- Opowiadanie: Monique.M - Stracona szansa

Stracona szansa

Wszel­kie po­do­bień­stwa do obec­nej sy­tu­acji jest przy­pad­ko­we i nie­za­mie­rzo­ne.

 

Życzę miłej lek­tu­ry :)

 

Edit:

Jedno opowiadanie rozrosło się do kilku. Poniżej wszystkie części:

”Azyl na Krańcu Świata” https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/26688 

“Stracona szansa”

“Przeznaczenie i tak się dopełni” https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/27232 

„Nie ma bogów w starych drzewach” https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/27517

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Stracona szansa

Pło­mień świe­cy drgał nie­po­ko­jo­ny prze­cią­ga­mi zam­ko­wych pod­zie­mi. Po­hu­ki­wa­nie pło­my­ków­ki od­bi­ło się echem po daw­nej pra­cow­ni kró­lew­skie­go al­che­mi­ka. Kurz, ni­czym całun, po­kry­wał stoły z po­żół­kły­mi rę­ko­pi­sa­mi, szkla­ny­mi men­zur­ka­mi i zlew­ka­mi. Vera odło­ży­ła ła­ciń­ski prze­kład Ta­bli­cy Szma­rag­do­wej i po­chy­li­ła się nad roz­sy­pu­ją­cą się księ­gą. Przy równo za­pi­sa­nym tek­ście wid­nia­ły jej do­pi­ski, do­da­wa­ne przez lata badań. Od­gar­nę­ła kru­czo­czar­ne włosy, mi­mo­wol­nie zer­ka­jąc w pod­su­fi­to­we okien­ko w na­dziei, że księ­ży­ca nie skry­wa­ją już chmu­ry. Ko­bie­ta wes­tchnę­ła roz­cza­ro­wa­na, po­chy­la­jąc się nad na­czy­niem. W prze­cią­gu sied­miu dni rtęć zmie­sza­na z kil­ko­ma skład­ni­ka­mi prze­cho­dzi­ła prze­mia­ny. Z czar­nej sub­stan­cji zmie­ni­ła się w białą, po czym w żółtą, wciąż po­zo­sta­jąc ni to cie­czą, ni me­ta­lem.

– Her­ma­fro­dy­ta – wy­szep­ta­ła Vera jedno z jej okre­śleń.

Czer­wo­na­wa barwa wska­zy­wa­ła, że nad­cho­dzi czas. Vera po­trze­bo­wa­ła je­dy­nie srebr­ne­go bla­sku i ognia.

– Jest! – krzyk­nę­ła, kiedy na na­czy­nie padł snop świa­tła. – Quinta es­sen­tia.

Szyb­kim ru­chem pod­pa­li­ła sub­stan­cję. Pło­mie­nie roz­sza­la­ły się, by po chwi­li same zga­snąć.

– Sa­la­man­dra.

Teraz ma­te­ria hip­no­ty­zo­wa­ła zmien­ną barwą.

– Ka­me­le­on.

Nad­szedł czas na osta­tecz­ny spraw­dzian, po­my­śla­ła, upusz­cza­jąc dro­go­cen­ną kro­plę na uprzed­nio przy­go­to­wa­ną na ta­le­rzy­ku rtęć. Vera z nie­do­wie­rza­niem przy­glą­da­ła się na­tych­mia­sto­wej prze­mia­nie rtęci w złoto, udo­wad­nia­ją­cej, że trak­ta­ty my­li­ły się co do dłu­go­ści trwa­nia pro­ce­su trans­mu­ta­cji.

– Ba­zy­li­szek. – Vera z tru­dem po­wstrzy­my­wa­ła wzru­sze­nie, choć drże­nie rąk zdra­dza­ło ją, kiedy prze­le­wa­ła sub­stan­cję do fla­ko­ni­ka.

Ojcze, ziści­łam twe ma­rze­nie o kamieniu fi­lo­zo­ficz­nym. Po­peł­ni­łeś jed­nak jeden błąd. Nauka musi iść w parze z magią, która czer­pie z ży­wio­łów na­tu­ry i nie­wi­dzial­ne­go świa­ta. Dłoń Very po­wę­dro­wa­ła do zło­te­go łań­cusz­ka. Bra­cie, dla cie­bie jest już za późno, cho­ro­ba cię za­bra­ła. Ale może dzię­ki ka­mie­nio­wi uda się ura­to­wać in­nych i poło­żyć kres za­ra­zie.

Wtem czar­ny kot wsko­czył na stół. Bursz­ty­no­we śle­pia wpa­try­wa­ły się in­ten­syw­nie w oczy ko­bie­ty.

– Idą tu? – Vera od­wró­ci­ła się w stro­nę jed­ne­go z ko­ry­ta­rzy.

Tak, teraz sły­sza­ła szyb­kie kroki, wzbu­rzo­ne głosy. Czuła smród pa­lą­cej się smoły – jej przy­szło­ści. Miała na­dzie­ję, że miesz­kań­cy mia­stecz­ka się opa­mię­ta­ją. Jed­nak strach i nie­na­wiść do tego co inne i nie­zna­ne wy­grał w nich, rzu­ca­jąc na dno czło­wie­czeń­stwa mi­ło­sier­dzie.

– Do­ko­na­li­ście wy­bo­ru – szep­nę­ła, po­wstrzy­mu­jąc łzy go­ry­czy i roz­cza­ro­wa­nia. Ze smut­kiem spoj­rza­ła na kotkę. – Że­gnaj, przy­ja­ciół­ko.

Ro­ze­szły się ich drogi. Kotka po­bie­gła z po­wro­tem do pra­we­go ko­ry­ta­rza. Vera, trzy­ma­jąc w dłoni cenny fla­ko­nik, scho­wa­ła no­tat­ki i po­pę­dzi­ła do le­we­go tu­ne­lu, wio­dą­ce­go poza mury zamku, na klify.

Kiedy wy­szła z tu­ne­lu przy­wi­tał ją cie­pły, letni wiatr. Prze­cze­sał włosy i otu­lił ciało, jakby pró­bu­jąc dodać otu­chy. Vera spoj­rza­ła za sie­bie, spraw­dza­jąc czy po­ścig od­na­lazł już tajne przej­ście. Z po­bli­skie­go lasu wy­ła­nia­ły się świa­tła po­chod­ni dru­giej grupy ści­ga­ją­cych. Była w pu­łap­ce. Scho­wa­ła ka­mień do sa­kiew­ki i sta­nę­ła na kra­wę­dzi klifu. Mor­skie fale ude­rza­ły gniew­nie w skały, mie­sza­jąc słoną woń z rześ­kim po­wie­trzem nocy. Po­hu­ki­wa­nia sowy do­da­wa­ły jej od­wa­gi. Vera ostat­ni raz spoj­rza­ła za sie­bie.

– Stra­ci­li­ście swoją szan­sę na życie.

Za­mknę­ła oczy, roz­po­star­ła ręce i sko­czy­ła.

Po chwi­li do pło­my­ków­ki od­la­tu­ją­cej w noc do­łą­czył kruk z sa­kiew­ką za­wie­szo­ną na szyi.

Koniec

Komentarze

Przyjemny szort :)

Ciekawa wizja, gdzie ludzie jak zwykle muszą zniszczyć to, co nie znają, nawet kosztem własnego ocalenia. Podobał mi się ‘kamień’ jako substancja płynna. Czytało się dobrze, bez potknięć. Masz lekkie pióro.

Ostatnie zdanie skojarzyło mi się z Ludzie i wilki, Krara85 ;)

Pozdrawiam!

,,Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami,, ~ Patrick Süskind

Dziękuję bardzo za komentarz :). Chyba nie czytałam tego opowiadania, więc podobieństwo niezamierzone:).

Witaj.

Bardzo misternie podeszłaś do tego tematu, tworząc atmosferę tajemniczości oraz podkreślając odwieczny problem walki o prawdę i jej udowodnienie. Tragiczne losy rodziny głównej bohaterki przeplatają się tu z jej osiągnieciami i satysfakcją z odniesionego sukcesu. Zakończenie – gorzkie dla nas, ciemnych ludzi. 

Gratuluję tak świetnego tekstu.

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Ślicznie dziękuję :). Cieszę się, że udało mi się oddać ten klimat oraz przemycić pewne treści :).

Dziękuję również. :)

Pecunia non olet

Klimatyczny i dobrze napisany szort. Tragiczna opowieść o rodzinie wynalazców i niezrozumieniu ze strony “mas”.

Pozdrawiam :)

Dziękuję za odwiedziny :)

Hej!

Bardzo fajny szort :)

Kibicowałem bohaterce :) Cieszę się, że przeżyła, choć – jako psychofan magii – wolałbym, aby spopieliła i zmiażdżyła swoich wrogów, po czym napiła się krwi z szyj pourywanych głów :P

 

Rozumiem, że przed tym powstrzymał Cię wyłącznie limit znaków? :D

 

Jedna rzecz nie daje mi spokoju.

W jakim świecie dzieje się akcja?

 

Hermafrodyta.

To się wywodzi z greckich mitów ;)

Czy w Twoim świecie mogli znać greckie mity? ;)

silvan

Fajnie, że Ci się spodobało :). Rozumiem Twoją chęć mordu i jeśli masz ochotę, to zajrzyj do mojego innego opowiadania na inny konkurs (mieliśmy się inspirować wybranym obrazem Jakuba Różalskiego. Ogólnie dużo tam było fajnych tekstów innych użytkowników, w tym jeszcze dwa do tego samego obrazusmiley).

https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/20811 

 

Akcja dzieje się raczej w naszym średniowieczu, choć wyznaję zasadę (chyba mało popularną), że nie zawsze trzymam się idealnego odwzorowania historycznego (choć są teksty, nad którymi ślęczę i sprawdzam:). Ale mity pewnie mogli znać, ci bardziej wykształceni.

 

Nazwę znalazłam właśnie poszukując informacji o kamieniu filozoficznym. Podobno miał kilka określeń, związanych z jego niby właściwościami. Określeń nie wymyślałam, tylko wykorzystałam, jako ciekawostkę :).

Nie trzeba mnie dwa razy namawiać :)

Przyjemny szort. Spodobał mi się motyw mieszkańców tępiących to, czego nie rozumieli, a co mogło ich uratować. Opko z przesłaniem, znaczy się. I chociaż napisane zgrabnie (szczególnie to mieszanie słonej woni z rześkim powietrzem nocy), to jednak uważam, że jest tu trochę purpury, której zlikwidowanie przysłużyłoby się tekstowi. Ale ogólnie – porządna lektura, więc polecę do biblioteki.

deviantart.com/sil-vah

Dziękuję Silva za odwiedziny i klika:) Cieszę się, że przesłanie wyszło.

Odnośnie purpury, ja akurat z tych którzy lubią trochę jej w tekście :). 

Ciekawy tekst – powiedziałabym, że na czasie, ale w sumie dobrze obrazuje każde czasy ;) Miałam wrażenie, że momentami za dużo razy powtarza się imię bohaterki, np.

– Hermafrodyta – wyszeptała Vera jedno z jej określeń.

Czerwonawa barwa wskazywała, że nadchodzi czas. Vera potrzebowała jedynie srebrnego blasku i ognia.

Za drugim razem mogłaby być np. „kobieta”.

 

Pozdrawiam!

„Bóg jest Panem aniołów i ludzi, i elfów” – J.R.R. Tolkien

Dzięki za odwiedziny:) Zerknę na ten moment.

Ja w zasadzie to mógłbym się podpisać pod komentarzem Silvy. Trochę purpury, jednak nie na tyle, żeby odebrać przyjemnośc z czytania. Ma to swój klimat, taki typowo fantastyczny, jednak przyjemny i lekki pomimo ukazania ciemnego, dyszącego żądzą mordu motłochu, który chce zabić bohaterkę.

Jednak kilka uwag mam i tak ;)

 

Odgarnęła kruczoczarne włosy,

Kruczoczarne włosy są tak oklepane, że w tym momencie aż sapnąłem. Chociaż mi się to nie podoba, to uważam jednak, że zmieniać nie powinnaś z powodu kruka, w jakiego przemienia się bohaterka na końcu.

 

upuszczając drogocenną kroplę na uprzednio przygotowaną na talerzyku rtęć. Vera z niedowierzaniem przyglądała się natychmiastowej przemianie rtęci w złoto

Powtórzenie.

 

Bracie, dla ciebie jest już za późno, choroba zabrała c.

Tutaj szyk, bo to “cię” na końcu zdania źle brzmi.

 

Czuła smród palącej się smoły – jej przyszłości. Miała nadzieję, że mieszkańcy miasteczka się opamiętają. Jednak strach i nienawiść do tego co inne i nieznane wygrał w nich, rzucając na dno człowieczeństwa miłosierdzie do drugiej istoty.

Pierwsze zdanie brzmi nieco niezgrabnie IMHO, bo czuła smród palącej się przyszłości. Jakoś mi to nie brzmi. Przekreślone usunąłbym. Pierwsze jeszcze mogłoby być, jednak to drugie zdecydowanie wywaliłbym.

 

Vera, trzymając w dłoni cenny flakonik, schowała notatki i popędziła do lewego tunelu(+,) wiodącego poza mury zamku, na klify.

Brak przecinka.

 

Kiedy wyszła z tunelu przywitał ją ciepły, letni wiatr. Przeczesał włosy i otulił ciało, jakby próbując dodać otuchy. Vera spojrzała za siebie, sprawdzając czy odnaleźli już tajne przejście. Z pobliskiego lasu wyłaniały się światła pochodni drugiej grupy ścigających. Była w pułapce. Schowała kamień do sakiewki i stanęła na krawędzi klifu. Morskie fale uderzały gniewnie w skały, mieszając słoną woń z rześkim powietrzem nocy.

Trochę mi tu nie gra ten ciepły wiatr z rześkim nocnym powietrzem. A w podkreślonym zdaniu brakuje mi informacji, kto miał odnaleźć to tajne przejście.

 

To tyle :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

 

Known some call is air am

Dzięki za odwiedziny:). Fajnie, że ogólnie się podobało:)

 

Niektóre rzeczy rzeczywiście poprawię w nocy (spokój i ciszasmiley). Z kruczoczarnymi włosami tak myślałam, że ktoś zwróci uwagę, ale właśnie potrzebowałam tego do kruka:).

Powtórzenie rtęci trochę celowe, by czytelnik wiedział co dokładnie z czym:). Kiedy dzięki Tobie usunę jeszcze kilka znaków, to dopiszę kto miał odnaleźć przejście (ach, ten limitsmiley​).

Outta, Monique

 

Odgarnęła kruczoczarne włosy,

Kruczoczarne włosy są tak oklepane, że w tym momencie aż sapnąłem. Chociaż mi się to nie podoba, to uważam jednak, że zmieniać nie powinnaś z powodu kruka, w jakiego przemienia się bohaterka na końcu.

Może trzeba zmienić we “wronioczarne” i zamienić się we wronę ;)

 

EDIT:

Zapomniałem dodać: po namyśle klikam.

 

 

 

:)

Dajmy kosoczarne i jeszcze pomarańczowe usta doklejmy. A co tam! Takiego oryginalnego potworka słownego nikt inny miał nie będzie ;)

Known some call is air am

Cześć!

Krótkie i celne. I bardzo przyjemnie się czytało. Zręcznie dałaś radę pokazać punkt widzenia zapracowanej alchemiczki jak i oddać towarzyszące temu emocje występujące w okolicznej populacji. Tłum, który zapomniał już kto i po co rusza, by przegnać tą, która może i chce dlań coś zrobić. Niby tylko krótka scenka, a treści sporo.

Jest fantastyka, jest głębsze przesłanie. Za to w końcówce mamy odlot ;-)

3P dla ciebie: Pozdrawiam, Polecam do biblioteki i Powodzenia w konkursie!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Outta Sewer 

Robi się ciekawie :)

 

krar85

Dziękuję za dobre słowo i kliczek:) Bardzo mnie cieszy, że według Was udało mi się oddać ważne rzeczy w krótkim tekście:) To dobre ćwiczenie.

Wszelkie podobieństwa do obecnej sytuacji jest przypadkowe i niezamierzone.

A mnie się tam kajarzy ;) Dobrze, że teraz się tylko do gadania ogranicza ;)

 

Ładnie napisane, czyta się z przyjemnością. Z dotychczas przeczytanych konkursowych opek Twojemu chyba najmniej zaszkodził limit, a dokładniej wcale nie zaszkodził. Pełna, spójna historia :)

Kliczek :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dziękuję Irko za kliczka i miłe słowa :)

 

Z pomysłem było tak, że od razu przed oczami miałam komnatę alchemika i zarazę z czasów średniowiecza. Po czym po dłuższej chwili zdałam sobie sprawę, jaką mamy sytuację obecnie. Dlatego wolałam to napisać we wstępie :).

Hej, Monique!

Fajna, refleksyjna historia. I w sumie w morderczym limicie zamyka spójną, chociaż niewesołą myśl. Tak mi się skojarzyło z procesami w Salem. Przy okazji napisane lekko, wrzucone w baśniowy , ale okrutny świat. Czyli zgłaszam, gdzie trzeba.

Pozdrawiam

Fajnie, że wpadłaś oidrin:). Cieszę się, że i Tobie przypadła do gustu moja historia. Dziękuję za klika:)

No, jest magia, jest przesłanie, tylko szansy już nie ma…

Tak niestety ludzie reagują. Najpierw strzelać, potem zadawać pytania.

Misie.

Babska logika rządzi!

Cześć ;)

Bardzo przyjemny, ładnie i obrazowo napisany tekst. Łatwo przyszło wyobrażenie sobie scen, ponadto podobało mi się dodanie elementów działających na zmysły.

Na plus też ukazanie prawdziwości w zachowaniu się grupy – rzeczy nieznane = złe i szkodliwe, nawet jak się tkwi w nieciekawej sytuacji.

Idę klikać, pozdrawiam! :)

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Ładny szort przedstawiający klasyczną historię. Przyjemna lektura.

It's ok not to.

Mi jeszcze szort kojarzy się z wiedźminem 1, gdy w pierwszym akcie ludzie z podgrodzia szli po wiedźmę Abigail, tuż przed pojedynkiem z Bestią. Nice :)

Ale się uzbierało komentarzy:) Za wszystkie dziękuję, jak i za kliki:)

Nie sądziłam, że tak krótkie opowiadanie przypadnie tylu osobom do gustu, ale bardzo się cieszę:). Udało mi się w nim przemycić to co mnie uwiera w świecie.

smiley

Bardzo dobrze oddajesz klimat. Doskonale odczułam ten niepokój i pośpiech Very. Wciągająca lektura.

Pozdrawiam.

Dziękuję za komentarz:). Cieszę się, że udało mi się to oddać:).

Przyjemny szort, nastrojowy. Trochę może "wyprałabym" go z patosu, ale tak chciałaś go napisać. :-)

 

Drobiazgi:

,kruczoczarne włosy

Tylko nie kruczoczarne, proszę, chyba że tekst prześmiewczy trochę. Zważając na związek z końcówką, może warto byłoby pójść w metaforę lub zmienić ptaka. 

Przypomniał mi się fragment Sapka:

"…Włosy jak skrzydło kruka, niby nocna burza… – zacytowała Yennefer z przesadną emfazą…"

,Z czarnej substancji zmieniła się w białą, po czym w żółtą, wciąż pozostając ni to cieczą, ni metalem.

– Hermafrodyta – wyszeptała Vera jedno z jej określeń.

Czerwonawa barwa

Tu, zerknij, czy dobrze oddaje Twoje myśli? W pierwszym zdaniu mamy biały --> żółty, a potem nagle – czerwony. Jakby czegoś w pierwszym lub w kwestii dialogowej zabrakło.

,zmienną barwą.

Tu, też nie wiem? Zmienną barwę światła mają ledy, w zasadzie są to różne odmiany jasności ciepłej bądź zimnej, jak rozumiem Tobie chodziło o spektrum barw?

,rzucając na dno człowieczeństwa miłosierdzie.

Tu bym coś pokombinowała.

 

Powodzenia w konkursie!

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Miło, że wpadłaś Asylum i ogólnie opowieść się spodobała :).

 

Kruczoczarne włosy, tu akurat mi pasują i choć wiem, że ogólnie są oklepane, to mi jeszcze nie zbrzydły:). 

Możliwe, że ze względu na limit nie dość dokładnie zaznaczyłam, że kolory zmieniają się i teraz akurat przyszedł czas na czerwony.

Hej,

dobry tekst z dobrym przesłaniem. Purpura nie raziła tak bardzo ;) Spodziewałem się, że bohaterka jednak skończy marnie, ale happy end też dobry.

Pozdrawiam :)

smiley

Bohaterka prawdopodobnie będzie miała ciąg dalszy w innym konkursie :).

Klimatyczne opowiadanie z przesłaniem i happy endem. Podobało mi się. :)

Powodzenia w konkursie!

Cieszę się i dziękuję :)

No więc cóż. Po pierwsze – mam niedosyt. Po drugie… niedosyt mam. Bo tekst wprowadza w klimat, muska o zapowiedź jakiejś tajemnicy, ale tej zapowiedzi nie daje. Dosłownie o krok od pozostawienia niedopowiedzenia, które mogłoby być dobre, ale które ostatecznie do tekstu nie trafiło – a szkoda, bo klimat jako taki wprowadzasz wyraźny i widać, ze wizję i pomysł tu masz. Za to brawa dla twistu na końcu. Wskoczył idealnie, zaskakując w momencie, w którym wydawać by się mogło, ze wszystko już zakończone.

Nie spodziewałam się tak szybkich odwiedzin :) 

Kiedy powstał ten tekst był dla mnie zamkniętą historią, bo to co chciałam przekazałam. Ale kiedy pojawił się następny konkurs, stwierdziłam, że właściwie po co mam wymyślać następną postać, skoro tu mam taką ładną i ciekawą :). I teraz szlifuje ciąg dalszy historii :). Ale miło mi, że znalazłeś w tym tekście kilka plusów a i zaciekawiła Cię :).

Wszelkie podobieństwa do obecnej sytuacji jest przypadkowe i niezamierzone.

Może przypadkowe i niezamierzone, ale co tu dużo mówić – pomyślałam sobie, że opisane społeczeństwo na własne życzenie nie dostanie „szczepionki”…

Zacny szorcik, miło się czytało. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bo to byli antyszczepionkowcy :P A moze nie mogli sie doczekac i po prostu ruszyli z pomocą? ;)

Przychylam się do pierwszej ewentualności. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bardzo się cieszę regulatorzy, że przypadło do gustu :).

Cieszę się Twoją radością, Monique. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witaj, Monique!

 

Lubię fantasy. I z tego powodu narzeknę sobie. Otóż żal mi, że tekst jest taki krótki. Wiem, limit znaków, jasna sprawa. Ale sprawnie budujesz klimat, wartko prowadzisz narrację, po czym wyrywasz czytelnika z nastroju postawieniem ostatniej kropki. No, skończyłem z narzekaniem.

Ogólnie – podobało mi się. Gdyby gdzieś kiedyś miały się pojawić dalsze losy bohaterki, to chętnie się z nimi zapoznam. :)

 

Pozdrawiam!

Witaj Adek_W. Cieszę się, że losy Very nie są Ci obojętne:). Dalszy ciąg będziesz za niedługo mógł poznać w konkursie Inne światy :). Mam nadzieję, że i one przypadną Ci do gustu:).

Cześć, Monique ;) Komentarz piszę z telefonu, więc proszę mi nie mieć za złe ewentualnych psikusów autokorekty ;) akurat przeczytałem tekst kilka dni po rozpętaniu przez pewną sędzinę bardzo ważnego Trybunału nagonki na bogom ducha winne dziecko, oczywiście bez śladu refleksji i choćby chęci zgłębienia tematu. Szorta odebrałem więc jako bardzo aktualnego. Spodobał mi się stworzony klimat tajemnicy, alchemicznej pracowni, a purpury wcale nie wyczułem. Dobra robota, śmiertelna ;)

Cieszę się smiley. Akurat przy tym tekście chciałam dać lekki przekaz o ludzkiej naturze.

Piękny szorcik. Rzeczywiście dotykasz ludzkiej natury. Samotność geniusza i wściekła tłuszcza, gotowa zniszczyć wszystko, nawet samą siebie.

Bardzo ładnie skomponowane i napisane :)

Jim tak lubi.

 

entropia nigdy nie maleje

Bardzo dziękuję za miłe słowa :)

Cała przyjemność po mojej stronie :)

entropia nigdy nie maleje

Zakończenie budzi nadzieję. Może kiedyś ludzie się zmienią. Polubiłem Twoje teksty :)

Polubiłem Twoje teksty :)

 

Bardzo dziękuję smiley.

Płomień świecy drgał niepokojony przeciągami zamkowych podziemi

Płomień świecy drgał, niepokojony przeciągami zamkowych podziemi. Purpurowe to.

 szklanymi menzurkami

W zasadzie innych nie ma ;)

 pochyliła się nad rozsypującą się księgą

Dwa "się" obok siebie.

 Przy równo zapisanym tekście widniały jej dopiski, dodawane przez lata badań.

Hmm. Gdyby nie ten limit…

 mimowolnie zerkając

Da się tak?

 w nadziei, że księżyca nie skrywają już chmury

Potknęłam się, choć nie powinnam. Nie wiem, dlaczego.

 W przeciągu siedmiu dni rtęć zmieszana z kilkoma składnikami przechodziła przemiany.

Hmmmm.

 jedno z jej określeń

Raczej nazw.

 Vera potrzebowała jedynie srebrnego blasku i ognia.

Hmm.

 Teraz materia hipnotyzowała zmienną barwą.

Hmmm.

 na uprzednio przygotowaną na talerzyku rtęć

Hmmmmmmmmmmmmm.

 Vera z niedowierzaniem przyglądała się natychmiastowej przemianie rtęci w złoto, udowadniającej, że traktaty myliły się co do długości trwania procesu transmutacji.

Długie, niewygodne zdanie. Myliły się, co do długości.

jednak jeden

Czkawka.

 Jednak strach i nienawiść do tego co inne i nieznane wygrał w nich, rzucając na dno człowieczeństwa miłosierdzie

Jednak strach i nienawiść do tego, co inne i nieznane, zwyciężyły w nich. Metafory nie rozumiem.

 powstrzymując łzy goryczy i rozczarowania

Czemu mi mówisz, co mam czuć?

 Rozeszły się ich drogi.

Purpurowe. Mówisz o kocie, nie o jedynej miłości.

 Vera, trzymając w dłoni cenny flakonik, schowała notatki

Trudno tak zrobić.

spojrzała za siebie, sprawdzając czy pościg

Anglicyzm: spojrzała za siebie, by sprawdzić, czy pościg.

 Morskie fale uderzały gniewnie w skały, mieszając słoną woń z rześkim powietrzem nocy.

Purpurowe.

 Po chwili do płomykówki odlatującej w noc dołączył kruk z sakiewką zawieszoną na szyi.

O, zakręcik na koniec. Ale nie zapowiedziałaś tego. Chyba, że włosy…?

 

 

Niezła scenka. Sporo w niej umieściłaś, wystarczyłoby na dłuższy tekst, ale chaosu nie ma i w sumie mogę Cię pochwalić za malarskie opisy. Elf z tym, że spodziewałam się wypchanego krokodyla pod sufitem :) oraz okrzyków w stylu "to żyje!" czy "mówili, że jestem szalona!" – musisz uważać na purpurę, bo w nadmiarze sprowadza mdłości ;). Ale podstawy masz.

 Akcja dzieje się raczej w naszym średniowieczu, choć wyznaję zasadę (chyba mało popularną), że nie zawsze trzymam się idealnego odwzorowania historycznego (choć są teksty, nad którymi ślęczę i sprawdzam:). Ale mity pewnie mogli znać, ci bardziej wykształceni.

Alchemiczka na pewno by znała, oni się opierali na źródłach starożytnych.

 Udało mi się w nim przemycić to co mnie uwiera w świecie.

I tylko to Cię uwiera? XD Mad science rulz!

 Możliwe, że ze względu na limit nie dość dokładnie zaznaczyłam, że kolory zmieniają się i teraz akurat przyszedł czas na czerwony.

Możliwe, że Asylum nie jest wtajemniczona w alchemię ;)

 Zakończenie budzi nadzieję. Może kiedyś ludzie się zmienią.

Nie zmienią. #pesymizm

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Witam i dziękuję za komentarz :) Cieszę się, że ogólnie nie jest źle :).

 

Co do purpury, akurat lubię ją :).

 

Jeśli chodzi o opis przemiany alchemicznej, to opierałam się na źródłach (już nie pamiętam jakich), jak to niby miałoby wyglądać (tak, wiem że kamień filozoficzny nie istnieje smiley).

 powstrzymując łzy goryczy i rozczarowania

Czemu mi mówisz, co mam czuć?

Mówię co czuje bohaterka. Czytelnikowi nie musi się udzielić:).

 

 

devil

Co do purpury, akurat lubię ją :).

Hej, czasem purpura jest na miejscu! Tylko nie zawsze ;)

Jeśli chodzi o opis przemiany alchemicznej, to opierałam się na źródłach

Tak, tylko strasznie skrótowo ją opisałaś. Limit. To jego wina :)

Mówię co czuje bohaterka. Czytelnikowi nie musi się udzielić:).

OK, nie dopowiedziałam – mówisz, co czuje bohaterka, ale tego nie pokazujesz. Limit. Ach, ten okrutny limit! ;)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Limit to zło smiley.

Przyjemne :)

Przynoszę radość :)

smiley

Nowa Fantastyka