- Opowiadanie: rinos - Mieć wygolone na wszystko

Mieć wygolone na wszystko

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Mieć wygolone na wszystko

 

Miecio, wampir od wieków, zawodowo zaś fryzjer damski, zastygł podczas swej pracy i westchnął. Ostatnie stulecie wydawało się takie obiecujące! Wyuczył się zawodu ze względu na mylne przekonanie, że dziewczyny zawsze będą nosić długie włosy, tym samym chroniąc go przed pokusami ciała.

 

Niestety, kiedy nadszedł dwudziesty pierwszy wiek do kanonu weszły fryzury "na chłopaka".

 

Teraz więc, utknąwszy w rozwoju zawodowym, coraz częściej musiał strzyżeniem odsłaniać zgrabne karki i kuszące tętnice.

 

Wiele kobiet bardzo ceniło jego usługi. Trochę był zdziwiony, że żadna nie zauważyła, że fryzjer nie odbija się w lustrze. Fryzury zmieniały się jak pod wpływem magii. Dziewczyny tego najwyraźniej oczekiwały, bo dostawał hojne napiwki. Nigdy nie zasłaniał ramieniem efektów własnej pracy!

 

Właśnie zakończył strzyżenie.

 

Klientka wstała z fotela. Jej wzrok pozostawał przez chwilę skierowany na lustro, w którym podziwiała efekt wysiłków Miecia. Spojrzała na fryzjera, zastygłego w lekkim ukłonie. Zapłaciła z sowitą nawiązką i powiedziała "Merci". Wampir Mieczysław skłonił się głębiej i odparł: "Merci beacoup".

 

Udawał francuskiego fryzjera już od wielu lat. Zarówno w powojennej, jak i dzisiejszej Warszawie zapewniało mu to wielki popyt wśród snobek. Wprawdzie nie mówił po francusku, jednak jego szef także tego języka nie znał.

 

Bariera językowa wyjaśniała małomówność pracownika, a samemu Mieciowi pozwalała nie otwierać ust, w których ukrywał wielkie, wampirze kły.

 

Wracając do domu wszedł do Biedronki, gdzie kupił dziesięć kartonów soku pomidorowego. Sok z Biedronki to nie to samo co krew dziewicy, jednak, przynajmniej z nazwy, kojarzył się z wypijaniem soków z żywego stworzenia. Dodatkowego dreszczyku dostarczał synonim: Boża Krówka. Niewielkie obrazoburstwo zwiększało siłę doznań.

 

Nasz bohater wsiadł do autobusu obładowany siatkami. Środek komunikacji był zatłoczony, jak zwykle w porze powrotów z pracy. Obok wampira ustawił się wysoki grubas. Całą drogę Miecio czuł, jak ten dyszy mu prosto w łysinkę. Cóż, po paru tysiącach lat nawet wampir ma prawo stracić kilka włosów. W początkowym okresie pracy w zawodzie fryzjerskim podkradał różnorakie pomady (później nawet brylantynę) i usiłował czesać się tak, by "pożyczać" włosy z innych części czaszki. Nie dawało to najlepszych rezultatów. Ostatnio zaczynał rozważać tupecik, przynajmniej do momentu, gdy odłoży pieniądze na implantację owłosienia.

 

Wysiadając z autobusu poczuł ulgę. Dla wampira przebywanie w tłumie wiązało się z ciągłą walką z łaknieniem. Dla Mieczysława, jako estety, wiązało się z wdychaniem nie najświeższych zapachów.

 

Pod drzwiami mieszkania nacisnął dzwonek. Zawsze tak robił, mimo, że miał własne klucze. Nie chciał niepokoić swojej młodej połowicy, zaskakując ją z sąsiadem. Wybaczał jej wiele, zdając sobie sprawę, że będzie jego towarzyszką tylko przez kilkadziesiąt lat. Wampiry żyją wiecznie, ludzie zaś nie.

 

Otworzyła mu w papilotach i kuchennym fartuchu. Wyraźnie żaden sąsiad do niej dziś nie zajrzał.

 

Mieczysław cmoknął ją w policzek i wyminął. Wszedł do wspólnego, niewielkiego mieszkanka w blokowisku. W kuchni rozcieńczył sok pomidorowy wodą i lekko posolił. Już w swoim pokoiku, wyciągnął spod łóżka Lady Charlotte. Nie tracąc czasu, spuścił z niej resztki powietrza i napełnił gumowe ciało rozcieńczonym sokiem pomidorowym. Lalka, kupiona onegdaj w sex shopie, nabrała kształtów. Szeroko otwarte usta nie świadczyły o inteligencji, ale wampir nie zamierzał wdawać się w konwersację. W celu uzyskania bardziej realistycznych doznań odział ją w seksowną bieliznę i upchnął całość w lodówce. Charlotta pozostawała nieco niedompowana właśnie po to, by dało się ją zmieścić w chłodziarce.

 

Teraz Miecio przebrał się dla żony. Założył pelerynkę, zaczesał włosy do tyłu. Połknął niebieską pigułkę i wyszczerzył kły.

 

– Książę ciemności cię wssyfa, kochanie! – Rzucił zmysłowym głosem nieomal bez seplenienia. Małżonka odwróciła się znad przygotowywanej potrawy i oddała się chętnie.

 

Po wszystkim nasz wampir czuł satysfakcję. Viagra miała na niego zbawienny wpływ, dzięki niej bowiem koncentrował się na tym co trzeba, zamiast cały czas myśleć o kąsaniu w szyję i o czerwonej, słonawej krwi. Musiał jeszcze tylko poczekać godzinkę, aż błękitna tabletka przestanie działać i mógł kontynuować swój rozpustny wieczór z Lady Charlotte!

 

Wyjmie ją z lodówki i wpijając się w gumową szyję wymamrocze: "Ty zimna suko! Tego przecież chcesz!" Merytorycznie będzie czuł się usprawiedliwiony, bo sok pomidorowy prosto z chłodziarki zawsze bywa zimny.

 

Żonę miał wyrozumiałą. Przymykała oko na nocne ekscesy męża. Czasami tylko pożyczała od Charlotte jakieś seksowne fatałaszki, działające na wyobraźnię sąsiadów.

 

Leżąc już w łóżku i zasypiając, Miecio myślał o swym udanym życiu i o tym, jak niewielu prawdziwych, francuskich fryzjerów mogło się poszczycić egzystencją równie pełną perwersji.

 

Koniec

Komentarze

Wykorzystuję w powyższym opowiadaniu flagową postać portalu prowadzonego przez Baranka. Gdyby ktoś chciał zapoznać się z innymi opowiadaniami (różnych autorów) o Mieczysławie zapraszam do KRYPTY MIECIA na www.szortal.com

Postać wymyślili: Kruk Siwy i Nina Wum
Jestem im za to bardzo wdzieczny, bo postac wampira z blokowiska wyjatkowo mi "lezy".

Tym razem napisałem coś, co jest zdecydowanie "w duchu" pomysłu na postać. Wampir odarty z dostojeństwa... cóż, to niestety nie mój pomysł. Jeszcze raz dzięki Krukowi i Ninie :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Hmmm... No, ładnie, tylko... Jak dla mnie to jest sam opis. Tylko wstęp, przedstawienie postaci.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Pomysł "wampira odartego z dostojeństwa", mieszkajacego w blokowisku jest całkiem zabawny. Imię które wybrałeś dla bohatera podkresla komizm. I to wszystko. Nic wiecej. Przynajmniej w tym konkretnym opowiadaniu. Specjalnie mnie nie zachęciło i nie rozpaliło mojej wyobraźni.
'Atrybuty' wampira potraktowałes dość wybiórczo, czyli:
- nie widać go w lustrze
- ale nie razi go słoneczne światło
Inne zgrzyty logiczne:
- jak rozwiązał kwestię swojej długowieczności w pracy. Sugerujesz w tekście że pracuje u tego samego szefa od czasów powojennych
-jeżeli wciąż gryzie tą gumową lalkę, wypijając z niej sok, to dlaczego przez powstałe uszkodzenia sok sam nie wycieka, gdy lalka 'leżakuje' w lodówce
-wg legend wampiry potrzebowały do swojego istnienia krwii żywego człowieka- a więc ciepłej. O ile rozumiem zamierzenie zamiany krwii na sok pomidorowy i założenie że moze żyć bez krwii, to nie kapuję czemu go chłodzi. Przecież wampiry nie ssały trupów.
ps. O wiele bardziej jestem przywiązany do idei wampirów jako żywych trupów wegetujacych dzięki piciu krwi ludzkiej. To kwestia gustu, ale bliższe są mi wampiry przedstawione w "Wywiadzie z wampirem". Poza tym pomysły takie jak twój są wyeksploatowane aż do przesady przez dzisiejsze media rozrywki.

To napisz coś nowego i zamieść tu i na szortalu mniej więcej w tym samym czasi :) a nie ponad 3 miesiące temu ;)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Bardzo mi się spodobało, tylko... trochę krótko. Wampir Mieciu, tak inny od tych wszystkich hollywoodzkich tworów, które zalewają tv  i kino, miła odskocznia. Gdyby jeszcze było więcej akcji, np. natknięcie się na sąsiada w lodówce  czy coś w ten deseń było jeszcze ciekawiej. W każdym razie, można liczyć na jakiś ciąg dalszy? :)

Ruka: dziękuję :) W sumie dalsze i inne przygody Mieczysława są na Szortal.com. Nie mojego autorstwa, jednak bohater to ten sam wampir - nieudacznik. Podoba mi się pomysł z sąsiadem w lodówce ;D Dzięki Twojemu komentarzowi pewnie pociągnę jeszcze temat :)

dj Jajko: oj zapomniałem o tym opowiadaniu. Wczoraj patrzę i widzę, że na NF jeszcze go nie wrzuciłem. Więc wrzucam. Może ktoś nowy przeczyta? I przeczytała... Suzuki

Suzuki: kiedy to pisałem wydawało mi się, że jest pointa (a nawet dwie). Teraz podważyłaś moją naiwną wiarę. Ach Ty wiedźmo JEDNA!

GDYBY ZAJRZAŁ TU 6ORSON6: Ruka, dj Jajko oraz Suzuki nie są moimi alter ego. Żadne z nich nie jest też koleżanką z pracy, którą poprosiłem o komentarz. To tak może wyglądać, bo dj Jajko jest najwyraźniej całkiem zielony ;)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Rinos, na Boga napisz coś fajnego. Wiem, że potrafisz. Naprawdę wierzę w Ciebie. Zobacz . Masz lalkę, gumową, którą facet nadmuchał do sporego ciśnienia, no, żeby mogła utrzymać jego ciężar jak będzie na niej laeżał. Potem spuścił do powietrze i wtłoczył do środka sok pomidorowy. Czym? Miał pompę hydrauliczną w rozporku? Przecież to się trzymie tylko kupy. I tak będę dalej cię lubił. Ale nie wytrzymałem sorry.;)))

jahusz: to niezupełnie jest opowiadanko o hydraulice... takie wiesz, opowiadanko absurdalne. O niczym konkretnym.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

:))))

a! i poza tym Miecio nigdy nie leżał na lalce! dlaczego miałby to robić? to w końcu wampir, a nie kierowca ciężarówki. on ją delikatnie kąsał w szyję, by napić się zimnego soku pomidorowego z solą. Który lubił, podobnie jak ja.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

xD
Powiem tak - pod względem absurdu od pewnego momentu w moich oczach wskoczyłeś na całkiem wysoki poziom (biedronka i dmuchana lala :D ), ale w Twoim tekście zabrakło... Treści. W zasadzie mamy opis z dnia życia Miecia i nic poza tym. Zero wydarzeń, jakiegoś sprecyzowanego wątku. W każdym bądź razie opowiadanko fajne do poczytania, odprężenia się, ale zbyt płytkie.

Polubiłam Miecia, bo to taki sympatyczny wampir z sąsiedztwa. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Sympatyczny bohater, ale faktycznie – mógłby coś zrobić.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka