- Opowiadanie: jeroh - Pułapka

Pułapka

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

Finkla, Użytkownicy II, Użytkownicy

Oceny

Pułapka

Pożycz mi swoją świadomość, a rozbiję ją i zjem na śniadanie.

– autor

 

Zaczynasz czytać. Aua. Już pierwsze zdanie dziwi i dezorientuje. To niespotykane, myślisz, czytam o tym, że czytam. Następna konstatacja mrozi krew w żyłach: jeżeli czytasz, że czytasz, że czytasz, to dalej tak w nieskończoność. Dalej tak. Widzisz siebie, jak wyczytujesz siebie, a gdzieś hen giną kolejne wyczytane kopie, wyczytujące siebie-ciebie. Dalej tak! Bez końca. Ostatnią myślą chcesz jeszcze chwycić za brzeg rzeczywistości, ale już pogrążasz się w otchłani iteracji. Za późno, myślisz, wciągnęło mnie bez reszty. Zaraz. Co on mi wmawia? Co on mi wmyśla?! Spadam jak Alicja do króliczej nory, przemyka ci przez głowę, lecę w bezdenny mrok pośród innych ja. W głąb jak Alicja. I choć jeszcze nie są to twoje myśli, to już za chwilę jednak są, niemal przemocą wepchnięte w umysł przez samozwańczego twórcę, autora tego horrendalnego wieloświata równoległych świadomości. Ogarnia cię dziwne uczucie – jeżeli czytam o tym, że czytam i tak dalej, to może ktoś właśnie teraz czyta, że czytam? Kto na mnie patrzy, gdzie ja się w ogóle znajduję, gdzie sufit, a gdzie podłoga, gdzie upojna ma integralność, czy roztrzaskana na kawałki przepadła na zawsze, a może jestem ledwie postacią literacką, na pomoc, pomocy, zabierzcie mnie stąd! – chcesz pytać, chcesz krzyczeć, lecz krzyk zamiera na neuronach ośrodka mowy. Wtem czyjaś ręka chwyta cię i wyciąga spomiędzy bezmiaru słów.

Dziękuję, autorze, że wyciągnąłeś mnie z tego bagna – myślisz, czując wielką wdzięczność. Otrząsnąwszy się jednak z pierwszego szoku, inaczej spoglądasz na tego domorosłego twórcę. Twórcę? Taaa, chyba srtfó… tfu… srurcę! – formułujesz z przekąsem. Aha, rzeczywiście, dzięki za wyciągnięcie z bagna. Z bagna, do którego sam mnie wcześniej wrzuciłeś, grafomanie jeden cholerny! – nie wytrzymujesz.

Ależ – odpowiada autor, a uśmiech nie schodzi z jego, czyli moich, warg – ja tylko pokazałem ci lustro.

Koniec

Komentarze

Niezła zabawa, bo zachowałeś umiar. Tego typu zabawy z czytelnikiem tracą, gdy ciągnąć je zbyt długo, na siłę. Inna sprawa, że mało komu się podobają, myślę...  

Jedno mi nie gra. Krzyk zamierający na neuronach. Dałbym, że między, na aksonach, niezdolnych przenieść przeładowanych emocją impulsów. Albo jakoś podobnie.

Niezła, przypomniały mi się "Podziemia Veniss".

Akson to też część neuronu, więc czy tak, czy tak... Adam jest po prostu bardziej precyzyjny.

Powinienem zjechać tego shorta... z zazdrości. Powinienem zwymyślać autora... z zazdrości. Powinienem zazdrościć takiej wyobraźni... ale nie zazdroszczę. Apeluję natomiast do wszystkich. Jeroh, moim skormnym zdaniem, ma zadatki na dobrego pisarza i należy go promować. Gdybym mógł dodawać piórka, miałbyś/miałabyś ich z 1.000.000.

"Ależ – odpowiada autor, a uśmiech nie schodzi z jego, czyli moich, warg – ja tylko pokazałem ci lustro." - mnie powaliło na kolana. Tak samo jak całość. Świetna autoironia, czyli coś, czego brakuje, przynajmniej mnie. I za to, kocham tego shorcika. 

 

 

Smacznego, świadomościożerco.:)

Ja troszkę mniej się wkręciłem, ale lubię, gdy ktoś mnie (nawet trochę) zaskoczy.

Może się podobać większości świadomościom. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Nie zniszczyłeś mi świadomości, ale tekst, jak dla mnie, dobry ;)

Nie do końca mnie porwało, ale może być.

Temat ubrany w krótką formę - trafny wybór.

AdamKB: Wytłumaczę się: krzyk zamiera "na neuronach" przez analogię do "na ustach" - tak to sobie pomyślałem. Akurat ten fragment budzi moje wątpliwości z innego powodu, mianowicie pozostawiam czytelnikowi swobodę rozstrzygnięcia kwestii, dlaczego krzyk zamarł. Kogoś może razić takie niedopowiedzenie. Właściwie sam uważam, że powinienem sprecyzować, o co mi chodziło, ale już nie będę nic zmieniał. W takim króciaku - kilka zmian i wychodzi zupełnie nowy króciak. Mógłbym napisać coś o aksonach i impulsach przeładowanych określonymi emocjami, jak sugerujesz, ale boję się, że wyszedłby wykład z neurologii ;-) Tak naprawdę raczej nie chodziło mi o "przeładowanie emocjami". Cóż. Niech wszystko zależy od tego, co odczuwa czytający. Moje typy:

1. Znużenie dłużącym się tekstem.

2. Lekko nieprzyjemne, przechodzące w irytację uczucie wywołane przeładowaniem imaginacji wskutek próby wyobrażenia sobie zbyt wielu własnych świadomości naraz (najbardziej pożądana opcja).

3. Dlaczego nie, niech ci będzie, choć to bardzo mało prawdopodobne: tak wielkie emocje - panikę? - że aż nie może krzyczeć, chociaż by chciał ;-)

Prosiaczku: Co do przytoczenie prozy J. VanderMeera w komentarzu do tego szorta, zdaję sobię sprawę, że to tylko takie ot skojarzenie, ale -- jak by nie było --  przyjemne.

Mirekowski: Dzięki, zawsze to miło usłyszeć parę komplementów. Cieszę się, że szort przypadł ci do gustu :-)

Dziękuję wszystkim za komentarze. Miałem nadzieję na chociaż kilka i nie zawiedliście mnie. Pomyślałem sobie: taki dziwaczny tekścik, taki dowcip w sumie, człowieku, nie pokazuj go na portalu NF, bo to niewłaściwe miejsce na tego rodzaju rzeczy; ale, cholera, może jednak właściwe, ciekawe, co napiszą bywalcy portalu.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Oj, aksony czy neurony, praktycznie jedna chwała. Twoja wersja nawet cztery i siedemnaście setnych raza lepsza, bo mi jakoś zamieranie na ustach do głowy nie przyszło.   :-)   "Czepłem siem", żebyś miał pewność, że to ja...   :-)

To niespotykane, myślisz, czytam o tym, że czytam. Następna konstatacja mrozi krew w żyłach: jeżeli czytasz, że czytasz, że czytasz, to dalej tak w nieskończoność.  


Rozbawiło mnie to i później już nie mogłam się nie uśmiechać ;D Skojarzyło mi się od razu z moją zabawą z lat wcześniejszych, kiedy otwierałam szafki lustrzane i lustro odbijało lustro - w nieskończoność.
Bardzo dobre : D 

A mnie jakoś to nie ruszyło. Pisanie dla pisania.

Mi się z kolei podobało. Stary pomysł, ale bardzo sprawnie zrealizowany.

pozdrawiam

I po co to było?

Fajny pomysł. I dobrze, że tekst nie jest zbyt długi – jeszcze czytelnik mógłby nie wrócić z takiej podróży. ;) Pozdrawiam

O. Dzięki za opinię, królu :-)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Choć, Jerochu, próbowałeś sztuczek, stawiałeś pułapki i lusterkiem puszczałeś zajączki, lekturę zakończyłam z pełna świadomością. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Za sprytna jesteś :-)

Dzięki za odwiedziny.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Interesujący flirt z czytelnikiem. Misie.

A mojej świadomości nie polecam. Jeszcze byś się udławił… ;-)

Babska logika rządzi!

:)

A wyglądała całkiem zjadliwie.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

To tylko pozory. W środku trzymam stadko rozbrykanych koni trojańskich. ;-)

Babska logika rządzi!

Dzięki za ostrzeżenie. W takim razie tylko ją pogryzę ;)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

<skrobie w notesiku: zainstalować wilcze paści>

Które kawałki świadomości lubisz najbardziej, Jerohu? ;-)

Babska logika rządzi!

A nie poczułaś moich zębisk na tych kawałkach, które odpowiadają za procesy językowe? :) Chyba spóźniłaś się z prewencją ;) Pewnie myślałaś, że sama ugryzłaś się w język.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Cholera, mogło tak być! ;-)

Babska logika rządzi!

Ale tania zagrywa. :)

Czytało się nieźle ale gdzie tu fantastyka?

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Hehe :) Po siódmej stronie lustra :P Dzięki za odwiedziny, Zalth.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Forma eksperymentalna to zawsze coś, czym można mnie przyciągnąć. Więc jestem. :)

Każdy eksperyment w literaturze to pewne ryzyko. Ryzyko, że przykryjesz tym treść. Że wpadniesz w przerost treści nad formą, albo jakąś próbę nadmiernego literackiego efekciarstwa. Wiem, bo nieraz sprawdzałem. ;)

Piszę o tym wszystkim, bo o udany eksperyment w literaturze niełatwo i jeśli wszystko działa w nim jak trzeba – a tak jest właśnie tutaj – to już choćby z tego powodu warto taki tekst odkopać. I nawet mimo mizernej długości polecić do biblioteki, bo jest w tym tekście pewna świeżość.

Tekst ów, jak pisałem, jest krótki i w tym przypadku to akurat bardzo dobrze. Nie przeciągasz zabawy z czytelnikiem. Pilnujesz, bo nie przekroczyć tej granicy, gdzie zabawa zmienia się w irytujące igranie. Wykładasz swój pomysł, pokazujesz go czytelnikowi i kończysz, kiedy przychodzi na to pora.

Jak pisałem, dobrze, że krótko, bo dłuższy tekst przy tym pomyśle mógłby być nieco niestrawny. A jednocześnie fajnie, że ten szort powstał, bo niezależnie od tego, że to taka króciutka zabawa z czytelnikiem, to raz, że wypada bardzo ciekawie, a dwa, że i jest w niej coś inspirującego.

Zwłaszcza dla ludzi z tendencją do kombinowania w tekście. ;-)

Daruj przydługi komentarz, ale chcę postarać się o klika, więc na dwóch zdaniach poprzestać nie mogę. :)

Wizyta w ramach akcji “podaj szortowi tlen w długiej drodze do biblioteki”.

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Pułapkę zastawiłeś, wpadłam w nią, ser zjadłam iii…  zatrzasnęła się. Ona.

Dobry szort. 

Miło skarżyć, zatem pośpieszę do stosownego wątku. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

CM, Asylum, no to mnie zaskoczyliście :) Nie spodziewałem się nowych komentarzy pod moimi tekstami, a tu patrzę – coś gwiazdkuje! I w dodatku taka staroć. Miło, że uznaliście szort za akceptowalny mimo specyficznej formy. Podziękowania za tlen, O2 zawsze w cenie, no i dzięki za kopniaki w stronę Biblio, która za czasów młodości tego szorciaka jeszcze nawet nie istniała ;)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Nowa Fantastyka