Profil użytkownika


komentarze: 141, w dziale opowiadań: 134, opowiadania: 64

Ostatnie sto komentarzy

Wolałbym, żeby głównym kryterium wpływającym na opublikowanie tekstu była jednak jego jakość, a nie wyznanie, czy rasa autora.

Podpiszę się pod tym.

 

A na marginesie – gdzie i kiedy najbliższe palenie książek Komudy? Piekarę i Ziemkiewicza też można dorzucić dla przykładu…

nie da rady

Jakkolwiek zwykle nie komentuję tekstów, które mnie nie zachwycają ( ;) ), to tym razem czuję się zobowiązany wyrazić solidarność z przedmówczyniami. Część 01 – w porządku, na portalu są osoby, które wskażą błędy i niedociągnięcia, część 02 będzie lepsza itd… No więc przy części 04 jedyne, co mi się nasuwa, to obawa, że "zero" przed liczbą zwiastuje kilkadziesiąt podobnych tekstów… Naprawdę, nie lubię wstawiać komentarzy o negatywnym wydźwięku, można to sprawdzić na moim profilu – ale Szanowna Autorko, powiedz mi proszę, że nie masz w zanadrzu 99 części swojej opowieści, które zamierzasz tu opublikować…

nie da rady

Dziękuję :) Nic nie kroję, opowiadanie powstało w ciągu paru godzin (od pomysłu do finalizacji) i jako takie jest spójne. Cieszę się, że to nie tylko moja opinia :) Pozdrawiam!

nie da rady

Podobało mi się.

To, że “Pieśń nad pieśniami” śpiewają zarówno dzieci z chóru, jak minerały uznałem nie za dziwny zbieg okoliczności, ale właśnie za zapowiedź powiązania tych faktów w dalszych częściach tekstu – i nie zawiodłem się :) Fajne są też nawiązania do nierytmiczności “PnP” i, później, poszukiwania nieregularności w matrycach – nie wiem czy jest to zamierzone, ale gra.

Elegancko też zawiesiłeś temat Posłańca. Niby nie jest on specjalnie potrzebny, ale znakomicie pełni rolę rodzynka.

Co do minusów – postaci się trochę zbyt przewidywalne, szablonowe… Ale z drugiej strony ludzie tacy są, więc to chyba nie jakaś wielka wada :)

 

 

nie da rady

enderek, NoWhereMan – dziękuję :)

 

Tarnina – zbyt szybko uogólniłem :) Ale przyznam, że nauki przyrodnicze są bardziej pociągające, niż matematyka właśnie przez tą niepewność… Choć może też dlatego, że są literackim opisem rządzonej przez matematykę przyrody ;)

 

Niebieski_kosmita – w kwestiach płytkich – na cmentarzach, które odwiedzam, najczęściej występują inskrypcje, jakie przytoczyłem w tekście. Gdyby nie występowały, raczej nie powstałoby opowiadanie, pod którym piszemy.

Co przytocznego zdania nt. odchodzących krewnych – też długo się nad nim zastanawiałem i wprowadzałem poprawki, ale zależy mi na zachowaniu jego wymowy. Jak tylko wymyślę coś gładszego, spełniającego te warunek, natychmiast wprowadzę poprawkę :)

W kwestiach głębszych – o gustach trudno dyskutować :) Jedni wolą wartką akcję i liczne dialogi, inni spokojnie sączącą się opowieść. Każdy temat ma swoją dynamikę i szczerze mówiąc trudno mi sobie wyobrazić przedstawienie tego, co tutaj opisałem w opowiadaniu, którego środek ciężkości skupiałby się na dynamicznej akcji…

Pozdrawiam :)

nie da rady

Teorie matematyczne, zwane twierdzeniami, można udowodnić, czyli zweryfikować :)

nie da rady

Poprawione.

“Silne leki” to skrót od “należące do wykazu leków silnie działających”.

Co do teorii – zastanawiałem się nad określeniem “słabo zweryfikowaną” ale obawiałem się, że wprowadzę niepotrzebny zamęt (choć określenie to samo w sobie jest ścisłe, to w potocznym rozumieniu już niekoniecznie).

Ś. jest rąbnięty… I to rąbnięty bardziej, niż inni zabiegowcy, bo kto się godzi na zrobienie zabiegu na ciężko chorym człowieku – ryzykownego, eksperymentalnego, a co najważniejsze – nie mającego na celu wyleczenia? ;)

Jeszcze raz dziękuję za fachową pomoc i poświęcony czas :)

nie da rady

Teoretycznie zajmuję się tym zagadnieniem od jakiegoś czasu i muszę powiedzieć, że powiedzenie, iż “niestety czołowi gracze na rynku będą mogli zaoferować nieśmiertelność naszym wnukom, być może dzieciom” jest bardzo optymistyczne.

Problem polega na tym, że (o ile ktoś nie rozwija technologii w dużej tajemnicy) przyrost mocy obliczeniowej naszych komputerów, którym tak lubimy się zachwycać, nie idzie w kierunku naśladowania ludzkiego mózgu, ergo: nie ma widoków na stworzenie sztucznego mózgu.

Kwestią otwartą pozostaje pytanie czy ludzka świadomość może zostać zachowana jako zapis pamięci na współczesnych komputerach lub maszynach elektronicznych, które z nich wyewoluują. Moim zdanie nie – zbyt duża jest różnica nie tylko podstawowej strukturze (neuron jak dotąd nie ma elektronicznego odpowiednika – chyba, że cały komputer, choćby PC, za taki uznać, ale ograniczenia takiego rozwiązania są ewidentne na pierwszy rzut oka) ale też na wyższych poziomach – organizacja komputera jest po prostu zupełnie inna niż struktura ludzkiego mózgu.

Niewątpliwie mamy szansę zachować, w jakimś tam stopniu, cechy osobowości danej jednostki. Prawda jest taka, że w przypadku niektórych jednostek jest to możliwe już dzisiaj, wystarczy analiza ich facebookowych profili ;) Jest to jednak "nieśmiertelność"  sensie niewiele szerszym niż horacjański – dla "unieśmiertelnianej" jednostki raczej bez znaczenia, choć dla następnych pokoleń potencjalnie użytecznym.

Przy czym, patrząc na dzisiejszych ludzi, określenie "potencjalnie" może być dla następnych pokoleń mocno rozczarowujące… Chyba, że pójdą w nasze ślady, ale wtedy raczej nie będą zajmować się takimi tematami. Skupią się raczej na gangu syntetyczniaków czy czymś takim…

nie da rady

Żem medyk, to nie ma znaczenia… Znaczenie ma, że narrator opowiadania medyk ;) Więc ma mówić, jak na konowała przystało :)

Dysocjacji nie odpuszczę. To piękne słowo, medyczne, chemiczne… A obie te dziedziny są mi bliskie :)

 

Ciekawym, jak widzisz poprawki, które wprowadziłem? Nie zawsze ściśle zastosowałem się do Twoich rad :)

nie da rady

Regulatorzy – :) Lata w branży, do tej pory myślałem, że tylko ryją beret, a tu taka siurpryza – czasem wryją w ten beret coś przydatnego ;)

 

Deirdru – dzięki. Lubię takie zmiany i zwroty i cieszę się, że nie jestem sam :)

 

Naniosłem część (OK, zdecydowaną większość :)) zasugerowanych poprawek – dziękuję za ich wskazanie – autokorekta jest znacznie bardziej niedoskonała, szczególnie w moim wykonaniu.

nie da rady

MrBrightside – dzięki :) Początkowe spowolnienie już wcześniej tłumaczyłem, więc na pewno zastosuję się do Twojego zalecenia :)

 

Tarnina – dziękuję za szczegółową analizę :) Chyba jednak powinienem się trochę kajać, bo przez parę lat na portalu wciąż nie pozbyłem się niektórych denerwujących nawyków językowych… ;)

Co do szczegółów: kolokwializmu “za dzieciaka” użyłem świadomie. Po prostu pasował mi do całości. Przyznaję, że można znaleźć sporo lepszych określeń, ale po prostu to mi zagrało w pierwszym zdaniu :)

Nie zwróciłem uwagi na to “się” na końcu zdania, przeredaguję.

Co do noszenia “na barana” – musiałem w miarę płynnie przejść z noszenia dziecka na ramionach do noszenia sztucznego mózgu na plecach. Stąd nadużycie :)

Słowa “diagnostyka” używa się w kontekście procesu leczenia człowieka, szczerze mówiąc jest ono dla mnie tak naturalne, że niezbyt wyobrażam sobie użycie innego…

“Celebrowałem” jako “obchodziłem” wynika z tego, że w całym tekście jest sporo chodzenia po cmentarzu i chciałem użyć innego określeniam.

Z pisaniem zaimków mam w tym tekście problem. Opowiadanie nie jest listem sensu stricto, ale jednak pewną wariacją w tym kierunku… No i używanie wielkich liter jest pewnym podkreśleniem stosunku dziecko-Rodzic, na którym mi zależało.

“Badania rozszerzające” – po prostu określenie na badania robione na kolejnych etapach diagnostyki… Raczej nie jest to żargon (istnieją żargonowe określenia dla badań rozszerzających), chociaż w medycynie trudno czasem określić granicę…

“Godne życie” – cóż, aż sam zacząłem zastanawiać się, jaka jest moja definicja. Chyba będzie do zmiany.

Co do zmian chorobowych – wydaje mi się, że słów “cofają” i “wycofują” używa się z podobną częstotliwością… Choć statystyk, rzecz jasna, nie prowadzę.

Dysocjować – użyłem tu w znaczeniu trochę szerszym, niż psychiatrzy (do definicji psychiatrycznej dodaję oddzielenie od fizycznego mózgu).

Natywny – tak, żargon. Słowo jest często używane (i nadużywane) w niektórych dziedzinach ochrony zdrowia.

“…by na grobach pojawiało się jak najmniej czarnych inskrypcji” – przez cały tekst używam określenia “czarne inskrypcje” w odniesieniu tylko do tego, co rodzice piszą zmarłym dzieciom; może niezbyt wyraźnie to podkreśliłem. Narrator nie buntuje się przeciw samej śmierci, a przeciw śmierci dziecka, zanim odejdą rodzice.

Narrator żyje jako świadomość osadzona na sztucznym mózgu i, częściowo, na mózgu swojego ojca. Formalnie zapewne też, chociaż diabli wiedzą, w jakim kierunku pójdzie prawodawstwo ;)

 

Regulatorzy – OK, zapalenie płuc pewnie można mieć tylko jedno naraz, chociaż gdyby zagłębić się w meandry radiologii… ;P

Ej, czasem stawia się kropkę po “dr”. Np. “byłem u dr. Malinowskiego” albo byłem u “dra Malinowskiego”, ale już “byłem u dr Malinowskiej”. 

Resztę oczywiście masz rację. Dzięki :)

 

Anet – dziękuję, cieszę się.

Nie wyłapałem wczoraj tej powtórki.

Generalnie to stawiam pierwsze kroki na trudnej drodze autokorekty. Nie jest łatwo ;)

 

 

 

nie da rady

Dzięki – o ten klimat mi chodziło, cieszę się, że zauważyłaś moje starania :) Szkoda, że jego uzyskanie zaburzyło kompozycję, ale z dwojga złego… ;)

nie da rady

Pierwotnym założeniem tego opowiadania było 4-5 tys. znaków, więc coś jest w tym, co mówisz. Dałoby się zawrzeć treść w takiej objętości bez większej szkody dla sensu, uznałem jednak, że środek ciężkości tak skondensowanego tekstu będzie za bardzo przesunięty na czysto techniczną część zagadnienia (nie chciałem doprowadzić do tego, by opowiadanie stało się moim przepisem na osiągnięcie długowieczności czy wręcz nieśmiertelności).

Nie będę się upierał, że nie zrobiłem tego zbyt rozwlekle, ale poprzez przedłużenie wstępu starałem się zwrócić uwagę na bardziej ludzkie aspekty zagadnienia i wprowadzić spokojniejszy nastrój.

nie da rady

Dzięki za przeczytanie i komentarze :)

 

NoWhereMan – kombinowałem, jak daleko posunąć się w oddawaniu głosu dziecku – ostatecznie uznałem, że forma tysiącznakowa jest na tyle krótka, że mogę posunąć się relatywnie daleko; postanowiłem nie katować czytelników dziecięcą ortografią, co do reszty – wzorowałem się na własnych listach pisanych za dzieciaka.

 

śniąca – powtórzenia “gór” są celowe – chciałem podkreślić miejsca, gdzie skupia się (chociaż może lepszym określeniem jest “zatrzymuje się”) uwaga narratora (góry, anioł, rodzice)… Wyszło jak wyszło, muszę jeszcze popracować nad krótką formą :)

 

Naz – dzięki :) Bywam częściej, niż widać, ale rzadko się loguję, bo zapomniałem hasła ;) Na szczęście jest jeszcze jedna, ostatnia przeglądarka, która loguje mnie automatycznie :)

 

kam_mod – nie miała być wstrząsająca – miała być nieco smutna, a przede wszystkim spokojna, w kontraście do wydarzeń, które musiały ją poprzedzać.

 

beryl – dzięki – w zasadzie to moim celem podczas pisanie było, by tekst był odbierany w taki sposób, jak opisałeś :)

 

funthesystem – wyjaśnienie co do formatowania zawarłem pięć akapitów wyżej, odpowiadając na wątpliwości, które wyraził NoWhereMan.

Tytuł byłby krótszy, gdybym znalazł zdjęcie, które przedstawia drogę do nieba; zrobiłem je parę lat temu w Tatrach i zamieszczone tutaj wyeliminowałoby konieczność wprowadzenia w scenerię przy użyciu przydługiego tytułu :)

nie da rady

Pietrek Lecter – w ogóle archanioł urodził się w postprodukcji, początkowo to był po prostu biały koleś ze skrzydłami ;)

 

Darcon – z mojego doświadczenia z innej branży wynika że po wypadu nawet nastolatek czasem potrzebuje przytulanki… Powtórki w tekście są zamierzone, oczywiście mogłem napisać “grzbiet” albo “grań” ale uznałem, że kilkulatek nie użyłby tych określeń.

Co do hierarchii wojskowej – Archanioł Michał, poza tym, że jest patronem umierania, stoi na czele hufców niebieskich i w czasie apokalipsy pokona Lucyfera…

 

joseheim – jest błąd, ale boję się poprawiać, w końcu termin konkursu już minął ;) Co do emocjonalności – tak jak wspomniałem, uważam, że krótka forma ma prawo do większego jej stężenia. Ogólnie zgadzam się z Tobą co do używania dzieci i grania na tym, ale tutaj dziecko w sumie nie czuje się (i obiektywnie nie jest) mocno pokrzywdzone, poza oczywiście poczuciem tęsknoty za rodzicami (którzy faktycznie mogą być nieco pokrzywdzeni, szczególnie jeśli przyjdzie im wędrować przez czyściec).

 

regulatorzy – dziękuję :)

 

ocha – czyli udało mi się zalać wodą w 999 znakach ;)

nie da rady

Annn – dziękuję :)

 

Finkla – dziecko chyba czuje się trochę wyróżnione, ale nie chciałem tego za bardzo podkreślać… Jeśli chodzi o wiek i dojrzałość – dzieci w 1-2 klasie podstawówki umieją czytać i pisać, ale bez rodziców, a szczególnie w nieznanym środowisku, łatwo im się zagubić; a tu jeszcze mamy sytuację gwałtowną, traumatyczną, prowokującą do reakcji obronnych… Wydaje mi się, że nie zrobiłem wielkiego nadużycia w tej kwestii :) Dzięki :)

 

TyraelX – dzięki za znalezienie błędu, niezamierzony – kiedy piszę na klawiaturze, często mylę “a” z “e”, tylko zwykle załatwia to autokorekta. Pod koniec faktycznie wyszło dość emocjonalnie, ale to chyba co kto lubi; osobiście uważam, że ładunek emocjonalny powinien być odwrotnie proporcjonalny do długości tekstu – krótka forma może być pod tym względem “mocniejsza”, żeby wyraźniej wybrzmieć.

nie da rady

Przyjmuję, że tekst nie musi być do końca zrozumiały, ponieważ sytuacja nie jest do końca zrozumiała nawet dla bohatera-narratora… Czyta się bez większych zgrzytów, o ile nie chce się egzekwować bezwzględnej logiki i uzasadniać wszystkich opisanych wydarzeń. Jak dla mnie OK.

nie da rady

Finkla – fakt, ale to ciągle różnica ilościowa, nie jakościowa :)

Zresztą, żeby daleko nie szukać – szedłem ostatnio z dworca Łódź-Widzew na tramwaj, po drodze jest przejście przez ścieżkę rowerową. Przez ścieżkę jest przejście typu “białe pasy”. Rozglądam się – jedzie jeden (kask, strój – to powinno wzbudzić podejrzliwość), ale daleko. Więc idę. Przeszedłem, jestem prawie na stopniach do tunelu – i dolatuje mnie dzwonek i coś w stylu “jak leziesz, matole”… Generalnie nie ma co się czuć w stylu “ja, kierowca” czy “ja, rowerzysta”, bo ludzie różnią się jednak nieco bardziej niż tylko tym, co wybierają jako środek lokomocji :)

 

Rafill – pewnie na oo zadziałał podobny, jeśli nie ten sam mechanizm. Dzięki :)

nie da rady

Belhaj – trochę tak… Ale jeśli patrzeć w taki sposób, to moją perspektywą jest chodnik – jestem pieszym z przekonania (głębokiego ;)).

 

Finkla – to już pole do popisu dla czytelnika – drabel nie musi wyczerpywać tematu… przynajmniej w moim rozumieniu tej formy ;)

 

Mytrix – Twój komentarz to jeden z takich, dla których uważam, że główną wartością drabla nie jest drabel, ale komenty pod nim… Jeszcze parę pomysłów i interpretacji i będzie opowiadanie ;)

 

Funthesystem – o kierowcach też coś wykoncypuję, spoko ;) Po prostu olewanie przejść dla pieszych wydało mi się mało oryginalne ;) (inna sprawa, że z punktu widzenia pieszego różnica między kierowcami a rowerzystami jest tylko w ilości kilogramów, którymi dysponują…).

 

nie da rady

Teraz powinno być mniej więcej dokładnie sto :) I chyba rozwiałem wątpliwości co do etiologii wydarzenia ;)

nie da rady

MrBrightside – kratery nie powstają same z siebie, coś je musi wybić ;)

 

Regulatorzy – masz rację, 98… A open office mówił, że 100 i się nabrałem. Zaraz zaszaleję.

nie da rady

Nie wyprzedzajmy zdarzeń ;) Mam już w głowie szorcika nawiązującego, ale moje bydlę nie jest jego osią… A przecież tak chwalona postać zasługuje na pierwszoplanowość ;)

nie da rady

Śniąca – dzięki :) Gdybym pisał opowiadanie teraz, pewnie politykę bym zupełnie pominął, tym bardziej, że sam już nie do końca wiem, jaki półtorej dekady temu miałem zamysł w tym aspekcie ;)

Chyba będę musiał tego jednorożca wykorzystać do jakichś niecnych celów, chociaż niby nie żyje…

nie da rady

Nie przeczytałem, przestraszyłem się ostrzeżenia. Ale będę czytał komentarze i może zdecyduję się zaryzykować później ;)

nie da rady

Ano właśnie, wszystkich nigdy nie zadowolisz. Ale zawsze możesz wszystkich wk***ć.

;)

nie da rady

Finkla – kreatywność wojaków jest wielka, tylko nie jestem przekonany czy zamierzona… Na szczęście ten okres mam już za sobą (żeby nie było, sam byłem, jestem i będę cywilem – tak mnie “kariera” zawodowa rzuciła) ;)

Jeśli istotą sądu bożego był sam wybór piłeczki, to w sumie i 180 nie było potrzebne (o ile na mecz piłeczka nie miała jechać szybkim autem po autostradzie ;)). Tak czy inaczej zamierzony efekt osiągnęłaś, fantastyka to nie apteka ;)

nie da rady

Narracja nieco mnie uśpiła, na szczęście parę bardziej rzucających się w oczy błędów wyrwało mnie z odrętwienia… Nie do końca wiem, co Autor chciał przekazać – jedyne, co przychodzi mi na myśl, to przedstawienie widzenia świata przez człowieka o specyficznych cechach charakteru, być może znajdującego się pod wpływem środków psychoaktywnych. No i fantastyka – gdyby zamiast UFO dać np. BMW z trzema dresami i odpowiednio dostosować dekoracje, niewiele by się w mechanice opowiadania zmieniło…

nie da rady

Finkla – tak po pierwszym sprawdzeniu to chyba mogłaś dać więcej, w męskim tenisie prędkości serwisu osiągają dobrze powyżej 200 (rekord jest chyba 263). Prędkość śmigłowców jest podobna – średnio 150-250 km/h, oczywiście maszyna cysarzewicza mogła być podkręcana, zaś obecny rekord to coś pod 500…

A że nie zaskakujące… Po prawie pięciu latach pracy w środowisku, gdzie decydentami się wojskowi (a w każdym razie ludzie o takiej mentalności) to już mnie niewiele zaskakuje ;)

nie da rady

Porządne opowiadanie, może trochę przewidywalne co do przebiegu akcji, ale końcówka niespodziewana, smaczna i w dobrym stylu :) Aż postanowiłem sprawdzić parametry fizyczne (zarówno tenisowe, jak lotnicze) w googlach :)

nie da rady

@ Autor – być może to ja nie potrafię odebrać klimatu, które przekazujesz, nie traktuj mojej opinii zbyt ostatecznie ;) Osobiście wyniosłem ze wspomnianych fragmentów wrażenie rozedrgania i uczciwie przyznaję, podobały mi się one mniej, ale może dla innych czytelników wymowa była bliższa zamiarom :)

nie da rady

Np.:

 Deszcz zaskoczył tego dania chyba każdego. – literówka

Zapowiadane bezchmurne niebo przerodziło się w nielicha ulewę i nikt nie uchronił się przed opadem. – plus literówka

Artur nawet nie łudził się na schronienie. – nieprawidłowa konstrukcja

 

To był pierwszy akapit.

Bardziej widoczne błędy z dalszych:

 

Gdy pewnego dnia, wracając do domu, w jego głowie znów zawitał obraz. – nieprawidłowa konstrukcja

Podczas gdy, Artur próbował pomóc spotkanej kobiecie – niepotrzebny przecinek

Nie zrobił tego celowo i gdyby wiedział do czego to doprowadzi z pewnością wolałby tego uniknąć. – to… tego – powtórzenie.

ciężko było wytłumaczyć – mowa bardzo potoczna, raczej: trudno wytłumaczyć

Podczas robienia zakupów, rozmowy, czym jak w tym przypadku, zwykłego potrącenia przechodnia. – literówka.

i leżąca obok cegłę. – literówka.

Chciał ograniczyć swoje wizie do minimum – literówka.

Napotkaną tego dnia kobieta najprawdopodobniej – konstrukcja.

 

Poza tym występuje sporo błędów i niezręczności w konstrukcji zdań i kompozycji akapitów, szczególnie uciążliwe jest częste zmienianie podmiotu, co bardzo utrudnia śledzenie wątku.

Druga część jest pod względem ilości podobnych utrudnień lektury podobna.

nie da rady

Taki tekst trochę ni w pięć ni w dziewięć… Kot trochę ratuje sytuację, ale może być, że tylko w moich oczach (takie mam kocie skrzywienie ;)).

I w dodatku całkiem sporo technikaliów…

nie da rady

Hm… rozmowa trochę mało wiarygodna, zakończenie niezbyt zaskakujące… I czy przewrotne nawiązanie do Hioba wystarcza jako element fantastyczny?

nie da rady

Ciekawy tekst, ale parę fragmentów zgrzyta:

zamknął wpatrzone w nicość ślepia. – bardzo trudno zamknąć oczy kilkugodzinnym zwłokom, a piszesz tu o zamarzniętym ciele.

Mądry był z niego człowiek i wiele syna nauczył, ale i tak od ćwierćwiecza gryzie ziemię. Wszystkich to czeka i Tom był tego coraz bardziej świadomy. – wygląda, jakbyś sugerował, że śmierć mądrego człowieka jest czymś dziwnym.

 Mężczyzna chwilę węszył w powietrzu. – w czym jeszcze mógł węszyć?

 Im więcej ten demon napsuje, tym łatwiej uwierzą. Jak już ich zbierzesz, w lesie mogę was poprowadzić. A gdyby to coś wcześniej mnie dopadło… dacie sobie radę. Wykurzycie stąd tego demona. – "ten demon … tego demona"

przesiąknięte krwią z odmrożeń – krew może pojawić się, kiedy głębokie odmrożenia zostaną ogrzane, nie ma szans na krew w opisywanej przez Ciebie sytuacji.

Poza tym w niektórych fragmentach posługujesz się krótkimi, urywanymi zdaniami; fragmenty te wybrzmiewają gorzej niż reszta tekstu.

nie da rady

Trudno ocenić pomysł, skoro pojawił się tylko sam początek – wydaje się nieco oklepany, a co za tym idzie – bardzo trudny do interesującego rozwinięcia… Poza tym liczne błędy każdego chyba rodzaju (dobra, ewidentnych ortografów nie zauważyłem) nie ułatwiają lektury.

nie da rady

Fakt, w zrozumieniu tekstów niezbyt pomaga, przynajmniej takiemu ignorantowi jak ja ;) Ale przyjemnie ogląda się Twoją galerię, zaś kilka obrazów podoba mi się wyjątkowo.

nie da rady

Blade sztuczne światło rozjaśniało ściany sypialni 123/45 A, zajmowanej przez cztery – czegoś brakuje

 

Tamten dzień zaczął się … Tamtego dnia Eta znalazła maszynę. – powtórzenie

 

Tłum sunął powoli niczym ogromna podziemna rzeka, gdzieniegdzie tworzyły się wiry i wysepki – dzieci biegały pomiędzy wolniejszymi dorosłymi, Najstarsi siedzieli na ziemi, snując opowieści o lepszych czasach, nawet kiedy nikt ich nie słuchał, patrzyli przed siebie pustym wzrokiem, czasem uśmiechając się do dawno minionych dni. – wg mnie akapit wymaga powtórnej redakcji.

 

Nikt nie mógł dosłyszeć jej wołania. – chyba lepiej zabrzmi zwyczajne "usłyszeć". I w ostatnim zdaniu akapitu zbędny przcinek przez "czy".

 

 Stała się czymś więcej, samą myślą, czystą energią, duchem? – zrezygnowałbym z tego znaku zapytania.

 

 widzieli narodziny jednych gwiazd – iskierki rozbłyskujące w obłokach gazu i pyłu, oraz śmierć innych. – zamiast przecinka dałbym myślnik przed "oraz".

 

 Powietrze wypełniał odór potu, wchodząc odruchowo zasłonił nos. – problem z podmiotem.

 

Dyrektor Biura Bezpieczeństwa, przyjął go natychmiast. – przecinka może nie być.

 

– Proszę przyprowadzić tu pana Carsona. Chciałbym z nim porozmawiać.

Eta leżała na łóżku. Nawiedziło ją kolejne wspomnienie, jeden z tych krótkich przebłysków, pojawiających się niespodziewanie. - może warto jakoś zaznaczyć zmianę sceny?

 

Nic po niej nie zostało oprócz skał oraz pyłu.– trochę mi to zdanie zgrzyta.

 

Ogólnie czytało mi się całkiem przyjemnie, język przyswajalny, pomysł ciekawy, chociaż szkoda, że w rozwinięciu odlatująca Ziemia została zniszczona ;)

nie da rady

Dwa bliźniacze statki w polu grawitacyjnym czarnej dziury, związki osobiste między załogami, konkluzja, że ofiary stały się wieczne… No więc ja to już czytałem i mi się podobało, ale było wówczas składową większego (i to całkiem dobrego) dzieła.

nie da rady

Przeczytałem oba teksty w krótkim odstępie i muszę powiedzieć, że pierwszy wydawał się bardzo abstrakcyjny tylko do czasu przeczytania drugiego :)

Ale w międzyczasie poczytałem profil Autorki i zanim cokolwiek powiem, chciałbym obejrzeć pokłosie jej pędzla – coś mi się wydaje, że mogą one nieco wnieść do sprawy :)

Autorko?

nie da rady

Bardzo abstrakcyjne. Chyba nie wiem, o co chodzi, ale czytało się przyjemnie ;)

nie da rady

Bardzo dobry tekst. Czyta się płynnie, nie jest schematyczny (mimo wykorzystywania schematycznej sceny), może niezbyt zaskakujący, ale czyta się z zainteresowaniem do samego końca. Jedyne, do czego można się przyczepić, to ostatni akapit – przy czym, gdyby nie ostatnie jego słowa, nie byłoby się do czego przyczepić :)

nie da rady

A mnie się podobało. Scenka zgrabnie uszyta, nastrojowa – chciałoby się kolejnych scenek dla zaspokojenia ciekawości. Mam nadzieję, że nie jest to wstęp ani fragment, tylko element układanki – chętnie obejrzę następne :)

nie da rady

Jeśli chodzi o moje obeznanie z horrorem, to trudno orzec – kiedyś czytałem sporo, ale przestałem właśnie ze względu na brak przerażenia ;) Gdybym miał podać przykład tekstu, który (mimo upływu czasu) robi na mnie jakie-takie wrażenie, to chyba “Berenice” Poego. Strach jest tu raczej umowny, ale narracja, budowanie nastroju – jak dla mnie mistrzostwo.

nie da rady

Przeczytaj opowiadanie na głos, szczególnie, jeżeli nie masz betatestera.

 

Jeśli chodzi o zapis znaków przestankowych, to męczy głównie stawianie spacji przed przecinkami i kropkami. To musisz poprawić bezwzględnie i jak najszybciej :)

nie da rady

powtarzał dysk próbując zbierając okruszki – zbierać?

Czystek od razu pojawił się tuż z nim. – za?

Zbliżył dłoń na niewielką odległość od ściany. Przed dłonią pojawił się niewielki ekran z menu. – Powtórzenie. Poza tym moim zdaniem wystarczy "zbliżył dłoń do ściany".

Puls przyśpieszył mu o kilka dziesiątek. – te "kilka dziesiątek" jakoś mi nie brzmi, nie wystarczy napisać, że przyspieszył?

Już jest na cenzurowanym. No może jeszcze nie, ale dużo mu nie brakuje. – rozumiem, że wplatasz tutaj monolog wewnętrzny… Ale mimo wszystko zmieniłbym konstrukcję tak, żeby wyeliminować "no" z początku zdania. Zgrzyta.

Podgląd zgasł i śluza rozsunęła się. – Śluza to pomieszczenie, rozsuwają się drzwi.

A tak ogólnie – interpunkcja.

Co do treści, to zapowiada się nawet interesująco, ale nie mogę się uczciwie wypowiedzieć przeczytawszy fragment wstępu…

nie da rady

czy ktokolwiek będzie … naprawić ten chaos – tu chyba coś zjadłeś

Mieszasz czas teraźniejszy z przeszłym (Ludzie zamieniają się w zwierzęta, rośliny. Silvan głośno śmieje się z tego co się dzieje. Pragnie dokonać jeszcze więcej – chce, żeby las obrósł cały świat. Nagle poczuł zapach palonego drewna. Odwrócił się i zauważył, jak wielkie drzewo, które przywołał płonie).

Do drzewa podeszły fyrki. Są to małe duchy ognia służące dla demona Fai. Byli okryci w szaty, przypominające kolor ognia – znów mieszanie czasów, poza tym rodzajów. No i można być okrytym szatami albo ubranym w szaty, okrytym w szty to już niespecjalnie :)

Interpunkcja – nie stawia się przecinka przed “oraz”.

Dialogi nie do końca mnie przekonują, ale to może być subiektywne odczucie… W każdym razie “pranie mózgu” zupełnie nie pasuje do kontekstu.

Powtórzenia – np. Niedaleko można było dostrzec trzy inne demony. Szły w kierunku dwóch demonów, które razem prowadziły rozmowę.

 

Co do treści – jako wprawka OK, jako opowiadanko rozrywkowe również. Niezbyt zaskakujące, niezbyt oryginalne, ale jako obrazek zgrabne… Tylko czeka Cię sporo pracy z poprawkami :)

nie da rady

Zapis znaków interpunkcyjnych trochę męczący, efekt ten wzmacnia dowolne (miejscami) ich stosowanie oraz zdania wielokrotnie złożone na przemian z krótkimi, urywanymi.

Czy kat musi znosić widok i zapach rozkładających się ciał?

Początek lepszy od ostatnich akapitów…

nie da rady

To akurat fakt, przestraszenie tekstem to rzadka sprawa… W tej chwili nie potrafię podać konkretnego utworu, po którego przeczytaniu odczuwałbym strach (pomijam legendę o bazyliszku z “Klechd domowych”, której przestraszyłem się w wieku kilku lat czytając w nocy po kryjomu ;)).

W każdym razie wielkie nazwiska literatury grozy, z Kingiem na czele, nigdy nie sygnowały czegokolwiek, czego bym się przeląkł ;)

 

nie da rady

Finkla – aż się z Tobą zgodzę, niektóre elementy (dla mnie najbardziej skautowska przeszłość z samego początku) chyba są zbyt groteskowe…

Ale, Autorze, nie zmienia to mojej ogólnej opinii. Tekst do wielu poprawek, ale przemawiający do wyobraźni, więc rokujący :)

nie da rady

Nie do końca wiem, co napisać; z jednej strony opowiadanie napisane niemalże znakomicie, w dodatku w sposób, jaki lubię – bez łopatologicznych wyjaśnień, ale też bez pozostawienia nierozwiązanych kwestii. Z drugiej – mimo zalet tekstu, jego czytanie nie sprawiło mi przyjemności…

Teraz się muszę zastanowić czy bycie odbiorczym hedonistą daje mi prawo do krytykowania obiektywnie dobrego utworu ;)

nie da rady

Bardzo fajny pomysł, opowiadanie czyta się z ciekawością mimo licznych utrudnień stylistyczno-gramatyczno-konstrukcyjnych… Absolutnie konieczne jest poprawienie technikaliów i sposobu narracji, ten tekst ma potencjał.

nie da rady

Chaos. Częściowo wynikający z usterek technicznych, częściowo z wyrwania prezentowanego fragmentu z kontekstu; niewątpliwie dla osoby kontekst znającej lektura byłaby znacznie przyjemniejsza…

nie da rady

CountPrimagen – nie traktuj mojej opinii (że nie jest to horror) jako zarzutu – opowiadanie mi się naprawdę podoba i faktycznie, po głębszym zastanowieniu trudno zakwalifikować je do innej kategorii… Po prostu jego głównym atutem nie jest element straszący, ale nastrojowy.

nie da rady

Horror to to nie jest, zupełnie się nie przestraszyłem… 

Opowiadanie przekonujące, nastrojowe (z wyjątkiem ostatniej części), czyta się bardzo dobrze (również ostatnią część, trochę rozchwiewającą spójność estetyczną ze względu na nieco łopatologiczne wyjaśnienie, ale niezbędną dla odbioru tekstu). W ogólnym wrażeniu nie odczułem zniesmaczenia kilkoma fragmentami, które obiektywnie rzecz biorąc niesmaczne są… Na szczęście nie rozbiły zgrabnej kompozycji :)

nie da rady

No głupia sprawa, ale moje wrażenia są zaskakująco zbieżne z tym, co napisał gary_joiner. Tekst czyta się dobrze, ale z wrażeniem deja vu… I być może dlatego niezbyt przemawia do emocji, choć (mimo kilku stylistycznych niezgrabności) jego przygnębiający przekaz jest wyraźny.

nie da rady

Ano właśnie, mnie też tej fantastyki trochę brakuje, ale w sumie futurologia chyba trochę się liczy… Scenka namalowana może nie przejmująco, ale przekonująco. Od strony logicznej trochę szwankuje mi ostatni akapit – owce zbijają się w stado, znaczy – czym były wcześniej? OK, może się czepiam, wszyscy wiemy o co chodzi, a pomijając ten zgrzyt logiczny akapit jest bardzo zgrabny :)

nie da rady

Finkla – jednorożca oczywiście, że tak (tatuś jest dumny!), tylko opinia na jego temat była nieoficjalna i dla wąskiego grona komentatorów ;)

nie da rady

Regulatorzy – przez jeden błąd aż się zaczerwieniłem z zażenowania; pewnie teraz bym go nie opełnił, ale powinienem wyhaczyć, sprawdzając ;)

Czy właściwie zastosowałem się do uwagi dotyczącej zapisu dialogów? Moja sprawność w kwestii ich zapisu wciąż jest mierna, żeby nie powiedzieć niedostateczna…

Zostawiam "tą arystokratyczną…" – Vrag nie pokończył szkół i czasem wyrażał się niedbale ;)

Zawsze wprowadzając Twoje poprawki zastanawiam się, jak Ci się udaje tak dokładnie przeczesywać teksty – znalezienie niektórych literówek jest trudne nawet, kiedy się wie, że tam są :) Szacuneczek ;)

 

CountPrimagen – większość naniosłem, ale słabizna zostaje. Opowiadanie nie miało być zupełnie poważne, więc skoro ten element Cię ubawił, to musi zostać ;)

 

StraferB25 – dzięki, cieszę się :) Wymyślenie tego jednorożca (to tak zupełnie nieoficjalnie piszę, nie ma co rozpowszechniać) uważam za swój największy wkład w światową literaturę ;)

nie da rady

:)

Czasem trudno znaleźć złoty środek – nic nie napisać źle, ale napisać za dużo też niedobrze… Więc tym razem będzie dla fanów jałowych dywagacji (to ja! ;)), a następnym razem postaram się docenić tych, którzy wolą inaczej :)

 

W sumie (to już tak zupełnie na marginesie) jakbym napisał “ani be…” to już byłaby trochę satyra, co w moim wykonaniu mogłoby doprowadzić do groteski, a nawet tragifarsy ;)

nie da rady

Regulatorzy – jak zwykle – wielkie dzięki za wyłapanie błędów i wypaczeń :) Opowiadanie powstało dawno temu, ja z kolei od ponad pół roku stykałem się jedynie z literaturą fachową – takie są główne przyczyny przepuszczenie dużej ilości byków. Cieszę się, że mimo wszystko czytało Ci się w miarę znośnie :)

 

Finkla – dzieckiem będąc mocno interesowałem się polityką (WoS w szkole, Wałęsa podający nogę Kwaśniewskiemu, te klimaty) i niewątpliwie się to na tekście odbiło. Mała dynamika jest też wynikiem moich upodobań – trochę w tej kwestii odmiennych (tak mi się przynajmniej wydaje) od Twoich :). Oczywiście nie twierdzę, że moje opowiadanie nie mogłoby być żwawsze – zapewne zyskałoby w ten sposób na atrakcyjności, ale nie poprawiałem go pod tym kątem ze względu na wspomniany we wstępie sentyment do tekstu, który naskrobałem w zeszycie kilkanaście lat temu :)

 

CountPrimagen – tak, w jajca ;) W sumie na krowach to się znam o tyle, że pod wódkę lubię tatara, a pod piwo stek ;) Masz oczywiście rację z nazwami własnymi (Finkla wspomniała o polityce, to się trochę łączy) – pewnie gdybym pisał opowiadanie na nowo, zrezygnowałbym z większości. Nie zrobiłem tego, bo: patrz ostatnie zdanie poprzedniego akapitu.

Zgadza się – zżynałem od (znaczy, “pisałem pod wpływem”) głównie Sapkowskiego i Tolkiena, być może chodzi też o tekst, który wspomniałeś, bo w tamtym okresie czytałem wszystko, co Sapkowski wydawał (chodzi mi po głowie antologia, w której było opowiadanie “Tandaradei”, ale równie dobrze może to być przypadkowe skojarzenie :)

Dzięki za wskazanie błędów, pewnie w weekend usiądę i zrobię lifting ;)

nie da rady

Regulatorzy – dzięki za odwiedziny; opowiadanie powstało trochę na łapu-capu, więc generalnie – jak sama zauważyłaś – nie do końca trzyma się kupy i wymaga gruntownego remontu (o ile w ogóle jest sens cokolwiek z nim robić)… Tyle, że na razie nie mam na ten remont pomysłu, więc sobie wisi i straszy takie niedopracowane ;)

nie da rady

A mnie się podobało. Nastrój, mocna wymowa, poruszenie trudnej kwestii w bardzo prowokacyjny sposób. Przerysowanie.

Nie rozumiem osób, którym przeszkadzają niedopowiedzenia i “zamglenie” relacji narratora i Natali; dla mnie niedopowiedzenia i niejasności, oczywiście umiejętnie zastosowane (a Autorowi odmówić tego nie sposób) to element bardzo zwiększający atrakcyjność tekstu, pozwalający na snucie własnych domysłów – o takich tekstach nie zapomina się w chwilę po przeczytaniu. Oczywiście, Autor mógł wszystko wyjaśnić – najlepiej w formie trzytomowego załącznika do opowiadania, z dwoma aneksami historycznymi i leksykonem ważniejszych postaci na scenie politycznej – tylko czy na pewno sprawiłoby to, że tekst stałby się atrakcyjniejszy? Wątpię.

nie da rady

Zdecydowanie różne :) Ja co prawda nigdy nie wróciłem do “Cierpień”, ale wspominam je dobrze, a już na pewno nie w kontekście męki ;)

nie da rady

Finkla – dla mnie to jednak komplement, chociaż nie zgodzę się, że jest dużo o samobójstwie – bo jest kilka linijek na prawie 25000 znaków (i to biorąc pod uwagę również samobójstwo metaforyczne, bo wyłączając, to cała jedna).

Tekst w założeniu nie miał być o aktywności ku poprawie ludzkiego bytu :)

nie da rady

Lord Vedymin – Ile by się nie sprawdzało i tak jakaś literówka się trafi… Poprawiłem, dzięki.

Czerwony sweter to strój przewodnika :) Tak na marginesie – człowiek w czerwonym swetrze to najbardziej realna osoba w “A.”, jedyna mająca pierwowzór w rzeczywistości, aczkolwiek przeniosłem spotkanie z nim o kilka lat i kilka dolin :)

Reakcja na wzmianki o nawiach wynika z tego, że narrator snuje swoją opowieść z perspektywy człowieka pogodzonego ze swoim losem, wybierającego się na śmierć – są dla niego nieodłączną częścią doświadczanego świata. Poza tym (ale to w sumie mniej istotne) początkowo narrator traktuje je jako wytwór wyobraźni A. i nie uważa, że są istotą problemu. 

 

Teyami – dziękuję; starałem się coś takiego uzyskać, w końcu pisałem z takiej perspektywy, jak wspomniałem wyżej – narrator nie może zbyt mocno stąpać po ziemi; opowiada, znajdując się w dość trudnym emocjonalnie stanie, wspomina rzeczy sprzed lat – brak niedopowiedzeń mógłby podważyć jego wiarygodność :)

nie da rady

Jakiś szczególny infantylizm? Czy ja wiem? Mnie tam nie poraził. Tekścik czytało mi się, mimo technicznych niedoskonałości, całkiem lekko. Jak na impresję na tematy śródlekcyjne – bardzo przyzwoite.

nie da rady

Dobrze się czytało. Bez specjalnego zaskoczenia na końcu, ale i nie spodziewałem się go, czytając wprowadzenie :) Parę rzeczy bym zmienił, natomiast określenie “jadzić” w odniesieniu do światła moim zdaniem jest świetne; od razu zobaczyłem ten kryształ, jedno słowo wystarczyło za opis :)

nie da rady

Drewian – dzięki za przeczytanie :) I za kwalifikację do impresji :)

Co do niejasności… Z jednej strony zakładałem, że tekst ma być trochę niedopowiedziany, ale z drugiej, oczywiście, bez przesady. Problem polega na tym, że kiedy próbuję rozjaśniać sytuację, tracę na nastroju…

Szczegóły – całe postępowanie A. wynika z jej chęci konfrontacji z tym, co ją prześladuje (starałem się zaznaczyć to na początku opowiadania). Pod ścianą jest we właściwym miejscu. Ciało nie uległo rozkładowi, ponieważ przez te wszystkie lata była uwięziona za ścianą (sny narratora, porównanie bransoletek), śmierć miała miejsce na samym końcu.

Mój narrator to generalnie postać dość paskudna, kierowana mało szlachetnymi pobudkami; A. jest takim “czynnikiem”, przy którym staje się on nieco lepszy, ale jak ktoś jest z natury plugawy, to jest. Sytuacja, kiedy ze złości pozwala jej wyjść A. samej w noc miała to uwypuklić.

Niestety, ja osobiście jestem człowiekiem wyrozumiałym i nielubiącym gnębić podobnych nieszczęśników, więc jako autor jego dziejów sprezentowałem mu koniec dużo lepszy, niż sobie zasłużył :)

nie da rady

“Jedyny” jest OK.

Ale ja mam ubogi zasób słownictwa…

;)

nie da rady

Regulatorzy – dziękuję za wytknięcie błędów, poprawiłem – został tylko pojedynczy stołek – użyłem tutaj słowa “pojedynczy” w znaczeniu “ostatni, który był”, chcąc podkreślić pustkę, zaniedbanie panujące w mieszkaniu. Rozważałem jeszcze użycie określeń “jeden”, “ostatni” i “samotny”, ale “pojedynczy” jakoś najlepiej mi zabrzmiało; oczywiście kwestia jest otwarta :)

Co do odbioru opowiadania… Postaci celowo nie są “z krwi i kości”, odrealnienie jest zamierzone; narratora wyobrażam sobie jako człowieka patrzącego na świat z dość szczególnej perspektywy…

Tekst jest osobisty w takim wymiarze, jaki wspomniałem we wstępie. Bohaterowie i zachodzące między nimi interakcje są wytworami mojej wyobraźni; oczywiście narrator coś tam po mnie odziedziczył – nie potrafię być stuprocentowo asertywny, pisząc w pierwszej osobie :)

Jeśli pisząc, że tekst jest “osobisty” masz na myśli zaangażowanie emocjonalne w tekst, to potwierdzam – jest to najbardziej “mój” tekst z tych, które napisałem.

nie da rady

Przeczytałem i nie mogę się pozbierać.

nie da rady

Zygfryd89 – dzięki :) Teraz będę się zastanawiał “co poeta miał na myśli” myśląc o własnym tekście ;)

nie da rady

Wicked G – klimat w każdym razie wyszedł Ci pierwszorzędnie ;)

nie da rady

Tym razem załapałem za pierwszym razem i bez lektury komentarzy ;)

Trochę zgrzyta mi używanie w początkowych akapitach naprzemiennie zdań i ich równoważników, ale w sumie nie wiem czy jest to błąd…

No i faktycznie lew wyraża się bardzo wprost, ale jak ma się zwracać do zjaranego i podenerwowanego kolesia? Przypowieścią? ;)

nie da rady

Jeżeli podświadomość jest odpowiednio samoświadoma, to będąc w dodatku ruda może też być pyskata ;)

nie da rady

Zwykle czepiam się, że w tekście jest za dużo wulgaryzmów… No to dzisiaj się czepię słowa “chrzanić” – uważam, że mroczny generał na święte prawo używać mocniejszych argumentów :)

A tak w ogóle to mi się podobało. Mało zaskakujące, szczególnie dla kogoś, kto przeczytał wstęp Autora, ale lekko napisane i przyjemne w odbiorze.

nie da rady

Teyami – niepewność uzasadniona, zakończenie nie ma żadnego głębszego sensu – póki co nie urodził się żaden pomysł na wystrzałową puentę ;)

Żeby się za bardzo nie rozpisywać na swój temat wspomnę jedynie, że chociaż jestem tylko prostym pracownikiem fizycznym, to anatomię znam trochę lepiej, niż przeciętny obywatel (no dobra, we własnym mniemaniu to nawet dużo lepiej ;P).

nie da rady

Przesłanie jest słuszne, aczkolwiek niezbyt zaskakujące…

Elementy, które mi zgrzytają: ocalali przed ewolucją; ewolucja ma raczej pozytywny wydźwięk, więc określenie powstania e-człowieka tym mianem wydaje się nie do końca właściwe; zmiana czasu od drugiego akapitu – ten drabbel (moim zdaniem) brzmiałby dużo lepiej, napisany w całości w teraźniejszym; przedostatni akapit – użyłbym formy “goniłem”.

nie da rady

Nic się nie będzie podobało bez żadnych ale – obserwuję tutaj dyskusje pod opowiadaniami od paru lat i nie trafiłem na takie, które nie zebrało chociaż jednej krytycznej opinii – a przeczytałem przynajmniej kilka tekstów ocierających się o perfekcję (w moim mniemaniu).

nie da rady

Nie wypowiadam się za innych, ale moje komentarze mają dwie zasadnicze cechy – po pierwsze, pisane są przez kompletnego amatora, po drugie – nie są pisane złośliwie czy sarkastycznie. Poza tym raczej nie komentuję tekstów, które uważam za beznadziejne, bo w miarę swoich skromnych możliwości staram się komentować konstruktywnie, a co tu konstruować na beznadziei ;)

Zatem jeśli mój komentarz jest na tyle nieudolny, że nie wiadomo, co chciałem powiedzieć, to należy zinterpretować jako pozytywny ;)

 

Gdzieś mi się powtórzyło “nawet” i chyba coś jeszcze, dlatego o tym wspomniałem.

 

Tak na marginesie, chętnie przeczytam kolejne fragmenty :)

nie da rady

Kandara – miałem na myśli, że taki motyw przewija się w literaturze fantastycznej bardzo często :) Zresztą zaznaczyłem, że taka scena może być przydatna z punktu widzenia opisywanej historii (wrzuciłaś tekst jako fragment, czytelnik nie do końca wie, w jakim kierunku zmierza opowieść).

Motywy sztampowe nie są sztampowe przypadkowo – duża częstość ich występowania wynika z dużej użyteczności :)

 

Co do odpowiadania na komentarze – to chyba oczywiste, że trzeba; choćby dlatego, że komentujący może nie do końca wiedzieć, o co Autorowi chodziło, toteż Autor powinien dowiedzieć się czy wynika to z niedostatków tekstu czy z deficytów umysłowych komentującego ;)

 

Też kiedyś zapomniałem danych do konta, jak zresztą widać po nicku ;)

 

nie da rady

Bardzo zgrabny drabbelek… I poruszający, ale przyznam się, że też mam czarnego przybłędę (w sumie nawet dwóch), a z kolei rudy przybłęda właśnie do mnie wrócił po ośmiu miesiącach nieobecności, więc moje poruszenie nie musi wynikać tylko z przeczytania tekstu :)

nie da rady

Czyta się na tyle lekko, że jakieś drobne niedociągnięcia szybko idą w zapomnienie ;) 

Dodatkowy plus za poruszenie moich zanikających uczuć wyższych – dobywanie butelek piwa zza pasa to przepiękna wizja :)

nie da rady

Bardzo rozbudowane zdania z dużą ilością przymiotników, kończące się czasem w dzienych miejscach trochę utrudniają czytanie (“Zdradzał to zarówno ubiór, złożony z sięgającej do kolan tuniki z ciemno granatowego aksamitu, spod której wystawały błękitne rękawy bawełnianej koszuli, długich obszytych cętkowanym futrem butów i dopasowanej do nich futrzanej peleryny, leżącej obecnie na stole, tuż obok opróżnionego już kufla. Jak i aparycja: cera w odcieniu mleka, zielone oczy na wpół przysłonięte powiekami, ponad którymi widniały lekko skośne brwi, tak samo czarne jak okalające twarz włosy, czy wreszcie niezwykły wzrost, sprawiający, że gdy stał wyprostowany sięgał głową niemal sufitu”). Rzuca się w oczy przynajmniej kilka literówek, powtórzeń i błędów interpunkcyjnych.

Sama historia dużo ciekawsza we fragmencie o skazańcu; fragment dziejący się w gospodzie jest dość sztampowy (oczywiście nie neguję jego przydatności z punktu widzenia całości tekstu, szczególnie jeśli ma to być powieść…).

Czy Sin ma blizny na plecach?

nie da rady

 Historia ciekawa, rytm opowiadania pasuje do nastroju :) Tekst napisany starannie od strony technicznej, ale dość często można natknąć się na niedoskonałości językowe (np. "Tatuś mówił mi, że mam podobną kreskę jak babcia"; "Poinformowałam go, że zaraz do niego przyjdę"; "Nie wiem jak ojciec, ale moje kiszki ochoczo zaczęły grać marsza"; " Było chyba tylko dwoje chłopców") których moim zdaniem nie tłumaczy fakt, że narratorka ma piętnaście lat. Dialogi brzmią chwilami dość sztucznie.

Aha, niektóre wypowiadane przez narratorkę kwestie wydają mi się bardziej odpowiednie dla chłopaka ;)

nie da rady

Finkla – końcówka musiała być do bólu prozaiczna. Planowałem, żeby jeszcze była naturalistyczna, ale w końcu zdecydowałem się aż tak jej nie podkreślać.

Też nie wiem, jak bohater odnalazł radio :) Jest kilka prawdopodobnych scenariuszy – np. wiedział, bo zwykle na dzielni wiadomo, gdzie znikają fanty ;)

Byłaś słusznie przekonana, że grało bez podłączenia do prądu. Na starych strychach ciężko o gniazdka ;)

nie da rady

Syf. – w sumie (przynajmniej z punktu widzenia osoby piszącej opowiadanie) lepsze takie wrażenie niż przeciwne ;)

Opowiadanie można przekuć w co najmniej 75000 znaków (sprawdzone empirycznie), a jeśli dorzucić wspomniany wątek z datą (którego empirycznie nie sprawdzałem) to pewnie i ze 100… Tyle, że (pomijając to, że mój betownik mnie zatłucze) boję się pójść na żywioł, bo moje opowiadanie na SF2015 skończyło w koszu, kiedy zorientowałem się, ile jest znaków i wątków… Miałem potem kaca przez parę miesięcy i teraz piszę jak najkrócej ;)

 

Tak czy inaczej – wielkie dzięki za konkurs, bo bez niego pewnie nie zmobilizowałbym się do napisania czegokolwiek :)

nie da rady

Fajne. Jakbyś dał “czarni” zamiast “niebiescy” i “straż miejska” zamiast “policja”, to byłoby mniej przewidywalne, ale i tak jest zabawnie.

 

Thargone – wizyta na statku może być całkiem bezbolesna, byle homo sapiens się za bardzo nie rzucał ;)

nie da rady

Oj tam, lekkomyślność często daje naprawdę wspaniałe efekty ;)

nie da rady

Zgadzam się z Belhajem, temu tekstowi brakuje mocnej puenty. Podobnie, jak mojemu ostatniemu ;)

nie da rady

Co do reakcji narratorki na powrót Harrisona – jakoś tak dziwnie spokojnie to przyjęła… (ja wiem, że “absurd” i że “groteska”, ale mimo wszystko).

Poza tym tekst czyta się dobrze, mimo, że zgadzam się z niektórymi zastrzeżeniami poprzednich Komentujących (szczególnie dotyczącymi początku).

Być może (tak sobie dywaguję) końcówka wybrzmiałaby mocniej, gdyby nieco odchudzić tekst z powtarzających się motywów rozkładu; tyle, że taki zabieg zdynamizowałby opowieść i nie jestem pewien czy jest to pożądany efekt ;)

nie da rady

Nowa Fantastyka