- Opowiadanie: sinner - Dziewczyna z patykiem w (...), część V z VI.

Dziewczyna z patykiem w (...), część V z VI.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Dziewczyna z patykiem w (...), część V z VI.

Dziewczyna z patykiem w cipce, część V z VI.

 

 

Obudził się ledwie żywy. W nocy pił dopóki nie padł, pierwszy raz od wielu lat, i teraz jego głowa pulsowała mdlącym bólem, przełyk i żołądek Pieły, a usta i język przypominały gorzki papier ścierny. Opuchnięte oczy niw mogły znieść obecności światła.

Pierwszy raz w życiu miał kaca i nie był to dobry znak. Nie świadczyło to najlepiej o stanie w jakim było obecnie jego ciało.

Odnalazł resztkę whiskey i zwilżył usta. Zwlókł się z barłogu, zrzucił zaszczane gacie i doczłapał jakoś do kuchni, gdzie obalił karton soku pomarańczowego. Znalazł starą cytrynę i wyssał co się z niej dało. Kwas askorbinowy z cytrusów przyspieszał metabolizm alkoholu. Cztery aspiryny później położył się pod lodowatym prysznicem i czekał.

O ósmej rano był w stanie wsiąść za kółko i dojechać na posterunek. W szarych murach panowało poruszenie.

– Co się dzieje? Zapytał przekrzykując wrzawę.

Podszedł do niego Herbb.

– Mamy dziwny problem, Steve nie żyje.

– Steve? – Shagan nie kojarzył nikogo o takim imieniu czy nazwisku.

– Steve Mason.

– ?

– Asystent kornera.

Asystent. Młody. Ten, który utopił płuca. Ten, który bladł na odgłos przełamywania rąk i nóg i rozcinani żeber.

– Jak zginął?

– Został uduszony. Ale chuj z tym. Najlepsze jest to, gdzie zginął i co mówili świadkowie.

– Świadkowie?

Herbb u uśmiechnął się.

– Muszę z ciebie wszystko wyciągać? – zirytował się Shagan. – Mów gdzie go znaleźli.

-Na tym osiedlu w Nothingtown.

– Na tym, gdzie znaleźli i tę dziewczynę z patykiem w cipce?

– Tym samym.

Shagan nie był zdziwiony, ale i tak zadrżał. Chłód wokół niego zgęstniał.

– Ten sam zabójca?

-Na to wygląda. Przypomina to nieco te inne dawne sprawy, nie?

„Nieco”. Łagodnie powiedziawszy.

– Kurwa, a co mówili świadkowie?

Z tego co czytał Shagan żadnych świadków nigdy wcześniej nie było. Czysto i pusto. Jedyny złapany morderca (choć Shagan wątpił w jego winę) trafił za kratki tylko dzięki poszlakom.

– To właśnie najlepsze – powiedział Herbb z miną, która mogła być wyrazem tak podniecenia jak i lęku. – To było w nocy. Kilka osób usłyszało jego krzyk i wybiegło na dwór.

– Jakiś rysopis mordercy?

– Chciałbyś. Gdy wybiegli nikogo nie było. Steve jeszcze wtedy krzyczał klęcząc, ale upadł nim do niego dotarli. Gdy go odwrócili na plecy był już martwy. Trzech facetów rzuciło się pędem kierunku pól i krzaków. Tylko tam mógł uciec, bo od innych bloków i magazynów teren oddziela wysokie ogrodzenie. Ktoś poleciał też sprawdzić za budynek, tak na wszelki wypadek, i nic.

– Chcesz mi powiedzieć, że zabójca uciekł, choć nie miał na to ani czasu ani szans?

Shagan poczuł dreszcze. I wtedy zrozumiał pewien fakt.

– On krzyczał. Tak powiedziałeś. – odezwał się. – Ale przecież…

– I właśnie o tym dyskutujemy. Duszony człowiek nie może krzyknąć.

– Więc…

– Taa, wiem… A równie dziwne było to, co krzyczał: „ Ta stara wisiała nad nią, a ona jej nie widziała.” Krzyczał to raz po Az, dopóki nie przybiegli ci ludzie.

Shagan poczuł, że musi się napić, albo źle to się skończy dla jego głowy.

Cały świat zachwiał się i zamarł, a jemu zdawało się, ze usłyszał czyjś piskliwy, drwiący śmiech.

 

 

 

•••

 

 

– Dobra, przeanalizujmy co wiemy – powiedział komendant rozpoczynając odprawę.

 

Minęła druga po południu, siedmioro świadków przesłuchano raz jeszcze, najbliższych Steve’a zasypano pytaniami, aż w końcu nadszedł czas na sekcję zwłok. Od zgonu minęło przepisowe dwanaście godzin i mogli pokroić drobne ciało Młodego. Teraz, po jej zakończeniu i wstępnych ustaleniach, nadeszła pora na burzę mózgów.

Komendant zignorował jednak zupełnie to, co dostali z innych posterunków o sprawach sprzed ćwierć i półwiecza. Oficjalnie uznał to za zbieg okoliczności – przedawniony i częściowo rozwiązany – a nieoficjalnie nie zamierzał przysparzać obie kłopotu z mieszaniem w to przypadków, które oznaczały analizy ton starych akt. Grzebanie na wiele miesięcy i istny cyrk z kontrolami. Znalazł więc na siłę rozbieżności i uznał śmierć nastolatki i Steve’a za przypadki niepowiązane z niczym innym.

Kac tymczasem minął Shaganowi zupełnie. Niw napił się, ale wypalił dwadzieścia dwa papierosy. Chłód wokół niego lepił się do ciała.

– Steve wyszedł z prosektorium wczoraj tuż po szesnastej – powiedział koroner. Wyglądał jak siedem nieszczęść, jak człowiek, który by uciec od problemów upił się i okazało się, że problemy przyszły do niego i w pijackiej delirce. – Nic konkretnego nie mówił. Pożegnał się i wyszedł. I tyle.

– Potem spotkał się z dziewczyną – wtrącił Martin Donovan, śledczy grający przy przesłuchaniach rolę dobrego gliny. – Przejrzał notatki. – Ritą Treat. Zjedli coś u Ala, to taki bar na granicy naszego miasta i Nothingtown, i poszli na spacer. O osiemnastej z minutami wrócił do domu. O dwudziestej drugiej położył się spać. Rano rodzice zauważyli jego zniknięcie, ale wtedy my zjawiliśmy się z wieścią o nim.

– W porządku – odezwał się komendant – Pete?

Pete, młody posterunkowy, zaczął mówić: – Świadkowie usłyszeli krzyki około północy. Siedem osób, w tym czterech mężczyzn, wybiegło przed blok. Zobaczyli jak upada. Jedna z kobiet powiedziała, że wyglądało to tak jakby ktoś go gwałtownie puścił, tylko że nikogo tam nie było. Trzech mężczyzn pobiegło na łąki, gdzie jedynie mógł uciec morderca. Czwarty, na wszelki wypadek, udał się za blok. Wszystko na próżno.

– Mógł go zabić któryś z nich? – zapytał Shagan.

– Wykluczone. Cała siódemka potwierdziła, ze dopiero się obudzili.

– A co jeśli to oni razem go zabili, tak samo jak dziewczynę?

– A potrafisz sobie wyobrazić motyw? – wtrącił Drake Wedge, policyjny psycholog. – Wspólne cechy odpadają, bo nie znaleźliśmy niczego o tej nastolatce, a najważniejszego, czyli motywu, jeszcze nie ustaliliśmy. Wątpię czy szybko się to uda. Przesłuchania były prowadzone pod tym kątem i z tego co wiemy, Steve nigdy nie był w Nothingtown, ani nie znał mieszkańców tej okolicy. Był cichy i spokojny. Nie miął wrogów, nie był bogaty ani ważny. W nic się nie mieszał. Brak motywu.

– A fakt zaangażowania w śledztwo? – zapytał niepewnie Pete.

– Steve i zaangażowanie? Nie rozśmieszaj mnie. Co najmniej kilkanaście osób jest w to sto razy bardziej zaangażowana od niego.

– Pieprzyć motyw – rzucił koroner. – Wszystko inne wyklucza tę siódemkę. Wystarczy zauważyć, że ślady na szyi wykazują, iż Steve’a uduszono od tyłu. To jak ktoś zmusił go do uklęknięcia, niezwiązanego, przytomnego i niczym nie odurzonego (Sekcja zwłok wykazał nie tylko brak alkoholu i narkotyków, ale żadnych śladów jakichkolwiek nałogów), to jedno, ale uduszono go od tyłu.

– No i? – dopytywał się Shagan.

– Herbb – powiedz o śladach stóp.

– Ślady całej siódemki były od lewego boku i od przodu Steve’a.

– A od tyłu? – Shagan czuł, ze zna odpowiedź.

– Żadnych.

– To może jednak uduszono go od przodu albo z boku, albo może odwrócono go dla niepoznaki?

– Nie ma opcji – powtarzał uparcie koroner – Ślady na ciele i miejscu były jednoznaczne.

– A czym go uduszono?

– Prawdopodobnie paskiem. Tak samo jak tamtą dziewczynę, tylko że to nic nie zmienia.

– Ale to nie ma sensu. – Shagan czuł, ze brzmi jak idiota.

– I jest niemożliwe, wiem – wtrącił Herbb – Ale to nie jedyna taka dziwna kwestia w jego przypadku.

– A co jeszcze?

– Najmniej niezwykłe wydają się teraz tonące płuca, a najbardziej to jak wyszedł z domu.

-Czyli?

– Drzwi i okna jego pokoju były zamknięte. Jeśli wyszedłby przez okno pozostałoby otwarte, a co do drzwi, to mógłby zamknąć je po wyjściu, to jasne. Tylko że drzwi od mieszkania były zamknięte od środka na dodatkową zasuwkę. Nie mógł wyjść z domu bez pozostawienia ich otwartych.

– Może to tylko jakaś pomyłka? Może nie były jednak zamknięte?

– Shagan, daj spokój. To ja powiadomiłem rodziców i czekałem, bo siłowali się z zasuwką. Ze zdenerwowania nie mogli jej otworzyć,. Pamiętam to.

– Kurwa! – zaklął komendant – Czy ktoś ma jakiś logiczny pomysł o co tu chodzi?

Wszyscy milczeli.

– A te słowa? – ciągnął. – : „Ta stara wisiała nad nią, a ona jej nie widziała”. Tak wystraszyły tę siódemkę, ze wszyscy pamiętali je jak jakąś głupią rymowankę. Ktoś ma pojęcie co one znaczą?

Tym razem ciszy nie przerwał już nikt, nawet on sam.

 

 

Koniec części V.

 

Michał P. Lipka

 

Koniec

Komentarze

Z części na część robisz się coraz bardziej niechlujny. Przeglądaj te fragmenty przed publikacją, co? Ten roi się od literówek. Poza tym, poprzednie odcinki jakoś bardziej mi się podobały, bardziej trzymały w napięciu. Teraz mam wrażenie pewnego przekombinowania. Ale z rozbudowanym komentarzem poczekam do zakończenia.

Konie części V.
No tak. 

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Nowa Fantastyka