- Opowiadanie: Helionis - Przychodzi student do lekarza i mówi

Przychodzi student do lekarza i mówi

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Przychodzi student do lekarza i mówi

– Panie doktorze, chyba jestem wampirem!

-Młody człowieku, to nie jest temat do żartów. Skąd przyszedł ci do głowy taki absurdalny pomysł?

– No… wszystko się zaczęło w piątkowy wieczór, kiedy z kolegami z akademika zebraliśmy się na pizzę. Mieliśmy pograć w karty, obalić parę browarków, wie doktor…

– Jak dotąd brzmi to wyjątkowo mało wampirycznie.

– Tak, tak, już dochodzę do sedna. Zamówiliśmy sporą pizzę z lokalu „Don Serrone", ekstra duża Fatzilla z podwójnym serem, potrójną kiełbasa i poczwórnym czosnkiem!

– Mmm… – rozmarzył się doktor Percy, który siedział już ósmą godzinę na dyżurze, a pyszna kanapka z lunchu zmieniła się w ulotne niczym ser… znaczy sen wspomnienie…

– No. Tylko, że jak zjadłem pierwszy kęs, dostałem wstrząsów. Dookoła ust wyskoczyła mi wysypka, a do rana wymiotowałem krwią.

– Młody człowieku, chyba nie insynuujesz…

– To czosnek, panie doktorze, mówię panu!

– Histeria, ot co. Przyznaję, objawy mogły się wydawać niepokojące…

– Wymiotowałem KRWIĄ!

– Zdarza się najlepszym.

– Ale to nie wszystko!

– Oh, no tak, naturalnie… proszę kontynuować…

– No cóż, mój pies, Grzybek, ciągle na mnie warczy i stara się uciekać. To dobry pies, nie wiem co w niego wstąpiło!

– Biorąc pod uwagę pana wygląd wcale się nie dziwię…

– Ale… moment, co?

– Nie wiem jak tam z wampiryzmem, ale na pierwszy rzut oka widzę, że ma pan zawyżony deficyt wizualny. Proszę się nie przejmować, to bardzo powszechne schorzenie. Zalecam nie wychodzenie w publiczne miejsca i unikanie kamer, aparatów… zwierzęta są wyjątkowo tolerancyjne, ale bądźmy szczerzy, pana to rodzice chyba z procy karmili…

– Czy pan mi właśnie powiedział, że jestem brzydalem?

– Tam, ten tego tam… – doktor Percy pomachał dłonią zniecierpliwiony. – Czy ma pan jeszcze jakieś dowody na swój rzekomy wampiryzm?

– No cóż… we wtorek udałem się na przegląd do dentysty. Źle się to skończyło…

– Oh? Jakże to?

– No… jakby odgryzłem jej rękę.

– Mówisz, jakby nie czyniła tego co siódma osoba chodząca do dentysty. To naturalna reakcja by zatrzasnąć szczęki gdy coś się między nie wsadzi. Niech pan zapyta moją byłą żonę!

– Ale panie doktorze! Zanim to się stało, moje oczy zaszły czerwoną mgłą, a potem zacząłem spijać krew z jej kikuta!

– Podejrzewam, że zadziałał tutaj pierwotny instynkt i wziąłeś sobie do serca popularne określenie „wylizać rany". Bądź co bądź, co robisz gdy skaleczysz się w palec?

– Przeklinam.

– A chwilę później?

– Wsadzam go do buzi.

– No proszę, oczywiście! W tym wypadku zapewne chciałeś w entuzjastyczny sposób okazać ducha dobrego samarytanina! Twój dentysta powinien być dumny!

– To ona mnie do pana przysłała!

– Utrata krwi i łatwy dostęp do środków znieczulających potrafią zamroczyć umysł, zwłaszcza dentystom. Cholerni rzeźnicy… wyobrażasz sobie młody człowieku, zarabiać na życie grzebiąc w czyjejś paszczy? Obrzydlistwo, a fe. Nie mógłbym czegoś takiego robić.

– Pan przecież też jest lekarzem, czy to nie oznacza grzebania w…

– Tam, ten tego tam… czy masz coś jeszcze do dodania? Bo jak dotąd nie widzę najmniejszych powodów do obaw. Twoje podejrzenia uważam za bezpodstawne, zapewniam. Ha! Młodzi ludzie… dać im dostęp do Internetu i parę stron pseudomedycznych później myślą, że pozjadali wszystkie rozumy…

– Dziś rano gdy chciałem wyjść na zajęcia, w momencie gdy światło słoneczne padło na moją skórę, stanąłem w płomieniach. Dlatego przyszedłem do pana doktora dopiero o jedenastej w nocy.

– Ekstremalna reakcja alergiczna. Zalecam kremik z filtrem.

– Nie mogę wejść do żadnego budynku o ile ktoś mnie w precyzyjny sposób nie zaprosi!

– Nic nie poradzę, że masz głęboko zakorzenione dobre maniery.

– Przedwczoraj jakiś mężczyzna w płaszczu próbował mnie zadźgać srebrnym kołkiem.

– Na pewno wtargnąłeś niechcący na plan jakiegoś filmu.

– Gdy wchodzę na świętą ziemię, moje nogi stają w płomieniach!

– Musiałeś za mocno szurać, wie pan, tarcie powoduje wzrost temperatury.

– Więc… naprawdę sądzi pan, że to wszystko mój wymysł?

– Absolutnie. Jak widać, każdy z rzekomych symptomów ma wysoce wiarygodne, stabilne wytłumaczenie. Niepodważalne, jeśli pozwolisz mi użyć tak mocnego słowa… Obecnie, żyjemy w czasach gdzie hipochondria mnoży się jak naładowane wyciągiem z byczych jąder króliczki. Czy to z powodu braku akceptacji otoczenia, niezdrowych kontaktów z matką, bycia totalnie zpusyfikowanym wymoczkiem, pański umysł podświadomie wyszukuje wzorce, symptomy, które można łatwo zaklasyfikować jako chorobę. Zalecam psychoanalizę… tutaj masz adres do dobrego psychologa, doktora Strausa Mengelheinrta… i jeszcze… o, proszę. Tutaj masz adres gdzie spotkasz niejakiego Dmitrija, który da ci małe chemiczne wsparcie po okazyjnej cenie. Proszę nie zwracać uwagę na jego tatuaże, wschodni akcent i nerwowe tiki, ma on w zwyczaju testować swój towa… leki znaczy, leki.

– Oh… no, dziękuję panu doktorze.

– Cała przyjemność po mojej stronie. A teraz zmykaj!

– Może jeszcze zdążę na swoją randkę!

Nad głową doktora Percy'ego zapaliła się czerwona żaróweczka niepokoju. Prędko ją jednak zgasiła, nie chcąc przyciągać ciem i innego robactwa.

– Możesz powtórzyć?

– No, dziękuję.

– Nie to, brzydalu! Mówię o randce! TY masz randkę?

– A tak! Niedawno poznałem całkiem niezłą laskę, chyba mi się uda… wie pan… „zaliczyć przyłożenie".

– Hrmpf – odparł doktor Percy, wyrażając w ten sposób swą dezaprobatę do języka używanego przez młodzież. – Może tak, może nie. Czy poznałeś tą młodą damę przed czy po pojawieniu się… symptomów?

– No… chyba po.

– Tego się obawiałem… czy możesz mi opisać swą partnerkę? Czy jest czarna?

– Panie doktorze!

– Proszę nie mydlić mi oczu i odpowiedzieć na pytanie!

– Pan raczy żartować!

– Bynajmniej, młody człowieku. I proszę nie krzyczeć, jesteś w placówce zdrowia. Tu się leczy!

– Sam się pan lecz, rasisto!

– Jaki rasisto? Ja się pytam jedynie czy pańska partnerka jest czarna! Ubiera się na czarno, włosy sobie maluje, buty czarne nosi, muzyki czarnej słucha!

– Aaa! Ma pan na myśli czy jest gotką!

– A co myślałeś młody człowieku?… Moment… Oh! Pan myślał, że ja… Jestem dogłębnie rozczarowany taką reakcją z pana strony. To jest profilowanie rasowe!

– Kiedy ja myślałem…

– Szczerze wątpię. W każdym razie… tak czy nie, gotka?

– Oh, tak. Zdecydowanie. Hardkorowa nawet!

– Hrmpf… może to tylko zbiegi okoliczności ale… studiujesz, tak? Mogę się zapytać co?

– Historia sztuki, ale co to ma…

– Chryste święty na trampolinie! – zakrzyknął doktor Percy, zrywając się zza biurka. – Nosferatu! – dodał po chwili, po czym prędko wyjął z awaryjnej szuflady swego biurka pęto czosnku i zarzucił sobie na szyję.

– Ale… panie doktorze, jakże to tak…

– Milcz, draculowe nasienie! Nie pozwolę ci dobrać się do moich płynów!

– Przecież stwierdził pan, że jestem zdrowy!

– Tam tego tam… to zanim dowiedziałem się, że jesteś studentem tak bezużytecznego, aseksualnego kierunku!

– Hola, moment, istnieje wielkie zapotrzebowanie na…

– Tak, tak, oczywiście. Jednakże, proszę na siebie spojrzeć, o tam masz lustro.

– Kiedy nie widzę w nim własnego odbicia…

– Ah, no tak. No cóż, muszę z przykrością powiadomić, że cierpisz na czwarte stadium wampiryzmu. Wiem, że to wielki szok otrzymać taką informację…

– Przecież z tym właśnie do pana doktora przyszedłem!

– … niemniej, dowody mówią same za siebie. Nagła wrażliwość na światło słoneczne… żądza krwi… przyciąganie seksualne płci przeciwnej, której po głowie tłucze się obraz romantycznego, cierpiącego na kryzys osobowości krwiopijcy… Biorąc pod uwagę pański deficyt wizualny i obraną karierę, nie ma innego wytłumaczenia dla którego kobiety miałaby poświęcać panu tyle uwagi.

– No, ale co z moim bogatym wnętrzem, wrażliwością, inteligencją…

– Naoglądałeś się za dużo filmów z Hugh Grantem. Wielokrotne badania przeprowadzone przeze mnie na grupie osiemnastu losowo wybranych pań wykazały, że kobiety pociągają jedynie źli chłopcy, najlepiej tacy z nietypowym apetytem. Najwyraźniej ta młoda dama prędko pojęła, iż jesteś mroczną kreaturą, piekielną pijawką i teraz marzy jej się romans pełen przewidywalnych zwrotów akcji, pozbawionych sensu problemów i banalnych, pseudo intelektualnych wyznań.

– To straszne!

– Jest to najstraszniejsza część pana klątwy, w istocie.

– Gdzie ja mogłem złapać to paskudztwo…

– Pewnie w autobusie. No nic… co się stało to się nie odstanie. Przepiszę ci… cotygodniowy karnet na wizyty w najbliższym RCKIK… proszę też unikać solariów. Tutaj dam też adres wampirycznej grupy wsparcia, powinieneś udać się na spotkanie.

– Ale… panie doktorze, mam katolicką rodzinę! Co ja im powiem?

– No cóż, musisz być szczery. Twoi rodzice muszą zrozumieć, że wampiryzm nie jest wyborem. W naturze występuje wiele przypadków podobnych zachowań! Na przykład, niektóre gatunki nietoperzy, komary… i ten… no… inne plugastwa… Proszę się też nie dać namówić na jeden z tych obozów do leczenia krwiopijstwa, to co tam robią uwłacza podstawowym prawom człowieka… Chociaż to się już ciebie raczej nie tyczy, co nie? Haha! Ekhm… żartuję rzecz jasna, żartuję. Musisz jednak zrozumieć, że wiele osób prowadzi długi, szczęśliwy żywot borykając się z tym samym schorzeniem. Więcej powiedzą na terapii…

– Oh… no, dziękuję panu, doktorze!

– Nie ma za co. A teraz zmykaj, smyku, pani w rejestracji da ci lizaka jak się pospieszysz!

Gdy drzwi do gabinetu zamknęły się za plecami biednego studenta, doktor Percy odprężył się nieco w fotelu. Po chwili, odwiązując czosnek wiszący na szyi, wcisnął przycisk telefonu na biurku:

– Carmen, czy to już ostatni z moich pacjentów?

– Jeszcze nie panie doktorze. Została jeszcze panna Hildstern.

– Taka z niej panna jak ze mnie filipiński poławiacz pereł… czego znowu chce ta kreatura?

– No cóż, z tego co zrozumiałam, jest przekonana że każdego miesiąca, gdy księżyc ukazuje się na nocnym niebie w pełnej krasie, ona zmienia się w krewetkołaka.

– Krewetkołaka! Absurd!

– No cóż, miała problem z wejściem do budynku bo szczypce utrudniały jej użycie klamki…

– Panno Carmen, proszę sobie ze mnie nie kpić. W życiu nie uwierzę, że „panna" Hildstern mogłaby odzwierciedlić swoją koszmarną osobą grację i czar jakie reprezentują krewetki. Ah, być jednym z tych powabnych tancerzy morskiego dna… – rozmarzył się doktor Percy, a jego blade lico rozszerzyła zmarszczka uśmiechu…

– To… mamy ją odesłać?

Doktor westchnął.

– Niech już wejdzie, no dobrze… wytrzymam już tę ostatnią pacjentkę. Tylko proszę następnym razem przeprowadzić nieco większą selekcję! Sama pani wie, że nie znoszę towarzystwa chorych osób. Boże broń, jeszcze się czymś zarażę!

Koniec

Komentarze

Od kiedy to krewetki mają szczypce? Ja żadnych nie widzę na, dajmy na to, tym zdjęciu.

Poza tym, ten humor w ogóle do mnie nie trafia. Parę podwórkowych tekstów (np. rodzice cię z procy karmili), wyśmiewanie się ze schematów zbyt dosłowne jak na mój gust. Forma też nijaka: same dialogi, w dodatku brak w tym konsekwencji, bo nagle w połowie pojawia się akapit o czerwonej lampce, uprzywilejowany do indywidualnej egzystencji w tej nieustannej wymianie zdań. Nah, nie podoba mię się to. Nawet jeśli wyśmiewa się z wampirów (których nie lubię).

Zgadzam się z Winkym. Poczucie humoru rzeczywiście kiepskiej jakości.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Jestem dziewczyną. ;P

Ups,sory, nie zajrzałem na profil :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Dammit... wygląda na to, że wracam do pisania horrorów, westernów i fantasy.

Dowcip gimnazjalny, podobnie jak puetna. 
A mi wygląda na to, że Autor nie czyta. A jak czyta, to za mało. Nie ważne, czy spod jego klawiatury wyjedzie horror, czy romnas, skoro styl, wykonanie i przekaz będą toporne. Czytaj, pan, panie bracie, nawet gdy dżumę w zamku macie.  

Rzucaj takimi tekstami po przeczytaniu paru innych moich tekstów.

A skąd ta pewność, że nie przeczytałem? 

Od kiedy to krewetki mają szczypce? Winky, niektóre krewetki mają szczypce, chociaż nie takie wielkie jak te w opowiadaniu Helionisa. Zdaje się, że krewetki są popularnym tematem na NF o_0

Krewetki są ekstra.

Na hasło ,,szczypce" mam przed oczami raczej przednie łapki raka, kraba albo homara, stąd moje zdziwienie. Pokażcie mi krewetkę ze szczypcami. :D (Przepraszam za offtop).

Te 'łapki' krewetki ze szczypcami to tzw. chelipedy. Możesz je pooglądać np. tu (część 'udoa krewetki'). Nie, nie znam się na krewetkach. Zwyczajnie ulegam popularnym tematom.

A mnie się miło to przeczytało :)
Dam 4/6 na zachętę

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

4 to chyba jednak dośc wysoko :) choć jeli na zachętę to może i ok.

Pomysł mi sie podoba i postać lekarza także jakoś wyraziście zarysowana. Niestety dialogi raczej słabe i całość ma coś bardziej z rozbudowanego dowcipu niż opowiadania.

Powodzenia w kolejnych tekstach.

Aha, więc nie zgadzasz się z moją obiektywną oceną? (i już zacieram spocone łapki)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Cóż :) gdybym oceniał, dałbym 3, a jako, że 3 to jednak nie 4 to wygląda na to, że nie zgadzasz się z moją obiektywną oceną (zacieram szczypce...)

Nie zgadzam się z waszymi ocenami. Bo ani Jajko nie ma łapek, ani Jelonek szczypiec.

Opowiadanie mi bardzo podobało szczegulnie dróga część gdybym mógł dałbym 4,5

Opowiadanie mi bardzo podobało szczegulnie dróga część gdybym mógł dałbym 4,5


Prowokacja?

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

czy Erreth został usunięty za krytykę JAJA ? :):)

Cunzura, Panie kochany! Cunzura!

Prowokacja?
nie poprostu komentarzy przez worda nie przepuszczm

Prowokacja?
nie poprostu komentarzy przez worda nie przepuszczm

To chociaż korektę sobie ustaw w przeglądarce...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

- Nie wiem jak tam z wampiryzmem, ale na pierwszy rzut oka widzę, że ma pan zawyżony deficyt wizualny. :DDDD
Nie było tak źle. Faktycznie niektóre żarty takie sobie, ale ogólnie tekst się sympatycznie czytało. Czy moment zrywu doktora i zmiany w diagnozie spowodowane są tym, że rzekomy wampir ma randkę z jego córką? 
 Tylko proszę następnym razem przeprowadzić nieco większą selekcję! Sama pani wie, że nie znoszę towarzystwa chorych osób. Boże broń, jeszcze się czymś zarażę! - :DDD


Nowa Fantastyka