- Opowiadanie: Jan_Janek - DZIEŃ (bez) PRĄDU! -– Czuby Aka kontra Czterech JeŸźdŸźców Apo Kalipsy

DZIEŃ (bez) PRĄDU! -– Czuby Aka kontra Czterech JeŸźdŸźców Apo Kalipsy

UWAGA! Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń z realu-portalu (użytkowników, redaktorów itd.) w poniższym opowiadaniu jest zamierzone i nieprzypadkowe. Jeżeli ktoś jednak poczuje się urażony, to niech nie przesadza, gorsze rzeczy nam wszystkim jeszcze się w życiu przydarzą… No dobrze, to teraz grzecznie czytamy, a po lekturze nominujemy tekst do najlepszych opowiadań sierpnia, roku, tysiąclecia, jak tam kto woli….

Aha, gdyby najpierw nie powstały dwa drabelki –" Koniec świata" jeralniance i "Niespełnieni" RogeraRedeye, tego opka by nie było… Dzięki za inspirację!

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

DZIEŃ (bez) PRĄDU! -– Czuby Aka kontra Czterech JeŸźdŸźców Apo Kalipsy

 

Czuby Aka, ulubiony kosmita Ziemian, późnym wieczorkiem siedział sobie na krzesełku z IKEI i wpatrywał się w ekran monitora. Mieszkanko, małą kawalerkę, mieli mu sprezentować w ostatnim dniu sierpnia na Polconie wdzięczni – na razie jeszcze nie wiedział za co – wydawcy, księgarze i fani, ale na skutek okolicznościowego zawirowania czasu stało się tak, że mógł w nim zamieszkać przed faktem dokonanym. Podświetlając klawiaturę lampką na usb czytał drabelka jeralniance o końcu świata. Potem przeczytał następnego drabla, tego od RogeraRedeye. Czuby często zaglądał na portal "Nowej Fantastyki", by sprawdzić co porabiają jego duchowi ojcowie – koik80, ZalthJan_Janek, którzy nie tak dawno, siłą połączonych umysłów sciągnęli go z chwilowego kosmicznego niebytu na błękitną planetę. Był już tu kiedyś, niemniej od czasów epoki kamiennej trochę się na Ziemi zmieniło. Z ojcami zazwyczaj żartował i komentował teksty innych użytkowników. Tego wieczora nie było jednak śladu po żadnym z rodziców, więcej – od godziny nie było nowego wpisu pod żadnym z opowiadań! A Czuby czytał i śledził wszystkie. Coś było nie tak.

 

 

– Wygląda na to, że portalowa brać znowu coś zwęszyła – szepnął, wczytując się ponownie w "Niespełnionych". Dobrze pamiętał opisywaną przez Rogera Czwórkę. Byli piękni, gibcy w ruchach i mieszkańcy wielu galaktyk zawsze się na to nabierali – bo piękno przyciąga. A potem cała planeta kończyła w czarnej dziurze, albo co jeszcze gorsze – w darkroomie.

 

Czuby jeszcze raz przeczytał wszystkie komentarze pod dwoma tekstami i westchnął głęboko. Wpisy pod opowiadaniami z portalu NF, od czasu śmierci Dżedaj Jody były najbardziej niespotykanym, pulsującym mocą zjawiskiem we wszechświecie. Słowa wypełnione mocą. Łączące umysły. Antycypujące. Słowem – słowa ludzi dobrze kumających. Coś było nie tak… Czy mówiąc inaczej – coś było na rzeczy…

 

Kosmita chciał odpocząć. W ciągu ostatnich dwóch tygodni powstrzymał cztery zombie-apokalipsy i był ciut wyczerpany, bo musiał dużo tańczyć. Ach, ci Ziemianie… W całym wszechświecie wszyscy wiedzieli, że zombiaki nie chcą nikogo gryźć, tylko trochę potańczyć, a kłapiąc szczęką próbują jedynie oczarować partnera/partnerkę elokwencją. Czuby miał na to swój sposób. Zombiakowi zawsze do gęby wkładał smoczka do possania, trupek z miejsca się uspokajał, a Czuby odpalał muzę i zapodawał "kosmiczny gu-gu dance". Wytańczony zombiak po prostu grzecznie wracał do piachu…

 

Kosmita wrócił do drabbla jeralniance. Co tam było pod koniec? Aha, wyłączony komputer i koniec świata. Spojrzał na ikonkę zasilania na ekranie. Chociaż sprzęt był podłączony do zasilacza, a ten do gniazdka, to jednak jechał na samej baterii. Czuby, zaintrygowany, rozejrzał się wokół siebie.

 

W pindulkę! Wszystko, co się zawsze świeciło, teraz się nie świeciło! Czuby podszedł do okna i wyjrzał na zewnątrz. Gdzieniegdzie zobaczył nieliczne słabe światełka, pewnie uzyskane z pomocą świeczki lub latarki.

 

– Rany!- Czuby, podekscytowany, cmoknął swą ulubioną pompkę do roweru, a potem dmuchnął sobie w ucho. – Wszystko jedzie na bateriach! Długo to nie potrwa…

 

Zarzucił na plecy kurteczkę i wybył z kawalerki. Było pół godziny po północy. Pod dwudziestoczterogodzinnym, nieoświetlonym monopolowym zebrał się spory tłumek.

 

– Nie ma! – krzyczała wystraszona sprzedawczyni. – Nic nie ma! Wszystko zniknęło w czasie meczu Legii z Barceloną!

 

Czuby pokręcił głową. Nie było takiego meczu. No ładnie! Znaczy, że był to zwiastun. Znaczy, nie był to zwiastun, bo zwiastuny są w kinie przed filmem, albo w necie na Youtube, tylko był to zwiastun, w sensie, że zapowiedź. Znaczy, zapowiedź to też nie była, bo zapowiedzi są w …Cholera!

 

Znaki to były. Znaczy…

 

Czuby wiedział co to znaczy.

 

Apo była w pobliżu.

 

---

 

 

 

Nikt dokładnie nie wie, jak to dokładnie było z tą Apo. Wtajemniczeni twierdzą, że wszystko było winą samego Pana Boga, od wielu lat dobrowolnie zamkniętego w dźwiękoszczelnym Pudle Schrödingera. Lucyfer, ten maniak, wielokrotnie próbował Boga z tych niby opałów wydostać, a to zrobił szczelinę, a to małą dziurkę w Pudle i zdarzało się, że na zewnątrz wydostawał się boski oddech, boskie westchnienie czy kaszlnięcie albo, nie daj boże – czkawka, powodując same problemy. Bo oddech Boga słowa czynił ciałem.

 

W sekretnej greckiej mitologii (dzieci, zamknijcie oczy, zatkajcie uszy) znaleźć można nie zarejestrowaną przez mitologistów rozmowę Dionizosa z Apollem. Ten pierwszy, pijak i nie taki znowu wielki jebaka przechwalał się kiedyś na Olimpie boskiemu kumplowi, czego on by to nie powyczyniał z tymi wszystkimi muzami i nimfami:

 

– Najpierw bym wziął, rozumiesz, Kaliope, byłaby niezła zabawa z tym jej rylcem. Potem którąś z tych dwóch z maską, laski w maskach mnie po prostu kręcą. Potem skoczyłbym do Kalipso i trochę z nią posiedział na tej jej wyspie. Wiesz co bym z laską zrobił po zerżnięciu? Zarżnął i zeżarł! A po Kalipso… – Dionizos zawiesił głos…

 

Tymczasem Bóg, wyłuskując z bezmiaru głosów stworzenia zachrypnięty dyszkant bożka – westchnął. Jednocześnie objawiła mu się Ewa. Ewa… Najlepsza lasencja jaką stworzył, po to głównie, by móc podglądać ją przez wieczność w Raju, a ona, taka owaka… Ech….

 

Dionizos trącił sandałem udo Apolla.

 

–Wstań! Musisz to zobaczyć!- złapał go za rękę i pociągnął za sobą. Miał dla Apolla niespodziankę.

 

Ach! Cóż to była za niespodzianka! To wiedzą jedynie czytelnicy sekretnej mitologii i niech z tą wiedzą pozostaną w ukryciu. Prawda jest taka, że nagle na greckiej górze pojawili się Czterej Dziwni Jeźdźcy na Czterech Dziwnych Koniach i natychmiast zrobili porządek z Dionizosem i Apollem, a potem z resztą bogów. Ale, ale, no i co to się stało, gdy Bogu objawiła się Ewa, powodując brzemienne w skutki westchnięcie? Jakież to padły słowa?

 

A po Kalipso. Wstań!

 

I Apo wstała.

 

(Hmm…"Apokalipso wstań". Ciekawe jakby to brzmiało po grecku? O fak …Autorze! Mamy cię! No dobra, to przyjmijmy, że był to fragment amatorskiej sztuki teatralnej wystawionej na dworcu w Koluszkach przez okolicznych kloszardów)

 

---

 

Czuby od zawsze był pies na baby. Wiedziało o tym wiele Ziemianek i nie tylko Ziemianek. Ostatnimi, które pozostawały w nieświadomości były użytkowniczki portalu NF i Czuby na razie wolał żeby tak pozostało bo bał się, że rozpęta się jakieś pandemonium gdy wyjdzie na jaw, że może mógłby je wszystkie…

 

Stop! Czuby, wracaj mi tu do opka!

 

Czuby, jak to Czuby, działał niestandardowo. Było grubo po północy gdy wrócił na chatę i postanowił, że się przekima. Wiedział, że Apo Kalipsa nie ucieknie, dziewczyna przecież musi się wyszaleć, a Jeźdźcom trzeba trochę czasu żeby się rozkręcić. Poza tym wolał działać w dzień i miał nadzieję, że będzie słoneczko i przygrzeje mu w futerko. Słoneczko to było to, co na Ziemi lubił najbardziej. No właśnie, na Ziemi, a nie na jakimś Sryszu-Jowiszu.

 

Zanim wyszedł z mieszkanka, tym razem bez kurteczki, sprawdził czy jest prąd, bo nie był pewien czy to wszystko mu się aby nie przyśniło. No nie, prądu nie było, lodówka ciekła. Czuby machnął tylko łapką i wybył z mieszkanka.

 

Słoneczko było i grzało w futerko. Czuby rozejrzał się za zwiastunami. Hmm… coś tam się działo niedaleko, jakieś zawirowania w przestrzeni powietrznej. Czuby teleportnął się i wylądował przed Pałacem Kultury i Nauki. W górze zobaczył zawieszony w powietrzu zwiastun. Na niewidzialnym, acz widzialnym ekranie Borys Szyc siłował się z wielkim cycem. Kosmita nie dowiedział się kto wygrał ów pojedynek, bo nagle obraz zniknął i pojawiły się w powietrzu, niczym w serialu "Fringe", wielkie litery:

 

"Borys Szyc kontra Wściekły Cyc!" W kinach od 30 sierpnia! "Cycmisja!". W roli głównej Maciej Stuhr!"

 

Czuby tylko się skrzywił, bo nie lubił gdy go nabierano. To był zwykły zwiastun, a on szukał zapowiedzi. Znaków, znaczy… Ech…

 

Sięgnął po komórkę. Nie lubił się narzucać, ale nie miał wyjścia. Wyszukał numer Apo i zadzwonił. Minęła jedna sekunda, druga, trzecia, w końcu w z głośnika dobył się, ledwo słyszalny zza szalonych, wybijanych na bębnach rytmów zniecierpliwiony głos:

 

– Czego?

 

– Apuś? Tu Czuby. Obiecałaś mi dawno temu, że Ziemię sobie odpuścisz.

 

Apo długo nic nie mówiła. Dochodzący z głośnika rytm spowodował, że Czuby mimowolnie zaczął podskakiwać.

 

– Marudzisz, Czuby…

 

– Apo, pogadajmy – Czuby, niezrażony, naciskał.

 

– No dobra, zaraz tam będę– westchnęła Apo.

 

Czubemu po tych słowach na chwilę stanęło serce.

 

Znowu ją zobaczy…

 

---

 

Apo miała na sobie krótką, błękitną sukienkę. Wylądowała przy Czubym, który udawał, że odwraca głowę gdy sukienka furkocząc podwijała się na wietrze. Tknęli się zwyczajowo noskami – nosek Apo był mokry od potu. Czuby dopiero teraz poczuł, że wytańczona dziewczyna nie pachnie tak jak zwykle. Albowiem w tej chwili pachniała po prostu obłędnie.

 

– Wyrwałeś mnie z imprezy, futrzaku! – popatrzyła na Czubego z przyganą w zielonych oczach. Kosmita odwrócił wzrok. Gdyby mógł, to z pewnością by się zaczerwienił.

 

– Sorry, mała – odezwał się w końcu. – Wiesz, lubię tę planetę.

 

– Też ją lubię, tu się urodziłam – Skrzywiła się po tych słowach. – Mają tu najlepsze drinki.

 

– A nie na Aldebaranie? – Zdziwił się Czuby.

 

– Aldebarana już nie ma – Apo, zawstydzona, spuściła wzrok.

 

Przez chwilę pomilczeli. Potem Czuby bezwiednie zanucił kosmicznego marsza żałobnego, żegnając się w myślach z aldebarańskimi drinkami.

 

– No dobra, Apo. Nie będę owijał w bawełnę. Wiem jak to z tobą jest i wiem, jak zazwyczaj takie akcje się kończą. I powiem ci jedno. Nie zamierzam do tego dopuścić.

 

Apo spojrzała na Czubego i z przekąsem rzuciła:

 

– Wiesz jak to ze mną jest? Oj, Czuby, ściemniasz. Co ty wiesz o Apo Kalipsie? Hę?

 

Kosmita westchnął. Wiedział, że gdy Apo wpadnie w histerię będzie musiał jej przygrzać z dyńki. A tego chciał z pewnością uniknąć.

 

– Powiem ci, co wiem! – Złapał ją za dłonie i grzejąc futrem drżące palce ciągnął dalej. – Ja jestem Czubą – Wiecznym Wędrowcem. Ty, Apuś, jesteś Wieczną Dziewczyną – tak cię sam Pan Bóg stworzył.

 

– Schował się, dziad jeden przede mną i Jeźdźcami w tym pieprzonym Pudle! Ale ja mu jeszcze kiedyś spuszczę bęcki!

 

– Nie wątpię – przytaknął Czuby. – Ale schował się przecież zanim cię stworzył. Tak naprawdę wszystko to wina Lucyfera. Może to jemu powinnaś zgotować apokalipsę?

 

– Dziadyga w pudle antycypował! Jak zawsze! Wiedział, co będzie! A do piekła nikt mnie nie zaciągnie! Drinki tam wyparowują zanim wlejesz je do gardła!

 

– Apo, uspokój się…– Czuby delikatnie pogładził ją po głowie. – Nic tu nie jest twoją winą. Jesteś Wieczną Dziewczyną, stworzoną na dodatek na podobieństwo Ewy i masz wieczne pragnienie wyszalenia się. Wiem, ile to cię kosztuje…

 

– Zazwyczaj drinki mi stawiają…– odpowiedziała Apo i mrugnęła do Czubego. – No dobra. Wiem do czego pijesz. Nic na to nie poradzę. Na Jeźdźców, znaczy się. Jesteśmy nierozłączni. Ledwie gdzieś zdołam się wyrwać, oni już tam są przede mną.

 

– Poprzedzają cię. Zwiastują – Czuby pokiwał głową.

 

– Właśnie! I dopiero jak biorą się do roboty mam chwilę wytchnienia! Zabawa jest zawsze przednia, bo wszyscy w czasie apokalipsy chcą się bawić do upadłego. Błe… Nigdy się nie przyzwyczaję, że nią jestem. Cholerną Apo Kalipsą. Podzieliłam to na dwa człony, ale podobno na niektórych robi to jeszcze straszniejsze wrażenie. Choć są tacy, co lubią wziąć w obroty panienkę-zagładę. I kręcić się do końca świata… No dobrze…Co chcesz wiedzieć?

 

Czuby odetchnął. Zanosiło się na to, że Apo zacznie się wyżalać. Raz to już kiedyś przeżyli i jeden z alternatywnych światów w międzyczasie przestał istnieć… Dziewczyna musiała wziąć się w garść, a on musiał wszystko z niej wyciągnąć.

 

– Gdzie oni są? Gdzie cała Czwórka?

 

Apo przymknęła na chwilę oczy i coś tam wymamrotała pod nosem.

 

– Co tam mruczysz? – Czuby szturchnął ją w ramię.

 

– Są na Jamajce – Apo otworzyła oczy i uśmiechnęła się.

 

– Co oni tam robią?! – Czuby wrzasnął, czując przerażenie. – Odurzają się? Jarają zioło?

 

– No co ty, Czuby – Apo parsknęła. – Niedawno, na innym świecie mocno się zważyli i zamiast nieść zagładę, nieśli przez miesiąc na ustach słynną w całym wszechświecie pieśń "Ona tańczy dla mnie". Z tego co widzę trzecim okiem, ścigają się z Usainem Boltem.

 

Czuby kiwnął głową. Rozumiał kwestię. Sam się kiedyś ścigał z Usainem. Problem w tym, że Jamajczyk był pierwszym na świecie zaprogramowanym zdalnie humanoidem z wgranym w umysł, ciało i ducha poleceniem – "Nikomu nie dasz się prześcignąć!"

 

– Nie dadzą rady. Nawet na konikach. No to mam trochę czasu żeby przygotować plan awaryjny. Powiedz, Apo. Czy każdy z Czwórki byłby uszczęśliwiony niosąc zagładę w inny sposób niż mu przypisany?

 

– Ci maniacy marzą o czymś takim. Narzekają, że zawsze to samo… Wojna, głód, zaraza, śmierć… Same nudy – odrzekła Apo.

 

– No to mam rozwiązanie. Co by było, gdyby pozwolić im nieść zagładę słowem?

 

Apo zrobiła wielkie oczy.

 

– Słowem? Staruszek na to nie pozwoli!

 

– Myślisz? – Czuby uśmiechnął się i spojrzał w niebo. – Panie Boże! Pozwolisz, by Czterech Jeźdźców zaniosło Ziemi, ulubionej Twej planecie, zagładę słowem? Słowem, które kąsa, rani i zabija?

 

Bach! Znikąd pojawiła się błyskawica i przypieprzyła w iglicę na Pałacu Kultury i Nauki.

 

– Zgadza się? – Apo normalnie nie mogła w to uwierzyć. – Pewnie antycypował i wie jak to się wszystko skończy.

 

– Pewnie tak – mruknął Czuby. – Daje nam to jakąś nadzieję. No dobrze, Apo – kosmita nagle odważył się i przytulił dziewczynę. – Idź sobie jeszcze potańcz, a ja to wszystko ogarnę.

 

Trącili się na pożegnanie noskami i każde teleportnęło się w inną stronę.

 

---

 

Czuby miał opracowany plan. Na razie na papierze, bo bateria w kompie przecież padła. W punktach wypisał działania jakie zamierzał przedsięwziąć, nie był tylko pewien co do kolejności. Były tu: zmyłka, dywersja, dezorientacja, zmasowany atak, cukrzenie i cios nokautujący. Tylko, ze złością zmiął kartkę w kulę i świergolnął nią o ścianę – potrzebny był prąd! I to wielu użytkownikom, w wielu różnych miejscach!

 

Zamyślił się. Przeczytał niedawno drabbla, którego jakiś czas temu wrzucił na portal dj Jajko i z miejsca zaczął coś podejrzewać. Poczucie humoru didżeja przypominało te mistrza Dżedaj Jody. Elokwencja jajowatego, wiedza, co zawsze komu odpowiedzieć, takie rzeczy nie mogły być przypadkiem. Dj Jajko musiał być kolejnym wcieleniem małego Mistrza! Może i było to niemożliwe, ale to było to! Kosmita był prawie pewien.

 

Czuby teleportnął się do redakcji NF. Redaktorzy siedzieli zasłuchani w operowy śpiew Naczelnego, który tuż przed końcem świata zdecydował się zaprezentować współpracownikom swe skrywane dotąd talenty. Czuby natężył się i wrzasnął:

 

– Gdzie mogę znaleźć didżeja!

 

Puf… Nagle zrobiło się ciemno, albo ktoś zasunął żaluzje. Czuby usłyszał szept:

 

– Wiem, czego chcesz. Pocieraj skorupkę, pocieraj skorupkę…

 

Czuby nic nie widział. Wyciągnął przed siebie ręce i nagle poczuł jajowaty kształt. Położył dłonie na skorupce. Poczuł przenikającą przez ciało moc. I zaczął pocierać.

 

W wielu domach i mieszkaniach, komputery użytkowników portalu nagle zaczęły ożywać.

 

---

 

– Sorry Apuś, że znów dzwonię i zawracam ci głowę. Powiedz, jak zareagowała Czwóreczka na propozycję takiej, a nie innej formy zagłady? Są zachwyceni? Moc swych doświadczeń chcą wyrazić w niszczącym wszelką konkurencję tekście? Wszyscy padną pokotem? Nie dali rady Boltowi i chcą sobie odbić, mówisz? Bardzo dobrze, a teraz słuchaj uważnie, poinstruuję ci co i jak. Jest w sieci portal takiego pisemka – "Nowa Fantastyka". Będzie teraz działać, jako jedyny na Ziemi. Jeźdźcy muszą się na portalu zarejestrować i wrzucić tam opowiadanie. Użytkownicy przeczytają tekst i następnie zaczną ustnie przekazywać go całej ludzkości. Słowa rozprzestrzenią się jak wirus, jak zaraza i będzie koniec, finito, Ziemio baj baj. Jeźdźcy muszą tylko znaleźć działającego kompa i fru… Zacznie się apokalipsa. Że co, Apuś? Że ty jesteś "kto", a nie "co"? Zacząć to ja mogę w końcu sczesywać futro? Sorki mała, buziaczki. Muszę lecieć.

 

---

 

W kiosku przy Chmielnej, tuż obok zejścia do podziemi warszawskiego Dworca Centralnego siedziała starsza pani i czekała na kolejnych turystów. Do kiosku dojeżdżała z Legionowa i zawsze wyprowadzały ją z równowagi zapytania kluczących wokół dworca przyjezdnych, gdzie to jest taka, czy siaka ulica. Dzisiaj, w tym dziwacznym dniu wszyscy pytali ją w koło Macieju, czy może wie przypadkiem gdzie tu można kupić jakiś alkohol. Postanowiła, że następnemu klientowi, który zapyta o cokolwiek innego niż bilety autobusowe przygotuje specjalną odpowiedź.

 

Klienci coś się nie pojawiali. Dziwne. Nagle, ale to chyba tylko jej się wydawało, usłyszała rżenie koni. A potem głośny stukot obcasów. Przed szybą, zza której przez czternaście godzin dziennie oglądała świat, pojawił się wysoki, przystojny młodzian. Pochylił się nad ladą i niemal wetknął głowę do środka. A potem coś wybełkotał.

 

– Że co? – kioskarka odsunęła się na tyle, na ile pozwalała mała przestrzeń kiosku. – Mów pan po ludzku!

 

Młodzieniec odchrząknął i spróbował jeszcze raz.

 

– Czy wiesz, dobra babo z budki, gdzie tu jest najbliższa – spojrzał na zapisany na dłoni tekst – kafejka internetowa?

 

Kioskarka wzięła głęboki oddech. Nawet nie zwróciła uwagi na to, jak ją ów młodzian nazwał. Patrząc mu prosto w oczy, powiedziała:

 

– A pewnie, że wiem gdzie! W dupie!

 

 

 

– W dupie? – młodzieniec był wyraźnie zdziwiony i zaniepokojony. Był kiedyś z braćmi na planecie o nazwie Dupa i nie skończyło się to dobrze. Zwalczające się tam za pomocą wzajemnie rzucanych obelg dwa plemiona tubylców, Assów i Przydupasów, nawet nie zwróciły uwagi na trwającą apokalipsę. Młodzieniec odchrząknął i kontynuował: – Możesz mnie i moich braci tam skierować?

 

Kioskarka westchnęła. Ludzie – życie tego ją dawno nauczyło – byli naprawdę nieprzewidywalni.

 

– Za kioskiem po schodach w dół i potem w lewo. Kupuje pan coś?

 

– Coś? – młodzian otworzył buzię i nagle nabrał nieco głupkowatego wyglądu.

 

– Jak nie, to spadaj pan. Nie wolno zatrzymywać kolejki! – krzyknęła, choć żadnej kolejki nie było.

 

Młodzieniec kiwnął głową, odwrócił się i przywołał gestem braci.

 

– Konie przytroczone? Jak tak, to idziemy. Za kioskiem po schodach w dół i potem na lewo. I pamiętaj, Zaraza – Wojna pogroził bratu palcem – żadnej zabawy na torach. Baba z budki powiedziała, że nie wolno zatrzymywać kolejki.

 

Bez koni, przytroczonych do okalających boki kiosku krat, Czterech Jeźdźców Apo Kalipsy ruszyło, schodami w dół i potem na lewo do podziemi Dworca Centralnego.

 

---

 

Czuby zapoczątkował mentalne połączenie. Na krzesełkach przed monitorami lub z laptopami na kolanach, użytkownicy portalu czekali z niecierpliwością na rozwój wydarzeń. Coś miało się dziać! I tak już działy się cuda, bo przez dziesięć godzin nikt nie wrzucił opka, nikt nic nie skomentował, no bo nie było jak. Odkąd baterie padły, życie nagle przestało mieć sens. Wezwani przez Czubego, nagle ów sens odzyskali. I czuli moc. Moc płynącą z pocieranej skorupki.

 

Byli wszyscy. Był RogerRedeyejeralniance. Był kozajuniorbrajt. Byli członkowie Loży. Byli trzej ojcowie Czubego. Redaktorzy też byli i wpatrywali się w ekrany monitorów , _mc_, który od kilku godzin nie przeczytał żadnego nowego opowiadania miał w oczach szaleństwo. Byli wszyscy, ponad siedem tysięcy zarejestrowanych użytkowników, pozwólcie, że po kolei, żeby nikt się przypadkiem nie obraził, wymienię wszystkich….

 

A figa z makiem! Była tylko ta setka z hakiem zarejestrowana na becie! Kto się nie zarejestrował ten gapa i nie ma go w opowiadaniu!

 

– Wszyscy gotowi? – zapytał Czuby.

 

Uzyskał mentalne potwierdzenie.

 

Teraz pozostawało tylko czekać.

 

 

 

---

 

 

 

Czwórka stała przed obskurnymi, oszklonymi drzwiami. Wojna porównywał napis na ręce z napisem na drzwiach. Wychodziło na to, że to tutaj.

 

– Ciasno tu – westchnął Głód, ocierając cieknącą ślinę. – Ale mają kawę z ekspresu.

 

Śmierć, nic nie mówiąc pchnął drzwi i wszedł do środka. Siedząca na zydelku paniusia westchnęła i wskazała palcem na drzwi,

 

– Nie widzi kartki, że nieczynne? Nic nie działa! – rzuciła, oglądając swoje różnokolorowe paznokcie.

 

Wojna przepchnął się przez otaczającą ich grupkę. Większość ludzi śpieszyła się na pociągi i mijała ich obojętnie, ale nie wszyscy. Ci, którzy zebrali się wokół Czwórki nie pachnieli zbyt ładnie. Wyciągali łapki i coś mamrotali. Jeden nawet tańczył. Inny śpiewał jak Beata Kozidrak. Zanosiło się na niezłą imprezę, tyle, że nie było prądu.

 

– Będzie działać! Kobieto! Przyszliśmy się tu za…ste….wać….– Wojna wymamrotał próbując odczytać napis z dłoni.

 

Paniusia westchnęła. Chłopaki były nawet ładne, gładkie i gibkie, ale co z tego… Jej ideałem mężczyzny od zawsze był zawodnik sumo.

 

– Wysterylizować? – podpowiedziała złośliwie. – Nie ten lokal, moi mili.

 

– Musimy się za..re… se…zresetować! – Wojna wykrzyknął dumnie. – I musimy użyć tego tam czegoś – wskazał na jeden z monitorów.

 

– Jak rany, ciemniak jakiś jesteś, czy co? Prądu nie ma! Nic nie działa! Nie wiem sama, po co siedzę w pracy!

 

Zaraza przepchnął się do Wojny i szepnął mu coś do ucha. Ten pokręcił z niedowierzaniem głową.

 

– Naprawdę Apo tak mówiła? Głód zeżarł cały prąd? Ja pierdzielę, to dlatego chodzi jak skołowany! – kiwnął ręką na podrygującego bezustannie brata. – Pewnie jak bym cię znowu spuścił z oka, to zeżarłbyś samo Słońce! Ho no tu! Kobieto, mamy prąd. On tylko położy na tym łapki i wszystko zacznie działać! Z drogi! – odepchnął paniusię i wtarabanił się do środka trzymając Głoda za ucho.

 

– Siadaj mi tu! Nogami chwyć te puszke na dole, a łapki na te wystające literki na tym płaskim czymś! Zara wszystko ruszy!

 

– Osiem zeta za godzinę, płatne z góry! – Wojna usłyszał za sobą głoś paniusi. Odwrócił się i spojrzał na nią z góry.

 

– Chcesz się ze mną kłócić, kobieto? – zapytał słodkim głosem. Paniusi zaczęły drżeć nogi.

 

Śmierć wszedł między tych dwoje. Pstryknął Wojnę w nos i powiedział:

 

– Wyluzuj! Laska mi się podoba – spojrzał głęboko w oczy paniusi i mrugnął zalotnie – Nie przeszłabyś się ze mną na spacer? Zjedlibyśmy po zapiekance…

 

Paniusia, dziwiąc się samej sobie, zarumieniła się. Ten gościu miał coś takiego w oczach, że…

 

– Ej! A my sami mamy sobie z tym wszystkim radzić, gdy ty będziesz zaliczał!- krzyknął za nim Wojna.

 

– Nie całkiem – odpowiedział Śmierć, ciągnąc za sobą lasencje. – Ej ty – kiwnął szponiastym palcem na grubego młodzieńca w koszulce z napisem "Metalica", który z zaciekawieniem obserwował wydarzenia. Na koszulce, oprócz napisu widniały cztery kościste, jadące na koniach postacie. – Weź, idź pomóż tym dupkom się zarejestrować. Bo chyba kumasz, o co w tym wszystkim chodzi?

 

Młodzieniec wyszczerzył zęby i zatarł dłonie. Oczywiście, że kumał. Młodzieńcy w koszulkach z napisem "Metallica" kumają wszystko.

 

 

 

---

 

 

 

– Nie ma ich i nie ma – Czuby mruknął do didżeja. – Może zaszły jakieś nieprzewidziane wypadki?

 

– Pocieraj, pocieraj. Masz takie miłe futerko, Czuby. Nie bój, wszystko gra. Pewnie goście próbują się zarejestrować, wpisują "CzterejJeźdźcyApoKalipsy" i guzik im wychodzi. Trzeba było podstawić im kogoś do pomocy.

 

– Czekaj no! – Czuby przestał pocierać skorupkę. – Brajt daje znać, że coś jest! Nowy użytkownik! FourHorsemen! Zaczyna się!

 

– No to czekamy na tekst – westchnął didżej. – Obyś miał dobry plan, Czuby.

 

– Plan jest git! – odpowiedział kosmita. – Bo chyba wiesz, co oni napiszą…

 

---

 

– Wiersz – powiedział Wojna. – Najwspanialszy epos o naszej gibkiej czwórce. Wszystkich oślepi swą doskonałą formą. Nikt tego nie przeżyje.

 

– A jaki ma tytuł? – zapytał Zaraza.

 

– "Czterej Jeźdźcy Apo Kalipsy"

 

– A jakim wersem się zaczyna?– zapytał Głód.

 

– "Czterej Jeźdźcy Apo Kalipsy".

 

– Łauuuu – dwaj bracia Wojny westchnęli z zachwytu.

 

Młodzieniec w koszulce z napisem "Metallica", wystukując na klawiaturze dyktowane przez Jeźdźca słowa ("Czterej Jeźdźcy Apokalipsy W nosach kolczyki, na uszach klipsy") pomyślał:

 

"Ciekawe jakim wersem się kończy?"

 

---

 

 

 

Czuby odczytał na głos ostatni wers:

 

– "Czterej Jeźdźcy Apo Kalipsy".

 

– No no – mruknął didżej. – Porażająca konstrukcja.

 

Czuby odetchnął i zainicjował mentalne połączenie. Ze wszystkimi.

 

– Zaczynamy! Komentować!

 

---

 

WYJĄTKI Z CAŁOŚCI

 

Pierwszy komentarz:

 

"To jest dział opowiadania, a powyższy, niskich lotów wierszyk tylko zaśmieca stronę."

 

 

 

Cukrzenie (użytkowniczki, no… i może jeszcze koik :)

 

"Hmm, misiaczku, jaki fajny wierszyk! Na jeźdźca? Nie trójkącik, to może czworokącik, oktagon, prostopadłościan? Ależ ty masz gadane, rymami zniewalasz… Chcemy więcej! Chcemy więcej! "

 

 

 

Zmyłka

 

kozajunior: "Hm, spodziewam się, że autor ma około + – 10 lat, prawda? Jak jest was tam czterech, to wychodzi po dwa i pół na łebka. Smoczka?"

 

 

 

Zmasowany atak

 

Wszyscy. Co komu ślina na język przyniesie.

 

 

 

Dezorientacja (Uwolnić Krakeny!)

 

RogerRedeyeberyl. Na przemian. Do bólu.

 

 

 

Cios nokautujący

 

regulatorzy

 

 

 

I została jeszcze:

 

Dywersja

 

 

 

---

 

 

 

– Hej! _mc_! Wrzucaj temat! Piórka za sierpień! – Czuby połączył się z redaktorem.

 

Redaktor nie dał na siebie długo czekać:

 

"No… tego tam tego… miazga, rewelacja, objawienie! Sierpień się jeszcze nie skończył, ale nic już lepszego do końca miesiąca, gdzie tam, do końca roku, do końca świata na tym portalu się nie pojawi! FourHorsemen, za doskonały debiut otrzymujesz jedyne w swoim rodzaju – Czarne Piórko!"

 

– Ale pojechałeś… – Zaśmiał się kosmita. – A gdzie jest JeRzy? Nie widziałem go w redakcji.

 

JeRzy nocką oglądał powtórkę "M jak Miłość", telewizor padł i biedak wpadł w stupor. Choć może wpadł, zanim telewizor padł?

 

– Za późno się zorientowałem – mruknął Czuby. – Jakbym namówił ich do wrzucenia tego do publicystyki, JeRzy by się wkurzył i sam zrobiłby porządek. Może innym razem…

 

 

 

---

 

 

 

Śmierć wrócił ze spaceru sam. Bracia siedzieli na podłodze kafejki i patrzyli po sobie w otępieniu. W monitorze, zamiast połyskującego ekranu była wielka dziura. Młodzieniec w koszulce z napisem "Metallica" zniknął, zebrawszy wcześniej do plastikowego kubka trochę cieknącej z ust Głodu śliny. Zza drzwi kafejki dobiegały dźwięki z imprezy i wywrzaskiwane chóralnie "Józek, nie daruję ci tej nocy!".

 

– Nic z tego nie rozumiem, nic z tego nie rozumiem – mamrotał Wojna, a dwaj pozostali tylko kiwali głowami.

 

– Ćwierć – powiedział Śmierć. – Trzeba nam co najmniej ćwiartkę na głowę. Gdzie tam ćwiartkę. Mnie może wystarczy, ale wy potrzebujecie co najmniej zero siedemdziesiąt pięć. Spadamy stąd. Poszukajmy wódy.

 

Szukali i szukali. W międzyczasie ich konie uciekły, porywając kiosk i kioskarkę, ale to już zupełnie inna historia.

 

---

 

Czuby stuknął didżeja w skorupkę.

 

– Nie śpij no! Już po wszystkim.

 

Za oknem widział rozbłyskujące w oknach światła. Ach, prąd, znowu był prąd…

 

– Jeszcze coś zrobię – szepnął didżej. – Dodam mojego nowego drabelka, co by ten wierszyk zepchnąć z najwyższego podium na stronie, a ty Czuby, napiszesz pierwszego posta.

 

– I co to da? – zapytał kosmita.

 

– Postapokalipsę. Przeżyliśmy zagładę. Wiesz w jakich czasach teraz żyjemy? Postapokaliptycznych.

 

– Ludziska mają przed sobą przynajmniej pięć miliardów lat – Czuby pokiwał głową. – Póki słoneczko za mocno nie przygrzeje.

 

Czuby zainicjował ostatnie mentalne połączenie.

 

– Dziękuję wszystkim – powiedział. – To by było na tyle.

 

 

 

---

 

Czuby Aka stał na rogu Nowego Świata i Alej Jerozolimskich i patrzył na biegnącą w jego stronę Wieczną Dziewczynę.

 

– Załatwiłeś mi Czubusiu Akusiu co najmniej miesiąc spokoju! – Apo chwyciła kosmitę w ramiona i mocno uściskała. – Zanim dojdą do siebie minie jakiś miesiąc! A przede mną miesiąc balowania!

 

– A gdzie teraz są? Leczą rany?

 

– Szukają wódy na Merkurym. Skończy się na tym, że będą chlać lawę, czy na co tam natrafią. Ale najważniejsze jest to, że już tu nie wrócą, skoro mamy tę twoją post-błeee-apokalipsę! Zresztą, spaliliby się pewnie ze wstydu.

 

Czuby zamyślił się. O co chodziło z tą wódą? Ktoś wyjaśni tę zagadkę? Mogło mieć to jakiś związek z nagłym atakiem kaszlu u Pana Stworzenia?

 

Apo szturchnęła go w bok.

 

– No co tak stoisz? Nie idziesz ze mną do klubu? Stęskniłam się za tobą, futrzaku!

 

Czuby uśmiechnął się i spojrzał w błękitne oczy Apo, a potem na jej zieloną sukienkę.

 

– Kobieto, aleś ty zmienna…– powiedział, patrząc na nią z zachwytem w oczach. – No to idziemy!

 

I poszli przed siebie rozświetlonym, warszawskim Nowym Światem, kosmita pod rękę z Apo Kalipsą.

 

Koniec

Komentarze

Prawdę mówiąc to jest poważne zaśmiecanie tego portalu. Nie chce mi się czytać co tam spłodziłeś, bo za bardzo szanuję swój czas, ale może jednak przemyśl jeszcze raz, czy było warto.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

To normalne opowiadanie, berylu, ale coś niektóre polskie znaki mi wywaliło.

No to teraz na spokojnie. Berylu, z lekka przesadziłeś. Nie przeczytałeś i wydajesz sąd. A gdybyś przeczytał, to byś się dowiedział, że to opowiadanie to także  piękna opowieść o sile portalowej braci. Taka trochę pratchettowa z ducha. Niemniej, mimo Twojego komentarza, wciąż Cię kocham.

Podobało się. Pojechałeś. Komentarze użytkowników są najlepsze. :-) Ale pod kątem polskich czcionek to mógłbyś przejrzeć.

Babska logika rządzi!

Aha, w pierwszym akapicie masz błąd w jednym nicku.

Babska logika rządzi!

U mnie już wygląda dobrze, wszystkie literki na miejscu… Finklo, dzieki ;) Niektóre z komentarzy to prawdziwe cytaty.

Ty mnie tu w czworokąty nie mieszaj! :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Wybacz, jeśli złamię Ci serce, ale niestety muszę odrzucić Twą miłość.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

U mnie "podświetlając" wciąż bardzo dziwaczne. Pewnie dlatego tak prawdziwie brzmią. ;-)

Babska logika rządzi!

A widzę. Ale już normalnie boję się poprawiać…

Nie działają Ci polskie znaki. To znak, że nie jesteś Prawdziwym Polakiem.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Tak naprawdę jestem Afroamerykaninem. Koiku, jak widzisz nie ustaję w staraniach, aby zrobic z Czubego celebrytę.

Ponieważ nie uczestniczyłam w dyskusji pod rzeczonymi drablami, nie rozumiem przeczytanego opowiadania. I nie będę próbować zrozumieć. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ja też chce czarne piórko…

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

     Podziwiam sprawność pisarską Autora. 

Rogerze, taki komentarz z Twoich ust (dłoni?)… Bezcenne.

 beryl 2013-08-26  22:56

Prawdę mówiąc to jest poważne zaśmiecanie tego portalu. Nie chce mi się czytać co tam spłodziłeś, bo za bardzo szanuję swój czas, ale może jednak przemyśl jeszcze raz, czy było warto.   Beryl, nie troluj

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Fragment z kioskarką bardzo ubwny. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

kioskarka istnieje naprawdę i w rozmowie dokładnie na to (na przyjezdnych) mi się skarżyła. Codziennie (oprócz weekendu) kupuję u niej "bajecznego".

Nie troluję : ) Niniejszym oświadczam, że tekst nie jest zaśmiecaniem portalu, a moje przekonanie, iż był, wzięło się z błędu formatowania, który autor po moim komentarzu poprawił, o.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No proszę, mój nick w opowiadaniu, i to nawet poprawnie napisany. Dla mnie całkiem zabawny tekst, niektóre fragmenty to naprawdę dobra satyra na temat portalu. Nie nazwałabym przeczytania tego "stratą czasu". W końcu absurd i groteska też swój urok mają.

Ej, jeśli ta strata czasu to picie do mojego pierwszego komentarza to patrz wyżej :P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Och, wybacz, berylu ;) Odnotowano.

A, pozwolę sobie jeszcze wspomnieć, że Autor nie dopilnował zapisu dialogów. Tam brakuje kropki, tam małą literą zamiast dużej… Warto przejrzeć i poprawić.

Janie Janku – uśmiałam się do łez, tekst znakomity, a pocieranie jajeczka… o matko, spłakałam się ze śmiechu. Chyba już zawsze, jak pojawi się nick DJJajko będę miała łzy w oczach i wyobrażała sobie, że pocieram skorupkę.

Czuby nic nie widział. Wyciągnął przed siebie ręce i nagle poczuł jajowaty kształt. Położył dłonie na skorupce. Poczuł przenikającą przez ciało moc. I zaczął pocierać.

Od męża zarobiłam "komputerową wariatkę", bo niestety nie mógł zrozumieć, co jest takiego zabawnego w pocieraniu Jajeczka, a ja dostałam kolejnego ataku śmiechu. Brawo!  

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

cztery piąte tego opowiadania napisałem właściwie jednym ciągiem, w rzadko mi się zdarzającym porywie natchnienia, nie wiedząc gdzie owo natchnienie mnie zaprowadzi. Gdy skończyłem bolały plecy, byłem z lekka otępiały i spytałem sam siebie – czy było warto? "Jeśli uda ci się przynajmniej jednego czytelnika rozśmieszyć do łez, to było warto" – usłyszałem czyjś szept. Ktoś (coś) otarł (potarł?) się delikatnie, chyba futerkiem (no wiem, jak to brzmi ;) o moje ucho… bemik, dzięki Tobie wiem, że było warto, dziękuję…  

O kurde! Przeczytałem fragment, a tam kozajunior. Nie no, to trzeba przeczytać. Jutro się postaram.

Mee!

Ten fragment z futerkiem wymiata. A całość jest naprawdę fajna.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A jak już Czyby Aka celebrytą zostanie, to rodzicom chatki wypierdziaśne zakupi? :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

O, tatuś sobie o dziecięciu przypomniał! :-) Tak to z rodzicami jest – niby te dzieci z miłości, ale jak sięgnąć głębiej – to tylko kasa się liczy. Albo opieka na starość…

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A jak tu celebrytę na starych śmieciach przyjmować? No jak?

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Ejże, to chyba rodzice powinni start dziecku zapewnić, nie? A nie od razu łapę na profitach wypracowanych przez nowe pokolenie kłaść?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

To zależy od wychowania. Spłodził człek gwiazdę?

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

No tak, masz rację, nie każdy to potrafi. Ale jak zapewne wiesz – "sukces ma wielu ojców". W tym przypadku chyba trzech, prawda?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Sukces to dzieło homoseksualistów? Nigdy na to w ten sposób nie patrzyłem : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Trzech ojców, ale tylko jeden nocki zarywa, życie Czubego niezwykłym  starając się uczynić ;)  

Nie karmić Trolla! :) Sorki, Beryl, musiałem (zaznaczam, że to żart). I bym się nie przezywał. Ojców wielu, matka (pewnie) jedna…

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Ojców wielu, matka (pewnie) jedna…

To się nieźle tam bawiliście… : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Opublikujemy kiedyś wspomnienia z tej nocy i dnia i nocy i dnia i nocy i dnia i nocy. "Noce i dnie" – taki będzie tytuł.

Oj nie, nie opublikujemy. Nie zaśmiecajmy.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Racja, Koiku. Ale zawsze możecie przelać te doświadczenia na tekst publicystyczny, bo te jeszcze jakoś wam wychodzą.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No dobra, jako że powoli szykuję się do spania, a rano to już nie będzie to samo, kończę żarty i oddaję polę do merytorycznej oceny tekstu : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Luzik,  mi się dżołk  podobał. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Gdyby był Erichem Frommem, napisałbym pewnie wstrząsający traktat p.t. "Ucieczka od Czubego". No bo chyba czas, żeby trochę odetchnąć i uciec, dziecko (córka moja, nie Czuby) idzie do szkoły, życie wraca na normalny tor… Leć Czuby do innej galaktyki, choć wiem, że jeszcze wrócisz, ale leć, leć, bo przyszedł mi do głowy pomysł na łamiący wszelkie konwencje cross(mind)over p.t. "Jan_Janek kontra Czuby Aka kontra beryl kontra Sheryl Crow". Lepiej nie urzeczywistniac takich pomysłów… Kupiłem to Wydanie Specjalne NF, może przeczytam i coś skrobnę? A może tylko przeczytam? No nic, w sierpniu juz nic nie wrzucam, bo jak zobaczyłem ile wrzuciłem, to ho ho, niezapomniany był to miesiąc…

:) że tak wylewnie skomentuję.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Przeczytałem – okej, choć ja się nie uśmiałem, jak inni, ale teraz rzadko się śmieję przy żartach, więc http://www.youtube.com/watch?v=_6HCOgTc5r4 Fajnie, że zostałem wymieniony. A mógłbyś mi, Jan Janku, przypomnieć, gdzie napisałem ten komentarz (znaczy fragment tego mojego komentarza)?

Mee!

Hmm…  kozajunior, gdzie był ten twój komentarz? Juz wiem, chyba pod opkiem "Łysina na grzebieniu", jak sobie z "emerytem" thrainem pogadałeś :)

Aha, dzięki! :) Ciekawe, czy z niego naprawdę taki emeryt…

Mee!

Ojejku, tyle krzyku o zwykłe opowiadanie. Nie wdawałem się w dyskusję, do której nawiązuje tekst, ale po przeczytaniu stwierdzić muszę, że uśmiechnąłem się kilkukrotnie, więc nie będę narzekał.

Długie, ale zabawne i to ratuje całość.

Nowa Fantastyka