Profil użytkownika


komentarze: 910, w dziale opowiadań: 743, opowiadania: 393

Ostatnie sto komentarzy

Hihi! Już poprawione :D

Hmm... Dlaczego?

Bemiku, Ocho, Anet – bardzo, bardzo dziękuję!

Hmm... Dlaczego?

12 ilustracji + piękna ręcznie malowana mapa. Moje ulubione dzieło Gorii to przemytniczka Kraken:

 

 

Hmm... Dlaczego?

NoWhereMan, Joseheim – bardzo, bardzo dziękuję! Również mam nadzieję (odpukać), że będzie pierwsza z wielu!

Hmm... Dlaczego?

Dziękuję, Coboldzie! Dziękuję, Cieniu.

Ja też się szczerzę do monitora i również, jak głupia, o tym piszę laugh

Hmm... Dlaczego?

Dziękuję, Werweno! Naczekałam się na to, że nie wiem. Kurczaki, szczerze mówiąc, myślałam, że już nigdy nie zobaczę Drzewa w księgarni, ale udało się!

Hmm... Dlaczego?

Raził mnie nieco nadmiar przymiotników – uczuliłam się na to, bo sama mam z „przymiotkownicą” problem. Poza tym czytało się przyjemnie, tylko dużo z krótko.

Czy to nie jest przypadkiem fragment?

 

Hmm... Dlaczego?

Po przeczytaniu pierwszych kilku akapitów zdziwiło mnie, że Nero nie ma żadnej, nawet najbardziej podstawowej broni miotającej. Potem przeczytałam o haku z samozaciskającą się/pęczniejącą żyłką i doszłam do wniosku, że Nero musi być wyjątkowo głupi, skoro nie użył tego haka na samym początku. Dodatkowo okrzyki w stylu „przybywam w pokoju” wydają mi się wyjątkowo naiwne i niepasujące do samotnego młodzieńca wychowanego w post apokaliptycznym środowisku. Po wyciągnięciu tego wniosku, zupełnie odechciało mi się czytać, gdyż głupi i/lub naiwni bohaterowie działają mi na nerwy.

Przepraszam…

Hmm... Dlaczego?

Historyjka prosta, naiwna a morał wyjątkowo mało odkrywczy.

A do tego forma…

Nie jestem fanką strumieni świadomości i, niestety, powyższy tekst nie zmienił mojej opinii. Przez chwilę miałam nadzieję, że gęste opary absurdu osłodzą nieco moje doświadczenie, ale, znów niestety, tak się nie stało.

 

Hmm... Dlaczego?

Przeczytała zarówno tekst jak i komentarze. Nie ukrywam – ​podobało mi się, niestety z wyjątkiem zakończenia, bo do tej pory nie mam pojęcia o co Autorowi chodziło (jeśli nie o nowotwory).

Hmm... Dlaczego?

Naprawdę chciałam napisać porządny komentarz, ale, widać, jak się odrabia dyżury późno, to się nie łapie na odkrywcze komentarze do mało-odkrywczego opowiadania…

Przeczytałam i… (czytaj NoWhereMana).

Hmm... Dlaczego?

Hmm… Nie mam w zwyczaju oceniania wieku autora, interesuje mnie tylko tekst, który, w tym wypadku, znalazłam przegadanym, nudnym i silącym się na polot.

Niemniej potencjał jakiś jest, więc, pisz, Pietrek, pisz laugh

Hmm... Dlaczego?

Przeczytałam. Dyskusję też. Nie wydaje mi się, że mogę więcej dodać do opinii przedpiściów, z których najbliższe jest mi zdanie Bogini (z wyjątkiem zabawności) i Śniącej.

 

 

Hmm... Dlaczego?

Hmm, czytam sobie tą dyskusję czytam i dochodzę do wniosku, że upadek NF chyba jednak jest winą podejścia redakcji/właściciela gazety.

Wątek został założony 25 Lutego. Redakcja (JeRzy) napisał 3 posty 2 26ego lutego (tłumacząc jak to wszystko jest trudne i że trzeba promocji) oraz jeden 1szego marca (ponownie tłumacząc nam jak to wszystko jest trudne i że my nic nie rozumiemy).

W wątku mamy również z DJa kilkoma krótkim sarkastyczno-emotikonowymi wypowiedziami, ale nie jestem pewna czy to się liczy, bo DJ to już chyba nie redakcja, prawda?

Nie wiem dlaczego, ale przy powyższym wątku nie pokazuje mi się liczba komentarzy, z ciekawości policzyłam więc palcem – skończyło mi się chcieć liczyć kiedy doszłam do setki gdzieś w połowie – wątku.

Mamy więc gorącą i interesującą dyskusję ludzi (wygląda na to, że w większości czytelników NF), którzy poświęcają czas, aby podzielić się z redakcją NF opiniami/radami na temat tego jak poprawić sprzedaż NF. Mamy wątek założony przez jednego z czytelników (ciekawam, dlaczego Redakcja takiegoż wątku nie założyła?), również po to, alby pomóc NF. Ba! Mamy całe forum, utrzymujące się przy życiu wyłącznie dzięki zaangażowaniu (w większości) czytelników. A redakcja co na to? Że nic nie rozumiemy i że potrzebne są pieniądze na promocję.

I teraz tak – specjalistką od marketingu nie jestem, ale coś tam na ten temat czytałam i, ze względu na prowadzenie kilku stron internetowych, jakieś tam doświadczenie w temacie mam. Z tego co wiem, podstawą promocji jest zmobilizowanie ludzi do: klikania, komentowania, dzielenia się, zachęcania innych itd., itp. A co robi Redakcja NF? Zniechęca, olewa, ignoruje a na dodatek zarzuca zaangażowanym czytelnikom głupotę, niedouczenie, brak rozeznania (niepotrzebne skreślić).

Ten wątek, moim zdaniem, podsumowuje postawę Redakcji/właściciela NF. W kółko powtarzają nam, czytelnikom, że to od nas zależy przyszłość NF. Ale jak przychodzi co do czego to mają nas, niestety, w pupie. Kontakt z Redakcją to jakiś żart (w ciągu ostatnich dwóch lat wysłałam do redakcji kilka e-mail, na odpowiedź czekam do dziś), Redakcja/właściciel pisma nie reaguje na potrzeby czytelnika (swego czasu cały internet domagał się prenumeraty wersji elektronicznej i co? Wersja czytnikowa została skasowana!), nie tylko nie umożliwia, ale wręcz utrudnia kontakt (strona internetowa NF to jest, całym szacunkiem, żenada), a na dodatek olewa tych czytelników, którzy już są zaangażowani.

Tutaj pozwolę sobie porównać NF z takimi publikacjami jak Fantasy i Science Fiction oraz Lightspeed Magazine. Z oboma periodykami kontaktowałam się kilkukrotnie, droga mailową, komentując zamieszczone teksty a dwa razy nawet wysyłając moje własne wypociny. Nie uwierzycie, ale za każdym razem nie dość, ze dostałam odpowiedź, to jeszcze odpowiedź (dla tekstów, niestety negatywna) nadeszła w niezwykle szybkim czasie (do 2 dni dla komentarzy, ok 4 tygodni dla tekstów). Raz nawet redakcja przekazała mój e-mail autorowi tekstu i od niego też dostałam odpowiedź!

Ale przecież nie musimy patrzeć na rynek anglojęzyczny. W powyższej dyskusji pojawiały się porównania do Gazety Wyborczej. Porównajmy więc – Gazeta Wyborcza ma wszystkie możliwe opcje prenumeraty (papierowa, elektroniczna w PDF, MOBI, EPUB i pay-per-view, opcje prenumeraty: miesięczna, kwartalna, roczna). Prenumerata daje możliwość korzystania z aplikacji, serwisów, czytania artykułów online a na dodatek zniżki na książki i możliwość uczestniczenia w spotkaniach i debatach organizowanych przez Wyborczą. Nie, żebym jakoś specjalnie lubiła Wyborczą, ale nie ma się co oszukiwać – takie podejście do czytelnika jest standardem w naszych czasach. Czytelnika traktuje się poważnie, dostosowuje się do jego/jej potrzeb, stylu życia i preferowanego medium (papierowe versus elektroniczne). To się po prostu w pale nie mieści, że Redakcja/wydawca NF tego nie rozumie!

Podsumowując – zgadzam się całkowicie z autorem wątku. Nowa Fantastyka umiera. To co jest niezwykle smutne, wydaje się, że umiera na własne życzenie. Nie będę komentować zawartości pisma, bo de gustibus etc., ale to co woła o pomstę do nieba to: brak chęci interakcji z czytelnikiem, otwartości na jego/jej potrzeby, marnowanie potencjału prężnego forum i trąbienie wszem i wobec, że w tym wszystkim chodzi wyłącznie o pieniądze (vide posty na Facebooku, reklamy w piśmie czy też powód porzucenia wydania elektronicznego), ogólna degrengolada redakcji (wszystko jest zbyt trudne!).

Na koniec tego wpisu kilka propozycji jak reanimować pismo:

Opcje tanie (nie wszystkie, ale te co mi na szybko do głowy przychodzą):

– zmienić zawartość strony Facebookowej z czysto informacyjnej (i, wydaje się, motywowanej głównie zwiększeniem zysków z reklam), na bardziej interaktywną, przyjazną czytelnikowi. Nie mówię tu wyłącznie o konkursach, ale np.:

* publikowanie/linkowanie co lepszych tekstów z forum, żeby sobie Facebookowicze mogli na szybko przeczytać

*promowanie tekstów z papierowej NF z możliwością komentowania czy też kontaktem z autorem/autorką/redakcją

*linkowanie do stron/artykułów, które są ciekawe, ale nie mogą sobie pozwolić na reklamę z NF. Redakcji korona z głowy nie spadnie jeśli raz na jakiś czas klikiem wesprze coś, co nie przynosi pieniędzy, nie?

* organizowanie czatów/100 pytań do autorów, redaktorów, ilustratorów itp., itd.

-wykorzystanie potencjału forum, np. – zaangażowanie Loży, czy też starych wyjadaczy forum w odpowiadanie na maile (Redakcja i tak tego nie robi, więc gorzej być nie może), tworzenie sensownego newslettera (ten co jest, to, z całym szacunkiem dla DJ, jest porażka), recenzji publikowanych w NF testów (np. dla Lubimy Czytać). Jestem przekonana, że wielu z nas zaangażowałoby się w takie projekty w zamian za, powiedzmy, darmową prenumeratę

Opcje nieco droższe (znów nie wszystkie, ale te co mi na szybko do głowy przychodzą):

– wersja elektroniczna z możliwością prenumeraty. Nikt mi nie powie, że przygotowanie wersji elektronicznej jest zbyt drogie czy trudne, bo, po doświadczeniu w Silmarisie, wiem, że nie jest.

– porządna, responsywna (z powodów podanych przez Unfalla) strona internetowa. Znów, po doświadczeniach w Silmarisie nikt mi nie powie, że to jest zbyt trudne/zbyt drogie. Na stronie powinna być możliwość logowania dla prenumeratorów, z możliwością czytania/komentowania tekstów z papierowej NF.

– „dosłodzenie” prenumeraty ofertami (np. zniżek na książki Prószyńskiego, bilety na konwenty) czy też ekskluzywnymi spotkaniami z twórcami (książek, gier, komiksów itd)

– last but not least – umożliwienie czytelnikowi kupna NF! Tu znów zgadzam się w pełni z Unfallem – cała strona internetowa i media społecznościowe mają być pełne informacji gdzie i jak NF można kupić! Najlepiej jednym kliknięciem.

 

 

Hmm... Dlaczego?

Również mi się podobało! yes​ Trochę się pośmiałam, trochę popłakałam nad smutnym losem Kosmy i panny z meszkiem, a końcówka nawet by mnie trochę przestraszyła, gdybym nie wiedziała, że stulejkarzy da się bez problemu leczyć operacyjnie.

Hmm... Dlaczego?

Zgadzam się z przedpiścami – ​pomysł doskonały, ale wykonanie mdłe i, przede wszystkim, dużo, dużo za długie. Czytałam z zainteresowaniem do mniej więcej 1/4-1/3 tekstu, a potem to już tylko z poczucia obowiązku. Przydałoby się 2-3 dodatkowe wątki aby ożywić fabułę.

Hmm... Dlaczego?

Zgadzam się z przedpiścami (z wyjątkiem Zaltha, gdyż wcale nie czytało się łatwo). Zupełnie subiektywnie – drażniły mnie, moim zdaniem wydumane nazwy i imiona, a Savlon rozśmieszył mnie tak, że z trudem mogłam skupić się na śledzeniu fabuły.

 

 

Hmm... Dlaczego?

Czytało się gładko, ale nie powiem, żeby tekst mnie zachwycił. Ot, kolejna wariacja na temat wampirów i ich problemów egzystencjalnych.

Hmm... Dlaczego?

No nie wiem… Niby słowiańskie akcenty są, więc powinno mi się podobać, ale jakieś to takie suche, analityczne, zupełnie bez słowiańskiej duszy. Już zupełnie abstrahując od tego, że, z tego co wiem i rozumiem ze słowiańskiej mitologii, płanetnicy nie walczą ze smogiem, ale ze żmijami.

Ale opis zarządu ekologicznej fundacji cudny!yes

Hmm... Dlaczego?

O! Jak miło, że ktoś tu jeszcze zagląda!

Lenah, Anet – ​bardzo dziękuję za komentarze. Co do dziwności zachowania mniszki, chciałaby, Lenah, abyś postawiła się w sytuacji tej kobiety. Wybrała zakon z miłości do Boga i wiedziona obietnicami, iż Bóg jest miłością. A tu nagle okazuje się, że dogmat jej religii nakazuje jej zabijać dzieci. Myślę sobie, że rozterki moralne nie są tylko przywilejem współczesności. Jestem przekonana, że w średniowieczu (lub też jego fantastycznym odpowiedniku wink), ludzie również zastanawiali się i kwestionowali tak zwane prawdy objawione na temat dobra, zła czy też zwykłego człowieczeństwa.

Hmm... Dlaczego?

Niestety, choć tekst jest dość krótki, nie dotrwałam do końca. Kosmiczne inwazje i legendarną Terrę jeszcze jakoś zniosłam, podobnie jak piękną, bliźniaczą siostrę, ale przy wzmiance o horyzoncie zdarzeń wymiękłam. Doszłam do wniosku, że jeśli w pierwszych kilku akapitach zmieściły się aż 4 oklepane motywy, to dalej może być tylko gorzej.

Hmm... Dlaczego?

Przeczytałam z zainteresowaniem. Dobry pomysł, przyzwoite wykonanie i na dodatek kobiety w roli głównej! Mniam!

Trochę skrzywiło mnie czytanie o burzy włosów i wielkich zielonych oczach, ale pomimo oklepanych opisów, klik się, moim zdaniem, należy.

Hmm... Dlaczego?

Nie jestem fanką post-apo, ale przeczytałam z zainteresowaniem. Bardzo podobała mi się pierwsza scena i doskonałe przedstawieniem głównego bohatera. Duży plus należy się również za konsekwentne postępowanie empaty od początku do końca opowieści. Przy scenie bicia klawiaturnika obawiałam się, że Ernest porzuci egocentryzm na rzecz poświęcenia dla upadku systemu/nowego początku – fajnie, Skoneczny, że nie poszedłeś oklepaną drogą przemiany bohatera na lepsze.

Ogólnie bardzo mi się. Krótkie, dosadne, na temat a do tego bardzo, bardzo realistyczne. 

Klik.

Hmm... Dlaczego?

Nie mogę zdecydować, czy tekst jest:

  1. tendencyjny i wydumany (bo nakazuje bohaterom robić idiotyczne rzeczy, tylko po to, aby Autor mógł dojść do zamierzonej puenty);
  2. napisany na kolanie, nieuważnie i bez przemyślenia (bo bohaterowie robią idiotyczne rzeczy i, w rezultacie, fabuła nie ma sensu).

Zaznaczam, że za bohaterów uważam zarówno postacie ludzi jak i drzew.

Hmm... Dlaczego?

Przeczytałam. Dwa razy. Pomimo świeżej porcji kawy do drugiego czytania, nie zrozumiałam nic. 

W warstwie językowej tekst nie najgorszy, choć raziła mnie trochę nadmierna infantylizacja słownictwa w opisach dziewczynki.

Hmm... Dlaczego?

Przeczytałam mniej więcej ¾ tekstu. Znużyłam się, gdyż ciągle myliły mi się postacie, ciotki, czasy i sytuacje. O ile pomysł nawet mi się spodobał, tekst, moim zdaniem, wymaga dopracowania, przede wszystkim pod kątem przejrzystości historii, bardziej wyrazistych postaci i mniej powikłanych koneksji rodzinnych. 

Hmm... Dlaczego?

Dzięki, Finklo. Edycja nie pomogła, więc napisałam do Beryla. Mam tylko nadzieję, że nie skończy się to jeszcze większym gniewem administracji, gdyż ostatnimi czasy trochę już  Beryla męczyłam :D

Hmm... Dlaczego?

FInklo – opcja kliknięcia mi się nie pojawiła, kiedy pisałam ten komentarz, więc założyłam, że nie mogę, bo to szort. Ale po zajrzeniu do innych tekstów w poczekalni okazało się, że w ogóle opcja kliknięcia biblioteki mi się wyłączyła. Pojęcia nie mam dlaczego? Coś nabroiłam i mi piórka administracja odebrała?

Hmm... Dlaczego?

Był on zakryty cienką peleryną z kapturem. Okrywała ona go od głowy aż po kolana.

1. „Zakryty peleryną” brzmi, jakby nieznajomy był meblem, przykrytym ochronnym pokrowcem.

2. Myślę, że jedno z tych zdań można byłoby wywalić, bo robi się tu trochę masło maślane.

 

Jedyne, co było widać u nieznajomego to wysokie skórzane buty.

Lepiej: Jedyne, co było widać spod peleryny/płaszcza to wysokie skórzane buty.

 

Do karczmy niespodziewanie weszło dwóch ciężko uzbrojonych mężczyzn. Wyglądali na silnych. Ich postura przewyższała karczmarza jak i nieznajomego.

Tu osiągnęłam limit tolerancji na stereotypy. Z góry przepraszam, jeśli dalsze komentarze będą zgryźliwe.

 

Zrzucił pelerynę i oczom wszystkich ukazała się pięknie zdobiona lekka zbroja, na którą narzucony był czarny płaszcz z szerokimi rękawami.

Tu zawyłam z rozpaczy.

 

Strażnicy wyciągnęli miecze i zakryli się ciężkimi tarczami.

Chyba osłonili? Unieśli tarcze?

 

Strażnicy przerazili się lekko

Ciekawam, czemu lekko? Jak byli tacy silni, to mogli przecież spokojnie przerazić się ciężko :D

 

W krótkim czasie dwóch strażników leżało obezwładnionych, a podłogę zalała krew.

Tu wymiękłam. Przepraszam…

 

Niestety, nie dałam rady przeczytać całości. Tekst jest stereotypowy do bólu, napisany niezręcznie, a dialogi leżą i kwiczą. Czytając zastanawiałam się, czy „Bękart” nie był przypadkiem napisany na którąś z edycji Grafomanii.

Hmm... Dlaczego?

Ło, jeżu! Ależ to rzewne, romantyczne i słodkie! Nie wiedziałam, że tak potrafisz, Wicked! 

Hmm... Dlaczego?

Napisane, jak zwykle, bardzo sprawnie. Tekst, choć zupełnie nie w moim guście, nie znudził mnie wcale. Proponowałabym dodać nieco więcej didaskaliów względnie dopracować istniejące, gdyż miejscami nie byłam pewna kto mówi do kogo.

Co do idei przekazywanych w tekście, nie będę się wypowiadać, jako że są to pomysły i konkluzje zupełnie mi obce sad

Hmm... Dlaczego?

Hmm… nie jestem pewna, co myśleć o „Tajemnicy”. Z jednej strony urzekła mnie wizja barwnych, cotygodniowych korowodów, z drugiej strony chyba umknął mi sens/przesłanie tekstu (o ile takie jest).

Mam wrażenie, że „Tajemnica” jest bardziej pisaną prozą animowaną etiudą filmową, niż pełnoprawnym opowiadaniem. Niemniej, za piękno języka i urzekające nawet bym kliknęła (ale się nie da, bo to szort sad).

Hmm... Dlaczego?

W warstwie językowej tekst uważam za udany. Składasz zdania zręcznie, ARHIZie, zdecydowanie jest tu jakiś potencjał.

Natomiast uważam, Autorze, że powinieneś przemyśleć wybór tematyki i przesłania jak również popracować nad budowaniem fabuły. “Prawdziwa historia” bowiem jest tak odtwórcza, przewidywalna i łopatologiczna, że aż mnie zęby rozbolały.

Hmm... Dlaczego?

Z przykrością stwierdzam, że nie znalazłam w powyższym tekście ani oryginalności, ani  fantastyki ani humoru. Nie podobało mi się sad

Hmm... Dlaczego?

Morgiano, regulatorzy – dzięki!

Cieniu – łał! Obrazkowa riposta pozostawiła moją szczenę na glebie :D 

Ta mała faktycznie przemieniona jak u wampirów/wąpierzy, z którymi strzygi połączone są więzami rodzinnymi wink.

Co do wetowania – masz moje pełne poparcie! 

Hmm... Dlaczego?

Morgiano – super, że się podoba! No i pocieszam się, że nr 2 nie mógł być aż taki zły, skoro skłonił Cię do zajrzenia tutaj!

Hmm... Dlaczego?

Dogsdumpling – słodziutkie, nie? Moja córa namawia ciotkę, żeby w następnych odcinkach dorysować zajączkom ząbki :D

Morgiano – no i git, że niczego sobie! Mam nadzieję, że uda nam się z siorą zrobić numer 3 przynajmniej tak dobry jak 1.

Nevaz – niestety, jako rodzic 11-sto letniego potwora, muszę się w pełni z Tobą zgodzić. Zarówno jeśli chodzi o życiowość, jak i o aktualność o każdej porze roku :D. 

Hmm... Dlaczego?

Wcale bym się zdziwiła, gdyby strzyg był znanym i uwielbianym rockmenem. ;D

Ha! To jest doskonały pomysł!

Hmm... Dlaczego?

Regulatorzy! Może nawet miasteczko pełne strzyg/ów? Ha! Cóż na przepiękna przerażająca wizja laugh

 

Finklo – “dziecko-niespodzianka”! Uwielbiam yes

Hmm... Dlaczego?

Hmm… A komiks może być? Mam cały scenariusz i 24/60 stron gotowych.

Hmm... Dlaczego?

Regulatorzy – No i git, że przeczytałaś! Jestem (a raczej strzyga jest) zaszczycona, że udał się wepchnąć poza kolejką :D 

Co do płci strzygi/strzyga, wciąż się nad tym z siostrą zastanawiamy. Planujemy rozważyć tą kwestię w jednym z kolejnych niespodziewanych odcinków.

Mytrix – pojęcia nie mam, bo siora rysowała. Może jakaś lampa “lava”?

Hmm... Dlaczego?

Melduję, że przeczytane. 

Faktycznie, interesująca rozmowa. 

Hmm… Tak się zastanawiam – może warto byłoby przeprowadzić podobne wywiady ze starymi wyjadaczami forum, aby dowiedzieć się, co ich na tymże forum trzymało/trzyma i co można zrobić, aby wytrwali “przez jeszcze parę lat”?

Hmm... Dlaczego?

Hmm… Tekst napisany przyzwoicie, ale poza tym nie jestem w stanie powiedzieć o „Smutniku” nic pozytywnego. Bohaterka mało oryginalna, jej przeżycia wydały mi się wydumane a słowiański demon wyjątkowo nieprzekonujący.

Nie wiem, dlaczego niektórzy mężczyźni myślą, że kobiety przeżywają rozstanie w opisany przez autora sposób? Chodzę po tej ziemi prawie 40 lat i jakoś nigdy nie udało mi się być świadkiem/doświadczyć opisywanych powyżej uczuć/przeżyć. Nie do końca rozumiem, Skull, dlaczego zdecydowałeś się na kobiecą bohaterkę? Wydaje mi się, że mężczyzna, biorąc pod uwagę Twoją płeć, miałby szansę „wyjść” bardziej przekonująco.

Hmm... Dlaczego?

Zanim napiszę, co sądzę o powyższym tekście, chciałabym wspomnieć, że bardzo bliska mi osoba spędziła 18 miesięcy z ostatnich 24, na oddziałach onkologicznych różnych szpitali. Dlatego też moja opinia o „Pozwól mi zostać” może być wyłącznie subiektywna i uwarunkowana moimi osobistymi doświadczeniami z odwiedzin w szpitalach oraz rozmów nie tylko z moją przyjaciółką, ale również z innymi pacjentami dotkniętymi chorobą nowotworową.

Po tym przydługim wstępie – do rzeczy:

Gdybym nie miała kontaktu z pacjentami oddziałów onkologicznych, prawdopodobnie podobałyby mi się dziecięce wersje nazw medycznych, takie jak „krystyna” czy też „alina”. Ale, „dzięki” moim doświadczeniom, wiem, Funthesystem, że to nie Ty wymyśliłeś te nazwy, ale ludzie – chorzy, cierpiący, niepewni jutra, zdani na łaskę losu i stopnia złośliwości ich własnego „obola”. Tak więc, Autorze, nie wymyśliłeś tutaj nic odkrywczego.

Jeśli chodzi o fabułę, zakończenie i przesłanie tekstu, również, Funthesytem, nie stworzyłeś nic wartego uwagi czy też, moim skromnym zdaniem, zachwytów niektórych przedpiśców. Sugerowanie, że osoby dotknięte chorobą nowotworową są w jakiś sposób sami sobie winni (lub też winny jest ktokolwiek inny), że te osoby powinny albo umrzeć (pozwolić obolowi zostać), albo przekazać swoją chorobę komuś innemu – to jest, moim zdaniem, pomysł odrażający, nieludzki i okrutny.

Nie twierdzę, że wiem co myśli każdy pacjent oddziału onkologicznego, ale ci pacjenci, z których miałam zaszczyt poznać, byli jednymi z najbardziej odważnych, zdeterminowanych a jednocześnie pełnych życia, nadziei i miłości ludzi. To co o nich (i o samej chorobie nowotworowej) napisałeś, jest moim zdaniem wydumane, płytkie i nie warte nie tylko papieru ale nawet pikseli na ekranie mojego komputera.  

Hmm... Dlaczego?

No, kurczaki, nie podobało mi się. Napisane poprawnie i gładko (z wyjątkiem „Nawołu/je/ją”, „Prag/nie/ną” itd. – tu popisałeś się wyjątkowym lenistwem, Wicked, przecież bez problem dałoby się to napisać ładniej), ale łopatologia przesłania i toporność osobowości bohaterów przeszkadzała mi wybitnie. Nie ukrywam, spodziewałam się po Tobie więcej, Wicked :(

Hmm... Dlaczego?

ODCINAM

Nagle wąsaty pan zapłakał gorzko w rosyjskiej mowie:

- To było jedyne stworzenie zdolne zmiękczyć moje kamienne serce!

Hmm... Dlaczego?

OFF

ten fircyk co tam leżał to mu dziad jedną rękę odrąbał i go głodził, że się pytał czy mu drugą obciąć?

Ha! I to jest pytanie! Mam nadzieję, że współpiścy spędzą chwilę, aby rozważyć implikacje tej przerażającej proroczej wizji :D

Hmm... Dlaczego?

Garus już miał wylać przez okno resztę trefnego wywaru, gdy do głowy przyszedł mu lepszy pomysł na spożytkowanie ostatnich kropel eliksiru. "Wypiję go ponownie!" pomyślał, z przejęciem wspominając niezwykłe postacie z proroczego snu: wychudzonego fircyka, z nienasyconym głodem wpatrzonego w króliczą skórkę, leszego przyzywającego nieznanych bogów i stojącego samotnie wściekłego trusia.

Hmm... Dlaczego?

OFF

Zwierzak był jednak szybszy, wcisnął się w swoją skórę, założył na łapkę opaskę z gwiazdą Dawida i okrzyknął obu mężczyzn SS-mańcami. Nie zdążyli jeszcze dobrze ochłonąć, gdy zza krzaków wychynął leszy.

Wydaje mi się, że tutaj się trochę podmiot pogubił. 

Mr. Brightside: może warto zmodyfikować to zdanie?

Hmm... Dlaczego?

– Wsadź se w dupę tego królika! – pisnął leżący pod drzewem fircyk, którego zapadnięte policzki wskazywały, że od dawna nic nie miał w ustach.

– Chcesz stracić drugą rękę? – syknął starzec sięgając po toporek.

Nagle królik zeskoczył z rusztu, rozejrzał się wściekle i zawołał:

– Gdzie, do jasnej cholery, jest moja skóra?!

Hmm... Dlaczego?

Yupi!!! Regulatorzy! Mamy pomoc na soboty! Dzięki, Mytrix yes

Hmm... Dlaczego?

Również brakowało mi porządnego zakończenie. Napięcie w opowiadaniu rośnie powolutku, lecz stale, dochodzi do sceny przed telewizorem a potem wszystko się jakoś rozmywa, trochę tak, jakby Autorowi skończyło się natchnienie.

Poza tym nie do końca zrozumiałam dlaczego/jak Grzegorz umarł. Nie jestem również pewna roli kota. W komentarzach czytałam, że to Rudy był diabłem?

Hmm... Dlaczego?

No, bardzo mi się podobało. Ładnie zrównoważona historia, ciekawie posplatane wątki, doskonały klimat a do tego cichutkie, nie nachalne przesłanie. 

Jedyne to co zgrzytnęło to wypowiedź Anki o południcy – styl i słownictwo wydało mi się zbyt poprawne, biorąc pod uwagę osobę, która się wypowiadała. Po namyśle doszłam jednak do wniosku, że Anka nie jest przedstawiona zbyt dokładnie, to może jest jakąś wyedukowaną dresiarą?

Pojęcia nie mam, czemu ten tekst nie jest jeszcze w bibliotece? 

Hmm... Dlaczego?

Po przeczytaniu „Rubinowej łzy” mogę z pewnością stwierdzić, ze nie jestem tak zwanym targetem historii o inspektorze Malakiaszu. Raz, że demony judeo-chrześcijańskie przejadały mi się gdzieś w okolicy „Zbieracza burz” i trzeciego sezony „Supernatural”, dwa, że uprzedmiotawianie kobiet (ludzkich, demonich czy sukubich) jest mi wielce niemiłe, oraz trzy – po Brudnym Harrym każdy paląco-pijący-policjant wydaje mi się wtórny.

Niemniej tekst napisany jest sprawnie, konsekwentnie pozostaje konwencji hardboiled a intryga trzyma się kupy (z niewielkim wyjątkiem deus-ex-machina olśnienia Malakiasza), tak więc – kilk. Nie dlatego, że tekst mi się podoba, ale dlatego, że się po prostu należy.

 

Zupełnie nawiasem mówiąc (a raczej pytając) – nie rozumiem, dlaczego Rubin jest Rubin a Kashmir Kashmir? Nie powinno być albo Ruby i Kashmir, albo Rubin i Kaszmir?

 

 

Hmm... Dlaczego?

byłaby pewnie bardziej hardkorowa niż tytuł mapy “Zanonni Carte De La Pologne Xięstwo Warmińskie Część Woiew. Trockiego y Pruss Brandenb…”

A czemu nie? Przynajmniej postaci byłyby bardziej wiarygodne (a ja bym się z radości chyba posikała :D). Przecież masz współczesnego bohatera w głowie kolesia z XVI wieku – co stoi na przeszkodzie, aby wykorzystać tę więź, w celu wytłumaczenia czytelnikowi o czym rozmawiają flisacy czy też goście w karczmie?

Co do dialogów – ciut lepsze, ale wciąż pozostawiają wiele do życzenia. Np: “– Cześć Mareczku. Czegóż to ode mnie chcesz?/– Skąd masz takie przypuszczenie?”. Skąd masz takie przypuszczenie??!! Kto tak mówi?! Spróbuj może “Ależ skąd!” lub: “Ja! Nigdy w życiu!”. 

Poza tym przydały by się jakieś didaskalia, żeby czytelnik łatwiej się zorientował w interakcjach pomiędzy postaciami.

Z własnego doświadczenia mogę doradzić czytanie dialogów na głos, najlepiej z pomocą wygadanego/wygadanej znajomego/znajomej. Takie ćwiczenia znacznie ułatwiają ocenę czy wypowiedź brzmi naturalnie czy też drętwo. 

Hmm... Dlaczego?

Niby pomysł jest, niby napisane przyzwoicie, ale, moim zdaniem, tekst został całkowicie zarżnięty przez fatalne dialogi oraz zupełnie nietrzymające się kupy zakończenie, z monologiem Wandy włącznie. Weźmy pierwszą wypowiedz z brzegu: "Sprawdziłeś w pamięci drukarki, z którego komputera wysłano polecenie wydruku?". Po takiej wypowiedzi nie uwierzyłabym, ze opisywani przez Ciebie mężczyźni są współpracownikami, a co dopiero przyjaciółmi. Moim zdaniem Dorian powinien był odpowiedzieć coś w stylu: "Sprawdziłeś skąd to poszło?" lub "Sprawdziłeś w pamięci skąd to poszło?".

O zakończeniu tekstu i monologu Wandy nie chce nawet zaczynać, bo do rana nie skończę :/

 

Z łapanki wpadło mi:

 

ZIMNO MI TU BEZ CIEBIE

Hmm… Ogromne litery a linijkę wyżej, ze to było małą czcionką?

 

płynąc zrzucił z siebie przedmioty ograniczające ruchy – kurtkę (…)

Ciekawam jak się zdejmuje kurtkę, płynąc?

Hmm... Dlaczego?

Nie do końca wiem co myśleć o tym tekście. Plusy to zdecydowanie pomysł i całkiem przyzwoicie, choć pobieżnie, przedstawione realia (z wyjątkiem „staropolszczyzny”. Minusy to wstęp i niesłychanie drętwe dialogi. Dodatkowo, bardzo subiektywny minus to postać Danuty, której zielone oczy i drobna postać są oklepane do bólu. Ale pomysł świetny… Nie dałoby się tego trochę dopracować?

Hmm... Dlaczego?

Pojęcia nie mam o co w tym opowiadaniu chodzi, więc nie będę wypowiadać się co do treści, przesłania itd.

Łapanka logiczno-biologiczna poniżej:

To musi być basior

Hmm… Biorąc pod uwagę anatomię wilków, muszę przyznać, że Twój bohater jest wprost nieziemsko spostrzegawczy :D

 

Kula rozrywa potężny kark samca alfa

A skąd on wiedział, że to samiec alfa?

 

Cielskiem basiora targają agonalne drgawki

Po rozerwaniu karku przez kulę? Śmiem wątpić.

Hmm... Dlaczego?

O ile zrozumiała to, co przeczytałam, tekst wydaje się raczej być fragmentem, niż pełnoprawnym opowiadaniem. O przekazie nie będę się wypowiadać, bo zupełnie nie pojęłam o co w tym wszystkim chodzi. Lektury nie ułatwiały błędy: ortograficzne (ze wspomnianym już wcześniej „odtroncił” na czele), gramatyczne (np. mieszanie czasów), logiczne (np. bohater nie dostrzega siwych włosów rozmówcy, choć wyraźnie widzi jego twarz) i fabularne (niezauważony przez nikogo, odpadający spory granat/bomba wpada w ręce Stasia, który nie wiadomo skąd się wziął). Na dodatek roi się od trudnych do zaklasyfikowania kwiatków jak:

przed oczami miał wszystkie gwiazdy nieba

Dodam, że bohater był w hangarze. Rozumiem, że po urazie głowy można widzieć mroczki lub też mieć zawroty głowy, ale widzieć wszystkie gwiazdy półkuli północnej i południowej, to się chyba jednak nie da.

roźciągnięte twarze

mi się skojarzyło z efektem źle wykonanej operacji plastycznej, ale zakładam, że nie o to Ci chodziło, autorze; o ortografii nie wspominam.

nos zapada się do wnętrza i (…) usta obwisają i kurczą się (…)

Takie rzeczy dzieją się w czasie wysysanie mózgu?! Nie sądzę.

 

Więcej nie chciało mi się wypisywać.

Hmm... Dlaczego?

Dzięki, Cieniu, za dobre słowo! Nie ukrywam, że liczba komentarzy również mnie przyjemnie zaskoczyła.

Co do pomysłu na tag “komiks” – pomysł, uważam, jest rewelacyjny! Myślisz, że można uśmiechnąć się do Beryla po takie coś?

A z zupełnie innej beczki – moja siora przesyła to: heart

Hmm... Dlaczego?

FInklo – laugh

 

CountPrimagen – Dzieki za dobre słowo! No i za link do Lycoris też – pocieszam się że Lycoris nie miała chmurek, więc  “Fanstasyczna parodia” kwalifikuje się raczej jako historia z obrazkami niż komiks wink

Bemiku – doszłam do wniosku, że nie ma się co martwić. Może pierwszego komiksu na portalu nie mam, ale za to pierwszy błąd ortograficzny w tekście o zerowej liczbie znaków! Nawet sama Bogini stwierdziła, że to fak wart odnotowania!

Mytrix – dendrofilia nie jest zła!

Hmm... Dlaczego?

dogsdumpling – no właśnie!

 

Bogini – melduję, że poprawione!

Kurczaki, czy ja kiedyś coś napiszę bez błędów?! To chyba musi być jakiś rekord świata, żeby mieć błąd ortograficzny w tekście o liczbie znaków 0 (według licznika strony).

No, ale super fantastycznie się cieszę, że rozbawiło!

 

Finklo – a zdziwili się! Czyste literki nie są złe, ale… z obrazkami tez nie najgorsze cheeky

Hmm... Dlaczego?

Navaz – prawda, że choineczka cudna?

Wicked – cała przyjemność po mojej stronie! A Czaga, ośmielę się stwierszić, rysunkowo jest w formie lepszej niż kiedykolwiek!

Foloin – ha! Mam powody przypuszczać, że dalszy ciąg przygód strzygi i zmasakrowanej rodziny będzie jeszcze przed Wielkanocą. Ale jajcarska strzyga to doskonały pomysł! Dzięki!

Hmm... Dlaczego?

Dogsdumpling – uwielbiam ostatni kadr! Odkąd siora to narysowała, co raz ktoś w rodzinie uśmiecha się jak psychopata i krzyczy “Niespodzianka!”.

Hmm... Dlaczego?

Foloinie – yes

 

Funthesystem:

A ja bardzo doceniam formę komiksu.

No i super! Ja również uważam, że komiksy są doskonałą formą przekazu, moim zdaniem równie trudną jak powieść czy opowiadania. Niezmiernie cieszy mnie to, że ostatnimi czasy komiksy wychodzą z niezasłużonej niszy, choć trochę kicha, że dzieje się to za sprawą wypalonego z pomysłów przemysłu filmowego. 

Staruchu – a przyczepiaj się, przyczepiaj! Jestem przekonana, że skacowana strzyga doceni wszelką formę zainteresowania – poza tym, mandat może okazać się nawet całkiem pomocny. Jeśli zakatrupiona rodzina nie zapłaci, wcześniej czy później do drzwi zapuka komornik, czyli – dla strzygi – kolacja!

Co do obrazków, to ich monotonność jest winą słabości siostrzycy. Początkowo miały być zdjęcia rodzinne, ale jak się siora zabrała za ich rysowanie, to doszła do wniosku, że emocjonalnie nie da rady (wiedząc, że 2 obrazki dalej cała rodzina stanie się kolacją dla strzygi).

c21h23no5.enazet – No i git, że działa! Co do dendrofilskich strzyg – od czasów Korzeni założenie jest takie, że te te słowiańskie demony czają się w drzewach, opuszczonych przez córki i synów Leszego :D

Hmm... Dlaczego?

Tojestnieważne – dzięki za konstruktywną krytykę! Uproszczenie grafik jest celowe – moja siostra ma tendencję do nadmiernej ilości detali a komiksów tak się nie da rysować. Widać, przegięłyśmy w drugą stronę :D

Bemiku – super, że Cię rozbawiło (i chyba trochę też, że przeraziło :P). CO do Mikołaja – weź, nie rzucaj w biedaka czymś ciężkim! Jeszcze mu krzywdę zrobisz i kto prezenty będzie woził?

Edit:

Belhaju  – strzyga wraca z miasta, gdzie dorwała kolesia, wracającego z wigilii pracowniczej :)

Hmm... Dlaczego?

Sarmato – proponowałabym ostudzić trochę zapał archeologiczno-historyczny, sprawdzić inne , bardziej szczegółowe źródła i przemyśleć sprawę na spokojnie. Jestem pewna, że z odrobiną zdrowego rozsądku (i mniejszą ilością autorskiego zapału), będziesz w stanie dostrzec błąd Twojego rozumowania jak również zrozumieć wątpliwości wnikliwych czytelników.

 

Hmm... Dlaczego?

No, chyba że organista był masochistą i lubił mieć poobijane łydki.

Hmm... Dlaczego?

Finklo – widać nadczynne mózgi myślą tak samo :D

Hmm... Dlaczego?

Będąc oszołomem faktografii nie mogłam przeboleć tego wiosła, które wystawało z plecaka. Nijak nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak/po co ktoś miałby nosić wiosło w plecaku w taki sposób, aby pióro było widoczne na zewnątrz. Z piórem wewnątrz plecaka – jak najbardziej, no ale wtedy widoczny byłby tylko trzon, więc obserwator nie mógł by stwierdzić co tak na prawdę z plecaka wystaje – kij, szczotka, grabki, łopata czy też wiosło.

Hmm... Dlaczego?

Doskonały pomysł, tylko wykonanie nie najlepsze. Największe zgrzyty moim zdaniem to pomieszanie czasów gramatycznych i łopatologiczna pierwszoosobowa narracja. Dodam jeszcze, że opowiadanie kończy się tam, gdzie powinno się zacząć. 

Niemniej, z przyjemnością przeczytałabym rozwinięcie historii, tak więc – pisz, pisz i jeszcze raz pisz, Mlotku!

Hmm... Dlaczego?

“Aetherum” to jedno z największych moich rozczarowań na portalu. Początek przeczytałam jednym tchem – fantastyczny klimat, intrygujący bohater, świetne zawiązanie fabuły – po prostu miodzio, nawet uwzględniając niewielkie warsztatowe potknięcia. Niestety czar prysł wraz z pierwszym słowem wypowiedzianym przez eteryczną siostrę Artura. Brnęłam przez pseudo-elfickie uroki Ogrodu (jeżu, jak ja nie znoszę elfów) wyłącznie dlatego, że miałam nadzieję na jakieś niespodziewane, zaskakujące zakończenie. Którego, z żalem stwierdzam, nie było. Buuu crying

Hmm... Dlaczego?

Finklo, Realuc – młodość i uroda sa zupełnie niezależnymi od sobie cechami. Można być brzydkim i młodym jak i pięknym i starym. Jednocześnie nie rzadko zdarza się, że osoba piękna za młody z wiekiem brzydnie, lub też odwrotnie.

Hmm... Dlaczego?

Nie dość, że tekst jest o niczym to na dodatek przegadany. Czytając miałam wrażenie, że 1/5 tekstu to zbędne zaimki („hełmu na mej głowie”, „serce w mej wątłej piersi”, „nogi drgały powodowane mym lękiem”), powtórzenia („patrzyłem na swoje nogi i wydały mi się obce, jakby nie moje”) czy też tak zwane masła maślane („zastygły w bezruchu”, „śnieg pod wpływem temperatury topniał”).

Hmm... Dlaczego?

Czytało mi się gładko i to jest jedyny powód dla którego dotrwałam do końca. W czasie lektury raziło mnie:

– schematyczność postaci (chłop jest sprytnym pijusem, arystokrata grubym leniem itd)

– niekonsekwentny język postaci (praktycznie wszyscy bohaterowie mówią tak samo, mieszanką języka potocznego i eleganckiego, z dodatkiem współczesnych zwrotów na dodatek)

– silenie się na humor

– miejscami – zaimkoza.

Autorze – masz lekkie pióro, proszę nie marnuj swojego czasu i talentu na kolejne, odtwórcze dzieła.

 

Na koniec jedna DUŻA uwaga:

mimo swojego młodego wieku była najbrzydszą kobietą w wiosce

Od kiedy młodość stypuluje piękno?!

Hmm... Dlaczego?

Plus za przesłanie, ale poza tym, obawiam się, same minusy. Czytając tekst miałam wrażenie, że brnę przez opis odcinka kiepskiego anime. Test napisany jest wyjątkowo niezgrabnie i wręcz jeży się kwiatkami takimi jak „dziewczyny posiadające szesnaście lat”. Dialogi są sztuczne, bohaterowie kiepsko (o ile w ogóle) zbudowani, składnia leży i kwiczy a przesłanie przekazane jest w sposób tak łopatologiczny, że aż mi się przykro zrobiło.

Hmm... Dlaczego?

Przeczytałam w ramach dyżuru, jak jeszcze “Potwory” były opowiadaniem a nie fragmentem.  Podobnie jak Bogini, wiele z tekstu nie zrozumiałam, za to skojarzyło mi się z “Planetą skarbów” i “Sindbadem” w pełnometrażowych wersjach Disneya.

Hmm... Dlaczego?

Przeczytałam i, niestety, nie przestraszyłam się. Być może dlatego, że niewiele z tekstu zrozumiałam. Pojęłam, oczywiście, fabułę, ale poza tym – zupełnie nic. Nie wiem kim jest babcia, czemu wszyscy się jej boją, czemu dzieciaki poszły do jaskiń (dwa razy!), co to były za świetlne postacie, dlaczego chciały babci. Końcowego pytania główniej bohaterki też nie zrozumiałam. Nie wiem, gułpia jakaś jestem, czy co?

Hmm... Dlaczego?

Faktycznie, fabuły w tekście co kot napłakał, ale klimatyczność malowanych przez Ciebie, CountPrimaregenie, obrazów rekompensuje brak akcji z nawiązką. Przeczytałam opowiadanie z przyjemnością, z jaką patrzy się na mglisty jesienny dzień za oknami – choć nie sposób odmówić widokowi magicznego niemal uroku, nie bardzo chce się stać jego częścią. 

Niestety samo zakończenie “Zbrukania” rozczarowało mnie znacznie. Przesłanie tekstu jest wystarczająco czytelne bez łopatologii ostatnich dwóch akapitów, które, moim skromnym zdaniem, zgrzytają w tym poetyckim opowiadaniu jak nie przymierzając noże Tobiasza na kościach palców jego matki.

Niemniej – klik z pewnością się należy. 

Hmm... Dlaczego?

Dwukrotnie zgubiłam się w pierwszym zdaniu i, szczerze mówiąc, gdyby nie dyżur, nie zmusiłabym się do czytania dalej.  Ale jestem zadowolona, że się zmusiłam. 

Pomysł bardzo fajny, a rozwijająca się powoli akcja, zmierzająca ku oparom absurdu, pasuje do całej koncepcji. Oczywiście tekst wymaga dopracowania, ale potencjał zdecydowanie jest.

Zastanawiałam się nawet, czy nie kliknąć biblioteki, ale doszłam do wniosku, że długachne pierwsze zdanie i (moim zdaniem) bezsensowny szyk przestawny rozsiany po całym opowiadaniu, niestety, tekst dyskwalifikuje.

Hmm... Dlaczego?

Natanie,  odnośnie pytania nr 1 – ślad szminki może, ale nie musi zawierać DNA. Z tego co wiem dla współczesnej technologii replikacji DNA problem jest nie tyle ilość śladowego DNA co jego jakość. 

Co do pytania nr 2. Płeć określana jest rutynowo w profilach DNA, natomiast określenie wyglądu osoby nie jest takie proste. W kryminologii identyfikację DNA przeprowadza się poprzez porównanie materiału genetycznego w określonych “miejscach” (locus) chromosomu, czyli analizuje się zaledwie krótkie fragmenty DNA. Określenie wyglądu wymagałoby sekwencjonowania całego materiału genetycznego osobnika i, przy współczesnym stanie wiedzy, nie dałoby pewnego wyniku, ale raczej statystyczną analizę (np. 75% szans, że osoba jest wysoka). Jeśli czytasz po angielsku bardzo ciekawy artykulik na ten temat znajdziesz tu.

Polecam również stronę Forensic Scence SImplified (po angielsku) – znajdziesz tam sporo ciekawych informacji na temat kryminologii.

Hmm... Dlaczego?

Przeczytałam bez bólu, choć tematyka zupełnie nie moja (przez Sparrowa i piratów Karaiby przejadły mi się dawno temu). Napisane sprawnie, jakieś straszne błędy nie rzuciły mi się w oczy, oprócz kilku powtórzeń (pamiętam mnóstwo “innych”  w jednym zdaniu, ale łapanki nie robiłam). 

Zauważyłam, że przedpiścy wysuwali zarzuty co do fabuły i bohaterów – mi nie wydawało się to problemem.

Dobra robota, Jualari!

 

Hmm... Dlaczego?

A mi się, kurczaki, nie podobało. Napisane sprawnie, ale poza tym tekst wydał mi się przewidywalny a bohaterka wyjątkowo działała mi na nerwy. No i nie rzumiem czemu dziadek opowiada bajkę w pierwszej osobie żeńskiej?

Hmm... Dlaczego?

Początek mnie zaintrygował, ale reszta opowiadania nic nie wyjaśniła, więc skończyłam czytać bardziej poirytowana niż zadowolona. 

Domyślam się, że autorka chciała przekazać jakiś błyskotliwy lub zabawny pomysł, lecz niestety, nie udało się.

Powodzenia następnym razem!

Hmm... Dlaczego?

Nowa Fantastyka