawda? Możliwe, że tej tekstowi nieco zabrakło – może uda się “wycisnąć” więcej następnym razem (zwłaszcza, gdy nie będzie spartańskiego limitu znaków). 

 

Reg, miło, że wpadłaś. Optymistyczne przesłanie to podstawa. :)

 

Morgiano89, bardzo mi miło, że Ci się podobało. :)

 

Anet, fajnie, że fajne. ;>

 

Finklo, zapewne zacznie od założenia grupy na fejsie. ;)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Unfallu, manipulacja, pośrednia lub bezpośrednia, oraz oddziaływanie środowiska to jeszcze inna para kaloszy. Akurat ja kombinowałem z drugiej strony – coś, co dla mnie będzie rozrzutnością, Ty możesz uważać za konieczność i na odwrót. Ciekaw jestem jak wyglądałyby takie “normy” odpowiedniego kupowania i czy dałoby się je wprowadzić w sposób nieautorytarny. 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Faktycznie, nie wypada przesadzać. ;) (dopiero wiosną)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Dzięki. :)

Zaznaczyłem gatunek “fantasy”, więc wypadało, żeby było trochę absurdalnie. ;)

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

No właśnie, “według mnie” to raczej subiektywna kwestia, nieprawdaż? ;) Tym czasem coś, co dla jednego będzie użytkowe, drugiemu skojarzy się z ucieleśnieniem burżuazji. Choćby mój telefon, korzystam z niego, służy mi… ale tamten stary też był dobry (choć nie na te czasy). Zerkam na swoje akwarium – z punktu widzenia czystko ekonomicznego marnotrawstwo wody i prądu. Czytałem też felieton odnośnie dawania prezentów, zdaniem badacza jest ono zawsze niekorzystne ekonomicznie… a jednak ludzie je sobie dają i będą dawać. :)

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Grafoza. :D

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

To tylko pogratulować i życzyć dalszych sukcesów. :D

 

Wracając do tematu, co to znaczy nadmiar? Jak ocenić, czy coś jest nam potrzebne, czy jest to zachcianka? Rok temu kupiłem nowy telefon, pomimo, że stary wciąż działał. To mój czwarty telefon w życiu – czy mój zakup był zbędny? A gdyby to był 7 telefon w życiu? ;)

Tego typu określenia są bardzo nieprecyzyjne, jeżeli chcielibyśmy je kontrolować, czy nie skończyłoby się na jakiejś formie totalitaryzmu, w której odgórnie określano by czego potrzebujemy?

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

To “chyba” nieco mnie niepokoi, ale zgodzę się – populacja błędów nieco się przerzedziła. ;)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Ostatnie zdanie uważam za zbędne. Poza tym tekst czytało się przyjemnie, choć nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia. :)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Jeśli reklama z serca, to bardzo dziękuję. Zapraszam też do rzucenia okiem na moje pozostałe prace na Nexusie (tam również figuruję jako Arhiz) .:D

 

Do magazynów, powiadasz? To wymiatasz bardziej niż przypuszczałem. ;)

 

Definicja z wiki nie przekonuje mnie. Co to znaczy “nieuzasadnione”? 

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Pierwsze dwie myśli.

  1. Bocian nie je żab (tylko w bajkach albo jak go głód niemożebnie przyciśnie).
  2. Trzeba było użyć zbrojonego wężyka.

Morał: Zapewne w pobliżu jest wyregulowana rzeka i stąd problem z wodą. A na wiosnę pewnie jeszcze gościa zalewa. W przyszłym roku wójt karze rzekę pogłębić, żeby zwiększyć intensywność susz i powodzi.

 

 

Bardziej serio. Tekst ma potencjał, zainteresował mnie na tyle, że doczytałem do końca (choćby ze względu na ciekawość, czy w całości nie okaże się opisem instalacji truskawek). Jeśli o mnie chodzi, to wrzuciłbym je do żwiru i dozował wodę z płynnym nawozem dedykowanym, byłoby taniej i prościej (z powodzeniem hoduję tak wiele roślin). 

Opis początkowy zdecydowanie za długi. Zakładam, że wielu czytelników dało sobie spokój z tekstem przy piątym podpunkcie poradnika “jak hodować truskawki”. Zbyt rozwlekle, za dużo szczegółów.

 

Motyw z bocianem fajny, ale za mało tajemniczy. Gdy tylko zaczęły się opisy jego zachowania, od razu było wiadomo co jest grane. Całość zbytnio rozciągnięta, no i dobrze byłoby skierować podejrzenia czytelnika w inną stronę, żeby później zaskoczyć.

 

Końcówka nie przypadłą mi do gustu. Po pierwsze jest nielogiczna. Wcześniej było napisane, że przy dziurawym wężu woda w stawie (gdzie bocian zapewne polował na ryby) obniżyła się nieznacznie. Oznacza to, że w interesie bociana było, żeby woda cały czas płynęła do jego zbiornika, ponieważ minimalizowało to straty, które i tak, jako “gospodarz”, ponosił. Domontowanie kurka powinno więc skutkować odkręceniem wody na stałe, bo tylko wtedy ptak mógłby osiągnąć częściowo korzyści.

Kwestia fabularna, zakończenie jest po prostu nudne. Był bocian, chciał wody, zrobiliśmy mu kranik i ma wodę. Jaki był cel tego tekstu?

 

Koniec narzekania.

Twój tekst niesie ładne przesłanie, ale nie wynika ono za bardzo z tekstu, sprawia wrażenie doczepionego na siłę. Natomiast z Twojego opowiadania wynika, że jeśli komuś coś damy, na pewno będzie to wykorzystywał zgodnie z naszymi potrzebami – czy chodziło o taki przekaz?

Bocian-bystrzak ma potencjał. Ciekawi mnie dlaczego jest taki mądry, któremu Japończykowi buchnął detektor, jak traktują go inne bociany. Taki inteligentny sąsiad to nie lada gratka, ale i wyzwanie, może nawet zagrożenie? Wszak jeśli jest inteligentny, będzie skutecznie realizował swoje interesy, co częściowo zostało pokazane w tekście. 

 

Tekst nie przypadł mi do gustu, ale koncepcja ma w sobie wiele literackiego soku do wyciśnięcia. Zachęcam do dalszej pracy i pisania kolejnych tekstów. :) 

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

A byłem przekonany, że Renatka to piesek! Dobre!

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Dałby poprawiłem na “dał by”, bo zapomniałem…

 

Tak to jest z tymi błędami. Człowiek pamięta, sprawdza… a później okazuje się, że, parafrazując Finklę, urządziły pikietę w środku tekstu. Niemniej cieszę się, że tekst się spodobał oraz tradycyjnie dziękuję za błędy, ja widać, nie zawsze wychodzi mi ich poprawianie przed zamieszczeniem.

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Z tego co pamiętam, chyba coś tam wspominałem o siedzisku. A drewnianej zakładki sam używam. :D

 

Akurat jest jedynakiem, może stąd ten problem z pojęciem impregnowania… Czyli mówisz, że prędzej drewno może być impregnowane farbą. A można by zrobić, żeby zachować ten dumny i zacny wyraz?

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Grunt to dobra motywacja… Zaraz zaraz, czy aby na pewno bohaterami kieruje właściwa motywacja? Czy nie mamy do czynienia z usprawiedliwieniem?

Sympatyczne, ale dla mnie za krótkie (wiem, wiem, konkurs). Ciekaw jestem jak wyglądałby koniec planów tego wspaniałego narodu (?). Czy obudziliby w końcu swojego boga? A może znaleźliby sobie kolejny pretekst do podbojów? A co, jeśli jest im po prostu wstyd? 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Finklo, fajnie, że zajrzałaś.

Koturnów? Serio? Myślałem, że to kobieta jest… :)

Rządzę… Bo wiesz, do tej rzeki odprowadzali ścieki i dlatego była nieczysta. ;)

O drzew…ce? pamiętałem, ale jeszcze nie do końca sobie radzę.

 

NoWhereManie, cieszę się, że widzę Cię i tutaj. 

Z tym Zeryjczykiem, pomijając jego inne funkcje, miał wlać do tekstu nieco lekkości, zbić dramatyzm, bo motyw dramatycznej zemsty, to jest dopiero wyeksploatowane. ;)

Miło mi, że, pomimo cudzoziemca, tekst przypadł do gustu. 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

To pewnie jak “na podobę”, też ponoć nigdzie indziej się nie używa. :)

 

Rytualne samobójstwo wywodzi się u Anaosów z tradycji wojennej i tak już im zostało, że nawet jak trafi na kupca, to i tak sztylet nie wchodzi w grę, bo niegodny wojownika. ;)

 

Za mało wyjaśnia, powiadasz. Nie chciałem przesadać z przegadaniem. Też jestem wzrokowcem, może być więc tak, że nie zawsze udaje mi się wyważyć, kiedy opis jest pożądany (w przeszłości potrafiłem rozwodzić się na pół strony nad zdobieniami pancerzy), a kiedy zbędny.

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Z pewnością byłoby bezpieczniej, mniej zasobożernie i mniej stresująco.

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Śniąca, dziękuję za wyczerpujący komentarz. Z pewnością przyda się przy pisaniu kolejnych tekstów.

 

Wierzgać się, tak się u nas mówi na wiosce. U Was nie? ;)

 

Z tymi mieczami, chodzi o to, że klęczysz i je krzyżujesz tak, by ostrze trzymane w prawej ręce było na żyle w lewej i na odwrót.. no, tak to wygląda w teorii. Jednym byłoby wygodniej, ale wtedy byłby brak symetrii, bogowie nie lubią takich rzeczy.

 

Z tą jednoosobowścią, zakładałem, że czas teraźniejszy rozwiążę sprawę. Teraz aż mnie korci, by napisać coś podobnego, ale głównego bohatera tradycyjnie uśmiercić (co kiedyś bardzo często praktykowałem).

Zapowiadało się bohaterstwo… pomyślałem, że bohaterstwa u nas dostatek, ale nie do końca chciałem uzyskać 100% parodię. Bardziej coś z przymrużeniem oka, ale jednocześnie niekonieczne od razu Jaś Fasola. Ach, fajnie mówi się o złotym środku, gorzej zastosować go w praktyce.

 

W kwestii ukazania świata przedstawionego, skupiłem się głównie na barierze kulturowej Anaosi-czytelnik. Głównie dlatego wprowadziłem obcokrajowca, który mógłby się dziwić, dopytywać, stanowić narzędzie pozwalające lepiej poznać świat. Niestety zapomniałem, że wypadałoby jeszcze skrobnąć co nieco o tych wszystkich czułkach, które dla tego tekstu można nawet uznać za zbędne, bo kto wie, ten wie, a kto nie wie, ten nadal nie wie. Tak sobie teraz myślę, że wypadałoby bardziej zaznaczyć obcość rasy, świata. Żeby czytelnik nie musiał się zastanawiać, dlaczego w tym Syjamie nagle jakieś czułki. Chociaż jakby spojrzeć z jeszcze innej strony, nie każdy czytelnik może być na tyle dociekliwy, spotkałem się z takimi, którzy po prostu przyjmują opis i tyle. 

 

W każdym razie coś muszę w tej materii pokombinować, na ile to wyjdzie… okaże się w praniu.

 

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Wyobraziłem sobie reklamę tabletów do czytania, o które rozbijają się fajerwerki.

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Ja właśnie o tym. Równie dobrze, jakby dociągnął do 200, mogłoby się okazać, że nowe metody naprotechnologiczne doprowadził do przeludnienia i za popełniony czyn należy mu się nagroda. ;)

 

Lubię teksty, w których nie można z czystym sumieniem wybierać ulubionej strony. Ale wiem zbyt mało o głównym bohaterze, nie zdążyłem go polubić, zrozumieć. Patrzę niejako z perspektywy urzędnika, zimnego, niezaangażowanego. Może gdybyś pokazał bliżej różne wspomnienia, tak te dobre, jak i te złe?

 

Natomiast absurd podtrzymywania życia jak najbardziej mi się spodobał. Bardzo zręcznie udało Ci się ukazać działanie urzędów, z całą gamą rytuałów i zaklęć, w których niezmiernie się lubują. Osądzą nieświadomego, wyślą pismo urzędowe do niemowlęcia, wszystko zgodnie z procedurą i standardami. ;)

 

A z tą znieczulicą, nie byłbym takim pesymistą. Kiedyś nikogo nie dziwiło dziecko pracujące w kopalni, niewolnicy czy kanibalizm. Oczywiście to wszystko występuje nadal, ale różnica przyzwolenia jest ogromna.

 

I cieszę się, że moje uwagi na coś się przydały. :)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Lubią lubią, tylko nie każda w tej samej postaci.

 

Ksiądz bez dwóch zdań dobry, nawet jeśli diabeł. 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

“Do potoków Czarnostawiańskiego i Mnichowego dołączył strumyczek grantów. Skąpy, aż do granicy wyschnięcia, lecz błogo szeleszczący.” – takie życiowe. :D

 

No i zagadka z zasoleniem rozwiązana.

Fajne, ciekawe. Daję czwórkę. :)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Ale jednak aranżacje są w środku, mniej lub bardziej, spójne.

Z drugiej strony, był czas gdy do gotyckich, surowych świątyń wstawiali barokowe organy i kolorowe ołtarze, żeby przyciągnąć wiernych…

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Taka nadmierna eksploatacja wynika nie z konsumpcyjności, a z krótkowzroczności, bezmyślności. Nie konsumpcjonizm tutaj stanowi problem.

Czyli znaczenie szorta udało mi się odczytać, myślę, że jednak temat można by bardziej zarysować, nadać przemyśleniom konkretny kierunek.

 

Ogólnie, fajnie, że wciąż piszesz i wciąż się rozwijasz. Tylko tak dalej. :)

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Motyw z cyrografem fajny. Takie czasy, trafi się ksiądz, co o parafian dba to zaraz diabeł. Zawiść, zawiść… A, że o szczegóły w konfesjonale wypytuje? No chyba coś mu się należy podczas słuchania przez cały dzień nudnych rzeczy.

Po mimo fajnej konstrukcji całość mnie jednak nie urzekła (poza tym cyrografem). Nie wiem dlaczego, może czekałem na większe fajerwerki? ;)

 

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Hmmmm, może i byłoby to fajne, gdyby nie to, że standardy też się zmieniają. Ciężko żyć te 120 lat i nie zrobić niczego, czego w przyszłości akurat nie uznaliby za coś złego. 

Pomysł raczej wtórny, zakończenie przewidywalne… czegoś mi tutaj brakuje. Jakiegoś większego zwrotu akcji. Została mi przedstawiona procedura wraz z opisem działania maszyny, ale co dalej z panem Jeremieszem (znaczy wiadomo, że umrze)? Czy jego egzystencja miała wcześniej sens? Czy społeczeństwo w świecie przedstawionym składa się w 60% z sztucznie podtrzymywanych przy życiu starców?

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

“Wyładowania elektryczne, a nie prawdziwe łzy, cierpienie, wstyd, rozpacz i upokorzenie.” – bo prawdziwe emocje to nie są tylko wyładowania elektryczne. ;p

 

Fajny tekst, choć zakończenie zbyt łopatologiczne. Wolałbym być pozostawiony z otwartym pytaniem, czy to na pewno “spowiedź” nas zmienia, a nie tak buch młotkiem w głowę, żebym na pewno załapał. ;) Swoją drogą dlaczego nie ustylizowali urządzenia na wzór gotycki? 

 

Nie wiem czy wiesz, ale opisałeś wizję bardzo zbliżoną do jednej z indyjskich koncepcji piekła. Na początku czytania zgadywałem, że bohater jest w jakiegoś rodzaju symulacji, ale obstawiałem raczej, że jest on elektroniczną kopią swojej osoby wgraną do jakiegoś urządzenia w ramach kary za “grzechy”.

Dotykasz ciekawej kwestii moralności w przypadku nowoczesnych technologii, symulacji – aczkolwiek mógłbyś wejść w to głębiej.

 

Tekst bardzo przyjemny, daję czwórkę. :)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Przypomina się dowcip o Jezusie o Thorze, który zabijał lodowe olbrzymy. Też żadnego nie spotkałem.

Niemniej miłe odświeżenie starego motywu. :)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Hmmm, trudno mi coś konkretnego napisać po przeczytaniu Twojego tekstu. Początek, jak dla mnie, zbyt nużący, ale później zrozumiałem, że chodziło o ukazanie konsumpcji. Dobrze kombinuję?

“Obserwuję. Przetwarzam. Oceniam. Jeziora to me oczy. Lasy powtarzają mi słowa. Góry przekazują dotyk. Wasza walka z chaosem… kroczy w złym kierunku. Konsumujecie, lecz nie Rośniecie. Pochłonie was entropia.”

Dlaczego pochłonie ich (nas) entropia? Cywilizacja konsumpcyjna akurat ma największe zdolności do porządkowania. Przykładowo: zachowanie równowagi w przyrodzie jest korzystne dla intensywnej konsumpcji. A teraz wyobraź sobie związek plemienny oparty na honorze – tutaj otoczenie jest jedynie surowcem do wykorzystania, bez większego znaczenia (dlatego takie plemiona nie tworzą cywilizacji, czyli nie wychodzą poza określony stopień uporządkowania). 

Na razie tekst pozostawiam bez oceny, bo nie wiem czy go zrozumiałem. ;) 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Post może zawierać różne literówki (to znaczy więcej niż zazwyczaj) itp. Wybaczcie proszę, choroba nie wybiera a mnie właśnie coś dopadło i puścić nie chce.

 

SzyszkowyDziadku, cieszę się, że się spodobało.

 

Mytrixie, miło czytać Twoje słowa. Krystyna, rozumiem, model odkurzacza? ;) 

 

Thargone, tak to czasem bywa, że zakończenia bywają absurdalne, jeżeli są dodatkowo fajne, tym lepiej dla autora. :)

 

Śniąca, faktycznie, coś takiego na poważnie z pewnością nie byłoby zabawne (no może przez pierwsze 15 minut). Niech trzymają się z daleka.

Ale żeby przeciąć aż deskę do krojenia? To nie chcę takiego noża!

 

Reg, miło, że i Tobie tekst przypadł do gustu. A masło maślane zamierzone, wszak to takie patetyczne i w ogóle. ;)

 

Belhaju, szkoda, że końcówka nie podeszła. Tym bardziej cieszę się, że jednak ostatecznie się podobało.

 

Tarnino, dziękuję za Twoją wiadomość, czepialstwo zawsze mile widziane.

"wzniósł nad głowę rozpostarty wachlarz" – tutaj chciałem zaznaczyć kolejność czynności, samo rozpościeranie jest czynnością bardzo ważną. ;)

Co do “mrowia”, liczne nie znaczy liczniejsze. Ale nawet jeśli, jest to pożądane podobnie jak “dzicy barbarzyńcy” (słyszał ktoś o kulturalnych?) i “tubalny, niski ton”. Starałem się to nadmuchać jak tylko się dało, żeby później móc ten balon efektownie przebić. ;)

“Potężniał” faktycznie bardziej patetyczne.

“szlachetny głos z łatwością przebił się przez dźwięk plugawych trąb” – dlaczego niezręczność?

Ból rozdzierał gardło od nadludzkiego krzyku. Honor, poświęcenie, nawet przy okrzykach bojowych. W jedności siła (no dobra, zapomniał Wokal-era).

"Zgiełk trąb utonął pośród szczęku gruchotanych tarcz, gruchotu miażdżonych kości." – Chodziło mi o to, że najpierw ucichły trąby, a dopiero później rozległ się szczęk i gruchot. A swoją drogą, to wyszło gruchotanych-gruchotu.

Rękojeść bez dwóch zdań owinięta zamszem, chociaż taki mięciutki miecz byłby fajny jako pluszak. :)

“mam tylko nadzieję, że normalnie tak nie piszesz.” – jeżeli kiedyś wejdziesz w moje inne teksty, pomiń “poezję śmierci”. ;)

Podmiot od orzeczenia niestety przecinkiem oddzielam często i namiętnie, choć oczywiście z tym walczę.

Farba była impregnowana zarodnikami paproci. Dopisać?

Drewniana biblioteczka… no chciałem, żeby było tak domowo i przytulnie. A z książką chodziło o to, że wnuczek dodał do niej drewnianą zakładkę, aby zaznaczyć szczególnie “soczysty” fragment, zapewne do pokazania dziadkowi. Taki manewr z pewnością świadczy, że żarty się skończyły. ;)

Pozostałe literówki i przecinki też poprawione. :)

 

Borowiku, miło, że zawitałeś tutaj ze swoim komentarzem, zwłaszcza, że nie czynisz ich za często (może czas to zmienić?).

 

Cerlegu, cieszę się, że pomimo nietypowej konstrukcji, tekst się spodobał. Pomyślałem, że z punktem kulminacyjnym jest jak z czytaniem, najpierw myślisz, że robi się do od lewej do prawej, a później okazuje się, że niekoniecznie. ;) 

 

Anet, fajnie, że fajne. :)

 

Finklo, jeżeli byłoby to dobre lokowanie produktu, powinnaś nie zauważyć. ;)

 

Skull, cieszę się, że przypadło do gustu, pomimo, że tekst wydał Ci się za długi.

 

dj Jajko, dziękuję za ocenę. :D

 

Żonglerze, mnie tam się Twoja wersja tekstu spodobała, choć przypuszczam, że nie bawiłaby mnie już w szóstej książce z rzędu. ;) 

 

Homarze, pszy placu koło fontanny. Najlepsza jakość ża najniższą cenę! Ashterańskie wyroby żnane na czały świat!

 

MPJ 78 – zapraszamy do nas. Gwarantujemy, że nasze reklamy będą wyświetlane w najbardziej poczytnych momentach, wliczając z to romanse i zwroty akcji. ;)

 

Zalthu, znajomy profesor ma tak, że doskonale pamięta wyniki badań sprzed 15 lat, ale z listą zakupów ma już spory problem. ;)

 

Ocha, cieszę się. :)

 

NoWhereManie, Anaosi nigdy broni palnej nie używali, ale myślę, że gdyby zaszła potrzeba, dziadek złożyłby i Kałasznikow. ;) Miło, że fajerwerki przypadły do gustu.

 

Darconie, dziękuję za opinię.

Czy bardzo się pogrążę, jeśli napiszę, że “część patetyczna” miała sprawiać wrażenie poważnej? Założeniem było maksymalne nadęcie patosem i honorem…

Z lokowaniem produktu masz rację. Wojna zawierała tak naprawdę przerwę reklamową a prawdziwego lokowania nie było. Tytuł miał nawiązywać do oklepanego “audycja zawierała lokowanie produktu” i jedynie wskazywać związek a marketingiem. 

 

Fantastyczny Panie Lisie, cieszę się, że się podobało.

 

AQQ – jest mi niezmiernie miło.

 

El Lobo Muymalo, cieszę się, że uśmiechnęło. W kwestii żartów, jak pisałem wcześniej:

z książką chodziło o to, że wnuczek dodał do niej drewnianą zakładkę, aby zaznaczyć szczególnie “soczysty” fragment, zapewne do pokazania dziadkowi. Taki manewr z pewnością świadczy, że żarty się skończyły. ;)

 

Nessekantosie, bardzo się cieszę, że poczułeś dokładnie to, co chciałem uzyskać. :D

 

 

 

 

 

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Przeczesałem tekst jeszcze raz i poprawiłem znalezione literówki. Przysięgam, że wcześniej ich tam nie było. ;)

Pomysł na “lokowanie produktu” zawdzięczam przyjacielowi, który przez lata niezmordowanie czyta i komentuje moje teksty. Dawniej miałem zwyczaj rozpisywania się na całe akapity na temat szczegółów anańskich pancerzy, co zawsze porównywał do irytującej przerwy na reklamę.

 

Zalithu, cieszę się, że tekst się spodobał. W kwestii drugiej części, końcówka z odkurzaczem wydała mi się zabawna… i ma związek z życzeniami noworocznymi, które mnie trochę natchnęły. 

 

Rosabelle, dziękuję za miłe słowa. Miło, że koncepcja przypadła do gustu i Tobie. 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

“A tak, pamiętany przez ludzi i zapomniany przez inne wilki…” – Tak to właśnie widzę.

 

W kwestii idealnych tekstów, już nawet statystycznie, nie sposób pisać i nie popełniać błędów w ogóle. Rozumiem, że chodzi tutaj o skrót myślowy w sensie: pisać popełniając bardzo niewielkie ilości błędów. 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Z tymi poprawkami, czasami zdarza się, że nawet po ponad roku ktoś ni z tego ni z owego wpada i komentuje, więc z tym ginięciem pod lawiną nowych prac to nie jest reguła.

 

Co do samego tekstu, faktycznie wilk poniósł porażkę już na początku, później po prostu został pobity doświadczeniem. Jednak z drugiej strony to zyskanie ludzkiej cechy pozwoliło mu na nieśmiertelność, wszak gdyby był zwykłym, nudnym wilkiem, nie byłoby go w tej bajce.

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Wilk postąpił jak zwierzę i dlatego nie miał szans na wygraną. Za to babcia postąpiła jak człowiek. 5/6 za ukazanie starej bajki z nowej perspektywy.

 

“Szedł podziękować babci, gdyż to ona poinformowała go o wilkach, które zalęgły się niedaleko w lesie i osobiście poprosiła o zajęcie się tymi straszliwymi zwierzętami.”

 

Możliwe, że niedokładnie odczytałem informację babci o wilkach, co to się zalęgły. Nie wiązałem zemsty wilka z tym wydarzeniem, ale z postępowaniem ludzi w ogóle. Tak samo zinterpretowałem wspomniany fragment, że chodzi o ogólne postępowanie, a nie o konkretną sytuację… w sumie na jedno wychodzi.

Swoją drogą wilk w pewnym sensie okazał się ludzki, ponieważ pragnął zemsty, nie był jednak konsekwentny. Może to w tym tkwi metoda? By zwierzę stało się w pełni człowiekiem?

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Dzięki za wizytę, Anet. Tak to już jest z powtórzeniami, że pojawiają się dopiero po publikacji tekstu. ;)

A chłopiec, cóż, dzięki pewnemu… zabiegowi, ma się dobrze. Nieoficjalnie. 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Ale jakieś cechy boskie jednak mieli, nie byli czymś “gorszym” od człowieka, bardziej stanowili odmienną jakość. ;)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Skoro piszesz, że komplement – przyjmuję. :) Wiem, że to nie jest tak, że każdy zrobi wszystko tak samo dobrze, jednak ja z tych, co potrzebują różnych typów aktywności, nawet jeśli nie wszystkie im wychodzą. ;)

A teraz wracam do pisania. :D

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Każdy większość rzeczy (wszystko?) wyobraża sobie inaczej. Jakbym lepiej rysował to też by to pewnie inaczej wyglądało. Spodobają Ci się Taranie.

 

Tak, nie zawsze pierwsza wersja jest udana. Aczkolwiek ten mit Indian to raczej co najmniej z czasów kolonialnych. 

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Ja patrzyłbym raczej tak: Jesteśmy my, ludzie, wyjątkowi itd. Małpy – po co nam one, do czego służą? Czy są źródłem mięsa? Czy są straszne? Jaki jest nasz stosunek do nich, jakie korzyści lub straty przynoszą plemieniu?

Pierwsi są zawsze najstarsi, najważniejsi. Pierwszy byli bogowie, pierwszy je wódz, a szaman to i czasem w namiocie pierwszy. 

 

W kwestii pierwszych rysunków dziecka, zajrzyj do mojego tematu o Lunatyczkach. ;)

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Nie słyszałem o niczym takim. Wynikałoby z tego, że wytrzymałość włosa jest sprzężona z płcią. Chyba, że patrzymy w kontekście genu łysienia.

 

Za zgodny. Wyobraź sobie, że tworzysz mit. Przed Tobą jakiś step, las, pustynia. Znasz ogień, kilka zwierząt i roślin. Patrzysz w rozgwieżdżone niebo. Skąd wzięła się ludzkość? 

Innymi słowy, z pewnością pozbyłbym się ewolucji człekokształtnych. Powstanie prostszych form wcześniej też powinno być odpowiednio uzasadnione (byle nie naukowo ;) ).

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Już wiem co mi tutaj nie pasuje!

Próbujesz stworzyć mit, a wychodzi Ci coś na kształt naukowej książki przełożonej na prosty, nienaukowy język. Tymczasem funkcją mitu jest tłumaczenie rzeczywistości, skłanianie do określonych zachowań, ale nie w oparciu o wiedzę naukową. Mit jest prawdziwy pod kątem antropologicznym, ale nie w świetle teorii naukowej. 

Twoje stworzenie jest zbyt zbieżne z tym co wiemy. Widać, że miejscem wyjścia jest wiedza naukowa, a taka (zazwyczaj) nie jest podstawą mitów. Bazą jest raczej brak tej wiedzy.

 

I dlaczego akurat kobieta ma długie włosy? Też ma długie, czy w Twoim świecie byłbym uznawany za kobietę? [zaraz poszukałbym jakiejś łaźni]  

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Wiesz, zawsze mogę nie pamiętać. To może być standardowa procedura z czyszczeniem pamięci, jak w jednym z Twoich tekstów. ;)

Wiesz, są Finkle i Finkloidy, nie każdy docenia odmienne formy życia.  

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

https://arhiiz.deviantart.com/art/Sleepwalker-vs-Anaos-714600646?ga_submit_new=10%3A1510439567 – obrazek Lunatyczki i Anaosa. Że tak ujmę autoironicznie: jaki Salwador Dali, taka Płonąca żyrafa. ;)

 

Mr.marasie, mam już ukuty w głowie kolejny tekst, w którym, między innymi, spróbuję się zmierzyć z kwestią uzasadnienia. :)

 

Coboldzie, a nie dałoby się bardziej podkreślić przyszłość? Na zasadzie: “czy w sklepie będą babeczki?”. Bo o takie coś mi w tekście chodzi.

 

Karolu123, dzięki za komentarz. Szkoda, że nie podeszło, ale miło, że jednak jakiś aspekt przypadł Ci do gustu. :)

 

Lordzie Vedyminie, dziękuję za opinię. Kwestię początku i zgadywania kto jest kim będę musiał następnym razem lepiej rozplanować, zwłaszcza że poruszano to już tutaj kilka razy. 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

“Aby otworzyć nowe rozdziały istnienia:

Tlenowy, magnezowy, neonowy…”

O to to, myślałem, że chodziło o tworzenie życia magnezowego, neonowego. Stąd sam węgiel nie pasował. Tymczasem chodziło tutaj o sens życia każdego pierwiastka, czyli wzór Nernsta.

 

Luba narzeka, że w tekście nie ma wspólnego mianownika między zwrotkami lub wersami (”pomiędzy większymi albo mniejszymi jednostkami”). 

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

To tym bardziej prawda. Tylko nie mów, że dodatkowo preferował sen polifazowy… 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

A narzekała, jak prosty kod zamieściłem… 

To było tak: rasa Finkloidów wysłały sygnał, że odpowie na każde zadane pytanie. Przeszedł Ziemianin i poprosił o dorysowanie reszty rysunku, bo nie wiedział co jest dalej. Finkloid spełnił życzenie tej marnej formy życia, po czym poleciał czynić świat lepszym w innym miejscu.

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Mr.marasie – o Lunatyczkach planuję na razie jeden tekst. Z pewnością zastanowię się nad kwestią  kultury, technologii itd. Może uda mi wybronić część pomysłów, bo zgadzam się z Tobą, że trochę z tą petryfikacją kultury przesadziłem. ;)

PS: A myślisz, że jak wyglądała rekrutacja do Tango-4? Był test z XX i XXI wieku i przyjmowali tylko tych, co mieli 100% oraz rozpoznawali po trzech nutach wszystkie kawałki Scootera. ;D

 

Coboldzie, dziękuję za uwagi. :) Jak już pisałem wcześniej, możliwe, że za słabo skupiłem się na wyjaśnieniu, dlaczego żołnierze tak słabo znają cel misji. Bo, niestety, jeżeli autor nie zamieści jakiejś informacji w tekście, czytelnik nie zawsze może się tego dowiedzieć za pomocą telepatii (o czym autor czasem zapomina). ;)

Określenie “mandarynie” było skierowane do Lee. Komunikat od dowództwa też był czytany przez Lee. 

“Czyżby chociaż jedna rzecz będzie jak w filmie?” – tryb przypuszczający trudny. I pomyśleć, że w anańskim wystarczy dodać jeden prefiks. Co powiesz na: “Czyżby jednak znalazła się jakaś rzecz, która będzie/wygląda jak w filmie?”

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Nie zapominajmy, że Hitler był wegetarianinem (tak piszą w Internecie, więc to na pewno prawda). ;)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

To już nie wiem. Pewnie jak ja miałbym się z nim kontaktować, to nawet nie poczekałby aż skończę pisać pierwsze równanie. :D

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Mr.marasie, muszę się zastanowić nad tym, co piszesz. Podczas tworzenia tekstu pomyślałem, że taka koncepcja przyszłych-teraźniejszych będzie fajna, jednak dostrzegam niekonsekwencję. Nadal uważam, że kultura może mocno petryfikować, czego dowodem jest wspomniany Egipt, jednak co postęp, to postęp – a mnie faktycznie wyszedł XXI wiek. Poza tym, muszę się przyznać, że po raz pierwszy wysyłałem moje “ufoki” w kosmos (serio nikt tak już nie mówi?) i w dodatku konfrontuję ich z ludźmi, o których napisałem może z dwa szorty, stąd możliwe, że jeszcze do końca nie wyczułem koncepcji. ;)

To, co na pewno chciałbym u ludzi zachować, to broń podobną do naszej (będzie wyjaśnione) i typowy dla nas styl życia (spanie w łóżkach, słuchanie radia, zakupy itd.).

A gdyby tak zrobić z niemieckiego techno odpowiednik naszej muzyki klasycznej? ;D

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Nie wiem czy pomiędzy “ukami” wspominał, ale ładny obrazek wstawił.

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

A mnie akurat potwory kojarzyły się po prostu z samochodami – stalowymi istotami o świecących oczach. ;)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Super!

Bardzo intertekstualne, z ciekawymi grami słów. Język kosmitów dziwnie zrozumiały, ale myślałem, że to tylko takie mrugnięcie oczkiem. 

A później nastał finał i wszystko stało się jasne. :D

 

Ode mnie 5/6. 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Anonimie, nie myślałeś, by podzielić swoją pracę na jakieś akapity? Z pewnością wygodniej by się czytało.

Tekst, rozumiem, dotyczy jakiegoś łowcy skarbów. Tutaj mamy problem ukazany od kuchni. Przypomina mi się szereg gier, w których to mamy wspaniałego bohatera wpadającego do domu raz na ruski rok, o ile w ogóle tam zagląda. Czym dziecko łowcy skarbów różni się od tzw. eurosieroty?

 Niestety poza emocjami nie pokazujesz czytelnikowi nic. Mamy już motyw przewodni, ale co dalej? Jakieś przygody? Może jakieś zaskoczenie? Co z kartą przetargową, czymś co sprawi, że czytelnik wsiąknie w tekst i zapomni o bożym świecie? Tego mi tutaj zabrakło.

Oczywiście zachęcam do dalszego pisania. :) 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Anet – cieszę się, że się podobało.

 

Mr.marasie – Patrząc na starożytny Egipt, nie jest to wcale takie nierealne. No i znów kwestia nośników i ich trwałości. A gdybyś tak miał dostęp do pełnego zakresu kronik Galla Anonima, w wersji kieszonkowej i z tłumaczem-lektorem? 

Mamy małe doświadczenie jeśli chodzi o cyfryzację, ale już teraz każdy zna Einsteina, ludzie oglądają Hitchcocka, ba, każdy kojarzy Troję i Odyseję. A ile to już lat minęło, prawda? Natrafiano na kultury paleolityczne, gdzie tworzono różne pięściaki i ozdoby identyczne niczym z fabryki, i to na przestrzeni dziesięciu tysięcy lat lub więcej. To, że mamy za sobą krótki, bujny wykwit wielu form nie znaczy, że ta bujność będzie trwać wiecznie, zwłaszcza, gdy porównamy ten okres z jakże jednostajną, stutysiącletnią historią naszego gatunku.

Ale nie będę ukrywał, podstawowym motorem do stworzenia właśnie takich ludzi była po prostu chęć używania swojskiej kultury jako wygodnego odnośnika. ;)  

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Finkla – Zaraza w Ifalopolis [kontynuacja Śmierci ergatesów] 

Link: http://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/56843321

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Eureka! 

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Pewnie nie każdy. Z tego co pamiętam, nawet główny bohater był z tą dziedziną na bakier. Ale jednak z punktu widzenie zarządzania królestwem magia się przydaje.

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Nie wątpię, w końcu to doskonały fachowca. ;)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

 

To nie powinno wyglądać tak?

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Obawiam się, że prezesi są zbyt nadziani. Prawie tak, jak ci od innego o wiele gorszego a powszechnie dostępnego narkotyku.

W czym mają radochę. Przede wszystkim lekkie podniesienie poziomu adrenaliny skorelowane z uczuciem szczęścia. 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Nie, nie te gałęzatki – tamto w ogóle liści nie ma.

Chodzi mi o gałęzatkę (gałęzak) jako przekształcenie łodygi. Np. liście eukaliptusa albo szparagów to nie liście tylko zmodyfikowana łodyga. Takie zazwyczaj są zbliżone wielkością i kształtem, bo roślina ma mniej informacji genetycznej odnośnie ewentualnych wariantów w zależności od warunków. 

Myszopłoch byłby idealny – jeśli dobrze się przyjrzysz, zauważysz, że nie posiada liści.

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Ergatesi zwyczajni i arhizki? ;)

 

Jeść flądry, no wiesz. Takie niebanalne stworzonka zjadać. :(

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Zwłaszcza, że jego bosman jest ponoć jeszcze gorszy od naszego.

 

Zaraz zaraz, dlaczego “plus małe ce” a nie “plus małe pe”? Czyżby jednak Ziemianie dali ciała? 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Takim samym jak my. W końcu to nasza dalsza rodzina, nie to co te obce rośliny. ;D

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Serio mogę? A to nie jest tak, że trzeba być w jakiejś loży? 

 

Jak to chaos i anarchia? Żółwie na pewno coś wymyśliły! (wyparcie mode on) 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Sam sposób opisów był bardzo męczący. Za kwieciste to wszystko. ;)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Nowa Fantastyka