- Opowiadanie: Longier - Poranek w Ilidży (drabble)

Poranek w Ilidży (drabble)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Poranek w Ilidży (drabble)

 

Franciszek Ferdynand obojętnie przyglądał się nerwowym ruchom żony, która krzątała się przed lustrem, przymierzając kapelusze. Zmęczony manewrami arcyksiążę z trudem powstrzymywał się przed ponownym zaśnięciem. Myślami wybiegał daleko poza ten niedzielny, czerwcowy poranek i uzdrowisko w Ilidży pod Sarajewem, w którym spędził ostatnią noc: „Zmian trzeba. Świeżości. Nad państwem Habsburgów nie zachodziło słońce. A teraz? Jesteś cieniem dawnej potęgi, Austrio. Ale oddam Ci ten blask.” – spojrzał na wschód słońca odbity w lustrze – „Stary Franz panuje zbyt długo. Jeszcze kilka lat, jeszcze tylko kilka lat…”.

 

– Czy ten kapelusz jest odpowiedni? – zapytała Zofia.

 

– Tak – odparł.

 

– Świetnie. Już dosyć wojen z ich powodu.

Koniec

Komentarze

Uśmiechnąłem się, ale zastrzegam, że od razu wiedziałem co będzie, ale nie jestem z "reprezentatywnej grupy". Jednakowoż z tym "nie zachodziło słońce" toś popłynął. Słowa te dotyczyły imperium brytyjskiego, ewentualnie można by było je podciągnąć je pod imperium hiszpańskie, ale nie pod państwo Habsburgów.

Też trochę za wcześnie się zorientowałam, kim jest bohater. Za to nie bardzo rozumiem, o co chodzi z wojnami o kapelusze.

Babska logika rządzi!

@Krustis– Dziękuję. Odnośnie tego "słońca, co nie zachodzi": oparłem się na słowach cesarza Karola V Habsburga, który był także królem Hiszpanii właśnie u szczytu jej potęgi. Uwagę uznaję jednak za słuszną, chyba użyłem zbyt dużego uproszczenia.

Jak się zestawia Franciszka Ferdynanda i w drugim zdaniu słowo arcyksiąże, to większośc chyba wie o kogo kaman. Ale czy zaskoczenie miało tu jakieś znaczenie? Chyba nie. Mam za to pytanie – gdzie tu fantastyka?

https://www.martakrajewska.eu

No dobrze, mamy refleksję, mamy jakąś sugestię, ale nie mamy fantastyki w jej klasycznej postaci. Za to mamy byczka:  blask” – spojrzał  ---> blask". – Spojrzał […].  Aha, i po w lustrze…  W zastępstwie?  :-)

Zgadzam się z Krajemar, że trudno nie zorientować się,  o kogo chodzi,  i że element zaskoczenia nie był tu istotny.  Podobało mi się, chociaż to zdanie o kapeluszach (czy czymkolwiek innym) i wojnach może dałoby się jednak zgrabniej wpleść.

Przyłączam się do grona nierozumiejących, o co chodzi z kapeluszami. I nawet bez "arcyksięcia" Franciszek Ferdynand kojarzy się tylko z jednym.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Wyjaśniam kwestię kapelusza: pewien wykładowca na Wydziale Historycznym w Poznaniu stwierdził, że para arcyksiążęca jechała odkrytym autem, ponieważ Zofia nie chciała pognieść swego kapelusza. Gdyby arcyksiążę Ferdynand jechał w pojeździe zamkniętym cała historia mogłaby potoczyć się inaczej, zamach zapewne nie doszedłby do skutku (zamachowcy zawodowcami nie byli, trzeba to przyznać), ale wielka wojna zapewne i tak wybuchłaby w przeciągu kilku lat. Informacji o kapeluszu Zofii nie udało mi się nigdzie potwierdzić, zresztą wydaje się lekko naciągana (wedle schematu "to przez kobietę"), ale uznałem, że jako temat się nada.

O, to fajne! Zastanawiałam się, czy ma to jakieś odniesienie do historii. Jeśli tak – tym lepiej.

Przeczytałem. Ale o co w tym chodzi, to nie wiem. Brak fantastyki.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Motyw kapelusza zatem ciekawy, tylko ewidentnie za mało popularny, by czytelnicy drabbla zrozumieli…

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ewidentnie nie zrozumieli, ale fantazję doceniają. Nawet jeśli nie ma w niej fantastyki ;)

Przeczytałem, ale drabel mnie nie zaskoczył ani nie zaciekawił. Taki sobie. I brak fantastyki.

…Podobało mi się. Prawie jak u Wołoszańskiego – sekrecik genezy I wojny światowej…

Takie sobie, bez rewelacji.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie załapałem.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Problem tego tekstu leży w tym, że czytelnik może, ale wcale nie musi, domyślać się sensu tego kapelusza. Krótko mówiąc, ten wątek jest za słabo powiązany z z historią. Trzeba by dodać jeszcze kilka zdań, precyzujących pointę.

I po co to było?

Nie przemówiło do mnie.

Fajny. Bardzo fajny!

Nowa Fantastyka