- Opowiadanie: borias - Proste

Proste

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Proste

 

„Proste, to było proste.”

 

Mężczyzna trącił butem jednego z leżących, potem kolejnego. Żaden nie zareagował. Podszedł bliżej miejsca napadu, spojrzał na ścięte drzewo, na wóz z płachtą, na martwe, naszpikowane strzałami konie. Jeden z rannych przy wozie jęknął i poruszył ręką. Mężczyzna westchnął, poprawił łosiowy kaftan, sięgnął ręką po sztylet ukryty w cholewie buta i uklęknął przy nim. Reszta obecnych przyglądała się obojętnie.

 

 

***

 

– I? – spytał jeden z łuczników o twarzy pomarszczonej jak wysuszona śliwka.

 

– Żaden z kupców nie przeżył. – mężczyzna popatrzył na rozmówcę – Ale następnym razem bądźcie bardziej dokładni.

 

Wytarł sztylet z krwi i schował go z powrotem do cholewy, poprawił czarne rękawice bez palców. Spojrzał na słońce ponad wierzchołkami drzew.

 

„Zupełnie, jak wtedy” – pomyślał.

 

 

***

 

Było południe, w lesie panowała cisza. Mężczyzna i jego dwaj kompanii czekali. Jeden z towarzyszy, waligóra w przeszywanicy, nerwowo charczał i pokasływał, trąc stylisko labrysa, drugi o elfiej aparycji (może naprawdę był elfem?) gładził łęczysko refleksyjnego łuku i wpatrywał się w drogę. Kilkanaście uderzeń serca i już było słychać narastający tętent, chwilę później pojawiło się dwóch jeźdźców. Osiłek splunął w dłonie i ujął mocniej topór, elf naciągnął łuk i wstrzymał oddech. Mężczyzna spojrzał na nich, potem na nadjeżdżający cel, za który wzięli już pieniądze. Przygładził swoje czarne, bardzo krótko przystrzyżone włosy, dobył miecza, wyciągnął z cholewy sztylet.

 

„Proste, to będzie proste”.

***

 

Łucznik stał kilka kroków dalej i czujnie obserwował drogę. Jeden z jeźdźców leżał cicho i nieruchomo, drugi drgał i bulgotał, krwawe bańki pękały mu na ustach. Osiłek otarł spocone czoło, podszedł do rannego i stęknął zawijając bronią. Czarnowłosy mężczyzna spojrzał na piasek, w który szybko wsiąkała krew.

 

„Zupełnie, jak wtedy”.

***

 

W piasek szybko wsiąkała krew. Straż właśnie podprowadziła do pnia kolejnego skazanego, który ryczał, wierzgał i zaklinał się na wszystkie świętości, że to nie jego wina. Jego krzyk przerwał cios, który wstrząsnął rusztowaniem, a rudy od krwi piasek pod nim pokrył się świeżą czerwienią. Mężczyzna patrzył razem z innymi na pokaz sprawiedliwości grododzierżcy. „Sprawiedliwości?” Spytał sam siebie, patrząc na głowy w koszu i na tę uniesioną w górę przez kata. Obrócił się w tłumie i skierował do bramy grodu żegnany krzykami ostatniego ze swoich towarzyszy, prowadzonego przez straż w stronę pnia.

***

 

Starzec spojrzał zmęczonym wzrokiem na swojego rozmówcę.

 

– Zdrada? Zdrada to tylko słowo. Pusty dźwięk. Ty zyskałeś, a przeciwnicy zniknęli.

 

Czarnowłosy mężczyzna przestał bawić się sztyletem, który dobył chwilę wcześniej z cholewy, jego oczy błysnęły jak u rekina na chwilę przed atakiem.

 

– Tak – powiedział – to tylko puste słowo.

 

„To będzie proste”.

 

 

***

 

Otarł klingę, obojętnie spojrzał na ciało starca leżące na glinianej podłodze.

 

„Zupełnie, jak wtedy”.

 

 

***

 

Czarnowłosy chłopak syknął z bólu, spróbował ruszyć ręką. Chyba nie była złamana, ale ledwo mógł ją unieść. Przy każdym głębszym oddechu czuł poobijane żebra. Ojczym znów przyszedł pijany i skończyło się jak zawsze. Już ponad rok minął od śmierci matki, a on doskonale pamiętał ten wieczór: pijany ojczym, matka, która próbowała zasłaniać syna, pchnięcie i trzask, kiedy głowa kobiety zderzyła się z futryną. Chłopak wstał, wspomnienie odżyło ze zdwojoną siłą, a on podjął już decyzję.

 

 

***

 

Wszedł do chaty. Ojczym spał pijany. Chłopak wziął jeden z noży kuchennych i ostrożnie stąpając po glinianej podłodze, zbliżył się do łóżka.

 

„Proste, to będzie bardzo proste”.

 

 

***

 

– Eee! – szturchaniec łucznika o twarzy pomarszczonej jak suszona śliwka przywrócił go do rzeczywistości – Patrz!

 

Mężczyzna oderwał wzrok od wierzchołków drzew i spojrzał na drogę, na której pojawił się wędrowiec w towarzystwie dziewczynki. Stojący obok nich kosooki mężczyzna w krótkiej kolczudze i wysokich butach potarł trzeszczący od zarostu podbródek.

 

– Kłopoty…

 

 

***

 

„Mała za dużo wie” – pomyślał czarnowłosy mężczyzna, ostrożnie sięgając po sztylet – „Za dużo widzi… Za dużo się domyśla… Najpierw on”.

 

 

***

 

Mężczyzna oszołomiony właśnie uświadomił sobie, że wędrowiec jest bardzo szybki. Jego własne pchnięcie chybiło celu, a on sam został powalony ciosem w bok głowy. Towarzysze czarnowłosego napinali łuki, aby rozprawić się z wędrowcem, który zdążył dobyć miecza i zabić dwóch ludzi.

 

 

***

 

– Nie! – wrzasnął czarnowłosy – Zostaw go! Jest mój. Tylko mój!

 

Mężczyzna zerwał się z ziemi z mieczem w prawej i sztyletem w lewej ręce. Skoczył w stronę wędrowca. „Proste, to będzie proste” – pomyślał, patrząc na białe włosy i dziwne oczy przeciwnika.

 

Koniec

Komentarze

Witam.

Jestem nowym uzytkownikiem i chcę zaprezentowac próbkę mojej "twórczości". Opowiadanie to ff osadzone w wiedźmińskim uniwersum. Zapraszam do czytania, komentowania i życzę przyjemnej lektury.

Kolega dwa razy wkleił ten sam tekst. Chyba że to celowy zabieg.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Mam alergię na słowo "fanfiction". Dlatego, gdy zobaczyłem w komentarzu odautorskim, że prezentowany tekst jest fanfikiem, przewróciłem oczami i westchnąłem. W końcu wszystkie fanfiki z natury rzeczy są kiepskie. No ale nic to, tekst zdecydowałem się przeczytać mimo oporów. Na szczęście pomyliłem się w jego wstępnej ocenie. Choć nie do końca. 

Przede wszystkim plus za styl. To opowiadanie jest naprawdę sensownie napisane i nawet nie przeszkadza mi fakt, że jest osadzone w świecie "klasycznego fantasy", którego przecież nie znoszę. Poza tym, pierwszy raz na tym portalu spotkałem się z kimś, kto używa w tekście słowa "łęczysko", a to w sumie też plus. (niby wszyscy, którzy piszą o łukach powinni znać ich anatomie, ale jednak zna ją zdecydowanie za mało osób, dlatego też ode mnie plus właśnie za to)

 

Minus za fragmentaryczność. Naprawdę ciężko połapać się w tekście zbudowanym w ten sposób. Gdyby jeszcze te fragmenty były w jakiś konkretny, czytelny sposób ze sobą powiązane, ale nie. Z tym opowiadaniem jest trochę tak, jak z dobrym filmem, który ktoś pociął, zostawiając jedynie kilka drobnych fragmentów. Widz ma poczucie, że film jest dobry, ale nie może się nim cieszyć, bo trudno wywnioskować cokolwiek z pozbawionych kontekstu fragmentów.

No i jeszcze jeden minus. Największy z możliwych minusów za to, że ten tekst jest fanfikiem. Pisałem już, że ich nie znoszę? Moja rada jest taka - masz pojęcie o pisaniu (a przynajmniej takie odnoszę wrażenie), więc po co marnujesz czas i umiejętności na pisanie fanfików? Napisz coś własnego - twój oryginalny pomysł w twoim świecie, nie kopiuj innych, jeśli masz na tyle umiejętności, żeby bez problemu stworzyć coś własnego. Bo twój tekst, który nie jest fanfikiem, z chęcią bym przeczytał. 

Dzięki za wszystkie opinie. Kilka słów ode mnie na temat "dziełka" - celowo jest "poszatkowane" - są to błyski tego, co działo się w przeszłości bohatera, nie ma żadnych nazw własnych, ponieważ czytelnik, który zna opowiadania p. A. Sapkowskiego sam wpadnie na to, kim jest główny bohater i gdzie rozgrywa sie akcja, powtórzenia w tekście to też celowy zabieg - mają za zadanie "łączyć" retrospekcje na zasadzie skojarzeń. Jeżeli chodzi o odejście od ff i stworzenie czegoś swojego - chyba jeszcze nie czuję się jeszcze na siłach. 

Powiem szczerze, że gdybyś nie napisał wprost, że nawiązujesz do Wiedźmina, sam nigdy bym się tego nie domyślił. Elementów wspólnych jest na tyle mało, że spokojnie mógłbyś stwierdzić, że świat stworzyłeś sam (może trochę się na Sapkowskim wzorując). Nie do końca podobały mi się te powtórzone akapity i bardzo poszatkowane sceny (nic w tekście nie tłumaczy celowości tego zabiegu). Poza tym nie znam zbyt wielu ludzi, którzy mieszkaliby z ojczymem jeszcze rok po śmierci matki (i to z jego ręki).

Za to językowo jest nieźle. Czekam na kolejne opowiadania Twojego autorstwa.

Mężczyzna trącił butem ciało jednego z leżących, potem kolejnego – żaden nie zareagował.

 

Myślę, że „ciało” jest tu zbędne. Możesz też zrezygnować z myślnika i zastąpić go kropką.

 

Przeszedł kawałek

 

Kolokwializm : ) Jeśli już, to przeszedł kawałek dalej, ale to nadal kolokwializm : )

 

Jeden z rannych przy wozie jęknął i poruszył ręką, mężczyzna westchnął, poprawił łosiowy kaftan, sięgnął ręką po sztylet ukryty w cholewie buta i uklęknął przy nim.

 

Zdecydowanie za długie zdanie. Kropka po „ręką”.

 

- Żaden z kupców nie przeżył – mężczyzna popatrzył na rozmówcę – ale następnym razem bądźcie bardziej dokładni.

 

Źle zapisany dialog. Powinno być:

 

- Żaden z kupców nie przeżył. – Mężczyzna popatrzył na rozmówcę. – Ale następnym razem bądźcie bardziej dokładni.

 

Wytarł krew ze sztyletu

 

Domyślam się, że wytarł sztylet ze krwi, nie na odwrót : ) Mógł zetrzeć krew ze sztyletu.

 

Spojrzał na słońce ponad wierzchołkami drzew. „Zupełnie, jak wtedy” – pomyślał.
***
Słońce świeciło już ponad wierzchołkami drzew

 

Bardzo brzydkie powtórzenie!

 

Kilkanaście uderzeń serca i już było słychać narastający tętent, chwilę później – dwóch jeźdźców.

 

Było słychać dwóch jeźdźców? Przecież jest wspomniane o tym, że słychać było tętent, co to „chwilę później – dwóch jeźdźców” oznacza?

 

Osiłek popluł na dłonie i ujął mocniej labrys

 

Splunął w dłonie.

 

elf” naciągnął łuk i wstrzymał oddech.

 

Powstrzymaj się przed tego typu zabiegami, jak wpisywanie słowa elf w cudzysłowie. Wymyśl coś innego, co będzie lepiej wyglądać.

 

Czarnowłosy mężczyzna spojrzał na piasek, w który szybko wsiąkała krew. „Zupełnie, jak wtedy”.

 

Tę myśl bohatera w cudzysłowie, skoro nie chcesz dodawać żadnego „pomyślał”, daj od nowego akapitu. To samo wyżej.

 

Dalej na wyrywki:

 

Czarnowłosy chłopak syknął z bólu, spróbował ruszyć ręką. Chyba nie była złamana, ale ledwo mógł nią poruszyć.

 

Tutaj zgubiony podmiot. Drugie zdanie odnosi się do ojczyma.

Ojczym znów przyszedł pijany i skończyło się jak zawsze. Przy każdym głębszym oddechu czuł poobijane żebra.

 

Już ponad rok minął od śmierci matki – doskonale pamiętał ten wieczór – pijany ojczym, matka, która próbowała zasłaniać syna, pchnięcie i trzask, kiedy głowa kobiety zderzyła się z futryną.

 

Niepoprawnie użyte wtrącenie. Przeczytaj sobie to zdanie bez części oddzielonej myślnikami. Bez sensu? Ano właśnie.

 

Masz naprawdę spore problemy z tworzeniem za długich zdań. Wpychasz dwa odrębne zdania i oddzielasz je przecinkiem, jakby to była całość. Tutaj to widać doskonale:

 

Wszedł do chaty, ojczym spał pijany, chłopak wziął jeden z noży kuchennych i ostrożnie stąpając po glinianej podłodze, zbliżył się do łóżka.

 

Powinno być tak:

Wszedł do chaty. Ojczym spał pijany. Chłopak wziął jeden z noży kuchennych i ostrożnie stąpając po glinianej podłodze, zbliżył się do łóżka.

 

I problemy z zapisem dialogów. Poczytaj to http://www.fantastyka.pl/10,4550.html

 

Ja też nie przepadam za fan ficami, ale to nie ma nic wspólnego z Wiedźminem. Również nie podobały mi się poszatkowane sceny, zabieg nie wyszedł tak, jak zamierzałeś : )

 

Mam nadzieję, że moje uwagi się przydadzą.

 

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ja w sumie nie mam nic do fanfików, ale tutaj nawiązanie do Wiedźmina jest bardzo delikatniutkie. Przyznaję, czytałem to dość dawno, więc dużo mogło mi umknąć. Powiedziałbym, że nie piszesz źle, ale... No właśnie, tekst jest tak porąbany (w sensie pofragmentowany ;)), że trudno coś powiedzieć. Rozumiem, że szatkowanie jest celowe, ale za dużo za krótkich fragmentów wprowadza zamęt. Do kolejnego opowiadania na pewno zajrzę.

PS

Chyba jeszcze nie widziałem łapanki w wykonaniu beryla ;) 

:-)   Ktoś mu podyktował albo od kogoś przepisał...   :-)   

Zgadzam się z kilkoma opiniami, wyrażonymi powyżej. Masz zadatki (zakładam, że nikt nie poprawiał, redagował Twojego opowiadania). Pociąłeś tekst na zbyt wiele zbyt drobnych plasterków. Odejdź od fanfików, twórz własne światy, dasz radę.

Opowiadanie ma bardzo wiele wspólnego z Wiedźminem - polecam odświeżenie sobie "Miecza przeznaczenia". Jeżeli ktoś już będzie "uzbrojony" w dobrą znajomość tekstu AS-a, niech przeczyta jeszcze raz :)

Poza tym będę bronił pomysłu oderwanych fragmentów - to tylko przelatujące przez głowę bohatera wspomnienia. Dlaczego akurat w takiej sytuacji się znalazł? Kim był starzec, domniemany elf, osiłek? Dlaczego chłopak nie opuścił chaty ojczyma? (Może umarłby z głodu, bo wioska zagubiona gdzieś w puszczy? Może wojna dookoła? Może czeka na okazję? Nie ma odwagi?) To pole do popisu dla czytelnika. Ja osobiście lubię wszelkiego rodzaju "furtki", które umożliwiają dopowiedzenie tego, czego nie napisał autor.

Błędy wymienione w komentarzach poprawię, a wszystkie uwagi - zwłaszcza krytyczne - są bardzo cenne. Nic tak nie weryfikuje pracy autora jak właśnie czytelnik. Dzięki.

Chyba jeszcze nie widziałem łapanki w wykonaniu beryla ;)


Bo za krótko tu jesteś! Berylowi czasem się chce, szczególnie, kiedy widzi debiutantów.

Poza tym będę bronił pomysłu oderwanych fragmentów


Wiesz, kwestią zasadniczą jest wykonanie. Skoro kilka osób narzeka na ten zabieg, to znaczy, że nie wyszło Ci w praktyce i musisz jeszcze poćwiczyć - jeśli nadal chcesz bronić owego pomysłu : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A jeśli czytelnik nie zna dzieła p. A. Sapkowskiego…? Niemożliwe? Ale nie nieprawdopodobne. Którędy ma podążać, by nagle doznać olśnienia – Ach, to ON! Więc o TO Autorowi chodziło! Szanuję Twoją ideę „oderwanych fragmentów”, bo uważam, że masz prawo przedstawić pomysł w sposób, który uznasz za najlepszy. Nadmienię tylko, że zabieg cięcia dzieła i pokazanie go w postaci niechronologicznie przeplatających się wątków, akceptuję tylko w „Pulp Fiction”. ;-)

Mam nadzieję, że niebawem poczujesz się na siłach, by przedstawić nam coś własnego.

 

I? – spytał jeden z łuczników o twarzy jak pomarszczona śliwka. – Ja napisałabym: I? – spytał jeden z łuczników o twarzy pomarszczonej jak suszona śliwka. Śliwki marszczą się, gdy podeschną.

 

Osiłek popluł na dłonie i ujął mocniej labrys – W tym zdaniu wolałabym: Osiłek popluł na dłonie i ujął mocniej topór… Chwilę wcześniej jest bowiem: …trąc stylisko labrysa… a za moment: …stęknął zawijając labrysem.  

 

…patrząc na głowy w koszu i na uniesioną w górę przez kata. – …patrząc na głowy w koszu i na uniesioną w górę przez kata. Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jeżeli nie zna - nie łapie. Proste :)

I na tym polega problem z fanfikami --- niejako zmuszasz potencjalnego czytelnika, żeby zapoznał się z innym opowiadaniem (które zapewne będzie musiał kupić/wypożyczyć), bo inaczej nie załapie Twojego opowiadania. Dlatego też pomyśl nad napisaniem czegoś całkowicie własnego, bo, jak już Ci kilka osób mówiło, powinieneś dać radę ;)

I ja wyznam, ze gdyby nie wzmianka odautorska, że chodzi o Wiedźmina, ni cholery bym się nie domyśliła, o co kaman. Jakoś brak mi charakterystycznych szczegółów, które pozwoliłyby znaleźć nawiązanie. Jak dla mnie w tej chwili to tylko zespół niekoniecznie do siebie pasujących i sensownych fragmentów, które łączy jeno stwierdzenie, że "to będzie proste", a to troszku mało.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Opowiadanie poprawiłem, mam nadzieję, że niczego nie pominąłem. Szkoda, że edycji można dokonać tylko przez 24 godziny. KaelGorann - ciężko się z tym nie zgodzić, zapamiętam. Podsumowanie: dzięki za wszystkie uwagi, chyba właśnie udało mi się zadebiutować i ujść z życiem :) Pozdrawiam.

Mnie też wydawało się za bardzo poszatkowane. Przy trzecioosobowej narracji nie wiadomo, czy to jeden bohater w różnych okresach, czy wiele postaci. Skojarzenia z “Wiedźminem” miałam dopiero pod koniec – przy białych włosach. Ale wieki temu czytałam i nie rozpoznaję postaci.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka