- Opowiadanie: Unfall - Po walce

Po walce

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Po walce

Marek z trudem łapał powietrze. Opuścił miecz, wbił koniec klingi w podłoże i oparł się o rękojeść, aby chwilę odpocząć po morderczej walce. Serce powoli powracało do wybijania umiarkowanego rytmu. Oblicze mężczyzny przyozdobił delikatny uśmiech. Udało się, choć było ciężko. Jeszcze chwila, a całkiem opadłby z sił, a wtedy wynik pojedynku byłby przesądzony. Wiedział, że przeciwnik będzie trudny, ale rzeczywistość przerosła oczekiwania. No, ale teraz ma już z górki, przynajmniej do następnej walki. Pozostało pozbierać fanty i może zacząć rozglądać się za karczmą.

Podszedł do martwego przeciwnika, aby przeszukać ciało. Rycerza zmroził widok oczu powalonego ogra. Stwór zdawał się patrzeć na niego z wyrzutem, więc dla pewności Marek szturchnął denata mieczem. Nie było żadnej reakcji. Oskarżycielskie spojrzenie nadal przeszkadzało mu w tym, co miał zamiar zrobić, obszedł więc truchło i stanął po przeciwnej stronie. Potok przekleństw opuścił jego usta, gdy wojownik zorientował się, że stoi w kałuży krwi. Buty z futra białego wilka, których zdobycie wiele go kosztowało, chłonęły śmierdzącą posokę jak gąbka. Jak on to doczyści?

Pochylił się i przetrząsnął kieszenie ogrzej kamizelki, znajdując jedynie kilka miedzianych monet. Trzeba zabrać pas. Marek zdążył mu się przyjrzeć przed walką i nie miał wątpliwości. To była magiczna opaska przyspieszenia, jaką widział kiedyś u jednego z handlarzy. Bardzo rzadki artefakt, dzięki któremu powolny ogr stał się tak wymagającym przeciwnikiem. Klamra zniknęła gdzieś pod zwojami jelit, uwolnionych z masywnego korpusu jednym z ostatnich cięć. Mężczyzną targnęło uczucie obrzydzenia, ale przecież nie pozostawi tak cennego przedmiotu. Zdjął skórzaną, połyskującą magiczną poświatą rękawicę i wsunął dłoń w cuchnące wnętrzności. Głębiej. Jeszcze głębiej, prawie po łokieć. Druga dłoń powędrowała w kierunku twarzy, aby choć trochę osłonić nozdrza. Gdy wreszcie udało się namacać sprzączkę, szybko wyciągnął zdobycz i odskoczył od śmierdzącego cielska.

Dobrych kilka minut trwało, zanim Marek doszedł do siebie. Rozejrzał się wokół. Musiał znaleźć jeszcze oko bazyliszka. Najwyraźniej niezbyt rozgarnięty ogr nie docenił wartości niepozornego, ale potężnego amuletu, bo nie miał go przy sobie. Jednak artefakt musiał gdzieś tutaj być. Symeonis, właściciel wisiora, zginął z ręki tego olbrzyma. Przynajmniej tak twierdził sługa czarodzieja, który podobno z trudem uniknął śmierci, a którego rycerz spotkał w pobliskim miasteczku.

Jedynym miejscem godnym uwagi okazał się ogrzy szałas. W wejściu do rozpadającej się konstrukcji ze zbutwiałego drewna brzęczała czarna, ruchliwa chmurka. Z zaciśniętymi ustami i lekko przymkniętymi oczyma, Marek wszedł w rój tłustych much. Poczuł fetor gnijącego mięsa. W panującym w ruderze półmroku ledwo dostrzegł szkarłat szat maga. Podszedł do leżących w kącie ludzkich szczątków i wyciągnął dłoń w kierunku naszyjnika, spoczywającego na wijącej się tysiącami larw piersi nieboszczyka. Odór stawał się nie do zniesienia. Szarpnął amulet, aby go zerwać. Głowa z na wpół odsłoniętą czaszką odpadła od martwego korpusu i potoczyła się pod nogi wojownika.

Marek czuł, że dłużej nie utrzyma kolacji w trzewiach. Zerwał z głowy hełm i wybiegł do ubikacji. Gdy chłopak wrócił po kilku minutach do salonu, był blady jak ściana. Podniósł z podłogi technologiczne cacko i ułożył obok konsoli. Chyba jednak wolał stare gry.

Koniec

Komentarze

Tak mi coś od początku pachniało grą, choć nie wiedziałem dokąd mnie owo podejrzenie zaprowadzi. A zaprowadziło do kibla:). Można poczytać, bo sprawnie napisane, lecz z fantastyką słabo.   Pozdrawiam

Mastiff

Unfallu – to taki tekst na utrzymanie formy, tak? Bez zgrzytów, ale i bez rewelacji. Aha – i czytało się miło ;)

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Pierwszy raz coś mi zadzwoniło przy zbieraniu fantów, a kiedy doszedłem do magicznej opaski przyspieszenia, nie miałem już żadnych wątpliwości co tu się wyrabia. ;) Ciekawa wizja, w zasadzie kto wie jak będą wyglądały gry za kilka lat, realizm zwiększa się coraz bardziej. Chociaż podejrzewam, że wrażeń węchowych nie uświadczymy z prostego powodu – zmniejszyłaby się im sprzedaż, gdyby zafundowali ludziom zapachy z pola bitwy.    Poza tym opowiadanie zawiera w sobie jedną, bardzo ważną prawdę – stare gry były lepsze. ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

A już się zdążyłam zdziwić, że Unfall obniżył poziom do rpg. Ale nie, wyszedłeś na prostą. :-) Jak to "słabo z fantastyką"? A gra generująca wrażenia węchowe? Czyste SF. Podobało mi się przejście od fantasy do SF. I tak na marginesie – czyżbyś słyszał coś o przełomach w badaniach tego zmysłu? Jak można zaprząc zapachy do gier albo filmów? Rozumiem, że da się podstawiać pod nos olejki aromatyczne albo drażnić odpowiednie ośrodki w mózgu. A jakiś sposób równie prosty jak pokazywanie obrazów?

Babska logika rządzi!

Nie tak dawno czytałem artykuł o nowej technologii, symulującej zapachy na ekranie komputera poprzez drażnienie receptorów węchowych odpowiednią elektrostymulacją. Więc to już nie SF ;)

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Hej, Unfall :)    przeciwnika, aby przeszukać ciało. Wojownika – przeciwnika i wojownika trochę na siebie wpada, jak się szybko czyta, to się rymuje. Można by właściwie dać zaimek za wojownika. 

Zdjął skórzaną, połyskującą delikatną, magiczną poświatą, rękawicę – Nie miało być - Zdjął skórzaną, delikatną, połyskującą magiczną poświatą rękawicę? Swoją drogą rozbawiło mnie to zdanie, a chyba miało, więc ;p 

 Musiał znaleźć jeszcze oko bazyliszka. To po nie przyszedł. – Może jednak zrezygnować z wyboldowanego fragmentu? Właściwie nic ciekawego nie wprowadza do fabuły, a nas i tak chyba nie interesuje w jakiej kolejności musiał odnaleźć przedmioty, no chyba że kogoś interesuje, to przepraszam. 

Najwyraźniej niezbyt rozgarnięty ogr nie docenił wartości niepozornego, ale potężnego amuletu, bo nie miał go przy sobie. Jednak artefakt musiał gdzieś tutaj być. – Jakoś tak mało płynne te zdania, troszkę sie wybijają. 

Symeonis, mag będący właścicielem wisiora – Sugestia: Może prościej – Symeonis, właściciel wisiora,…

a którego rycerz spotkał w miasteczku nieopodal. – Sugestia: w pobliskim miasteczku 

Motyw zbierania artefaktów z ludzkich zwłok dwa razy powtórzony, nie wiem czy celowo czy nie, nie razi jakoś bardzo. Tekst mi się podobał, głównie przez to, że postarałeś się jednocześnie oddać specyfikę gier, puszczając czasem oko do czytelnika, oraz wrzucić go w umysł gracza, który przenosi się w ten wirtualny świat. Gra do ostatniej minuty, aż organizm nie przypomni mu o sobie, dlatego doceniłam również w trakcie lektury to swoiste wymieszanie się rzeczywistości z fikcją, zwłaszcza na płaszczyźnie psychologicznej oraz emocjonalnej. Nie wiem czy o taki efekt ci chodziło, ale właśnie to zakrzywienie realności jest tutaj bardzo widoczne, tak że czytelnik sam zaczyna się zastanawiać, które to gra, a które nie. 

Jedno co mi sie nie podobalo, to oskórowanie Białego Wilka! Jak można z Wiedźmina buty zrobić… 

Pozdrawiam serdecznie :)

Kurczę, wy to tak ugryźliścię… No to ja troszkę od d… strony, ale może się przyda taka interpretacja :P 

Być może kiedyś gry staną się tak realistyczne, że rzeczywiście nie będzie sensu w nie grać.

Sorry, taki mamy klimat.

Dwie godziny później… Marek kręcił się po salonie z rurą odkurzacza w ręku, jednak sprzątanie zdecydowanie mu nie szło. Jego wzrok nieustanie lądował na porzuconej zabawce. Design wyprofilowanych krzywizn plastikowego hełmu drażnił zwodniczą naturą wirtualnej rzeczywistości. Czuł, że został zmieszany z błotem przez kilka durnych, krzemowych kostek. Wyłączył odkurzacz. Obrzydzenie przez chwilę zmagało się ze złością i instynktowną, ludzką ciekowością.                 – Szlag to – mruknął w końcu pod nosem i zdecydowanym gestem uruchomił konsolę rozrywkową. – Jeszcze będę tego żałował…   Nie mogałem się powstrzyamć :)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Ciekawy tekst, przypomniało mi się, jak 7 lat temu zasuwałem w World of Warcraft. Choć wirtualna rozrywka jeszcze nie wkroczyła na taki poziom, dostrzegam podobieństwa między bohaterem a moim 12-letnim bratem. Boję się pomyśleć, co będzie z młodymi ludźmi, gdy hełmy czy inne cuda oferujące trójwymiarową wirtualną rzeczywistość staną się standardem ;)  

Bohdanie – słabo z fantastyką? A ja myślałem, że jednym szortem dwa gatunki obskoczę. ;)

 

Tyraelu – czasem zdarza mi się napisać jakiegoś szorta spontanicznie. Wpadnie jakiś pomysł i męczy, zanim go nie zapiszę. Gdyby to był pomysł na coś dłuższego, zostałby zapisany w postaci krótkiego planu, do którego wróciłbym w momencie, w którym miałbym odpowiednio dużo czasu. Ale przy takim drobiazgu nie opłaca się zapisywać planu.

 

Elanarze – wiem, grubymi nićmi szyłem. Z tego co pamiętam, prace nad tworzeniem wrażeń węchowych trwały już w 2008 roku. Ale zgadzam się z Tobą, że odoru wybebeszonych wnętrzności nikt w grach nie umieści (może jedynie w trybie hardcore ;), prędzej delikatny zapach dymu z pochodni.

 

Finklo – do grania w przeszłości w RPG przyznaję się bez bicia, ale wtedy za pisanie się nie brałem. Była taka brytyjska firma, która pracowała nad odpowiednią technologią, ale ona pracowała dla wojska i chyba nie bardzo wiadomo, co stworzyli.

 

Almari – dzięki za poprawki. Jako młodzieńcowi zdarzało mi się grać, zapominając o jedzeniu u spaniu. Zdarzało mi się nawet (o zgrozo!) marzyć o epickich pojedynkach w odległych krainach, co przy braku realizmu wirtualnych światów, pozbawionych wszystkiego co przyziemne, uciążliwe lub przykre, było głupie i naiwne. Teraz sobie z tej własnej młodzieńczej naiwności trochę zażartowałem. Motyw z artefaktami powtórzyłem świadomie, jako przykład takiego przykrego aspektu świata realnego, którego świat gier jest pozbawiony. Jeśli jakiś młody człowiek marzy jeszcze o byciu pogromcą ogrów, to niech ma świadomość, że gdyby jego marzenia się spełniły, to łupy same nie wyskoczą efektownie z pokonanych i trzeba by sobie ubrudzić rączki

 

Sethraelu – być może kiedyś znacznie więcej aspektów naszego życia przeniesionych zostanie do wirtualnego świata, a nie tylko rozrywka. Niektórzy już teraz spotykają się na facebooku, zamiast w kawiarni. 

 

Zalth – bardzo prawdopodobny dalszy ciąg. Możliwe tylko, że Marek poszukałby jeszcze w opcjach gry, gdzie wyłącza się niektóre efekty specjalne. ;)

 

Bardzo wszystkim dziękuję za komentarze i pozdrawiam.

Vis a vis – dzięki za komentarz. Ja trochę dawniej zasuwałem w pierwsze Diablo i we Wrota Baldura. Myślę, że odpowiednio ukazany realizm mógłby nieco ostudzić zapał niektórych graczy, ale tak jak wspomniał Elanar, liczący na zyski producenci nigdy nie strzelą sobie w stopę.

Autorze, wcale nie zarzucałam Ci grania. A rób sobie ze swoim czasem wolnym, co tylko chcesz. Chodziło mi o całkiem nieunfallowy poziom/ temat tekstu. Prymitywna rąbanka? Niemożliwe! Ale i z tego opowiadanie się szybko wybroniło. :-)

Babska logika rządzi!

Finklo – w żadnym wypadku nie odebrałem tego jako zarzut i dobrze zrozumiałem Twoje intencje. Twój komentarz był bardzo miły. Z mojej strony to była tylko taka dygresja. Pewnie zabrakło tego ";)" albo tego ":D" albo obu :)

A żeby nie było, że ze mnie taki miłośnik SF, a jak grał, to w rąbanki fantasy, to dodam, że jeszcze chętniej zagrywałem się w UFO, Master of Orion i Privaater. A teraz… Teraz już takich gier nie robią ;)

Miły tekścik, a na zakończenie jak zwykle – dopada nas proza życia

To była magiczna opaska przyspieszenia.– Zdobywał ją z narażeniem życia, a ja, kurczę,  myślałam, że faceci właśnie nie chcą przyspieszać, żeby nie zbłaźnić się w oczach kobiet :-)  

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bemik – dzięki za komentarz. Nie wszyscy faceci myślą tylko o sobie. Można wymienić klamrę, dać wstawić kilka modnych błyskotek i sprezentować opaskę swojej wybrance. ;)

To też niezły pomysł

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ha, kto by chciał grać w taką grę, w której śmierdzi?! :D

Fasoletti???

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Chcą więcej realizmu? No to będą go mieli!  ;P World of Warcraft 2020 – Wydanie limitowane – Zestaw zawiera płytę z grą i kolekcjonerską klamerkę do nosa. Dzięki że wpadłaś, Prokris.

 Prokris 2013-12-12  14:13

Ha, kto by chciał grać w taką grę, w której śmierdzi?! :D

 

bemik 2013-12-12  14:20

Fasoletti???

Bemik, rozpieprzyłaś system! Padłem :D

Sorry, taki mamy klimat.

Fasoletti to na pewno. :D I raczej na pewno wojsko :) Już teraz grają w taktyczne FPP/TPP trenując manewry i sytuacje do prawdziwych działań taktycznych. Możliwość oswojenia gościa jeszcze w koszarach z okropieństwami pola bitwy, w tym z zapachem – to jak wyhodować robocopa z domowej mikrofalówki. W medycynie taka praktyka z kolei bezcenna. Mnóstwo jest przecież dowcipów o studentach medycyny, którzy rezygnują po pierwszej wizycie w prosektorium. Możesz dowiedzieć się, czy dajesz radę, zanim zmarnujesz ze dwa lata. Zastosowania dla śmierdzących gier znajdą się. Ot taka gra, "Szatan – czarna msza [rozpruj sobie ofiarę]" ;)   Miłe Unfallu, rzeczywiste w sensie poziomu "wsiąknięcia" w grę. Do Twojej listy dorzuciłbym jeszcze Eye of Beholder, pierwszą Cywilizację i ha – WOLFENSTEIN! – ha! :D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Czy pozwolisz, że zostanę pół-fanką Twoich tekstów? Bo chociaż staniki nie latają, to czyta się wybitnie przyjemnie. Idea gier "9054386D" jak najbardziej do mnie przemawia, z tym, że na pewno byłyby to gry dla graczy, a nie dla szerszego odbiorcy. Niestety – twórcy odchodzą (czy też raczej już dawno odeszli) od robienia gier dla zapaleńców. Ale cóż, garnek sam się nie napełni, więc nie zamierzam odsądzać ich od czci i wiary. Tylko ból pozostaje, bo osobie od dwunastego roku życia młócącej w stare erpegi falloutowy tryb hardcore'a wydaje się banalnie prosty…   "Potok przekleństw opuścił jego usta, gdy wojownik zorientował się, że stoi w kałuży krwi. Buty z futra białego wilka, których zdobycie wiele go kosztowało, chłonęły śmierdzącą posokę jak gąbka."

A to mnie zastanawia – dlaczego w tak hiperrealistycznych grach nadal pojawiają się przedmioty zupełnie niepraktyczne, ale wyglądające (zazwyczaj tylko w opinii twórców) badaśśnie i zajebiście? Gdyby Marek była kobietą, mogłaby narzekać na przeraźliwie obcierające blaszane bikini… :)

Nefariel, badaśśne, niepraktyczne przedmioty mają swój klimat w grach fabularnych, wiem bo grałam od zawsze i w zasadzie, o zgrozo, grywam dalej. Ten, kto przechodził Wrota Baldura, Planescape czy inne Icewindy wie, Nóż Do Szynki +12 robi robotę :) Dlatego, moim skromnym zdaniem, tekst wyszedł świetnie, prawdziwa gratka dla istot grywająco-czytających.   I Almari, w kwesti Twojej sugestii, o tej tutaj :   "Musiał znaleźć jeszcze oko bazyliszka. To po nie przyszedł. – Może jednak zrezygnować z wyboldowanego fragmentu? Właściwie nic ciekawego nie wprowadza do fabuły… "  O tyle ten fragment wprowadza coś do fabuły, że z daleka pachnie jakimś Questem, który Marek miał wypełnić. Jeżeli miało być rpgowo to się udało :)   Poza tym, jako osoba tutaj nowa, muszę sprawdzić kim jest ten cały Fasoletti. Jakiś człowiek-legenda dla mnie, już któryś raz o nim czytam i wyrabiam sobie coraz bardziej przerażającą opinię na jego temat… O.O

Akurat w BG czy IWD niepraktycznych przedmiotów było stosunkowo niedużo, albo były na tyle mało niepraktyczne, że nie zwróciłam na nie większej uwagi (poza skąpymi strojami, w których bohaterowie zapylali na czterdziestostopniowym mrozie, ale to mi nie przeszkadzało z przyczyn, że tak to ujmę, parytetowości tego zjawiska – chyba wiesz, o kim myślę). Ale mój komentarz odnośnie cytatu nie był krytyką, absolutnie – bardziej refleksją.   (PS: Nie chcesz wiedzieć, kim jest Fasoletti).

Nefariel, Niebieska, PsychoFishu – bardzo wam dziękuję za miłe komentarze. Co do niepraktycznych przedmiotów i gier RPG – mnie po tych grach (bo, kurcze, po czym innym) został sentyment do białej broni i w efekcie drobna jej kolekcja. Niepraktyczne, w dodatku bez magicznych upgreadów poza +2 do rdzy, ale oko cieszy. Pozdrawiam serdecznie.

Fasoletti to nie osoba – to stan umysłu… ;)

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Półnagie biegi w czterdziestostopniowym mrozie są dalej z powodzeniem kultywowane, nic się od czasów IWD nie zmieniło – moja elfina biega sobie po Skyrim w magicznych fatałąszkach ledwie zasłąniających bladą dupeczkę. Skoro system działa przez tyle lat, to coś musi w nim siedzieć. Choćby samo libido tylko :)

Nie ściągałaś żadnych podejrzanych modów? Moi bohaterowie ze Skyrima są zakutani od stóp do głów, tylko jedna czy dwie zbroje odkrywają kawał ciała (czy to damskiego, czy męskiego). No i w Skyrimie nie ma takich zajebistych facetów. Już w Oblivionie była jakaś lipna zbroja, która na kobietach wyglądała jak współczesna bluzeczka, ale Oblivion w ogóle ssał…   (Przepraszam za offtop).

Nefariel – paru się tam znajdzie… Mi wystarczy do szczęścia mod, który ściąga hełm, reszta jest milczeniem. 

Żadnych modów, wszystko jak Bethesda urodziła. Zbroi na razie nie uświadczyłam, ale i nie planowałam jej wkładać na maga ze złodziejskim zacięciem. Inna sprawa, że dopiero zaczynam a czasu na pykanie mam mało – aktualnie przebijam się przez Malazańską Eriksona i Zarys gramatyki polskiej, skrobać też coś próbuję.   Także może kiedyś babę doubieram porządnie, bo chwilowo jest mi jej zwyczajnie żal ;)   Również przepraszam za offtopa, takie tam babskie pogaduszki o ciuchach i broni białej :)

Nie mam nic przeciw offtopom :)

Unfall – więc czuję się usprawiedliwiona! :)   Almari – paru może tak, ale nie aż tak zajebistych jak w Icewind Dale (II). ;) Niebieska – nie martw się o babę, niedługo znajdą się porządne ciuchy dla niej. Chociaż ja nie przypominam sobie żadnych skąpych fatałaszków, już w lochach spalonego miasteczka znalazłam przyzwoitą, ciepłą szatę – może to kwestia rasy, dawno nie grałam elfką. Co do modów – jak tylko dotrę do magicznej krainy z szybkim internetem, pobiorę mod survivalowy, ten z namiotami, wyziębieniem itp. W ogóle brakuje mi survivalowej gry fantasy albo postapo…

Widzisz, Unfallu, i nagle się okazuje, że to baby więcej grają, ale ja się mogę wytłumaczyć. Mam dwóch braci i jestem na bieżąco :P    Jako młodzieńcowi zdarzało mi się grać, zapominając o jedzeniu u spaniu.

Cieszy mnie więc, że jednak postanowiłeś pisać i przerwać tę hipnozę :)

Almari – paru może tak, ale nie aż tak zajebistych jak w Icewind Dale (II). ;) 

Nic nie pobije dżołkera Alistera z Dragon Age – to oczywiście żarcik, ale jak mu wgrasz mody, to wygląda bardziej męsko ;) 

Almari, rozumiem Cię doskonale, ja mam tylko jednego brata i choć od dawna razem nie mieszkamy, zawsze mamy o czym porozmawiać ;) Alister znowu nie był aż tak zły, przypomnijcie się DA II, kamikaze kontra emo mściciel. Fantastyczny wybór. Żałowałam strasznie, że nie można nawiązać żadnej nici romansowej z Varriciem. Alister jeszcze na swój psiakowy sposób był uroczy chociaż ;) Nefariel – ja na razie, jeżeli dobrze pamiętam, posiadam jakiś lichy magiczny strzęp odzieży i gustowny diademik. Z kopalni bodajże. Nie miałam pojęcia, że istnieje mod survivalowy! Chapnęłabym :)   W temacie offtopa – u Prima pod chmurką leci taka biesiada, że tutaj i tak zachowana jest chociaż jakaś namiastka kliamtu :)

Czy tam na chmurce.

Unfallu, masz na mysli dokładnie "UFO: enemy unknown"?

Sorry, taki mamy klimat.

Nie wywołujcie Prima z chmurki… Proszę.

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

niebieska – Varric <ślini się>    Na razie są na chmurce, jak się uchleją to już będą pod. 

Przyłączam się do teamu szczęśliwych posiadaczek braci… mój jest sporo młodszy i to ja jego wciągnęłam w gry. :D A lewacki terrorysta i wydziarany emo z DAII nie byli tacy tragiczni. Varrick był cudny jako przyjaciel, ale absolutnie (wybaczcie kolokwializm) nieruchalny.

Ja tam bym niepogardziła ;)

Ej, sory, pomyliło mi się. Varric to ten krótki, a ja myślałam o kapitanie straży xD Cofam ślinę. 

makabra, jaka paskudna literówka, czy też klasyczny spacjobrak -.– aż mnie uderzyło po oczyskach

Gusta, gusteczka… No ale serio, dziewczęta? Ja już wolalałabym Isabelę od biadolącego terrorysty. To, że facet jest niski, nie znaczy, że nie działa :P

Tak, masz rację, ma przerażająco dużą… kuszę o imieniu Bianca, jesli dobrze pamiętam. Exciting. 

Kapitan straży to ten, co go Avelina uroczo niezgrabnie zawłaszczyła? Ten kłest był piękny. (A mnie osobiście ślina nie zdziwiła, znam laski, którym on się podoba… bardziej z charakteru, ale nadal).

A Commander Sheppard z Mass Effect'a nie wpadł wam w oko, dziewczyny?

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Nie wiedziałam, że rozmiawamy czysto o kuszach :) A kapitana, kurcze, nie pamiętam… Taki z bokobrodami?

Effecta bez apostrofu, proszę. Jeszcze w to nie grałam, a jak już zagram, to pewnie kobitką (kiepsko mi się gra facetami, nie umiem robić przystojnych bohaterów).

Ubawiłem się. Komentarzami Koleżanek. Wybacz, Unfallu

Ano, szczere są.

Sorry, taki mamy klimat.

Ja w Mass Effect raczej nie zagram. Nie odnajduję sięw grach, w których nie można zaciukać przynajmniej jednego smoka. 

Niebieska, a co powiesz na robala ziemnego wielkości Empire State Building?

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Proszę przestać być ubawionym, przystojni faceci z gier to poważny biznes! [;)]   Niebieska, to Falloutów też nie uznajesz? Tam może i nie ma smoków, ale można zatłuc trzymetrowego mutanta gazrurką…

A kapitana, kurcze, nie pamiętam… Taki z bokobrodami?

Nie, nie przypomnę sobie, jak miał na imię :( Przeszukałam internety, ale nie ma. Był na pewno w jedynce. Taki trochę podobny do Alistera, ale nie bardzo. Taki twardy a giętki jednocześnie…

 

Ooo, mam! Szukałam w trakcie. Cullen!  

Najprzystojniejszy facet z gry i tak nie dokona tego, co leży w możliwościach garbatego z realu…  :-)   Zaznaczam, że nie mam garbu, a jego przykładowym użyciem nie zamierzałem nikogo obrazić.

Nie przypuszczam, żeby jakikolwiek garbaty facet potrafił tak ładnie mówić "w czym mogę pomóc, Ilharess?". ;)

TyraelX – obawiam się, że musi być smok. Troll. Kobold jakiś chociaż. Chociaż muszę przyznać rację Nefariel, że Fallout się wyłamuje z mojego schematu. Może przez muzykę, może przez sam fakt bycia kultowym Falloutem, cięzko stwierdzić. Ale choć wymiata, smoka nie podźwignie :)   Almari – ten taki rudy, z kręconymi włosami, co w wieży magów siedział? Chyba mamy zupełnie inny gust :)

Garbaty w pośpiechu biegł na przystanek autobusowy. Potknął się o krawężnik, przewrócił na plecy, pobujał się, pobujał i… usnął.   Taki sucharek na dobry wieczór.

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Nie przypuszczam, żeby jakikolwiek garbaty facet potrafił tak ładnie mówić "w czym mogę pomóc, Ilharess?". ;)

On ma robić, nie mówić!    TyraelX – suchar, ale z wyższej półki ;p 

Ta rozmowa wkracza na dziwne tory.

TyraelX!! :D Drogie Panie, Jeszcze o waszych gustach. A Wieśmin z Wieśminów? Jak on na skali waszych… gustów? :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wieśmin pisany i owszem, odkąd skończyłam jakieś 13 lat. Grany trochę mniej, ale wciąż. To w temacie "kuszy" ;)   W temacie gry jako takiej – cudeńko, jedyna, w której bez zgrzytów biegam facetem.

Tak, CD Project spisał się na medal, ale do trójeczki to ja już ramiki muszę dokupić. 

Troszkę mnie nie było, a tu takie party się zrobiło :) Sethraelu – dokładnie to UFO miałem na myśli

Oj, Unfallu, pamiętam, że grałem w to jak opętany. Jedna z lepszych gier jakie kiedykolwiek wyszły. To były czasy czasy, w których w grze liczył się pomysł.

Sorry, taki mamy klimat.

Bemik, niszczysz system! Dopiero co zajrzałam do tematu, od ostatniego komentarza:D  Unfallu, zerkam zawsze, kiedy tylko decydujesz się pokazać publiczności coś nowego. Jak dotąd nie zraziłam się, nie widzę powodów, by przestać to robić ;)

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Zerknąłem najpierw na komentarze i nieszczęśliwie pierwszym był ten o Fasolettim. Po tym już nie mogłem przeczytać tego opowiadania ;)

Nie odkładaj nig­dy do jut­ra te­go, co możesz wy­pić dzisiaj (JT)

Morf3uszu – może i lepiej, że po zajrzeniu do komentarzy nie przeczytałeś, bo niemal w każdym jest spoiler.

@Unfall, jednak przeczytałem. Całkiem zacny tekst, chociaż czytałem lepsze Twoje :D

Nie odkładaj nig­dy do jut­ra te­go, co możesz wy­pić dzisiaj (JT)

Jak zwykle niezły warsztat.  Od początku nie pasowało mi imię Marek w świecie, w którym pierwotnie umiejscowiłeś bohatera. Ale na końcu wszystko się wyjaśniło :)

Morf3uszu – zapewne miałem lepsze Domku – dzięki za komentarz

Chyba doceniłabym bardziej, gdybym miała jakiekolwiek pojęcie o grach i ograch. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka