- Opowiadanie: Blue_Ice - Smok Ray

Smok Ray

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Smok Ray

 

Smok Ray uro­dził się w kro­pli wody. Jak każdy mi­kro-smok, zo­stał stwo­rzo­ny dzię­ki prze­bi­ciu kro­pli desz­czu przez sło­necz­ny pro­mień. To smoki, które rodzą się tylko pod­czas śmie­chu przez łzy, czyli desz­czu, który pada mimo, że świe­ci słoń­ce.

Mi­kro-smo­ki od mo­men­tu uro­dze­nia mają doj­rza­łą duszę. Po­sia­da­ją mnó­stwo in­for­ma­cji o świe­cie i są bar­dzo emo­cjo­nal­ne, nie zdają sobie jed­nak spra­wy z tego, skąd coś wie­dzą i dla­cze­go coś czują. Nie od­róż­nia­ją przy­czy­ny od skut­ku, pra­gnie­nia od in­stynk­tu, ani za­mie­rze­nia od przeznaczenia.Czasem umie­ra­ją zaraz po uro­dze­niu, razem ze swoją kro­plą – matką. Wy­sy­cha­ją albo sta­cza­ją się na dno ich świa­ta, czyli zie­mię. Jej do­tknię­cie ozna­cza dla każ­de­go z nich śmierć. Więk­szość jed­nak żyje wiecz­nie, chro­nio­na przez mi­kro­sko­pij­ny roz­miar, brak wła­sne­go za­pa­chu i mi­mi­krę to­tal­ną.

Nie­któ­rzy uwa­ża­ją, że te isto­ty dla­te­go rodzą się z doj­rza­łą duszą, że tuż po na­ro­dzi­nach otrzy­mu­ją swo­istą szcze­pion­kę – po­tęż­ną dawkę pięk­na ota­cza­ją­ce­go świa­ta. Dla Raya była to czer­wień. Kro­pla, w któ­rej miesz­kał znaj­do­wa­ła się na płat­ku maku, na skra­ju lasu czar­ne­go bzu. To wła­śnie drżą­cy, de­li­kat­nie zmarsz­czo­ny pła­tek o cie­pło-czer­wo­nej bar­wie, która po­tra­fi za­cza­ro­wać świat do­oko­ła w pro­mie­niu kilku ki­lo­me­trów, ob­da­ro­wał Raya jego pierw­szym w życiu ko­lo­rem, a smok od razu ów kolor po­ko­chał.

Ray od pierw­szych swo­ich dni miał wiel­kie ma­rze­nie. Pra­gnął mia­no­wi­cie zna­leźć się we łzie czło­wie­ka. Oczy­wi­ście nie wie­dział, dla­cze­go tak bar­dzo tego pra­gnie, ani skąd wzię­ło się u niego prze­ko­na­nie, że łza jest czymś praw­dziw­szym, niż kro­pla desz­czu. Wie­dział tylko, że łzy płyną w naj­waż­niej­szych mo­men­tach życia ludzi. Że we łzie znaj­du­je się ży­wioł praw­dy – naj­bar­dziej nie­okieł­zna­ny ze wszyst­kich ży­wio­łów na świe­cie. Było coś jesz­cze. Ray czuł, że znaj­dzie w niej to, co da mu smo­czą nie­śmier­tel­ność.

Żeby zre­ali­zo­wać ma­rze­nie, Ray­owi po­trzeb­ny był śro­dek trans­por­tu. Mi­kro-smo­ki całą swoją nie­śmier­tel­ność prze­no­szą się z miej­sca na miej­sce przy po­mo­cy istot la­ta­ją­cych, chyba, że pod wpły­wem ja­kie­goś sil­ne­go prze­ży­cia wy­ro­sną im wła­sne skrzy­dła. Ray miał wśród Braci La­ta­ją­cych wielu przy­ja­ciół, na któ­rych mógł li­czyć – mo­ty­le, które na­zy­wał ry­dwa­na­mi, muchy, czyli gońce, oraz ważki, czyli ru­ma­ki. Kiedy tylko mak zwabi do swo­je­go pięk­ne­go, sze­ro­ko otwar­te­go na świat kie­li­cha, któ­reś z nich, Ray na pewno od­naj­dzie z nim wspól­ny język i razem wy­bio­rą się w po­bli­że czło­wie­ka.

Po­zo­sta­ło tro­chę po­cze­kać.

W dniu, który miał Ray­owi przy­nieść speł­nie­nie ma­rze­nia, jego ma­cie­rzy­sta kro­pla lekko się ko­ły­sa­ła. Niebo po­sza­rza­ło i spadł deszcz. Był to wpraw­dzie zwy­kły, letni desz­czyk, ale prze­stra­szo­ny smok po­my­ślał, z ser­cem drżą­cym jak pła­tek pod nim – “Tak nie­wie­le bra­ku­je, by kro­pla sto­czy­ła się na zie­mię – a wtedy już po mnie”. Sie­dząc w swoim jakże nie­trwa­łym domu, sta­rał się stać jesz­cze mniej­szym i lżej­szym, niż w rze­czy­wi­sto­ści. Pil­nie wy­pa­try­wał któ­re­goś z braci la­ta­ją­cych, z któ­rych naj­chęt­niej uj­rzał­by ry­dwa­na. Ry­dwa­ny były tak cu­dow­nie ko­lo­ro­we, a smok od uro­dze­nia uwiel­biał ko­lo­ry. Nie­ste­ty mo­ty­le w cza­sie desz­czu zwy­kle cho­wa­ją się przed spa­da­ją­cy­mi z nieba wod­ny­mi bom­ba­mi i skła­da­ją skrzy­dła ni­czym za­mknię­tą księ­gę, ko­lo­ra­mi do we­wnątrz.

Na szczę­ście deszcz wkrót­ce prze­stał padać, a wiatr od­po­czy­wał wśród chmur – i nie­ba­wem nad­le­ciał sze­ro­ko­skrzy­dły ry­dwan, Ru­sał­ka Pawie Oczko. Ray, sam cały w czer­wie­ni, za­chwy­cił się bo­gac­twem ko­lo­rów cieni, w które ubra­ny był gość. Za­gad­nął Ru­sał­kę, czy po­mo­że mu do­stać się do ludz­kiej łzy – on zaś za­re­ago­wał tak, jakby chęć po­pły­nię­cia ludz­ką łzą była czymś naj­na­tu­ral­niej­szym pod słoń­cem. Po­ru­szył tylko czuł­ka­mi i rzekł: “Do­brze, wezmę cię do dziew­czy­ny, która pła­cze. Mu­sisz jed­nak się zde­cy­do­wać, w któ­rej z jej łez chcesz za­ist­nieć: pierw­szej, czy ostat­niej.” Smok za­my­ślił się, po czym od­po­wie­dział: “W ostat­niej”. Był wdzięcz­ny, że Ru­sał­ka nie za­py­tał go o powód, sam bo­wiem go nie znał.

I tak ry­dwan Ru­sał­ka po­wiózł Raya da­le­ko, do domu, w któ­rym pła­ka­ła pewna dziew­czy­na. Wle­ciał przez otwar­te okno i za­czął latać wokół pła­czą­cej. Po chwi­li jego lot za­mie­nił się w ta­niec, w któ­rym motyl za­warł tyle ra­do­ści i pięk­na, ile tylko mógł, żeby zwró­cić na sie­bie uwagę dziew­czy­ny. Wresz­cie dziew­czy­na spoj­rza­ła wiel­ki­mi, desz­czo­wy­mi ocza­mi, w któ­rych na jego widok bły­snął jasny pro­myk – i w tym samym mo­men­cie po jej po­licz­ku za­czę­ła to­czyć się ostat­nia łza. Ry­dwan mu­snął jej po­li­czek i w tym samym mo­men­cie Ray do­stał się do dużej, cie­płej kro­pli, w któ­rej od razu po­czuł się jak w raju.

Był szczę­śli­wy.

Chwi­lę mu za­ję­ło zo­rien­to­wa­nie się, że we łzie jest coś, co mu da nie­śmier­tel­ność – sól. Ura­do­wa­ny tym od­kry­ciem, chciał po­dzię­ko­wać ry­dwa­no­wi, ale Ru­sał­ki już nie było. Wkrót­ce za­uwa­żył, że wy­ro­sły mu wła­sne skrzy­dła. Coś mu mó­wi­ło, że nie­ba­wem za­nio­są go one do kry­ni­cy soli w domu dziew­czy­ny. I że to musi być gdzieś nie­da­le­ko. Póki co, przy­cup­nął sobie na małej, wy­sta­ją­cej ko­st­ce, po­ni­żej dziew­czę­cej szyi. Na po­cząt­ku grunt pod smo­czy­mi ła­pa­mi trosz­kę fa­lo­wał. Ray jed­nak wie­dział, że we­wnętrz­ny płacz cza­sem trwa o wiele dłu­żej, niż ze­wnętrz­ny i że wtedy ciało drży jesz­cze długo, po prze­to­cze­niu się ostat­niej łzy. Mi­kro-smok po­tra­fił cier­pli­wie cze­kać, po­nad­to od chwi­li, gdy jego ma­rze­nie było speł­nio­ne miał pew­ność, że jego czas jest nie­ogra­ni­czo­ny. Nie znał się do­kład­nie na dzia­ła­niu czasu, ale znał pod­sta­wo­wą jego cechę – nie­sie­nie zmian. Z jego per­spek­ty­wy – za­wsze ko­rzyst­nych.

Jesz­cze tego sa­me­go dnia dziew­czy­na po­de­szła do gli­nia­nej misy w kwia­ty, peł­nej bieli i po­chy­li­ła się nad nią. Ray sfru­nął pro­sto na solną plażę, mały, biały pła­sko­wyż, który bły­ska­wicz­nie uży­czył mu swo­je­go ko­lo­ru.

I po­czuł się jak w domu.

Od tej pory, kiedy tylko miał oka­zję, wy­fru­wał z sol­ni­cy zwie­dzać, zmie­nia­jąc kolor nawet kil­ka­na­ście razy dzien­ne. Ma­leń­ki, nie­zau­wa­żal­ny ludz­kim okiem smok gro­ma­dził w sobie zapas soli na smo­czą wiecz­ność i zwie­dzał dom czło­wie­ka, szu­ka­jąc in­spi­ra­cji do na­stęp­ne­go ma­rze­nia. Za­wsze jed­nak wra­cał do swo­jej bia­łej ko­pal­ni, w któ­rej sam wy­glą­dał, jak zia­ren­ko soli. Za każ­dym razem, kiedy w niej prze­by­wał, a dziew­czy­na na­chy­la­ła się, by wziąć szczyp­tę dla sie­bie – jej oczy ogrom­nia­ły, a Ray mógł pa­trzeć w te dwa nie­bie­skie słoń­ca, które nad nim świe­ci­ły. Teraz za­wsze były błysz­czą­ce – lecz suche.

Nie do końca wie­dział dla­cze­go, ale był z tego po­wo­du dumny.

 

Koniec

Komentarze

Choć to nie moje klimaty, tekścik przeczytałem bez bólu zębów. Całkiem przjemna bajeczka - w dodatku nieźle spisana. Dla mnie może troszkę zbyt abstrakcyjna...

I kilka uwag technicznych:

„nie zdają sobie jednak sprawy z tego[,] skąd coś wiedzą i dlaczego coś czują”

 

„pięknego, otwartego szeroko na świat kielicha” – lepiej brzmiałoby ‘pięknego, szeroko otwartego na świat kielicha’

 

„który błyskawicznie użyczył[, – a ten przecinek skąd się tu wziął i w jakim celu?] mu swój kolor”

 

Pozdrawiam

Sympatycznie poetyckie, ale trochę puste --- bez emocji i bez refleksji.

Nie odróżniają przyczyny do skutku - od

 

Niektórzy uważają, że mikro-smoki dlatego rodzą się z dojrzałą duszą, że tuż po urodzeniu otrzymują szczepionkę w postaci niezwykle dużej dawki piękna. - zdanie do przeredagowania

 

Pragnął mianowicie znaleźć się we łzie człowieka. - nie wiem, czy to błąd. Jak na mój nos powinni być "w łzie".

 

Mikro – smoki całą swoją nieśmiertelność przenoszą się z miejsca na miejsce przy pomocy istot latających, chyba, że pod wpływem jakiegoś silnego przeżycia wyrosną im własne skrzydła. - to co w końcu przenoszą: siebie czy nieśmiertelność?

 

“tak niewiele brakuje, by kropla stoczyła się na ziemię – a wtedy już po mnie” - ten zapis powinno się zacząć dużą literą.

 

Pomysł przypadł mi do gustu, tylko dlaczego ta bajka jest napisana w taki zawiły sposób? Wyrzuć kilka przymiotników, bo tylko przeszkadzają w lekturze i uporządkuj przecinki, gdyż wprowadzają zament. A wtedy będzie dużo lepiej.

 

Pozdrawiam

Mastiff

Jestem urzeczona. To bardzo śliczna bajeczka, domyślam się, że pierwsza z wielu. Smok Ray jest przeuroczy i cieszę się, że będzie żył zawsze. Lubię smoki.

Od dziś, w moim domu, wszystkie pojemniki z solą będą otwarte. :)

Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Oczywiście zamęt, a nie to co napisałem. Przepraszam:)

Mastiff

Idea ciekawa, opis niezgorszy, tylko jak dla mnie również nieco zbyt poetycki i abstrakcyjny.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

A ja się zastanawiam, cóż trzeba zrobić, żeby w tak krótkim czasie zyskać taki odzew pod tekstem ^^ Czy to ten smok w tytule, bajkowość, czy może jednak przystępna długość? ;p

Długość ; p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Treść też ma swoje znaczenie.   

Drogi, Szanowny Bohdanie. Czytnij sobie co nieco o zbiegach samogłosek, wpływających na użycie "we" i "ze"...

Dobrze Adamie. Czytnę.

Mastiff

Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze:)

Zgodnie z Waszymi propozycjami zrobiłam wstępną kosmetykę -

Clod - wkradło się rzeczywiście kilka literówek, to z entuzjazmu połączonego z faktem wprowadzania ostatnich poprawek tuż przed wklejeniem...;)

Bohdanie - interpunkcja nie jest moją najmocniejszą stroną. Będę nad tym pracować.Pomyślę też czy i jak przeredagować zacytowane przez Ciebie zdanie.Nie jestem jednak pewna, czy powinnam zmieniać zwrot "całą swoją nieśmiertelność", jest to bowiem zamierzone odniesienie do zwrotu "całe swoje życie"...

RogerRedeye - to krótki tekst, w przeważającej części pisany z perspektywy Raya, którego mikro-smocza cecha "nie wie, skąd coś wie, ani dlaczego coś czuje" w znacznym stopniu utrudniałaby refleksję...We fragmentach pozostałych kilka refleksji jednak jest zawartych, tylko może nie wprost, tzn.bez uprzedzenia "uwaga, a teraz nastąpi filozoficzna refleksja"...jeśli rozumiesz, co mam na myśli.  Inaczej przyszpiliłabym tego typu tekst jak, nie przymierzając, motyla...

Skądinąd muszę powiedzieć, że mój pierwszy tekst, który tu zamieściłam, według komentatorów zawierał zbyt wiele refleksji;)

Co do bezemocjonalności, nad tym muszę się głębiej zastanowić, jeżeli rzeczywiście opowiadanie ich nie zawiera. Na pewno pisałam to z ogromnymi emocjami, które, jak mi się wydawało, również zawarłam chcociażby w metaforach...

Jeszcze raz dziękuję za uwagi i pozdrawiam serdecznie wszystkich komentatorów, również przyszłych:)

 

 

poprawka do mojego komentarza powyżej -

jeżeli rzeczywiście opowiadanie nie zawiera emocji

(bo zdanie mi się nieco rozwaliło)

B.I.

Moim zdaniem zawiera. A co do wspomnianego zdania, to się zastanowiłem i przyznaję Ci rację.

Mastiff

Co za historia. Nie dość, że ze smokiem w treści, to jeszcze taka urokliwa. Moim zdaniem klimat tej króciutkiej opowieści jest trafiony. Poetycko i poważnie, krótko, a jak klimatycznie. Wsiąknęłam całkiem, jak te krople. 

No i ten smok. Najmniejszy jakiego znam. Pisz więcej, bo chcę czytać! 

Ładna opowiastka.

pozdrawiam

I po co to było?

A jakby tak biedaczek przysnał i w jakiejś zupie wylądował? To by miał dopiero przezycia :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Mnie również bajeczka w smak podeszła. Bardzo przyjemnie się ją czytało. A obecnie w bajkowych klimatach się rozmarzyłem, bo „Opowieści sieroty” czytam. Pięknym językiem, Autorko, napisałaś ten tekścik.

Przyzwoita bajeczka, ale czegoś mi w niej zabrakło.

 

Pozdrawiam.

Dziękuję bardzo za dalsze komentarze! Bardzo się cieszę, że Smok zyskał sympatyków!:) On też się cieszy:P

Prokris - dzięki, z przyjemnością będę pisać więcej:)

Co do zupy...gdyby rzeczywiście zanurzyć w solnicy jakąś dużą łychę (choć ja osobiście dawkuję sól szczyptami;), może by się na nią smoczek i załapał, ale przecież dysponuje skrzydełkami, no i dojrzałą duszą, więc w razie czego będzie wiedział co robić;)

Pozdrowienia od Raya!:P

 

Świetne opowiadanie, prawie jakbym czytał czyjś sen. Bardzo urzekła mnie wyobraźnia, nic dodać i nic ująć. Sam chciałbym mieć podonie barwne pomysły. Piszę to z nutką zazdrości ;)

Do pytania kilka postów wyżej:
Nie od dziś wiadomo, że długość ma znaczenie.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ja słyszałem, że grubość też.

Mastiff

I co dalej?

Ciepła opowiastaka i w zasadzie nic mi w niej nie brakowało. Nie zakładłem żadnego zakończenia, tylko dałem się ponieść wyobrażni i było sympatycznie :-)

Takiemu miłemu, maleńkiemu smokowi i swojej solniczki bym użyczył. :)

@Unfall - dzięki, Ray rośnie z dumy :)

@mirekowski

@homar

- dziękuję za przeczytanie i sympatyczne komentarze - i przepraszam, że tak późno te podziękowania. Wynikneło to z mojego jeszcze wtedy braku doświadczenia w odpowiedziach na komentarze. Teraz już będę odpowiadać każdemu z osobna :)

Pozdrawiam wszystkich!

Sympatyczny smoczek. ;-)

A co było dalej? Miał jakieś przygody?

Ale w morzu to dopiero musi się roić od mikro-smoków...

Babska logika rządzi!

@Finkla - dzięki, miło, że go polubiłaś :)

To miniaturka o Smoku - miniaturce, nie zas szerzej zakrojona opowieść przygodowa. "Ray od pierwszych swoich dni miał wielkie marzenie. Pragnął mianowicie znaleźć się we łzie człowieka". O tym jest to opowiadanie. To była przygoda jego życia :)

Pozdrawiam ))

Czytałam je jeszcze na starej stronie i teraz sprawdziłam, że – nie wiedzieć czemu – nie zostawiłam komentarza, a pamiętam, że mnie zauroczyło. Śliczne.

Btw – a czemu nie ma tamtych komentarzy?

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Bo Autorka na starej stronie zamieściła jedno opowiadanie, a tutaj drugie i teraz ma dwa.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Otaguj, proszę

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

A jeszcze lepiej, wstaw stare opowiadanie, z komentarzami. I otaguj.

Babska logika rządzi!

@AlexFagus, Brajt, Finkla – dzięki za komentarze… – zrozumiałam, że przenosimy tu stare opowiadania, poprawiamy – lub nie w kopiach roboczych, a potem upubliczniamy – i tyle. Jak to mam dwa opowiadania? I jak należało przenieść z komentarzami?

Czyli nie wstawiałaś opowiadania na nowo, tylko normalnie opublikowałaś po poprawieniu kopię roboczą starego? Jeśli tak, to stare komentarze chyba powinny być (tu w pełni kompetentny jest chyba tylko Brajt). Tak czy siak – dodaj tagi, to zgłoszę opowiadanie do biblioteki.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Z wielką satysfakcją odświeżyłem sobie wspomnienia o jednym z najbardziej bajkowych i najlepszym w tej grupie tekstów.

Opowiadanie świetne, należy do moich ulubionych w tym serwisie.

 

Niestety niektóre opowiadania wstawiłaś dwa razy – raz na starej stronie i raz na nowej, mimo moich licznych próśb na becie, aby tego nie robić. Siłą rzeczy masz je w dwóch egzemplarzach – kopii roboczej w archiwum ze starymi komentarzami, oraz np. to nowe, dodane na nowej stronie, z nowymi komentarzami.

Teraz się muszę zastanowić jak to połączyć. Prędzej czy później to naprawię.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

@Brajt – dzięki za miłe słowa :) I za pomoc! Rzeczywiście, będę niezmiernie wdzięczna, jeśli w wolnej chwili (jeśli takie u Ciebie istnieją) przywrócisz także poprzednie komentarze do tych pozostałych opowiadań. Pozdrawiam!

O, ale bajka przeurocza o smoku Rayu i jego kroplach, które to squatował bezczelnie bez wiedzy prawowitych właścicieli :) A na koniec przejął, bystrzak, solniczkę i uszczęśliwił kobietę. No, mało który facet to potrafi…! :)

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

@PsychoFish – ogromnie się cieszę, że Ci się podobało :))) Przepraszam, że komentuję nieco spóźniona :P Bardzo dawno nie było mnie u mojego smoka w solniczce! ;))) Słyszałam, tak nawiasem mówiąc, że od kiedy się urodził, to wszyscy trzymają solniczki w swoich domach otwarte :P …w końcu, smok w dom – Bóg w dom ;))

Pozdrawiam smoczo! :)

Faktycznie niewielkie opóźnienie…

Z wielką przyjemnością odświeżyłem wspomnienie o Rayu.

Ray nadal pozostaje moim ulubionym smokiem. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@AdamKB – nie wiem, co się stało, że nie zajrzałam już do Raya… Na ogół wisiałam na komentarzach do swoich tekstów aż do wygaśnięcia ostatniej kropli mojej nadziei, że ktoś się jeszcze tekstem zainteresuje…W każdym razie gwiazdka mi się nie świeciła, że dotarł nowy komentarz. Naprawdę mi wstyd, bo wygląda, jakbym zignorowała, co absolutnie ani nie było moim zamiarem, ani też, co oczywiste, interesem. Mam nadzieję, że PsychoFish wybaczy? … Jakoś wtedy chyba następowała przeprowadzka na nową stronę?…? I mogło to się zdarzyć na styku tych przenosin, że zgubiłam ten komment. Poległam na tej przeprowadzce w wielu kwestiach, jak widzę, nie tylko przez nieumiejętność przenosin komentarzy. 

W każdym razie miło mi ogromnie, że malutki smok przypadł Ci do gustu :) :) :)

@Regulatorzy – jak to miło, niebiańsko wręcz! :) ;) Nawet ja go lubię, Raya znaczy :))))) I na wszelki wypadek będę go częściej odwiedzać – gwiazdka czy nie gwiazdka.

Pozdrawiam!

I na wszelki wypadek będę go częściej odwiedzać – gwiazdka czy nie gwiazdka.

 

Pamiętaj Blue_Ice, że jeśli będzie gwiazdka, przynieś Rayowi jakiś mały, gustowny upominek. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Z całą pewnością wręcz zacznę go obsypywać prezentami! Znaczy… z tym obsypywaniem to chyba się nie uda z racji rozmiarów ;))) Ach, tak trudno jest dawać prezenty komuś, czemuś o rozmiarach tak różnych od naszych :P Pozostaje miłość :D

Nie wybaczę! Ta zniewaga… ;-)

 

Ray nadal dobry.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

@PsychoFish – wiedziałam … :P Ale dla dobra Raya jeszcze to przemyśl. Może zaczniemy od nowa? ;)))

Pozdrawiam smocznie! I smok Ray również Ciebie pozdrawia, czuje się pogłaskany :) (niee…jego nie można głaskać…chyba, że czterolistną koniczynką ;)))

Stare smoki nie rdzewieją, powiadasz? :-)

 

Czekaj, skoczę po koniczynkę ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

@PsychoFish – nie rdzewieją nawet w kroplach wody! :D

Ładna historia. 

Moim jedynym zastrzeżeniem jest złożoność niektórych zdań, np.:

“Za każdym razem, kiedy w niej przebywał, a dziewczyna nachylała się, by wziąć szczyptę dla siebie – jej oczy ogromniały, a Ray mógł patrzeć w te dwa niebieskie słońca, które nad nim świeciły.”

W moim odczuciu do tego tekstu takie przekomplikowania nie pasują, troszkę bym pociął.

 

Dziękuję za słowo “mimikra”. Nie mogę sobie przypomnieć, czy je znałem czy nie, w każdym razie już wiem co to znaczy :). 

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

@Nevaz – dzięki :) Pomyślę o tym wielokrotnym składaniu zdań ;))) Pozdrowienia!

Wiem, że sporo minęło od czasu publikacji, ale cieszę się, że tu trafiłam z polecenia AdamaKB.

Blue_Ice – szukamy bajeczek do specjalnego wydania Silmarisa. Byłabyś zainteresowana ? Całe ogłoszenie jest w magazynie, ewentualnie odezwij się do mnie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

@bemik – bardzo mi miło! Cieszę się z Twoich odwiedzin – i dziękuję za zaproszenie na łamy. Jak tylko zbiorę się w sobie, to zerknę na narrację Raya pod kątem klasyczności bajkowej… Jak tylko to zrobię, to się odezwę. Pozdrowienia!

Misia zainteresował tytuł. Cieszy się, że przeczytał. Lubi dobre smoki. Nie znał mikro-smoków. Teraz myśli, że mógłby się zaprzyjaźnić z Rayem. Może mu podpowiesz, jak ma to zrobić. Będzie czekał :)

Cześć, Koalo :)

Chyba wcześniej nikt ich nie znał, znaczy mikro-smoków :)

Ray często pomieszkuje w glinianych, szklanych, kamiennych naczyniach na sól (ale już np. nie w małych solniczkach, tam dostaje klaustrofobii!), mogą być takie zamykane nawet, on sobie poradzi. Lubi pojawiać się, kiedy komuś jest bardzo smutno. Tylko, że można go nie zauważyć, zwłaszcza, że w smutku mamy skłonność taplania się w czarnych myślach i nie dostrzegamy niuansów świata wokół, drobinek, zalążków szczęścia. A przecież właśnie wtedy by się bardzo przydały, prawda? ;)

Miś ma wrażenie, że chwilę Cię nie było na NF. Cieszy się że jesteś. Przyzna Ci się, że tym opowiadaniem zainspirowałaś go i coś o smokach wrzuci na portal w styczniu. Swoim ostatnim driblem miś trochę testował poczucie humoru administracji NF. Chyba go(misia) nie wyrzucą, skoro jeszcze tego nie zrobili. smiley

Miś ma zupełnie słuszne wrażenie. Długo mnie nie było. Czasem wchodziłam i nawet momentami wydawało mi się, że znajdę czas na wzięcie udziału w jakimś konkursie – albo dopieszczenie i wrzucenie na portal któregoś z moich szufladziaków – ale nie, niestety, zwykle czasu w końcu jednak brakło.

Dribel przeczytam – a na styczeń smoczy też czekam!

Tymczasem – pozdrowienia i dziękuję jeszcze raz za odwiedziny tudzież dobre słowo!

 

Fajnie, że już jesteś. Miś wyżej pisał o driblu “Dribble”. Ostatnio popełnił drabla. Gdy się weszło między… O tym we wcześniejszym “Napisać muszę”. (autoreklama)smiley 

Gdy się weszło między… nr 1 (Portal) – no tak :)

Gdy się weszło między… nr 2 (w tzw.życiu): …trzeba obserwować, jednocześnie strzegąc własnych granic ;)

Nowa Fantastyka