- Opowiadanie: Eferelin Rand - Pył stworzenia

Pył stworzenia

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Pył stworzenia

Myśli na moment zagłusza wycie syreny alarmowej.

 

 

Oczywiście nie ma żadnej syreny. W rzeczywistości krzyczy każda p-cząstka mojego ciała. Mimo to, w jakimś archetypicznym odruchu, wyobrażam sobie pomarańczowe skrzynki zawieszone na ulicznych latarniach, które zawodzą potępieńczo.

 

Wszyscy ludzie w zasięgu wzroku przystanęli. Ostrzeżenie z prędkością światła śmignęło przez strukturę materii. Parę osób zaczyna uciekać – kolejne z serii bezużytecznych, przestarzałych zachowań. Przecież doskonale wiedzą, że nie ma gdzie się schować przed nadciągającą falą. Niestety nawet Przekonfigurowanie Ziemi nie wykorzeniło pierwotnych instynktów.

 

Kiedy dostrzegam w oddali rozpadające się wieżowce, przypominają mi się szkolne symulacje na zajęciach dotyczących Poprawionego Modelu Standardowego. W niewielkich grupach wizualizowaliśmy sobie różne przedmioty, a następnie powiększaliśmy, schodząc aż do przestrzeni subatomowej, do królestwa cząstek elementarnych. Grzebaliśmy w nich z wprawą i radością właściwą dla nieustraszonych odkrywców. Gdy komuś udawało się namieszać coś w p-grawitonach, nagradzaliśmy go pełnym aprobaty, radosnym śmiechem, obserwując jednocześnie fascynujący proces destrukcji.

 

Pył stworzenia – tak nazywaliśmy chmurę rozproszonej materii, w którą obracały się przedmioty. Wszyscy wiedzieliśmy, że to tylko obłok p-cząstek – przekonfigurowanych cząstek elementarnych, ale nasze określenie było o niebo lepsze. Magiczne i tajemnicze.

 

To, co widzę teraz, wygląda podobnie, tylko w nieporównywalnie większej skali. Spokojnie czekam, aż rozszalałe zakłócenie pól kwantowych, szatkujące spiny p-bozonów dotrze do mnie. Już sam fakt, że mam czas cokolwiek zaobserwować, wskazuje na to, że sprawcy ataku starają się zbudować teatralny dramatyzm. Przecież równie dobrze mogli to zrobić z taką prędkością, że nikt nie zdążyłby w żaden sposób zareagować. Ale co to za spektakl bez widowni?

 

Rozpadam się w ciszy, a wraz ze mną wszystko dokoła: ludzie, budynki, powietrze, a nawet kilkusetmetrowa warstwa ziemi. Poniżej znajduje się pierwsza sfera bezpieczeństwa, milionkroć trudniejsza do zhackowania, niż sama powierzchnia globu. Spin – moment własny pędu cząstek, ulega zmianie i wszelkie oddziaływania zawodzą, w tym też grawitacyjne, w efekcie czego ze zbitej materii pozostają tylko monstrualne obłoki rozproszonych cząstek, przypominające bezkresną burzę piaskową. Higgs przewraca się w grobie.

 

Nie ma mnie. Naga świadomość dryfuje w pierwotnej zupie. Nie potrwa to długo. Z pewnością odpowiednie programy już obudziły się z letargu. Wykorzystuję tę chwilę i wsłuchuję się w prowadzone nieopodal rozmowy. Atak nie wzbudził większych emocji, jedynie kilka osób wyraziło irytację z powodu nieoczekiwanych uciążliwości.

 

Oho, procedury poszły w ruch. Od razu poczułem się bardziej trwały. Materia gęstnieje, spiny się normują. Otoczenie wraca do poprzedniego stanu.

 

Otrzepuję z rękawa niewidzialny pyłek. Miasto znów stoi, jak gdyby nic się nie wydarzyło.

 

Przekonfigurowanie Ziemi znacznie ułatwiło życie. Pozmienialiśmy cząstki elementarne, które są podstawowym składnikiem każdej materii, tak aby reagowały zgodnie z przekazywaną informacją. Bozony i fermiony stały się p-bozonami i p-fermionami. Krótko mówiąc, każdy dostał kamień filozoficzny do rąk.

 

No i co z tego?

 

Mogłoby się wydawać, że wydarzenia sprzed paru chwil były straszliwym atakiem terrorystycznym. Nic bardziej mylnego. To zwykła pokazówka, głupi żart. Ktoś chciał się popisać. Prawdopodobnie kolejna grupa znudzonych frustratów.

 

Szkoda słów.

 

Ludzie jak bogowie, a wciąż jak dzieci.

 

 

Tomasz Zawada

 

 

Koniec

Komentarze

Opowiadanie napisane na konkurs shortowy o tematyce hard sf - na portalu baranka, Szortalu. Ten gatunek to dla mnie zupełna nowość, więc mam nadzieję, że jakichś wielkich gaf nie popełniłem.

Życzę przyjemnej lektury.

Pozdrawiam.

Wydaje mi się, że nie zrozumiałem, co Autor ma na myśli. Postaram się wyjaśnić czemu.
Przez 3/4 tekstu mamy opis wspomnień i wrażeń kogoś. Ktosiek najpierw opisuje jakiś harmagedon, potem wspomina i dywaguje na temat p-cząstek, materii, atomów i innych takich cząsteczek. Potem jest mowa o Przekonfigurowaniu Ziemi, dzięki któremu Pozmienialiśmy cząstki elementarne, które są podstawowym składnikiem każdej materii, tak aby reagowały zgodnie z przekazywaną informacją, cokolwiek to nie oznacza. Na dobrą sprawę nie dowiedziałem się nic z tej pseudonaukowej-s-f-naukowej gadanimy. Autor mnie nią po prostu uraczył. Może tak miało być, nie wiem. Wiem, że nagle okazuje się, że to wszystko było jakimś psikusem, no i puenta na koniec. To ja już nie wiem- Przekonfigurowanie Ziemi, psiuks, a może jedno i drugie? Albo jedno i to samo? Nie wiem zatem o co chodzi, nie wiem o czym Ktosiek mówi (w jakimś stopniu się domyślam) i tak na serio, nie wiem jaką rolę odgrywa pły stworzenia, oprócz tego, że Ktosiek o nim wspomina. Z opisu owego pyłu wnioskuję, że nie wystąpił później w tekście. 
Chaos się pojawia i gadanina.  Zauważyłem brak tylko jednoego przecinka. I zastanowiłbym się, czy syreny faktycznie zawodzą potępieńczo. Nie wiem czy Autor wie, co oznacza potępieńcze zawodzenie i jak ono brzmi (miało brzmieć):).
Chciałbym wstawić jakąś ocenę, ale nie wiem, czy powinienem. Jeśli już, to 3, moim zdaniem. 
 
Pozdrawiam.  

Dziękuję za obszerny komentarz.

Pisałem ten tekst w ramach zabawy, żeby spróbować się w nowej tematyce. Obawiałem się, czy przedstawiona wizja nie okaże się mało czytelna, a naukowe szczegóły niezbyt jasne i, jak wynika z Twojej opinii, tak się niestety w jakimś stopniu stało. Na przyszłość na pewno zwrócę na to uwagę.

Co do pyłu stworzenia, to pojawia się w tekście. Wszystko nim jest. Wydawało mi się, że akurat to będzie jasne, ale jak widać nie do końca.

Nie zgodzę się natomiast co do "potępieńczego zawodzenia". Takie mnie naszło skojarzenie i już. Oczywiście nigdy nie widziałem potępionych, którzy zawodzą. Niemniej jeśli Ty miałeś takie doświadczenia, to pewnie masz lepsze rozeznanie, jak mógłby brzmieć taki dźwięk. ;)

Pozdrawiam.

Potępieńcze zawodzenie to niegdyś motyw, teraz frazeologizm. O tym, jak brzmi potępieńcze zawodzenie (i właśnie w takim znaczeniu jest używane), możemy poczytać w ,,Ein kurtzweilig Lesen von Dyl Ulenspiegel, geboren uß dem Land zu Brunßwick, wie er sein leben volbracht hat" albo w ,,Boskiej Komedii". Oczywiście, możliwe, że owe dźwięki, które opisałeś miałyby wydać wyjątkowo ludzkie syreny, kto wie:).
Autorze, nie poddawaj się. Ćwiczenie czyni mistrzem, a po Twoich pozostałych tekstach widać, że to sformułowanie ma wiele wspólnego z prawdą:).  

Do mnie ten tekst przemawia, i to bardzo. Dlatego, że ma, po pierwsze, specyficzny klimat futurystyczno-technologicznego zblazowania/zgorzknienia (lubię taką melancholię), po drugie - kapitalną puentę. Ładnie zbudowałeś klimat słownictwem i stylem. Pojęcie "pył stworzenia" jest dla mnie w pełni zrozumiałe, co więcej skłonny byłby doszukiwac się w nim drugiego dna w duchu koheleta: wszyscy jesteśmy jeno pyłem, w pył się obrócimy...
Dalej: ostatnie zdanie jest świetne. Przeczytałem dwa nagrodzone szorty z tamtego konkursu i odnoszę wrażenie, że dla jury podstawowym kryterium było to, czy tekst jest zabawny. Cóż, Twój oczywiście nie jest (choć zdanie "od razu poczułem się bardziej trwały" pachnie mi lekką ironią ze strony narratora). Jest za to całkiem mądry i klimatyczny. O wartości naukowej się nie wypowiem, bo nie jestem w stanie jej ocenić, tym niemniej - w moich uszach ignoranta ten scjentystyczny mamrot brzmi całkiem melodyjnie. Skumałem bez bólu, że oto ktoś dokonuje włamu w rdzeń rzeczywistości. Ciekawy i - odważę się powiedzieć - głęboki tekst. Ode mnie - brawo. Sześć z minusem, a minus za zdanie, w którym czegoś chyba brakuje (się?):
Pył stworzenia - tak nazywaliśmy chmurę rozproszonej materii, w którą obracały przedmioty.
Pozdrawiam.

Widzę, że wszyscy ludzie w zasięgu wzroku przystanęli. Redundancja.

Zrozumiałem przesłanie, ale zupełnie nie wiem, co jest przedmiotem opisu, konkretniej: czym są p-cząstki, jakie są ich własności.

Przekonfigurowanie Ziemi znacznie ułatwiło życie. Pozmienialiśmy cząstki elementarne, które są podstawowym składnikiem każdej materii, tak aby reagowały zgodnie z przekazywaną informacją [???]. Bozony i fermiony stały się p-bozonami i p-fermionami. Krótko mówiąc, każdy dostał kamień filozoficzny do rąk.

To ja bym jednak prosił: "mówiąc nieco dłużej".

6Orsonem6 sie absolutnie nie przejmuj. Dobre opowiadanie. Czy dobrze odczytuję pointę, że pijesz do ostatnich ataków grup Anonymous i LuzSec? Moze nie.

Pył stworzenia kojarzy mi się z wizją inteligenej biosfery nakreslonej przez Lema. Ta wizja pojawia sie gdzies na koncu Cyberiady i w Wizji Lokalnej, gdzie miliardy miliardow nanobotów pilnuje, by obywatele sami nie zrobili sobie krzywdy.

Skojarzenia jak najbardziej pozytywne! Być może nieusprawiedliwione :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

@ burnett & cooper - bardzo mnie cieszy twój komentarz, ponieważ odebrałeś tekst dokładnie tak, jak chciałem, żeby był odebrany. Dziękuję za wyłapanie błędu, rzeczywiście zjadłem "się".

@ Julius Fiord - masz rację z tą redundacją. Dziękuję za zwrócenie uwagi. Umknęło mi to. "Mówiąc nieco dłużej" - niestety nie ma takiej opcji. Tekst musi się bronić w postaci, w jakiej jest.

@ rinos: skojarzenia częściowo usprawiedliwione. :)

Dziękuję wszystkim za poświęcony czas i opinie.

Pozdrawiam.

Nie zrozum mnie źle, ale po przeczytaniu Twojego szorta poczułam się jak po wykładzie z fizyki kwantowej na conajmniej IV roku :) Jest to zapewne plus, ale i minus, albo parafrazując - plus dodatni i plus ujemny. Nuie mogłabym postawić 5 czy tym bardziej 6, ale jednocześnie 4, 3 czy 2 to za mało.

Pozdrawiam :)

A. 

rinos, nie bądź prymitywny. Jeśli poczułeś się urażony krytyczną oceną Twojego tekstu, to oznacza, że nie dorosłeś do pisania. Przypominam, że stwierdziłeś, że słownik PWN Ciebie w zasadzie nie interesuje, podobnie jak znaczenie słów de facto. To świadczy tylko o Tobie. 
Mną się nie trzeba przejmować. Można wziąć do siebie uwagi i za nie podziękować, jak zrobił Autor powyższego tekstu, a można wykazywać się głupotą, dokładnie tak, jak zrobiłeś to Ty. Ja tam się cieszę, jak mi ktoś coś wytknie, jednocześnie to uzasadniając. Nie mam sobie nic do zarzucenia, zawsze uzasadniam swoje oceny. Więc proszę, rinos, bez prymitywizmu.  

tu nie jest odpowiednie miejsce 6Orson6

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

@ Eferelin Rand

 
;)


Może inaczej. Abstrahując od tekstu. Z innego rodzaju ciekawości:


Jaka była inspiracja naukowa?

Jeśli chodzi o inspirację naukową, to była nią głównie koncepcja Modelu Standardowego - jednej z podstawowych teorii fizyki cząstek podstawowych, działu mechaniki kwantowej.
Starałem się przedstawić swój pomysł w miarę przystępnie, choć teraz widzę, że spokojnie mogłem ograniczyć ilość terminów naukowych, bo wprowadzają jedynie zbędny zamęt. :)

Dziękuję za opinię, Anneliese.

Pozdrawiam.

Facet obserwuje sobie apokalipsę a w trakcie snuje refleksje o bozonach... no, można i tak. Trochę przeintelektualizowane moim zdaniem, ale dobrze mi się tekst skomponował z "Melancholią" von Triera, na której byłam wczoraj w kinie :-)

Dzięki za komentarz, Dreammy. Pisząc tekst, chciałem, żeby był hard sf nie tylko z nazwy, naiwnie spodziewając się, że ktoś będzie go sprawdzał pod kątem zgodności z założeniami mechaniki kwantowej. Teraz już wiem, że mogłem sobie spokojnie naukowy bełkot darować lub znacznie go ograniczyć. :P

Pozdrawiam.

Albo go chociaż trochę wyjaśnić, tak, żeby nawet to, co niezrozumiałe stało się zrozumiałe na zasadzie skojarzenia, wniosków z wyjaśnionych informacji. Ja tam bym się z chęcią dowiedział co ów bełkot oznacza. 

To jest właśnie mój największy problem z hard sf - problem z równowagą między tym co wie bohater i tym, co wie czytelnik, i jeszcze do tego tym, co wie autor. Nie lubie, jak bohater idzie sobie i mysli "o, a teraz obok mnie przejechał samochód napędzany energią turbodynamoelektronuklearną. Jak wiadomo, energiaturbodynamoelektronuklearna to... itd. Od lat stosowana jest w przemysle transportowym ponieważ... itd.". Nie lubię też rażących sztucznością dialogów, w których tzw. Profesor wyjaśnia bohaterowi działanie świata. "Czyżby to był samochód napędzany energią turbodynamoelektronuklearną? Ależ tak, mój drogi, jak wiesz energia ta..." Nie lubię tez, jak bohater robi przerwę, podczas której autor przelewa we mnie swoją wiedzę. Dlatego najbardziej lubię, jak bohater po prostu sobie idzie, a obok przejeżdża samochód. Niech świat się wyjasnia w działaniu.

Orson, Dreammy - zgadzam się z Wami. Napisanie dobrego hard sf rzeczywiście jest trudne. Mogę tylko wyciągnąć naukę i kolejnym razem postarać się, żeby pokazać pomysł w sposób bardziej przystępny i zrozumiały. Nie mogłem się też zbytnio rozpisywać w tym tekście, bo był limit znaków w konkursie.

Dzięki jeszcze raz za pochylenie się nad tekstem i cenne uwagi.

Hmmm. Mnie nauka w tekście nie przekonała.

Po co Ci odstępy między akapitami?

Babska logika rządzi!

Przeczytałam bez przykrości i choć brak mi pewności, że wszystko zrozumiałam zgodnie z intencją Autora, to wiem, że bardzo podoba mi się ostatnie zdanie. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka