- Opowiadanie: Sssloniu - Na Czarnych Skrzydłach

Na Czarnych Skrzydłach

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Na Czarnych Skrzydłach

Karcer Lucyfera

 

Wolałbym już, żeby zakuli mnie w kajdany. Wolałbym, być torturowany każdego dnia. Wtedy przynajmniej czułbym, że czas płynie. Wiedziałbym, że mimo nienawiści, którą pała do mnie każda istota… Ktoś poświęca mi czas. Tutaj nie ma nic poza pustką. Bezgraniczna otchłań, która pochłania mnie coraz bardziej z każdą sekundą. Uwięzili mnie w miejscu pozbawionym czasu i przestrzeni. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam i jak długo już tutaj jestem, ale jednego jestem pewien. Nigdy sobie nie wybaczę!

 

Chciałbym znowu usłyszeć szum liści, poczuć zapach świeżego powierza, dotknąć stopami mokrej od porannej rosy trawy, czy choćby wpatrywać się w zachodzące słońce. Zamiast tego jest tylko pustka. Mówię, ale nie słyszę własnych słów. Nie widzę, ani nie czuję nic. Kim ja jestem? Kim byłem? I dlaczego się tutaj znalazłem?

 

Ja. Ja, który byłem zaraz po Bogu. Ja Lucyfer, Niosący Światło! Najdoskonalsza istota stworzona przez Pana. Czy naprawdę zasłużyłem sobie na taki los? Chciałem tylko Twojej miłości… Krew, wszędzie była krew. Nie chciałem pokłonić się ludziom. Myślałem, że Ojciec chce mnie zostawić… Że porzucił aniołów dla rasy ludzkiej, rasy stworzonej na jego podobieństwo.

 

Ja Lucyfer, ten który nigdy nie dostąpi przebaczenia od Boga. Ja Lucyfer, ten który wywołał Krwawą Rebelię. 1/3 aniołów podążyła za mną. 1/3 braci mych i sióstr moich chwyciła za broń, gdy powiedziałem im coś, czego sam pewien nie byłem. Ojciec chce nas zostawić, Ojciec już nas nie kocha… W końcu 1/3 aniołów umarła. Widzę ich wszystkich, pamiętam ich martwe twarze, pamiętam beznamiętne spojrzenia. Widzę krew na twarzach ofiar i krew na rękach katów. To ja ich zabiłem. Umarli przez moją pychę i moją zazdrość. Nie wybaczę!

 

Czy to wszystko było tego wartę? Czy śmierć moich braci miała sens? Nie wiem i wiedzieć nie chcę. I tak nigdy sobie tego nie wybaczę. Były dwa raje. Jeden dla ludzi i jeden dla aniołów. A ja… Ja zniszczyłem oba. Ja Lucyfer, Archanioł o czarnych skrzydłach. Jestem zdrajcą i głupcem. Nieskazitelne stworzenie wylądowało na dnie piekła. Dlaczego? Przez żałosne grzechy!

 

Spal mnie Boże! Spal mnie! Spal! Spal!!! – krzyczę, lecz słów moich nie słyszę. Odchodzą gdzieś w otchłań i znikają, jak i wkrótce ja zniknę.

 

Najbardziej jednak bolą mnie słowa. Zarówno moje, jak i brata mego. Gdy Michał zepchnął mnie w ciemność wypowiedział trzy słowa. Trzy słowa, dzięki którym wygrał naszą potyczkę : „W imię boże…”. To Ojciec chciał, żebym się tutaj znalazł. To Ojciec chciał, żebym cierpiał i żałował grzechów moich po wsze czasy. A ja, dzieciak pyskaty odkrzyknąłem mu w napadzie furii : „Lepiej być królem w piekle, niż sługą na niebiosach”. Nigdy nie zapomnę tych słów. Możliwe, że tylko dzięki nim jestem jeszcze tym kim jestem i nie zatraciłem siebie samego.

 

Zapłakałem, gdy brat mój w imieniu Ojca naszego zepchnął mnie w mrok. Teraz to Michał płacze, trzymając w dłoni złamaną pieczęć.

 

Nagle wszystko przepada. Mój ból, moje cierpienie, żal i skrucha odchodzą. Gdy zobaczyłem niewielką szczelinę, przez którą wpadało ostre i bolesne dla oczu światło. Co to za uczucie? Czuję radość? Szczęście? Nie to coś innego, coś co umarło we mnie już dawno. Poczułem nadzieję. Czy Bóg mi wybaczył? Czy któryś z braci moich uwolnił zdrajcę? Czy ludzie łaknący władzy postanowili wydostać mnie z izolatki? To nie jest ważne. Po eonach lat, wreszcie będę wolny… Jasna szczelina powiększa się coraz bardziej i bardziej. Aż w końcu pęka na miliony odłamków, które przyjemnie drażnią oczy odbijając od siebie światło. Światło, którego spojrzenie moje nie miało dostrzec już do końca świata.

 

Koniec Fragmentu

Koniec

Komentarze

niż sługom – sługą

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

No właśnie – fragment, z którego nic nie wynika. Motyw nienowy. Powtórzenia wyglądają na celowy, ale jest ich tyle, że w końcu zaczynają męczyć. Liczby słownie.

Babska logika rządzi!

Jako jedno z pierwszych opowiadań musi mieć drobne błędy, a ten fragment jest tylko prologiem całej serii. Lucyfer zamknięty w otchłani od pierdyliarda lat rozkminia czy wkońcu zrobił dobrze czy źle, buntując się przeciw Bogu :D To jedynie jego monolog, a jak można zauważyć na końcu bariera pęka, a Lu wyłazi na wolność w dalszej części opowiadania. Dzięki za bezlitosną krytykę…

Ojjj, nie miało być tak bezlitośnie. :-) No dobrze – pod względem językowym przyzwoicie (oprócz tego, czego już czepiłam), mogło być dużo gorzej. Musi mieć drobne błędy, ale jak ktoś powie, na czym polegają, to znacznie łatwiej poprawić (jeśli nie w tym, to w następnym tekście). BTW – masz dobę na edycję tekstu, potem już wisi z byczkami.

Babska logika rządzi!

Dobra postaram się zapamiętać na przyszłość. Dzięki Senpai :D

Ułamki też trochę dziwnie w takiej postaci wyglądają…

Zdecydowanie lepiej jest wrzucać opowiadania w całości. Z takich fragmentów ani nic nie wynika, ani nie ma przyjemności z czytania. Statyczne opisy warto ponadto przemieszać z jakimiś dynamicznymi scenami. 

I po co to było?

Czy to wszystko było tego wartę? Tak, ino ją przejdziem. Yyy, no tak. Trochę zaintrygowało. Na początku. A później zamnichowało i zgasło. Przesłanie: wiedza, nauka – be – źródło szatana, daleko od mojej estetyki. Nie twoja wina. Lucyfera. Aaa, jak na pana ciemności, to jakiś taki, nietaki. Miętki.  

Jak już wstawiasz fragment (a milion razy była tu mowa o tym, żeby tego nie robić) to przynajmniej uprzedzaj w tytule/na początku żebym nie musiał poświęcać czasu na jego czytanie. Napisane w sumie porządnie, ale co z tego, skoro o fabule nic się nie da powiedzieć?

Zgadzam się w wcześniej komentującymi –– zbyt krótki tekst, by można go ocenić.   Bezgraniczna otchłań, która pochłania mnie coraz bardziej z każdą sekundą”. –– Pochłaniająca otchłań chyba nie brzmi najlepiej. Bezgraniczna otchłań zalatuje masłem maślanym. Za SJP: otchłań  «coś ogromnego, nieograniczonego, bezkresnego» Może: Bezgraniczna czeluść, która pochłania mnie coraz bardziej z każdą sekundą.   „Trzy słowa, dzięki którym wygrał naszą potyczkę :”. –– Zbędna spacja przed dwukropkiem.   „A ja, dzieciak pyskaty odkrzyknąłem mu w napadzie furii :” –– Jw.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Daj dalszy ciąg!

Przynoszę radość :)

Trafiłam tu po Twojej "Pijatyce", która była fajna, choć  nie w moim klimacie. Lucyfer natomiast zdecydowanie mi pasuje, temat można ciekawie ugryźć :) Popieram Anet i też chcę więcej! Będzie?

Narazie musze to napisać :D Umieszcze po zakończeniu przynajmniej 1 rozdziału xD

Nowa Fantastyka