Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Z pozdrowieniami dla wszystkich zawiedzionych drabblem na poprzedni konkurs ;)
Wejście do jaskini było zarośnięte jak cipa Palomy Goni, a wnętrze mroczne niczym dusza Saurona. Arabski bastard, zrodzony z gwałtu kilku członków Al Qaidy na Kozicy Górskiej z Poznańskiego zoo, Hammumi Al Habibi, gołymi rękoma karczował gąszcz. Cuchnące starym śledziem łoniaki wrosły w skałę głęboko, więc za wyrwanie każdej kolejnej kępy płacił coraz większą ilością kropli potu, wypływającego z dosłownie każdego gruczołu na jego skórze.
Po wielogodzinnych zmaganiach, nareszcie przedarł się do środka. Powietrze, ciężkie i gęste jak mocz przy zatruciu pokarmowym, jebało omletem ze zbuczych jaj. Hammumi Al Habibi dzielnie ruszył na przód, a za nim kroczył Pan, pod postacią słupa ognia otoczonego obłokiem dymu. Bijący od Najwyższego blask rozświetlał pieczarę.
Hammumi zirytował się.
– Mógłbyś się, kurwa, zgasić? Zdradzasz naszą pozycję, ćwoku! – ryknął na towarzysza.
– Pierdol się, ciapaty jełopie – odrzekł Pan.
Al Habibi wzruszył ramionami. Echo w trybie ekspresowym dostarczyło do jego uszu dźwięk zbliżających się kroków. Wojownik wydobył z przytroczonej do paska waginy zaczarowaną obieraczkę, kupioną po promocji w jakimś szwabskim markjecie. Napiął większość mięśni. Te, nad którymi nie miał władzy, pozostały luźne.
Zza zakrętu wypadł napastnik. Przypominał istotę ludzką, jednak zamiast uszu miał jądra, a na czubku głowy kutasa we wzwodzie. Prącie, nabrzmiałe i spuchnięte, oplatała sieć naczyń krwionośnych o grubości konopnych postronków, natomiast z cewki moczowej obficie wyciekał ejakulat, sprawiając, że chuj lśnił w chwale przycupniętego za Hammumim Pana.
Fiutogłowy odbił się od jednej ze ścian i poszybował w górę, na modłę poczęstowanych granatem wietnamskich żołnierzy z amerykańskich filmów akcji. Po wykonaniu dwóch efektownych salt, piruetu, beczki i kołowrotka, wwiercił się fallusem w gardło pozornie tylko zaskoczonego Hammumiego. Dwie sekundy i trzydzieści setnych później trysnął obficie, co w założeniu powinno rozerwać gardło bastarda oraz w tempie nieco wolniejszym od natychmiastowego, ale i tak w miarę szybkim, pozbawić go tchu, a co za tym idzie, także i życia.
Plan jednakże spalił na panewce. Nie z powodu wilgoci, ani nawet nie przez pecha. Fiutogłowy przegrał z przeszłością Araba. Otóż Al Habibi, urodzony nad Wisłą, wychowany w duchu wiary rzymsko katolickiej, podległy jej rytuałom i obyczajom, od trzeciej klasy podstawówki regularnie lodził uczącym go księżom. Jego grdyka, wyrobiona przez nasienie, które klerycy wpompowywali mu w przełyk hektolitrami, posiadała strukturę diamentu. Sperma Fiutogłowego ledwie połechtała Hammumiego w struny głosowe, co w konsekwencji doprowadziło do nieznacznej chrypki, nie mającej wpływu na dalszy ciąg zdarzeń.
Al Habibi odepchnął napastnika i zadał cios obieraczką. Napletek spadł na ziemię, a obrzezanemu Fiutogłowemu wyrosły pejsy. Tu do akcji wkroczył sam Pan.
– Ty bydlaku, zabiłeś mi syna! – wrzasnął, po czym zamienił broczącego posoką i moczem napastnika w kupę popiołu.
Ruszyli dalej, na spotkanie z Bossem. Dotarli do jego pieczary po wyczerpującym marszu labiryntem tuneli.
Boss był niski, gruby, ubrany w markowy garnitur, obuty w błyszczące lakierki. Chodził pomiędzy pracującymi żółtkami i wrzeszczał:
– Zapierdalać! Zapierdalać kurwa! Wy śmierdząca hołoto!
Al Habibi wdział przesycony gwiezdnym pyłem dres Ajdajdasa i najsamprzód zakurwił Bossowi z bańki w ryj. Grubas jedynie parsknął z pogardą, zerkając na Araba tak, jakby zobaczył zdechłego kota rozjechanego przez autobus.
Hammumi poprawił mu łokciem w jaja, pięścią po nerkach, a na końcu czubkiem buta w srakę. To ostatnie odniosło wymierny skutek. Boss rzygnął własnym gównem. Wściekły jak baba dzień przed okresem, zamienił się w coś tak potwornego, że nawet Pan nasrał ze strachu pod siebie rzadkim, płonącym kupsztalem. Potem wziął obłok za pas i najzwyczajniej w świecie, który wszak sam stworzył, nawiał.
Boss złapał arabskiego bastarda w pulchną dłoń i ścisnął. Z ust Hammumiego wybryzgnęły płuca, serce i śledziona, natomiast z tyłka jelita. Wszystko to oczywiście ociekające krwią, walące ekskrementami jak dworcowi menele, gęste, do tego od razu poszatkowane. I koniec, ale żeby nie było, że to fragment wyjęty z kontekstu, chociaż takie są założenia konkursu, to Hammumi przed śmiercią zdążył jeszcze wyszeptać:
– Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma.
;):)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Jak zwykle leżę posikana i popłakana ze śmiechu :D Dziękuję bardzo, Fas, jak zawsze poprawiłeś mi humor! :D
Mermaids take shelfies.
Tekst zniszczył mnie kompletnie, nie wiem nawet jak go skomentować. Ale uśmiałem się przednio. ;D
"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."
Poprzez męki, rzyci bóle, wyfasolił kupki kulę, z niezawodnie złym zapachem. Widzów bawi tym po pachy! ;)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Po prostu: piękne. Jak avatar.
Fas, to było obrzydliwie zabawne ;) Łelkom bak!
Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.
a więc to jest słynny Fasoletti… nie wstyd Ci odbierać innym wygraną w konkursie? nie obrażając i nie umniejszając cudzych scenek: zmiażdżyłeś konkurencje. takie jest moje zdanie. a przy okazji (Autor wybaczy): cześć, primku! kiedy Twoje następne dzieło?
oversunk'u Jutro. 8:00. P.S. Fasoletti. Przepraszam za prywatę, ale gość mnie nagabuje od kilku dni.
Tekst niezbyt poprawny politycznie: "ciapaty jełopie" – genderowcy mogą się przy…czepić. Bardzo sugestywny opis jednorożca, w sam raz dla dziewic, co to podobno potrafią takiego oswoić.
Wyłączyłem parę obwodów w głowie i rżałem jak głupi przez cały czas czytania :)
Czuje się jakby defekt mózgu znowu akował moje szare komórki, zupełnie jak dzień po Woodstocku xD Z dupy do mordy!
o żesz ty! :)
jaki uroczy grindcore'owy obrazek :)
W życiu już nie tknę fasoli.
Fas, tak sobie myślę, że jakbyś odpuścił nieco te kutasy, to mógłbyś pisać całkiem fajne rozrywkowe teksty.
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Łoniaki z komentarza pod moim drabelkiem znalazły swoje miejsce :-)
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
:-) Panie Fasoletti, skąd Pan bierzesz te wszystkie pomysła, a? :-)
Adam, ten akurat ze spaceru z psem ;) Wpadł do głowy po drodze.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
…Po przeczytaniu nadaję Ci przydomek "FF" czyli w rozwinięciu: "Fekalny Fasoletti". Gdybym mógł, wycofałbym swój tekst z konkursu, bo zorientowałem się, że nie mam w nim czego szukać. Przez pomyłkę, wziąłem ten konkurs na serio. Pozdrawiam autora który zmieszał z gównem wszystko, co się da. Ekskomunika pewna jak amen w pacierzu.
Ryszardzie, oczywiście jeśli chcesz, to możemy wycofać Twój tekst z konkursu, jednak dziwi mnie sugerowanie się tekstem Fasolettiego jako wyznacznikiem Twojego uczestnictwa. Jak i dziwi mnie ocenianie całego konkursu przez pryzmat jednego uczestnika.
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Jak już ktoś przywyknie, to Twoje teksty przez jakiś czas bawią, Fas, ale po pewnym czasie… Doceniam parę zgrabnych żartów, ale zaiste wolałabym poczytać coś Twojego bez kutasów, spermy, a nade wszystko kału.
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
Nie rozumiem zarzutu, że konkurs nie jest na serio. To znaczy, że mogą brać w nim udział tylko twarde bitki science fiction i fantasy, na miecze lub karabiny? Szeroko pojęta fantastyka posiada masę podgatunków, bizarro również jest jednym z nich i jako osobna konwencja gatunkowa wymaga niestety zastosowania pewnych motywów, w tym fekalnych i obrazoburczych.
A w regulaminie nie pisało nic o ograniczeniu gatunkowym. Również pozdrawiam i dziękuję za wyrażenie opinii.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
m/
Ja myślę, że Ryszard trochę ten, przesadził z reakcją. Wolność słowa mamy, gatunkową też, stajemy do konkursu poćwiczyć warsztat i zmierzyć się z towarzyszami niedoli pisarskich prób w przyjaznej (chyba) atmosferze – jeden zrobi fekalnego Jahwe, drugi bitkę SF, trzeci pojedzie po fantasy – i już, tak po prostu jest :) Jak w życiu, jest i romans i akcja i kupa :)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
O ludzie :)
Sorry, taki mamy klimat.
Tym razem pozostanę poza gronem osób, pozostających pod wrażeniem. ;-) „Hammumi Al Habibi dzielnie ruszył na przód…” –– Hammumi Al Habibi dzielnie ruszył naprzód…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Dla mnie nieco zbyt kwaśny tekst ; )
I po co to było?