- Opowiadanie: jahrek - Prawdziwa rakieta - szorcik

Prawdziwa rakieta - szorcik

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Prawdziwa rakieta - szorcik

Ja i Adaś chcieliśmy zostać kosmitami. Naszym marzeniem było latać rakietą po kosmosie, badać planety i oglądać z bliska gwiazdy. Dużo o tym rozmawialiśmy, siedząc wieczorami na ławce przed blokiem i patrząc w niebo.

– Fajnie by było wylądować na Słońcu – wyszeptałem, nie odrywając wzroku od migających gwiazd. – Tam pewnie jest ciągle lato.

– No, co ty? Głupi jesteś? – zbeształ mnie. – Tata mi mówił, że jest tam tak gorąco, że od razu byś się spalił.

Adaś był ode mnie mądrzejszy i aż o rok starszy. Poza tym jego tata pracował w wojsku jako żołnierz zawodowy, a mój tylko w fabryce. Dlatego zawsze Adasiowi wierzyłem.

– Musimy zbudować rakietę – oznajmił. –Taką prawdziwą – dodał dumnie.

– Ale jak? Z czego?

– Widziałem na budowie – wskazał palcem kierunek – dużą beczkę. Trochę zardzewiałą, ale może być. Z tego zrobimy rakietę.

– I beczka poleci?

– Sama nie poleci, ale mam pomysł. Powiem ci jutro, bo teraz muszę iść na kolację.

– No, ja też.

Chwilę później podreptałem chodnikiem prowadzącym do mojego bloku.

 

***

 

Beczkę ustawiliśmy na kilku cegłach obok betonowych płyt, ułożonych jedna na drugiej. Tak, żeby było można szybko do niej wskoczyć. Nie mogliśmy zwlekać ze startem, bo czas miał dla Adasia duże znaczenie.

– Tata zbiera różne rzeczy związane z uzbrojeniem – tłumaczył mi, pokazując przedmiot podobny do tych, które kilka razy widziałem w filmach wojennych. – Wyciągnę zawleczkę i wrzucę granat pod be… pod rakietę. Potem szybko wskoczę do środka, zamkniemy pokrywę i polecimy. Wybuch wyrzuci nas w kosmos.

– Zdążysz ? – Myśl o samotnym zwiedzaniu kosmosu niepokoiła mnie. Bez mądrości Adasia mógłbym nie podołać, a poza tym bałem się lecieć samotnie.

– Zdążę. – Pokiwał głową – Masz hełm?

– Mam.

Wyjąłem z reklamówki durszlak. Wiedziałem, że mama się trochę wkurzy, ale to nic w porównaniu z przygodą, która na nas czekała.

– To dobrze – powiedział. – Może się przydać na innych planetach.

Usiadłem w rakiecie, robiąc miejsce Adasiowi. Czekałem.

Po chwili znalazł się tuż przy mnie. Szybko zasunął pokrywę i usiadł.

 

***

 

Mijaliśmy gwiazdy, migocące jasnym światłem. Było ich tak dużo, że zakręciło mi się w głowie. Adaś nawet jednej dotknął, ja się bałem. Widzieliśmy też wiele planet, które miały różne kształty i kolory. Uśmiechy zadowolenia podróżą nie znikały z naszych twarzy.

Nagle coś się zmieniło. Wokół nas zrobiło się bardzo jasno.

– Zbliżamy się do Słońca! – krzyknął przerażony Adaś. – Co teraz?

– Załóż hełm – odpowiedziałem spokojnie. – Wylądujemy.

Po chwili na głowie Adasia zobaczyłem wojskowy hełm.

– Uda nam się – pocieszałem. – Hełmy nas ochronią.

– Racja – zgodził się. – Nic nam się nie stanie.

Oślepiał nas pomarańczowy blask. Światło stawało się coraz mocniejsze, aż w końcu musieliśmy przymrużyć oczy. Słońce rosło i rosło, wkrótce wypełniając cały kosmos.

Zrobiło się przyjemnie ciepło. Jak w lato.

 

Koniec

Koniec

Komentarze

Sam nie wiem co o tym shorciku napisać. Z jednej strony mi sie podobał, ale z drugiej czegos mi w nim zabrakło…

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Auć, to nie było zabawne. To było straszne. I najgorsze, że prawdziwe. Niestety, podobne coś wydarzyło się w moim dzieciństwie, tylko, że wtedy napędem był proch pracowicie wydłubywany z nabojów do sztucera myśliwskiego. Chłopiec przeżył, ale bez nóg.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Podoba mi się ten szorciak. Ale brakuje mi tutaj przynajmniej połowy tekstu. Coś jest, potem się urywa w połowie, potem znowu coś jest. Pomysł był, ale wyparował im bliżej Słońca się znajdował. No i z tym granatem coś mi nie gra, tak jak zasugerowała bemik w komentarzu.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Hmmmm. W jakim okresie żyją chłopcy? Bo tak się złożyło, że rozmawiałam wczoraj z chrześnicą o kosmosie. I ona by chyba takich błędów nie popełniła. A dziecko jeszcze nie ma czterech lat i nikt jej nie zostawia bez opieki. Kurczę, jeśli w przyszłości znowu będzie chciała czytać tę książkę, od której zaczęła się dyskusja, na wszelki wypadek omówię kwestie BHP.

Babska logika rządzi!

Zdarzenie z "moim chłopcem" miało miejsce pod koniec lat sześćdziesiatych albo na początku siedemdziesiątych – po lądowaniu na Księzycu.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Smutne :/ Dobry szort. Niczego  mi nie zabrakło.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

A ja jakoś mogę sobie wyobrazić, jak mój 4-letni synek wpada na taki pomysł. Ostatnio wymyślił zgniatarkę na dziewczynki (ale tylko po to, żeby zmieściły się do rury, którą polecą do morza, a tam pod wpływem wody napęcznieją i wrócą do normy) oraz sztuczny mózg na patyku jako przynętę.  A szort – udany, chociaż mrożący krew w żyłach.

Ocho, świetny pomysł! Nic, tylko wykorzystywać.

Babska logika rządzi!

Chcesz, to bierz. :) Niestety, w obliczu zgniatarek na dziewczynki oraz sztucznych mózgów na patyku literacko zostaję bezradna. Chyba szkoda.

Myślę Ocho, że już niedługo Twój synek nie będzie marzył o zgniatarkach na dziewczynki, ale o samych dziewczynkach:-)

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Oj, na pewno! Jednak na razie chłopcy stoją po stronie jasności, dziewczynki – ciemności. :) Koniec spamu! :)

…Niezłe. Ojciec chłopca pewnie siedzi. P.

Khmm… Przepraszam, że przerywam Paniom dysputę. Chciałem tylko wszystkim podziękować za przeczytanie szorta i za komentarze. Już nie przeszkadzam, znikam.

Ależ nie znikaj, czuj się jak pod własnym tekstem. Możesz nawet się włączyć do rozmowy. ;-) No dobrze – przepraszamy za spamowanie.

Babska logika rządzi!

Poza brakiem zaskoczenia zakończeniem (początek drugiej części mi je podpowiedział) – same pozytywne wrażenia. Ładnie napisane, smutne… Popieram takie szorty:)))

Nieźle się zapowiadało, spodziewałem się jakiegoś interesującego zakończenia, ale niestety go zabrakło. Pozdrawiam.

Podobał mi się ten szort.

Niezłe, ale – tak mnie zastanawia – czy tam na koniec nie ma trochę zbyt dużo dialogu ; )

I po co to było?

Nowa Fantastyka