- Opowiadanie: KaelGorann - Przybysze

Przybysze

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

Finkla, Bravincjusz, Unfall

Oceny

Przybysze

Maurice Cutrick, jeden z ostatnich zdrowo myślących nekromantów raczył się właśnie popołudniową kawą, gdy przeraźliwy ryk zrzucił go z fotela. Kiedy wstawał, drzwi się uchyliły i do pokoju wsunęła się czaszka Konstantego. Konstanty był szkieletem, który za sprawą Cutricka i – w dużej mierze – czystego przypadku, cieszył się drugim życiem.

– Maurice. Chyba masz gości – oznajmił.

W korytarzu istotnie czekało dwóch jegomościów. Dwóch potężnych, zielonych, obdarzonych niskimi czołami, wysuniętymi do przodu dolnymi szczękami i wystającymi kłami jegomościów.

„Orkowie!” – wykrzyknął zdrowy rozsądek Cutricka i już chciał dać nogę, ale na szczęście nekromancie udało się przywołać go do porządku.

– Konstanty, to są… – syknął.

– Tak, wiem.

– Ekhm… W czym mogę panom pomóc? – Nekromanta zwrócił się do gości, starając się odebrać panowanie nad głosem strachowi, który usilnie obstawał przy tym, że najlepszym wyjściem z sytuacji byłoby jąkanie się.

– Jesteśmy niezwykle zaawansowaną cywilizacyjnie rasą. Pochodzimy z planety Prak-314/X17 leżącej na drugim końcu galaktyki. Chcemy nawiązać z waszą planetą stosunki handlowe. – Słowa przybysza zrobiłby na Cutricku niewątpliwie większe wrażenie, gdyby nie brzmiały dla niego: „Ugrhhgwhh Fhhhn, kharrrkgh, whh dfwlugh”.

– Coś pana boli, panie orku? – zapytał nekromanta, siląc się na troskę, co jednak nie bardzo mu wychodziło.

– Nie jesteśmy żadnymi orkami – próbował wyjaśnić drugi z przybyszów, lecz Cutrick usłyszał tylko coś w rodzaju: „Hrbtthhh ummmmhghh bhhg”.

– Konstanty, ci orkowie są chyba niedorozwinięci – szepnął nekromanta.

Przedstawiciele niezwykle zaawansowanej cywilizacyjnie rasy, w tym przypadku nazwani orkami, westchnęli głęboko. Strach wpił się w gardło nekromanty. Na szczęście tamci dwaj tylko wymienili między sobą kilka uwag w stylu: „ustawiłem Niesamowitego Pangalaktycznego Tłumacza na maksymalną wydajność, a oni dalej nic nie rozumieją”, „te małpy są chyba zbyt ograniczone na naszą niesłychaną technologię” oraz „nie ma co tracić na nich czasu” – dla Cutricka oczywiście to wszystko brzmiało jak zlepek przypadkowych dźwięków – i wyszli.

Cutrick podbiegł do okna i wyjrzał na zewnątrz. Przybysze właśnie wsiadali do wielkiego, białego wiadra, stojącego na krzewach róż. Właz zamknął się i wiadro przy akompaniamencie przeraźliwego huku wzbiło się w przestworza.

– Konstanty, czy oni…?

– Tak. Odlecieli tym wielkim wiadrem.

– Nie wiedziałem, że orkowie potrafią latać wiadrami – stwierdził Cutrick.

Nekromanci nigdy nie nadawali się do nawiązywania stosunków dyplomatycznych z przybyszami z innych planet.

Koniec

Komentarze

Bardzo średni ten szorcik.

A dla mnie bardzo zabawny. Pochichotałam przed monitorem.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Zrób mi tę przyjemność i pisz bez nawiasów. (One są dla nie posiadających umiejętności wplatania wszelkich wtrąceń w normalny tok wypowiedzi, więc w ten sposób przy okazji pokażesz, że należysz do głębiej wtajemniczonych....)  

Zdanie w nawiasie dlatego, że przeznaczone do wyłącznie Twojej wiadomości.

Dzięki za opinie. Mam nadzieję, że teraz lepiej, Adamie?

Mi też podobał. Całkiem zabawnie napisany. ;)

Tera lepij. { :-) }  Więc mogę napisać, z czyściutkim sumieniem (specjalnie na te okazję wyprałem!), że mi się. Podoba, oczywiście. Miło przeczytać coś małego i lekkiego.

"Kiedy podnosił się z podłogi, drzwi uchyliły się i do pokoju wsunęła się czaszka Konstantego. "

Hrbtthhh ummmmhghh bhhg, czyli podobało mi się. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Podobało się!

Dziękuję za kolejne opinie. Z nagromadzeniem się-ów próbowałem coś zrobić i mam nadzieję, że pomogło.

Niezłe, a nawet śmieszne

fajne. nekromanta, szkielet Konstanty, popołudniowa kawa, orkowie-kosmici i ich latające wiadro tworzą uroczo-absurdalną kompozycję. też się uśmiałam :)

A

ja się tak głowiłem nad moim statkiem kosmicznym. Nie mogłem to skorzystać z ...wiadra? Pozdrawia uśmiechnięty czytelnik. Żebym jeszcze wiedział, co to jest nekromanta...I pomyśl Goranie, jak łatwo załatwić problem podróży w kosmosie

Najważniejsze, żeby było białe! :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Wszystko fajnie, ale kościotrup nie posiada strun głosowych, że o płucach nie wspomnę, więc jak mógł cokolwiek powiedzieć. Te w mojej okolicy porozumiewają się telepatycznie, pomimo braku mózgu. :):):):)  A orkowie latają na Nimbusach 2000, o możliwości  skorzystania z wiadra nic nie słyszeli :):)

 

Właśnie zadzwoniła do mnie córka i wyjaśniła, sprawę nekromancji. Ani bym nie pomyślał, że moja jedynaczka mnie podgląda. Homarze, a może szkielety posługują się Morsem? np. kość udowa o piszczel?

Krótszy tekst, zdecydowanie mniej twojego humoru i już o wiele bardziej przyswajalny. Choć pomysł mało oryginalny, już to gdzieś widziałam. Nie mniej czytało się gładko. 

Czyta się dobrze, lekko, ale bez fajerwerków. Ot, przerywnik.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Po raz kolejny: dziękuję za komentarze.

@ ryszard: nieustannie kombinuję nad problemem podróży w kosmosie --- przymierzam się do opowiadania sf... takiego bardziej hard sf

@ homar: Konstanty nie mówił, Konstanty oznajmiał ;)

@ Prokris: cieszę się, że jest lepiej. Nie przypominam sobie, żebym czytał coś w tym stylu, jeśli są jakieś podobieństwa do tekstu, który czytałaś, to zapewne przypadkowe ;)

@ joseheim: podobnie jak wyżej, cieszę się, że czytało się dobrze i lekko. Takie było właśnie moje zamierzenie: napisać lekki przerywnik, który być może wywoła u niektórych uśmiech.

 

Goranie, jeżeli napiszesz takie opowiadanie, to spodziewaj się surowej krytyki...żartuję...

Ależ ja bardzo czekam na surową krytykę ;) Nie pisałem jeszcze hard sf, a z fizyką od czasu egzaminu z pewnym przemiłym panem doktorem nie bardzo się lubimy, więc krytyka zapewne będzie jak najbardziej na miejscu.

Nawet zabawna opowiastka.

pozdrawiam

I po co to było?

A czy wiadro miało pokrywkę?

A gadają, że to mało prawdopodobne, żeby na dwóch planetach wyewoluowały podobne formy. ;-)

Babska logika rządzi!

Przybysze odlecieli, ale mnie nie porwali. Podoba mi się, że odlecieli wiadrem. Białym. Prezentowało się bardzo porządnie. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie ma jak wiadro. :)

Nowa Fantastyka