- Opowiadanie: AgiSK - W poszukiwaniu jednolitego czasu

W poszukiwaniu jednolitego czasu

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

W poszukiwaniu jednolitego czasu

Pewnego dnia mały Wiktorek wstał rano z łóżeczka i pobiegł szybciutko do ubikacji. Otworzył drzwi od pomieszczenia, w którym powinna znajdować się toaleta, ale jej tam nie było! Owe wejście prowadziło wprost do Wszechświata, do przestrzeni kosmicznej, która natychmiastowo wchłonęła malca. Chłopiec z wrażenia po puścił w spodenki.

Brak grawitacji spowodował, iż Wiktorek przemieszczał się bezwładnie w nie określonym kierunku. A jego mocz podążał tuż za nim. Aż cud, że chłopiec był jeszcze w jednym kawałku i jak dotąd się nie u dusił. Genialny malec, studiujący już drugi rok na wydziale fizyki UJ, wiedział, że w próżni nie może oddychać i wstrzymywał w płucach powietrze. W odbiciu swego lustrzanego zegarka spostrzegł jednak, iż robi się siny, co nie bardzo współgra z barwą jego oczu.

Nagle przypomniał sobie, że w kieszeni ma podręczny zestaw do nurkowania. Już włożył rękę do kieszonki piżamki, gdy nagle zarył zębami w meteoryt.

Gdy ocknął się, zobaczył przed sobą szaro-zielone ludziki. Leżał przykuty na różowo-pomarańczowym stole, a do jego czoła zbliżało się ogromne, tępe wiertło. Gdy było już bardzo blisko, zatrzymało się i zardzewiało. Dla kosmitów nie stanowiło to jednak problemu, bo OBCY-senior sięgnął po ręczną wiertarkę. Lecz w Kosmosie czas płynął wolniej, a kręcące się nieśpiesznie wiertło łaskotało chłopca w czoło. Młodzieniec przyzwyczajony jeszcze do ziemskiego tempa zaczął się już poważnie nudzić. Zorientował się, że jego ręce i nogi przywiązane są do stołu jakąś dziwną, kleistą i gumowatą mazią. Zebrał więc ślinę w ustach i wy rzucił ją całą siłą w powietrze dzieląc na cztery części, które spadły na kleiste pętle niszcząc je i uwalniając jego młode kończyny.

Zaczął uciekać, jednak w drzwiach pojmała go kosmiczna ochrona. Został uwięziony. Ale modry chłopiec zwinnie wydostał się wyskakując przez niematerialną ścianę. Okazało się, że był to statek kosmiczny, który przemieszczał się z ogromną prędkościom, nie porównywalną wręcz z czasem biegnącym wewnątrz pojazdu. Wyskakując zapomniał, że w przestrzeni nie będzie mógł oddychać i za truł się gazem nie zarejestrowanym nigdy przez ziemskie sondy.

Wściekli kosmici postanowili zrobić inwazję na Ziemię.

Zwłoki Wiktorka wpadając w ziemską atmosferę eksplodowały uwalniając do troposfery ogromne ilości trującego, zmutowanego gazu, przed którym nikt nie zdołał się u chronić. Powszechna infekcja w ciągu paru godzin opanowała całą planetę, tworząc z dotychczasowych organizmów nowy gatunek.

Tymczasem Ziemia została otoczona przez tysiące wrogich statków kosmicznych.

Z istot ziemskich powstały mikroskopijnej wielkości organizmy, niedostrzegalne dla oczu obcych, którzy zdesperowani odlecieli. Aby jednak być pewnym, że wszystko jest w porządku i aby potem nie żałować, wysadzili Ziemię za pomocom różowych laserów. Nie przypuszczali jednak, że szybujące w przestrzeni kosmicznej odłamki przepełnione są ziemskimi drobnoustrojami, które rozproszone we Wszechświecie w szybkim tempie zasiedlą go, niszcząc wszystkie pozostałe cywilizacje.

Od tego czasu nareszcie wszędzie zaczął obowiązywać jednolity czas ziemski.

 

Koniec

Komentarze

Jest drobny problem. Ogladalem kiedys film 2012 i nie podobalo mi sie, bo nie widzialem siebie wsrod ocalalych – a specjalnie zatrzymywalem film i sie szukalem. Tutaj jest podobny problem. Co sie stanie ze mna? Sprawa druga: tytul opowiadania jest za dobry.

:)

Sorry, taki mamy klimat.

O! SF w Grafomanii. Interesująca próba.

Babska logika rządzi!

"u chronić" - jest w tym tekście kilka naprawdę fajnym smaczków ;)

Ożesz w ryja, ale chryja!

Tytuł z pantałyku zbija!

Metaforą starą jedzie,

A tu kosmos cały w biedzie!

 

I Wiktorek kulką moczu

skoczył obcym wprost do oczu,

meteory gryząc żwawo

pluł i strzykał nader klawo

 

A ufoki, durne pały

to inwazji se zachciały,

Lecz ich Ziemia w ciul zrobiła

Bakteriozę wystrzeliła…

 

Zachwycony tym konceptem

Rzeknę ino cichym szeptem,

czas ziemski – to o kolano…

Bo za mało nam go dano.

 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Przeczytałem, ale niestety śmiechu dużo z tego nie było. No i zbyt poprawnie, mimo wszystko :P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Myślę, że te spacje w ramach jednego słowa są zbędne, nawet jak na ów konkurs. 

 

Jakże inną tematykę porusza to niecodzienne opowiadanie. Zaczyna się jak nieomal bajka, tyle że chłopiec Wiktorek chce siku i nie może jak zawsze, tylko nagle musi w przestrzeni kosmicznej, bo się w niej znalazł, a ono, to siku leci za nim. A kiedy bajka się kończy, to idziemy do konkretów i kończy się dotychczas czas ziemski składający się właściwie z kilku czasów w różnych miejscach i zaczyna się tytułowany czas jednolity od tego rozpadu momentu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka