- Opowiadanie: dogsdumpling - Melodia czasu

Melodia czasu

Sen­ty­men­tal­ny dro­biazg, na który po­mysł zro­dził sie pod wpły­wem Ra­po­we­go kon­kur­su. Jeśli ju­ro­rzy uzna­ją, że tekst się nie kwa­li­fi­ku­je, usunę tag.

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Melodia czasu

Tańczyła na środku parkietu. Samotna wśród tłumu. Poruszała się powoli, ręce trzymała w górze. Kreśliła dłońmi kształty nad głową. Chwilę wcześniej odebrała telefon od ciebie, w słuchawce usłyszała obcy głos.

 

Nie było cię.

 

Takie rzeczy się przecież zdarzają. Ale nie jej, nie tobie. Nie wam. Nie… Muzyka dudniła z głośników, ludzie wirowali, krzyczeli, parkiet kleił się od farby i piwa, słodko-duszny dym unosił się w powietrzu. Fluorescencyjna farba mieniła się neonowymi kolorami na spoconych ciałach. Tłum skandował refren razem z wokalistą.

 

Nie było cię.

 

Nie powiedziała do słuchawki ani słowa, nie wybiegła, kiedy obcy głos oznajmiał jej twoją śmierć. Telefon wysunął się z nieruchomej dłoni. Wciąż spadał, kiedy zaczęła tańczyć.

 

Nie było cię.

 

Dym gęstniał, czas zwalniał piosenka za piosenką. Klub pustoszał, a ona tańczyła, przyzywając duchy. Roztaczała magię. Ściany drżały, butelki wypełnione alkoholem dzwoniły o siebie. Spojrzała na ekran spadającego telefonu – potrzaskane drzwi samochodu, zmiażdżone ciało, ciepła lepka czerwień wsiąkająca w fotel za tobą.

Potknęła się. Wyświetlacz zgasł, muzyka ucichła.

 

Nie było cię.

 

Złapała równowagę i utracony rytm, dźwięki odżyły. Głowę odrzuciła do tyłu, ręce rozłożyła szeroko. Zakazana magia, życie za życie. Życie za śmierć.

Wzięła głęboki oddech i zawyła, przyzywając pradawnych bogów. Pisk opon i huk pękającego za barem lustra wypełniły przestrzeń. Dyskotekowa kula rozsypała się szklanym srebrem po parkiecie, raniąc jej dłonie i twarz. Zapach krwi wymieszał się z dymem i wonią benzyny. Patrzyła we własne twarze spod przymkniętych powiek i tańczyła dalej.

 

Nie było cię.

 

Plamy na oparciu fotela kierowcy robiły się coraz mniejsze, parkiet pod jej stopami błyszczał od krwi. Zrobiła krok wstecz, zajęczały powyginane śruby, trzask prostującej się blachy wprawił powietrze w drżenie. Odchyliła ciało, przepalona żarówka latarni zamigotała, oświetlając ulicę. Sufit pokryła siatka pęknięć, świetlówki zgasły jedna po drugiej, wydając z siebie ciche westchnienie. Poruszyła palcami, kreśląc łuk, kierownica wykonała gwałtowny skręt; obrót, samochód zatańczył na cienkiej warstwie lodu. Tynk płatami opadał ze ścian.

 

Nie było cię przy niej.

 

Nie mogła się zatrzymać. Czas nie znosi bezruchu, stoi w miejscu nie dłużej niż przez mgnienie. Potem przyspiesza i wraca na utarte wcześniej tory.

Ona nie wróci tej nocy do domu, ani żadnej innej. Dopóki czaruje, czas płynie wstecz. Dopóki tańczy, czekasz na nią przed klubem.

Koniec

Komentarze

Hej,

Jurorem nie jestem, ale nie ma w Twoim tekście ani grama rapowego elementu, bo sam fakt, że akcja ma miejsce podczas koncertu (nawet nie wiadomo jakiego) niczego w tej materii nie wnosi. Więc moim zdaniem kwalifikuje się raczej tak średnio, ale to tak na marginesie.

Co do tekstu. Chyba nie zrozumiałem należycie wszystkiego. A może zrozumiałem nawet mało co, więc trudno mi się wypowiedzieć. Zaznaczę jednak, że sam ogólny motyw tańca i towarzyszące mu dziwności i majstrowanie z czasem – spodobały mi się. Szkoda, że nie zostało to rozwinięte w jakąś inną formę…

 

Nie było cię przy niej.

Dopóki tańczy, czekasz na nią przed klubem.

Ciekaw jestem, do kogo kierowane są jedne jak i drugie słowa? Mam taką nieśmiałą interpretację, że ktoś puścił swoją pannę do klubu samą, w tym klubie coś się wydarzyło (wybuch, atak, nie wiem) więc już nigdy stamtąd nie wróciła. Ale to takie moje fantazje, może z czasem coś wyjaśnisz ;)

Z oceną się wstrzymam do czasu uznania bądź nie, Twojego tekstu.

Pozdrawiam dO.ob

Za krótko, niejasno, gdzie ten rap!

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

W głowie piszącego był chyba jakiś konkretny rytm, który mi się nie udzielił. Przychylam się do opinii przedpiśców, że wypadałoby trochę rozwinąć, bo jest bardzo niejasno.

Ciekawa scena. Próbuję załapać, o co w niej chodzi, i nie jestem do końca pewien, czy dobrze kombinuję.

Dziękuję wszystkim za przeczytanie i skomentowanie tekstu.

 

Realucu, ktoś zginął ;-)

It's ok not to.

Drogi Anonimie, droga Anonimko (?).

Podoba mi się zarys historii, którą przedstawiłaeś (-łaś), zachęcam Cię do jej rozwinięcia. Jest mnóstwo bardzo interesujących wątków (czas, zniszczenie klubu, miłość) i nie ukrywam, że chętnie przeczytałbym więcej :) Ekhm… masz jeszcze prawie 19 tys. znaków w zapasie, zgodnie z zasadami konkursu ;)

Che mi sento di morir

Hejka! 

Nie do końca załapałam, o co tu chodzi, mimo to spodobał mi się klimat tekstu, takiego niedopowiedzenia i tajemnicy, poza tym ładnie opisana dyskoteka, koncert, czy co to jest ;) Fajne opisy, miałam wrażenie, że też tam jestem i tańczę. Ale… No właśnie, nie rozumiem. Zapada w pamięć.

Dziękuję kolejnym czytelnikom za wizytę.

 

BasementKey, Anonim przemyśli rozbudowanie tekstu.

It's ok not to.

Dzień doberek Anonimie! 

Fajnie, że zrodził Ci się pomysł pod wpływem konkursu. Co do klasyfikacji: Nie usuwałbym taga. Faktycznie klimatu rapowego mamy mało, ale jak BK zaproponował – dodałbym coś jeszcze, bo na razie to mam jak Realuc – tylko kwestia domysłów. 

Tekst ma potencjał, bo zdania budowane są ładnie, nawet forma ciekawa, no ale mówię: rapy, rapy kuleją. 

Jeśli rozbudujesz, super, jak nie to niech sobie w takiej formie w konkursie będzie i cacy. Wpadnę tu jeszcze sprawdzić czy coś się zmieniło, jak nie to wtedy wystawię ocenę :) 

Yo! 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Mnie się skojarzyło z paryskimi zamachamo terrorystycznymi, może dlatego, że kiedyś też wykorzystałam ten motyw. Ale trochę niejasne to. Czy dziewczyna tańczy jedynie w głowie chłopaka? Skąd to: Nie było cię? Do kogo jest skierowane? Czy to chłopak chce wierzyć, że jej tam nie było. Coś by się tu jeszcze przydało.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

ND, Irko, dziękuję za komentarze.

 

ND, postaram się rozbudować tekst. Jak już to zrobię, stosowna notka pojawi się w przedmowie.

 

 

 

It's ok not to.

Dawaj, dawaj! Czekamy na więcej :)

 

Wrzuć również, proszę, komentarz pod tekstem.

Che mi sento di morir

Hmmm. Nie zrozumiałam, co tu się zadziało. Co by się zmieniło, gdyby on był? Czy to by dziewczynę uratowało, czy tylko byłoby więcej ofiar?

Babska logika rządzi!

Czas zaczął płynąć wstecz – zapach krwi oddzielił się od dymu, rany na dłoniach zasklepiły się, a drobiny srebrnego szkła odbite od parkietu, podskoczyły do góry i ponownie zlepiły w kulę. 

Dyskoteka trwa. 

 

Anonimie – skoro lecimy wstecz, a nie chcesz powiedzieć co wydarzyło się dalej, to co było wcześniej? ;)

Raport anonima dotyczący stanu tekstu:

 

Po pierwsze, anonim dziękuję za opinie.

Po drugie, anonim trochę dopisał, powinno być jaśniej.

Po trzecie, próba urapowienia tekstu zakończyła się niepowodzeniem.

 

Anonim się odmeldowuje.

It's ok not to.

Siema :)

 

Podoba mi się ten szort. Jest taki, cholera, nie wiem, brak mi słowa, bo melancholijny raczej nie pasuje. Ona tańczy dla niego, bo on czeka tak długo, jak ona nie wychodzi. Choć ona wie, to nie dopuszcza do siebie tej mysli, że on nie żyje. On jest dla niej w tej chwili kotem Shroedingera, trwając w superpozycji, żywy i martwy jednocześnie, ale to ona jest w pudełku. Ciekawe i smutne. Tylko, że motywu rapowego tutaj nie ma :(

Reasumując: szort mi się podoba, ale nie spełnia założeń konkursowych. Pozwól więc, że nie wystawie noty, bo musiałbym dać jedynkę. A to oznaczałoby, że tekst nie ma dla mnie żadnej wartości – a jest wręcz przeciwnie :)

 

Na osłodę tej surowej (w kwestii założeń konkursowych) noty, podsyłam kawałek, który mi pasuje do Twojego tekstu. Postaram się podesłać jedną piosenkę dla każdego tekstu biorącego udział w RAPorcie. Ta jest dla Ciebie, bo… zresztą, sam się, drogi Anonimie, przekonasz, jeśli odsłuchasz:

 

Lost Boyz – Renee

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Siema!

 

On jest dla niej w tej chwili kotem Shroedingera, trwając w superpozycji, żywy i martwy jednocześnie, ale to ona jest w pudełku.

Podoba mi się ten opis :-D

 

Dzienks za zwizytowanie szorta i zapodanie muzy :-D. (Pracuję nad slangiem :P).

It's ok not to.

Chillin, pracuj brova/sista, może coś razem nagramy ;)

Known some call is air am

No hej, hej, wracam, skoro edycja była. 

Może to ze względu na fakt, że dawno czytałem Twojego szorciaka, ale jakoś odbiór mam teraz lepszy niż ostatnio – edycja chyba zadziałała, choć trudno mi stwierdzić ile się zmieniło. 

Mam trochę jak Outta – po prostu mi się podoba i nie wiem jak określić Twój tekst. Smutny? Melancholijny? Nie wiem, więc nie będę więc łba forsował nad kwestiami nieistotnymi. Coś w nim po prostu jest. 

Podtrzymuję zdanie, kiedy wpadłem tu po raz pierwszy, że językowo jest naprawdę świetnie. Zdania ładnie się do siebie kleją. 

Rap – Mordeczko, nie mogłeś/aś dokleić chociaż, że jakaś muzyka z tego gatunku leciała w tle, albo że ona tańczy w czapeczce z daszkiem do tyłu (xD), albo jak ten telefon upada to na tapecie ma Tupaca, The Game’a, czy jakiegoś Eminema? 

Ziomuś, taga nie ruszaj, fajnie mieć w konkursie ten tekścik i umówmy się, że ten koncert podciągnę pod tematykę rapsową. Przymykamy oko ;D

Notę wystawię, jednak nie odbieraj jej jako pełnoprawna nota tekstu, a notę tekstu pod konkursowe założenia, więc żegnam Cię serdecznie, uprzejmym do widzenia! 

Dzięki za udział w konkursie! 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Cześć Anonimie:-)

no dla mnie wszystko jasne:-) on zginął jak jechał do klubu na spotkanie z nią, zadzwonił telefon i poinformowano ją, że on nie żyje. Dziewczyna postanowiła przywrócić go do życia, umierając za niego. Dlatego plamy z krwi w aucie były coraz mniejsze a na parkiecie ich przybywało. Ona umarła a on czeka na nią pod klubem. Zamienili się. Czy się mylę Anonimie?

Bardzo ładny tekst. Polecę do biblioteki. Niestety dam trójeczkę, no bo brak rapowych elementów, więc ocena wyżej byłaby nieuczciwa w stosunku do innych opowiadań konkursowych. Ale opek bardzo klimatyczny:-)

pozdrawiam

edycja: bardzo ładne to zdanie jak widzi swoje twarze w rozbitej kuli:-)

Anonim kłania się nisko nowym i powtórnym gościom. Wielce rad waszej wizycie. Za wszystkie komplementa dziękuje po strokroć. Joł!

 

ND, ziom, przyjmijmy, że w radiu leciał kawałek Kaliber 44, kiedy bohater się rozbił :D

 

Olciatko, tak, dobrze rozumiesz, choć w tekście zamiana jest w trakcie dziania się, a że czas próbuje wrócić na właściwe tory to nie wiadomo, czy się finalnie dokona (tę kwestię zostawiam wyobraźni/ decyzji czytelnika). Dzienks za klik!

 

A tu kawałek ode mnie:

https://www.youtube.com/watch?v=iVDbl2buP0Q

 

 

JOŁ!

It's ok not to.

Masz ci los, Użytkownicy mnie pominęli przy rozdawaniu punktów ;-(

 

Edytka: Olciatko, Anonim dziękuje za interwencje :-).

It's ok not to.

Cześć!

Ciekawy, emocjonalny szorcik. Dramat osoby, która kogoś utraciła, i rozpaczliwie zaklina rzeczywistość chcąc zatrzymać czas. Przebitki zdjęć z wypadku samochodowego. Piękne, smutne, życiowe… tylko rapu brakuje. Nie wiem, jak (czy?) to ocenić. Tekst sugestywny, ale nie na temat (przynajmniej dla mnie). Pomyślę i coś tam kliknę…

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Hej,

 

po rozbudowaniu tekst jest lepszy. To czarowanie w klubie jest ciekawe, taniec śmierci, wracający życie chłopaka, czas, który leci do tyłu. Dopóki tańczy nic złego się nie wydarzy, taki trochę motyw “chwilo trwaj”. Interesujące.

Mimo wszystko tekst dla mnie jest nieco zbyt trudny w interpretacji, bez czytania komentarzy pewnie bym się wszystkiego nie domyślił, może dlatego, że jestem facetem i nie pojmuję emocji głównej bohaterki…

Jeżeli chodzi o brak rapowego elementu – no nie ma go, nie ma się co oszukiwać. A potencjał jest, żeby go umieścić, choćby w postaci kawałka w klubie, czy utworu z samochodowego radia czy nawet dzwonka telefonu głównej bohaterki. Z rapowym elementem moja ocena byłaby zdecydowanie wyższa.

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Olciatko, Anonim dziękuje za interwencje :-)

:D

BasementKey

 

może dlatego, że jestem facetem i nie pojmuję emocji głównej bohaterki…

Anonim nic w komentarzach nie wyjaśnił, to czytelnicy podzielili się swoimi interpretacjami (w tym panowie) ;-)

 

Anonim dziękuje kolejnym czytelnikom za odwiedziny :D

It's ok not to.

Anonim nic w komentarzach nie wyjaśnił, to czytelnicy podzielili się swoimi interpretacjami (w tym panowie) ;-)

Może jestem bezdusznym facetem? :)

Che mi sento di morir

Anonim czytelnikom w dusze nie zagląda, ale wierzy na słowo devil

It's ok not to.

Cześć dogs❤

Hah! Cześc dogs :) Dobry szorciak :)

Known some call is air am

Cześć Olciatkoheart, Outta laugh

A to Hah! to takie: Wiedziałem! czy raczej: Nie pomyślałbym? ;-)

It's ok not to.

To drugie :) Ale to dlatego, że nie podejrzewałem, że będziesz w ogóle chciała w tym konkursie startować :)

Known some call is air am

nie podejrzewałem, że będziesz w ogóle chciała w tym konkursie startować :)

Ja też. Tak jakoś wyszło, trochę przypadkiem ;D

It's ok not to.

I bardzo dobrze dogs!:-) byłam ciekawa kto napisał tego opka. Masz bardzo fajny styl:-)

Dziękujęheart

It's ok not to.

O, kolejna kobieta co pod Raport nawinęła. A to zaskoczonko. :D 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Życie za śmieć. Dobry szort i pięknie napisany. Niech tańczy!

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

ND, chyba w miarę po równo się rozłożyło w konkursie :-)

 

Asylum, dzięki!

It's ok not to.

Dogs, super, że się ujawniłaś. Nie czytałem za wiele Twoich dziełek, ale wydaje mi się, że jest tutaj zaznaczony Twój styl, taki jak choćby w FF :) Fajnie :)

Che mi sento di morir

Tylko nie wiem, czy z tym stylem to dobrze. Chciałoby się czasem napisać coś innego, a tu za każdym razem jest się tylko sobą ;-).

It's ok not to.

Ciekawa uwaga :) Może trzeba by najpierw siebie zmienić, a potem dopiero swoje pisanie… Tylko w sumie po co?

Che mi sento di morir

Tylko w sumie po co?

 

Dla większych możliwości ;-). Tak umieć spojrzeć na świat cudzymi oczyma i przechwycić, przynajmniej na chwilę, ale tak prawdziwie, czyjś sposób myślenia. Pisać sobą i nie-sobą jednocześnie – to musiałoby być bardzo fajne pisarskie doświadczenie :D.

It's ok not to.

W “Ognistym deszczu” Petera Wattsa jest taka postać, która ma w sobie kilka osobowości oraz wyodrębnione obszary w mózgu dla poszczególnych osobowości. Bez tego rodzaju zabiegu pewnie trudno jest być nie-sobą ;) To trochę tak jak próba nie bycia podobnym do ojca – przynajmniej u mnie tak jest.

Che mi sento di morir

Będę musiała zajrzeć do Wattsa, dzięki za info :-) Podobieństwo do rodziców to w ogóle dość skomplikowana sprawa ;-)

It's ok not to.

Przyjemnie się czytało :)

Przynoszę radość :)

Cieszę się :-)

It's ok not to.

Przysłał mnie tu Outta i słusznie zrobił. Takie działanie, w celu powstrzymania końca świata jest mi bardzo bliskie. Dlatego właśnie bardzo mnie poruszył.

Nie było cię…

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć, Ambush, dzięki Outta!  ;D

Jeśli opko zadziałało, to jestem w pełni ukontentowana. Dziękuję za wizytę i pozostawienie po sobie śladu :)

It's ok not to.

Niezamaco ;) To dobry szorciak jest, zapadł mi w pamięć :) 

Known some call is air am

heart

It's ok not to.

Pierożku, nie rozbieram Twojego szorta na części. nie zastanawiam się, kto zginął, a kto żyje, czy tekst jest konkursowy, czy nie. Po prostu podoba mi się całość, choć smutna. Imo,powinno znaleźć się w Bibliotece. Klik

Nie mam pewności, czy zrozumiałam tekst w stu procentach, ale podobał mi się. Motyw cofania czasu i roztaczania magii w tańcu trafił do mnie. Rozważania “co by było, gdyby” są interesujące… Gdybym przyszedł pięć minut wcześniej albo gdybym wtedy ugryzł się w język – ale u Ciebie jest przeżywanie tej samej chwili w kółko i tylko przesuwanie w czasie nieuchronnego, co też jest ciekawe, choć tragiczne.

dogsdumpling

I Ty twierdzisz, że nie umiesz w zmysłowość?

Zawoaluowana, subtelna, wyrażona przez taniec gra z czasem i śmiercią o miłość… Gra całym ciałem, każdym wyrzutem krwi, każdą krwinką – czy to palcami bohaterka kreśli łuk, czy w łuk wygina się kierownica, czy ciało w tańcu? Niejasności i przejasności pogłębiają tragizm tekstu.

Zakazana magia, życie za życie. Życie za śmierć.

Nie można cofnąć czasu. Nie za darmo. Odwracając jego bieg trzeba zapłacić życiem za życie. Przehandlować życie kochanej osoby za własną śmierć.

Jednak na koniec nie wiadomo, czy handel się uda. Czy bohaterka będzie w stanie cofnąć czas i wygrać… co właściwie? A może oboje zginą? A może to wszystko dzieje się tylko w jej głowie? Świat rozpada się na fragmenty jak zbita dyskotekowa kula, w której przeglądają się setki jej twarzy. Bo przecież ona tak czy siak przegrała, bez względu na to, jakie rozwiązanie, jaki ciąg dalszy wymyślimy. Wszystko jedno, które z nich zginie, drugie będzie musiało żyć z ciężarem śmierci kochanej osoby. I nie ma tu dobrych dróg, nie ma happy endów, wszystko jak w greckiej tragedii prowadzi do nieuchronnej katastrofy (w naszym, a nie greckim rozumieniu).

Myślę, że tekst zasługuje na doklikanie do biblioteki, więc klikam.

 

 

 

entropia nigdy nie maleje

Misiu,

witaj :) Fajnie Cię widzieć pod opkiem. Super, że całość się spodobała. Zadowolony czytelnik, to zadowolona autorka <3 Dziękuję za klik!

 

Cześć, Zanadro :)

cieszę się, że magia w tańcu wypadła przekonująco. Ciało i ruch mają w sobie ogromny magiczny potencjał, który starałam się tu wyeksponować. Jeśli się udało, to wspaniale :)

 

Jimie,

w zmysłowość może i nawet umiem, raczej w dosadność nieszczególnie, a akurat to mi się kojarzy z taką powieściową erotyką (choć może błędnie, bo erotyków właściwie nie czytam, więc bardzo możliwe, że mam skrzywione wyobrażenie o temacie) :) 

Tak, w życiu wszystko ma swoją cenę i czasem ta cena nas przerasta, a czasem przerasta nas bezsilność, bo żadna cena/zapłata nie wystarczy. Stąd zakazana magia – wbrew porządkowi świata. Jeśli udało mi się oddać tragizm sytuacji i pewne w nim zawieszenie bohaterki, to super :)

Dzięki za klik!

It's ok not to.

Jeśli udało mi się oddać tragizm sytuacji i pewne w nim zawieszenie bohaterki, to super :)

 

Tak, udało Ci się to świetnie. To nie tylko zawieszenie gdzieś pomiędzy – ale nawet takie rozedrganie, wręcz rozszczepienie – Outta Sewer – pewnie widział ten tekst w trochę innej formie, gdy pisał, że

 

On jest dla niej w tej chwili kotem Shroedingera

 

ale tragizm w tym właśnie, że choć nie wiemy, jak się skończy, to wiemy, że skończyć się może jedynie źle.

 

Tak, w życiu wszystko ma swoją cenę i czasem ta cena nas przerasta, a czasem przerasta nas bezsilność, bo żadna cena/zapłata nie wystarczy.

I świadomość tego jeszcze pogłębia to, co pisałem wyżej.

Bo prawdę mówiąc w mojej skłonnej do katastrof głowie – rozwiązanie jest tylko jedno – oboje umrą. Ona nie cofnie tego wypadku, w którym zginął, mimo usilnych prób, mimo poświęcenia wszystkiego. Poświęci wszystko – i to wciąż będzie za mało – i jej ofiara pójdzie na marne. Kostucha napisze własną parodię happy endu – będą razem – w śmierci.

 

 

PS.

Co do erotyki, myślę, że zbytnio utożsamiasz ją z harlequinami. A może ona być i ulotna i bardzo konkretna. Dosadna a i abstrakcyjna. Pomyśl o wietrze, jaki jest wiatr? Czy jest zimny czy gorący, czy niesie z sobą suchość rozgrzanej pustyni, czy wilgoć polskiej jesieni, a może mróz fiordów? A co z wiatrem słonecznym? Co z wichrem przemian?

entropia nigdy nie maleje

Co do erotyki, myślę, że zbytnio utożsamiasz ją z harlequinami.

Rzeczywiście myślałam bardziej rynkowo, o tym, co się jako erotykę sprzedaje i o gatunku literatury erotycznej, a nie o erotyce jako o pojęciu. Pewnie stąd rozdźwięk w naszej rozmowie :)

 

wręcz rozszczepienie – Outta Sewer – pewnie widział ten tekst w trochę innej formie, gdy pisał, że

 

A tu akurat wydaje mi się, że Outta czytał dokładnie ten sam tekst, co ty (tak przynajmniej po moich komentarzach mi wychodzi).

 

Bo prawdę mówiąc w mojej skłonnej do katastrof głowie – rozwiązanie jest tylko jedno – oboje umrą.

Tego Ci nie powiem ;) Specjalnie tekst kończy się w miejscu, w którym się kończy, żeby czytelnik mógł sobie pewne rzeczy dopowiedzieć sam :)

It's ok not to.

Jimie, ja ten tekst odczytałem bardziej jako pewną metaforę. Zapewne nie to dogs miała na myśli, ale z jakiegoś powodu utozsamilem działania bohaterki z mechanizmami wyparcia, nie dopuszczaniem do siebie myśli, że on nie żyje poprzez zatracenie się w tańcu, zamknięcie w pudełku własnego umysłu, kiedy rozpada się świat w którym będzie żyć, bez niego. ¯\_(ツ)_/¯ 

Known some call is air am

Outta, Twoja interpretacja jest mi bardzo bliska :) Dlatego też opis z kotem Shroedingera tak do mnie trafił. 

Osobną sprawą jest, że celowo nie narzucam nikomu mojej intencji/interpretacji :)

It's ok not to.

Mój wielościeżkowy, przeklęty umysł też szedł w tę, metaforyczną stronę, ale wtedy wykrzyknąć musiałbym popularnym tutaj: “a gdzie fantastyka?!” – wybrałem więc interpretację magiczną – ona jest wiedźmą i próbuje cofnąć czas. Ale czasu się cofnąć nie da, więc oboje umrą.

entropia nigdy nie maleje

A czy te dwie interpretacje nie mogą istnieć obok siebie? ;)

It's ok not to.

Mogą, dopóki będziemy tańczyć ;) 

Known some call is air am

O nie, dzięki, ja nawet z żoną rzadko tańczę, na taniec z Jimem nie masz szans mnie namówić :) 

Known some call is air am

Jakby Cię jednak namówiła, to ja prowadzę :)

A to co zapodałaś, to jedna z najbliższych mi piosenek Coena :)

 

entropia nigdy nie maleje

Nowa Fantastyka