- Opowiadanie: Agroeling - Malarz samotności

Malarz samotności

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Malarz samotności

Chciał zamalować pustkę. Oderwać od duszy nicość, abominacyjną bezdeń nieznanych sfer Wszechświata. Przyssała się do niego, a on cierpiał katusze, nie mogąc się od niej uwolnić. Wlókł swoje drugie "ja" niby męczennik dźwigający krzyż i nie wiedział, w jaki sposób zerwać tę więź.

 

Postanowił się zbuntować. Musiał stłuc szklaną taflę, która oddzielała go – nie wiedział, od czego. Może od świata. Był jednak filozofem, uczonym i artystą, więc nie mógł nie znać świata. Przeniknął go na wskroś, a jego poglądy mogłyby zadziwić wiele osób, choć sam nie przywiązywał do nich żadnej wagi. Niewątpliwie istniało coś, czego pożądał, co nigdy nie było mu dane, aczkolwiek i to miało dla niego posmak gorzkiej rutyny. Zobojętniał na wszystko, co świat był mu w stanie zaoferować. Pragnął czegoś innego. Tylko ta nieznana rzecz mogła przynieść mu ukojenie.

Był więzniem w szklanej bańce rzeczywistości, z której roztaczała się panorama całego kosmosu. Musiał się z niej wydostać.

Zajmował się pewną artystyczną dziedziną. Malował na szkle. Ukrywał to starannie przed niepożądanymi oczyma, ponieważ sam dla siebie stanowił zagadkę i nie chciał, by ktoś przypadkiem ją rozwiązał. Nieraz bezmyślnie chwytał za pędzel i po chwili, rozciągnąwszy do granic możliwości amplitudy skojarzeń, tworzył na szkle zawiłe labirynty i fantazyjne elipsy, spirale, znaczące helisy i heksagony. Z czasem jednak uznał, że jego styl jest nazbyt abstrakcyjny. Swoją sztuką nie potrafił przeniknąć rzeczywistości, zagubił całą kolorystykę wewnętrznego świata, kreśląc tylko wzorzec hołubionych od dzieciństwa idei. Stwierdził, że musi coś zmienić.

Zagłębił się w eterycznych rozważaniach. Przede wszystkim – cóż mu doskwierało?

Była to samotność. Odosobnienie, smutek, żal. Ale obmyślił chytry plan. Odwróci swój los tak, żeby samotność go opuściła. Wygna ją na cztery wiatry. A jak to zrobi? Nic prostszego – nałoży na szkło jej wizualizację.

Jak mogła wyglądać samotność? Była podobna do snów, niespełnionych marzeń i zrealizowanych koszmarów. Sny szybko więdną i obumierają. A samotność to zanikanie wspomnień o najbliższych, aż zatrze się po nich wszelki ślad w pamięci.

Zaczął malować pierwsze sny. Szybko uzmysłowił sobie jednak, że jeśli chce wyzwolić się od brzemienia samotności, to musi ją zostawić na pastwę losu, a samemu zbiec. Stworzy swoją kopię, do której samotność nie będzie miała już dostępu. Stać się własnym sobowtórem – oto jego najbliższy cel.

Nożem szlifierskim wyciął koło ze szkla. Wielką, srebrzystą mandalę. Stalowym rylcem narżnął na niej dwadzieścia dwa trójkąty. Pomalował je w kolorze turkusowym, akwamarynowym i ametystowym. Kolory jego ulubionych kamieni szlachetnych. W takich kolorach widział swój nowy, wyidealizowany świat. Na obwodzie mandali namalował znaki runiczne i kabalistyczne. Następnie na to wszystko nałożył swoją podobiznę. Jego duchowy sobowtór został ukończony i czekał na ożywienie.

Jednakże nie wiedział, co dalej robić. Był artystą i filozofem, lecz nie czarodziejem. Nie znał się na magii. Nie potrafił przerzucić duszy do swojej alternatywnej wersji. Obawiał się, że z czasem jego podobiznie również zacznie doskwierać samotność. Albo że obydwaj – on i jego kopia – zgotują sobie taki los na wieki. W przystępie rozpaczy wziął swój wizerunek w ręce i z całej siły cisnął nim o podłogę. Szklane koło rozpadło się na dwadzieścia dwa kawałki.

Koniec

Komentarze

"w jaki sposób zerwać tę więz" - literówka

"tworzył na szkle zawłe labirynty" - literówka

"z czasem jego podobiznie również zacznie" - literówka


Nie podobało mi się. Ciężko napisany tekst i choć krótki, to męczyłem się w trakcie lektury, głównie przez zdania takie jak to: "Oderwać od duszy nicość, abominacyjną bezdeń nieznanych sfer Wszechświata" - nadęte, przepoetyzowane.

Nie widzę tu fantastyki. Poza tym tekst, moim zdaniem, praktycznie o niczym.

Pozdrawiam.

Słowa połączone w zdania całkiem zgrabnie. Podoba mi się forma, gorzej mi wyszło ze zrozumieniem treści, ale nie czepiam się ... :D

No nie wierzę mężczyzna znający cos wiecej niz 3 kolory podstawowe:) A tak na serio, coś w tym tekscie jest takiego co przykuwa moja uwage, nie wiem czy to studium stanu jakim jest samotność, czy ubranie jej w barwy czy w końcu rezygnacja z podjęcia z nią walki ale mi się spodobało.

Dzięki za komentarze. Co do literówek, to prawdę mówiąc nie wiem, jak się wystukuje "z'  z kreską. A sam tekst taki trochę eksperymentalny.

Ach, dzięki.

Czytałem przed chwilą trzeci raz, i nadal nie wiem, czy tekst podoba mi się (w znaczeniu: rozumiem, podzielam zamysł Autora), czy pozostawia mnie prawie (a więc jednak nie całkowicie) obojętnym. Bywa.

Utwór wybrałem, bo zaciekawił mnie tytuł.

Tekst jest w porządku, ale nie tak, żeby się zachwycać, chociaż ma w sobie jakąś myśl - pokazuje Twój potencjał.

Czy dwadzieścia dwa kawałki szkła to aluzja do wieku?

Niestety literacka dojrzałość, to wiek dosyć poźny - najmniej dwadzieścia pięć, jak nie trzydzieści lat. Dobrze też byłoby mieć talent - to nie jest aluzja, tylko taka sobie myśl:)

 

Życzę sukcesu.

Dzięki za komentarz. To dośc stary tekst i faktycznie miałem wtedy 30 lat, jak to pisałem. Wyszło mi trochę zbyt zagmatwanie, ale to był jeszcze czas, gdy pisałem, nie patrząc na nic, to znaczy na przyzwyczajenia czytelnika.

Nie przemówiło do mnie. A zatem i brak fantastyki rzucił się w oczy. ;-)

Babska logika rządzi!

Przeczytałam i tak sobie myślę, że zestaw kolorów wybranych do pomalowania trójkątów, raczej nie był fantastyczny.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka