- Opowiadanie: epikon - Pilot doświadczalny cz. II/XIII

Pilot doświadczalny cz. II/XIII

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Pilot doświadczalny cz. II/XIII

 

Pilot doświadczalny część II / XIII

 

Jednak poleciałem.

Wiem, że szanse na powrót mam minimalne. Tylko do czego tu wracać. Mój status społeczny – V kategoria pozwalał mi tylko na biologiczną wegetację.

Cień Inkwizycji, który snuł się za mną, brak celu po porannej pobudce, mieszkanie w dwudziestoosobowej sali… każda zmiana była dobra, by porzucić ten martwy punkt.

Szkolenie przed startem nie trwało nawet miesiąca. Ograniczało się do poznania statku w zakresie wystarczającym aby się zorientować w schemacie pomieszczeń, do których miałem mieć dostęp. Wiedza techniczna i astronomiczna wystarczała w zakresie podstawowym. Statek był w pełni zautomatyzowany, komputer pokładowy ze sztuczną inteligencją znacznie przewyższał możliwości najlepszego nawet pilota. Po co więc człowiek na pokładzie?

Słaby, podatny na promieniowanie, reagujący miliony razy wolniej niż maszyna, wymagający skomplikowanego systemu podtrzymywania życia.

Zakładano, że w przestrzeni empirycznie nie eksplorowanej, w warunkach, o których nikt nie miał nawet mglistego wyobrażenia czynnik ludzki może mieć zasadnicze znaczenie.

Moje ciało pokryto nanosystemem pozwalającym na nieprzerwaną łączność z komputerem.

 

W praktyce tego nie zauważałem ani nie odczuwałem. Komputer nieustannie monitorował moje funkcje biologiczne i mentalne, tworząc jednocześnie bazę danych w zakresie nieznanych mu informacji o człowieku. Niestety, komputer nie posiadał priorytetu typu „chroń człowieka”. Wręcz przeciwnie, w sytuacji zagrożenia, gdy dobro misji tego wymagało, mógł go pozbawić nawet życia. Jedno życie za choćby niewielki krok w nieznane…cóż to za cena – za darmo.

Komputer nie posiadał zdolności kierowania się uczuciami czy emocjami. Rejestrował natomiast moje impulsy elektrochemiczne z nimi związane.

Zakładano, że w innym wymiarze sensory maszyny nie będą zdolne rejestrować zjawisk nieznanych bazie danych. Człowiek, kierując się intuicją i przeczuciem może te zjawiska postrzegać. Monitorując mentalizm człowieka komputer może wykorzystać jego decyzje jako swoje. W tym wypadku lepsze ludzkie niż żadne. Być może taki konglomerat człowieka i maszyny potrafi sprostać zadaniom misji.

 

Może to nie był pierwszy raz, może trzeci, nieważne .Wiedziałem, że następny uzależni mnie od tego stanu. Wiedziałem też dlaczego. Na początku jeszcze w pełni świadomy kontrolowałem proces, ale po jakimś czasie… Uzależnienie było jak narkotyk. Nie potrafiłem, chociaż mogłem i wiedziałem, jak opuścić ten wymiar. I znowu to dręczące pytanie – zostać w tym błogim stanie czy budzić się i szukać dalej. Zwyciężyło to drugie, mój ludzki czynnik.

 

Nie ma takiej sytuacji, która będzie moim spełnieniem. Zmora poszukiwania jest nieskończona, jest odbiciem nieskończonego wszechświata. Czy człowiek mógłby się czuć wolny, gdyby miał stuprocentową pewność istnienia jakichkolwiek granic? Zapewne nie. To tylko kwestia czasu, gdy osiągnie te granice. Zderzenie byłoby bolesne nie fizycznie. Świadomość, że nadal jest w klatce nieważne jakich rozmiarów, byłaby powrotem do pierwotnej rozpaczy.

 

Koniec

Komentarze

W wordzie wyglądało to inaczej.Edytor NF jest jednak niezależny od sugestii operatora, albo operator jest do… Nie wiem dlaczego tak się rozciągnęło.Mam nadzieję skończyć to opowiadanie w trzynastu częściach pod warunkiem, że ew. recenzje nie skonczą mnie. M

Ten fragment to w zasadzie opis statku. Pierwsza rzecz: przecinki tańczą jak na wiejskiej zabawie, a druga to mało literacki język. Podczas lektury nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że czytam gazetę, a nie opowiadanie. Słabo. Pozdrawiam

Mastiff

Masz opcję edycji w profilu. Operuj, aż ta zielona otchłań zniknie (hmm… w sumie zielona otchłań i podwieczorek, tego jeszcze nie czytałem).

Wstawianie kilku pustych ekranów po tekście wywołuje chęć użycia słów niecenzuralnych. Co ciekawsze, mało kto ma takie "problemy", pomimo że edytor ten sam…

Widocznie ja należę do tej grupy "mało kto".Statystycznie padło na mnie.Te niecenzuralne słowa dopowiedziałem sobie sam, wziąłem je na klatę.Na szczęście udało mi się usunąć puste strony.Sorry.

Czyli jednak wymyśliłeś dalszy ciąg? I aż trzynaście części… Chyba lepiej byłoby wstawiać większe kawałki. Zabrakło mi opisu, czym wielowymiarowy świat różni się od naszego (oprócz poczucia wolności), ale mam nadzieję, że pojawi się w kolejnych odcinkach.

Babska logika rządzi!

Dawaj dalszy ciąg!

Przynoszę radość :)

Tak do końca nie wymyśliłem…Ale Twoje odwiedziny Finklo  napewno mnie zmotywują.Nie chciałbym za bardzo wchodzić w hard SF bo tu już bardzo duzo powiedziano i trudno o  oryginalność.Mam ogólny pomysł, że każdy wymiar będzie odkryciem innej natury człowieka i Kosmosu, co uważam za jedność.Wszystkie sugestie mile widziane, postaram się pisać dłuższe teksty. Napewno opiszę różnice wielowymiarowego świata. Wrócę tam na chwilę, żeby nie pominąć czegoś istotnego. Teraz myślę, że II/III wyglądałoby lepiej niż II/XIII  :P

No to szybko, zanim jakiś demotywator się pojawi. I nie zdradzaj dalszego ciągu przed czasem. III czy XIII – jeszcze możesz edytować…

Babska logika rządzi!

No dobrze, już nic (na razie) nie napiszę…  :-)

Anet, jak się znowu zacznę spieszyć…Daj człowiekowi trochę czasu. Muszę coś sensownego wymyślić. Nie przypuszczałem, że nieświadomie eksperymentuję na sobie. Dzięki za krótką wizytę.

Adamie, doceniam szansę. Postaram się tego nie s… CY 

Czas mojej wizyty zależy od długości tekstu ;)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka