Profil użytkownika


komentarze: 273, w dziale opowiadań: 219, opowiadania: 82

Ostatnie sto komentarzy

Cześć!

 

 

Wylot lufy był gwintowany i dotykał już mojego czoła, a to oznaczało kłopoty.

trochę to nielogiczne w mojej ocenie.

Lufę gwintuje się chyba w środku, nie? 

 

 

Z ciemności przybyła po mnie najgorsza z możliwych istot. Stała tam ubrana w czarny płaszcze i równie czarny kapelusz. Stwór bawił się jednym ze swoich trzech sutków, a ja nie dowierzałem

Czy czarny równa się tajemniczy? To, jakby tak powiedzieć, najbanalniejszy opis postaci.

 

– Cholera, jak to możliwe, że macie cały zestaw? – spytałem.

(–) Już dawno przestaliśmy rozmnażać się płciowo i od tamtej pory każdy z nas rodzi się hermafrodytą, co oznacza, że chyba nie posiadamy płci.

– To skąd bierzecie młode?

– Rozmnażamy się bezpłciowo jak ślimaki. Popatrz, zaraz ci pokażę – Obcy poprosił kolegę o pomoc. Zbliżyli się do siebie i ujrzałem najobrzydliwszą rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem. Prawie zwymiotowałem.

Nie wierzę. Takie to naciągane.

 

Za dużo wulgaryzmów, nie śmieszą mnie.

 

 

 

Opowiadanie nie jest zbyt pomysłowe, ale to nie znaczy, że jest złe. Po prostu taka lekka historyjka, która na siłę (poprzez styl pisania) miałaby się stać czymś więcej.

Cóż, sama podróż nie nuży. Przeplatanie  także na plus.

Na minus za to brak logiki w zachowaniu doktorka. Na minus zachowanie bohaterki w dworku.

Co do stylu pisania nie można się przyczepić, chociaż czuć, że chcesz pisać lepiej niż potrafisz. (Nie raziłoby to, gdyby tekst był poważniejszy. A tak mamy bohaterów na granicy idiotyzmu i narratora mądralę). 

Mimo to opowiadanie przeczytałem całe, a nierzadko krztuszę się po kilkunastu zdaniach i sięgam po następne.

Życzę powodzenia w kolejnych tekstach i mam nadzieję, że nie zrazisz się ewentualnymi negatywnymi komentarzami, tylko będziesz pisać dalej.

Pozdrawiam.

Brakuje akapitu? (Przed rozpoczęciem opisu Jorisa).

Ciekawie napisane, nie przynudzasz.

Bardzo podobał mi się opis Jorisa.

Wydaje mi się, że dialogi są trochę słabe. Przynajmniej w czwartym fragmencie.

Chyba pomyliłem forum?

A nie! Pisałem  o emeryturkach dla Żydów. 

Po prostu politycy  o skrajnych poglądach potrafią znaleźć wspólny język jeśli chodzi o “dobro” naszego kraju.  

 

 

Ale akurat kto będzie rządził, nie ma najmniejszego znaczenia. Sytuacja wygląda tak, że ci “nie rządzący” obwiniają “rządzących”, że nic nie zrobili. 

Zastanawiające jest jednak to, że nawet “nielubiące się” partie mogą zagłosować tak samo. Proszę poszukać informacji o wypłacaniu żydom odszkodowań w wysokości 100 euro miesięcznie i spojrzeć na wyniki głosowania. Jeden głos przeciw, kilka wstrzymanych, a reszta za – wstyd i hańba. 

To najlepszy przykład na to jaki burdel panuje w naszym rządzie. 

Obecnie żadna z partii w rządzie nie działa w interesie naszej ojczyzny. Smutna lecz prawdziwe. 

Gratuluję zwycięzcy, gratuluję wyróżnionym.

Napisaliście świetne teksty i oby tak dalej. 

Życzę dalszych sukcesów. 

Najlepiej wagi broni nie podawać bo można się skompromitować. Ale biorą cod uwagę element fantastyczny, taki Lód ważyłby co najmniej osiem kilo, tak za zdrowy rozum.

ZviR – rzadko spotykało się parowanie ciosów bronią. Nie to, że nie było, ale na pewno rzadziej niż na filmach. 

Tak to jest, jak się wagę broni ze Skyrima podaje. :)

A tak na poważnie to puściłem wodze fantazji.  Co nie zmienia faktu, że są miecze ważące prawie sześć kilo. Sam miecz na około metra dziewięćdziesięciu długości, więc był tylko używany jako ozdoba. 

 

Broń powstała po to, aby niwelować różnice w budowie. Walka wymaga od siły dużo bardziej wydolności. Im cięższa broń, tym oczywiście potrzeba tej siły więcej, albo ew. użycia drugiej ręki, jasne. Ale: wbrew pozorom (i temu, co mówią nam RPGi), siła w walce bronią białą nie jest odpowiedzialna za to, jakie spustoszenie uczyni się w organiźmie przeciwnika. Dużo istotniejsze jest tutaj dobranie odpowiedniej broni do sytuacji

No to żeś napisał. A trzymałeś może w ręce miecz? No, nie jest lekki, a machać takim to już coś. Oczywiście mówimy o ciosach sensownych, silnych i prawdziwych. Siła jest potrzebna, bardzo! Im więcej siły tym łatwiej wykonać szybszy cios. A walka nie polega na machaniu, tylko na ciosach. Nie wiem czy wiesz, ale starcie – pojedynek trwało kilkanaście sekund, do pierwszego celnego ciosu.(pojedynkujący się mają lekkie pancerze i miecze półtora ręczne) Nie było czegoś takiego jak parowanie, no może bardzo rzadko. Wszystko polegało na uniku i ciosie, kto był szybszy, wygrywał.

Tak więc mamy miecz wagi osiem kilo i trzeba nim trafić sprawnego wojownika, który będzie uciekał, stosował uniki i może nasz nędzny żywot zakończyć jednym ciosem. Tu liczy się siła i sprawność. 

Wydolność potrzebna raczej do poruszania się, noszenia zbroi. I bez niej rycerz byłby bezużyteczny, tak samo jak bez siły.

To i ja coś napiszę.

Sprawa wygląda tak. Z najlepszymi opisami scen walki spotkałem się w Drodze królów. Chociaż autor pisze raczej średnio, albo to kwestia tłumaczenia, to opisy walki są świetne. 

 

Broń do bohatera? A to zależy. Jeżeli mamy małą chuderlawą postać to ciężko żeby władała dwuręcznym mieczem. I na odwrót. 

 

Osobiste doświadczenie z bronią: nieraz na miasto z mieczem w ręce wyjdę i ludzie nawet czmychają. :)  

A tak na poważnie umiarkowane choć to i owo trzymałem. :) Nawet udało się gdzieś strzelić.

 

Kiedyś trafiłem na takie karty – możliwe, że strony jakiejś księgi – i tam były opisy i obrazki ciosów oraz kontr na nie. Niestety mało czytelne i po Francusku. 

 

 

 

“– Gotowa? – Shantee wsunęła głowę w szparę uchylonych drzwi.” 

Jeden wyraz niepotrzebny.

 

“Shantee westchnęła, rozejrzała się po korytarzu i gdy upewniła się, że nikt jej nie widzi, wślizgnęła się do komnaty.”

Może rozdziel na dwa zdania, doda to trochę tempa. Zbyt duże nagromadzenie czasowników w jednym zdaniu nie jest może męczące, ale kiedy zaczniesz sypać takimi na prawo i lewo czytelnik się zniechęci.

 

I szczerze mówiąc, nie rozumiem, jak ma mi to pomóc zostać Świadomą. Przecież zabroniono nam kontaktów seksualnych przez resztę życia. Tylko ten raz. Jedyny. Dlaczego?

Jestem na to uczulony. O ile ujdzie w wypowiedzi o tyle w literaturze ma się gorzej. Może mało czytam, ale nie pamiętam, aby spotkał się z takim zapisem. 

 

Shantee odłożyła grzebień na satynową pościel i uśmiechnęła się tajemniczo do dziewczyny. Po czym chwyciła jej drobne dłonie i szepnęła:

Lepiej byłoby bez tego, chyba że połączysz w jedno zdanie.

 

Kościany grzebień i jakieś sekty wprowadzają wrażenie, że świat jest na niższym etapie rozwoju niż nasz. A ty ładujesz się z takim zdaniem.

– Oj tam, oj tam… Opowiedz mi lepiej wszystko. Od samego początku. Chcę wiedzieć.”

Uraziłeś mnie jako czytelnika i poczułem się jakbym czytał wypracowanie dziecka. Do tej pory było nawet nieźle – kilka drobniutkich potknięć, ale teraz to szok. 

 

– Nie wiem, czy powinnam. To bardzo… – spuściła wzrok, odgarniając jednocześnie niesforny kosmyk opadający z czoła – osobiste.

Zastanów się, nie jestem pewien czy to poprawny zapis.

 

– Pieścił mnie bardzo ostrożnie(,)(delikatnie) – ciągnęła Shantee. – Delikatnie. Jakby nie chciał zrobić nic, co mogłoby popsuć napięcie chwili.

 

– Na Babkę wszystkich Matek, co?

Niech autor wyjaśni co miał na myśli.

 

No cóż nie bawiło mnie to, ale przeczytałem bez przykrości.

Tworzysz całą scenerię, całą oprawę – świat z jakimś rytuałem i sypiesz na prawo i lewo Babkami i Matkami, przez co opowiadanie traci moc, bo brakuje w nim napięcia.

Wykreowany świat i rytuał są tylko po to, aby można było kliknąć “fantasy”.  

Dlaczego taka ocena?

Nie zajęło mnie na tyle, abym przeczytał całe.

Poza tym brakuje przecinków, dialogi momentami wydają się drętwe, a historie o małych dziewczynkach, mrocznych zamkach i wielkich tajemniczych już czytałem. Temat jest oklepany i nic nie wnosi, brak świeżości.

Do tego dochodzą dość papierowe postacie. 

Dodatkowo zanudzają mnie opisy chociażby dźwięku czy drzwi. Po prostu jest tyle alternatywy, że nie widzę powodu, aby czytać o drzwiach. 

Przypuszczam także, że ta opowieść niewiele wniesie do mojego życia. 

 

Myślę, że to wystarczy, aby w pełni uzasadnić ocenę. 

Autorze nie prostuj i nie przekonuj mnie w komentarzach. Tekst powinien bronić się sam, według mnie boni się co najwyżej na trzy.

Jako osoba która pisze, doceniam trud i pracę, ale opinia jest ode mnie – kapryśnego czytelnika. 

 

Bo można pisać o niczym, a można pisać o niczym i nielogicznie.

Według mnie gra nie warta świeczki. 

Emocjami próbujesz zamglić oczy czytelnikom – jedni tak lubią, inni nie. 

 

 

Swoją drogą ja tu nie widzę plagiatu, a wersja pani Anity podobała mi się bardziej.

 

Drogi autorze 

Powiem tak: fabuła nie jest najmocniejszą stroną tego tekstu. Gdyby jeszcze opowiadanie napisano ponadprzeciętnie to przymrużyłbym na to oko. 

Bo widzisz u Tolkiena czytelnik miałby spory żal, gdyby akcja skończyła się zaraz na początku. Tam jest budowanie napięcia, gra na zwłokę i nawet można wybaczyć cholerne (deus ex…).

Według mnie to facet. Dzikowy na początku celowo podkreśla jak “ona” się maluje i tak dalej. 

No chyba, że ja to źle odbieram, ale patrząc na to “Bywa. Sukkub/Inkub, bo dżendery atakują.” odbieram to raczej dobrze.

 

 

 

Haha, Dzikowy, dobre!

Rzeczywiście trochę na początku przynudzasz, ale koniec rekompensuje wszystko.

Dżendery atakują!

Poezja jest jak wiatr…

Cieniu, on miał na myśli figurki… Chyba :).

Prędzej taka super skóra niż przenoszenie świadomości do wirtuala. Sf to sf, tylko autor niepotrzebnie opisuje jej budowę. Sądzę, że składniki i proporcje oraz technika potrzebna stworzenia takiego produktu, byłyby raczej tajemnicą.

Też jestem ciekaw co to ten “nanodrut”

Do tej pory obejrzałem sześć odcinków, ale po szóstym jestem lekko zniesmaczony. Jak dla mnie ostatni odcinek był strasznie naiwny. Może to tylko jednorazowy spadek poziomu? 

Ryszrdzie, mógłbyś rozwinąć?

 

Moim zdaniem prolog nic nie wnosi.

Opowiadasz jakieś tam wydarzenia i widać, że chcesz, aby emocje wzięły górę, ale średnio ci to wychodzi. Opis jest zimny i bardzo odległy przez co wydaje się niewiarygodny. 

Samo wyciąganie “ludzi”? i z niewiadomych powodów obcinanie im nóg nie jest złe (bo mógłbyś tutaj tworzyć jakiś horror), ale sposób w jaki to opisujesz mnie nie zainteresował.

Dalej nie czytałem, zbyt fragmentaryczny tekst.

Dzięki

Błędów po prostu nie zauważyłem.

Co do tekstu to masz rację, wkradł się chaos. Po kilku dniach od ukończenia tekstu, wiem, że niektóre fragmenty są niepotrzebne, ale też kilku brakuje. 

No dobra, Fishu, czuję się sponiewierany :)

Nie mogę się zgodzić, ponieważ jestem jeszcze emocjonalnie związany z tekstem. Odczekam tak ze dwa tygodnie i dopiero wtedy wezmę pod uwagę twoją opinię.

 

Cóż, dziękuję za rozbudowany komentarz. 

Dobra już, dobra, nie bij. Ponarzekać nawet nie można. 

Przecież napisałem, że dostarczyliście mi cenne uwagi. 

Moja wina polega na tym, że zbyt późno skończyłem tekst. I rozumiem, że czas goni, każdy ma swoje sprawy i nikt z entuzjazmem nie czeka na mój tekst. 

Co nie zmienia faktu, że i tak się obijaliście :) 

Dziękuję za komentarze, chociaż początkowo myślałem, że będzie ich więcej (nawet negatywne), jednak nie – szkoda.

 

Cieszę się, że mimo niedoróbek tekst jest odbierany pozytywnie.

 

 Za jakiś czas postaram się to opowiadanie przeanalizować, a wasze opinie bardzo mi w tym pomogą.

 

Jaaf prawdopodobnie poświęciłem za mało znaków i czasu na wątek. Teraz już tego nie zmienię, ale na przyszłość postaram się dopracowywać wszystko.

 

vyzart  betacze obijali się, ale mimo to dostarczyli mi kilka cennych uwag i myślę, że tekst na tym zyskał. Co do warsztatu to masz rację. Starałem się jak mogłem, ale jak widać wiele jest jeszcze do udoskonalenia.

 

PsychoFish  zapomniałeś dodać, że 90% opowiadania wisiało na betaliście przez co najmniej trzy doby przed terminem. Tu jednak też masz rację, bo powinienem napisać to szybciej – wtedy opowiadanie na pewno by nie straciło.

 

 

Daję pięć, ale za poprzednią wersję. Tej już nie potrafię ocenić – to nie to samo co pierwsze zetknięcie się z tekstem. 

Z jednej strony krwiożercze bestie z drugiej potworki :)

 

Jak dla mnie to delikatny chaos. Raz piszesz, że demony są przerażające, potem że  nie są, a jeszcze dalej, że jednak są. 

 

Podziemne konstrukcje, a co za tym idzie podziemne miasto, pozwala ludzkości powrócić do herezji. Bo co może zrobić Jedyny, jeżeli siedzą pod ziemią – to chyba wystarczająca kara? 

To oczywiście tylko moje rozumowanie, które niewiele ma wspólnego z treścią opowiadania. 

 

Połączenie demonów z maczugami i ludzi z włóczniami, a buldożerów, nadajników, na haju i emerytury jakoś do mnie nie przemawia.

 

Opowiadanie do bólu przypomina metro.

 

Jest akcja, dynamika i parę nieprzekonujących mnie pomysłów. 

Sądzę, że zabrakło Ci znaków.

Dla mnie nie jest to tak emocjonujące jak dla innych czytelników. 

 

Solidne cztery.

 

To tyle. 

Pozdrawiam.

Witaj

Ładna grafika, sam robiłeś? 

 

W pewien wieczór, gdy niebo płakało okropną ulewą. Para starszych ludzi przybyła do kostnicy na rozpoznanie ciała.

To mi wygląda na jedno zdanie. Kropka wydaje się zbędna. 

 

Niebyło żadnych zbędnych rozmów, w ciszy udawali się do tych, z którymi już tylko śmierć zatańczy.

Nie z czasownikami oddzielnie!

 

Kobieta przytuliła się do mężczyzny(,) a po jej policzkach popłynęły łzy.

Przecinki pomiędzy dwoma czasownikami – pamiętaj. 

 

Poszukaj poradnika odnośnie zapisu dialogów – na przyszłość się przyda. Tu, na stronie są takie dwa, ale ja nie ogarniam gdzie. :)

 

 

Tu zdania które wymagają poprawy. Ale w ramach treningu sam je popraw. 

– Chce Pan wiedzieć, co się stało? – Spytał Prokurator

– Widziałeś to Necro? Haha, ale Cię załatwiłem! – Wydzieram się przez mikrofon. Dobrze, że mieszkam sam(,) to nikt mi nie zakaże krzyczeć po nocach.

– Hej, chłopaki, kto jutro do roboty? – Mówię już normalnie pamiętając, że nikt nie lubi krzykaczy i ludzi ze słabym mikrofonem bądź źle skonfigurowanym.

Ktoś coś mówi i sam nie wiesz czy wsłuchiwać się w to, co nawija czy nasłuchiwać przeciwnika.

Tu w złym miejscu przecinek!

– Taa, ja jutro idę. Dobrze, że na dziesiątą to jeszcze się zdążę wyspać. – Odpowiedział mi Necro, mój internetowy znajomy, który pracuje w hurtowni zoologicznej.

– A ja mam urlopik i się cieszę. – Dołączył Kadafi do naszego czatu głosowego i kontynuował.

 

To takie głupie, haha.

Tu nie jest źle, ale haha w narracji z perspektywy bohatera brzmi dziwnie, nie? Lepiej być ostrożnym i używać tego tylko w dialogach. 

I jak gry mogą być dla dzieci skoro niektóre z nich są tylko dla pełnoletnich?

– Ja tam wolę być singlem… – Wiedziałem, że to mój ziomal – …ale tylko, dlatego, że z ostatnią mi nie wyszło a teraz wiesz.

A nawet jak za żadną się nie zakręcę to zawsze pozostaje las…

 

?

– Las, Necro? – odparłem.

Odparłem i znak zapytania, o pierwsze widzę.

Kolejny wybuch i Mł0dy13 zabił mnie z pistoletu z tunelu gdzie miał pilnować Necro, ale on już był martwy.

 

Ta runda była do wygrania tylko te głupki już się nie skupiają na grze.

Sam się zastanawiam nad wykupieniem serwera.

 

Do środka bazarku prowadzi tylko jedno wejście bądź skok przez paki z towarem, jednak jak nie przeskoczy się ich "na raz", to Cię spowolnią.

– Kur###, znowu mam laga[4] ! Nie gramy więcej na kosy(zbędna kropka) – krzyknął atakowany przeze mnie gracz.

 

– No miało być tylko na kosy! Spierdalaj Stupidzie Ty ^$#@#! – Necro lekko się zdenerwował.

Co to do jasnej cholery jest? Widziałeś taki emm… wyraz w książce?

– Hola, hola! Nie wyzywać się. Będzie slay[7] StupidSmile. – zapowiedział GodOfHell.

– Zara. Sam powiedziałeś, że ma być bez strzałów a to był wybuch. Haha. – StupidSmile jednak szedł w zaparte.

– W sumie racja, buehehe, ale cicho już, bo zostało jeszcze dwóch. – zakończył Kadafi.

 

 

Dobra, poddaję się. Sądziłem, że błędów jest znacznie mniej – myliłem się. 

Polecam zapoznać się z zasadami stawiania przecinków, poprawnym zapisem dialogów i wyrzucić “hehe” z narracji – nawet jeżeli są to przemyślenia bohatera. Jestem także za, abyś to “###” zastąpił normalnymi literaki.

W dodatku prowadzisz narrację w czasie przeszłym i teraźniejszym. 

 

Rzeczywiście elementów fantastyki to tu ze świecą szukać.

Trochę przynudzasz opisem grania w gry.

 

Kiedy napiszesz kolejne opowiadanie, to może wrzucisz na betaliste i poprosisz kogoś o betowanie? 

 

I to chyba tyle.

Pozdrawiam. 

 

– Niech ci będzie – westchnął. – A teraz chodźmy rozczłonkować do końca naszego nowego kolegę, zanim pozbiera się do kupy(,) rozerwie nas na strzępy.

Przyjemny tekst. Bardzo dobry warsztat. Pierwszy fragment najlepszy, no i motyw zabicia kompana też niczego sobie. 

Albo trzeźwy za bardzo był, bo mu humor zdecydowanie nie dopisywał.

Ja myślę, że był za bardzo pijany. Tak bardzo, że tylko tyle zdołał powiedzieć.

Mnie to

 

ZP: Śmierć postaci to zawsze trudna decyzja. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że gdy go uśmiercałem, byłem pijany.

 

rozbawiło.

I kogo racja jest bardziej racjonalna? 

 

 

Zagadnienie pierwsze: wyobraźmy zatem sobie, że pewnego, dajmy na to majowego, dnia powszedniego dwóch autorów decyduje się na upublicznienie opowiadania.  Obaj nieznani. Tyle tylko,  że jeden betował, drugi nie. 

Pytanie brzmi, do którego zajrzyjsz? Tego ze wskaźnikiem 38 komentarzy, czy owego z zerem? Którego lepiej ocenisz, widząc w betach znane “twarze”?

 

Tu zależy od jakości tekstu. Jeżeli ktoś ma 0 komentarzy, to dyżurni muszą zajrzeć i coś napisać. 

Użytkownicy wchodzą w takie teksty, ale jeżeli są to opowiadania na złym poziomie to nie komentują, bo kto lubi pisać, że tekst to gniot? 

 

Znane twarze nie mają nic do rzeczy. Nie ukrywajmy, że niektórzy betują lepiej inni gorzej, ale wszyscy się starają. Jeżeli ktoś debiutuje, (a wcześniej pisał raczej mało) i nie bierze betujących, to się nie dziw, że komentarzy brak, no bo kto lubi pisać, że tekst to gniot? 

 

Czy nie należałoby wizualnie rozgraniczyć uwag betujących od “nieproszonych” komentarzy?  

Jestem za.

 

Ograniczanie bet – dlaczego? Przecież im więcej tym lepiej. Oni nie piszą za ciebie opowiadania, tylko wyłapują błędy i dzielą się swoją opinią na temat poszczególnych fragmentów utworu.

 

A co powiecie o osobie debiutującej i znanej twarzy, oczywiści zakładamy, że oboje piszą tekst na podobnym poziomie. Który pierwszy trafi do biblioteki? :) 

 

Rzeczywiście, od klimatu aż gęsto. Ale jak dla mnie trochę zalatywało nudą – na szczęście to szort, chociaż z drugiej strony mogłeś to trochę rozwinąć.

Buahaha Jak dla mnie tekst był pozytywny i głębszego przesłania się doszukiwałem. Ale potem autor jednym komentarzem zdeptał wszystkie moje (nadzieje?)

No przepraszam, ale Ci co czytali Diunę, powinni raczej się orientować. Kwisatz to pojęcie z Diuny, nie? Ale ja czytałem bardzo dawno temu i nie wszystkie części, więc mogę się mylić. 

Organizatorzy zaznaczyli, że: demony nie są złe, a ludzie kryształowo (huh) dobrzy! Nie, że demony są szlachetnymi panami na nowych włościach, którzy toczą wojny jak angielska arystokracja polowania na lisy! To są dwie, różne rzeczy! Znaczy, że któryś z nas opacznie to zrozumiał.

Ja żartowałem. Z perspektywy ludzi demony są złem wcielonym, ale z perspektywy demonów to ludzie są wrogimi, niezrozumiałymi istotami.

Co do mojego tekstu, to jest pewien problem, bo został tydzień, a ja w lesie :)

Ale może tam jakiego gniota uskrobie, a co! Niech i organizatorzy mają trochę pod górkę.

Organizatorzy zaznaczyli, że demony nie są złe

Oni chcą teksty o dobrych, szlachetnych demonach, a nie o złych plugawych bestiach :)

Tak, pierwsze było zdecydowanie lepsze. Wybacz, ale sposób jw jaki przedstawiasz demony kompletnie mi się nie podoba. Przy opisach skupiasz się raczej na tym co u nich złe.

No… śmieszne to nie było. Ja sobie to zinterpretowałem tak. Jeżeli autor mówi czytelnikowi, jak on ma interpretować jego tekst to słabo. 

Myślałem, że tekst ma głębsze przesłanie. Jak widać nie? Jestem zawiedziony. 

Hymmm… no nie wiem co napisać. Mi się nawet podobało. Zabójca zaplanował niemalże wszystko, ale zapomniał podstawowego narzędzia pracy. Nigdy nie czytałem pseudo wiedźminów, ale domyślam się, że ludzie którzy coś takiego tworzą, robią to tak jak nasz nieszczęsny bohater. 

Nie porywa, no i ciężko mi cokolwiek więcej napisać. Czytając nie czułem klimatu, może tylko dlatego że to fragment? Najlepiej wrzuć całe opowiadanie, bo tak z rozmachu to może i kto dokończy…

Nie ma sensu poprawiać. Jest trochę błędów i brakuje przecinków. A może by tak podejść do sprawy trochę ambitnie i napisać coś dłuższego? Mnie tym tekstem nie zainteresowałeś, a warsztat leży.

Ten podkład muzyczny, to słaby pomysł– przynajmniej dla mnie. Muzyka ta strasznie mnie rozprasza, a nawet drażni. 

Dobre!

No płynie się przez to.

Ciekawy pomysł i dobrze zrealizowane. Dynamika i emocje też są.

 

Według mnie tekst jest po prostu nudny. Nie doczytałem do końca (wiem nieładnie), ale dalej chyba nie dam rady. Nie wiem o co tu chodzi, być może to nie na moją głowę, albo nie ten styl, który lubię.

Co do tekstu są powtórzenia słów i monotonne opisy postaci.

Tam w paru miejscach Ci się “caps” włączył.

Ciągle krótkie zdania, a akcja stoi.

Na razie to tyle, jeże inni użytkownicy wyrażą się przychylnie, to przeczytam opowiadanie z większym zaangażowaniem i być może zmienię ocenę. 

Nie jest to dobrze napisane. Pomysł jest, dobra, ale wielu ludzi ma pomysły na książki i ile z nich jest zrealizowanych? Ile z tych zrealizowanych trafia do normalnego wydawnictwa. Ile książek się po tym sprzedaje?

Nie musisz postępować schematycznie (opowiadanie – publikacja, konkurs – nagroda, książka – publikacja), ale napisanie czegokolwiek jest dużym przedsięwzięciem, a w całym procesie wydawniczym to dopiero wierzchołek góry lodowej. (oczywiście dla debiutantów)

Jeżeli nie chcesz być schematyczny, to musisz pisać dobrze, musisz w kilku zdaniach zainteresować czytelnika, zbudować aurę i napięcie. 

 

Przyznam, że tutaj troszeczkę się męczyłem i jeżeli cała powieść miała by być w takim stylu, to chyba bym po nią nie sięgnął. 

Zauważ ile książek jest na rynku. Aby konkurować z tymi, których ludzie czytają najchętniej, musisz być cholernie dobry.

Proponuję zatem napisać kilka opowiadanek, przeczytać dużo książek i wtedy zacząć działać.

Zamiast pisać powieść, której raczej nie wydadzą (takie są realia, ja tam jeszcze nic do wydawnictw nie wysyłałem, ale debiutanci przechodzą naprawdę ostrą selekcję) możesz planować sceny, charakter bohaterów, kreować świat i fabułę i rozwijać swoje umiejętności pisząc opowiadania.

Pozdrawiam i życzę wytrwałości.

Życzę wam wesołych i pogodnych, a przede wszystkim fantastycznych świąt. :)

Usiadł w kącie, wyciągnął komórkę i kompletnie znudzony przeglądał strony.

Chyba usiadł, nie?

Opowiadanie lekkostrawne, ale także smaczne. Wszystko prostolinijne, a mimo to przyjemne. 

Cieniu Burzy

Narracja w pierwszej osobie w przypadku tego opowiadania jest trudna. Otrzymujemy bohatera głuchoniemego. Do czasu pierwszych wizji jego świat jest światem zapachów. Ale potem kiedy dostrzega pierwszy, drugi, trzeci… Widzi ogromną ilość przedmiotów i czuje się bardzo zagubiony (tego mi trochę brakowało, ale rozumiem – limit znaków)

Bohater także słyszy, słyszy rozmowy personelu i z nich może nauczyć się nazw danych przedmiotów. I tu pojawia się problem. Jeżeli wyobrazimy sobie ośrodek z głuchymi dziećmi to pracownicy na pewno nie mówią; to jest obiad, zupa, lampa, stół. Oni mogą ewentualnie rozmawiać na dane tematy i sądzę, że będą zupełnie niezrozumiałe, a w rozmowach mogą ewentualnie powtarzać się imiona. (Jeżeli nie znasz chińskiego) To tak jakbyś znalazł się w chińskim barze w Chinach i jeden Chińczyk bełkotałby do drugiego. Nie nauczysz się w ten sposób języka. 

Oczywiście to jest fantastyka i nasz bohater może wszystko. 

Kolejna rzecz nauka pisania. Jak to zrobił? Ile mógł widzieć liter…

Ale przejdę do meritum.

Narracja jest trudna ponieważ opisujesz otoczenia i sytuacje jak zupełnie zdrowa osoba, a nie człowiek który przez dwie trzecie życia był głuchoniemy. 

Gdyby jednak  ten skok w czasie był większy i wspominał to nie osiemnastoletni chłopak, a osoba trochę starsza tekst nabrałby wiarygodności.

W każdym razie, ja tu trochę posiedziałem i analizowałem, a nawet zdarzyło mi się o opowiadaniu pomyśleć. 

Mimo, że tekst wydaje mi się niedoskonały, zalety przygniatają wady jak Chodkiewicz Szwedów :)

 

 

Mi tam temat odpowiada bardzo, więc się pomęczę :)

Ja mam pomysłów kilka, ale za to zero chęci. Siadam i nic nie mogę napisać – jakaś pieprzona bariera :(

Dzięki za odpowiedź.

Czy w armii demonów mogą być charakterystyczne jednostki o unikalnych zdolnościach; latające, skradające się, taranujące bramy?

 

Dopuszczalne wulgaryzmy?

 

 

Wstyd się przyznać, ale mam na league of legends tak dużo godzin, że już na to patrzeć nie mogę…

O, ja w lola swojego czasu to ponad tysiąc pięćset rankedów, o normalach już nie wspomnę. Teraz na samą myśl to mnie na wymioty bierze…

Winter, ja mógłbym bronić tego tekstu własną piersią – jest świetny, ale o gustach się nie dyskutuje. Gdyby tak jednak delikatnie poprawić zakończenia (konstrukcja zdań) i jeszcze raz przemyśleć konieczność nauki czytania, a bohatera ukazać jako kompletnego obłąkańca… 

C21h23no5.enazet, a jak było z twoją książką? Było by mi miło, gdybyś coś o tym napisała. Długo czekałaś, ile trwał proces tworzenia? Nie jest to chyba tajemnicą? 

Jest to dobrze napisane, ale po dokładnym przemyśleniu taki sposób narracji kuleje – zwłaszcza pod koniec, tak samo jak drastyczne sceny są wpychane na siłę. 

Nie można, po prostu nie można zakładać wieńca laurowego przed rozpoczęciem wyścigu, choćby to było arcydzieło ( a nie jest ). 

Hola hola, konkurs jeszcze się nie skończył!

 

Jest tutaj pewien problem z pisaniem w pierwszej osobie. Głuchy, nawet gdyby słyszał, wątpię aby nauczył się takich wyrazów jak; lampa jarzeniowa, materac, szczebel, drabinka, farba… – jak często używamy takich określeń? Nie sądzę aby w ośrodku głuchoniemych często używano takich zwrotów. Załóżmy, że nie znamy ani jednego obcego słówka i wyjeżdżamy za granicę. Wątpię aby ktoś wyłapał z kontekstu takie nazwy, a co dopiero osoba, która nie słyszy od urodzenia? 

Przypuszczam, że mógłby poznać kilka wyrazów i tyle…

A co do pisania to naprawdę wątpię. Jak nauczyć się pisać nie znając liter?

Co do zdolności poznawczych ludzi niewidomych od urodzenia – z tego, co wiem mózg nienauczony rozpoznawania kształtów i kolorów w dzieciństwie nie poradzi sobie z interpretacją rzeczywistości nawet gdy oczy zostaną naprawione i będą technicznie sprawne. Poza tym w sytuacji opisanej powyżej Nie wyobrażam też sobie samodzielnej nauki czytania i mówienia bez pomocy logopedy. Chyba że nabycie takich zdolności zakwalifikujesz jak element SF w opowiadaniu. Pozdrawiam przedświątecznie

Na Boga, toż to fantastyka.

Gdzie tam. Dziadki były inspiracją, bo rozbawiła mnie homofonia dziadki/dziatki. I tak sobie postanowiłem głupawo zażartować ze zmniejszającej się liczby osób młodych, które muszą produkować. Jak widzę w załączonych komentarzach – raczej średnio zabawnie ;)

Mnie tam rozbawiłeś, co nie zmienia faktu, że brak tu fantastyki.

Zapach człowieka bardzo wiele mówi o nim samym. Można z niego wyczytać nie tylko charakter danej osoby, ale także jej emocje, pragnienia i zamiary, co bardzo się przydaje, gdy nie ma się praktycznie żadnej możliwości obrony.

Ludzie nie mieli dla mnie praktycznie żadnych tajemnic.

Trochę to w oczy razi. 

 

Jak dla mnie tekst bardzo, bardzo dobry. Wzruszyłem się nawet, ale może to tylko dla tego, że podczas czytania słuchałem smutnej muzyki. 

 

No, ładnie zagrane. Co prawda przypomina to trochę średniowieczny jarmark z błaznami w roli głównej, ale widowisko jest :)

No, to wiele wyjaśnia.

Jak liczna jest armia demonów, mają  jakieś maszyny oblężnicze, lub broń dystansową?

Co do samego świata – fabuły; jest beznadziejny, nielogiczny i strasznie naciągany.

Ale jeżeli przymknąć by oka na te niedogodności, reszta wydaje się być w porządku. 

Oczywiście mamy wyznaczone każde, nawet najdrobniejsze wydarzenie podczas bitwy, a więc tu też niezbyt można się popisać własną kreatywnością i wyobraźnią. W dodatku nie wiemy nic o świecie, ludziach, demonach…, w ogóle nic nie wiemy :)

Nie pozostaje mi nic innego niż życzyć powodzenia wszystkim którzy skuszą się i wystartują w konkursie. Sam na pewno też coś napiszę, ale potraktuje to raczej jako relaks, aniżeli wysiłek. 

Poczekamy i zobaczymy czy efekt będzie równie dziki co sam pomysł.

Powodzenia. Mam nadzieję, że ukaże się kawał dobrego SF. 

Przyłączę się do projektu, ale obawiam się, że togo co napiszę, nikt nie zechce wydać :)

Całkiem, całkiem, koniec rozbraja, ale odnoszę wrażenie, że także wszystkiego nie zrozumiałem. 

Eh, to nie w moim stylu. Doceniam chęci i tak dalej, ale jakoś mnie to nie powaliło, rzekłbym nawet, że z mojego punktu widzenia jest to bez sensu. Ocenić?

Przeczytałem, emocje były, pięknie napisane, ale czegoś mi zabrakło, sam nie wiem czego. W każdym bądź razie jest dobrze,  a tekst nie jest banalny. 

Pozdrawiam.

Drugi akapit jest podobny do wprowadzeń Eddingsa, ale uważam, że nie ma sensu robić takiego wprowadzenia, bo opowiadanie ma raptem 20tys znaków. 

 

Jeśli chodzi o stronę techniczną, nie mam zastrzeżeń. 

Miałem problemy, aby odnaleźć się w twoim świecie.

Do ponad połowy opowiadania mało się dzieje. 

Zaczynasz teks przekazując mi całą masę informacji, ale potem mało wyjaśniasz.

Wprowadzenie – pierwszy człon opowiadania zniechęcił mnie.

Akcja (sceny walki i tajemnicze loty) poza którą nie ma nic więcej jest nudna.

 

No niestety, nie spodobało mi się to. Niemalże do samego końca nie wiedziałem o czym jest ten tekst, a koniec także niewiele mi rozjaśnił.

Oceniam na 3 – bo to twoje pierwsze opowiadanie.

A i jeszcze dialogi, nie podobały mi się – takie sztywne. 

Pozdrawiam.

Jejku, ja chyba nie zrozumiałem, przykro mi autorze, ale nie wiem co chciałeś mi tym tekstem przekazać. Jeżeli chciałeś mnie rozśmieszyć, to troszeczkę zabrakło. Ten początek nawet robił nadzieję, niestety tylko nadzieję.

Nie było takie złe, ale zgadzam się z poprzednikami (błędy, sztuczne dialogi). Uważam także, że za bardzo skupiasz się na szczegółowych opisach postaci i zwykłych czynności, a nie łudźmy się, nie są to powalające opisy. Masz także dziwne przeskoczenia (brak akapitów) – jeżeli chcesz podzielić się z nami jakąś sceną, to przed rozpoczęciem kolejnej zrób odstęp, albo gwiazdkę “*”. Postaraj się także, wyeliminować niepotrzebne opisy (powrót do domu po akcji w markecie) (zabija człowieka, bierze gumy, płaci – serio?) Nie, nie było to (śmieszne?). Takie sceny odejmują akcji tempa, a ty tak – akcja wartka, zdania długie i koślawe, to nie idzie w parze.

Tak więc;

– powinieneś zrezygnować ze szczegółowych opisów postaci i ich czynności.

– jeżeli opisujesz np. zabójstwo ze świadkami, to powinieneś wrzucić coś jeszcze (krzyki, huk broni, zgrzyt rozpinanej torby – tak, żeby czytelnik to słyszał, czuł)

– dialogi

Pod względem akcji, pomysłu jest dobrze, pod względem wykonania, hymmm nie dobrze :)

Weź uwagi do serca.

Pozdrawiam.

 

Jak dla mnie nie był to horror. Sam klimat niby jest, ale mógłby być troszeczkę lepszy. Uważam, że za łagodnie opisałaś sceny zabójstw – nie czułem tego. Co do pogody, na którą poprzednicy narzekali, jakoś nie rzuciło mi się to w oczy.

Kurde, wydaje mi się, że fajnym urozmaiceniem byłoby błazeńskie zachowanie Kostieja, tutaj jest to taki wujek dobra rada – zrób tak, siak. Za mało emocji przemawiało przez tą postać – to powinien być prawdziwy wulkan, a tak mamy fałszywy obraz szatana.

Oczywiście zabrakło tu tego i owego, jednak uważam, że było to ciekawe, a nawet wciągające opowiadanie. Co prawda nie zwaliło mnie z nóg i myślę, że jest to zasługa braku emocji u postaci. Zamiast nich dostałem Kostieja, który co drugie zdanie powtarza jakieś słowo po kilka razy.

Na pewno zbierzesz wiele pochwał, bo opowiadanie jest ponadprzeciętne, ale gdybyś przemyślała to co napisałem i postarała się nad tym popracować.

Sądzę, że tekst zasługuje na 5.

Słowo; wspaniałe!!!

Dwa zdania; Jakoś dobrnąłem do końca, ale było naprawdę ciężko… i tak dalej i tak dalej :)

Ja przeczytałem tylko pierwszą część, potem mi się już nie chciało. :)

Drogi Russie zdecydowanie się z tobą nie zgodzę. Jeszcze zanim powstał film sprzedano 100mln książek.

Nowa Fantastyka